Przypadkiem trafiłem na ten vlog. Widzę że kolega z tych zwyczajnych rowerzystów. Opowiada po prostu o własnych doświadczeniach. A nie jak przytłaczająca zgraja samozwańczych expertuf. Nieudolnie promująca, wyżebrane produkty na dwutygodniowe testy sponsorowane :D Jeżdżę sportowo 100km trasy. Sprawdza się dieta Adama Małysza - bułki i banany. Do tego kabanosy, gorzka czekolada. Do picia woda z cytryną i miodem. Żadnych żeli, ciężkie, mulące, czuć sztuczne. Lepiej kawał ciasta zabrać w to miejsce :)
W sobotę zrobiłem na szybko 52km. Początek filmu to też moja trasa. Po słońcu nad ptasią wysepką widzę, że jechałeś wcześniej. Na nowym asfalcie przy S1 robiłem fotkę. Też jak wiesz, ja mam za sobą dużo tras 100 plus, kilkanaście 200 plus i 4 razy 300 plus. Jem jak trochę zgłodnieję zwykłe jedzenie, kiełbaskę suchą czy kabanos z bułką, czasami samą bułkę. Owoc kupiony w sklepie, czasami , ale rzadko małe frytki czy mały hot-dog. Pod koniec prince polo. Przed jazdą śniadanie, kanapeczki, jajecznica z 2 jajek. Nieduże porcje. Żadnych żeli. W bidonie tylko woda mineralna niegazowana. Można pić i się umyć. Ewentualnie elektrolity przed i po jeździe. Po prostu jem prawie to, co na codzień w terenie. A do 100 km mogę prawie nic nie jeść. Fajnie wytłumaczyłeś problem. Trasa 100 km to nie wyprawa na biegun. Pozdrawiam
"... warto słuchać tego, co nam nasz organizm podpowiada...", właściwie zamyka dyskusję na ten temat :-) Ja mam ciekawe spostrzeżenie -o ile na 100 km wystarcza mi banan, jabłko, ze dwa trzy batony, jakiś żel i dwa bidony wody z miodem i cytryną ( trzy, cztery jak jest gorąco ), to na 200 km zabieram już cały prowiant tj. sześć bułek, 2-3 banany, 2-3 jabłka, 5-6 batonów słodkich, herbatę w termosie, kawę, a płyny uzupełniam na bieżąco w sklepach. Przy 300 km musi być gorący posiłek w jakiejś knajpce albo własny liofil, gdy nie będzie nic po drodze.
Ja podobnie jeżdżę jak Ty i w sumie to jedyne do jedzenia co biorę to jakieś musy, banany, batoniki z owocami albo nawet kanapeczki zrobione wcześniej w domku. Zazwyczaj jeszcze po drodze zajeżdżam do lokalnych piekarni i zjadam drożdżówki czy inne słodkie maszkety. Do picia zazwyczaj woda z elektrolitami albo oshea cytrynowe :D Ustawione mam w zegarku przypominajki o jedzeniu i piciu, ale zazwyczaj piję i jem kiedy mi się zachce.
Dobrze mówisz, każdy jest inny i każdy będzie robil to inaczej. Po prostu trzeba próbować i znaleźć swoja drogę. Nie ma innego wyjścia Ja np żele tez biore awaryjnie ale chyba jeszcze żadnego nie zużyłem. Po prostu ich nie lubię. Biore jakby faktycznie potrzebny byl strzał energii czy coś Sama jazde dziele na dwa typy sportowy i rekreacyjny. Jak jade sportowo (nie mylić z tempem wyscigpwym jak na krótkim dystansie, po prostu jadę dosyć mocno jak na swoje możliwości) to głównie na wodzie z cukrem. Jak długa trasa (200+, 300+) to mniej więcej w połowie normalny posiłek. Jak taka do 150-170 km to raczej nic nie jem. Natomiast po jezdzie koniecznie trzeba zjeść coś normalnego żeby nie było zjazdu energetycznego. Ilosc cukru tez dostosowuje do trasy i wysiłku Jak jadę rekreacyjnie to czysta woda i wszystko dostarczam z jedzenia. A jem to ma co mam ochotę i co mi nie szkodzi ;) jakiś większy posiłek mniej więcej w połowie trasy. Jak trasa taka do 150 km to jem na końcu albo w domu Wszystko kwestia poznania swojego organizmu i dostosowania odżywia do stylu i długości jazdy. Woda to standardowo staram się wypić jeden bidon 0,6l na godzinę jazdy. Jak ciepło to nawet więcej, jak zimno to bywa ze mniej.
Mądre slowa💪👍 Ja na dlugich dystansach tak powyżej juz 200 km jem tak aby nie czuć głodu i i mnie to się sprawdza. A ostatnia wizyta w Koniecpolu i powrót bez jedzenia …cos tam zjadłem…doprowadził mnie do totalnego wyczerpania. Było źle. Pamietajmy, że bez jedzenia daleko nie pociągniemy. Ale z drugiej strony, każdy organizm jest inny i każdy wie na co może sobie pozwolić. To jest indywidualna potrzeba każdej osoby i nie da się chyba zrobić tak, że cobie i wystarczające jest dla mnie to dla Ciebie będzie też ok… Raczej to na pewno nie wypali. Trzeba znać swój organizm i dawać mu to czego wydanej chwili potrzebuje💪👍😋😋😋
2-3 razy w roku robię trasy kilkudniowe z noclegami wtedy wiadomo kupuje jedzenie ale na trasy jednodniowe nawet całodniowe wtedy zabieram ze sobą owsianeczki różnego rodzaju robię w czy batony proteinowe domowej roboty sałatki w słoiczku żelki orzechy np nerkowca owoce banany czy jakieś jabłko kanapki np z żółtym serem czy z jajkiem sadzonym napojów słodkich nie pije raczej sama woda w sezonie dodaje np listek świeżej mięty
Masz rację: kręcenie odcinka o jedzeniu i piciu na trasie kompletnie mija się z celem, bo to sprawa moocno indywidualna. I chyba najważniejsze powiedziałeś pod koniec: trzeba po prostu słuchać swojego organizmu. Ja od siebie mogę tylko powiedzieć, że teraz nie przywiązuję do tego az takiego znaczenia jak kiedyś i jem co popadnie. A najczęściej na trasach +/-100 km nie potrzebuję jeść nic. Rano zjadam obfite śniadanie, czyli np owsiankę albo kaszę z soczewicą i jajkiem. Te rzeczy nei obciążają mi żołądka i po takim solidnym talerzu węglowodanowo- białkowym mam spokój na kilka godzin, bo nie chce mi sie jeść. Czasami zabieram jakąś kiełbasę, kawałek chleba albo batonik czy żelki. Lubię też zmielone orzeszki ziemne, które pakuję w torebki po 80-100 g i spożywam na rowerze. Dla mnie ważne jest, żeby móc jeść nie schodząc z roweru, bo zwykle takie dystanse jadę longiem, bez przerw. CO do nawadniania to jest jeszcze gorzej, bo nigdy nie nawadniam się wg wskazań. Teraz jesienią potrafię wyejchać na setkę i nie wypijam nawet bidonu 700 ml, a jadę jakieś 5-6 godzin. Nie przeszkadza mi to. Oczywiście jak ktoś się ściga to może jest inaczej. Ja jeżdżę dla przyjemności i formy i odżywiam się raczej instynktownie. Mam dobrą relację ze swoim organizmem i nauczyłem się go słuchać. Raczej nie potrzebuję więc wskazówek z zewnątrz, bo tak jak już pisałem: to jest baaardzo indywidualne.
Zazwyczaj do 100 km wystarczy mi jakiś owoc, kawa natomiast powyżej 100 zawsze jem coś wysokobiałkowego typu serek wiejski z trzema bułkami plus jakiś owoc, baton proteinowy, cola zero. Nie czuję głodu a energię.
U mnie nie ma reguły i dalej głupi w temacie jestem. Robiłem różne testy z rozpisaniem składu w arkuszu kalkulacyjnym. Liczyłem każdy gram węglowodanów i białka na kg masy ciała, a także kalorie i ilość spożywanych napojów. Wnioski i menu zapisuję w prywatnych notatkach w aktywnościach na Stravie (dla dłuższych tras) na potrzeby przyszłych wycieczek. Swoje rekordy robiłem raczej na diecie bez węglowodanów. Zauważyłem też, że żele nie działają właśnie przy niskiej intensywności. Jeśli jestem zmęczony, to taki żel w zasadzie nic nie daje. Gdyby to była tzw. bomba, to żel powinien pomóc. Może było za mało płynów, a może po prostu czasem człowiek chce, a nie może 😁.
@@stivus1696 Masz rację. W tym roku na 170 km zjadłem dwie kajzerki z pasztetem, dwie małe bułeczki mleczne i dwa batony 50 g każdy. Wieczorem podjadłem i następnego dnia 150 km z podobnym jedzeniem, i trzeci dzień to samo 170 km. Każdy organizm jest inny, ale ogólnie podczas jazdy jem za mało. Pozdrowery.
Stosujesz jakieś filtry na kamerkę ? Teraz chyba masz DJI ? i te szelki z mocowaniem co to jest ? chodzi o to że, to chyba się odpina za jednym obrotem.
Dalej masz całego GRX 400 w meridzie czy już coś wymieniłeś? Standardowy osprzęt? Powiedz mi jak uważasz czy brać napęd 2x czy 1x? Mieszkam na mazowszu czyli będę atakował kampinowski park i gostynińsko-włocławski park. Będę składał ten rower i kompletnie nie wiem czy brać grx 820 czy 610.. A może wystarczy mi 1x11... Byłbyś w stanie mi coś polecić?
Sorry @przemek786 ale niepotrzebnie się martwisz napędem bo Kampinos to na Wigry 3 możesz atakować a Gostynińsko-Włocławski Park (wierzę że terazus zamienił Ci literkę w nazwie parku) to nie ma znaczenia czy jedziesz na GRX czy na innym napędzie, jak wjedziesz głęboko w ostępy Parku to tam takie piachy są, że i tak będziesz rower prowadził. A tak serio to najważniejsze jest przygotowanie fizyczne, bo jak tego nie będzie to i napęd nie pomoże.
@@vadihert4377Tak, faktycznie się pomyliłem. Mam np shimano sora w szosie (wersja z linkami na zewnątrz i ekranikiem czyli ta starsza) i przednia przerzutka ma tragiczną sprężynę, tylnia wymaga częstej regulacji, łańcuch się szybko kończy. Klamka przy zmianie biegu ma duży luz. Korba jest cięższa o jakieś chyba 300 gram a różnica w cenie 150zł do 105. Hamulce też średnie. Także jak już pakuje pełen karbon w gravela to chce mieć dobry osprzęt w dobrej cenie. Bo jeśli 1x11 jest w porządku i rózni się tylko jednym przełożeniem od 1x12 to po co mam brać 1x12 jak ja będe jeżdził po płaskim mazowszu.
Wreszcie normalny człowiek mówi o normalnym jedzeniu. Ja na dystans 160 km wziąłem cztery nieduże kanapeczki, a przed jazdą wjechała jajeczniczka i było super.
Jeśli się nie ścigasz to naprawdę niewiele potrzeba do jedzenia, przy niskim tętnie organizm sobie wykroi energię z zapasów tłuszczu, natomiast jeśli ktoś jeździ na max to już trzeba konkretnie ładować. I tutaj już zależy od organizmu czy jest w stanie jechać na samym cukrze, czy ryzyko "zwrotu", braku możliwości zjedzenia czegokolwiek jest zbyt duże. Jak dla mnie ładowanie węgli chyba pomaga, do tego coś konkretnego przed jazdą (np. jajecznica) i w trakcie jakieś słodkie / słone batony + kanapka / hotdog z orlenu czy co tam złapię po drodze. Żele jak dla mnie dają powera, ale raczej stosuję w razie potrzeby. Też trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy teoretyczny zysk czasowy jest warty wciskania w siebie 15 żeli jednego dnia.
Jeżdżę od 7 lat tak bardziej na poważnie i miałem dwa takie zjazdy. Raz na Litwie miałem żarcie: kawałek ciemnego litewskiego chleba i batonik, więc sporo węgli. Drugim razem niestety nic nie zabrałem, a dodatkowo był to kolejny dzień wyjazdu,a ja na śniadanie wypiłem tylko kawę. Szybki (?😵💫) dojazd do większej miejscowości, wizyta na Orlenie, kilka hotdogów i dalsza trasa poszła jak masełko 😀. Bomba to nic fajnego, ale jak się szybko zareaguje to nie robi aż takiego wrażenia.
Nie taka znów nowa, mam ją od zeszłej zimy. Według producenta na temperatury ujemne, ale dla mnie nawet przy +6 się sprawdzi o ile będzie np. zimny wiatr.
@@trochuroweru to castelli alpha doppio; też się do niej przymierzam, zastanawiam się tylko nad rozmiarem, ja mam 180cm, 80kg, dość szeroką klatkę piersiową, wg. producenta XL, ale nie wiem. Jaki masz rozmiar tej kurtki?
@@sojer2005 Rozmiar L chociaż większość ubrań kupuję w M, ale nawet producent zaleca brać większą. Jak nie masz jak przymierzyć to albo zmów dwie i jedną odeślesz, albo weź tę która według Ciebie będzie lepsza. W razie czego wymienisz.
Prawda
14:08 Dokładnie, warto słuchać tego co nam organizm podpowiada
Przypadkiem trafiłem na ten vlog. Widzę że kolega z tych zwyczajnych rowerzystów. Opowiada po prostu o własnych doświadczeniach. A nie jak przytłaczająca zgraja samozwańczych expertuf. Nieudolnie promująca, wyżebrane produkty na dwutygodniowe testy sponsorowane :D
Jeżdżę sportowo 100km trasy. Sprawdza się dieta Adama Małysza - bułki i banany. Do tego kabanosy, gorzka czekolada. Do picia woda z cytryną i miodem. Żadnych żeli, ciężkie, mulące, czuć sztuczne. Lepiej kawał ciasta zabrać w to miejsce :)
Mam tak samo jak Ty.
W sobotę zrobiłem na szybko 52km. Początek filmu to też moja trasa. Po słońcu nad ptasią wysepką widzę, że jechałeś wcześniej. Na nowym asfalcie przy S1 robiłem fotkę. Też jak wiesz, ja mam za sobą dużo tras 100 plus, kilkanaście 200 plus i 4 razy 300 plus. Jem jak trochę zgłodnieję zwykłe jedzenie, kiełbaskę suchą czy kabanos z bułką, czasami samą bułkę. Owoc kupiony w sklepie, czasami , ale rzadko małe frytki czy mały hot-dog. Pod koniec prince polo. Przed jazdą śniadanie, kanapeczki, jajecznica z 2 jajek. Nieduże porcje. Żadnych żeli. W bidonie tylko woda mineralna niegazowana. Można pić i się umyć. Ewentualnie elektrolity przed i po jeździe. Po prostu jem prawie to, co na codzień w terenie. A do 100 km mogę prawie nic nie jeść. Fajnie wytłumaczyłeś problem. Trasa 100 km to nie wyprawa na biegun. Pozdrawiam
instynkt :)
no i sypnelo najpierw deszcz potem deszcz z śniegiem i śnieg,ciekawy materiał o jedzeniu na trasie
No siemanko. Będzie oglądanko.
"... warto słuchać tego, co nam nasz organizm podpowiada...", właściwie zamyka dyskusję na ten temat :-) Ja mam ciekawe spostrzeżenie -o ile na 100 km wystarcza mi banan, jabłko, ze dwa trzy batony, jakiś żel i dwa bidony wody z miodem i cytryną ( trzy, cztery jak jest gorąco ), to na 200 km zabieram już cały prowiant tj. sześć bułek, 2-3 banany, 2-3 jabłka, 5-6 batonów słodkich, herbatę w termosie, kawę, a płyny uzupełniam na bieżąco w sklepach. Przy 300 km musi być gorący posiłek w jakiejś knajpce albo własny liofil, gdy nie będzie nic po drodze.
Ja podobnie jeżdżę jak Ty i w sumie to jedyne do jedzenia co biorę to jakieś musy, banany, batoniki z owocami albo nawet kanapeczki zrobione wcześniej w domku. Zazwyczaj jeszcze po drodze zajeżdżam do lokalnych piekarni i zjadam drożdżówki czy inne słodkie maszkety. Do picia zazwyczaj woda z elektrolitami albo oshea cytrynowe :D Ustawione mam w zegarku przypominajki o jedzeniu i piciu, ale zazwyczaj piję i jem kiedy mi się zachce.
Jedzenie oraz picie to podstawa, chyba każdy kto systematycznie śmiga musi o tym pamiętać. Bomba to niefajne uczucie, pozdro 👊🏻🙂
Dobrze mówisz, każdy jest inny i każdy będzie robil to inaczej. Po prostu trzeba próbować i znaleźć swoja drogę. Nie ma innego wyjścia
Ja np żele tez biore awaryjnie ale chyba jeszcze żadnego nie zużyłem. Po prostu ich nie lubię. Biore jakby faktycznie potrzebny byl strzał energii czy coś
Sama jazde dziele na dwa typy sportowy i rekreacyjny. Jak jade sportowo (nie mylić z tempem wyscigpwym jak na krótkim dystansie, po prostu jadę dosyć mocno jak na swoje możliwości) to głównie na wodzie z cukrem. Jak długa trasa (200+, 300+) to mniej więcej w połowie normalny posiłek. Jak taka do 150-170 km to raczej nic nie jem. Natomiast po jezdzie koniecznie trzeba zjeść coś normalnego żeby nie było zjazdu energetycznego. Ilosc cukru tez dostosowuje do trasy i wysiłku
Jak jadę rekreacyjnie to czysta woda i wszystko dostarczam z jedzenia. A jem to ma co mam ochotę i co mi nie szkodzi ;) jakiś większy posiłek mniej więcej w połowie trasy. Jak trasa taka do 150 km to jem na końcu albo w domu
Wszystko kwestia poznania swojego organizmu i dostosowania odżywia do stylu i długości jazdy.
Woda to standardowo staram się wypić jeden bidon 0,6l na godzinę jazdy. Jak ciepło to nawet więcej, jak zimno to bywa ze mniej.
Oczywiście to tak w dużym skrócie. Zbyt wiele czynników i osobistych preferencji decyduje w kwestii odżywiania
Mądre slowa💪👍 Ja na dlugich dystansach tak powyżej juz 200 km jem tak aby nie czuć głodu i i mnie to się sprawdza. A ostatnia wizyta w Koniecpolu i powrót bez jedzenia …cos tam zjadłem…doprowadził mnie do totalnego wyczerpania. Było źle. Pamietajmy, że bez jedzenia daleko nie pociągniemy. Ale z drugiej strony, każdy organizm jest inny i każdy wie na co może sobie pozwolić. To jest indywidualna potrzeba każdej osoby i nie da się chyba zrobić tak, że cobie i wystarczające jest dla mnie to dla Ciebie będzie też ok… Raczej to na pewno nie wypali. Trzeba znać swój organizm i dawać mu to czego wydanej chwili potrzebuje💪👍😋😋😋
Dzięki za film
2-3 razy w roku robię trasy kilkudniowe z noclegami wtedy wiadomo kupuje jedzenie ale na trasy jednodniowe nawet całodniowe wtedy zabieram ze sobą owsianeczki różnego rodzaju robię w czy batony proteinowe domowej roboty sałatki w słoiczku żelki orzechy np nerkowca owoce banany czy jakieś jabłko kanapki np z żółtym serem czy z jajkiem sadzonym napojów słodkich nie pije raczej sama woda w sezonie dodaje np listek świeżej mięty
Masz rację: kręcenie odcinka o jedzeniu i piciu na trasie kompletnie mija się z celem, bo to sprawa moocno indywidualna. I chyba najważniejsze powiedziałeś pod koniec: trzeba po prostu słuchać swojego organizmu. Ja od siebie mogę tylko powiedzieć, że teraz nie przywiązuję do tego az takiego znaczenia jak kiedyś i jem co popadnie. A najczęściej na trasach +/-100 km nie potrzebuję jeść nic. Rano zjadam obfite śniadanie, czyli np owsiankę albo kaszę z soczewicą i jajkiem. Te rzeczy nei obciążają mi żołądka i po takim solidnym talerzu węglowodanowo- białkowym mam spokój na kilka godzin, bo nie chce mi sie jeść. Czasami zabieram jakąś kiełbasę, kawałek chleba albo batonik czy żelki. Lubię też zmielone orzeszki ziemne, które pakuję w torebki po 80-100 g i spożywam na rowerze. Dla mnie ważne jest, żeby móc jeść nie schodząc z roweru, bo zwykle takie dystanse jadę longiem, bez przerw. CO do nawadniania to jest jeszcze gorzej, bo nigdy nie nawadniam się wg wskazań. Teraz jesienią potrafię wyejchać na setkę i nie wypijam nawet bidonu 700 ml, a jadę jakieś 5-6 godzin. Nie przeszkadza mi to. Oczywiście jak ktoś się ściga to może jest inaczej. Ja jeżdżę dla przyjemności i formy i odżywiam się raczej instynktownie. Mam dobrą relację ze swoim organizmem i nauczyłem się go słuchać. Raczej nie potrzebuję więc wskazówek z zewnątrz, bo tak jak już pisałem: to jest baaardzo indywidualne.
Zazwyczaj do 100 km wystarczy mi jakiś owoc, kawa natomiast powyżej 100 zawsze jem coś wysokobiałkowego typu serek wiejski z trzema bułkami plus jakiś owoc, baton proteinowy, cola zero. Nie czuję głodu a energię.
U mnie nie ma reguły i dalej głupi w temacie jestem. Robiłem różne testy z rozpisaniem składu w arkuszu kalkulacyjnym. Liczyłem każdy gram węglowodanów i białka na kg masy ciała, a także kalorie i ilość spożywanych napojów. Wnioski i menu zapisuję w prywatnych notatkach w aktywnościach na Stravie (dla dłuższych tras) na potrzeby przyszłych wycieczek. Swoje rekordy robiłem raczej na diecie bez węglowodanów. Zauważyłem też, że żele nie działają właśnie przy niskiej intensywności. Jeśli jestem zmęczony, to taki żel w zasadzie nic nie daje. Gdyby to była tzw. bomba, to żel powinien pomóc. Może było za mało płynów, a może po prostu czasem człowiek chce, a nie może 😁.
Ano, bywa i tak że chęci są a jakoś nie idzie.
Wychodzi na to że ja jem za mało😀
Nie sądzę. Każdy jest inny i jeżeli dobrze się czujesz a po powrocie nie jesteś wyczerpany, to znaczy że jest ok.
@@stivus1696 Masz rację. W tym roku na 170 km zjadłem dwie kajzerki z pasztetem, dwie małe bułeczki mleczne i dwa batony 50 g każdy. Wieczorem podjadłem i następnego dnia 150 km z podobnym jedzeniem, i trzeci dzień to samo 170 km. Każdy organizm jest inny, ale ogólnie podczas jazdy jem za mało. Pozdrowery.
@@JakZwykle Mam tak samo. Ale skoro to się sprawdza to po co zmieniać?
Stosujesz jakieś filtry na kamerkę ? Teraz chyba masz DJI ? i te szelki z mocowaniem co to jest ? chodzi o to że, to chyba się odpina za jednym obrotem.
Na razie bez filtrów, tylko ustawienia z kamery.
Ulanzi Go Quick II tak, się nazywa to ustrojstwo które zamontowałem na szelki.
@@trochuroweru Dzięki, ulanzi ogólnie dobra firma. Mam parę rzeczy ale nie rowerowych bardziej do tel i mega sztos.
Dalej masz całego GRX 400 w meridzie czy już coś wymieniłeś? Standardowy osprzęt? Powiedz mi jak uważasz czy brać napęd 2x czy 1x? Mieszkam na mazowszu czyli będę atakował kampinowski park i gostynińsko-włocławski park. Będę składał ten rower i kompletnie nie wiem czy brać grx 820 czy 610.. A może wystarczy mi 1x11...
Byłbyś w stanie mi coś polecić?
Sorry @przemek786 ale niepotrzebnie się martwisz napędem bo Kampinos to na Wigry 3 możesz atakować a Gostynińsko-Włocławski Park (wierzę że terazus zamienił Ci literkę w nazwie parku) to nie ma znaczenia czy jedziesz na GRX czy na innym napędzie, jak wjedziesz głęboko w ostępy Parku to tam takie piachy są, że i tak będziesz rower prowadził.
A tak serio to najważniejsze jest przygotowanie fizyczne, bo jak tego nie będzie to i napęd nie pomoże.
1 x 11 jest super!
@@vadihert4377Tak, faktycznie się pomyliłem.
Mam np shimano sora w szosie (wersja z linkami na zewnątrz i ekranikiem czyli ta starsza) i przednia przerzutka ma tragiczną sprężynę, tylnia wymaga częstej regulacji, łańcuch się szybko kończy. Klamka przy zmianie biegu ma duży luz. Korba jest cięższa o jakieś chyba 300 gram a różnica w cenie 150zł do 105. Hamulce też średnie.
Także jak już pakuje pełen karbon w gravela to chce mieć dobry osprzęt w dobrej cenie. Bo jeśli 1x11 jest w porządku i rózni się tylko jednym przełożeniem od 1x12 to po co mam brać 1x12 jak ja będe jeżdził po płaskim mazowszu.
@@maciejjanawa8952 Jakie ma oznaczenie dokładnie? Na skrajnych przełożeniach nic nie chrobocze?
@@przemek786 trochę ale zależy gdzie najwięcej jeździsz. Jak przede wszystkim góry to 2x11 jak po płaskim 1x11
Wreszcie normalny człowiek mówi o normalnym jedzeniu. Ja na dystans 160 km wziąłem cztery nieduże kanapeczki, a przed jazdą wjechała jajeczniczka i było super.
Jeśli się nie ścigasz to naprawdę niewiele potrzeba do jedzenia, przy niskim tętnie organizm sobie wykroi energię z zapasów tłuszczu, natomiast jeśli ktoś jeździ na max to już trzeba konkretnie ładować. I tutaj już zależy od organizmu czy jest w stanie jechać na samym cukrze, czy ryzyko "zwrotu", braku możliwości zjedzenia czegokolwiek jest zbyt duże. Jak dla mnie ładowanie węgli chyba pomaga, do tego coś konkretnego przed jazdą (np. jajecznica) i w trakcie jakieś słodkie / słone batony + kanapka / hotdog z orlenu czy co tam złapię po drodze. Żele jak dla mnie dają powera, ale raczej stosuję w razie potrzeby. Też trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy teoretyczny zysk czasowy jest warty wciskania w siebie 15 żeli jednego dnia.
Właśnie w Zakopanem sypneło śniegiem
W lubelskim też 😅
U mnie wczoraj też padał śnieg, dzisiaj już go nie ma.
Jedna bomba wystarczy żeby zrozumieć że jedzenie i picie to podstawa jazdy. Niby proste ale trzeba przeżyć żeby słuchać organizmu
No dokładnie, kto nie zaliczył takiego zjazdu to nie wie o co chodzi.
Jeżdżę od 7 lat tak bardziej na poważnie i miałem dwa takie zjazdy. Raz na Litwie miałem żarcie: kawałek ciemnego litewskiego chleba i batonik, więc sporo węgli. Drugim razem niestety nic nie zabrałem, a dodatkowo był to kolejny dzień wyjazdu,a ja na śniadanie wypiłem tylko kawę. Szybki (?😵💫) dojazd do większej miejscowości, wizyta na Orlenie, kilka hotdogów i dalsza trasa poszła jak masełko 😀. Bomba to nic fajnego, ale jak się szybko zareaguje to nie robi aż takiego wrażenia.
Jedzenie żecz ważna , w ciągu wysiłku. Przez to staram się o tym niezapominać
Jak się sprawdza nowa kurtka ? W jakim zakresie temperatur jej używasz ?
Nie taka znów nowa, mam ją od zeszłej zimy.
Według producenta na temperatury ujemne, ale dla mnie nawet przy +6 się sprawdzi o ile będzie np. zimny wiatr.
@@trochuroweru to castelli alpha doppio; też się do niej przymierzam, zastanawiam się tylko nad rozmiarem, ja mam 180cm, 80kg, dość szeroką klatkę piersiową, wg. producenta XL, ale nie wiem. Jaki masz rozmiar tej kurtki?
@@sojer2005 Rozmiar L chociaż większość ubrań kupuję w M, ale nawet producent zaleca brać większą.
Jak nie masz jak przymierzyć to albo zmów dwie i jedną odeślesz, albo weź tę która według Ciebie będzie lepsza. W razie czego wymienisz.
jesteś dietetykiem?
Nie, amatorem jak zresztą na początku filmu wspominam.
pogoriA
Ja się jednego nauczelem jeść jeszcze raz jeść i jesç
Pogacar je 120 g węgli na godzinę
@@maciejjanawa8952 Bo musi, skoro się ściga i wygrywa ;) Przy normalnej jeździe to dla większości osób będzie za dużo.
@@trochuroweru wygrywa bo pije też sok z gumi jagód 😁