Trzydziestodwuletnia Bernadetta D. z Radlina zniknęła nagle z 3-letnią córeczką Dominiką z końcem marca ub. roku, a jej tragiczną historię opisywały w zeszłym tygodniu media w całej Polsce. Przypomnijmy, kobieta poznała parę - Magdę Ł. z Gdańska i Zbigniewa C. z Bielska-Białej., To oni obiecali jej pomóc znaleźć pracę na Pomorzu. Uwierzyła, a tymczasem znajomi zmienili jej życie w piekło. - Mówili, że załatwili mi w pracy urlop bezpłatny. Przez nich straciłam robotę - przypomina kobieta. Z jej relacji wynika, że przez osiem miesięcy dwójka oszustów więziła ją i jej córeczkę Dominikę. - Głodzili mnie, bili, zamykali w piwnicy i chlewie - przypomina maltretowana kobieta. Zdaniem policji, zatrzymani wykorzystywali ją do uprawiania przestępczego procederu. Zatrzymano ich w sobotę dwa tygodnie temu, po ujawnieniu jej historii w programie 997. Kobieta wróciła do domu po ponad siedmiu miesiącach - była skrajnie wycieńczona, ważyła zaledwie 32 kilogramy. - Dwa dni później byłoby po niej - mówili wodzisławscy lekarze. Organizm był skrajnie wygłodzony, cierpiała na potworne bóle brzucha. O powrocie do pracy nie było mowy. Najpierw miesiąc spędziła w szpitalach. Później z siostrą, Dorotą, pojechały po dokumenty do Zakładu Gospodarki Komunalnej w Radlinie. - Był 27 grudzień. Wręczyli mi dyscyplinarkę. Nic nie dały tłumaczenia, że byłam więziona, że ledwo uszłam z życiem... - denerwuje się kobieta. - Powiedzieli, że zgodnie z polskimi przepisami to było porzucenie pracy. Ale ona przeżyła horror. Nikt nie chciał słuchać - dodaje jej siostra, Dorota. - Pytaliśmy, czy coś wskóramy, ale nie było wtedy rozmowy. ZGK w Radlinie poinformował kobietę 6 stycznia br., iż nie wyraża zgody na sprostowanie świadectwa pracy. - Z dniem 30 kwietnia 2005 rozwiązano z panią umowę o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia z powodu nieusprawiedliwionej obecności w pracy od dnia 21 kwietnia (kobieta od listopada do kwietnia miała L-4 -red.). W przypadku zakończenia postępowania karnego, o którym pani wspomina (...) sprawa sprostowania świadectwa pracy może być rozpatrzona ponownie - uzasadniło decyzję ZGM. Poszkodowana nie ma pretensji o to, że straciła robotę. Przecież każdy pracodawca postąpiłby podobnie. - Zniknęłam na kilka ładnych miesięcy. Ale błagam, by dali mi chociaż zwolnienie za porozumieniem stron - mówi smutno kobieta. Tylko dzięki temu będzie mogła pobierać zasiłek dla bezrobotnych, a każde kilkaset złotych jest w jej domu na wagę złota. - Utrzymujemy się tylko z pensji męża, a nie zarabia dużo. 800 złotych - mówi kobieta. Sprawa tkwi w martwym punkcie od czterech miesięcy, a sam proces w tej sprawie może trwać w nieskończoność. Wczoraj DZ interweniował w tej sprawie w radlińskim Zakładzie Gospodarki Komunalnej. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że nie trzeba czekać na koniec procesu... - Na razie o całej sytuacji wiemy tylko z pisma pani Bernadetty. Nie mamy potwierdzenia z prokuratury o tej historii, a ono mogłoby pomóc w zmianie świadectwa pracy - wyjaśniła nam dyrektor ZGK Elżbieta Brzyska. - Mamy dobrą wolę - dodaje. W jej ocenie urzędnicy postąpili prawidłowo, bo przecież kodeks pracy nie przewiduje uprowadzenia... - Jednak w tej sytuacji musimy być elastyczni, bo to bardzo nietypowa i przykra sprawa - przyznaje. Dwa tygodnie temu dopiero złapano poszukiwanych listem gończym przestępców, więc teraz pani Bernadetta może liczyć na szybką zmianę decyzji. Wystarczy, że zwróci się do prokuratury o stosowne potwierdzenia sytuacji, w jakiej się znalazła. - Wydajemy takie zaświadczenia stronom, nie będzie z tym problemu - zapewnił nas prokurator Witold Janiec, szef wodzisławskiej prokuratury. W sprawę zaangażował się policjant prowadzący sprawę pani D. - Byłem u burmistrza. Też napiszę im stosowną notatkę o tym dochodzeniu i sprawa będzie załatwiona - powiedział nam wczoraj funkcjonariusz. - Dziękujemy DZ za pomoc. Jeszcze w tym tygodniu pojedziemy do prokuratury po zaświadczenie - cieszyła się pani Dorota, siostra poszkodowanej.
Jacy dobroduszni ze jeszcze nie zabili......
Przecież ta Bernadetta jest upośIedzona, powinna być ubezwłasnowolniona, siostra byłaby opiekunką i to wszystko by się nie wydarzyło.
jestem w szoku jak czytam te komentarze bo problemem nie sa tacy ludzie jak bernadeta ale ci oszusci i przestepcy
To były dopiero dobre p i różnego kalibru mafi. Na szczescie dobrze ,że się skonczyly
👍🏻
Trzydziestodwuletnia Bernadetta D. z Radlina zniknęła nagle z 3-letnią córeczką Dominiką z końcem marca ub. roku, a jej tragiczną historię opisywały w zeszłym tygodniu media w całej Polsce. Przypomnijmy, kobieta poznała parę - Magdę Ł. z Gdańska i Zbigniewa C. z Bielska-Białej., To oni obiecali jej pomóc znaleźć pracę na Pomorzu. Uwierzyła, a tymczasem znajomi zmienili jej życie w piekło.
- Mówili, że załatwili mi w pracy urlop bezpłatny. Przez nich straciłam robotę - przypomina kobieta.
Z jej relacji wynika, że przez osiem miesięcy dwójka oszustów więziła ją i jej córeczkę Dominikę. - Głodzili mnie, bili, zamykali w piwnicy i chlewie - przypomina maltretowana kobieta. Zdaniem policji, zatrzymani wykorzystywali ją do uprawiania przestępczego procederu. Zatrzymano ich w sobotę dwa tygodnie temu, po ujawnieniu jej historii w programie 997.
Kobieta wróciła do domu po ponad siedmiu miesiącach - była skrajnie wycieńczona, ważyła zaledwie 32 kilogramy. - Dwa dni później byłoby po niej - mówili wodzisławscy lekarze.
Organizm był skrajnie wygłodzony, cierpiała na potworne bóle brzucha. O powrocie do pracy nie było mowy. Najpierw miesiąc spędziła w szpitalach. Później z siostrą, Dorotą, pojechały po dokumenty do Zakładu Gospodarki Komunalnej w Radlinie.
- Był 27 grudzień. Wręczyli mi dyscyplinarkę. Nic nie dały tłumaczenia, że byłam więziona, że ledwo uszłam z życiem... - denerwuje się kobieta.
- Powiedzieli, że zgodnie z polskimi przepisami to było porzucenie pracy. Ale ona przeżyła horror. Nikt nie chciał słuchać - dodaje jej siostra, Dorota. - Pytaliśmy, czy coś wskóramy, ale nie było wtedy rozmowy.
ZGK w Radlinie poinformował kobietę 6 stycznia br., iż nie wyraża zgody na sprostowanie świadectwa pracy. - Z dniem 30 kwietnia 2005 rozwiązano z panią umowę o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia z powodu nieusprawiedliwionej obecności w pracy od dnia 21 kwietnia (kobieta od listopada do kwietnia miała L-4 -red.). W przypadku zakończenia postępowania karnego, o którym pani wspomina (...) sprawa sprostowania świadectwa pracy może być rozpatrzona ponownie - uzasadniło decyzję ZGM.
Poszkodowana nie ma pretensji o to, że straciła robotę. Przecież każdy pracodawca postąpiłby podobnie. - Zniknęłam na kilka ładnych miesięcy. Ale błagam, by dali mi chociaż zwolnienie za porozumieniem stron - mówi smutno kobieta. Tylko dzięki temu będzie mogła pobierać zasiłek dla bezrobotnych, a każde kilkaset złotych jest w jej domu na wagę złota.
- Utrzymujemy się tylko z pensji męża, a nie zarabia dużo. 800 złotych - mówi kobieta.
Sprawa tkwi w martwym punkcie od czterech miesięcy, a sam proces w tej sprawie może trwać w nieskończoność. Wczoraj DZ interweniował w tej sprawie w radlińskim Zakładzie Gospodarki Komunalnej. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że nie trzeba czekać na koniec procesu...
- Na razie o całej sytuacji wiemy tylko z pisma pani Bernadetty. Nie mamy potwierdzenia z prokuratury o tej historii, a ono mogłoby pomóc w zmianie świadectwa pracy - wyjaśniła nam dyrektor ZGK Elżbieta Brzyska. - Mamy dobrą wolę - dodaje.
W jej ocenie urzędnicy postąpili prawidłowo, bo przecież kodeks pracy nie przewiduje uprowadzenia... - Jednak w tej sytuacji musimy być elastyczni, bo to bardzo nietypowa i przykra sprawa - przyznaje.
Dwa tygodnie temu dopiero złapano poszukiwanych listem gończym przestępców, więc teraz pani Bernadetta może liczyć na szybką zmianę decyzji. Wystarczy, że zwróci się do prokuratury o stosowne potwierdzenia sytuacji, w jakiej się znalazła.
- Wydajemy takie zaświadczenia stronom, nie będzie z tym problemu - zapewnił nas prokurator Witold Janiec, szef wodzisławskiej prokuratury.
W sprawę zaangażował się policjant prowadzący sprawę pani D. - Byłem u burmistrza. Też napiszę im stosowną notatkę o tym dochodzeniu i sprawa będzie załatwiona - powiedział nam wczoraj funkcjonariusz. - Dziękujemy DZ za pomoc. Jeszcze w tym tygodniu pojedziemy do prokuratury po zaświadczenie - cieszyła się pani Dorota, siostra poszkodowanej.
Z całym szacunkiem, ale jak dorosła kobieta może być tak naiwna? Tak się dać zmanipulować obcym ludziom? Nie wierzę...
Też oglądam to i jestem w szoku, zmanipulowali ją gorzej niż sekta
juz ujeci ? czy nie ujeci ? - publikacja zdjec za mgla mija sie z celem to jakby ich nie bylo .
Pani musi miec bardzo niskie IQ
Za zaslonienia ryjow lapa w dol
Wrzucający sam nie zasłonił...
Najlepiej z takimi gangrenami. .nie zachodziic. I uciekać jak najdalej.
Jak oglodam ten film to
Strasznie naiwna tą Bernadeta masakra raczej ona chora bo normalny człowiek by tak nie postąpił
Bernardeta to jest chyba nienormalna
A jakie to ma znaczenie w tej kwestii?? Nie zasługuje na pomoc czy jak to rozumieć?!
@@lifeisendlessx7929 zasługuje na to żeby zabrać jej dziecko a ja umieścić psychiatryku
Ta Bernadetta to prosta kobieta musi być. Jej gadka... Dramat. I jak można być tak naiwnym?
No i co że prosta?to gorsza?
Dlaczego nie widać twarzy tych pasożytów….
Jak można ująć przestępcę nie widząc twarzy a wy ludzie tacy mądry jesteście w osadzaniu tej kobiety że niby naiwna na każdego jest sposób
Przestępcy zostali dawno ujęci, dlatego te zamazane twarze
Chyba pies ma większe IQ od tej kobiety...
Jak nazywa się ten aktor policjant przesłuchujący
Naiwnosc ludzka nie zna granic