Dałem Ci niebo na dłoni Dziś już go nie chcesz brać Nie widziałem twoich łez i agonii A szły w parze za tobą cały czas Powinienem był to dostrzec Miałem do Ciebie nieskończony dostęp Znałem kody hasła a autoryzacja Wiedziała kto był jej jebanym hostem Gdy znalazłem cię na dnie Wykrwawiałaś się na śmierć Chciałem uratować cię Dając ci życie jak sen Kurwy z zazdrości tu stają na most Robimy razem pierwsze 100k na sto Kochaliśmy się co dzień całą noc Nie zatrzymałem się przed znakiem stop Bo zawsze muszę pojechać dalej Nie chciałaś willi ja chciałem to nowe Stradale Tych chciałaś tych szaleństw jak w tym karnawale A nawet sylwestra nie planowałem nam już razem Dziś czuje odrazę do tego co czułem robiłem jak gnałem Poświęcałem dziś dla jutra w wiecznej chwale A w tym wszystkim cię zaniedbałem Dałem Ci niebo na dłoni Dziś już go nie chcesz brać Nie widziałem twoich łez i agonii A szły w parze za tobą cały czas Powinienem był to dostrzec Miałem do Ciebie nieskończony dostęp Znałem kody hasła a autoryzacja Wiedziała kto był jej jebanym hostem Czeka na to cała Polska Większa oglądalność niż ta Ekipa i Polsat Skarbie proszę błagam zostań Chcesz wymienić Boga na randomowego chłopca Co z niego za pojeb i dlaczego nosi maskę Pewnie się jej wstydzi przez te przypałowe akcje Skarbie kocham Cię najbardziej I zbawię ten świat chociaż płonie jak Ghost Rider Powiedz jak trzeba być pojebanym By przez swoje mroczne fazy Wyrzucać największe plany i wasz wspólny czas do śmieci Dlaczego gdy masz penisa to musisz się nim popisać I myśleć o tych napisach które zostawisz markerem Na jakichś innych pośladkach Brzydzi mnie ilość agresji Chcieliśmy mieć czwórkę dzieci Które przewiezie nasz Maybach Razem polecieć na Marsa A ty z Dubielem na nartach Kurwa co za akcja Mam porytą Banię Chciałem wziąć cię w Himalaje na K2 i na Hawaje Pośladki zadrapane aż do samej krwi w Havanie Kochanie dla ciebie popełniłbym wiele zbrodni Najgorsze z przestępstw Przy mnie Romantic Psycho to zwykły gość na mieście Ale bardzo lubię twórczość Quebonafide I mam nadzieje że i on polubi moją W razie czego wjadę parę pięter wyżej I pogadam z jego kumplem co miał wygrać Ballon d'Or Myślałeś że to koniec Skończę gdzie zacząłem Czyli w matki sromie tyle że nie mojej Mamo kocham Cię nie bój się o paranoje W mojej głowie biją się ciągle Pan Bóg z demonem Nigdy nie ćpałem i nigdy nie chlałem co nie W sumie może raz na tydzień po moim zgonie Bo zawsze wygrywałem A teraz przegrałem w mojej najważniejszej wojnie Byłaś dla mnie tym jedynym narkotykiem Byłem pod narkozą obawiając się etykiet Wkurwiało mnie że chujowy wers łapie publikę I że ktoś taki jak Sobel robi wciąż hita za hitem To się nazywa zazdrość moja psychika to szambo Wiecznie walczę z nią jak Rambo ale twardo tak jak Stallon Albo wiem nagram w końcu jakieś mocne wersy Modlę się za ciebie jeśli masz to za majstersztyk To nawet nie szach M.A.T. w maju następnym Opowiem jak w raju żyłem w objęciach królewny Mojej słynnej Ewki bogini na wieki Której powieki będę chronił na zawsze Suko jestem diabłem poznajecie alfę (fajnie) To się nazywa zazdrość moja psychika to szambo
Najlepsze! Zakochałam się w tym!
Zajebiste to jest ❤❤❤❤❤❤
Najlepsza nuta
zajebiste
Mega ❤️🔥
wow
Czy ktoś wie czy ten początek jest inspiracją jakiegoś utworu ?? Bo naprawę ten wstęp po angielsku mocno mi siada
Hej! Utwór ,,DROWNING" (why won't you save me)- marilyn moon. Pozdro! :-)
chłopak emaeski
nie siedzi
Dałem Ci niebo na dłoni
Dziś już go nie chcesz brać
Nie widziałem twoich łez i agonii
A szły w parze za tobą cały czas
Powinienem był to dostrzec
Miałem do Ciebie nieskończony dostęp
Znałem kody hasła a autoryzacja
Wiedziała kto był jej jebanym hostem
Gdy znalazłem cię na dnie
Wykrwawiałaś się na śmierć
Chciałem uratować cię
Dając ci życie jak sen
Kurwy z zazdrości tu stają na most
Robimy razem pierwsze 100k na sto
Kochaliśmy się co dzień całą noc
Nie zatrzymałem się przed znakiem stop
Bo zawsze muszę pojechać dalej
Nie chciałaś willi ja chciałem to nowe Stradale
Tych chciałaś tych szaleństw jak w tym karnawale
A nawet sylwestra nie planowałem nam już razem
Dziś czuje odrazę do tego co czułem robiłem jak gnałem
Poświęcałem dziś dla jutra w wiecznej chwale
A w tym wszystkim cię zaniedbałem
Dałem Ci niebo na dłoni
Dziś już go nie chcesz brać
Nie widziałem twoich łez i agonii
A szły w parze za tobą cały czas
Powinienem był to dostrzec
Miałem do Ciebie nieskończony dostęp
Znałem kody hasła a autoryzacja
Wiedziała kto był jej jebanym hostem
Czeka na to cała Polska
Większa oglądalność niż ta Ekipa i Polsat
Skarbie proszę błagam zostań
Chcesz wymienić Boga na randomowego chłopca
Co z niego za pojeb i dlaczego nosi maskę
Pewnie się jej wstydzi przez te przypałowe akcje
Skarbie kocham Cię najbardziej
I zbawię ten świat chociaż płonie jak Ghost Rider
Powiedz jak trzeba być pojebanym
By przez swoje mroczne fazy
Wyrzucać największe plany i wasz wspólny czas do śmieci
Dlaczego gdy masz penisa to musisz się nim popisać
I myśleć o tych napisach które zostawisz markerem
Na jakichś innych pośladkach
Brzydzi mnie ilość agresji
Chcieliśmy mieć czwórkę dzieci
Które przewiezie nasz Maybach
Razem polecieć na Marsa
A ty z Dubielem na nartach
Kurwa co za akcja
Mam porytą Banię
Chciałem wziąć cię w Himalaje na K2 i na Hawaje
Pośladki zadrapane aż do samej krwi w Havanie
Kochanie dla ciebie popełniłbym wiele zbrodni
Najgorsze z przestępstw
Przy mnie Romantic Psycho to zwykły gość na mieście
Ale bardzo lubię twórczość Quebonafide
I mam nadzieje że i on polubi moją
W razie czego wjadę parę pięter wyżej
I pogadam z jego kumplem co miał wygrać Ballon d'Or
Myślałeś że to koniec
Skończę gdzie zacząłem
Czyli w matki sromie tyle że nie mojej
Mamo kocham Cię nie bój się o paranoje
W mojej głowie biją się ciągle Pan Bóg z demonem
Nigdy nie ćpałem i nigdy nie chlałem co nie
W sumie może raz na tydzień po moim zgonie
Bo zawsze wygrywałem
A teraz przegrałem w mojej najważniejszej wojnie
Byłaś dla mnie tym jedynym narkotykiem
Byłem pod narkozą obawiając się etykiet
Wkurwiało mnie że chujowy wers łapie publikę
I że ktoś taki jak Sobel robi wciąż hita za hitem
To się nazywa zazdrość moja psychika to szambo
Wiecznie walczę z nią jak Rambo ale twardo tak jak Stallon
Albo wiem nagram w końcu jakieś mocne wersy
Modlę się za ciebie jeśli masz to za majstersztyk
To nawet nie szach M.A.T. w maju następnym
Opowiem jak w raju żyłem w objęciach królewny
Mojej słynnej Ewki bogini na wieki
Której powieki będę chronił na zawsze
Suko jestem diabłem poznajecie alfę (fajnie)
To się nazywa zazdrość moja psychika to szambo