Z moich obserwacji wynika, że reżyserzy używają wulgaryzmów jako czegoś, co ma rozbawić lub zszokować publiczność. Odnoszę jednak wrażenie, że śmiechem reagują osoby, bywają w teatrze sporadycznie albo mają taki rodzaj poczucia humoru. Szacuję, że ilościowo jest to 1/3 widowni, a pozostali (w tym ja) siedzą zażenowani. Uważam, że można znaleźć coś ciekawszego niż bluzgi, aby spektakl był atrakcyjny pod względem rozrywkowym.
Z moich obserwacji wynika, że reżyserzy używają wulgaryzmów jako czegoś, co ma rozbawić lub zszokować publiczność. Odnoszę jednak wrażenie, że śmiechem reagują osoby, bywają w teatrze sporadycznie albo mają taki rodzaj poczucia humoru. Szacuję, że ilościowo jest to 1/3 widowni, a pozostali (w tym ja) siedzą zażenowani. Uważam, że można znaleźć coś ciekawszego niż bluzgi, aby spektakl był atrakcyjny pod względem rozrywkowym.
😁😁😁🌹