Nie wróciłem nigdy do nowej trylogii i nie zamierzam. I sądząc po tym jaki okres jest teraz eksplorowany w grach i serialach, Diseny też nie zamierza do tego wracać. 🙃
Z nowej trylogii Ostatni Jedi podobał mi się najbardziej i po tym, jak byłem w kinie z kolegą i obaj czuliśmy ekscytację w trakcie wspólnego powrotu z kina oraz wymienialiśmy się teoriami co dalej... No zdziwiło mnie, że film miał finalnie tak zły odbiór. Mogę przyznać, że wątki Finna oraz Poe były nijakie i obaj bohaterowie wyszli mdło, ale wątek Rey, Kylo oraz Luke'a dla mnie wygrał ten film, bo kreacja Luke'a oraz relacja Rey z Kylo były w mojej opinii... odważne? Ogólnie cały film jest dla mnie ambitny, ale zabrakło odpowiednich umiejętności. Fani też byli źli, bo fabularnie nie jest to film bezpieczny i otrzymali coś kompletnie innego, co zmieniało klasyczne motywy występuje w całej serii. Dla mnie Ostatni Jedi był najbardziej charakterną częścią nowej trylogii i żałuję, że w Skywalker Odrodzenie twórcy poszli bardzo bezpiecznie i dla mnie ostatnia część trylogii to film bez duszy, który miał "przeprosić" tych, którzy zjechali ostatniego Jedi.
Bo to nie był luke skywalker i sam film nie ma sensu non stop, wrzucając dużo wątków z dupy nie mając szacunku do dzieł lucasa, mógłbym Ci się nawet rozpisać dlaczego ten film jest chujowy jako star warsy ale jestem po ciężkim dniu i nie mam chęci xd
NO W KOŃCU KTOŚ ZROZUMIAŁ ŻE TA CZĘŚĆ NIE JEST AŻ TAK ZŁA. Moim zdaniem nie jest tym co chcieliśmy zobaczyć w sequelach, ale nadal najlepsza część z nowej trylogi. Ma coś oryginalnego i jest naprawde okej
Ten film jest inny niż wszystkie Gwiezdne Wojny co liczę na plus. Łezka zakręciła mi się w oku jak zobaczyłem Yodę- kukiełkę, a nie jakieś CGI :) Zgadzam się z tym wszystkim co powiedziałeś o tym, jak Moc jest tutaj przedstawiona, o jej naturze itd. Dalej jednak uważam, że bycie dużą korpo i posiadanie kupy szmalu nie daje przywileju do kręcenia fanfików ;P
Na bardzo podstawowym poziomie popkulturowym wszystkie filmy z świata Gwiezdnych Wojen są wyjątkowe, w jakiś sposób wychodzące ponad inne dzieła czy w ogóle ponad Uniwersa z tego, co stworzyliśmy w kinie, serialach, i to przez wiele, wiele lat. Na dużo większym poziomie, na przykład: "The Last Jedi" od Riana Johnsona to dla mojego gwiezdnowojennego gustomierza i doświadczenia z tym pięknym Światem to najlepszy, najgłębiej traktujący Moc, najlepiej łączący humor i powagę, najlepiej uwydatniający dla każdej grupy wiekowej ten dualizm pośredni (odbiór filmu, aspekty dobra i zła etc.) i bezpośredni (warstwa wizualna, montaż, muzyka) istotny dla gatunku, którym są Gwiezdne Wojny, film z całego Kanonu Epizodów i Spin-Offów jaki kiedykolwiek powstał! I nic tego nie zmieni - widziałem 5 razy "The Last Jedi", za każdym razem staram się doświadczać tej produkcji nieco inaczej, wyłapywać rzeczy, które mi umykały. Tak jest, ale zawsze po seansie Epizodu VIII wychodzę z tym samym ,,bananem" na twarzy i starwarsową miłością, jakby to było to jedyne przeżycie w kinie. To jest tak świetny film, że to kinowe doznanie istnieje zawsze, gdy go oglądam, nie zaciera się. I ta scena, gdy ,,manewr Holdo" skutkuje przebiciem Superniszczyciela Nowego Porządku i zaakacentowaniem tego najcudowniejszym efektem dźwiękowym, jaki doświadczyłem w technologii kinowej w swym życiu, który wydobywał się z systemu głośników sali IMAXowej! Nie do opisania! Mindblowing! Do dziś trzymam bilet z tej projekcji "The Last Jedi".
Ja też dostrzegam wyjątkowość Gwiezdnych Wojen dla kina i kultury, a wychodząc z kina po seansie "The Last Jedi" byłem bardzo zadowolony. Manewr Holdo wyglądał fenomenalnie i od strony wizualnej w kinie wyglądało to świetnie, choć niektórzy znawcy starego kanonu mają zastrzeżenia co do tej sceny. Film w ogóle jest audiowizualnie piękny, z dobrą muzyką i pięknymi kolorami - zwłaszcza biało-czerwona planeta Crait. Zastosowane chwyty fabularne burzące nasze przyzwyczajenia ale okraszone są duża dawką lekko ironicznego humoru. Pomimo kilku lat od premiery - po kilku seansach przypominających w tv - nadal cenię sobie ten film i zaliczam się do entuzjastów.
Szczerze to osobiście mam nadzieje, że trylogia Johnsona dojdzie do skutku. Kocham obie części Na noże, które udowadniają że Rian to na prawdę zdolny reżyser. Myśle, że gdy dostanie wolną rękę i będzie mógł stworzyć historie od początku do końca to wyjdzie coś na prawdę niezwykłego
Ja tyle razy oklądałem ten film i uznaję go za jednym z najlepszych filmów Gwiezdnych Wojen ma wady ale jakby tak ściąć niektóre sceny to bym dał duże 10 ☺ tak i ostatni Jedi jak i Imperium Kontratakuje są najlepsze z całej serii filmów SW
Może zacznę od tego, że mimo młodego wieku (mam 20 lat, co właściwie już nie jest takim młodym wiekiem :< ) i tego, że de facto powinienem wychować się na trylogii sequeli (gdy wychodził VII epizod, miałem 13 lat), to na przekór temu wychowałem się na legendach i orientuję się w nich świetnie. Wychowałem się więc na Revanie, Bane'ie i na badass'owym Luke'u Skywalkerze. I gdy mając lat 14 wyszedłem z kina z Ostatniego Jedi, to razem z moim przyjacielem który też jest mocno into Gwiezdne Wojny (też legendy) zmieszaliśmy ten film z błotem. Nie podobała się nam mała skala konfliktu, Luke który, w porównaniu z legendami, był w zasadzie pierdołą, Mary Sue Rey czy motyw kolejnego "Imperium" zamiast chociażby Yuuzhan Vongów. I po latach, gdy już trochę dorosłem, poznałem trochę kina i zmieniłem swoje podejście zarówno do kanonu jak i legend... cały czas uważam że Sequele ssą, ale Ostatni Jedi ssie jednak najmniej. I już tłumaczę o co mi w tym chodzi. Cały czas nie podoba mi się mała skala konfliktu czy Najwyższy Porządek. ALE. Rozumiem zabieg z Luke'iem (niekoniecznie się z nim zgadzam, ale rozumiem że nie chciano budować nowej trylogii na starym bohaterze) i doceniam, że ten film chociaż spróbował być czymś nowym, a nie odtwarzać stare sceny 1:1 jak epizod VII i IX. Z perspektywy czasu, uważam że dobrze było zobaczyć coś choć trochę nowego, niż dostać kalkę wydarzeń z legend, które pewnie uszczęśliwiły by 20% fanów owych legend, ale 80% reszty publiki uznały by je za jakieś chore brednie. I ten film cały czas ma multum problemów, żebyśmy się źle nie zrozumieli, jak chociażby (i w zasadzie przede wszystkim) bohaterowie (ale czy nawet zupełnie nowy pomysł na te trylogię poprawił by coś w tym aspekcie - śmiem, lekko mówiąc, wątpić). Reasumując, oceniam obecnie ten film lepiej niż przy premierze (choć nawet wtedy, o ile pamiętam, sądziłem że był lepszy niż ep. VII i o 3 nieba lepszy od Ataku Klonów, który na mojej prywatnej liście nie jest ostatni tylko dlatego, gdyż ep. IX był aż tak zły), ale niestety to nadal nie są najlepsze Gwiezdne Wojny jakie widziałem. I nie takie jakie chciałbym zobaczyć, ale cóż, it is how it is. Trzeba liczyć że nowe produkcje wepchnął trochę świeżego powietrza w te uniwersum...
W swoim rankingu gwiezdnowojennych filmów umieszczam TLJ na równi z Atakiem klonów, mniej więcej w środku stawki, ale gdybym miał oceniać bardziej szczegółowo to: Plusy: - ukazanie Luke'a jako zrezygnowanego mistrza, zabieg, którego nie widzieliśmy jeszcze w filmach, szkoda tylko, że takie podejście do jego postaci pojawiło się zanim ukazano nam Skywalkera w momencie świetności, jeżeli chodzi o wiarę w Rycerzy - Kylo Ren i jego relacja z Rey, bardzo mi się podobała, bohater został świetnie rozwinięty, a na honorowe wspomnienie zasługuje fakt, że po zabiciu Snoke'a nie łączy sił z Rey tylko po to, żeby ratować Ruch Oporu, a aby faktycznie rządzić - lepsze ukazanie Najwyższego Porządku pod względem nowych maszyn, dowódców, typów szturmowców - miejsca, uwielbiam klimat Ahch-To i Crait - walka Luke vs Ren, klimatyczna, emocjonalna, choreograficznie i montażowo nie powalała, ale moment, kiedy Kylo ogarnia, że Luke jest tylko widmem i pojawia się przebitka na medytującego mistrza jest świetny - początkowa bitwa kosmiczna i bombardowanie - scena przecięcia Supremacy przez Holdo; wśród fanów było wiele narzekania, ale jest to chyba mój ulubiony moment filmu, połączony z przeciąganiem liny między Rey i Renem oraz prawie straceniem Finna i Rose montażowy, a przede wszystkim muzyczny majstersztyk - lekcje Luke'a dla Rey, ukazanie wieloznaczności i skontrastowania Mocy oraz przybliżenie historii upadku Zakonu - Luke na Sokole i rozmowa z R2
Zastanawiająca jest jeszcze jedna kwestia, czyli to śledzenie w nadprzestrzeni, na które wszyscy bohaterowie reagują "co jest, to niemożliwe" pojawiło się już wcześniej i na wcześniejszym etapie historii, bo w rebeliantach i działało na zasadzie boi przytwierdzonej do śledzonego statku.
Akurat last jedi oglądałem kilka razy. Scena z walki bena z lukiem szalenie mi się podobała i właściwie tylko dla tej sceny oglądałem ten film później. Za to 9 tylko raz oglądałem i nie mogę się przemóc aby powtórzyć
Jak dla mnie to "poświęcenie" admirał Hondo było najlepszą sceną. Czułem takie wewnętrzne katarzis gdy widziałem, gdy jej egzystencja została w mgnieniu oka wymazana. To było piękne.
Chyba nie taki był zamysł twórców 😂 Wściekałam się cały czas na tego babsztyla. Nie zadawaj pytań, wykonuj rozkazy, zaufaj przywódcy, nie myśl za wiele, rób. Chyba by się w Imperium odnalazła, paskudna baba
@@savvahsky po pierwsze... nie... nie obrażaj imperium, ponieważ nie daliby takiej raszpli na takie stanowisko. Po drugie, tak jakby trochę działał zbyt nierozważnie. Zupełnie nie brała pod uwagę nastrojów i tak dalej, a gdy mogła w końcu wytłumaczyć jej plan tylko pogarszała sytuacje nadal nic nie mówiąc. Dosłownie w tedy gdy Poe zobaczył, że ładuje transportowce to mogła w końcu powiedzieć: "Mamy tajną bazę na Crait, gdzie się przegrupujemy i wezwiemy pomocy". Serio, nie można było tego powiedzieć? Po za tym już gdy ją pierwszy raz zobaczyłem to po prostu już żywiłem antypatię do niej sądząc już po wyglądzie jakiegoś bogatego cywila a niżeli wojskowego. Po za tym malowane włosy na krzykliwe kolory jeszcze bardziej wprawia mnie w niechęć do kogoś takiego.
Z sequeli zdecydowanie 8 moim zdaniem najbardziej się broni, bo jest tam zwyczajnie najwięcej scen do których chce się wracać. Scena pożegnania bliźniąt to jedna z najlepszych w całych Star Wars. Relacja Poe i Lei jest moim zdaniem z tych nowych relacji jako jedyna pokazana wiarygodnie. Jednak osobiście nie mogę zaakceptować 8, bo nie jestem w stanie kupić całej koncepcji sequeli. Prequele mają wiele wad, ale samą koncepcję, sam sens tej opowieści kocham całym sercem. Z sequelami nie mogę uwierzyć w podstawowe założenia tej historii. Nie rozumiem jak z kochającej się rodziny, którą widzimy w 6 epizodzie dostaliśmy rodzinę dysfunkcyjną. W 4-6 widzimy pewną drogę naszych bohaterów, Han z kochania tylko siebie przeistacza się w osobę zdolną do wyrzeknięcia się własnego szczęścia, jeśli taka będzie decyzja osoby, którą kocha, Leia z niezależnej księżniczki staje się częścią drużyny, a Luke z zafascynowanego jedi dzieciaka, staje się dojrzałym jedi. Luke miał już za sobą odkrycie, że Jedi Starego Zakonu się mylili. Nie rozumiem dlaczego zaczął naśladować błędy Yody i Kenobiego. Kylo rodzi się zaledwie rok po 6 epizodzie, powinien być otoczy miłością przez całą swoją rodzinę, a tymczasem jest w stanie bez większego problemu zamordować swojego ojca i wuja. Ja się pytam jak fatalni musieli być Han i Luke, aby sobie na to zapracować? Szczególnie po Kenobim nie ma to większego sensu, bo tam wyraźnie zostało pokazane, że Luke i Leia dorastali w bardzo kochających domach. I tak jak depresja Luke'a jest czymś co jestem w stanie kupić, to jej powodu już nie. Dlaczego Luke nie potrafił kochać własnego siostrzeńca? Z resztą cała ta przemiana Bena jest zwyczajnie bezsensu. Jedyne argumenty jakie dostajemy to to, że Leia była zajęta karierą, Han miał syna gdzieś, a Luke stał nad nim z mieczem świetlnym, gdy Kylo spał... I to jest powód do odwalenia takiego syfu? Można marudzić na prequele, ale przemiana Anakina miała sens. Mamy niewolnika, który trafia do zupełnie obcego środowiska, które wymaga od niego rzeczy niemożliwych. Od początku jest inny i niesłusznie podejrzewany o najgorsze. Kenobi najlepszym wychowawcą dla Anakina to nie był i ewidentnie w 2 to widać. Anakin przez dziesięć lat nie widzi matki i przez reguły zakonu musi patrzeć na jej śmierć, choć mógł ją ocalić. Clone Wars nie tylko ukazują nam jak chorą instytucją był zakon jedi, ale też mamy tam historię Ashoki, kamień milowy w przemianie Anakina. Przez wszystkie te lata Anakin jest manipulowany przez Palpatine'a i nie są to kłamstwa. W końcu, gdy Anakin jest przekonany, że Padme umrze, a wśród jedi nie znajduje pomocy, choć jej szukał, przechodzi na ciemną stronę mocy. No, a gdzie są jakieś sensowne motywacje u Kylo?
Wojna potrafi zmienić ludzi. Han zawsze lubił uciekać od problemów, Leia uciekać w pracę a Luke bał się mroku w sobie i swojej rodzinie. No i tak out-universe, postaci bez wad czy problemów są bardzo nudne. Bo są zbyt idealne. Ben miał swoistego pecha, że urodził się w rodzinie bohaterów wojennych, którzy albo byli zajęci polityką (Leia) albo wojskiem/przemytem (Han) albo odbudowywali starożytny zakon (Luke). Ben był sam jak palec, nawet jeszcze bardziej niż Rey. Bo ją przy życiu trzymała nadzieją że rodzina po nią wróci. Ben widział że "zawsze" są ważniejsze sprawy dla jego rodziców niż on sam. On był takim bogatym dzieciakiem, którego zaniedbują wbrew własnym intencjom rodzice i wpadł w złe towarzystwo, by rodzicie w końcu się nim zainteresowali.
Dla mnie Ostatni Jedi jest jednym z ulubionych filmów z star wars. Fakt że fabuła nie jest najlepsza, ale z racji iż uwielbiam walki w kosmosie a szczególnie kocham statki z rasy Moncalamar wiec z racji iż większość filmu działa się na pokładzie MC85 i mogłem poznać bliżej te maszynę to po prostu się w tym filmie zakochałem. Osobiście najbardziej zawiodłem się tym, że Ackbar umarł i nie doszło do walki kosmicznej, bo Kylo zniszczył hangar.
@@Amanda_Hertz Taki właśnie był zamiar tego filmu. Resztki Oporu kontra cała flota. Miało to wyglądać żałosnie, by poczuć zagrożenie z strony Najwyższego Porządku.
@@szymeq.haizaki4898 Ale to gwiezdne wojny, a nie gwiezdna partyzantka, zresztą ja wszystko rozumiem, tylko po prostu mnie osobiście się to nie podoba, ja lubię jak są 2 równe sobie armie jak w prequelach i mam dość imperium, a najwyższy porządek to dla mnie prawie to samo ... ile można oglądać szturmowców i niszczyciele, jakieś nowe maszyny bym zobaczyła, a nie zmodernizowane :D
Wiem, że piszę komentarz pod filmem sprzed 6 miesięcy, ale sam film jest o oglądaniu filmu po 6 latach. :P Mi "The last jedi" z początku nawet się podobał, ale uwaga, za postać Poe Camerona. Gość był w tym filmie genialny. Jego jedna kwestia "Tell us that we have a plan!", w kontekście całej sytuacji Resistance, wstrząsnęła mną już w kinie i trzyma do dziś. Do tego droga, którą Poe przechodzi przez cały film, od narwańca, co zawiódł jako dowódca na początku, i który zostaje zdegradowany, do człowieka, który stara się podejść do przyjścia SAMEGO LUKA na chłodno, i ta sama Leja, co go wcześniej zdegradowała, teraz rzuciła tekstem "Don't look at me. Follow him." była mega satysfakcjonująca. Z drugiej strony, Holdo to najgorsza postać Star Wars ever. Ona była wredną, bezczelną zołzą, która za nic miała sobie to, co czuli jej podkomendni. No sorry, ale jakbym ja był na tym krążowniku, ostrzeliwany przez wrogą armię, a dowódca by się zamknął w sterowni, to już wolałbym sam wyskoczyć w próżnię kosmiczną. No a Holdo właśnie takim dowódcą była. Swoim ludziom nie dała nawet iskry nadziei, a Poe'a wykopuje z mostka, gdy ten odkrywa część jej planu. A potem film oczekuje, że polubię Holdo, bo ta jest na ty z Leją. Sorry filmie, to tak nie działa. Holdo powinno się rozstrzelać za takie traktowanie swoich ludzi.
W kontekście aktualnie trwającej wojny, ten film przewidział wręcz zachowanie się ludności np. we Lwowie czy Odessie. Tam ludzie żyją normalnie, chodzą na dyskoteki, do restauracji.
Nie przewidział. Tylko zobrazwował. W 1939 roku po wrześniu ludzie w Londynie, Monako czy Paryżu też balowali. W 1941 i późnien tak samo w Stanach. Planeta Kasyno to takie starwarsowe Davos za wojny, gdzie wietuszka bawi się i kręci lody ze wszystkimi stronami konfliktu.
@@szymeq.haizaki4898 kwestia gustu. Chowałem się w latach '90 najpierw obejrzałem pierwszą trylogię na 20 lecie potem prequele i nigdy mnie nie bolały. Sequele są miałkie, nudne i nic innowacyjnego do uniwersum nie wprowadziły. Moja opinia nie prawda uniwersalna.
Bardzo,bardzo alę to bardzo, doceniam Wasze opinie,❤️ W uniwersum Gwiezdnych Wojen, zagłębiam się już kilka lat. Miałam możliwość przeczytać kilka książek,komiksów nawet z ery legend. Uwielbiam seriale,a Wojny Klonów❤️ Ja jednak stram się czerpać ze wszystkiego. Dla mnię każdy film jest inny, ze swoimi wadami i pozytywami. Nie uważam Sequeli za najlepszą trylogię, jak inne. Każdą kocham. Era prequeli jest mi bliska, OT to ideał, a Sequele też mają pozytywy,choć TROS, zawiódł
Jedna z lepszych części całej sagi, Rian Johnson wniósł niezbędną świeżość do tego świata i szkoda, że w Rise of Skywalker wyrzucono to do kosza, bo wtedy może ten film byłby jakoś oglądalny.
Siódemka kopiująca Nową Nadzieję była do wytrzymania bo pierwszy ich film i grali ostrożnie. Łotr był wspaniały, do dziś najlepszy z całych Disneyowskich Gwiezdnych Wojen. Natomiast Ostatni Jedi postanowił iść na przekór oczekiwaniom fanów nawet za cenę logiki, Solo był taki se a ryż skywalkera to nieudolne fan-service.
Ja rozumiem, że to star wars, wiele rzeczy w całej serii, było zrobione po łebkach, ale ta scena walki rey i kylo przeciwko gwardii pretoriańskiej jest fatalna pod wieloma względami. Nie wiem kto do tego dopuścił, ale tu jest tyle dziwnych akcji: rey kopie jednego gościa, a odlatuje trzech; gwardziści którzy ciągle kręcą; chociaż moja ulubiona scena to ta w której jeden z gwardzistów założył rey duszenie, i zamiast wbić jej sztylet w plecy to czeka, aż wykombinuje jak go zabić. Wydaje mi się, że disney wyszedł z założenia, że to film dla dzieci i przecież nikt tego nie zauważy.
Ostatni Jedi to ogółem dobry film. Można mu wiele zarzucić, że trochę się dłuży, że niektóre postaci są niedopracowane, pewne luki w scenariuszu, jednak broni się tym co wprowadził. Nowe oblicze mocy, takiego Luka, którego nikt się nie spodziewał zobaczyć. Po latach moja ocena tego filmu się poprawiła. Inną przyczyną tego było spartolenie części 9 (dzięki Abrams).
Wreszcie ktoś to powiedział! Można mu wiele zarzucać i ludzie się głównie na tych złych rzeczach skupiają gdy tylko ktoś o nim wspomni. Było wiele fajnych scen. Jednak gdyby Johnson skrócił nieco scenariusz, to byłby nieco lepszy odbiór
Ja oglądałem 8 część w kinie, w czasie premiery i do dziś mam takie same odczucia. Luk moim zdaniem dobrze zakończył swoją przygodę cielesną. Zmieniał się na lepsze ale jednak rzecz mi się nie podobała, że stare księgi z których można było się wiele nauczyć i być pewną wskazówka do zmian dla innych została zniszczona jakby nie warto się patrzeć w przeszłość. Pokazanie mocy wróciło do tego oryginalnego pomysłu jako mistycznej mocy która może wpływać na wszystko a nie to co było w epizodzie pierwszy. Sam sens reberii była bezsensowna i nie ukazywała nadziei dla lepszego jutra obywateli. W klasycznej trylogii było pokazane, że albo się było na niełasce lub łasce imperatora a tu nic, kolejny konflikt. Sama rei mnie wkurzała bo tam nie mam zmiany tak jak ukazywała to klasyczna trylogią, widać było, że luk miał pewne umiejętności lecz były one za słabe i dopiero wiele nauk od Yody, Bena lub życia zmieniły go w jedai a tu hyc i jest lepsza lub tak samo mocna jak ben solo który pobierał wiele nauki od dwóch potężnych w mocy nauczycieli. Nie będę wspominał wątku Po i tej generałowej bo są sztuczne. Smoke był spoko ale zbyt podobny do Palpatina. I mam podobny problem z tym atakiem za pomocą nadświetlnej bo jest taka głupia furtką bez sensu i czułem się jakbym oglądał epizod pierwszy i ta legendarna prędkość . Tak na podsumowanie uważałem ten film za badziewie i po obejrzeniu dziewiątego epizodu ( już w domu) i znów obejrzeniu ósmej części stwierdzam, że dalej badziewie ale przynajmniej jest trzecie do końca jeśli chodzi o mój ranking jakości filmów star wars
To on kiedykolwiek ssał? Imo chyba najlepszy gwiezdno-wojenny film (podkreślam: FILM) od Powrotu Jedi. Kilka elementów jest dziwnych, a niekiedy przyprawia o lekkie ciary cringe'u, ale to jak ten film scenariuszowo wyłamał się ze sztywnych torów Gwiezdnych wojen zasługuje na podziw.
Najciekawszy film z nowej trylogii ale czy przez to jest on z niej najlepszy, no chyba nie bo jak dla mnie jednak lepszy jest ep.7 (no ale tylko dla tego że to początek nowej opowieści, zrobiony bezpiecznie, zachowawczo i składający obietnicę że dalej będzie już tylko lepiej i ciekawiej) . Jak dla mnie największym problemem tego filmu (pomijając kilka głupotek scenariuszowych) jest to że nie ma on tak na prawdę bezpośredniej kontynuacji no bo chyba każdy się zgodzi że ten scenariuszowy potwór Frankensteina ep.9 (pozszywane grubą nicią kawałki różnych scenariuszy żeby tylko się trzymały razem) nie jest kontynuacją ep.8. Możliwe że dzięki kontynuowaniu wątków z ep.8 on sam byłby oceniany dużo lepiej niż obecnie i byłby inny w odbiorze, no ale wyszło jak wyszło (i co ogólnie z nowej trylogii wyszło to wszyscy wiedzą 🙂) i niestety widać że od początku kręcenia ep.7 chyba nie było nawet ogólnie zarysowanej fabuły na całą trylogię (bo nawet śmierć Carrie Fisher nie uzasadnia takiego braku spójności fabularnej trylogii).
Subik jest od dawna, łapka jest za to, że się napracowałeś przygotowując materiał. Ale poza tym absolutnie nie zgadzam się z oceną. TLJ zawsze uważałem za najlepszy epizod sequeli. Jeszcze przed powstaniem "dziewiątki". Po RoS byłem już na 120% przekonany, że to Jar Jar Abrams zniszczył Gwiezdne Wojny. Ukazanie Mocy i Luka jest genialne. Ludziska się czepiały tego, że Luke odrzucil miecz. Ale on tego miecza nie potrzebował, bo miał swój. W dodatku jak dobitniej pokazać, że zrywa on z przeszłością? Oprócz tego, Luke, podobnie jak jego ojciec miał pewną tendencję do tracenia mieczy w najróżniejsze sposoby. Miecz Anakina traci wraz z ręką w Mieście w Chmurach, swój własny, zielony oddaje Vaderowi na Endorze. Później sam wyrzuca go w czasie walki, gdyż nie godzi się na to, że musi walczyć z ojcem i zabić go. Tu jest podobnie. Luke wie co ten konkretny miecz symbolizuje. No i to całe machanie mieczami świetlnymi nie stanowi przecież istoty łączności z Mocą i bycia Jedi. Żarcik z przesuwaniem kamieni ma jeszcze jedno denko. Mianowicie Luke ucząc się u Yody na Dagobach właśnie kamienie przesuwał. Scena na Kanto Bayt czy jak to się tam pisze, jest faktycznie źle zrobiona w tym sensie, że słabo jest połączona z resztą filmu i wygląda trochę jak zupełnie inna, oddzielna opowieść. Ale jej przesłanie jest bardzo dobre. Konflikt między First Order a Ruchem Oporu toczy się na innej płaszczyźnie rzeczywistości. Jest ekipa, która przypomina Imperium i chce zdobyć władzę nad Galaktyką i jest grupka, która znimi walczy, ale nie jest armią Republiki. Resistance sami są, w zasadzie, buntownikami przeciw oficjalnej władzy. Dlaczego więc ktoś miałby się tym przejmować. Nowa Republika, jak wiemy, była słaba i zbiurokratyzowana jeszcze bardziej niż jej poprzedniczka. Dlatego poszczególne systemy czy planety rządziły się po swojemu, wiedząc, że i tak nikt im nie będzie wnikał. Inaczej sprawa miała się z Najwyższym Porządkuem, któryiał szansę wygrać ten konflikt, a był mocno imperialny pod wieloma względami i lepiej było mu się nie narażać. W historii naszego świata można mnożyć przykłady na to, że wojna wojną, a życie życiem. Gdy Henryk V wyruszył ze swoją, niewielką armią z Anglii do Francji, życie w Anglii się nie zatrzymało. Ludzie uprawiali ziemię, budowali domy, wyrabiali buty, żenili się, biesiadowali. Inne europejskie wojny wyglądały podobnie. Armie ścierały się na polach bitew, ale handel nie ustawał, bale i biesiady się odbywały, a karczmy miały się dobrze. Reasumując cała ta sekwencja pokazała, że odległa Galaktyka jest normalnym światem, którym kierują te same mechanizmy co naszym. A haker z kwiatkiem w butonierce, jest jawnym odwołaniem do konspiracyjnych akcji z czasów II wojny światowej. Latająca w próżni Leia była przesadą, to fakt. Jednak manewr Holdo i zwlekanie z jego wykonaniem, cóż mam mieszane uczucia. Ktoś kto rozpisywał tę akcję nie bardzo miał chyba pojęcie o strategii i taktyce wojennej. I tu zmierzam do sedna. Rian Johnson reżyserował, ale nie pisał scenariusza. On starał się ten momentami słaby scenariusz jak najlepiej przenieść na ekran. Nie było to łatwe, ale w większości mu się udało. To, że "dziewiątka" wywaliła "ósemkę" do kosza, nie znaczy, że TLJ jest zlym filmem. Znaczy tylko, że ktoś tam w Disneyu nie pomyślał, a u Abrahmsa na pierwszy plan wypełzły sprawy ambicjonalne i zwykły partykularyzm. Można było spokojnie pójść tropem Riana Johnsona i w duchu epizodu ósmego , jako jego kontynuację zrobić epizod dziewiąty. Niestety tak się nie stało i w postaci Ostatniego Jedi mamy pewien powiew tego, czym mogły by być sequele, gdyby ktoś faktycznie czuwał nad spójnością. No i gdyby wszystkie trzy filmy zrobiobe zostały przez R.J.
Zgadzam się z całością ale nie zgodzę się co do manewru Holdo. Jej samobójczy atak to kwintesencja desperacji obrońcy. To nie jest do powtórzenia jako część normalnej taktyki wojennej. Taki atak byłby zbyt materiałochłonny. Skąd Ruch Oporu miałby brać pieniądze i surowce by wybudować takie wiekie starwarsowe drony kamikadze? To samo Najwyższy Porządek. I tu wychodzi się fani są hipokrytami bo jak tyci A-wing zniszczył okręt flagowy w Powrocie Jedi, to nikt się tego nie czepiał. A to nawet nie była atak a rykoszet. I nikt nie wyskakuje z twierdzeniem "że Rebelia/Nowa Repubkika pownnia z tego zrobić taktykę wojenną". Przypominam że Holdo nie zniszczyła całego tego wielkachnego okrętu ale odcięła jedno skrzydło, tak na oko 20-25% całości. Owszem, reszta mniejszych okrętów została zniszczona ale to był rykoszet. Nie wiem, może skok w nadświetlną przy wyłączonych zabezpieczeniach robi jakąś reakcję łańcuchową z innymi okrętami na kursie kolizyjnym ale w filmie tak to wyglądało. I szczerze, gdyby taką scenę zrobili Japończycy w jakimś sf anime, to wszyscy pialiby z zachwytu. Taka prawda. Generalnie TLJ to fenomenalny film, który zapisał się w historii jako jeden z najlepszych SW pod wieloma względami. Abramsowych dziełek nic nie obroni, bo nie mają retro klimatu i serducha jak oryginały, budowy świata jak prequele oraz odwagi, artyzmu i jaj jak film Johnsona.
Yako, czemu wszyscy specjaliści od Star Wars nazywają tę umiejętności Luka "projekcją mocy", to błędna nazwa. W psychologii projekcją nazywa się tendencję do zrzucania własnych wad charakteru na inne osoby posądzając ich o cechy które samemu ma się sobie do zarzucenia. Natomiast wśród mistyków Chrześcijaństwa jak i Hinduizmu to co zrobił Luke nazywa się BILOKACJĄ.
No nie. Nie mówimy w kontekście psychologicznym. Mowimy w kontekście projektora i kina. Ja dokonuję projekcji w jakimś kierunku. Zobacz, że to nie jest bilokacja, bo ta postać która była na Crait i spotkała się z Kylo to nie był ten sam Luke który był na Ahch-To. Na Crait był młodszy Luke, taki jakiego zapamiętał Kylo. Więc była to właśnie projekcja anie bilokacja.
@@ossus dzięki bardzo za odpowiedź i rozumiem twój punkt widzenia. Wiem oczywiście czym jest projektor kinowy i pamiętam jeszcze z połowy lat 80tych objazdowe projekcje filmów z takich mobilnych projektorów w kameralnym gronie, w remizach strażackich dla wiejskiej młodzieży, nawet w kościele był Pan z projektorem wyświetlając "Jezusa Z Nazaretu". Jednak jest takie pojecie jak projekcja w psychologii i tyczy się zjawiska negatywnego. Toteż moja sugestia by nazywać to bilokacją a co do drugiej części twojej odpowiedzi to powiem Ci tyle że w zjawisku nazwanym bilokacją też ma się do czynienia z obserwowaniem osoby czasem odmłodzonej, czasem pozbawionej jakiejś niepełnosprawności która posiada oryginalna osoba a czestobtez w ubraniach których oryginalna osoba nie używa. Tak było w przypadku Ojca Pio, Katolickiego mistyka i tak też bywało w przypadku hinduskiego guru Sathya Saibaby. Reżyser Last Jedi Rian Johnson najpewniej skopiował ten pomysł z takich relacji o spotkaniach z mistykami. Niekoniecznie wierzę w autentyczność tych relacji ani w świętość tych osób ale w parapsychologii to się nazywa bilokacją. Używaj takiej nazwy jakiej chcesz bobtonjednak sci-fi a nie religioznawstwo, tylko chciałem byś wiedział skąd kinematografia czerpie takie pomysły. Pozdrawiam, uśmiechaj się często i niech moc będzie z Tobą 😉
Uważam dokładnie to samo, co wcześniej. Film jest żałosny i jest przepełniony kretyńskimi, cringe'owymi scenami, takimi jak canto bait, dzieciak z pierścieniem, bitwa na słonej planecie o nic, ściganie jakiegoś statku ruchu oporu, zamiast go rozwalić jedną salwą... No pisarstwo gimnazjalisty. Dobre za to są sceny z Lukiem. Nie dlatego, że go uwielbiam. Zwyczajnie sceny ukazujące moc są fajnie i ciekawie zrealizowane. Fajnie się to ogląda. Łezka w oku zakręciła się na widok Yody i na widok poświęcenia Luka. Ten film powinien trwać jakieś 30 minut i zawierać tylko sceny z Rey. Bo te są względnie dobre. Reszta do śmieci.
Z podobieństw mamy jeszcze chociażby ucznia spotykającego mistrza na wygnaniu, który nie posłuchawszy porad, udaje się na konfrontację z głównym złolem oraz motyw powolnej ucieczki protagonistów przed ścigającym ich ogromnym okrętem
Nigdy nie ssał. Rian Johnson jako jedyny miał jaja żeby zrobić coś nowego i inaczej podejść do tematu przez co znalazł się na celowniku fanów, którzy nie tolerują zmian i nowości.
Kontrargument: Atak Klonów po 21 latach na zgniłych pomidorach - 56% TLJ po 5-6 latach w nowoczesnym otoczeniu a nie początku lat 2000 - 42%. Fakty mówią same za siebie... Tu nie chodzi o zmiany i o nowość, tylko o katastrofalne błędy i dziury fabularne, przez które można przelecieć Gwiezdnym Niszczycielem. Nie wspomnę nawet o choreografii walki w sali tronowej bo to jest po prostu mało śmieszny żart...
Nie no, dwójeczka jest też dobra, ale zwyczajnie jest inna niż poprzedniczka. Ja co najwyżej mogłabym się przyczepić że Blanc znowu pomaga niewinnej kobiecie, która jest podejrzana o morderstwo. Glass Onion jest takim wyśmianiem głupoty i zachowania hiperbogaczy, którzy uważają się za jakieś bóstwa a faktycznie mają za nic tych, dzięki którym zyskali majątek i popularność. No i główny bogacz to trafna beka z Muska, który zaraz będzie nam wmawiać że sam wymyślił Twittera, zbudował auta tesla czy rakiety oraz że sam jest zbawicielem, jakimś świeckim Jezuso-Buddą
Od poczatku jak wyszedł ten film mówię, że to jest najlepszy film z najnowszej trylogii. Owszem są słabsze momenty. Kawałek z Leią to koszmar. Źle poprowadzono moim zdaniem wątek podróży Rose i Fina żeby znaleźć hakera. Jest bez sensu. Zupełnie nie pasuje do tego filmu. Ale jest dużo też dobrych stron. Poza tymi które wytoczyles ja uwielbiam to jak ten film odszedł od oklepanego "przyklejenia do planety". Cały film właściwie ma centrum w przestrzeni kosmicznej. To jest super. Jak całosc rozgrywa się właściwie na pokładzie tego statku ruchu oporu. Bardzo mi się to podoba.
Mam takie wrażenie po obejrzeniu Clone Wars, Clone Wars ostatniego sezonu i obu sezonów Bad Batch. Najpierw obejrzałem pierwszy sezon Bad Bath i mi się naprawdę spodobał. Potem obejrzałem Clone Wars i o rany, jakie to było dobre. I BB już nie mieli startu. Potem obejrzałem ostatni sezon CW, już od Disney i było bardzo nierówno, ale ostatni sezon BB to już zaniżył loty jeszcze bardziej. Odnoszę wrażenie, że od wielu lat kolejne części SW polepszają swoją pozycję, bo to co było po nich jest jeszcze słabsze. Dlatego każde odbicie w górę przyjmuję jako radość. I Ostatni Jedi był takim odbiciem po Przebudzeniu Mocy.
gdyby władca pierścieni był kontynuowany to okazało by się że sauron jest czymś więcej niż diabłem że sauron widział przyszłość wiedział że frodo bagins będzie uciekać z pierścionkiem dlatego frodu musiał przeżyć to było pokazane w jednej sytuacji w drużynie pierścienia
trochę liczyłem że na początku powiesz "Czy OSTATNI JEDI nadal ssie w 2023 roku?" i odpowiedź "Tak" po czym przez następne 12 minut był by czarny ekran bez dźwięku.
Dla mnie fabuła całej trylogii o jakieś nieprozumienie co najmniej słabe obejrzeć szło oczywiście , szczerze to już bardziej trafiają do mnie te seriale
myślę tak że za 1 razem oczekiwania były wielkie które nie były spełnione więnc przy nastempnym podejsciu człowiek wie czego się spodziewać i wybacza wiele rzeczy i ogląda się inaczej dla mnie lepiejj
Szczerze - lubię ten film. Ceniłem ten film za odważne posunięcia fabularne i grę aktorską - Fenomenalny Luke, nowy, ciekawszy Kylo i powrót Yody... Spotkanie rodzeństwa Skywalker, finałowa konfrontacja Kylo i Luke'a. Z perspektywy czasu uważam że ten film był zbyt kontrowersyjny i zraził niepotrzebnie zbyt wielu fanów. Taki postmodernistyczny humor, ale jednak postmodernizm. Kilka gwiednowojennych motywów tu wykpiono i wyśmiano, może lepiej niż powtarzanie ich jeden do jednego, ale najlepiej byłoby zobaczyć coś zupełnie nowego. Canto Bight, Holdo i Leia=Superman to ewidentne wady filmu. Szkoda że nie wykorzystano dobrze wątku Finna. Wyraźnie odstawiono go na bok. Najgorsze jest to że w trylogii sequeli nie było jednej przewodniej koncepcji której by się trzymano i wraz ze zmianą reżysera zmienił się nastrój i ton opowieści, a próby połatania tego w całość nie miały szans się powieść.
Bo są za małe i musiałby tak precyzyjnie wycelować, żeby cokolwiek uszkodzić. A prędzej byłby zniszczone przez ogień nieprzyjaciela. No i sama taktyka kamikadze sprawdza się tylko i wyłącznie w sytuacjach podbramkowych i jeśli ma się szczęście i zaszkoczy się przeciwnika. Holdo zaskoczyła FO. I, do analogii do prawdziwego życia, Ukraińcy nie stosują swoich bayraktarów jako kamikadze. Bo są zbyt cenne i drogie by je tak rozwalać. Właściwe drony kamikadze to małe i tanie maszyny, które rozwalą jakiś pojazd czy skład amunicji/paliwa. Ale nie rozwalą w pojedynę okrętu. Holdo nie zniszczyła okrętu flagowego. "Tylko" odcięła mu kawałek skrzydła. Ale to wystarczyło by ta maszyna była niezdolna do walki. Pilot kamikadze też musiał dobrze wycelować by zniszczyć okręt/samolot (Niemcy pod koniec wojny milei taką jednostkę przeciw bombowcom aliantów ale nic to nie dało). Tyle że okręt i bombowiec mają działa i osłonę myśliwców.
Nie jestem specjalnie fanem nowej trylogii, ale jakbym miał wybierać to chyba najbardziej podobało mi się The Force Awakens. Możliwe, że było to spowodowane faktem iż miał to być pierwszy duży film SW bo długim czasie. Dalej mam zatem sentyment do pierwszej części tej trylogii ale niestety następne filmy trochę mi zepsuły hype na nowe projekty Star Wars'owe. Co do Last Jedi, a dokładnie sceny walki z krewetkami. Gdy pierwszy raz obejrzałem tą walkę to nawet mi się podobała. Dopiero po drugim razie zobaczyłem tonę nieścisłości i bezsensownych ruchów. Raz pancerz bronił przed atakami miecza świetlnego, a raz ostrze cięło pancerz jak masło. Nie pomaga fakt, że w kilku momentach przeciwnicy atakowali powietrze albo magicznie bronie znikały im z rąk (krewetka z dwoma nożami, gdzie jedno ostrze zniknęło w środku walki). Sporo osób zrobiło bardzo dobre analizy walk w sequelach (Shadiversity lub Jill Bearup na przykład). Walki na miecze świetlne zawsze były dla mnie czymś więcej, czymś emocjonalnym. Oglądając tą walkę nie czułem tych samych emocji co przy walce Maul-Kenobi, Anakin-Kenobi, Luke-Vader czy nawet Palpatine-Yoda. Tamte walki miały jakiś wydźwięk i miały coś symbolizować, a te nowe starcia nie miały tej samej wagi emocjonalnej dla mnie.
Last Jedi jest dla mnie drugim najgorszym ze Star Wars (po Rise of Skywalker). Pamiętam jak oglądałem w kinie i ledwo nie zasnąłem. Jakby ktoś oglądał 7 epizod (najlepszy z calej trylogii sequeli), i kupił bilet na 8, zasiadł w kinie i po 15 minutach filmu nagle poczuł poczuł że musi na dłuzej do kibla i wrocil na 15 ostatnich to w sumie nic by nie stracil. Jak streścić Last Jedi: Rey szkoli sie u Luke'a, a rebelia ucieka ledwo toczacym sie statkiem a imperium niewiedziec czemu ma wywalone i jedzie za nimi zamiast ich rozwalic. Ta cala akcja z tym hakerem to żart. Wiec jak ktos wyjdzie jak sie zaczyna "poscig za rebelia" a wroci na finał i na walke Lukea i Kylo to nic sie nie straci. Juz pomijam brak logiki bo cala ta trylogia to tragedia pod tym wzgeledem. Jak czytam komentarze ze plusem tego filmu jest ten piekny chlopiec z ta miotlą, to a. jest bez znaczenia dla fabuly b. dobrze ze jednak odeszlismy od tego motywu ze wszyscy sa wyjatkowi i kazdy moze uzywac mocy bo ona jest wszedzie itd. To Syndrom w iniemamocnych dobrze to podsumował: "Jak wszyscy sa wyjatkowi, to nikt nie jest."
Jak czytam tu komentarze z braku ochoty do roboty czegoś lepszego to jestem w szoku ile osób chwali epizod 8. Ja przecieram oczy ze zdumienia dosłownie bowiem cały scenariusz disneyowskiej trylogii to dzika improwizacja na zasadzie RANDOM BULLSHIT GO!!!. 7-ka Była słaba do tego stopnia, że ja największy z optymistów pod wieloma względami powiedziałem że nie uznaję tego za część Gwiezdnych Wojen. To samo tyczy się pozostałych 2 filmów. Czytałem fanfiki... FANFIKI! o drastycznie większej jakości niż to coś. Ale ostatnim największym grzechem Nowej trylogii jest to, że nawet na memy się nie nadaje. Tak jak prequele przez słabe dialogi, były mocnym zawodem tak wciąż opowiadały spójną historię upadku Republiki, a do dziś są Kopalnią Memicznego Złota, kopalnią która nadal się nie wyczerpała a Nowa trylogia nawet dobrych memów nie przyniosła. SKANDALICZNE. Starając całość ocenić uczciwie wobec samego siebie, Łotr 1 był najlepszym z filmów wydanych pod disneyem choć się dłużył. Szkoda że wyeliminował postać Kyle Katarna no ale przynajmniej zasłużył na miano Gwiezdnych Wojen. Nowych seriali nie obczajałem bo nie mam na to czasu. A o Solo... uh (Wymowne Milczenie) P.S dziwią mnie ludzie którym Disneyowski Luke się podoba. Ja pierdole, toć to chłopaczyna z fermy - proste chłopisko, które wplątało się coś większego niż on sam ale po przeżyciu swojego osiągnął naprawdę coś wielkiego i zaczynał podróż na ścieżce do zostania jednym z najlepszych mistrzów Jedi w historii dzięki zwykłemu zrozumieniu błędów przeszłości. Luke z Legend (czyt. EU) nawet tych głębiej osadzonych (czyt. tych bardziej głupich także) cały czas miał w sobie wyraźne powiązanie ze sobą. Tymczasem Disneyowski Luke i Oryginalny Luke to Dwie diametralnie różne postacie, które współdzielą imię.
Wybacz ale nie zgadzam się, z tym iż "Ostatni Jedi" zaczęło się bronić po latach, a twierdzę tak dlatego że bardzo trudno i niemal nie możliwe jest dla mnie określenie tego filmu jako oddzielnej produkcji tak jak w przypadku np: 'Nowej Nadziei " dlatego gdyż chodzi o kontekst powstawania produkcji. Nowe trylogie pod względem fabuły i kreowania świata ( który i tak był już wykreowany ) moim zdaniem powinno się oceniać jako jeden twór! A jako jedne twór mogę określić tylko jak "Gwałt na serii i uniwersum kochanym przez setki tysięcy ludzi" a powodów tego można by wymieniać bez liku.
Pomimo tego, że według mnie to dziewiąta część jest najgorszą częścią, to ósma jest tą której nienawidzę najbardziej, bo to przy niej powiedziałem sobie dość i praktycznie całkowicie przestałem się przejmować kanonem disneya. Pokazanie w ten sposób postaci Luke'a to największa, ale nie jedyna wada filmu. Okropne nowe postacie takie jak Holdo czy Rose, ogólnie nieciekawa fabuła, głupie żarty w stylu marvela, nieciekawe walki (mówisz o świetnej walce tych pretorian Snoke'a i w tym samym czasie widać jak jeden z nich mając prostą drogę do przecięcia odwróconej do niego Rey decyduje się zamachnąć w powietrze XD) próba wtrącenia jakiś beznadziejnych morałów w stylu "jeszcze nie wygraliśmy, wygramy jak zdejmiemy siodło z tego zwierzęcia" albo "wygramy wojnę nie poświęcając się ale ratując innych" czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie i nie chcę pamiętać dokładnie. Dla mnie okropny film.
@@zwidowca1 Dlatego, że do tej pory luke w filmach był średni, zaś pokazanie w nowej trylogii błędów i takiego poddania się jest decyzją, przez którą ten film miał zwrot akcji.
Edycja: No i jak Mark Hamil mówi reżyserowi, że fundamentalnie nie zgadza się z przedstawieniem jego postaci, jednej z najbardziej rozpoznawalnych w historii kina, to chyba czas iść po rozum do głowy i ogarnąć scenariusz. @@bartekkrzysik7730 Czyli to jest totalnie subiektywne ujęcie i nie ma związku z faktami. Fakty natomiast są takie, że w świetle tego co widzimy w oryginalnej trylogii nie ma żadnych przesłanek wskazujących na tak drastyczną możliwość zmiany charakteru postaci. Co więcej jeśli zastanowimy się nad tym, że Luke był skłonny ratować swojego ojca, praktycznie 2gą najgorszą osobę w galaktyce, ale postanowił zamordować syna swojej siostry "bo poczuł w nim zło" to kończymy na pewnym dysonansie. Jest to całkowicie nieprawdopodobna zmiana, z punktu widzenia logiki uniwersum i historii tej postaci. Praktycznie... zabójstwo fabularne. Dodatkowo, zwroty akcji można zrobić tak, aby nie opluły inteligencji fanów i spójności uniwersum. A to, że szanowny pan Ryan ma jakąś... no w sumie chyba... manierę, odwracania kota ogonem i zaprzeczania oczekiwaniom w swoich filmach to akurat jego broszka. Film ma 42% na zgniłych pomidorach z jakiegoś powodu.
@@zwidowca1 Właśnie ma sens, my w filmie nie wiemy czy on faktycznie chciał zamordować, ba jest powiedziane, że to tylko sekunda słabości, ale potem się opamiętał. I mając to na uwadze i wiedząc, że przyjął bena na ucznia na prośbę lei wychodzi nam człowiek, który uwarzał, że zawiódł wszystkich. Wiadome jest, że miał więcej uczniów ilu dokładnie nie wiadomo, wiadomo jedynie, że wszyscy zgineli. Czyli to również jest wina luke`a. Kolejny jedi który się załamał. Jest to bardzo dobra anlogia do obiwana na tatoine, czy yody na dagobah. Tylko bardziej dosadnie pokazana.
Ogólnie z disney plusem i napisami mam ten problem, że dubbing i napisy raze kłują strasznie. Dubbing: "mam 32 rzeczy" Napisy "mam 23 rzeczy". Nawet walonych liczb nie są w stanie przetłumaczyć tak samo na dubbingu i napisach
Odcinek fajny jest kilka rzeczy z którymi się z tobą nie zgodzę ale nie chce mi się wymieniać. A tak w ogóle to czy tylko mi przypomina się jak przeczytam tytuł Boxdel-" Ku**a oczywiście że tak".
Nie wróciłem nigdy do nowej trylogii i nie zamierzam. I sądząc po tym jaki okres jest teraz eksplorowany w grach i serialach, Diseny też nie zamierza do tego wracać. 🙃
Najlepszą sceną z ostatniego jedi była ta z benem swolo.
Klatopas the best 🗿💪
Napisy końcowe 💪💪💪
Z nowej trylogii Ostatni Jedi podobał mi się najbardziej i po tym, jak byłem w kinie z kolegą i obaj czuliśmy ekscytację w trakcie wspólnego powrotu z kina oraz wymienialiśmy się teoriami co dalej... No zdziwiło mnie, że film miał finalnie tak zły odbiór.
Mogę przyznać, że wątki Finna oraz Poe były nijakie i obaj bohaterowie wyszli mdło, ale wątek Rey, Kylo oraz Luke'a dla mnie wygrał ten film, bo kreacja Luke'a oraz relacja Rey z Kylo były w mojej opinii... odważne? Ogólnie cały film jest dla mnie ambitny, ale zabrakło odpowiednich umiejętności.
Fani też byli źli, bo fabularnie nie jest to film bezpieczny i otrzymali coś kompletnie innego, co zmieniało klasyczne motywy występuje w całej serii.
Dla mnie Ostatni Jedi był najbardziej charakterną częścią nowej trylogii i żałuję, że w Skywalker Odrodzenie twórcy poszli bardzo bezpiecznie i dla mnie ostatnia część trylogii to film bez duszy, który miał "przeprosić" tych, którzy zjechali ostatniego Jedi.
Bo to nie był luke skywalker i sam film nie ma sensu non stop, wrzucając dużo wątków z dupy nie mając szacunku do dzieł lucasa, mógłbym Ci się nawet rozpisać dlaczego ten film jest chujowy jako star warsy ale jestem po ciężkim dniu i nie mam chęci xd
NO W KOŃCU KTOŚ ZROZUMIAŁ ŻE TA CZĘŚĆ NIE JEST AŻ TAK ZŁA. Moim zdaniem nie jest tym co chcieliśmy zobaczyć w sequelach, ale nadal najlepsza część z nowej trylogi. Ma coś oryginalnego i jest naprawde okej
Po miniaturce sądziłem że odpaliłeś nieco inną wersję tego filmu😉
Też XD 😂
Ten film jest inny niż wszystkie Gwiezdne Wojny co liczę na plus. Łezka zakręciła mi się w oku jak zobaczyłem Yodę- kukiełkę, a nie jakieś CGI :) Zgadzam się z tym wszystkim co powiedziałeś o tym, jak Moc jest tutaj przedstawiona, o jej naturze itd. Dalej jednak uważam, że bycie dużą korpo i posiadanie kupy szmalu nie daje przywileju do kręcenia fanfików ;P
Też tak uważam
A czy to nie jest tak, że wszyscy narzekają na CGI Yodę tylko z sentymentu do OT?
Na bardzo podstawowym poziomie popkulturowym wszystkie filmy z świata Gwiezdnych Wojen są wyjątkowe, w jakiś sposób wychodzące ponad inne dzieła czy w ogóle ponad Uniwersa z tego, co stworzyliśmy w kinie, serialach, i to przez wiele, wiele lat. Na dużo większym poziomie, na przykład: "The Last Jedi" od Riana Johnsona to dla mojego gwiezdnowojennego gustomierza i doświadczenia z tym pięknym Światem to najlepszy, najgłębiej traktujący Moc, najlepiej łączący humor i powagę, najlepiej uwydatniający dla każdej grupy wiekowej ten dualizm pośredni (odbiór filmu, aspekty dobra i zła etc.) i bezpośredni (warstwa wizualna, montaż, muzyka) istotny dla gatunku, którym są Gwiezdne Wojny, film z całego Kanonu Epizodów i Spin-Offów jaki kiedykolwiek powstał! I nic tego nie zmieni - widziałem 5 razy "The Last Jedi", za każdym razem staram się doświadczać tej produkcji nieco inaczej, wyłapywać rzeczy, które mi umykały. Tak jest, ale zawsze po seansie Epizodu VIII wychodzę z tym samym ,,bananem" na twarzy i starwarsową miłością, jakby to było to jedyne przeżycie w kinie. To jest tak świetny film, że to kinowe doznanie istnieje zawsze, gdy go oglądam, nie zaciera się. I ta scena, gdy ,,manewr Holdo" skutkuje przebiciem Superniszczyciela Nowego Porządku i zaakacentowaniem tego najcudowniejszym efektem dźwiękowym, jaki doświadczyłem w technologii kinowej w swym życiu, który wydobywał się z systemu głośników sali IMAXowej! Nie do opisania! Mindblowing! Do dziś trzymam bilet z tej projekcji "The Last Jedi".
Ja też dostrzegam wyjątkowość Gwiezdnych Wojen dla kina i kultury, a wychodząc z kina po seansie "The Last Jedi" byłem bardzo zadowolony. Manewr Holdo wyglądał fenomenalnie i od strony wizualnej w kinie wyglądało to świetnie, choć niektórzy znawcy starego kanonu mają zastrzeżenia co do tej sceny. Film w ogóle jest audiowizualnie piękny, z dobrą muzyką i pięknymi kolorami - zwłaszcza biało-czerwona planeta Crait. Zastosowane chwyty fabularne burzące nasze przyzwyczajenia ale okraszone są duża dawką lekko ironicznego humoru. Pomimo kilku lat od premiery - po kilku seansach przypominających w tv - nadal cenię sobie ten film i zaliczam się do entuzjastów.
Szczerze to osobiście mam nadzieje, że trylogia Johnsona dojdzie do skutku. Kocham obie części Na noże, które udowadniają że Rian to na prawdę zdolny reżyser. Myśle, że gdy dostanie wolną rękę i będzie mógł stworzyć historie od początku do końca to wyjdzie coś na prawdę niezwykłego
Najlepsza część z tych wszystkich nowych. Luke jako nowy Yoda, Rey jako nowy Luke.
Przypomniałeś mi traumę z pobytu w kinie na tym czymś. PTSD się odezwało. Ehhh...Znowu muszę rozchodzić tę żenadę.
Ja tyle razy oklądałem ten film i uznaję go za jednym z najlepszych filmów Gwiezdnych Wojen ma wady ale jakby tak ściąć niektóre sceny to bym dał duże 10 ☺ tak i ostatni Jedi jak i Imperium Kontratakuje są najlepsze z całej serii filmów SW
Rell
Może zacznę od tego, że mimo młodego wieku (mam 20 lat, co właściwie już nie jest takim młodym wiekiem :< ) i tego, że de facto powinienem wychować się na trylogii sequeli (gdy wychodził VII epizod, miałem 13 lat), to na przekór temu wychowałem się na legendach i orientuję się w nich świetnie. Wychowałem się więc na Revanie, Bane'ie i na badass'owym Luke'u Skywalkerze. I gdy mając lat 14 wyszedłem z kina z Ostatniego Jedi, to razem z moim przyjacielem który też jest mocno into Gwiezdne Wojny (też legendy) zmieszaliśmy ten film z błotem. Nie podobała się nam mała skala konfliktu, Luke który, w porównaniu z legendami, był w zasadzie pierdołą, Mary Sue Rey czy motyw kolejnego "Imperium" zamiast chociażby Yuuzhan Vongów.
I po latach, gdy już trochę dorosłem, poznałem trochę kina i zmieniłem swoje podejście zarówno do kanonu jak i legend... cały czas uważam że Sequele ssą, ale Ostatni Jedi ssie jednak najmniej. I już tłumaczę o co mi w tym chodzi. Cały czas nie podoba mi się mała skala konfliktu czy Najwyższy Porządek. ALE. Rozumiem zabieg z Luke'iem (niekoniecznie się z nim zgadzam, ale rozumiem że nie chciano budować nowej trylogii na starym bohaterze) i doceniam, że ten film chociaż spróbował być czymś nowym, a nie odtwarzać stare sceny 1:1 jak epizod VII i IX. Z perspektywy czasu, uważam że dobrze było zobaczyć coś choć trochę nowego, niż dostać kalkę wydarzeń z legend, które pewnie uszczęśliwiły by 20% fanów owych legend, ale 80% reszty publiki uznały by je za jakieś chore brednie. I ten film cały czas ma multum problemów, żebyśmy się źle nie zrozumieli, jak chociażby (i w zasadzie przede wszystkim) bohaterowie (ale czy nawet zupełnie nowy pomysł na te trylogię poprawił by coś w tym aspekcie - śmiem, lekko mówiąc, wątpić).
Reasumując, oceniam obecnie ten film lepiej niż przy premierze (choć nawet wtedy, o ile pamiętam, sądziłem że był lepszy niż ep. VII i o 3 nieba lepszy od Ataku Klonów, który na mojej prywatnej liście nie jest ostatni tylko dlatego, gdyż ep. IX był aż tak zły), ale niestety to nadal nie są najlepsze Gwiezdne Wojny jakie widziałem. I nie takie jakie chciałbym zobaczyć, ale cóż, it is how it is. Trzeba liczyć że nowe produkcje wepchnął trochę świeżego powietrza w te uniwersum...
W swoim rankingu gwiezdnowojennych filmów umieszczam TLJ na równi z Atakiem klonów, mniej więcej w środku stawki, ale gdybym miał oceniać bardziej szczegółowo to:
Plusy:
- ukazanie Luke'a jako zrezygnowanego mistrza, zabieg, którego nie widzieliśmy jeszcze w filmach, szkoda tylko, że takie podejście do jego postaci pojawiło się zanim ukazano nam Skywalkera w momencie świetności, jeżeli chodzi o wiarę w Rycerzy
- Kylo Ren i jego relacja z Rey, bardzo mi się podobała, bohater został świetnie rozwinięty, a na honorowe wspomnienie zasługuje fakt, że po zabiciu Snoke'a nie łączy sił z Rey tylko po to, żeby ratować Ruch Oporu, a aby faktycznie rządzić
- lepsze ukazanie Najwyższego Porządku pod względem nowych maszyn, dowódców, typów szturmowców
- miejsca, uwielbiam klimat Ahch-To i Crait
- walka Luke vs Ren, klimatyczna, emocjonalna, choreograficznie i montażowo nie powalała, ale moment, kiedy Kylo ogarnia, że Luke jest tylko widmem i pojawia się przebitka na medytującego mistrza jest świetny
- początkowa bitwa kosmiczna i bombardowanie
- scena przecięcia Supremacy przez Holdo; wśród fanów było wiele narzekania, ale jest to chyba mój ulubiony moment filmu, połączony z przeciąganiem liny między Rey i Renem oraz prawie straceniem Finna i Rose montażowy, a przede wszystkim muzyczny majstersztyk
- lekcje Luke'a dla Rey, ukazanie wieloznaczności i skontrastowania Mocy oraz przybliżenie historii upadku Zakonu
- Luke na Sokole i rozmowa z R2
Zastanawiająca jest jeszcze jedna kwestia, czyli to śledzenie w nadprzestrzeni, na które wszyscy bohaterowie reagują "co jest, to niemożliwe" pojawiło się już wcześniej i na wcześniejszym etapie historii, bo w rebeliantach i działało na zasadzie boi przytwierdzonej do śledzonego statku.
Akurat last jedi oglądałem kilka razy. Scena z walki bena z lukiem szalenie mi się podobała i właściwie tylko dla tej sceny oglądałem ten film później. Za to 9 tylko raz oglądałem i nie mogę się przemóc aby powtórzyć
Ja uważam last jedi, za najlepszą część nowej trylogii. Całkiem nowatorski, ciężki do przewidzenia. Bardzo fajny.
Jednak mam problem taki, że mało jest postaci których można polubić
Ja też uważam że jest to najlepsza część nowej trylogii
Ja uważam że był by dobry gdyby wyrzucić połowę filmu z szukaniem hakera i wymyślić inny pretekst niż najbardziej bzdurny pościg w historii
Jakim sposobem skomentowałes 8 dni temu skoro film wyszedł 3 godz temu
@@pioterek9837 jakbyś nie zauważył on wspiera kanał więc ma wcześniej film
Jak dla mnie to "poświęcenie" admirał Hondo było najlepszą sceną. Czułem takie wewnętrzne katarzis gdy widziałem, gdy jej egzystencja została w mgnieniu oka wymazana. To było piękne.
Chyba nie taki był zamysł twórców 😂 Wściekałam się cały czas na tego babsztyla. Nie zadawaj pytań, wykonuj rozkazy, zaufaj przywódcy, nie myśl za wiele, rób. Chyba by się w Imperium odnalazła, paskudna baba
@@savvahsky po pierwsze... nie... nie obrażaj imperium, ponieważ nie daliby takiej raszpli na takie stanowisko. Po drugie, tak jakby trochę działał zbyt nierozważnie. Zupełnie nie brała pod uwagę nastrojów i tak dalej, a gdy mogła w końcu wytłumaczyć jej plan tylko pogarszała sytuacje nadal nic nie mówiąc. Dosłownie w tedy gdy Poe zobaczył, że ładuje transportowce to mogła w końcu powiedzieć: "Mamy tajną bazę na Crait, gdzie się przegrupujemy i wezwiemy pomocy". Serio, nie można było tego powiedzieć? Po za tym już gdy ją pierwszy raz zobaczyłem to po prostu już żywiłem antypatię do niej sądząc już po wyglądzie jakiegoś bogatego cywila a niżeli wojskowego. Po za tym malowane włosy na krzykliwe kolory jeszcze bardziej wprawia mnie w niechęć do kogoś takiego.
Z sequeli zdecydowanie 8 moim zdaniem najbardziej się broni, bo jest tam zwyczajnie najwięcej scen do których chce się wracać. Scena pożegnania bliźniąt to jedna z najlepszych w całych Star Wars. Relacja Poe i Lei jest moim zdaniem z tych nowych relacji jako jedyna pokazana wiarygodnie. Jednak osobiście nie mogę zaakceptować 8, bo nie jestem w stanie kupić całej koncepcji sequeli. Prequele mają wiele wad, ale samą koncepcję, sam sens tej opowieści kocham całym sercem. Z sequelami nie mogę uwierzyć w podstawowe założenia tej historii. Nie rozumiem jak z kochającej się rodziny, którą widzimy w 6 epizodzie dostaliśmy rodzinę dysfunkcyjną. W 4-6 widzimy pewną drogę naszych bohaterów, Han z kochania tylko siebie przeistacza się w osobę zdolną do wyrzeknięcia się własnego szczęścia, jeśli taka będzie decyzja osoby, którą kocha, Leia z niezależnej księżniczki staje się częścią drużyny, a Luke z zafascynowanego jedi dzieciaka, staje się dojrzałym jedi. Luke miał już za sobą odkrycie, że Jedi Starego Zakonu się mylili. Nie rozumiem dlaczego zaczął naśladować błędy Yody i Kenobiego. Kylo rodzi się zaledwie rok po 6 epizodzie, powinien być otoczy miłością przez całą swoją rodzinę, a tymczasem jest w stanie bez większego problemu zamordować swojego ojca i wuja. Ja się pytam jak fatalni musieli być Han i Luke, aby sobie na to zapracować? Szczególnie po Kenobim nie ma to większego sensu, bo tam wyraźnie zostało pokazane, że Luke i Leia dorastali w bardzo kochających domach. I tak jak depresja Luke'a jest czymś co jestem w stanie kupić, to jej powodu już nie. Dlaczego Luke nie potrafił kochać własnego siostrzeńca? Z resztą cała ta przemiana Bena jest zwyczajnie bezsensu. Jedyne argumenty jakie dostajemy to to, że Leia była zajęta karierą, Han miał syna gdzieś, a Luke stał nad nim z mieczem świetlnym, gdy Kylo spał... I to jest powód do odwalenia takiego syfu? Można marudzić na prequele, ale przemiana Anakina miała sens. Mamy niewolnika, który trafia do zupełnie obcego środowiska, które wymaga od niego rzeczy niemożliwych. Od początku jest inny i niesłusznie podejrzewany o najgorsze. Kenobi najlepszym wychowawcą dla Anakina to nie był i ewidentnie w 2 to widać. Anakin przez dziesięć lat nie widzi matki i przez reguły zakonu musi patrzeć na jej śmierć, choć mógł ją ocalić. Clone Wars nie tylko ukazują nam jak chorą instytucją był zakon jedi, ale też mamy tam historię Ashoki, kamień milowy w przemianie Anakina. Przez wszystkie te lata Anakin jest manipulowany przez Palpatine'a i nie są to kłamstwa. W końcu, gdy Anakin jest przekonany, że Padme umrze, a wśród jedi nie znajduje pomocy, choć jej szukał, przechodzi na ciemną stronę mocy. No, a gdzie są jakieś sensowne motywacje u Kylo?
Wojna potrafi zmienić ludzi. Han zawsze lubił uciekać od problemów, Leia uciekać w pracę a Luke bał się mroku w sobie i swojej rodzinie. No i tak out-universe, postaci bez wad czy problemów są bardzo nudne. Bo są zbyt idealne. Ben miał swoistego pecha, że urodził się w rodzinie bohaterów wojennych, którzy albo byli zajęci polityką (Leia) albo wojskiem/przemytem (Han) albo odbudowywali starożytny zakon (Luke). Ben był sam jak palec, nawet jeszcze bardziej niż Rey. Bo ją przy życiu trzymała nadzieją że rodzina po nią wróci. Ben widział że "zawsze" są ważniejsze sprawy dla jego rodziców niż on sam. On był takim bogatym dzieciakiem, którego zaniedbują wbrew własnym intencjom rodzice i wpadł w złe towarzystwo, by rodzicie w końcu się nim zainteresowali.
Dla mnie Ostatni Jedi jest jednym z ulubionych filmów z star wars. Fakt że fabuła nie jest najlepsza, ale z racji iż uwielbiam walki w kosmosie a szczególnie kocham statki z rasy Moncalamar wiec z racji iż większość filmu działa się na pokładzie MC85 i mogłem poznać bliżej te maszynę to po prostu się w tym filmie zakochałem. Osobiście najbardziej zawiodłem się tym, że Ackbar umarł i nie doszło do walki kosmicznej, bo Kylo zniszczył hangar.
Wtedy też nie byłoby bitwy, bo 1 statek na flagowiec Imperium, ewentualnie parę niszczycieli to żałosna partyzancka potyczka, a nie bitwa ;)
@@Amanda_Hertz Taki właśnie był zamiar tego filmu. Resztki Oporu kontra cała flota. Miało to wyglądać żałosnie, by poczuć zagrożenie z strony Najwyższego Porządku.
@@szymeq.haizaki4898 Ale to gwiezdne wojny, a nie gwiezdna partyzantka, zresztą ja wszystko rozumiem, tylko po prostu mnie osobiście się to nie podoba, ja lubię jak są 2 równe sobie armie jak w prequelach i mam dość imperium, a najwyższy porządek to dla mnie prawie to samo ... ile można oglądać szturmowców i niszczyciele, jakieś nowe maszyny bym zobaczyła, a nie zmodernizowane :D
Wiem, że piszę komentarz pod filmem sprzed 6 miesięcy, ale sam film jest o oglądaniu filmu po 6 latach. :P
Mi "The last jedi" z początku nawet się podobał, ale uwaga, za postać Poe Camerona. Gość był w tym filmie genialny. Jego jedna kwestia "Tell us that we have a plan!", w kontekście całej sytuacji Resistance, wstrząsnęła mną już w kinie i trzyma do dziś. Do tego droga, którą Poe przechodzi przez cały film, od narwańca, co zawiódł jako dowódca na początku, i który zostaje zdegradowany, do człowieka, który stara się podejść do przyjścia SAMEGO LUKA na chłodno, i ta sama Leja, co go wcześniej zdegradowała, teraz rzuciła tekstem "Don't look at me. Follow him." była mega satysfakcjonująca.
Z drugiej strony, Holdo to najgorsza postać Star Wars ever. Ona była wredną, bezczelną zołzą, która za nic miała sobie to, co czuli jej podkomendni. No sorry, ale jakbym ja był na tym krążowniku, ostrzeliwany przez wrogą armię, a dowódca by się zamknął w sterowni, to już wolałbym sam wyskoczyć w próżnię kosmiczną. No a Holdo właśnie takim dowódcą była. Swoim ludziom nie dała nawet iskry nadziei, a Poe'a wykopuje z mostka, gdy ten odkrywa część jej planu. A potem film oczekuje, że polubię Holdo, bo ta jest na ty z Leją. Sorry filmie, to tak nie działa. Holdo powinno się rozstrzelać za takie traktowanie swoich ludzi.
Dla mnie to najlepsza część z tej nowej trylogii
Chyba ja też muszę sobie znów obejrzeć ten film.
W kontekście aktualnie trwającej wojny, ten film przewidział wręcz zachowanie się ludności np. we Lwowie czy Odessie. Tam ludzie żyją normalnie, chodzą na dyskoteki, do restauracji.
Nie przewidział. Tylko zobrazwował. W 1939 roku po wrześniu ludzie w Londynie, Monako czy Paryżu też balowali. W 1941 i późnien tak samo w Stanach. Planeta Kasyno to takie starwarsowe Davos za wojny, gdzie wietuszka bawi się i kręci lody ze wszystkimi stronami konfliktu.
Ostatni Jedi to najlepsza część gwiezdnych wojen.
Gdyby nie TLJ, to nie pokochałaby Gwiezdbych Wojen. Od tego, wszystko się zaczęło... Z sentymentu powiem, że ją kocham,❤
TOTALNIE REL
Przykro mi że zaczynałeś doświadczenie z SW na tak gównianym etapie sagi. Polecam ksiązki, gry i wszystko co Disney próbuje wymazać
@@PolandTaltos Lepsze to niż zakłamywanie rzeczywistości, że prequele są dobre.
@@szymeq.haizaki4898 kwestia gustu. Chowałem się w latach '90 najpierw obejrzałem pierwszą trylogię na 20 lecie potem prequele i nigdy mnie nie bolały. Sequele są miałkie, nudne i nic innowacyjnego do uniwersum nie wprowadziły. Moja opinia nie prawda uniwersalna.
Bardzo,bardzo alę to bardzo, doceniam Wasze opinie,❤️ W uniwersum Gwiezdnych Wojen, zagłębiam się już kilka lat. Miałam możliwość przeczytać kilka książek,komiksów nawet z ery legend. Uwielbiam seriale,a Wojny Klonów❤️ Ja jednak stram się czerpać ze wszystkiego. Dla mnię każdy film jest inny, ze swoimi wadami i pozytywami. Nie uważam Sequeli za najlepszą trylogię, jak inne. Każdą kocham. Era prequeli jest mi bliska, OT to ideał, a Sequele też mają pozytywy,choć TROS, zawiódł
Wiem że to kontrowersyjne ale KOCHAM ten film od pierwszego seansu. Dla mnie to nie tylko najlepszy sequel, ale też 2 najlepszy film star wars
Twój głos jak mówileś o Wladcy Pierścieni 10/10. Mam pomysł : Zrób serie (lub kanal) o Władcy Pierścieni! Mało realne, ale serio super by było.
Jakbym miał czas, to jeszcze bym kanał o Marvelu zrobił.
Jedna z lepszych części całej sagi, Rian Johnson wniósł niezbędną świeżość do tego świata i szkoda, że w Rise of Skywalker wyrzucono to do kosza, bo wtedy może ten film byłby jakoś oglądalny.
Siódemka kopiująca Nową Nadzieję była do wytrzymania bo pierwszy ich film i grali ostrożnie. Łotr był wspaniały, do dziś najlepszy z całych Disneyowskich Gwiezdnych Wojen. Natomiast Ostatni Jedi postanowił iść na przekór oczekiwaniom fanów nawet za cenę logiki, Solo był taki se a ryż skywalkera to nieudolne fan-service.
Ja rozumiem, że to star wars, wiele rzeczy w całej serii, było zrobione po łebkach, ale ta scena walki rey i kylo przeciwko gwardii pretoriańskiej jest fatalna pod wieloma względami. Nie wiem kto do tego dopuścił, ale tu jest tyle dziwnych akcji: rey kopie jednego gościa, a odlatuje trzech; gwardziści którzy ciągle kręcą; chociaż moja ulubiona scena to ta w której jeden z gwardzistów założył rey duszenie, i zamiast wbić jej sztylet w plecy to czeka, aż wykombinuje jak go zabić. Wydaje mi się, że disney wyszedł z założenia, że to film dla dzieci i przecież nikt tego nie zauważy.
Ostatni Jedi to ogółem dobry film. Można mu wiele zarzucić, że trochę się dłuży, że niektóre postaci są niedopracowane, pewne luki w scenariuszu, jednak broni się tym co wprowadził. Nowe oblicze mocy, takiego Luka, którego nikt się nie spodziewał zobaczyć. Po latach moja ocena tego filmu się poprawiła. Inną przyczyną tego było spartolenie części 9 (dzięki Abrams).
Niech moc będzie z wami ❤
Nigdy nie ssał. Najlepszy i najoryginalniejszy film z sequeli
Wreszcie ktoś to powiedział! Można mu wiele zarzucać i ludzie się głównie na tych złych rzeczach skupiają gdy tylko ktoś o nim wspomni. Było wiele fajnych scen. Jednak gdyby Johnson skrócił nieco scenariusz, to byłby nieco lepszy odbiór
Jest najlepszy tylko dlatego, że 1 pozostałe są aż tak złe.
A i tak jest absurdalnie slaby i glupi
Ale ta miniaturka, to złoto🤣
Ja nie wiem czemu ludzie mają taką pianę na dubbing. Jest to wygodne, przyjemne a Polscy lektorzy są uważani za czołówkę świata.
Zgadzam się, zawsze oglądam SW z dubbingiem.
Ja oglądałem 8 część w kinie, w czasie premiery i do dziś mam takie same odczucia. Luk moim zdaniem dobrze zakończył swoją przygodę cielesną. Zmieniał się na lepsze ale jednak rzecz mi się nie podobała, że stare księgi z których można było się wiele nauczyć i być pewną wskazówka do zmian dla innych została zniszczona jakby nie warto się patrzeć w przeszłość. Pokazanie mocy wróciło do tego oryginalnego pomysłu jako mistycznej mocy która może wpływać na wszystko a nie to co było w epizodzie pierwszy. Sam sens reberii była bezsensowna i nie ukazywała nadziei dla lepszego jutra obywateli. W klasycznej trylogii było pokazane, że albo się było na niełasce lub łasce imperatora a tu nic, kolejny konflikt. Sama rei mnie wkurzała bo tam nie mam zmiany tak jak ukazywała to klasyczna trylogią, widać było, że luk miał pewne umiejętności lecz były one za słabe i dopiero wiele nauk od Yody, Bena lub życia zmieniły go w jedai a tu hyc i jest lepsza lub tak samo mocna jak ben solo który pobierał wiele nauki od dwóch potężnych w mocy nauczycieli. Nie będę wspominał wątku Po i tej generałowej bo są sztuczne. Smoke był spoko ale zbyt podobny do Palpatina. I mam podobny problem z tym atakiem za pomocą nadświetlnej bo jest taka głupia furtką bez sensu i czułem się jakbym oglądał epizod pierwszy i ta legendarna prędkość . Tak na podsumowanie uważałem ten film za badziewie i po obejrzeniu dziewiątego epizodu ( już w domu) i znów obejrzeniu ósmej części stwierdzam, że dalej badziewie ale przynajmniej jest trzecie do końca jeśli chodzi o mój ranking jakości filmów star wars
Wszystkie widziałem raz, a wracam sobie do "Łotr 1" ;)
nawet nie zacząłem tego oglądać i mówię TAK ssie disney totalnie zniszczył gwiezde wojny a zwłaszcza Luka i tego im nigdy nie wybaczę.
Właśnie ulepszył luka. Pokazanie słabości postaci jest sporą odwagą ze strony twórców i najlepszym co się temu filmowi przytrafiło
Mnie cały ten statek flagowy Najwyższego Porządku przypominał okręt flagowy Vadera z epizodu V, tzn podobny zabieg
Film zostawia wiele do życzenia ale to i tak najlepsza część z tego co zrobił Disney.
Fajnie, jakbys mi czytał w myślach przy wnioskach. Aczkolwiek scena z nadswietlnym pociskiem mega.
Dla mnie to najlepszy film z sagi skywalkerow.
To on kiedykolwiek ssał? Imo chyba najlepszy gwiezdno-wojenny film (podkreślam: FILM) od Powrotu Jedi. Kilka elementów jest dziwnych, a niekiedy przyprawia o lekkie ciary cringe'u, ale to jak ten film scenariuszowo wyłamał się ze sztywnych torów Gwiezdnych wojen zasługuje na podziw.
Oglądałem The Last Jedi dwa razy, ściągnąłem na film członków rodziny. Jest to chyba jedyna część z nowej trylogii, którą bym obejrzał po raz trzeci.
Nie, bo to wciąż świetny film! ❤
szybka odpowiedź: tak, i zawsze będzie
Najciekawszy film z nowej trylogii ale czy przez to jest on z niej najlepszy, no chyba nie bo jak dla mnie jednak lepszy jest ep.7 (no ale tylko dla tego że to początek nowej opowieści, zrobiony bezpiecznie, zachowawczo i składający obietnicę że dalej będzie już tylko lepiej i ciekawiej) . Jak dla mnie największym problemem tego filmu (pomijając kilka głupotek scenariuszowych) jest to że nie ma on tak na prawdę bezpośredniej kontynuacji no bo chyba każdy się zgodzi że ten scenariuszowy potwór Frankensteina ep.9 (pozszywane grubą nicią kawałki różnych scenariuszy żeby tylko się trzymały razem) nie jest kontynuacją ep.8. Możliwe że dzięki kontynuowaniu wątków z ep.8 on sam byłby oceniany dużo lepiej niż obecnie i byłby inny w odbiorze, no ale wyszło jak wyszło (i co ogólnie z nowej trylogii wyszło to wszyscy wiedzą 🙂) i niestety widać że od początku kręcenia ep.7 chyba nie było nawet ogólnie zarysowanej fabuły na całą trylogię (bo nawet śmierć Carrie Fisher nie uzasadnia takiego braku spójności fabularnej trylogii).
Subik jest od dawna, łapka jest za to, że się napracowałeś przygotowując materiał. Ale poza tym absolutnie nie zgadzam się z oceną.
TLJ zawsze uważałem za najlepszy epizod sequeli. Jeszcze przed powstaniem "dziewiątki". Po RoS byłem już na 120% przekonany, że to Jar Jar Abrams zniszczył Gwiezdne Wojny.
Ukazanie Mocy i Luka jest genialne. Ludziska się czepiały tego, że Luke odrzucil miecz. Ale on tego miecza nie potrzebował, bo miał swój. W dodatku jak dobitniej pokazać, że zrywa on z przeszłością? Oprócz tego, Luke, podobnie jak jego ojciec miał pewną tendencję do tracenia mieczy w najróżniejsze sposoby. Miecz Anakina traci wraz z ręką w Mieście w Chmurach, swój własny, zielony oddaje Vaderowi na Endorze. Później sam wyrzuca go w czasie walki, gdyż nie godzi się na to, że musi walczyć z ojcem i zabić go. Tu jest podobnie. Luke wie co ten konkretny miecz symbolizuje. No i to całe machanie mieczami świetlnymi nie stanowi przecież istoty łączności z Mocą i bycia Jedi. Żarcik z przesuwaniem kamieni ma jeszcze jedno denko. Mianowicie Luke ucząc się u Yody na Dagobach właśnie kamienie przesuwał.
Scena na Kanto Bayt czy jak to się tam pisze, jest faktycznie źle zrobiona w tym sensie, że słabo jest połączona z resztą filmu i wygląda trochę jak zupełnie inna, oddzielna opowieść. Ale jej przesłanie jest bardzo dobre. Konflikt między First Order a Ruchem Oporu toczy się na innej płaszczyźnie rzeczywistości. Jest ekipa, która przypomina Imperium i chce zdobyć władzę nad Galaktyką i jest grupka, która znimi walczy, ale nie jest armią Republiki. Resistance sami są, w zasadzie, buntownikami przeciw oficjalnej władzy. Dlaczego więc ktoś miałby się tym przejmować. Nowa Republika, jak wiemy, była słaba i zbiurokratyzowana jeszcze bardziej niż jej poprzedniczka. Dlatego poszczególne systemy czy planety rządziły się po swojemu, wiedząc, że i tak nikt im nie będzie wnikał. Inaczej sprawa miała się z Najwyższym Porządkuem, któryiał szansę wygrać ten konflikt, a był mocno imperialny pod wieloma względami i lepiej było mu się nie narażać. W historii naszego świata można mnożyć przykłady na to, że wojna wojną, a życie życiem. Gdy Henryk V wyruszył ze swoją, niewielką armią z Anglii do Francji, życie w Anglii się nie zatrzymało. Ludzie uprawiali ziemię, budowali domy, wyrabiali buty, żenili się, biesiadowali. Inne europejskie wojny wyglądały podobnie. Armie ścierały się na polach bitew, ale handel nie ustawał, bale i biesiady się odbywały, a karczmy miały się dobrze. Reasumując cała ta sekwencja pokazała, że odległa Galaktyka jest normalnym światem, którym kierują te same mechanizmy co naszym. A haker z kwiatkiem w butonierce, jest jawnym odwołaniem do konspiracyjnych akcji z czasów II wojny światowej.
Latająca w próżni Leia była przesadą, to fakt. Jednak manewr Holdo i zwlekanie z jego wykonaniem, cóż mam mieszane uczucia. Ktoś kto rozpisywał tę akcję nie bardzo miał chyba pojęcie o strategii i taktyce wojennej.
I tu zmierzam do sedna. Rian Johnson reżyserował, ale nie pisał scenariusza. On starał się ten momentami słaby scenariusz jak najlepiej przenieść na ekran. Nie było to łatwe, ale w większości mu się udało.
To, że "dziewiątka" wywaliła "ósemkę" do kosza, nie znaczy, że TLJ jest zlym filmem. Znaczy tylko, że ktoś tam w Disneyu nie pomyślał, a u Abrahmsa na pierwszy plan wypełzły sprawy ambicjonalne i zwykły partykularyzm. Można było spokojnie pójść tropem Riana Johnsona i w duchu epizodu ósmego , jako jego kontynuację zrobić epizod dziewiąty. Niestety tak się nie stało i w postaci Ostatniego Jedi mamy pewien powiew tego, czym mogły by być sequele, gdyby ktoś faktycznie czuwał nad spójnością. No i gdyby wszystkie trzy filmy zrobiobe zostały przez R.J.
Zgadzam się z całością ale nie zgodzę się co do manewru Holdo. Jej samobójczy atak to kwintesencja desperacji obrońcy. To nie jest do powtórzenia jako część normalnej taktyki wojennej. Taki atak byłby zbyt materiałochłonny. Skąd Ruch Oporu miałby brać pieniądze i surowce by wybudować takie wiekie starwarsowe drony kamikadze? To samo Najwyższy Porządek. I tu wychodzi się fani są hipokrytami bo jak tyci A-wing zniszczył okręt flagowy w Powrocie Jedi, to nikt się tego nie czepiał. A to nawet nie była atak a rykoszet. I nikt nie wyskakuje z twierdzeniem "że Rebelia/Nowa Repubkika pownnia z tego zrobić taktykę wojenną". Przypominam że Holdo nie zniszczyła całego tego wielkachnego okrętu ale odcięła jedno skrzydło, tak na oko 20-25% całości. Owszem, reszta mniejszych okrętów została zniszczona ale to był rykoszet. Nie wiem, może skok w nadświetlną przy wyłączonych zabezpieczeniach robi jakąś reakcję łańcuchową z innymi okrętami na kursie kolizyjnym ale w filmie tak to wyglądało. I szczerze, gdyby taką scenę zrobili Japończycy w jakimś sf anime, to wszyscy pialiby z zachwytu. Taka prawda.
Generalnie TLJ to fenomenalny film, który zapisał się w historii jako jeden z najlepszych SW pod wieloma względami. Abramsowych dziełek nic nie obroni, bo nie mają retro klimatu i serducha jak oryginały, budowy świata jak prequele oraz odwagi, artyzmu i jaj jak film Johnsona.
obejrzałem raz w kinie i to mi wystarczy:)
Nadal uważam ze całość nowej trylogi mogli by innaczej je poprowadzić ale i tak ogladam jeszcze raz 😂
Uwielbiam ten film❤❤❤
ja do tego filmu nigdy nie wrócę
Mi ten film niszczą trzy rzeczy:
- Luke wyrzucający miecz świetlny na początku filmu
- kasyno
- latająca Leia
5:27 już myślałem że powie "z czerwon strazą"
Porównanie Gwiezdnych Wojen z Władcą Pierścieni to jak wystawienie tico na zderzenie czołowe z samochodem ciężarowym.
Nawet śmiechłem
The Last Jedi dla mnie w okoloicy premiery był świetny (choć z drobnymi wadami) i z perspektywy czasu nic się nie zmieniło.
Yako, czemu wszyscy specjaliści od Star Wars nazywają tę umiejętności Luka "projekcją mocy", to błędna nazwa. W psychologii projekcją nazywa się tendencję do zrzucania własnych wad charakteru na inne osoby posądzając ich o cechy które samemu ma się sobie do zarzucenia. Natomiast wśród mistyków Chrześcijaństwa jak i Hinduizmu to co zrobił Luke nazywa się BILOKACJĄ.
No nie. Nie mówimy w kontekście psychologicznym. Mowimy w kontekście projektora i kina. Ja dokonuję projekcji w jakimś kierunku. Zobacz, że to nie jest bilokacja, bo ta postać która była na Crait i spotkała się z Kylo to nie był ten sam Luke który był na Ahch-To. Na Crait był młodszy Luke, taki jakiego zapamiętał Kylo. Więc była to właśnie projekcja anie bilokacja.
@@ossus dzięki bardzo za odpowiedź i rozumiem twój punkt widzenia. Wiem oczywiście czym jest projektor kinowy i pamiętam jeszcze z połowy lat 80tych objazdowe projekcje filmów z takich mobilnych projektorów w kameralnym gronie, w remizach strażackich dla wiejskiej młodzieży, nawet w kościele był Pan z projektorem wyświetlając "Jezusa Z Nazaretu". Jednak jest takie pojecie jak projekcja w psychologii i tyczy się zjawiska negatywnego. Toteż moja sugestia by nazywać to bilokacją a co do drugiej części twojej odpowiedzi to powiem Ci tyle że w zjawisku nazwanym bilokacją też ma się do czynienia z obserwowaniem osoby czasem odmłodzonej, czasem pozbawionej jakiejś niepełnosprawności która posiada oryginalna osoba a czestobtez w ubraniach których oryginalna osoba nie używa. Tak było w przypadku Ojca Pio, Katolickiego mistyka i tak też bywało w przypadku hinduskiego guru Sathya Saibaby. Reżyser Last Jedi Rian Johnson najpewniej skopiował ten pomysł z takich relacji o spotkaniach z mistykami. Niekoniecznie wierzę w autentyczność tych relacji ani w świętość tych osób ale w parapsychologii to się nazywa bilokacją. Używaj takiej nazwy jakiej chcesz bobtonjednak sci-fi a nie religioznawstwo, tylko chciałem byś wiedział skąd kinematografia czerpie takie pomysły. Pozdrawiam, uśmiechaj się często i niech moc będzie z Tobą 😉
Podobno J.J. Abrams wręczył Johnsonowi scenariusz części 8.
Po premierze części 8 Abrams powiedział, że Johnson wywalił cały jego scenariusz do kosza.
Jakbym dostał scenariusz od Abramsa to nawet nie tyle bym go wyrzucił do kosza, ale spalił, żeby nikt go przypadkiem nie odnalazł
@@wolnyczowiek8705 najlepiej razem z abramsen
Miło wspominam ten film ze względu na jego oryginalność w porównaniu do reszty części.
Uważam dokładnie to samo, co wcześniej.
Film jest żałosny i jest przepełniony kretyńskimi, cringe'owymi scenami, takimi jak canto bait, dzieciak z pierścieniem, bitwa na słonej planecie o nic, ściganie jakiegoś statku ruchu oporu, zamiast go rozwalić jedną salwą... No pisarstwo gimnazjalisty. Dobre za to są sceny z Lukiem. Nie dlatego, że go uwielbiam. Zwyczajnie sceny ukazujące moc są fajnie i ciekawie zrealizowane. Fajnie się to ogląda. Łezka w oku zakręciła się na widok Yody i na widok poświęcenia Luka.
Ten film powinien trwać jakieś 30 minut i zawierać tylko sceny z Rey. Bo te są względnie dobre.
Reszta do śmieci.
Z podobieństw mamy jeszcze chociażby ucznia spotykającego mistrza na wygnaniu, który nie posłuchawszy porad, udaje się na konfrontację z głównym złolem oraz motyw powolnej ucieczki protagonistów przed ścigającym ich ogromnym okrętem
Najlepsza część trylogii Disneya.
Jak ta cała trylogia to szajs dla niedorozwojów. Wczesniejszym sie nie umywa.
1:04 KIEDY?! Jak ten czas zapierdala...
Mnie zastanawia co to jest za miniaturka xd. A tak to masz racje. +1
Tak się złożyło, że akurat jestem świeżo po obejrzeniu Ostatniego Jedi i nadal dupy nie urywa niestety...
Nigdy nie ssał. Rian Johnson jako jedyny miał jaja żeby zrobić coś nowego i inaczej podejść do tematu przez co znalazł się na celowniku fanów, którzy nie tolerują zmian i nowości.
nO bO pReQuElE lEpZe 👹👹
Jaja może i miał, ale wyszło jak zwykle. Udane "coś nowego" to rzeczy pokroju Andora czy Kotora 2, a nie Ostatni Jedi
Kontrargument:
Atak Klonów po 21 latach na zgniłych pomidorach - 56%
TLJ po 5-6 latach w nowoczesnym otoczeniu a nie początku lat 2000 - 42%.
Fakty mówią same za siebie... Tu nie chodzi o zmiany i o nowość, tylko o katastrofalne błędy i dziury fabularne, przez które można przelecieć Gwiezdnym Niszczycielem. Nie wspomnę nawet o choreografii walki w sali tronowej bo to jest po prostu mało śmieszny żart...
Ale zbereźna miniatura panie Piotrze
Pamiętam jak dzisiaj gdy po zobaczeniu traillera 8 części jarałem sie na dziecko ,a przy trailerze 9 nie miałem czegoś takiego
Widziałem ze dwa razy i jest to moja ulubiona część z ostatniej trylogii. A co do "Na noże". Jedynka jest genialna a dwójka jest beznadziejna
Nie no, dwójeczka jest też dobra, ale zwyczajnie jest inna niż poprzedniczka. Ja co najwyżej mogłabym się przyczepić że Blanc znowu pomaga niewinnej kobiecie, która jest podejrzana o morderstwo. Glass Onion jest takim wyśmianiem głupoty i zachowania hiperbogaczy, którzy uważają się za jakieś bóstwa a faktycznie mają za nic tych, dzięki którym zyskali majątek i popularność. No i główny bogacz to trafna beka z Muska, który zaraz będzie nam wmawiać że sam wymyślił Twittera, zbudował auta tesla czy rakiety oraz że sam jest zbawicielem, jakimś świeckim Jezuso-Buddą
Od poczatku jak wyszedł ten film mówię, że to jest najlepszy film z najnowszej trylogii. Owszem są słabsze momenty. Kawałek z Leią to koszmar. Źle poprowadzono moim zdaniem wątek podróży Rose i Fina żeby znaleźć hakera. Jest bez sensu. Zupełnie nie pasuje do tego filmu. Ale jest dużo też dobrych stron. Poza tymi które wytoczyles ja uwielbiam to jak ten film odszedł od oklepanego "przyklejenia do planety". Cały film właściwie ma centrum w przestrzeni kosmicznej. To jest super. Jak całosc rozgrywa się właściwie na pokładzie tego statku ruchu oporu. Bardzo mi się to podoba.
Mam takie wrażenie po obejrzeniu Clone Wars, Clone Wars ostatniego sezonu i obu sezonów Bad Batch. Najpierw obejrzałem pierwszy sezon Bad Bath i mi się naprawdę spodobał. Potem obejrzałem Clone Wars i o rany, jakie to było dobre. I BB już nie mieli startu. Potem obejrzałem ostatni sezon CW, już od Disney i było bardzo nierówno, ale ostatni sezon BB to już zaniżył loty jeszcze bardziej. Odnoszę wrażenie, że od wielu lat kolejne części SW polepszają swoją pozycję, bo to co było po nich jest jeszcze słabsze. Dlatego każde odbicie w górę przyjmuję jako radość. I Ostatni Jedi był takim odbiciem po Przebudzeniu Mocy.
gdyby władca pierścieni był kontynuowany to okazało by się że sauron jest czymś więcej niż diabłem że sauron widział przyszłość wiedział że frodo bagins będzie uciekać z pierścionkiem dlatego frodu musiał przeżyć to było pokazane w jednej sytuacji w drużynie pierścienia
Nie ma fragmentu z miniaturki? :(
trochę liczyłem że na początku powiesz "Czy OSTATNI JEDI nadal ssie w 2023 roku?" i odpowiedź "Tak" po czym przez następne 12 minut był by czarny ekran bez dźwięku.
Dla mnie fabuła całej trylogii o jakieś nieprozumienie co najmniej słabe obejrzeć szło oczywiście , szczerze to już bardziej trafiają do mnie te seriale
Jak to Luke? Przecież Mark Hamill mówił, że w tym filmie to jest Jake Skywalker ;)
Hehe, dobre :)
myślę tak że za 1 razem oczekiwania były wielkie które nie były spełnione więnc przy nastempnym podejsciu człowiek wie czego się spodziewać i wybacza wiele rzeczy i ogląda się inaczej dla mnie lepiejj
Szczerze - lubię ten film. Ceniłem ten film za odważne posunięcia fabularne i grę aktorską - Fenomenalny Luke, nowy, ciekawszy Kylo i powrót Yody... Spotkanie rodzeństwa Skywalker, finałowa konfrontacja Kylo i Luke'a. Z perspektywy czasu uważam że ten film był zbyt kontrowersyjny i zraził niepotrzebnie zbyt wielu fanów. Taki postmodernistyczny humor, ale jednak postmodernizm. Kilka gwiednowojennych motywów tu wykpiono i wyśmiano, może lepiej niż powtarzanie ich jeden do jednego, ale najlepiej byłoby zobaczyć coś zupełnie nowego. Canto Bight, Holdo i Leia=Superman to ewidentne wady filmu. Szkoda że nie wykorzystano dobrze wątku Finna. Wyraźnie odstawiono go na bok. Najgorsze jest to że w trylogii sequeli nie było jednej przewodniej koncepcji której by się trzymano i wraz ze zmianą reżysera zmienił się nastrój i ton opowieści, a próby połatania tego w całość nie miały szans się powieść.
Najlepszy epizod jeśli chodzi o Sequele
Lata mijają, a ja nadal uważam, że TLJ to najlepsza część z trylogii sequeli. Nie jest idealna, ale to też pokazuje poziom całej trylogii 😅😅
Na pewno lepsze niz TFA i TROS
Ostatni jedi to właściwie Imperium kontratakuje, ale puszczone od tyłu
Jeżeli każdy X-wing posiadał napęd to czemu pojedyncze myśliwce z ochotnikami lub nawet droiami nie niszczyły całych flot?
Bo są za małe i musiałby tak precyzyjnie wycelować, żeby cokolwiek uszkodzić. A prędzej byłby zniszczone przez ogień nieprzyjaciela. No i sama taktyka kamikadze sprawdza się tylko i wyłącznie w sytuacjach podbramkowych i jeśli ma się szczęście i zaszkoczy się przeciwnika. Holdo zaskoczyła FO. I, do analogii do prawdziwego życia, Ukraińcy nie stosują swoich bayraktarów jako kamikadze. Bo są zbyt cenne i drogie by je tak rozwalać. Właściwe drony kamikadze to małe i tanie maszyny, które rozwalą jakiś pojazd czy skład amunicji/paliwa. Ale nie rozwalą w pojedynę okrętu. Holdo nie zniszczyła okrętu flagowego. "Tylko" odcięła mu kawałek skrzydła. Ale to wystarczyło by ta maszyna była niezdolna do walki. Pilot kamikadze też musiał dobrze wycelować by zniszczyć okręt/samolot (Niemcy pod koniec wojny milei taką jednostkę przeciw bombowcom aliantów ale nic to nie dało). Tyle że okręt i bombowiec mają działa i osłonę myśliwców.
Nie jestem specjalnie fanem nowej trylogii, ale jakbym miał wybierać to chyba najbardziej podobało mi się The Force Awakens. Możliwe, że było to spowodowane faktem iż miał to być pierwszy duży film SW bo długim czasie. Dalej mam zatem sentyment do pierwszej części tej trylogii ale niestety następne filmy trochę mi zepsuły hype na nowe projekty Star Wars'owe.
Co do Last Jedi, a dokładnie sceny walki z krewetkami. Gdy pierwszy raz obejrzałem tą walkę to nawet mi się podobała. Dopiero po drugim razie zobaczyłem tonę nieścisłości i bezsensownych ruchów. Raz pancerz bronił przed atakami miecza świetlnego, a raz ostrze cięło pancerz jak masło. Nie pomaga fakt, że w kilku momentach przeciwnicy atakowali powietrze albo magicznie bronie znikały im z rąk (krewetka z dwoma nożami, gdzie jedno ostrze zniknęło w środku walki). Sporo osób zrobiło bardzo dobre analizy walk w sequelach (Shadiversity lub Jill Bearup na przykład). Walki na miecze świetlne zawsze były dla mnie czymś więcej, czymś emocjonalnym. Oglądając tą walkę nie czułem tych samych emocji co przy walce Maul-Kenobi, Anakin-Kenobi, Luke-Vader czy nawet Palpatine-Yoda. Tamte walki miały jakiś wydźwięk i miały coś symbolizować, a te nowe starcia nie miały tej samej wagi emocjonalnej dla mnie.
Ten komentarz potrzebuje wincyj łapek w górę. Cieszy fakt, ż ektoś jeszcze widzi problemy z choreografią.
To tylko moment w filmie ale latająca Leia niszczy go. Kupa
6:05 to nie jest latająca ley'a to jest supermen inaczej leyaman
Pewnie rey w stroju kąpielowym miała przyciągnąć moją uwagę...
I przyciągnęła xD
Najgorsza w tym filmie była śmierć Ackbara, mogli jakoś lepiej to zrobić dla tak kultowej postaci. A najlepsza to scena z "lądowaniem" żelazka 😂
Podpowie ktoś gdzie znaleść muzykę z intro praktycznie każdego filmu Biblioteki Ossus? Dziękuje
Można kupic na envato marketplace.
@@ossus oj szkoda, że to płatne. Myślałem, że ktoś linkiem poratuje bo to przyjemna nuta do relaksu.
Last Jedi jest dla mnie drugim najgorszym ze Star Wars (po Rise of Skywalker). Pamiętam jak oglądałem w kinie i ledwo nie zasnąłem. Jakby ktoś oglądał 7 epizod (najlepszy z calej trylogii sequeli), i kupił bilet na 8, zasiadł w kinie i po 15 minutach filmu nagle poczuł poczuł że musi na dłuzej do kibla i wrocil na 15 ostatnich to w sumie nic by nie stracil. Jak streścić Last Jedi:
Rey szkoli sie u Luke'a, a rebelia ucieka ledwo toczacym sie statkiem a imperium niewiedziec czemu ma wywalone i jedzie za nimi zamiast ich rozwalic. Ta cala akcja z tym hakerem to żart. Wiec jak ktos wyjdzie jak sie zaczyna "poscig za rebelia" a wroci na finał i na walke Lukea i Kylo to nic sie nie straci. Juz pomijam brak logiki bo cala ta trylogia to tragedia pod tym wzgeledem. Jak czytam komentarze ze plusem tego filmu jest ten piekny chlopiec z ta miotlą, to a. jest bez znaczenia dla fabuly b. dobrze ze jednak odeszlismy od tego motywu ze wszyscy sa wyjatkowi i kazdy moze uzywac mocy bo ona jest wszedzie itd. To Syndrom w iniemamocnych dobrze to podsumował: "Jak wszyscy sa wyjatkowi, to nikt nie jest."
Jak czytam tu komentarze z braku ochoty do roboty czegoś lepszego to jestem w szoku ile osób chwali epizod 8. Ja przecieram oczy ze zdumienia dosłownie bowiem cały scenariusz disneyowskiej trylogii to dzika improwizacja na zasadzie RANDOM BULLSHIT GO!!!. 7-ka Była słaba do tego stopnia, że ja największy z optymistów pod wieloma względami powiedziałem że nie uznaję tego za część Gwiezdnych Wojen. To samo tyczy się pozostałych 2 filmów. Czytałem fanfiki... FANFIKI! o drastycznie większej jakości niż to coś.
Ale ostatnim największym grzechem Nowej trylogii jest to, że nawet na memy się nie nadaje. Tak jak prequele przez słabe dialogi, były mocnym zawodem tak wciąż opowiadały spójną historię upadku Republiki, a do dziś są Kopalnią Memicznego Złota, kopalnią która nadal się nie wyczerpała a Nowa trylogia nawet dobrych memów nie przyniosła. SKANDALICZNE.
Starając całość ocenić uczciwie wobec samego siebie, Łotr 1 był najlepszym z filmów wydanych pod disneyem choć się dłużył. Szkoda że wyeliminował postać Kyle Katarna no ale przynajmniej zasłużył na miano Gwiezdnych Wojen. Nowych seriali nie obczajałem bo nie mam na to czasu. A o Solo... uh (Wymowne Milczenie)
P.S dziwią mnie ludzie którym Disneyowski Luke się podoba. Ja pierdole, toć to chłopaczyna z fermy - proste chłopisko, które wplątało się coś większego niż on sam ale po przeżyciu swojego osiągnął naprawdę coś wielkiego i zaczynał podróż na ścieżce do zostania jednym z najlepszych mistrzów Jedi w historii dzięki zwykłemu zrozumieniu błędów przeszłości.
Luke z Legend (czyt. EU) nawet tych głębiej osadzonych (czyt. tych bardziej głupich także) cały czas miał w sobie wyraźne powiązanie ze sobą. Tymczasem Disneyowski Luke i Oryginalny Luke to Dwie diametralnie różne postacie, które współdzielą imię.
Wybacz ale nie zgadzam się, z tym iż "Ostatni Jedi" zaczęło się bronić po latach, a twierdzę tak dlatego że bardzo trudno i niemal nie możliwe jest dla mnie określenie tego filmu jako oddzielnej produkcji tak jak w przypadku np: 'Nowej Nadziei " dlatego gdyż chodzi o kontekst powstawania produkcji. Nowe trylogie pod względem fabuły i kreowania świata ( który i tak był już wykreowany ) moim zdaniem powinno się oceniać jako jeden twór! A jako jedne twór mogę określić tylko jak "Gwałt na serii i uniwersum kochanym przez setki tysięcy ludzi" a powodów tego można by wymieniać bez liku.
osobiście chciał bym zobaczyć skywalker odrodzenie w reżyserii ryan johnsona
Pomimo tego, że według mnie to dziewiąta część jest najgorszą częścią, to ósma jest tą której nienawidzę najbardziej, bo to przy niej powiedziałem sobie dość i praktycznie całkowicie przestałem się przejmować kanonem disneya. Pokazanie w ten sposób postaci Luke'a to największa, ale nie jedyna wada filmu. Okropne nowe postacie takie jak Holdo czy Rose, ogólnie nieciekawa fabuła, głupie żarty w stylu marvela, nieciekawe walki (mówisz o świetnej walce tych pretorian Snoke'a i w tym samym czasie widać jak jeden z nich mając prostą drogę do przecięcia odwróconej do niego Rey decyduje się zamachnąć w powietrze XD) próba wtrącenia jakiś beznadziejnych morałów w stylu "jeszcze nie wygraliśmy, wygramy jak zdejmiemy siodło z tego zwierzęcia" albo "wygramy wojnę nie poświęcając się ale ratując innych" czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie i nie chcę pamiętać dokładnie. Dla mnie okropny film.
Pokazanie w tej postaci luke`a to najlepsze ci przytrafiło się wszystkim 9 filmom razem wziętym
@@bartekkrzysik7730 Uzasadnij : D
@@zwidowca1 Dlatego, że do tej pory luke w filmach był średni, zaś pokazanie w nowej trylogii błędów i takiego poddania się jest decyzją, przez którą ten film miał zwrot akcji.
Edycja: No i jak Mark Hamil mówi reżyserowi, że fundamentalnie nie zgadza się z przedstawieniem jego postaci, jednej z najbardziej rozpoznawalnych w historii kina, to chyba czas iść po rozum do głowy i ogarnąć scenariusz.
@@bartekkrzysik7730 Czyli to jest totalnie subiektywne ujęcie i nie ma związku z faktami.
Fakty natomiast są takie, że w świetle tego co widzimy w oryginalnej trylogii nie ma żadnych przesłanek wskazujących na tak drastyczną możliwość zmiany charakteru postaci. Co więcej jeśli zastanowimy się nad tym, że Luke był skłonny ratować swojego ojca, praktycznie 2gą najgorszą osobę w galaktyce, ale postanowił zamordować syna swojej siostry "bo poczuł w nim zło" to kończymy na pewnym dysonansie. Jest to całkowicie nieprawdopodobna zmiana, z punktu widzenia logiki uniwersum i historii tej postaci. Praktycznie... zabójstwo fabularne.
Dodatkowo, zwroty akcji można zrobić tak, aby nie opluły inteligencji fanów i spójności uniwersum. A to, że szanowny pan Ryan ma jakąś... no w sumie chyba... manierę, odwracania kota ogonem i zaprzeczania oczekiwaniom w swoich filmach to akurat jego broszka. Film ma 42% na zgniłych pomidorach z jakiegoś powodu.
@@zwidowca1 Właśnie ma sens, my w filmie nie wiemy czy on faktycznie chciał zamordować, ba jest powiedziane, że to tylko sekunda słabości, ale potem się opamiętał. I mając to na uwadze i wiedząc, że przyjął bena na ucznia na prośbę lei wychodzi nam człowiek, który uwarzał, że zawiódł wszystkich. Wiadome jest, że miał więcej uczniów ilu dokładnie nie wiadomo, wiadomo jedynie, że wszyscy zgineli. Czyli to również jest wina luke`a. Kolejny jedi który się załamał. Jest to bardzo dobra anlogia do obiwana na tatoine, czy yody na dagobah. Tylko bardziej dosadnie pokazana.
Ogólnie z disney plusem i napisami mam ten problem, że dubbing i napisy raze kłują strasznie. Dubbing: "mam 32 rzeczy" Napisy "mam 23 rzeczy". Nawet walonych liczb nie są w stanie przetłumaczyć tak samo na dubbingu i napisach
Scena z bombowcami... ach, gdyby bomby się nie zacięły i od razu byłby zrzut, to bombowiec i tak by wybuchł. Był za nisko bez związku z zacięciem!
The Last Jedi nigdy nie ssał. Pozdrawiam
Zapomniałeś wymienić z wada jeszcze Durną Śmierć Snoka i kompletne zaprzepaszczenie i zniszczenie tej postaci.
Muszę sobie przypomnieć, ale nadal jest lepsze niż ep1 i ep2, które w ogóle nie powinny powstać. Tutaj chociaż nie czuję wstrętu jak gdzieś "leci".
The Last Jedi to najlepszy film kinowy disneya ,,Zmień moje myślenie,,
Odcinek fajny jest kilka rzeczy z którymi się z tobą nie zgodzę ale nie chce mi się wymieniać. A tak w ogóle to czy tylko mi przypomina się jak przeczytam tytuł Boxdel-" Ku**a oczywiście że tak".
Dla mnie nigdy nie ssał