Zgadzam się z Czytaczem. Dla mnie liczy się opowiedziana historia i również żałuję, że autorka nie została wymieniona na okładce, ale mimo wszystko, fajnie że w ogóle się pojawiła i sprawa jest jasna od początku 😊.
Biografie pisane przez ghostów mogę zrozumieć - ktoś chce opowiedzieć o swoim życiu, a pisać nie umie. OK. Ale powieści :D To tak jakby jej rolę grała dublerka, a ona byłaby wymieniona w czołówce.
Na ankiecie na waszym instagramie odp że nie popieram ghost writtingu ale po tym filmie muszę zmienić zdanie, bo masz racje że jeżeli ta metoda jest wykorzystywana przez ludzi z dobrymi pomysłami ale bez zdolności pisarskich to jest spoko opcją
Dzięki Millie dowiedziałam się, że w ogóle istnieje coś takiego jak ghost writing. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Więc to, że swoją "ghosterkę" uwzględniła i pokazała światu, to tylko na plus. To powinien być standard ustanowiony prawnie, z korzyścią dla obu stron.
Dobrze zrobiła Wie, że ma pomysł na książkę i nie umie oddać tego co chciałaby opowiedzieć, napisać, to posłużyła się ghostwriterem i Z jeszcze Większą Chęcią przeczytam to co Chciała Nam - Czytelnikom w książce przekazać ! Brawo Millie Bobbie Brown ! 😊❤❤
A słyszeliście, że aktor z "Hobbita" Richard Armitage (grał Thorina) też napisał książkę? On, jak zapewnia w wywiadach, nie korzystał z usług ghost writera. Polskiego przekładu jeszcze jednak nie ma. Thriller nosi nazwę "Geneva".
Cytując Wójta z Rancza, "Za każdy dobry uczynek spotka nas zasłużona kara". Nie znam tej aktorki, jest ona mi kompletnie obojętna ale nie pojmuję czemu spotkał tę książkę hejt. Mnie zaciekawiła sama treść i chociaż nie trzeba wiele rozumu by domyślić się że to powieść fabuaryzowana historią tak jakiś potencjał ma. Co do ghostwrithigu, on powinien zostać. Nie każdy ma talent literacki ale może mieć coś ciekawego do powiedzenia. Skoro autor widmo dostaje wynagrodzenie to nie ma problemu. Ja takiego ghosta widzę trochę jak dublera do scen kaskaderskich. Nie każdy aktor jest Jackie Chanem, Tomem Cruisem czy Keanu Reevesem, którzy faktycznie podołają kaskaderce. Poraz kolejny instagramowo-tiktokowe pokolenie Zetek (bo jestem na 90% pewna że to oni robią raban w necie) pokazuje jakimi są hipokrytami.
Zgadzam się. Zresztą to od bardzo dawna stosowana w Ameryce technika i nigdy nie chowana pod dywan. Ktoś ma dobry pomysł i ciężkie pióro. Jednak tomjego historia, więc on pozostaje autorem. Bardzo często są w środku podziękowania. Na dodatek przez jakiś czas optowano za tym aby i u nas pojawiła się taka funkcja, znaczy taki zawód. Bo tam to zawód. Gdyby ów zawodowy pisarz chciał napisać sam i pod własnym nazwiskiem to by mógł, widać rola.mu odpowiada. Dopiero od niedawna jest jakaś gównoburza na ten temat hejtujaca zawód. Wcześniej nazywało się to inaczej, niestygmatyzujaco, o ile pamiętam redaktora prowadzącego czy jakoś tak. My chyba w obecnych czasach uwielbiamy pienić się i krzyczeć o byle co. Może jest na świecie o wokół nas za spokojnie?🤔 Pozdrawiam bajkowo 🧚 i szacun za ten głos rozsądku.
Myśle ze w takim przypadku powinno być odwrotnie, czyli nazwisko autorki na okładce i MBB wspomniana w środku na początku. Ale to chyba niezbyt mądre jesli myśleć o sprzedaży:)
Ja nie widzę w ghostwrithingu nic złego POD WARUNKIEM że ktoś tego nie ukrywa to raz, dwa czasem ktoś może mieć coś naprawdę ciekawego do powiedzenia, do opowiedzenia, ale zdolności pisarskich nie ma żadnych, nie ma pomysłu na to, jak to przenieść na papier i potrzebuje pomocy, potrzebuje narzędzia, ale głos jest jakby jego. Jeśli ten aspekt jest zachowany, to spoko, bo to trochę jakbyśmy się czepiali scenarzysty, że potrzebuje pomocy reżysera do zrobienia filmu, czy coś takiego. Różnica polega na tym, że ktoś "pisze książkę" a "tworzy książkę", grunt by treść była wartościowa, nie była samym skokiem na kasę.
Jestem zdania, że jeśli intencje Millie były szczere (upamiętnienie babci), a wiedziała, że nie będzie w stanie tego tak dobrze napisać, to zatrudnienie gohstwriterki jest całkiem dobrym posunięciem. Fakt, szkoda, że ta kobieta nie została podpisana na okładce. Mam też inne przemyślenia na temat gohstwritingu- fajnie, jeśli książka jest napisana dobrze, ale właśnie - co w sytuacji, gdy wszyscy zaczną zatrudniać widmo-autorów i np. jeden autor wyda kilka książek pod różnymi nazwiskami. Te wszystkie książki będą prawdopodobnie w podobnym stylu. Uważam, że to doprowadzi do zatarcia się unikatowości na rynku wydawniczym. Poza tym, na miejscu gwiazd obawiałabym się też zatrudniać kogoś do napisania swojej powieści - przecież po stylu wypowiedzi często da się domyślić, że ktoś nie byłby w stanie napisać książki na określonym poziomie.
Trochę to jednak dylemat. Cały zachwyt i splendor zyska aktorka a ta pani co napisała zostanie zapomniana. Nie wiem czy to jest ok. I nie gadajcie że taki układ jest w stu procentach ok. Bo ona jest slawna i będzie zapamietana a faktycznie kto to napisał nie. Wypisz wymaluj okładka kurtyna.
Pewnie masz rację, ale może tej pani wcale nie chodzi o sławę a po prostu o pieniądze, w końcu no nie ukrywając to jeden z powodów pisania książek. Albo nawet sama świadomość że ludzie czytają książkę napisaną przez nią jej wystarcza, nawet jeśli nie wiedzą kto ją tak naprawdę napisał
Kathleen McGurl prawdopodobnie zarobiła właśnie największe pieniądze w karierze. Gdyby sama napisała i wydała tę książkę pod swoim nazwiskiem, pewnie sprzedałaby może, podkreślmy MOŻE, kilka procent tego, co się sprzedało. Na moje układ uczciwy i z korzyścią dla mało znanej pisarki.
@@elio2725 mimo wszystko to i tak nie do końca jest wporządku. Ktoś sobie przypisuje czyjąś pracę bo zapłacił. No tak jak ktoś jest bogaty może być kim chce jak zapłaci. Nawet piosenkarką choćby nie potrafiła śpiewać 😉 nie bardzo mi się to podoba. Rozumiem autobiografię ale powieść. No nie wiem czy to jest wporządku poprostu. Raczej skoro ta książka jest dobra to znaczy że autorka ma talent do pisania ale świat wydawniczy nie dał jej szansy bo rynek jest ciężki dla debiutantów. A pewnie z braku efektu napewno pieniądze ta pani przytuliła. Bo każdy ją potrzebuje. No jestem ciekawa czy bez znanego nazwiska na pół okładki też był sukces.
@@StrefaCzytacza napewno skorzystała finansowo. Ale i tak kto będzie pamiętał że to ona napisała. NIKT. Po czasie jak się spytasz kogoś to aktorkę wskaże. Cóż dziwne to. I będzie w mediach przedstawiana jako poczytna pisarka nie mając talentu do tego. 😉😀
@@barbarawaga2844Z jednej strony przyznam rację do Pani stanowiska - pisarka mniej lub bardziej zostanie zapomniana, jeśli w niedługim odstępie (roku, dwóch lat) nie napisze kolejnego tytułu, który przyciągnie czytelnika. Z drugiej jednak strony "pisarz" to też zawód jak każdy inny, można mieć talent i warsztat, dobrze rozplanowane dzieło, a nie odnieść większego sukcesu, bo nie ma się ani nazwiska, ani historia nie jest "porywająca" na standardy dzisiejszego świata i ciężko wtedy zarobić godziwe pieniądze na zaspokojenie nawet tych najbardziej podstawowych potrzeb, jakimi są zakupy spożywcze, opieka medyczna w razie choroby, opłaty za miejsce do życia itp. Bądźmy też realistami, ghostwriting to praca pod kimś, więc w pewnym sensie można to porównać też do pracy podwładnego nad kierownikiem - dostajesz wytyczne, dostajesz wynagrodzenie, a uwagi czy jakieś innowacjyjne pomysły, jakie przedstawisz kierownictwu, jeśli się spodobają i zostaną przedstawione pracownikom wyższej rangi/samemu dyrektorowi, często są przypisywane nie tej najniżej osobie, a temu kierownikowi, który jasne, może uwzględnić i podać tę osobę, od której wyszedł pomysł, jako jego twórcę, ale równie dobrze nie musi tego robić, a najwyżej oddać cześć z podwyżki/dać awans za to, że ta osoba pomogła kierownikowi zabłysnąć wyżej. Praca to praca, jeśli pisarze tworzyliby treści charytatywnie, wtedy mogłabym uznać, za mało moralne budowanie swojego nazwiska pracą innych, ale nie jest, pisarka i autorka podzielą się zyskami, praca jest napisana z głową i wnioskując po recenzji, może się podobać ludziom, więc uważam, że to jest sytuacja bez przegranego miejsca, każdy tutaj ma swoje zyski i materialne, jak i wizerunkowe, pisarka nie została pominięta w tytułowej stronie książki i to jest z mojego punktu widzenia moralne. Nie jest to kradzież, nie jest to praca pod przymusem z jakimiś marnymi stawkami, bo i tak nikt się nie dowie kto za tym faktycznie stoi, sama pani piszącą się zgodziła na warunki postawione przez autorkę i pomysłodawczynię treści, więc czemu jest to złe? A z trzeciej strony, autorka rozpromowała powieść wraz z pisarką, pokazała jej wizerunek, nie skończyło się tylko na tym, że wspomniała o niej tylko w samej książce, a również na swoich social mediach, a dziś to one są dźwignią napędową, to one dają możliwości i promują ludzi. Pisarka dostała wynagrodzenie, jest uwzględniona w swoim dziele i na dodatek została rozpromowana na szerszą skalę dzięki aktorce, która super, że miała pomysł, ale pomyślała też o tym, że skoro sama nie jest w stanie napisać dobrej historii, a ludzie i tak by kupowali spod jej nazwiska wydaną książkę, to zadbała jeszcze o to, by czytelnicy mieli możliwość przeczytania lepszego tworu, niż wyszedłby spod jej własnego pióra
Teraz takie czasu. Aktorzy śpiewają, piosenkarze grają w filmach, samozwańczy recenzenci literatury piszą książki, każdy może zostać politykiem. Dziwne czasy dziwne
Przyczepię się do punktu trzeciego: recenzentów praktycznie już nie ma. Wszyscy opieramy się na uproszczeniu, nazywa się nas (mówię jako o twórcach internetowych treściach) recenzentami, ale my nimi nie jesteśmy. My jedynie dzielimy się swoją opinią. Możemy być "opiniowaczami". Trochę tak jak z celebrytami grającymi w filmach. Nie każdy, kto występuje na ekranie jest aktorem.
Moim zdaniem liczy się treść książki, nie nazwisko autora . Skoro mówienie prawdy powoduje to, że wylewa się hejt to coś tutaj ewidentnie nie gra. Millie miała pomysł na książkę, którą napisał ktoś inny. W dodatku dziewczyna otwarcie się do tego przyznała i powstała ciekawa powieść.
Według mnie to ona już próbuje wszystkiego byle tylko zwiększyć na nowo swoją popularność. Przez jej zachowanie straciło bardzo dużo fanów, dodatkowo zagranicznym YouTubie Ktoś sprawdzał jej followersów i okazało się że niektóre konta to tak naprawdę kupione
Jeszcze znana modelka i aktorka Cara Delevingne wydała napisaną książkę Mirror Mirror napisaną z Ghostwriting i ona się z tym też nie kryła. Na okładce widnieje jej nazwisko i nazwisko Ghostwriting Rowan Coleman.
Umiejętności pisarskie ma podobne, jak aktorskie. Równie niskie i podobnie ocierające się o dno. W tym przypadku ostatnimi czasy to jest nazwisko ważniejsze od umiejętności To, że od początku jest wiadome, że to napisane przez ghostwriterkę, to dalej nie wpływa na całą sytuację. Dalej to nazwisko MBB jest wielkie na całą okładkę i ani na okładce, ani na tych pierwszych stronach prawdziwa autorka nie jest wspomniana. Dodatkowo te napisy: "Książkowy debiut gwiazdy netflixa", "Signed by the author". Ale nawet na tym instagramie nie jest napisane, że to ta druga napisała, tylko jest to powiedziane tak, jakby napisały ją wspólnie. Niby to jest wiadome, ale dopiero jak ktoś zrobi research, ale jak ktoś zobaczy samą książkę, to o tej autorce się nie dowie. Już lepiej było napisać, że książka napisana przez, ale pomysłodawca historii to MBB. Chociaż i w to bym powątpiewał, bo ta dziewczyna nie ma za grosz kreatywności, co pokazuje chociażby jej umiejętność gry aktorskiej, a raczej mocny brak. I tak, jak napisał ktoś inny, ghostwriter w autobiografiach to rzecz normalna i zrozumiała (oczywiście jesli jest to wspomniane na okładce książki lub w samej książce, a nie cienkim druczkiem gdzieś na boku, lub w czeluściach internetu). Ale w powieściach to już głupota. Chciała, żeby powstała książka o jej babci, to trzeba było pójść do tej autorki, podrzucić pomysł, ale umieścić ją na okładce, a nie swoje wielkie nazwisko. Żałosny ruch, ale niczego innego bym się nie spodziewał, po tej aktorce, która od kilku lat pokazuje, że nie jest osobą wartą kibicowania jej "karierze"
No tak, tylko ghostwriter to jest zawód, w dodatku stary jak świat. Nie każdy kto umie i lubi pisać chce się ujawniać, jak i nie każdy kto jest w pisaniu dobry ma dobre pomysły na fabułę. W ten sposób autorka zarobi więcej niż normalnie, aktorka wyda rodzinną historię i również zarobi i wszyscy zainteresowani szczęśliwi. Fajnie jakby nazwisko było na okładce, ale z drugiej strony też tego jakoś specjalnie nie ukrywali, bo ja która się kompletnie nie interesuje MBB i jej książką również wiedziałam, że napisana została przez ghostwriterke.
Zgodziłabym się w 100%, ale dodam jedno sprostowanie - podpisany ghostwriter nie jest ghostwriterem. Jest współautorem (albo autorem działającym w oparciu o czyjś pomysł). Wg wikipedii: "to osoba, która nie ujawnia swojej tożsamości oraz nie wlicza prac wykonanych jako ghostwriter do swojego portfolio". Tu mamy sytuację mieszaną: pominięcie nazwiska na okładce jest jak gw, ale zdradzenie go potem w stopce redakcyjnej częściowo oddala ten zarzut. Też głosuję za transparentnością. Jeśli jednak jesteśmy za podpisywaniem, nie jesteśmy za ghostwritingiem.
Ja szczerze nie interesuję się tak mocno autorem, ale samą książką, wisi mi to, czy daną książkę napisała jakaś gwiazda, czy jakiś zwykły pisarz, ważna jest dla mnie fabuła. Ja nawet nie znam się wogóle na jakiś aktorach, influenserach, więc po nazwisku raczej bym nie brała
Nie są takie same to oryginał i tłumaczenie , tłumaczenie może dawać zupełnie inne odczucie . Bibliści nie bez powodu mają po kilkanaście różnych wydań , tłumaczeń i wersji pisma
Gdyby nie aktorka, tamta pisarka by nie dostała sama w sobie tyle uwagi oraz jeśli tamtą kobietę zadowala zarobek i może kto inny firmować jej dzieło, czemu hejtować 🤷♀️
@@StrefaCzytacza stanie X godzin po autograf i mówienie jak to autorka nie jest cudowna, trochę głupio jak się książki nie otworzyło :/ a już naprawdę uwierzyłam że się pomyliłam i to był ktoś inny 😅
Ja bym chyba tego ghostwritingiem nie nazwała. Tam jest na podstawie powieści Rowling i autorzy wypisani normalnie, tylko Rowling oczywiście większymi literami dla sprzedaży
Świetny film! Niestety nie zgadzam się w jednej kwestii. Uważam że to, że sprzedają się nazwiska, a nie talent lub wybitność dzieł, nie jest domeną naszych czasów. Tak było od zawsze i tak pewnie pozostanie
Co nie zmienia faktu, że to nasze czasy wymasterowały to zjawisko. Dziś każdy odrobinę popularny youtuber czy tiktoker może wydać bez problemu książkę. I to nie dlatego, że sam ma taki pomysł, a dlatego, że ktoś do niego przychodzi i składa taką propozycję. Potwierdzam na własnym przykładzie.
To prawda, dzięki temu jak działają media ma to zupełnie inny wymiar i naprawdę duży rozmach. Ale to ciekawe, że twórcy chcą inwestować pieniądze właśnie w wydawanie książek
przypomina mi się sytuacja z Robertem Galbraith. książki pisze świetne, ale dopóki nie ujawniono, kim jest autor, sprzedawały się słabo. więc tak, takie czasy. nazwisko na okładce robi robotę marketingową. jeśli jesteś rozpoznawalny to czemu z tego nie korzystać?
Zgadzam się z Czytaczem. Dla mnie liczy się opowiedziana historia i również żałuję, że autorka nie została wymieniona na okładce, ale mimo wszystko, fajnie że w ogóle się pojawiła i sprawa jest jasna od początku 😊.
Biografie pisane przez ghostów mogę zrozumieć - ktoś chce opowiedzieć o swoim życiu, a pisać nie umie. OK. Ale powieści :D To tak jakby jej rolę grała dublerka, a ona byłaby wymieniona w czołówce.
Jakby role MBB grała dublerka, to akurat też wyszłoby na dobre
Zgadzam się
Na ankiecie na waszym instagramie odp że nie popieram ghost writtingu ale po tym filmie muszę zmienić zdanie, bo masz racje że jeżeli ta metoda jest wykorzystywana przez ludzi z dobrymi pomysłami ale bez zdolności pisarskich to jest spoko opcją
Bardzo ciekawe spostrzeżenia, otwarłeś mi oczy na temat ghostwritingu. Dziękuję!
otworzyłeś*
Dzięki Millie dowiedziałam się, że w ogóle istnieje coś takiego jak ghost writing. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Więc to, że swoją "ghosterkę" uwzględniła i pokazała światu, to tylko na plus. To powinien być standard ustanowiony prawnie, z korzyścią dla obu stron.
Powinien, może w końcu tak się stanie...
Bardzo mi się spodobała twoja recenzja.. leci sub 👊
Dobrze zrobiła Wie, że ma pomysł na książkę i nie umie oddać tego co chciałaby opowiedzieć, napisać, to posłużyła się ghostwriterem i Z jeszcze Większą Chęcią przeczytam to co Chciała Nam - Czytelnikom w książce przekazać ! Brawo Millie Bobbie Brown ! 😊❤❤
A słyszeliście, że aktor z "Hobbita" Richard Armitage (grał Thorina) też napisał książkę? On, jak zapewnia w wywiadach, nie korzystał z usług ghost writera. Polskiego przekładu jeszcze jednak nie ma. Thriller nosi nazwę "Geneva".
Cytując Wójta z Rancza, "Za każdy dobry uczynek spotka nas zasłużona kara". Nie znam tej aktorki, jest ona mi kompletnie obojętna ale nie pojmuję czemu spotkał tę książkę hejt. Mnie zaciekawiła sama treść i chociaż nie trzeba wiele rozumu by domyślić się że to powieść fabuaryzowana historią tak jakiś potencjał ma.
Co do ghostwrithigu, on powinien zostać. Nie każdy ma talent literacki ale może mieć coś ciekawego do powiedzenia. Skoro autor widmo dostaje wynagrodzenie to nie ma problemu. Ja takiego ghosta widzę trochę jak dublera do scen kaskaderskich. Nie każdy aktor jest Jackie Chanem, Tomem Cruisem czy Keanu Reevesem, którzy faktycznie podołają kaskaderce. Poraz kolejny instagramowo-tiktokowe pokolenie Zetek (bo jestem na 90% pewna że to oni robią raban w necie) pokazuje jakimi są hipokrytami.
Zgadzam się. Zresztą to od bardzo dawna stosowana w Ameryce technika i nigdy nie chowana pod dywan.
Ktoś ma dobry pomysł i ciężkie pióro. Jednak tomjego historia, więc on pozostaje autorem.
Bardzo często są w środku podziękowania.
Na dodatek przez jakiś czas optowano za tym aby i u nas pojawiła się taka funkcja, znaczy taki zawód. Bo tam to zawód.
Gdyby ów zawodowy pisarz chciał napisać sam i pod własnym nazwiskiem to by mógł, widać rola.mu odpowiada.
Dopiero od niedawna jest jakaś gównoburza na ten temat hejtujaca zawód.
Wcześniej nazywało się to inaczej, niestygmatyzujaco, o ile pamiętam redaktora prowadzącego czy jakoś tak.
My chyba w obecnych czasach uwielbiamy pienić się i krzyczeć o byle co. Może jest na świecie o wokół nas za spokojnie?🤔
Pozdrawiam bajkowo 🧚 i szacun za ten głos rozsądku.
Jestem bardzo ciekawa pana zdania na temat książek Remigiusza Mroza może wejdzie jakaś jego książka na listę pozycji do przeczytania i omówienia ?😊
Myśle ze w takim przypadku powinno być odwrotnie, czyli nazwisko autorki na okładce i MBB wspomniana w środku na początku. Ale to chyba niezbyt mądre jesli myśleć o sprzedaży:)
Sprzedażowo totalnie nieopłacalne :D
@@StrefaCzytacza zgadza się bo na kłamstwie czy manipulacji więcej się zarabia.
Ja nie widzę w ghostwrithingu nic złego POD WARUNKIEM że ktoś tego nie ukrywa to raz, dwa czasem ktoś może mieć coś naprawdę ciekawego do powiedzenia, do opowiedzenia, ale zdolności pisarskich nie ma żadnych, nie ma pomysłu na to, jak to przenieść na papier i potrzebuje pomocy, potrzebuje narzędzia, ale głos jest jakby jego. Jeśli ten aspekt jest zachowany, to spoko, bo to trochę jakbyśmy się czepiali scenarzysty, że potrzebuje pomocy reżysera do zrobienia filmu, czy coś takiego. Różnica polega na tym, że ktoś "pisze książkę" a "tworzy książkę", grunt by treść była wartościowa, nie była samym skokiem na kasę.
Też tak uważam. Powinno być powszechnie wiadomo, kto naprawdę napisał książkę.
Każdy z nas tak czasem robi , zamówiłam w ciemno najnowszą książkę gorzki ;) , no nie wiadomo jaka będzie wierzę że dobra :)
Jestem zdania, że jeśli intencje Millie były szczere (upamiętnienie babci), a wiedziała, że nie będzie w stanie tego tak dobrze napisać, to zatrudnienie gohstwriterki jest całkiem dobrym posunięciem. Fakt, szkoda, że ta kobieta nie została podpisana na okładce. Mam też inne przemyślenia na temat gohstwritingu- fajnie, jeśli książka jest napisana dobrze, ale właśnie - co w sytuacji, gdy wszyscy zaczną zatrudniać widmo-autorów i np. jeden autor wyda kilka książek pod różnymi nazwiskami. Te wszystkie książki będą prawdopodobnie w podobnym stylu. Uważam, że to doprowadzi do zatarcia się unikatowości na rynku wydawniczym. Poza tym, na miejscu gwiazd obawiałabym się też zatrudniać kogoś do napisania swojej powieści - przecież po stylu wypowiedzi często da się domyślić, że ktoś nie byłby w stanie napisać książki na określonym poziomie.
Trochę to jednak dylemat. Cały zachwyt i splendor zyska aktorka a ta pani co napisała zostanie zapomniana. Nie wiem czy to jest ok. I nie gadajcie że taki układ jest w stu procentach ok. Bo ona jest slawna i będzie zapamietana a faktycznie kto to napisał nie. Wypisz wymaluj okładka kurtyna.
Pewnie masz rację, ale może tej pani wcale nie chodzi o sławę a po prostu o pieniądze, w końcu no nie ukrywając to jeden z powodów pisania książek. Albo nawet sama świadomość że ludzie czytają książkę napisaną przez nią jej wystarcza, nawet jeśli nie wiedzą kto ją tak naprawdę napisał
Kathleen McGurl prawdopodobnie zarobiła właśnie największe pieniądze w karierze. Gdyby sama napisała i wydała tę książkę pod swoim nazwiskiem, pewnie sprzedałaby może, podkreślmy MOŻE, kilka procent tego, co się sprzedało. Na moje układ uczciwy i z korzyścią dla mało znanej pisarki.
@@elio2725 mimo wszystko to i tak nie do końca jest wporządku. Ktoś sobie przypisuje czyjąś pracę bo zapłacił. No tak jak ktoś jest bogaty może być kim chce jak zapłaci. Nawet piosenkarką choćby nie potrafiła śpiewać 😉 nie bardzo mi się to podoba. Rozumiem autobiografię ale powieść. No nie wiem czy to jest wporządku poprostu. Raczej skoro ta książka jest dobra to znaczy że autorka ma talent do pisania ale świat wydawniczy nie dał jej szansy bo rynek jest ciężki dla debiutantów. A pewnie z braku efektu napewno pieniądze ta pani przytuliła. Bo każdy ją potrzebuje. No jestem ciekawa czy bez znanego nazwiska na pół okładki też był sukces.
@@StrefaCzytacza napewno skorzystała finansowo. Ale i tak kto będzie pamiętał że to ona napisała. NIKT. Po czasie jak się spytasz kogoś to aktorkę wskaże. Cóż dziwne to. I będzie w mediach przedstawiana jako poczytna pisarka nie mając talentu do tego. 😉😀
@@barbarawaga2844Z jednej strony przyznam rację do Pani stanowiska - pisarka mniej lub bardziej zostanie zapomniana, jeśli w niedługim odstępie (roku, dwóch lat) nie napisze kolejnego tytułu, który przyciągnie czytelnika. Z drugiej jednak strony "pisarz" to też zawód jak każdy inny, można mieć talent i warsztat, dobrze rozplanowane dzieło, a nie odnieść większego sukcesu, bo nie ma się ani nazwiska, ani historia nie jest "porywająca" na standardy dzisiejszego świata i ciężko wtedy zarobić godziwe pieniądze na zaspokojenie nawet tych najbardziej podstawowych potrzeb, jakimi są zakupy spożywcze, opieka medyczna w razie choroby, opłaty za miejsce do życia itp. Bądźmy też realistami, ghostwriting to praca pod kimś, więc w pewnym sensie można to porównać też do pracy podwładnego nad kierownikiem - dostajesz wytyczne, dostajesz wynagrodzenie, a uwagi czy jakieś innowacjyjne pomysły, jakie przedstawisz kierownictwu, jeśli się spodobają i zostaną przedstawione pracownikom wyższej rangi/samemu dyrektorowi, często są przypisywane nie tej najniżej osobie, a temu kierownikowi, który jasne, może uwzględnić i podać tę osobę, od której wyszedł pomysł, jako jego twórcę, ale równie dobrze nie musi tego robić, a najwyżej oddać cześć z podwyżki/dać awans za to, że ta osoba pomogła kierownikowi zabłysnąć wyżej. Praca to praca, jeśli pisarze tworzyliby treści charytatywnie, wtedy mogłabym uznać, za mało moralne budowanie swojego nazwiska pracą innych, ale nie jest, pisarka i autorka podzielą się zyskami, praca jest napisana z głową i wnioskując po recenzji, może się podobać ludziom, więc uważam, że to jest sytuacja bez przegranego miejsca, każdy tutaj ma swoje zyski i materialne, jak i wizerunkowe, pisarka nie została pominięta w tytułowej stronie książki i to jest z mojego punktu widzenia moralne. Nie jest to kradzież, nie jest to praca pod przymusem z jakimiś marnymi stawkami, bo i tak nikt się nie dowie kto za tym faktycznie stoi, sama pani piszącą się zgodziła na warunki postawione przez autorkę i pomysłodawczynię treści, więc czemu jest to złe?
A z trzeciej strony, autorka rozpromowała powieść wraz z pisarką, pokazała jej wizerunek, nie skończyło się tylko na tym, że wspomniała o niej tylko w samej książce, a również na swoich social mediach, a dziś to one są dźwignią napędową, to one dają możliwości i promują ludzi. Pisarka dostała wynagrodzenie, jest uwzględniona w swoim dziele i na dodatek została rozpromowana na szerszą skalę dzięki aktorce, która super, że miała pomysł, ale pomyślała też o tym, że skoro sama nie jest w stanie napisać dobrej historii, a ludzie i tak by kupowali spod jej nazwiska wydaną książkę, to zadbała jeszcze o to, by czytelnicy mieli możliwość przeczytania lepszego tworu, niż wyszedłby spod jej własnego pióra
Super materiał 😁
Teraz takie czasu. Aktorzy śpiewają, piosenkarze grają w filmach, samozwańczy recenzenci literatury piszą książki, każdy może zostać politykiem. Dziwne czasy dziwne
Przyczepię się do punktu trzeciego: recenzentów praktycznie już nie ma. Wszyscy opieramy się na uproszczeniu, nazywa się nas (mówię jako o twórcach internetowych treściach) recenzentami, ale my nimi nie jesteśmy. My jedynie dzielimy się swoją opinią. Możemy być "opiniowaczami". Trochę tak jak z celebrytami grającymi w filmach. Nie każdy, kto występuje na ekranie jest aktorem.
Moim zdaniem liczy się treść książki, nie nazwisko autora . Skoro mówienie prawdy powoduje to, że wylewa się hejt to coś tutaj ewidentnie nie gra. Millie miała pomysł na książkę, którą napisał ktoś inny. W dodatku dziewczyna otwarcie się do tego przyznała i powstała ciekawa powieść.
8:35 czy ja dobrze widzę przy redakcji technicznej Lorem ipsum? XDDDDD
Yep, tak się nazywa firma świadcząca redakcję :D Potrafią trollować :D
Według mnie to ona już próbuje wszystkiego byle tylko zwiększyć na nowo swoją popularność. Przez jej zachowanie straciło bardzo dużo fanów, dodatkowo zagranicznym YouTubie Ktoś sprawdzał jej followersów i okazało się że niektóre konta to tak naprawdę kupione
A o jakie zachowanie jej chodzi?
@@Pomponiara962 no właśnie.
Jeszcze znana modelka i aktorka Cara Delevingne wydała napisaną książkę Mirror Mirror napisaną z Ghostwriting i ona się z tym też nie kryła. Na okładce widnieje jej nazwisko i nazwisko Ghostwriting Rowan Coleman.
Umiejętności pisarskie ma podobne, jak aktorskie. Równie niskie i podobnie ocierające się o dno. W tym przypadku ostatnimi czasy to jest nazwisko ważniejsze od umiejętności
To, że od początku jest wiadome, że to napisane przez ghostwriterkę, to dalej nie wpływa na całą sytuację. Dalej to nazwisko MBB jest wielkie na całą okładkę i ani na okładce, ani na tych pierwszych stronach prawdziwa autorka nie jest wspomniana. Dodatkowo te napisy: "Książkowy debiut gwiazdy netflixa", "Signed by the author". Ale nawet na tym instagramie nie jest napisane, że to ta druga napisała, tylko jest to powiedziane tak, jakby napisały ją wspólnie. Niby to jest wiadome, ale dopiero jak ktoś zrobi research, ale jak ktoś zobaczy samą książkę, to o tej autorce się nie dowie. Już lepiej było napisać, że książka napisana przez, ale pomysłodawca historii to MBB. Chociaż i w to bym powątpiewał, bo ta dziewczyna nie ma za grosz kreatywności, co pokazuje chociażby jej umiejętność gry aktorskiej, a raczej mocny brak.
I tak, jak napisał ktoś inny, ghostwriter w autobiografiach to rzecz normalna i zrozumiała (oczywiście jesli jest to wspomniane na okładce książki lub w samej książce, a nie cienkim druczkiem gdzieś na boku, lub w czeluściach internetu). Ale w powieściach to już głupota. Chciała, żeby powstała książka o jej babci, to trzeba było pójść do tej autorki, podrzucić pomysł, ale umieścić ją na okładce, a nie swoje wielkie nazwisko. Żałosny ruch, ale niczego innego bym się nie spodziewał, po tej aktorce, która od kilku lat pokazuje, że nie jest osobą wartą kibicowania jej "karierze"
No tak, tylko ghostwriter to jest zawód, w dodatku stary jak świat. Nie każdy kto umie i lubi pisać chce się ujawniać, jak i nie każdy kto jest w pisaniu dobry ma dobre pomysły na fabułę. W ten sposób autorka zarobi więcej niż normalnie, aktorka wyda rodzinną historię i również zarobi i wszyscy zainteresowani szczęśliwi. Fajnie jakby nazwisko było na okładce, ale z drugiej strony też tego jakoś specjalnie nie ukrywali, bo ja która się kompletnie nie interesuje MBB i jej książką również wiedziałam, że napisana została przez ghostwriterke.
Zgodziłabym się w 100%, ale dodam jedno sprostowanie - podpisany ghostwriter nie jest ghostwriterem. Jest współautorem (albo autorem działającym w oparciu o czyjś pomysł). Wg wikipedii: "to osoba, która nie ujawnia swojej tożsamości oraz nie wlicza prac wykonanych jako ghostwriter do swojego portfolio". Tu mamy sytuację mieszaną: pominięcie nazwiska na okładce jest jak gw, ale zdradzenie go potem w stopce redakcyjnej częściowo oddala ten zarzut. Też głosuję za transparentnością. Jeśli jednak jesteśmy za podpisywaniem, nie jesteśmy za ghostwritingiem.
O, to ciekawe i w sumie logiczne. Dzięki za sprostowanie!
@@StrefaCzytacza A ja dziękuję za ciekawy materiał!
Ktoś napisze o jakie wydarzenie chodzi?
Może jeszcze powiecie że Mikolaj nie przynosi prezentów a Ekipa nie robi lodow Ekipy?
Ja szczerze nie interesuję się tak mocno autorem, ale samą książką, wisi mi to, czy daną książkę napisała jakaś gwiazda, czy jakiś zwykły pisarz, ważna jest dla mnie fabuła. Ja nawet nie znam się wogóle na jakiś aktorach, influenserach, więc po nazwisku raczej bym nie brała
Bardzo irytująca osoba, do tego Hollywood strasznie wciska ją ludziom gardeł...
po co Ci dwie takie same książki?
Nie są takie same to oryginał i tłumaczenie , tłumaczenie może dawać zupełnie inne odczucie . Bibliści nie bez powodu mają po kilkanaście różnych wydań , tłumaczeń i wersji pisma
@@kamilapeka8894 ale bibliści to w ogóle inna kategoria czytaczy.
te różnice są aż tak znaczne by opłacało się płacić dwa razy?
Nie wiem czemu , ale kojarzycie mi sie ze swiatusami ,albo oni z wami ;) i youtube sie z tym zgadza bo pod twoim filmem proponuje ich filmy ;)
Ja nie widzę problemu w ghostwritingu, ale moim zdaniem nazwisko ghosta powinno znajdować się na okładce
dokładnie, tak zrobiła Julia Żugaj
Gdyby nie aktorka, tamta pisarka by nie dostała sama w sobie tyle uwagi oraz jeśli tamtą kobietę zadowala zarobek i może kto inny firmować jej dzieło, czemu hejtować 🤷♀️
Szkoda że wszystko teraz nazywamy po angielsku, jakbyśmy własnego języka nie mieli.
Ale chyba nie ma odpowiednika ghostwritera?
@@StrefaCzytacza Autor ukryty np. Teraz nie ma informacji zwrotnej tylko jest feedback, nie trener tylko coach. Taka moda.
Po tym jak zachwycales sie rodziną Monet ciezko brać na powaznie twoje "recenzje"
Ciekawa sprawa, bo ja nawet nie czytałem "Rodziny Monet", nie mówiąc o jej recenzowaniu xD
@@StrefaCzytacza stanie X godzin po autograf i mówienie jak to autorka nie jest cudowna, trochę głupio jak się książki nie otworzyło :/ a już naprawdę uwierzyłam że się pomyliłam i to był ktoś inny 😅
Przez angielski tytuł myślałam, że to jakiś "poradnik", a to powieść historyczna jej ghostwriterki. hmm
Przeklęte dziecke to chyba też ghost writing? Podpisala się Rowling, a napusal ktos inny
Ja bym chyba tego ghostwritingiem nie nazwała. Tam jest na podstawie powieści Rowling i autorzy wypisani normalnie, tylko Rowling oczywiście większymi literami dla sprzedaży
Świetny film! Niestety nie zgadzam się w jednej kwestii. Uważam że to, że sprzedają się nazwiska, a nie talent lub wybitność dzieł, nie jest domeną naszych czasów. Tak było od zawsze i tak pewnie pozostanie
Co nie zmienia faktu, że to nasze czasy wymasterowały to zjawisko. Dziś każdy odrobinę popularny youtuber czy tiktoker może wydać bez problemu książkę. I to nie dlatego, że sam ma taki pomysł, a dlatego, że ktoś do niego przychodzi i składa taką propozycję. Potwierdzam na własnym przykładzie.
To prawda, dzięki temu jak działają media ma to zupełnie inny wymiar i naprawdę duży rozmach. Ale to ciekawe, że twórcy chcą inwestować pieniądze właśnie w wydawanie książek
Trudny temat ,i tak uwazam ze to bylo bardziej fair ze napisali kto tak naprawde to napisal , bylo by milo jak by obie byly na okladce
przypomina mi się sytuacja z Robertem Galbraith. książki pisze świetne, ale dopóki nie ujawniono, kim jest autor, sprzedawały się słabo. więc tak, takie czasy. nazwisko na okładce robi robotę marketingową. jeśli jesteś rozpoznawalny to czemu z tego nie korzystać?
Dokładnie tak.