Akordeonista w Ogrodzie Saskim

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 27 ก.ค. 2018
  • W Ogrodzie Saskim natknąłem się na warszawiaka z akordeonem. -Naprawdę jest pan z kieleckiego? Mój ojciec też był z kieleckiego. Urodził się na takiej wsi, do której nie było drogi. Gdzieś pomiędzy Jędrzejowem a Pińczowem. Wie pan, jaki ja mam sentyment do tamtych stron! Muszę panu zagrać taki kawałek, którego nauczyłem się od niego. I zaczął grać. Wysłuchałem i chciałem się oddalić. -Niech pan nie odchodzi. Ja muszę panu coś powiedzieć. Mój ojciec był wspaniałym człowiekiem, gdy byłem małym chłopcem opowiadał mi o swoich stronach. -A czym się zajmował pański ojciec? -Panie, czego on nie robił! Pracował tu za tymi drzewami, w Teatrze Wielkim. -Był aktorem?. -Nie, robił buty. Najlepsi polscy aktorzy grali w jego butach! Był też muzykiem, czasami grywał w przedstawieniach. Ach, co to był za człowiek! Wyrwał się z tego kieleckiego błota!-Muszę już iść..-Niech pan nie odchodzi, muszę panu jeszcze powiedzieć jak zrobił sobie skrzypce! -Ale nie mam już czasu…-To muszę panu powiedzieć, przecież pan jest z tamtych stron. Chciał sobie zrobić skrzypce, ale potrzebował włos z końskiego ogona. W domu nie było konia, więc poszedł na Łąkę gdzie pasły się konie. Powoli skradł się z tyłu do jednego z nich, złapał dłonią za ogon i pociągnął z całej siły. Mówił że obudził się w nocy. Widział wszystkie gwiazdy na niebie, ale w dłoni dzierżył włos z końskiego ogona! Panie taki był mój tata.
  • บันเทิง

ความคิดเห็น •