Podcastów, które prowadzi Kaja słucha się tak dobrze. Jestem pod wrażeniem, jak pięknie prowadząca się wypowiada. Nie spotyka się tego często, żeby ktoś mówił tak płynnie, bez ciągłego "yyy" i przerywania gościom/gościniom. Super format :)
Z wielka przyjemnoscia wysluchalam i dowiedzialam sie o wielu sprawach ,o ktorych nie mialam pojecia , dziekuje ,dziekuje i jeszcze raz dziekuje. Sama dla siebie jestem cenzorem i sluchajac panie dochodze do wnosku ze slusznie chociaz intuicyjnie, pozdrawiam serdecznie .
Słuchałam Pani Karoliny w radiu z Wojtkiem Jagielskim i to były lata 90 te i byłam nastolatką i uwielbiałam i powiem tak p. Karolina dawała radę już wtedy !!!!!
W 90 % zgadzam sie z wypowiedziami p.Karoliny sle NIE w kwesti' biednych' kobiet,ktore wrocily po upiekszajacych programach do swojej' kuchni' kopciuszka. Pokazano um ,ze moze byc INACZEJ ale jest rzecza ococzywiste,ze wszystkiego nie bede mogly odwzorowac w swoim zyciu.Chodzi w wielu przypadkach o STYL ZYCIA; regeneracja ,relacje,zmiana mentalu.,sen ,dbalosc o zdrowie,dbalosc o wyglad itd.Musza odwalic kawal roboty i zaden progrsm tego za nami nich nie zrobi!!! Dodtaly I N S P I R A C J E a to juz cos!!! Poza tym inne profity typu zeby,botoks itd. Reszta nalezy do nich.Fakt ,ze niektorym sie udaje po programie( JEDNAK) swiadczy ,ze to od nich zalezy co zrobia z tym doswiadczeniem.
Tak bardzo żałuję ostatniej soboty, przecież to była taka świetna okazja żeby zrobić po swojemu i nie wsiąść do tej taksówki i wrócić do domu na piechotę z PKP Świder. Niestety moi rodzice robią mi całe życie problemy z dupy. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie bo albo biorę się za życie albo zawsze mam pilniczek i dawne leki o których mogę pomyśleć kiedy przyjdzie zrezygnować z walki o to wszystko, np. projektuje sobie wyjście na dłuższe zakupy rok bo nie mam siły. Jeszcze nie wstałem bo nie mam siły i czuję potworny ból psychiczny, dałem wczoraj za wygraną mimo, że tak bardzo walczyłem o tę sobotę i tata prawie mnie pobił. Ciągle śpię, nawet nie miałem siły napisać do UW na Wydział Fizyki a od jutra chcę tam zostać wolnym słuchaczem raz jeszcze. Powiedziałem Tacie, że traktuje mnie jak dziecko i mam ich dosyć. Ja już nie wytrzymuję. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Mam 25 i raz w życiu robiłem wywalczony obiad. Jestem osobą niepełnosprawną wraz z zaburzeniami osobowości, leczę się dziewięć lat. Nigdy w życiu niczego nie miałem, własnym sumptem. Chodzę dziewięć lat na psychoterapię, szukam pracy. Żałuję tej ostatniej soboty. Nie jestem w stanie się do niczego zabrać. Przez ten cały czas nie udało mi się napisać do UW z prośbą o możliwość bycia wolnym słuchaczem na Wydziale Fizyki. Nie pojechałem dziś ani na rehabilitację ani na uczelnię. Korzystam z swojego świętego prawa do dwóch nieobecności na miesiąc. Okres rehabilitacji publicznej bardzo koliduje mi z życiem i nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Chciałbym chociaż porobić chciane przez siebie rzeczy, muszę walczyć bo za rok będę w tej samej czarnej dupie. W piątek też nie zamierzam iść na rehabilitację tylko na uczelnię. Nie wiem czy mam siłę np. na naukę Polskiego skoro nie miałem tego pięć lat temu. Chciałbym dobrze napisać pięć przedmiotów na maturze i postarać się o pracę w fundraisingu. Teraz muszę już dawać 8 przedmiotów za 400 zł. Tak potwornie mi przykro z powodu mojego życia i z powodu tego, že oddałem tę sobotę w walce rodzicom, którzy nie pozwolili mi wrócić do domu na piechotę. Muszę się nad tym wszystkim zastanowić bo albo biorę się za życie albo zawsze mogę samemu sobie pogrozić pilniczkiem i starymi lekami kiedy przyjdzie myśl by sobie odpuścić. Chciałbym przeczytać wszystkie lektury, których nie przeczytałem w szkole. Moja siostra mi powiedziała, żebym się już nie odzywał i zarzuciła mi, że nie umiem obsługiwać pralki i wkładam do niej czyste rzeczy. Mama grzebie mi w szafie i narzuca mi zakładane ubrania, a ja nie mam siły o to wszystko walczyć. Kiedy trzeba walczyć o byle co, o wszystko. Ja już nie wytrzymuje, a mama mówi do mnie jak do przedszkolaka: "Dziś musisz założyć jakiś ciepły dresik", nie wytrzymuję. Wracam z publicznej i prywatnej rehabilitacji i psychicznie nie mam siły na nic a mam całą masę rzeczy do roboty. Chciałbym wreszcie wrócić do tych rzeczy, które robiłem z swojej listy, chociaż jest tam 113 punktów. Chciałem chociaż znaleźć siłę w tym żeby mówić co innego na psychoterapii. Muszę sobie ewentualnie schować pilniczek i stare leki by mieć siłę kiedy przyjdzie mi z czegoš zrezygnować. Rodzice robią mi problemy z dupy i mają problem z tym, że chcę wrócić na piechotę z PKP Świder do domu. Tak bardzo chcę napisać na UW na Wydział Fizyki i pochodzić jako wolny słuchacz, lecz nie mam siły. Czuję potworny ból psychiczny, otwieram oczy i lecą mi łzy bo jeszcze się budzę u rodziców. Czuję się jak kilkulatek i to moja wina, że jeszcze mnie nie stać na pokój bo prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. W WOIK mnie nie chcieli bo jestem z Otwocka. Mojej siostry nikt nie pyta co robi i gdzie idzie, mnie każdy. Nikt w moim wieku nie ma takich durnych problemów. Teraz spontanicznie pojechała na spotkanie, u mnie byłby ogromny szok z dupy i sprzeciw. Powinienem teraz wracać z przygotowań do doktoratu albo być na Kamera Akcja albo na Festiwalu w Londynie. Teraz spontanicznie wyszła z domu. Odczuwam ogromny ból psychiczny z którym nie jestem w stanie sobie poradzić. Zapytałem mojej psychoterapeutki jak mam sobie ułatwić otwieranie zalanych łzami oczu skoro nie jestem w stanie sobie z nim psychicznie poradzić. Ona mi powiedziała, że muszę coś znaleźć i że coś takiego istnieje. Psychoterapeuta nie rzuca gotowy odpowiedzi, to nie jest wizyta u wróżki. To są wskazówki jakie musimy w sobie znaleźć. Mam już wszystkiego dość i zawsze miałem. Najbardziej boli mnie to, że wciąż budzę się u rodziców. To moja wina, że nie stać mnie na mieszkanie bo najprawdopodobniej nie uczyłem się od 11 roku życia sumiennie i nie walczyłem o wyprowadzkę z domu. Mama twierdzi, że robię jej łaskę z wypełnieniem dokumentów do fundacji o rehabilitację, jakby sprawa dotyczyła jej a nie mnie. Ja po prostu odczuwam permanentny ból psychiczny i nie jestem w stanie w tej chwili wypełnić dokumentów do fundacji. Jednak udało mi się to zrobić. Nienawidzę swojego życia i mam dość, niech Ci którzy uważają że łatwo mi ruszyć dupę to niech czują się i umierają za mnie. Jestem sobą bardzo zmęczony. Mam w tej chwili epizod zaburzenia dysocjacyjnego i często tracę łączność z rzeczywistością. Muszę iść do psychiatry bo od lipca minęły dwa miesiące. Żałuję, że nie potrafiłem zdecydować się na psychoterapię grupową kosztującą 710 zł miesięcznie. Skoro moje życie jest takie proste to może będę po prostu żyć? Przecież tak wielu ludzi daje mi szybkie i proste odpowiedzi. Gdy wracam z publicznej fizjoterapii to nie wiem czy rozglądać się za harcerstwem i jechać do drużyny 21+ czy najpierw zanieść chociaż jedno CV do hipotetycznego pracodawcy, którego ostatnio nie mam siły wysyłać. Publiczna fizjoterapia rujnuje moją organizację dnia. Potrafię godzinami siedzieć i myśleć w Nowym Teatrze bo nie wiem co robić. Miałem napisać do UW na Wydział Fizyki by powalczyć o miejsce na wolnym słuchaniu, ale jeszcze tego nie zrobiłem bo nie mam siły. Przeraża mnie dalsze budzenie się u moich toksycznych rodziców, po prostu leje łzy. Mój były znajomy, który na mnie nasrał wrócił ostatnio z Łotwy a wcześniej był w Japonii. On chodził na nielegalne ravy w pandemii ,ja nie mam możliwości do swobodnego decydowania o swoim życiu. Jestem bardzo zmęczony tym wszystkim. Miałem dziś poroznosić CV, po treningu tenisa iść do Stacji Praga, BarBazzar, na zakupy. Siedzę w Offsajdzie zrobiłem matematykę i myślę. Mam siebie dość, wczoraj chciałem porobić tyle rzeczy, ale muszę wyjść z wyuczonych schematów w swojej psychice, mózg doskonale wie jak reagować na zwątpienie. Nawet nie mam do kogo iść w tej Warszawie bo nie mam nikogo, a nie chciałbym wracać do domu na noc. Wszyscy mi mówią jakie to życie jest proste i dają mi takie proste odpowiedzi. Więc może ja muszę po prostu żyć? Nie zadzwoniłem nawet do znajomego z którym mógłbym się zjarać. W tej chwili nie mam siły wysłać CV do pracy. Mam toksycznych rodziców, którzy kontrolują nawet to co ubiorę. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był w Tajlandii w wieku 23 lat a ja w wieku 25 lat nie mam nic. Mam 25 lat, nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy oraz śpię u rodziców. W tym roku musiałbym zdawać wszystkie przedmioty, 8 przedmiotów za 400 zł. Chyba nie mam na to siły tak jak pięć lat temu, zobaczymy czy mam siłę na Polski. Jestem osobą niepełnosprawną oraz mam zaburzenia osobowości. Muszę napisać na Wydział Fizyki UW z prośbą o wolne słuchanie. Teraz mam rehabilitację publiczną i muszę mocno przekształcić organizację czasu. To wszystko moja wina bo najprawdopodobniej nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. Mam ogromną ochotę na seks i bardzo mocno walczę o "one night stand". Jestem kompletnie załamany swoim życiem i nie potrafię odnaleźć się w tej rzeczywistości. To wszystko potwornie boli. Chciałem robić choćby pięć rzeczy dziennie i z swojej listy dojechać do 113. Przecież moje życie jest takie proste i muszę po prostu żyć. Mając 24 lata, raz w życiu zrobiłem obiad bo rodzice nigdy mi na nic nie pozwalali i w wszystko się wtrącali. Umiem zrobić tylko tortilla de patatas, jajecznicę i jajko na miękko. Musiałem to sobie wywalczyć, odczuwam gigantyczny lęk przed gotowaniem i rodzicami, ale wiadomo, że robienie sobie obiadu jest normalne. Nie umiem sobie radzić z budzeniem się u rodziców, wstaję z łzami w oczach. Nie mam na nic siły, chcę walczyć, ale psychika nauczyła się pewnych schematów z którymi mózg radzi sobie w doskonale znany sposób. Muszę walczyć bo za rok będę w tej samej czarnej dupie. To wszystko moja wina bo prawdopodobnie nie uczyłem się sumiennie od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. To moja wina, że nie mam na pokoju. Poszukuję pracy prawie trzy lata. Nie mam matury, nie mam pracy, śpię u rodziców i nie mam prawa jazdy. Zmagam się z zaburzeniami osobowości i jestem osobą niepełnosprawną fizycznie. Udało mi się zrobić tylko matematykę.
Karolina Korwin Piotrowska - osoba uzależniona od hejtu oraz Instagrama, mająca bardzo nudne życie, interesuje się wszystkim i wszystkimi .Codziennie dodaje po kilka postów oraz kilkanaście relacji, Naczelna hejterka oraz hipokrytka Kobieto, wyloguj się ! Zrób to przede wszystkim dla siebie !
Nie lubisz a tak śledzisz, wiesz ile postów dodaje dziennie. Ja tam wolałabym żeby się nie wylogowywala robi bardzo fajny podcast, zamiast ziac złością dowiesz się czegoś nowego. Pozdrawiam 😊
Podcastów, które prowadzi Kaja słucha się tak dobrze. Jestem pod wrażeniem, jak pięknie prowadząca się wypowiada. Nie spotyka się tego często, żeby ktoś mówił tak płynnie, bez ciągłego "yyy" i przerywania gościom/gościniom. Super format :)
Z wielka przyjemnoscia wysluchalam i dowiedzialam sie o wielu sprawach ,o ktorych nie mialam pojecia , dziekuje ,dziekuje i jeszcze raz dziekuje. Sama dla siebie jestem cenzorem i sluchajac panie dochodze do wnosku ze slusznie chociaz intuicyjnie, pozdrawiam serdecznie .
Ja nie mam problemu ze swoim wyglądem mam 60 tkę w stylu prostym nie patrzę w lusterko😊uśmiech na twarz i dzień do przodu🎉
Słuchałam Pani Karoliny w radiu z Wojtkiem Jagielskim i to były lata 90 te i byłam nastolatką i uwielbiałam i powiem tak p. Karolina dawała radę już wtedy !!!!!
Super rozmowa, super obie Panie :)
Kocham obie panie, pozdrawiam serdecznie 😊😮
Uwielbiam Prowadzącą :)
Już czekam na miesiączkę.
Proszę o tytuł serialu o supermodelach - gdzie go można zobaczyć ?
th-cam.com/video/G59GvtrbFtQ/w-d-xo.html
Super obie panie, fajna rozmowa🌷🍀🫶
Uwielbiam tą kobietę od lat ❤. Zetka laaaata temu po prostu się zakochałem 😍
👍♥️
W 90 % zgadzam sie z wypowiedziami p.Karoliny sle NIE w kwesti' biednych' kobiet,ktore wrocily po upiekszajacych programach do swojej' kuchni' kopciuszka. Pokazano um ,ze moze byc INACZEJ ale jest rzecza ococzywiste,ze wszystkiego nie bede mogly odwzorowac w swoim zyciu.Chodzi w wielu przypadkach o STYL ZYCIA; regeneracja ,relacje,zmiana mentalu.,sen ,dbalosc o zdrowie,dbalosc o wyglad itd.Musza odwalic kawal roboty i zaden progrsm tego za nami nich nie zrobi!!! Dodtaly I N S P I R A C J E a to juz cos!!! Poza tym inne profity typu zeby,botoks itd. Reszta nalezy do nich.Fakt ,ze niektorym sie udaje po programie( JEDNAK) swiadczy ,ze to od nich zalezy co zrobia z tym doswiadczeniem.
❤❤
❤❤❤
Super. Belle też lubię.
🤓
Ty Karoliną mówi się lacom a nie lankoma naucz się języka francuskiego bo to obrzydliwe jak się wypowiadasz to szok
Tak bardzo żałuję ostatniej soboty, przecież to była taka świetna okazja żeby zrobić po swojemu i nie wsiąść do tej taksówki i wrócić do domu na piechotę z PKP Świder. Niestety moi rodzice robią mi całe życie problemy z dupy. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie bo albo biorę się za życie albo zawsze mam pilniczek i dawne leki o których mogę pomyśleć kiedy przyjdzie zrezygnować z walki o to wszystko, np. projektuje sobie wyjście na dłuższe zakupy rok bo nie mam siły. Jeszcze nie wstałem bo nie mam siły i czuję potworny ból psychiczny, dałem wczoraj za wygraną mimo, że tak bardzo walczyłem o tę sobotę i tata prawie mnie pobił. Ciągle śpię, nawet nie miałem siły napisać do UW na Wydział Fizyki a od jutra chcę tam zostać wolnym słuchaczem raz jeszcze. Powiedziałem Tacie, że traktuje mnie jak dziecko i mam ich dosyć. Ja już nie wytrzymuję. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Mam 25 i raz w życiu robiłem wywalczony obiad. Jestem osobą niepełnosprawną wraz z zaburzeniami osobowości, leczę się dziewięć lat. Nigdy w życiu niczego nie miałem, własnym sumptem. Chodzę dziewięć lat na psychoterapię, szukam pracy.
Żałuję tej ostatniej soboty. Nie jestem w stanie się do niczego zabrać. Przez ten cały czas nie udało mi się napisać do UW z prośbą o możliwość bycia wolnym słuchaczem na Wydziale Fizyki. Nie pojechałem dziś ani na rehabilitację ani na uczelnię. Korzystam z swojego świętego prawa do dwóch nieobecności na miesiąc. Okres rehabilitacji publicznej bardzo koliduje mi z życiem i nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Chciałbym chociaż porobić chciane przez siebie rzeczy, muszę walczyć bo za rok będę w tej samej czarnej dupie. W piątek też nie zamierzam iść na rehabilitację tylko na uczelnię. Nie wiem czy mam siłę np. na naukę Polskiego skoro nie miałem tego pięć lat temu. Chciałbym dobrze napisać pięć przedmiotów na maturze i postarać się o pracę w fundraisingu. Teraz muszę już dawać 8 przedmiotów za 400 zł. Tak potwornie mi przykro z powodu mojego życia i z powodu tego, že oddałem tę sobotę w walce rodzicom, którzy nie pozwolili mi wrócić do domu na piechotę. Muszę się nad tym wszystkim zastanowić bo albo biorę się za życie albo zawsze mogę samemu sobie pogrozić pilniczkiem i starymi lekami kiedy przyjdzie myśl by sobie odpuścić. Chciałbym przeczytać wszystkie lektury, których nie przeczytałem w szkole.
Moja siostra mi powiedziała, żebym się już nie odzywał i zarzuciła mi, że nie umiem obsługiwać pralki i wkładam do niej czyste rzeczy. Mama grzebie mi w szafie i narzuca mi zakładane ubrania, a ja nie mam siły o to wszystko walczyć. Kiedy trzeba walczyć o byle co, o wszystko. Ja już nie wytrzymuje, a mama mówi do mnie jak do przedszkolaka: "Dziś musisz założyć jakiś ciepły dresik", nie wytrzymuję. Wracam z publicznej i prywatnej rehabilitacji i psychicznie nie mam siły na nic a mam całą masę rzeczy do roboty. Chciałbym wreszcie wrócić do tych rzeczy, które robiłem z swojej listy, chociaż jest tam 113 punktów. Chciałem chociaż znaleźć siłę w tym żeby mówić co innego na psychoterapii. Muszę sobie ewentualnie schować pilniczek i stare leki by mieć siłę kiedy przyjdzie mi z czegoš zrezygnować. Rodzice robią mi problemy z dupy i mają problem z tym, że chcę wrócić na piechotę z PKP Świder do domu. Tak bardzo chcę napisać na UW na Wydział Fizyki i pochodzić jako wolny słuchacz, lecz nie mam siły. Czuję potworny ból psychiczny, otwieram oczy i lecą mi łzy bo jeszcze się budzę u rodziców. Czuję się jak kilkulatek i to moja wina, że jeszcze mnie nie stać na pokój bo prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. W WOIK mnie nie chcieli bo jestem z Otwocka. Mojej siostry nikt nie pyta co robi i gdzie idzie, mnie każdy. Nikt w moim wieku nie ma takich durnych problemów. Teraz spontanicznie pojechała na spotkanie, u mnie byłby ogromny szok z dupy i sprzeciw. Powinienem teraz wracać z przygotowań do doktoratu albo być na Kamera Akcja albo na Festiwalu w Londynie. Teraz spontanicznie wyszła z domu.
Odczuwam ogromny ból psychiczny z którym nie jestem w stanie sobie poradzić. Zapytałem mojej psychoterapeutki jak mam sobie ułatwić otwieranie zalanych łzami oczu skoro nie jestem w stanie sobie z nim psychicznie poradzić. Ona mi powiedziała, że muszę coś znaleźć i że coś takiego istnieje. Psychoterapeuta nie rzuca gotowy odpowiedzi, to nie jest wizyta u wróżki. To są wskazówki jakie musimy w sobie znaleźć. Mam już wszystkiego dość i zawsze miałem. Najbardziej boli mnie to, że wciąż budzę się u rodziców. To moja wina, że nie stać mnie na mieszkanie bo najprawdopodobniej nie uczyłem się od 11 roku życia sumiennie i nie walczyłem o wyprowadzkę z domu. Mama twierdzi, że robię jej łaskę z wypełnieniem dokumentów do fundacji o rehabilitację, jakby sprawa dotyczyła jej a nie mnie. Ja po prostu odczuwam permanentny ból psychiczny i nie jestem w stanie w tej chwili wypełnić dokumentów do fundacji. Jednak udało mi się to zrobić. Nienawidzę swojego życia i mam dość, niech Ci którzy uważają że łatwo mi ruszyć dupę to niech czują się i umierają za mnie.
Jestem sobą bardzo zmęczony. Mam w tej chwili epizod zaburzenia dysocjacyjnego i często tracę łączność z rzeczywistością. Muszę iść do psychiatry bo od lipca minęły dwa miesiące. Żałuję, że nie potrafiłem zdecydować się na psychoterapię grupową kosztującą 710 zł miesięcznie. Skoro moje życie jest takie proste to może będę po prostu żyć? Przecież tak wielu ludzi daje mi szybkie i proste odpowiedzi. Gdy wracam z publicznej fizjoterapii to nie wiem czy rozglądać się za harcerstwem i jechać do drużyny 21+ czy najpierw zanieść chociaż jedno CV do hipotetycznego pracodawcy, którego ostatnio nie mam siły wysyłać. Publiczna fizjoterapia rujnuje moją organizację dnia. Potrafię godzinami siedzieć i myśleć w Nowym Teatrze bo nie wiem co robić. Miałem napisać do UW na Wydział Fizyki by powalczyć o miejsce na wolnym słuchaniu, ale jeszcze tego nie zrobiłem bo nie mam siły. Przeraża mnie dalsze budzenie się u moich toksycznych rodziców, po prostu leje łzy. Mój były znajomy, który na mnie nasrał wrócił ostatnio z Łotwy a wcześniej był w Japonii. On chodził na nielegalne ravy w pandemii ,ja nie mam możliwości do swobodnego decydowania o swoim życiu.
Jestem bardzo zmęczony tym wszystkim. Miałem dziś poroznosić CV, po treningu tenisa iść do Stacji Praga, BarBazzar, na zakupy. Siedzę w Offsajdzie zrobiłem matematykę i myślę. Mam siebie dość, wczoraj chciałem porobić tyle rzeczy, ale muszę wyjść z wyuczonych schematów w swojej psychice, mózg doskonale wie jak reagować na zwątpienie. Nawet nie mam do kogo iść w tej Warszawie bo nie mam nikogo, a nie chciałbym wracać do domu na noc. Wszyscy mi mówią jakie to życie jest proste i dają mi takie proste odpowiedzi. Więc może ja muszę po prostu żyć? Nie zadzwoniłem nawet do znajomego z którym mógłbym się zjarać. W tej chwili nie mam siły wysłać CV do pracy. Mam toksycznych rodziców, którzy kontrolują nawet to co ubiorę. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był w Tajlandii w wieku 23 lat a ja w wieku 25 lat nie mam nic. Mam 25 lat, nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy oraz śpię u rodziców. W tym roku musiałbym zdawać wszystkie przedmioty, 8 przedmiotów za 400 zł. Chyba nie mam na to siły tak jak pięć lat temu, zobaczymy czy mam siłę na Polski. Jestem osobą niepełnosprawną oraz mam zaburzenia osobowości. Muszę napisać na Wydział Fizyki UW z prośbą o wolne słuchanie. Teraz mam rehabilitację publiczną i muszę mocno przekształcić organizację czasu. To wszystko moja wina bo najprawdopodobniej nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. Mam ogromną ochotę na seks i bardzo mocno walczę o "one night stand".
Jestem kompletnie załamany swoim życiem i nie potrafię odnaleźć się w tej rzeczywistości. To wszystko potwornie boli. Chciałem robić choćby pięć rzeczy dziennie i z swojej listy dojechać do 113. Przecież moje życie jest takie proste i muszę po prostu żyć. Mając 24 lata, raz w życiu zrobiłem obiad bo rodzice nigdy mi na nic nie pozwalali i w wszystko się wtrącali. Umiem zrobić tylko tortilla de patatas, jajecznicę i jajko na miękko. Musiałem to sobie wywalczyć, odczuwam gigantyczny lęk przed gotowaniem i rodzicami, ale wiadomo, że robienie sobie obiadu jest normalne. Nie umiem sobie radzić z budzeniem się u rodziców, wstaję z łzami w oczach. Nie mam na nic siły, chcę walczyć, ale psychika nauczyła się pewnych schematów z którymi mózg radzi sobie w doskonale znany sposób. Muszę walczyć bo za rok będę w tej samej czarnej dupie. To wszystko moja wina bo prawdopodobnie nie uczyłem się sumiennie od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rodziców. To moja wina, że nie mam na pokoju. Poszukuję pracy prawie trzy lata. Nie mam matury, nie mam pracy, śpię u rodziców i nie mam prawa jazdy. Zmagam się z zaburzeniami osobowości i jestem osobą niepełnosprawną fizycznie. Udało mi się zrobić tylko matematykę.
OMG. Granica między tandetą a ekstrawagancją jest bardzo cienka. Proszę słuchać doradców,może wreszcie coś się zmieni. Lepiej później niż wcale 😂😂
No nie ale ta marynarka to w ogóle nie pasuje...
Karolina Korwin Piotrowska - osoba uzależniona od hejtu oraz Instagrama, mająca bardzo nudne życie, interesuje się wszystkim i wszystkimi .Codziennie dodaje po kilka postów oraz kilkanaście relacji, Naczelna hejterka oraz hipokrytka
Kobieto, wyloguj się ! Zrób to przede wszystkim dla siebie !
Nie lubisz a tak śledzisz, wiesz ile postów dodaje dziennie. Ja tam wolałabym żeby się nie wylogowywala robi bardzo fajny podcast, zamiast ziac złością dowiesz się czegoś nowego. Pozdrawiam 😊
P pierwsze- pierd*lisz, pi drugie- powtarzasz te saameee frazesy.
O mój stały smutny hejter od lat:-) Buziaki
A ja lubie ogladac Karoline Korwin Piotrowska bo nigdy sie z nia nie nudze. Bardzo sobie to cenie!
Ha ha ha. Opowiada o urodzie kobiet. Ha ha ha. To jak pytać ślepego o kolory 😮😮😮
SUPER?
STUKNIETE DWIE POZAL SIE BOZE INTELIGENTKI
Blah , blah, blah
Data ważności do kobiety zakładania rodziny,jest jak najbardziej aktualna