W sumie "Krzysiu, gdzie jesteś" też na swój sposób był wersją live action disneyowskiego Kubusia Puchatka. Ale tutaj dostaliśmy całkiem nową fabułę, co uratowało ten pomysł. Według mnie najbardziej udana produkcja Disneya ostatnich lat, jeśli chodzi o filmy aktorskie.
@@michalwrzesien540 Właśnie to miałem napisać -100 000 budżetu i powstał film klasy "Z". "Puchatek - krew i miód". Gdzie maski można kupić w sieci od dawna. Ryje banię jak "Kokainowy miś" 🤣
Hmmm.. trochę z tymi remakemi kojarzy mi się jeden cytat: "Zło nie jest w stanie stworzyć niczego nowego, może jedynie zniekształcać i niszczyć to, co zostało wymyślone lub stworzone przez siły dobra" W czasach zawładniętymi nadmierną poprawnością polityczną pasuje jak ulał :)
Też o tym ostatnio pomyślałem. W sumie nie byłoby to trudne, zamiast aut byliby kierowcy Nascar, szeryf jeździłby modelem Mercury, dziewczyna "Zygzaka" jeździłaby Porsche, byłby miejscowy hipis czy właściciel złomowiska itd. Chyba jednak mimo wszystko nie chciałbym tego oglądać...
Wspomniałaś o Mulan, że zmiany są ok (pewnie bardziej zmiany w ogóle, a nie, że tamte) Z tego co się orientuję w wersji animowanej była scena, jak Mulan sprytem i inteligencją wykombinowała jak wdrapać się na słup. Nie radziła sobie siłowo wśród mężczyzn, ale widać było, że jak się pomyśli, i będzie się bardzo starać i nad sobą pracować, to można osiągnąć sukces. W wersji aktorskiej nie ma słupa. Jest wnoszenie wiader na górę. A Mulan pomaga magia i jej wyjątkowość, bo żeby coś osiągnąć, to trzeba być wyjątkowym, bo przeciętniakom i tak się nie uda.
To ja nie wychowałam się na animacjach Disney'a (oprócz Mulan do której mam sentyment) i jestem w tym 1% który faktycznie idzie na remake żeby poznać historię i posłuchać piosenek. Wydaje mi się, że trend remake'owania to próba przedstawienia tych starych filmów nowemu pokoleniu na zasadzie "rodzice mają sentyment to wezmą dziecko, które nie widziało wcześniej bo dla niego Disney to Kraina Lodu". A The Rock pewnie uwidział sobie, że pasuje do roli i sam przepchnął ten projekt licząc że sprzeda ten film(coś na zasadzie Black Adama).
Dla mnie jedyna ciekawa rzecz, jaką oferują wszelkie adaptacje "rysowanych" IP na live action, to kwestie wizualne - jak udało się przenieść kostiumy, kolorystykę, scenografię itd. z animacji/komiksu na aktorski grunt. Niektórym to wychodzi fenomenalnie, innym kiepsko.
Jak dla mnie, to Misja Kleopatra jest najlepsza na świecie. xD I jeszcze świetny, polski dubbing, a bardzo nie lubię dubbingu w filmach, jednak tu wyszedł perfekcyjnie. Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego JAK to zostanie zrobione.
Łukasz stelmach podał w jednym ze swoich materiałów powiedział, że wszystkie rimejki mają smakować jak woda czyli pozbawić je wszystkiego co mogłoby kogokolwiek obrazić a co za tym idzie szkodzą fabule, morałom, postaciom itd. Dzisiaj wszystko musi być pozbawione smaku bo jest wiele ,,wyjców'', którzy wrzeszczą o byle co.
Przez takie durne wypowiedzi nie oglądam już ani Jego kanału, ani "Napisów Końcowych" - niestety, odkąd przerzucili się z komiksów na wszystko co wychodzi stali się starymi zgredami, którzy są już za starzy żeby cokolwiek im się podobało ... Wolałem ich jak zajmowali się tylko Marvelem i DC;
@@lis222222 stelmachowi spodobał się film pinokio del toro z 2022 roku, polubił też np. kacze opowieści z 2017 roku, więc raczej nie jest starym zgredem, tylko widzi problem z bezsmakowymi filmami.
Tyle, że Stelmach żyje swoją ideologią i to przez nią ocenia filmy. Jeśli coś mu się nie podoba w nowym Disneyu to to że jest za mało upolityczniony, co jest ciekawa ponieważ to Disney najbardziej babra się w polityce.
Ten nowy Król Lew nie był adresowany do nowego pokolenia co go nie znało aby się z nim zapoznało. Ciemny, mroczny i zbyt poważny jak dla młodego odbiorcy. Podobnie się zapowiada nowa Syrenka przy czym przy tym projekcie jeszcze postanowili zmienić kolor bohaterki w imię poprawności i tym samym jeszcze bardziej zniechęcić do oglądania tego potworka.
@@Gzehoo nie warto ponieważ poza zmianą treści piosenek na ,,bezpieczniejsze'' oraz że w rolę ariel wcieli się czarnoskóra aktorka to i tak ten film będzie pod względem treści odgrzewanym kotletem co udowodniły poprzednie rimejki.
Wizualnie dawał wtedy radę ale fabularnie nie było to nic odkrywczego nawet jak na połowę lat 90.tych. Mimo wszystko wspominam ten film z sympatią jako nie fan Hanna Barbery ;)
ja też nie jestem fanem remake'ów i uwiera mnie cynizm korporacji, ale to nie powód, żeby zgrywać alternatywkę przed kamerą i z góry jechać po całym kapitalizmie :)
Smutny jest fakt że Disney może zrobić najbardziej badziewny film na odpierdziel a ludzie z dziećmi i tak rzucą się na bilety do kina więc im to się opłaca
To niestety tak działa. Im gorszy film tym ma większy rozgłos. A wielu ludzi jak się o tym dowiedzą to idą do kina żeby sprawdzić to naprawdę takie g*wno jak o tym w Internecie piszą.
Z tymi Remake'ami Disney'a mam tak: Księga dżungli - Wole remake Piękna i Bestia - Animacja i Remake Krzysiu gdzie jesteś i Mary poppins - miło wspominam Dumbo - okej ale jednak wole oryginał Aladyn - Animacja lepsza pod każdym względem ale Remake też spoko no i piosenki zajebiste wciąż Król Lew - Obie Wersje uwielbiam Mulan - Animacja lepsza a Remake mimo szacunku do zmian ale ostatecznie totalny niewypał I tyle widziałem Pinokio (od Zemekisa bo ten od Del toro to kapitalny film) mnie nawet interesował ale ostatecznie pominąłem i chyba dobrze. Mała syrenka i tak dalej olewam. Ale ponoć Cruella jest spoko i nawet bym obejrzał dla dwóch Emm. Pozdrawiam ,,Well Tvfilmy playing as a lord I command thee Kneel!!" Pozdro dla kumatych
A ja nie kumam, czemu ludzie tak hejcą Mulan? Przecież remake pokazał główny problem lepiej niż oryginał. Oryginał użył tego, że kobiety są gorsze tylko jako p[lot device. Remake zrobił z tego motyw przewodni. A Król Lew? To przecież największy niewypał. Film, którego głównymi wartościami są gagi i humor, został ich pozbawiony kompletnie. Nie ma śmiesznych scen, bo te sceny z "żywymi" lwami wyglądałyby dziwnie. Król Lew bez scen jak taniec hula to nie Król Lew. Nawet piosenka o chęci zostania królem była niewypałem. A najlepsza piosenka - Skazy, w ogóle się tu nie pojawiła. Co jest w tym filmie takiego niesamowitego? Bo dla mnie pozbyli się WSZYSTKIEGO, co dobre, nie zostawiając nic w zamian. A o hienach nie wspomnę. Najgorsza zmiana jaką mogli dać. I te żarty Eddiego... Cringe nad cringe'ami.
@@Netsuki Dla mnie Remake Mulan był taki se. Niby ładny, Wiedźma niezła czy walki ale niestety nudny, bezbarwny, sama Mulan jedna mina przez cały film i tyle nic. Film do obejrzenia i zapomnienia. Animacja lepsza i tyle. Król lew ja nie kumam hejtu na remake oczywiście wizualnie fenomenalnie ale reszta rzeczy dla mnie wszystko to co było w oryginale i wciąż dobre choć Piosenki nierównie Hakuna matata wciąż trzyma poziom ale zgadzam się z tobą piosenka o chęci zostania królem taka se. W skrócie każdy ma swoje zdanie.
Cruella jest dobrym, jeśli nie bardzo dobrym filmem. Jedyna rzecz jaka mi się nie spodobała to samo zakończenie dotyczące genezy naszych ukochanych dalmatyńczyków. Kto zna oryginał od razu skojarzy o co chodzi. Zakończenie wszystko miesza i przez to nie można traktować tego filmu jako remaster, tylko czysty remake, nowe aktorskie uniwersum niepowiązane w ogóle z animacją.
@@Netsuki Właśnie pokazał ten problem dużo gorzej. Sama Mulan jest dużo gorsza, nie ma praktycznie charakteru. W oryginale Mulan była inteligentna, sprytna, pomysłowa, nie musiała posiadać super siły fizycznej bo nadrabiała to głową. A tutaj jedyną siłą Mulan jest to że jest silna. Sama scena jej treningu jest bez sensu. W animacji udało się jej przez niego przejść dzięki jej zdeterminowaniu a w filmie dlatego że "zawsze była silna tylko męski świat jej na to nie pozwalał" ciężko uwierzyć w to że ktoś kto nie trenował całe życie będzie równie dobry co doświadczeni żołnierze. Nie mówiąc już o tym że skasowali Mushu bo realizm a dali transformujące się w ptaki wiedźmy i walki w powietrzu jak z klasycznego kina japońskiego. Tutaj tej animacja wypada lepiej i a nawet realistyczniej.
Mogę od razu odpwiedzieć bez oglądania filmu: dla kasy
ปีที่แล้ว +4
Są fajne adaptacje jak Aladyn czy Kopciuszek, remake'i jak Czarownica i chały jak filmy o zwierzakach które nigdy nie powinny zostać "live action"-esqe jak Król Lew, Dumbo czy Zakochany Kundel. Po prostu nie, to i tak i tak jest animacja komputerowa, jeśli chcieli ponownie nakręcić klasyki żeby wydoić ludzi z hajsu to lepiej by wyszło po prostu zrobienie tego w "klasycznej" animacji 3D. Że już nie wspomnę o odgrzewaniu Vaiany choć jeszcze dobrze nie wystygła (6 lat od premiery to nie tak dużo), czy najnowszym przebłysku geniuszu Dreamworks który po klęsce nowego serialu i na fali postanowił zrobić live action Jak Wytresować Smoka zamiast grzecznie przeprosić i naprawić tę porażkę zwaną trzecią częścią czy właśnie nowy dobry serial z uniwersum.
Nie no ale trójka była całkiem fajna. Owszem słabsza ale fajna. Ja nigdy tak nie ryczałam w kinie jak wtedy gdy Szczerbatek odchodził z nową rodziną. Aż mi głupio było przy rodzince z dziećmi obok mnie w sali kinowej. A co do Króla Lwa, w smie to lepszy byłby film o przygotowaniach do spektaklu na Broadwayu/West Endzie. Gdzie fabuła animacji jakoś zazębia się z perypetiami aktorów. Trochę jak serial o teatralnej wersji High School Musical. To byłoby ciekawe koncepcyjne
ปีที่แล้ว
@@paulinagabrys8874 Ja też wychodząc z sali i słysząc together from afar wycierałam nos wmawiając sobie że to przez sezon grypowy a nie emocje, co nie zmienia faktu że dla mnie wszyscy w tym filmie po prostu nie byli sobą i nic nie trzymało się kupy a podobną fabułę typu Szczerbatek znajduje i zakochuje się w białej nocnej furii etc. czytałam już na blogspotcie w 2010
Szczerze mówiąc niektóre z nich są ok (np Piękna i Bestia czy Aladyn), a inne są słabe i mi się nie podobały (np Mulan, czy Król Lew), więc tutaj bardzo różnie bywa w tym temacie i ciężko mi jest określić czy to dobrze, czy źle, że Disney je wydaje, więc ja mam do tego bardzo neutralne podejście
Dlaczego w ogóle korzystamy z określenia "remake" skoro tylko część filmów live action można uznać za takowy, a reszta to prequel, sequel lub inna wersja? - "101 Dalmatyńczyków" - remake będący jednak uwspółcześnioną wersją historii - "102 Dalmatyńczyki" - sequel - "Alicja w Krainie Czarów" - sequel - "Alicja po Drugiej Stronie Lustra" - sequel - "Czarownica" - alternatywna wersja historii - "Kopciuszek" - remake - "Księga Dżungli" - remake, aczkolwiek różniący się od wersji animowanej, min. zakończeniem - "Piękna i Bestia" - remake - "Krzysiu, Gdzie Jesteś?" - sequel - "Mary Poppins Powraca" - sequel - "Czarownica 2" - sequel - "Dumbo" - remake, aczkolwiek mocno rozbudowany względem krótkiego oryginału - "Aladyn" - remake - "Król Lew" - remake - "Zakochany Kundel" - remake - "Mulan" - remake, aczkolwiek z licznymi zmianami - "Cruella" - alternatywna wersja historii - "Pinokio" - remake - "Piotruś Pan i Wendy" - tu jeszcze nie wiadomo i zanosi się na taki misz masz - "Mała Syrenka" - remake - "Król Lew; Mufasa" - nowa historia Tak więc, 10 filmów to remake a osiem to prequel, sequel lub alternatywna wersja.
Wstawiłeś bigos na gaz, bo ciągle spoglądasz w lewą stronę? Gadałem z Aleksym możesz robić drugą cześć, ale podczas nagrania mam mieszać Ci bigos abyś się nie rozpraszała. Spoko potrafię mieszać łokciem.
Moją remakową perełka jest "Piękna i Bestia" - wspaniale dobrani aktorzy, sceneria, dopieszczenie szczegółów, piosenki i dodanie kilka elementów, które fajnie dopełniły fabułę jak kwestia czemu Bella jest bez mamy. Tak samo "Kopciuszek" z 2015r. - lekka reinterpretacja ale kilka elementów łatające niektóre dziury fabularne. Na tej samej zasadzie podobał mi się "Aladyn" - choć nie był idealny, to kilka nowych elementów było spoko. "Czarownica" 1cz petarda. "Krzysiu, gdzie jestes" był wg mnie uroczy i miło sie oglądało. Dodawanie NOWYCH elementów jest okey ALE nie zmienianie całych wątków. Usunięcie Muszu z Mulan to dla mnie totalna zbrodnia. Jak teraz słyszę, ze Ariel będzie silna i niezależną syrenką to już mi się płakać chce xD Przymierzam się teram do nowej wersji "Zakochanego kundla" ;)
Przyznam jednak że aktorski Alladyn bardzo mi się podobał. Fajne podejście do tańca, muzyki, świetnie zagrany dżin. Wprawdzie ten wątek feministyczny wydał mi się trochę wtrącony na siłę, ale może jestem przewrażliwiony
Dobrze, że nie chodzę do kina na te rimejki, po co na nie marnować czas, skoro istnieje dużo oryginalnych animowanych seriali i filmów, którym zamiast tego warto dać szansę.
Ja do Małej Syrenki broniłem tych remaków bo ta zmiana koloru skóry jest według mnie bez sensu, głównie chodzi o to że wcześniej Disney promował te różnorodność w rękach a w małej syrence na siłę czarną dali i to "ugrzecznienie" piosenek, żeby nie było nie mam nic przeciwko zmianom np. Pinokio gielrmo del Toro był genialny
W remake'u Króla Lwa mogliby pokazać więcej. Ucięte sceny, Zirę. A tylko dodali scenę ze Skazą i Sarabi i to jak zdobył bliznę. Ale na przykład podoba mi się że w Zakochanym Kundlu oni fajnie zmienili że Lady i Tramp jednak nie mieli zwierząt. Cały film skupiał się bardziej na tym jaki mamy problem z bezdomnością zwierząt
Ja się broniłem przed adaptacjami baaardzo dlugo i większość jest mierna/słaba czasem średnia ale Piękna i Bestia według mnie jest super, dużo lepsza niż oryginał no i serce kradnie E.W.
Ja bym nie powiedziała, że Alicja Burtona była live action Disneya. Z filmem Disneya nie ma to nic wspólnego, z książką również. Burton to Burton, chciał swoją Alicję więc zrobił. Fakt, liczyłam, że będzie to historia raczej zbliżona klimatem do Americna McGee's Alice, no ale jest jak jest. Jak uwielbiam Burtona, to dla mnie to nie było to na co liczyłam :)
Popieram, film Burtona to bardziej horror i na 100% nie target Disney'a. Pamiętajmy też, że Disney nie wymyślił Alicji a jedynie zrobił adaptację książki.
Ja lubię oglądać remaki Disneya ze względu na nostalgię i ciekawość czy coś zrobią inaczej. Moje ulubione to „Król lew”, „Piękna i bestia”, „Alicja po drugiej stronie lustra”, „Kopciuszek”, „Cruella”, „Czarownica 2”, „Księga dżungli”. Mniej mi się podobały „Mała syrenka” i „Zakochany kundel” przez styl i zmienioną historię. 😉🥰🦁🐶🩷
Ja osobiście remaki oglądam dla porównania. Uwielbiam animację, ale znam osoby które nie mogą jej zdzierżyć albo nie potrafią się odpowiednio skupić. Wtedy takie adaptacje mają trochę sensu.
Wszyscy piszą, że te filmy są robione dla kasy, ok ale nikt nikogo wołami do kina nie zaciąga, nie ma obowiązku chodzić do kina, prawda? Skoro jednak takie filmy zarabiają i to niemało to jednak jest na nie zapotrzebowanie. Taki Guy Rithie robi fajne filmy ale od drugiej części "Sherlocka Holmesa" nie potrafi przyciągnąć widowni do kin, udało mu się tylko z "Aladynem", więc ludzie chcą takie filmy oglądać, zwłaszcza w USA. Być może My, Europejczycy nie możemy zrozumieć, że Hollywood robi filmy głownie dla ... amerykanów a My jesteśmy tylko dodatkowym rynkiem zbytu.
Dosłownie. To samo jest z anime. Rynek krajowy jest najważniejszy. Dla Europejczyka, nawet niewyrobionego kino Hollywood jest jak młucka. Z Japonią jest inaczej, bo anime dopiero wchodzi i oprócz shonenowych hitów jak Demon Slayer czy Jujusu Kaisen to w kinach są produkcje od sudia od Your Name i czasem coś innego się znajdzie. Cała imba o Aggretsuko i To nie wypanda to pokłosie niezrozumienia różnic kulturowych. Najczęściej ból tyłka mają Jankesi. Bo Japończycy są raczej nieśmiali i pracodawcy wręcz czasem robią za swatki dla swoich pracowników, jak widzą że mają się ku sobie (tak, pod tym względem Śnieżny chłopak i cool dziewczyna to prawda). A Azjaci to w ogóle mają bardziej rygorystyczne wychowanie dzieci, które daje mały margines na autonomię i liczą się wyniki w szkole, bo bez nich nie ma dobrych studiów a bez studów nie ma dobrej roboty.
@@paulinagabrys8874 Anime jest jednak w Polsce dostępne od lat, czego Polacy czasem nawet nie wiedzą - np. w latach 80.tych mieliśmy wiele dobranocek, które były kooperacją Japońsko - Europejską, min. "Pszczółka Maja", "W 80 Dni Dookoła Świata z Willy Fogiem", "Cudowna Podróż", "Mali Mieszkańcy Wielkich Gór", itp. Były filmy studia Ghibli, są Pokemony, Naruto, Król Szamanów, itp. Mimo wszystko mieliśmy czas żeby się do niej przyzwyczaić, choć nadal wielu traktuje Anime i Mange jako coś dziwnego, obcego, dziecinnego?
@@lis222222 oj nie. Anime w Polsce owszem miało swoje preludium za komuny wraz z Mają (choć dla mnie ona jest 100% niemiecka z outsourcingiem animacji do Japonii) i Załogą G (to było pierwsze nowoczesne anime w Polsce). Ale faktycznie pierwsza fala to lata 90-te od staroci w kiepskiej jakości puszczanych na Polonia 1, przez Superświkę z dubbingiem na TVN na Muminkach i Dragon Ballu kończąc. Jeszcze mamy pokemony, Yu-Gi-OH i inne serie zabawkowo-karciane z własnymi tazosami. Potem mamy skutki regresu związany z kontrowersją superniani i puszczaniem anime albo na Hyperze (którego nie miałam), albo tych kilku tytułów na Jetix i Cartoon Network. Obecnie mamy streamingi i oprócz Netfliksa i mocno ograniczono Disney Plus (kiedy napisy i dubbing do Bleacha, dranie😠). Crunchyrolla nie liczę, bo może i można płacić w złotych ale żadne anime tam nie ma nawet polskich napisów, o dubbingach z litości nie wspomnę
@@paulinagabrys8874 Na Netflixie mogłoby być tego więcej, np. wszystkie serie Pokemonów i wszystkie filmy kinowe + nie wszystkie mają polski dubbing ;) Miał być Kapitan Tsubasa i nadal nie ma ;) Disney dopiero zaczyna, choć gdzieś słyszałem plotki, że chcieli kupić prawa do Naruto - z drugiej strony, Netflix mógłby się wziąć za aktorski serial o Ashu i o Pikachu ;)
Podejście Disneya do swych nowych produkcji wkurza mnie już od kilku lat. Pomijając ich remake'i to irytujące jest też tworzenie sequeli na siłę, podpinając się pod znane i lubiane marki sprzed lat. Tyle lat po premierze pierwowzoru nagle wyszły takie filmy jak Iniemamocni 2, Ralph Demolka 2, Toy Story 4, Gdzie jest Dory, Auta 3 i inne. Da też rebooty takie jak Buzz Astral czy Samoloty 1 i 2 (nawiązujące do Aut). Czy produkcje te były potrzebne? W większości nie. Jest to robienie kontynuacji filmów, które takowych nie potrzebowały. Owe kontynuacje w dużej mierze są zbędne, często nawet słabej jakości (np wspomniane auta 3) i jest to skok na kasę zamiast zrobić coś ciekawego. Po natłoku takich produkcji, Disney przez ostatnie ok. 2 lata wydał co prawda kilka nowych tytułów, ale to podejście wciąż jest obecne. Po prostu wyciskanie pieniędzy z dawnych, dobrych filmów. Warto też zwracać uwagę na Disnoyowskie zmiany w (w zdecydowanej większości) nie potrzebnych remake'ach. Zmienianie koloru skóry i innych cech różnych postaci, bo to jest teraz modne jest irytujące i absurdalne. Ogólnie Disney przez ostatnie lata psuje swoją wypracowaną przez poprzednie dekady dobrą renomę i warto ich krytykować za to podejście oraz głosować portfelem przeciwko nim.
Nie podoba się nie oglądaj- proste. A że robia to dla kasy? A dla czego mieliby to robić? Dorośnij proszę bo lubię ten kanał, a mega psujesz jego odbior. Chyba, że zmieniacie grupę docelowa na poniżej 12 roku życia to kliknijcie lajka, a ja swobodnie odsubuje i nie będziemy się wzajemnie męczyć.
Lubię cię ale od aktorskiego Ghost in the shell się odp... PS Wiadomo że wolę animowaną, ale aktorska też jest udana. Obie mam na płytach. Wiem że jest też serial ale nie oglądałem.
Mam problem z tym filmikiem. Słucha mi się mi go dobrze, ale jego treść jest bezsensowna. Liczyłem na jakieś być może omówienie błędów w poszczególnych adaptacjach live action lub cokolwiek ciekawego, a tu stracone 14 minut. Z góry przyjęta teza, w zasadzie brak treści. Takie przekonywanie przekonanych. Merytoryczne dno. Kanał "Na gałęzi" jest dużo lepszy.
Tymczasem twórcy Batmanów, Supermanów, Spidermanów... Co do edycji i przeanimowania - patrz George Lucas i kolejne remastery Gwiezdnych Wojen :p A tak poza tematem, widziałaś Lackadaisy? Z chęcią obejrzałbym twój materiał na temat tej animacji :D
Mam wrażenie że ktoś gdzieś w Disneyu stwierdził, że nie są już tylko marką tworzącą bajki dla dzieci, tylko wielką filmową korporacją, a skoro wiele dorosłych osób dzisiaj uważa oglądanie "bajeczek" za dziecinne i odrzuca nazywanie ich "filmami animowanymi" i traktowania ich jak filmy właśnie to postanowili, że dobrym pomysłem będzie przerobienie ich kultowych marek na formę "odpowiednią dla dorosłych odbiorców". Osobiście nie widzę w tym nic złego, Król Lew z 2019 roku może nie był najlepszy, ale Aladyn był już spoko wykonany, jednak dużym problemem Disneya jest ich wymuszona poprawność polityczna, czyli umieszczanie w roli dobrze znanych nam postaci aktorów o innej etniczności, głównie zamiana postaci białoskórych na ciemnoskóre, i z jakiegoś powodu uparte dążenie do tępienia postaci rudych i obsadzania w ich roli osób o bardzo ciemniej karnacji. Najlepszym przykładem jest Mała Syrenka, gdzie bardzo ostra krytyka ze strony widzów padła na zamianę Arielki z rudowłosej jasnoskórej dziewczyny na taką o śniadej cerze i ciemnych włosach, która to decyzja była bardzo broniona przez środowiska polityczne, do których Disney stara się trafić ostatnimi laty. Takie ruchy nie były wykonywane w adaptacji Aladyna, gdzie aktorzy byli dobrani w miarę dobrze etnicznie w porównaniu do oryginalnych postaci. Ostatnio z kolei po zapowiedzi live action Lilo i Stitcha osoby które wcześniej broniły zamiany wyglądu Arielki zaczęły atakować decyzję studia za obsadzenie w roli siostry Lilo, czyli Nani, dziewczyny która jest z pochodzenia Hawajką, ale "jej cera jest za jasna i rysy zbyt mało lokalne" w porównaniu do oryginalnej postaci, w związku z tym media zaczęły nagłaśniać to jako "whitewashing", ale po wcześniejszym "blackwashingu" Arielki była w tych samych mediach cisza. Problem polega na tym, że media i środowiska polityczne bardzo stronniczo podchodzą do sprawy. Disney liczy tylko pieniądz, więc zrobi wszystko żeby zarobić jak najwięcej, dlatego jest szansa że pod politycznymi naciskami zamienią aktorkę Nani, jednak takie same naciski ze strony widzów nie zadziałały w przypadku Arielki. Tak jak we filmach ze stajni Marvela czarny Heimdal nikomu nie przeszkadzał, wszak mało osób czytało komiksy, tak oryginalne bajki Disneya są znane szeroko na całym świecie, wręcz wychowały się na nich całe pokolenia, więc tutaj wymuszona poprawność polityczna jest strzałem w stopę. Uważam że to jest właśnie największa bolączka remaków live action od Disneya. Gdyby zostawili materiał źródłowy w spokoju i skupili się na poprawnym wyreżyserowaniu filmu, oraz dobrali aktorów odpowiednio do oryginalnych postaci, osiągnęli by większy sukces, a tak widzowie muszą męczyć się z oglądaniem kwiatków pokroju czarnoskórej genderless wróżki chrzestnej w Kopciuszku granej przez faceta. Niestety, ale podejście Disneya odpowiada tylko skrajnie liberalnym ludziom, a jest to zbyt mały odsetek widzów, żeby można było liczyć na kinowe sukcesy. Dopóki studio nie otworzy oczu i nie przestanie wybiórczo traktować swoich dzieł, tak jak Aladyna i Mulan (tutaj również nie doszło do żadnych zmian oryginalnych postaci pod względem etnicznym, niestety nawet to nie uratowało tego filmu, jest zbyt mocno "ukrytym smokiem" i "latającym sztyletem", a Mulan jest zbyt wyidealizowana i wręcz wybóstwiona jak na zwykłą dziewczynę z prowincji ratującą życie i honor ojca) remaki live action są niestety skazane na porażkę, nad czym osobiście bardzo ubolewam, jako jeden z tych którzy wychowali się na filmach Disneya chciałbym zobaczyć aktorską wizję starych, dobrze znanych mi historii, jednak chciałbym by nie były one ani podszyte, ani tym bardziej rzucające mi prosto w twarz polityczną propagandą. To jest i zawsze powinno być w końcu kino rozrywkowe, a nie polityczna agenda.
A mi akurat czarny Heimdall przeszkadzał, chociaż Marvel nie bardzo mnie obchodzi. Interesuję się za to mitologią nordycką, w której miał białą skórę i włosy. Jeśli tak im zależy na różnorodności, to mogli się przyłożyć i obsadzić w tej roli albinosa.
@@meridaskywalker7816 tyle że w MCU Asgardczycy to kosmici. Niby Miłość i Grzmot zamieszali z bogami ale generalnie świat z MCU nie jest tożsamy z naszym światem. Także czarny Heimdall niczego tu nie psuje. To nie aktorska wersja legendy o Amlecie znaną i nas jako Wiking, gdzie wszyscy musielibyć biali bo akcja dzieje się w tych miejscach w Europie, gdzie mieszkają/najeżdżają wikingowie. Reżyser miał koncepcję by film wizualnie był jak najbliżej realiów historycznych i miał do tego prawo. Tak samo jak inny reżyser miał prawo zrobić czarną żonę Henryka VIII, zwłaszcza że historia była fabułą a nie filmem dokumentalnym. Litencia poetica, czy na nasze selekcja materiału i położenie akcentu na te elementy, które nas interesują
@@paulinagabrys8874 Rozumiem koncepcję, ale problem w tym, że niektóre dzieciaki naprawdę się uczą mitologii z filmów o Thorze, w których wygląd Heimdalla nie jest jedynym odstępstwem. Poza tym moimi zdaniem, jeśli robi się filmy na podstawie jakiejś kultury, powinno się jednak szanować materiał źródłowy. Chociaż oczywiście rozumiem, że przystępność i marketing dla większości wytwórni liczą się bardziej. Co do czarnoskórej Anny Boleyn, reżyser oczywiście miał do tego prawo, ale czy był to dobry pomysł? Moim zdaniem nie. Jeśli robi się film o postaci historycznej, to powinna ona wyglądać przynajmniej podobnie, jak w rzeczywistości. Ale sądząc po kostiumach z tego filmu, to twórcy w ogóle mieli zgodność z historią głęboko w poważaniu.
Ja juz nie pojde do kina na zadne live action od disneya jesli nie bedzie dotyczyc Villaina, bo coraz bardziej sie nie starają w tych filmach Mam wrażenie ze w Pieknej i Bestii Kopciuszku i Królu lwie mieli jeszcze jakis zamysł, w mulan jeszcze probowali ale tragicznie im wyszło xD a każdy kolejny fakt i trailer dotyczący małej syrenki to już czysty dowód, że im się poprostu nie chce bo tak jak mowisz w filmie Tak czy siak na tym zarobią
Ja lubię filmy aktorskie na podstawie animacji od Disneya (zjecie mnie za to) Na podstawie kreskówek tylko jak robią to we realistyczny sposób w Scooby-Doo czy Flintstonach live action nie mogłem patrzeć na kreskówkową fizykę w realu Asterix ma ten sam problem ale jest przynajmniej śmieszny
Cytując klasyka "a po co komu to potrzebne" 😀 Animacja to pewna forma przekazu. Doskonałym przykładem jest tutaj krol lew gdzie na animowanych postaciach emocje były perfekcyjnie czytelne w odświeżonej wersji już tak dobrze to nie wyglądało. Poszedłem jednak do kina... Corka chciała 😉
Ej, ale bez kitu - "Brooklyn nine-nine" to totalnie amerykański remake "13 posterunku" Peralta to Cezary, komendant wiadomo, Terry robi za Arniego, jest laska, w której się kocha główny bohater, jest jędzowata druga policjantka, jest głupawy kolega... no wszystko się zgadza. Fabułę niektórych odcinków też bym podciągnął:P
Przy czym już Disney zaczyna sie dusić... Bardzo ostre reakcje na małą syrenkę, Pinokio czy Piotrusia Pana mogą im wyjść bokiem. Nie mogą robić g**** w nieskończoność bo sami w tym g**** utoną. Już w 2019 Disney zbezcześcił własną świętość.
Ja tak tylko delikatnie doczepię się aspektu technicznego: dziewczyna mówi o filmach. Zacna branża. Trochę się na tym zna. Sama realizuje cały materiał - w liście płac nie widzę, żeby za montaż był odpowiedzialny ktoś inny. Więc jako świadomy widz oczekuję na poziomie realizacji trochę lepszej jakości chociażby dźwięku. Nie chodzi mi tutaj o kamery i mikrofony za 15tyś ale w postpordukcji można chociażby zniwelować echo. A jeśli to już jest audio po edycji tzn, że trzeba trochę dostosować pomieszczenie (koc ma chyba każdy w domu) :) także ten...mówimy o branży w której dźwięk i obraz jest najważniejszy to moim zdaniem trzeba troszkę chociaż od tej strony zadbać o swoje mini-produkcje. Rzekłem.
Myślę że tyle analityków w studiach filmowych nad tym myślało i wyszło im że warto. A ta analiza jest strasznie płaska i tendencyjna. Na szczęście widzowie decydują na co idą. Sorka jakość tych materiałów na kanale pikuje. Czekam kiedy się rozbije.
2:26 Ja słyszę ten kadr. Oczywiście chodzi o "Live and let die" McCartneya, ewentualnie o tuzin+1 zawartości "The Spaghetti incident". Żartuję. Wiadomo co mi, a pewnie i wam w uszach brzmi. Jeden z najlepszych coverów od czasu "With a little help from my friends" The Beatles w wykonaniu Joe Cockera. Takie przeróbki szanuję, ale po kiego grzyba kopiować animację do wersji aktorskiej 1:1 nie rozumiem.
Pani Redaktorko śpieszę z odpowiedzią na Pani pytanie, po co? Kilka godzin temu skończyłem 42 lata i właśnie oglądam Peter Pan & Wendy, na Królu Lwie płakałem w kinie kilkanaście i kilka lat temu, a Pinokia oglądałem z przyjaciółką po spożyciu sporej ilości soku z gumijagód. Wspólny mianownik? Sentyment i radość, czysta radość, której Pani próbuje się wyzbyć na rzecz "profesjonalizmu". Pani próbuje być Kapitanem Hakiem, a ja jestem dalej tym samym Michaelem z kreskówki i life action. Dwa semestry produkcji telewizyjnej i filmowej i miłość do kina nauczyły mnie między innymi tego, że film jest produktem, który ma zarabiać pieniądze, a sentyment w tym pomaga. Piotruś Pan, 101 dalmatyńczyków, Król lew, Pinokio, czy nadchodząca Mała Syrenka są produktami, które zarobiły miliony kilkadziesiąt lat temu i dzięki life action będą znowu zarabiać, bo na Małą syrenkę zabiorę do kina swoją chrześnicę, a jeśli otrzymam zgodę siostry z przyjemnością obejrzę z Młodą oryginały rysunkowe i life action na D+, dzięki czemu platforma kolejny raz zarobi. Proszę sobie wyobrazić 42 letniego gościa ze łzami w oczach, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że Peter Pan & Wendy to będzie life action, po wyjątkowo nieudanym dniu. Po to między innymi sztab ludzi ciężko pracuje nad każdym z tych filmów.
Jedno wielkie obcinanie kuponów po raz enty. Zresztą już nawet w starych animacjach byli w tym temacie obcykani bo wiele ,,asetów'' głównie modeli ruchy były wspólne dla wielu dzieł, nawet na kanale o tym mowa kiedyś. Według mnie ekranizacje kreskówki w jakikolwiek sposób mija się z celem bo kreska raczej się nie starzeje, jedynie co to kopia z wiekiem odstaje jakością. W grach właśnie jakość, a w zasadzie dostępność na danym sprzęcie który idzie z dużym tempem naprzód jest jak najbardziej uzasadniona. Filmy natomiast często w nowszej wersji są kręcone w całości na nowo, w oparciu o scenariusz, a nie kropka w kropkę odtwarzane, np DC i Batmany, tyle wersji, a każda inna. Dochodzi tu jeszcze wielką chęć wciśnięcia swojego pomysłu, wizji dzieła, ale to tak samo jak z muzyką, niby słowa te same ale melodia inna. Czasem jednak idzie się w odcinanie kuponów w popularnej ostatnio wersji poprawności na którą jest teraz chora moda. Na przykład Małą syrenka czy też w Wiedźmin elfy.
Mnie tam nie interesują remaki, bo nie potrzebuję obejrzeć jeszcze raz tej samej historii, tylko może lekko zmodyfikowanej...chociaż podobno ostatnio coraz bardziej kombinują 😅 W każdym razie, nie oglądałem żadnego i jedyny mój kontakt z nimi to recenzje (najczęściej niezbyt pozytywne 😜) oraz jedna piosenka 🙂 Naomi Scott - Speechless dzięki ładnemu głosowi autorki 🙂
Co do przykładu toy story sam jestem raczej młody (w tym roku 16 kat) i jak pierwszy raz poznawałem toy story w wieku może 5 lat nie przeszkadzało mi to ani trochę ba mojej 7 lat młodszej formie jak oglądała 5 raz toy story też sie bardzo podobało nie widzę sensu w tym że ktoś nie może przeboleć wyglądu tego filmu
Co? 3/4 anime wizualnie jest tak generycznych że głowa mała. Triguna to też się dotyczy. Oprócz JoJo, One Piece'a, Dragon Balla czy Demon Slayera to tam wizualnie nie ma różnic. Nie widzę specjalnie różnic pomiędy stylem Cowboy Bebop, Fullmetal Alchemist Brotherhood, Evangelionami czy Violet Evergarden a Gundamami, Tomo-chan is a girl czy Spy Family. Serio, różnice są minimalne. Serio, zobaczę jakikolwiek rysunek od Rumiko Takahashi (a ona trochę się naprodukowała) to zaraz powiem, "tak to od Cesarzowej Mangi". Stara gwardia od śp. Leijego Matsumoto to miała charakterystyczną kreskę. Ba, gwardia z lat 80-tych i początku 90-tych też. Obecnie wszysko jest na jedno kopyto i sama się złapałam że Fairy Tail jest od autora Luffyego a w realu nie jest. Standardowa mangowa kreska jest mechanicznie tym samym co obecny zachodni Bean Smile/calart. Owszem to pierwsze jest o wiele ładniejsze ale jest równie generyczne jak to drugie
@@berakfilip wyjątek potwierdza regułę. Oprócz Demon Slayera obecnie nic się nie wyróżnia pod względem kreski. Co nie powinno dziwić, skoro mamy zalew isekajów
Bo nostalgia się sprzedaje... A trzydziestolatkowie nie dość że są fanami oryginalnych animacji to jeszcze mają własne siano i dzieci. Sprawa z Vaianą/Moaną to jest korpo-Disney do kwadratu. Dwayne się nudzi i jest wkurzony na cały świat za Black Adama. A co do remaków po 2015 roku, jak dla mnie większość jest poprawna ale nie ma tego czegoś. Czegoś unikalnego. I nie mam na myśli tego że nie są animacją. One nie są własne. Bo Kopciuszek z 2015 to wręcz inna adaptacja od Disneya, praktycznie niezależna od animacji. Będę bronić aktorskiego Aladyna, bo dostajemy totalnie nowy i istotny wątek Dżina i dwórki. I ta aktorka grająca dwórkę grała Jasminę w SNL. A skecz o księżniczkach Disneya zachowujących się jak patola z Real Housewifes of Beverly Hills to ja wręcz ubóstwiam. Żałuję że Aladyn nie ma nic ze stylu Gyua Ritchego ale nadal ten film jest jednym z lepszych remakeów animacji. Nie mam problemów z czarną Arielką, bo w przeciwieństwie do Belli Granger ona umie śpiewać. A w musicalu to jest jednak, no nie wiem... Trochę istotne. A co do imby do zmian w tekście w Małej syrence, podobno angielskie teksty są trochę bardziej ostre i zbyt po bandzie niż nasze polskie. I o ile nadal uważam że zmiana tekstów jest głupia, bo sceny w Całuj ją pokazują niepewność obu postaci z pewnym napaleniem Arielki i wycofaniem Eryka, tak trochę przesuwam się w rolę adwokata diabła. Głównym grzechem remaków Disneya jest niewolnicze trzymanie się oryginału. Nawet Przebudzenie Mocy ma jakieś różnice względem Nowej Nadziei bo mamy rozwiniętego złola z czerwonym mieczem (gdzie w Nowej Nadziei faktycznym głównym złolem jest Tarkin, Vader jest takim minibossem ) i śmierć opiekuna-mentora faktycznie coś znaczy w tym konkretnym filmie (wujostwo i Kenobi vs Han Solo). Nawet prehistoryczne remaki jak 101 dalmateńczyków czy Alicja, bazowały na motywach ze źródła a nie disneyowskiej adaptacji. I one były dobre. Jedyny remake na który liczę to Herkules. Liczę i jestem przerażona. To będzie kit albo totalny hit. Bo duchowo oryginał to laurka do lat 90-tych i kultu Michela Jordana. Więc styl tiktokowy ma sens. Ale jak to wyjdzie to zobaczymy.
Żadnego z tych filmów nie oglądałem ale te zwierzęta z króla lwa wyglądają źle i sztucznie, pewnie Disney wybrał taką stylistykę żeby wzbudzić większe zainteresowanie i może kontrowersję co miało prowadzić do większych zysków, jeśli chodzi o film z technicznymi aspektami to jak najbardziej chętnie obejrzę tym bardziej że takie filmy w twoim wykonaniu zawierają dużo merytoryki
Jak mogą wyglądać sztucznie, skoro głównym zarzutem jest fakt, że są zbyt realistyczne? Sztucznie by wyglądały, gdyby zrobiono karykaturę, tak jak chcieli fani.
Jeśli o mnie chodzi to tak: Byłem w kinie na "Aladynie" i "Królu Lwie", z czego ten pierwszy wyszedł fajnie, a ten drugi - świetnie. Poza tym widziałem w telewizji "Mulan" i "Księgę dżungli i cóż... Porównując aktorską "Mulan", to pierwowzór jest znacznie lepszy, ale ogółem wyszło okej. "Księga dżungli" to trochę inny przypadek, bo nie widziałem oryginału, ale odczucia mam podobne, jak do "Mulan" - okej, ale bez szału. Jeszcze widziałem "Krzysiu, gdzie jesteś" i jak dla mnie ze względu na to, jak ten film jest uroczy, to najlepsza aktorska wersja animacji Disney'a. Tyle widziałem i nie chcę mi się oglądać nadchodzących remake'ów, bo doszedłem do wniosku, że jest wiele innych ciekawszych filmów do obejrzenia, więc po co iść na coś, co już widziałem, tym bardziej, że mogę obejrzeć oryginał, bo jest wiele animacji, których wciąż nie zobaczyłem. Co do "Vaiany" to robienie remake'u tylko po 7 latach, to gruba przesada. Rozumiem odświeżać filmy sprzed 20+ lat, ale 7?!
Jestem wielkim fanem Avatara, ale nie rozumiem hejtu na ten film aktorski, był całkiem spoko i zobaczyłbym jego drugą część. Ale nie ma nic gorszego i paskudniejszego niż amerykański, aktorski Death Note, za to ktoś powinien spłonąć na stosie.
Dziś przyszedł mi do głowy pomysł, że fajnie by było zobaczyć uniwersum Ben 10 ale w formie MCU. Seriale lub filmy live action z rankingiem +16, bez zapychaczy prowadzące do finału. Oczywiście z własną fabułą, żrby nie wyszło na kopie.
treść filmu w porządku, temat interesujący, obejrzałem do końca. nie potrafię jednak przywyknąć do sposobu prezentacji, ciężko mi się tego słuchało. myślę że to przez troszkę monotonny ton i brak wywierania na widzach jakichś konkretnych emocji. no jakoś mi się nie podobało dziś :(
Ja czekam na netflixowego one piece. Wiadomo, trochę się cykam, ale nic mnie nie skrzywdzi tak, jak dragon ball evolution, więc śmiało obejrzę one piece
Disney po prostu chce, żeby pieniądze się zgadzały
A kontrowersje które narosły wokół tych adaptacji tylko dodają rozgłosu
W sumie "Krzysiu, gdzie jesteś" też na swój sposób był wersją live action disneyowskiego Kubusia Puchatka. Ale tutaj dostaliśmy całkiem nową fabułę, co uratowało ten pomysł. Według mnie najbardziej udana produkcja Disneya ostatnich lat, jeśli chodzi o filmy aktorskie.
To był raczej aktorski sequel niż remake.
Puchatek, krew i miód także 🤭
@@michalwrzesien540 Właśnie to miałem napisać -100 000 budżetu i powstał film klasy "Z". "Puchatek - krew i miód". Gdzie maski można kupić w sieci od dawna. Ryje banię jak "Kokainowy miś" 🤣
Jak to po co,żeby zarabiać kase na frajerach.Nie wymyślając nic nowego.
Hmmm.. trochę z tymi remakemi kojarzy mi się jeden cytat: "Zło nie jest w stanie stworzyć niczego nowego, może jedynie zniekształcać i niszczyć to, co zostało wymyślone lub stworzone przez siły dobra" W czasach zawładniętymi nadmierną poprawnością polityczną pasuje jak ulał :)
"Silmarillion" J.R.R.Tolkiena?
Mam nadzieję, że nie przyjdzie im do głowy robić live action remake Aut
To by było creepy
Zyg zag będzie Teslą
to by było zajebiste
Przecież już jest, nazywa się Transformers :V
Też o tym ostatnio pomyślałem. W sumie nie byłoby to trudne, zamiast aut byliby kierowcy Nascar, szeryf jeździłby modelem Mercury, dziewczyna "Zygzaka" jeździłaby Porsche, byłby miejscowy hipis czy właściciel złomowiska itd. Chyba jednak mimo wszystko nie chciałbym tego oglądać...
Wspomniałaś o Mulan, że zmiany są ok (pewnie bardziej zmiany w ogóle, a nie, że tamte) Z tego co się orientuję w wersji animowanej była scena, jak Mulan sprytem i inteligencją wykombinowała jak wdrapać się na słup. Nie radziła sobie siłowo wśród mężczyzn, ale widać było, że jak się pomyśli, i będzie się bardzo starać i nad sobą pracować, to można osiągnąć sukces. W wersji aktorskiej nie ma słupa. Jest wnoszenie wiader na górę. A Mulan pomaga magia i jej wyjątkowość, bo żeby coś osiągnąć, to trzeba być wyjątkowym, bo przeciętniakom i tak się nie uda.
Odpowiedz jest prosta: Dla pieniędzy 😉
Pytanie to NAM nie wytwórni
Reżyserzy, aktorzy, scenarzyści itd. na pewno biorą spore pieniądze za te live-action adaptacje. Pytanie tylko czy samemu Disneyowi się opłacają
To ja nie wychowałam się na animacjach Disney'a (oprócz Mulan do której mam sentyment) i jestem w tym 1% który faktycznie idzie na remake żeby poznać historię i posłuchać piosenek. Wydaje mi się, że trend remake'owania to próba przedstawienia tych starych filmów nowemu pokoleniu na zasadzie "rodzice mają sentyment to wezmą dziecko, które nie widziało wcześniej bo dla niego Disney to Kraina Lodu". A The Rock pewnie uwidział sobie, że pasuje do roli i sam przepchnął ten projekt licząc że sprzeda ten film(coś na zasadzie Black Adama).
Dla mnie jedyna ciekawa rzecz, jaką oferują wszelkie adaptacje "rysowanych" IP na live action, to kwestie wizualne - jak udało się przenieść kostiumy, kolorystykę, scenografię itd. z animacji/komiksu na aktorski grunt. Niektórym to wychodzi fenomenalnie, innym kiepsko.
Zazwyczaj kiepsko.
Aterixy i Obelixy w wersji aktorskiej są spoko. Ile memów powstało dzięki nim.
Jak dla mnie, to Misja Kleopatra jest najlepsza na świecie. xD I jeszcze świetny, polski dubbing, a bardzo nie lubię dubbingu w filmach, jednak tu wyszedł perfekcyjnie. Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego JAK to zostanie zrobione.
Nie jestem w stanie tego oglądać. Kreska Uderzo to integralna część "Universum" Asteriksa. Tylko komiksy i filmy animowane (nie w 3D!) !!!
Łukasz stelmach podał w jednym ze swoich materiałów powiedział, że wszystkie rimejki mają smakować jak woda czyli pozbawić je wszystkiego co mogłoby kogokolwiek obrazić a co za tym idzie szkodzą fabule, morałom, postaciom itd. Dzisiaj wszystko musi być pozbawione smaku bo jest wiele ,,wyjców'', którzy wrzeszczą o byle co.
Przez takie durne wypowiedzi nie oglądam już ani Jego kanału, ani "Napisów Końcowych" - niestety, odkąd przerzucili się z komiksów na wszystko co wychodzi stali się starymi zgredami, którzy są już za starzy żeby cokolwiek im się podobało ... Wolałem ich jak zajmowali się tylko Marvelem i DC;
@@lis222222 stelmachowi spodobał się film pinokio del toro z 2022 roku, polubił też np. kacze opowieści z 2017 roku, więc raczej nie jest starym zgredem, tylko widzi problem z bezsmakowymi filmami.
Wakanda Forever jest perfekcyjnym dowodem.
Tyle, że Stelmach żyje swoją ideologią i to przez nią ocenia filmy. Jeśli coś mu się nie podoba w nowym Disneyu to to że jest za mało upolityczniony, co jest ciekawa ponieważ to Disney najbardziej babra się w polityce.
@@HieMan-g1n szczerze nic z tego co do mnie mówisz nie ma żadnego sensu, gdzie w tym wszystkim jest polityka? (pytanie retoryczne)
Jak byłem w podstawówce to marzyłem by zobaczyć "Króla Lwa" live action, więc poniekąd Disnay spełnił moje marzenie. Reszta jest mi obojętna
Ten nowy Król Lew nie był adresowany do nowego pokolenia co go nie znało aby się z nim zapoznało. Ciemny, mroczny i zbyt poważny jak dla młodego odbiorcy. Podobnie się zapowiada nowa Syrenka przy czym przy tym projekcie jeszcze postanowili zmienić kolor bohaterki w imię poprawności i tym samym jeszcze bardziej zniechęcić do oglądania tego potworka.
O niee, i ten zły kapitaliss
Te filmy są dla następnego pokolenia. Po prostu. Dalej, dalej, nowa perspektywa!
Imperator mrówek sam powiedział, że nie warto kupować biletu na seans np. rimejku małej syrenki i zamiast tego wydać je na coś z faktyczną wartością.
Ale nie warto bo film będzie słaby, czy nie warto bo wiadomo kto i o co robi pretensje?
@@Gzehoo nie warto ponieważ poza zmianą treści piosenek na ,,bezpieczniejsze'' oraz że w rolę ariel wcieli się czarnoskóra aktorka to i tak ten film będzie pod względem treści odgrzewanym kotletem co udowodniły poprzednie rimejki.
Można by też wspomnieć o Flintstonach z 1994,to najlepsza live-action wersja kreskówki.
Wizualnie dawał wtedy radę ale fabularnie nie było to nic odkrywczego nawet jak na połowę lat 90.tych. Mimo wszystko wspominam ten film z sympatią jako nie fan Hanna Barbery ;)
Porównując szczególnie ze Scooby-Doo xD
On był cudownie campowy i bardzo w duchu oryginału. Teraz takich filmów nie robią
Uuu... Czyli The Rock nie potrafi pogodzić się z anulowaniem dwójki Black Adama.
ja też nie jestem fanem remake'ów i uwiera mnie cynizm korporacji, ale to nie powód, żeby zgrywać alternatywkę przed kamerą i z góry jechać po całym kapitalizmie :)
8:45 - taką taktykę (czyli niby dokument, ale nie do końca) zastosowano przy stworzeniu ,,Walking with Dinosaurs 3D" z 2013 roku
Gdyby w remake'u Króla Lwa wykorzystali prawdziwe zwierzęta, to by mi zaimponowali.
No, mnie też.
No właśnie nikomu to odgrzewane kotlety ale z dodatkiem innej przyprawy( pewnie gówna ) dla nowego pokolenia niewolników
Smutny jest fakt że Disney może zrobić najbardziej badziewny film na odpierdziel a ludzie z dziećmi i tak rzucą się na bilety do kina więc im to się opłaca
wyrobili sobie niestety markę i trochę potrwa zanim stracą swój mityczny status
Podobno Disney robił mega spore przekręty podatkowe w latach (2019-2022) i preparował dochody by zadowolić inwestorów
To niestety tak działa. Im gorszy film tym ma większy rozgłos. A wielu ludzi jak się o tym dowiedzą to idą do kina żeby sprawdzić to naprawdę takie g*wno jak o tym w Internecie piszą.
Z tymi Remake'ami Disney'a mam tak:
Księga dżungli - Wole remake
Piękna i Bestia - Animacja i Remake
Krzysiu gdzie jesteś i Mary poppins - miło wspominam
Dumbo - okej ale jednak wole oryginał
Aladyn - Animacja lepsza pod każdym względem ale Remake też spoko no i piosenki zajebiste wciąż
Król Lew - Obie Wersje uwielbiam
Mulan - Animacja lepsza a Remake mimo szacunku do zmian ale ostatecznie totalny niewypał
I tyle widziałem Pinokio (od Zemekisa bo ten od Del toro to kapitalny film) mnie nawet interesował ale ostatecznie pominąłem i chyba dobrze. Mała syrenka i tak dalej olewam. Ale ponoć Cruella jest spoko i nawet bym obejrzał dla dwóch Emm.
Pozdrawiam ,,Well Tvfilmy playing as a lord I command thee Kneel!!"
Pozdro dla kumatych
A ja nie kumam, czemu ludzie tak hejcą Mulan? Przecież remake pokazał główny problem lepiej niż oryginał. Oryginał użył tego, że kobiety są gorsze tylko jako p[lot device. Remake zrobił z tego motyw przewodni.
A Król Lew? To przecież największy niewypał. Film, którego głównymi wartościami są gagi i humor, został ich pozbawiony kompletnie. Nie ma śmiesznych scen, bo te sceny z "żywymi" lwami wyglądałyby dziwnie. Król Lew bez scen jak taniec hula to nie Król Lew. Nawet piosenka o chęci zostania królem była niewypałem. A najlepsza piosenka - Skazy, w ogóle się tu nie pojawiła. Co jest w tym filmie takiego niesamowitego? Bo dla mnie pozbyli się WSZYSTKIEGO, co dobre, nie zostawiając nic w zamian. A o hienach nie wspomnę. Najgorsza zmiana jaką mogli dać. I te żarty Eddiego... Cringe nad cringe'ami.
@@Netsuki Dla mnie Remake Mulan był taki se. Niby ładny, Wiedźma niezła czy walki ale niestety nudny, bezbarwny, sama Mulan jedna mina przez cały film i tyle nic. Film do obejrzenia i zapomnienia. Animacja lepsza i tyle. Król lew ja nie kumam hejtu na remake oczywiście wizualnie fenomenalnie ale reszta rzeczy dla mnie wszystko to co było w oryginale i wciąż dobre choć Piosenki nierównie Hakuna matata wciąż trzyma poziom ale zgadzam się z tobą piosenka o chęci zostania królem taka se.
W skrócie każdy ma swoje zdanie.
Cruella jest dobrym, jeśli nie bardzo dobrym filmem. Jedyna rzecz jaka mi się nie spodobała to samo zakończenie dotyczące genezy naszych ukochanych dalmatyńczyków. Kto zna oryginał od razu skojarzy o co chodzi. Zakończenie wszystko miesza i przez to nie można traktować tego filmu jako remaster, tylko czysty remake, nowe aktorskie uniwersum niepowiązane w ogóle z animacją.
@@Netsuki Właśnie pokazał ten problem dużo gorzej. Sama Mulan jest dużo gorsza, nie ma praktycznie charakteru. W oryginale Mulan była inteligentna, sprytna, pomysłowa, nie musiała posiadać super siły fizycznej bo nadrabiała to głową. A tutaj jedyną siłą Mulan jest to że jest silna. Sama scena jej treningu jest bez sensu. W animacji udało się jej przez niego przejść dzięki jej zdeterminowaniu a w filmie dlatego że "zawsze była silna tylko męski świat jej na to nie pozwalał" ciężko uwierzyć w to że ktoś kto nie trenował całe życie będzie równie dobry co doświadczeni żołnierze. Nie mówiąc już o tym że skasowali Mushu bo realizm a dali transformujące się w ptaki wiedźmy i walki w powietrzu jak z klasycznego kina japońskiego. Tutaj tej animacja wypada lepiej i a nawet realistyczniej.
@@Squotty_Patty Okej
Kapitalizm jest najlepszym systemem, a przynajmniej lepszy od komunizmu....
Mogę od razu odpwiedzieć bez oglądania filmu: dla kasy
Są fajne adaptacje jak Aladyn czy Kopciuszek, remake'i jak Czarownica i chały jak filmy o zwierzakach które nigdy nie powinny zostać "live action"-esqe jak Król Lew, Dumbo czy Zakochany Kundel. Po prostu nie, to i tak i tak jest animacja komputerowa, jeśli chcieli ponownie nakręcić klasyki żeby wydoić ludzi z hajsu to lepiej by wyszło po prostu zrobienie tego w "klasycznej" animacji 3D. Że już nie wspomnę o odgrzewaniu Vaiany choć jeszcze dobrze nie wystygła (6 lat od premiery to nie tak dużo), czy najnowszym przebłysku geniuszu Dreamworks który po klęsce nowego serialu i na fali postanowił zrobić live action Jak Wytresować Smoka zamiast grzecznie przeprosić i naprawić tę porażkę zwaną trzecią częścią czy właśnie nowy dobry serial z uniwersum.
Nie no ale trójka była całkiem fajna. Owszem słabsza ale fajna. Ja nigdy tak nie ryczałam w kinie jak wtedy gdy Szczerbatek odchodził z nową rodziną. Aż mi głupio było przy rodzince z dziećmi obok mnie w sali kinowej. A co do Króla Lwa, w smie to lepszy byłby film o przygotowaniach do spektaklu na Broadwayu/West Endzie. Gdzie fabuła animacji jakoś zazębia się z perypetiami aktorów. Trochę jak serial o teatralnej wersji High School Musical. To byłoby ciekawe koncepcyjne
@@paulinagabrys8874 Ja też wychodząc z sali i słysząc together from afar wycierałam nos wmawiając sobie że to przez sezon grypowy a nie emocje, co nie zmienia faktu że dla mnie wszyscy w tym filmie po prostu nie byli sobą i nic nie trzymało się kupy a podobną fabułę typu Szczerbatek znajduje i zakochuje się w białej nocnej furii etc. czytałam już na blogspotcie w 2010
Szczerze mówiąc niektóre z nich są ok (np Piękna i Bestia czy Aladyn), a inne są słabe i mi się nie podobały (np Mulan, czy Król Lew), więc tutaj bardzo różnie bywa w tym temacie i ciężko mi jest określić czy to dobrze, czy źle, że Disney je wydaje, więc ja mam do tego bardzo neutralne podejście
Dlaczego w ogóle korzystamy z określenia "remake" skoro tylko część filmów live action można uznać za takowy, a reszta to prequel, sequel lub inna wersja?
- "101 Dalmatyńczyków" - remake będący jednak uwspółcześnioną wersją historii
- "102 Dalmatyńczyki" - sequel
- "Alicja w Krainie Czarów" - sequel
- "Alicja po Drugiej Stronie Lustra" - sequel
- "Czarownica" - alternatywna wersja historii
- "Kopciuszek" - remake
- "Księga Dżungli" - remake, aczkolwiek różniący się od wersji animowanej, min. zakończeniem
- "Piękna i Bestia" - remake
- "Krzysiu, Gdzie Jesteś?" - sequel
- "Mary Poppins Powraca" - sequel
- "Czarownica 2" - sequel
- "Dumbo" - remake, aczkolwiek mocno rozbudowany względem krótkiego oryginału
- "Aladyn" - remake
- "Król Lew" - remake
- "Zakochany Kundel" - remake
- "Mulan" - remake, aczkolwiek z licznymi zmianami
- "Cruella" - alternatywna wersja historii
- "Pinokio" - remake
- "Piotruś Pan i Wendy" - tu jeszcze nie wiadomo i zanosi się na taki misz masz
- "Mała Syrenka" - remake
- "Król Lew; Mufasa" - nowa historia
Tak więc, 10 filmów to remake a osiem to prequel, sequel lub alternatywna wersja.
Jak dla mnie Kopciuszek 2015 to jest alternatywna wersja baśni, bo ona ma bardzo mało z animacji.
BERSERK Z 2016 to jes dopiero perełka do oryginału
Pozostaje powiedzieć:
Nie ma aktorskiej adaptacji ostatniego władcy wiatru w Ba Sing Se
Już po tytule wiedziałem kto to poprowadzi...
Ja czekam na live action szreka
Teraz jak o tym wspomniałeś to ja też czekam na ten remake.
Wstawiłeś bigos na gaz, bo ciągle spoglądasz w lewą stronę? Gadałem z Aleksym możesz robić drugą cześć, ale podczas nagrania mam mieszać Ci bigos abyś się nie rozpraszała. Spoko potrafię mieszać łokciem.
nareszcie ktoś zadał to pytanie
Moją remakową perełka jest "Piękna i Bestia" - wspaniale dobrani aktorzy, sceneria, dopieszczenie szczegółów, piosenki i dodanie kilka elementów, które fajnie dopełniły fabułę jak kwestia czemu Bella jest bez mamy. Tak samo "Kopciuszek" z 2015r. - lekka reinterpretacja ale kilka elementów łatające niektóre dziury fabularne. Na tej samej zasadzie podobał mi się "Aladyn" - choć nie był idealny, to kilka nowych elementów było spoko. "Czarownica" 1cz petarda. "Krzysiu, gdzie jestes" był wg mnie uroczy i miło sie oglądało.
Dodawanie NOWYCH elementów jest okey ALE nie zmienianie całych wątków. Usunięcie Muszu z Mulan to dla mnie totalna zbrodnia. Jak teraz słyszę, ze Ariel będzie silna i niezależną syrenką to już mi się płakać chce xD
Przymierzam się teram do nowej wersji "Zakochanego kundla" ;)
Przyznam jednak że aktorski Alladyn bardzo mi się podobał. Fajne podejście do tańca, muzyki, świetnie zagrany dżin. Wprawdzie ten wątek feministyczny wydał mi się trochę wtrącony na siłę, ale może jestem przewrażliwiony
Dobrze, że nie chodzę do kina na te rimejki, po co na nie marnować czas, skoro istnieje dużo oryginalnych animowanych seriali i filmów, którym zamiast tego warto dać szansę.
Ja chętnie zobaczyłbym Drogę Do Eldorado w wersji liveaction. Tu akurat jest potencjał.
Pod warunkiem że nie będzie jej robił Disney
A droga do el Dorado nie była od DreamWorks?
@@boncboncki89 Była. I niech tak zostanie. Niech Disney jej nie rusza
@@karolm476 nie może jej ruszyć bo nie jest jej
Ja do Małej Syrenki broniłem tych remaków bo ta zmiana koloru skóry jest według mnie bez sensu, głównie chodzi o to że wcześniej Disney promował te różnorodność w rękach a w małej syrence na siłę czarną dali i to "ugrzecznienie" piosenek, żeby nie było nie mam nic przeciwko zmianom np. Pinokio gielrmo del Toro był genialny
W remake'u Króla Lwa mogliby pokazać więcej. Ucięte sceny, Zirę. A tylko dodali scenę ze Skazą i Sarabi i to jak zdobył bliznę.
Ale na przykład podoba mi się że w Zakochanym Kundlu oni fajnie zmienili że Lady i Tramp jednak nie mieli zwierząt. Cały film skupiał się bardziej na tym jaki mamy problem z bezdomnością zwierząt
Ja się broniłem przed adaptacjami baaardzo dlugo i większość jest mierna/słaba czasem średnia ale Piękna i Bestia według mnie jest super, dużo lepsza niż oryginał no i serce kradnie E.W.
Zgadzam się, live action Piękna i Bestia jest dużo lepsza niż oryginał.
Ja bym nie powiedziała, że Alicja Burtona była live action Disneya. Z filmem Disneya nie ma to nic wspólnego, z książką również. Burton to Burton, chciał swoją Alicję więc zrobił. Fakt, liczyłam, że będzie to historia raczej zbliżona klimatem do Americna McGee's Alice, no ale jest jak jest. Jak uwielbiam Burtona, to dla mnie to nie było to na co liczyłam :)
Popieram, film Burtona to bardziej horror i na 100% nie target Disney'a. Pamiętajmy też, że Disney nie wymyślił Alicji a jedynie zrobił adaptację książki.
Bo nie mają już pomysłów ?
Ja lubię oglądać remaki Disneya ze względu na nostalgię i ciekawość czy coś zrobią inaczej. Moje ulubione to „Król lew”, „Piękna i bestia”, „Alicja po drugiej stronie lustra”, „Kopciuszek”, „Cruella”, „Czarownica 2”, „Księga dżungli”. Mniej mi się podobały „Mała syrenka” i „Zakochany kundel” przez styl i zmienioną historię. 😉🥰🦁🐶🩷
Ja osobiście remaki oglądam dla porównania. Uwielbiam animację, ale znam osoby które nie mogą jej zdzierżyć albo nie potrafią się odpowiednio skupić. Wtedy takie adaptacje mają trochę sensu.
Wszyscy piszą, że te filmy są robione dla kasy, ok ale nikt nikogo wołami do kina nie zaciąga, nie ma obowiązku chodzić do kina, prawda? Skoro jednak takie filmy zarabiają i to niemało to jednak jest na nie zapotrzebowanie.
Taki Guy Rithie robi fajne filmy ale od drugiej części "Sherlocka Holmesa" nie potrafi przyciągnąć widowni do kin, udało mu się tylko z "Aladynem", więc ludzie chcą takie filmy oglądać, zwłaszcza w USA. Być może My, Europejczycy nie możemy zrozumieć, że Hollywood robi filmy głownie dla ... amerykanów a My jesteśmy tylko dodatkowym rynkiem zbytu.
Dosłownie. To samo jest z anime. Rynek krajowy jest najważniejszy. Dla Europejczyka, nawet niewyrobionego kino Hollywood jest jak młucka. Z Japonią jest inaczej, bo anime dopiero wchodzi i oprócz shonenowych hitów jak Demon Slayer czy Jujusu Kaisen to w kinach są produkcje od sudia od Your Name i czasem coś innego się znajdzie. Cała imba o Aggretsuko i To nie wypanda to pokłosie niezrozumienia różnic kulturowych. Najczęściej ból tyłka mają Jankesi. Bo Japończycy są raczej nieśmiali i pracodawcy wręcz czasem robią za swatki dla swoich pracowników, jak widzą że mają się ku sobie (tak, pod tym względem Śnieżny chłopak i cool dziewczyna to prawda). A Azjaci to w ogóle mają bardziej rygorystyczne wychowanie dzieci, które daje mały margines na autonomię i liczą się wyniki w szkole, bo bez nich nie ma dobrych studiów a bez studów nie ma dobrej roboty.
@@paulinagabrys8874 Anime jest jednak w Polsce dostępne od lat, czego Polacy czasem nawet nie wiedzą - np. w latach 80.tych mieliśmy wiele dobranocek, które były kooperacją Japońsko - Europejską, min. "Pszczółka Maja", "W 80 Dni Dookoła Świata z Willy Fogiem", "Cudowna Podróż", "Mali Mieszkańcy Wielkich Gór", itp. Były filmy studia Ghibli, są Pokemony, Naruto, Król Szamanów, itp. Mimo wszystko mieliśmy czas żeby się do niej przyzwyczaić, choć nadal wielu traktuje Anime i Mange jako coś dziwnego, obcego, dziecinnego?
@@lis222222 oj nie. Anime w Polsce owszem miało swoje preludium za komuny wraz z Mają (choć dla mnie ona jest 100% niemiecka z outsourcingiem animacji do Japonii) i Załogą G (to było pierwsze nowoczesne anime w Polsce). Ale faktycznie pierwsza fala to lata 90-te od staroci w kiepskiej jakości puszczanych na Polonia 1, przez Superświkę z dubbingiem na TVN na Muminkach i Dragon Ballu kończąc. Jeszcze mamy pokemony, Yu-Gi-OH i inne serie zabawkowo-karciane z własnymi tazosami. Potem mamy skutki regresu związany z kontrowersją superniani i puszczaniem anime albo na Hyperze (którego nie miałam), albo tych kilku tytułów na Jetix i Cartoon Network. Obecnie mamy streamingi i oprócz Netfliksa i mocno ograniczono Disney Plus (kiedy napisy i dubbing do Bleacha, dranie😠). Crunchyrolla nie liczę, bo może i można płacić w złotych ale żadne anime tam nie ma nawet polskich napisów, o dubbingach z litości nie wspomnę
@@paulinagabrys8874 Na Netflixie mogłoby być tego więcej, np. wszystkie serie Pokemonów i wszystkie filmy kinowe + nie wszystkie mają polski dubbing ;) Miał być Kapitan Tsubasa i nadal nie ma ;) Disney dopiero zaczyna, choć gdzieś słyszałem plotki, że chcieli kupić prawa do Naruto - z drugiej strony, Netflix mógłby się wziąć za aktorski serial o Ashu i o Pikachu ;)
Dużo ludzi nie lubi kreskówek. Disney ma teraz możliwość dotarcia do obu grup.
Zjadłaś ,,E" w tytule w REMAKE'I
12:18 artefakty, prosze mnie nie straszyć że mi karta siada bo cofałem specialnie
Podejście Disneya do swych nowych produkcji wkurza mnie już od kilku lat. Pomijając ich remake'i to irytujące jest też tworzenie sequeli na siłę, podpinając się pod znane i lubiane marki sprzed lat. Tyle lat po premierze pierwowzoru nagle wyszły takie filmy jak Iniemamocni 2, Ralph Demolka 2, Toy Story 4, Gdzie jest Dory, Auta 3 i inne. Da też rebooty takie jak Buzz Astral czy Samoloty 1 i 2 (nawiązujące do Aut). Czy produkcje te były potrzebne? W większości nie. Jest to robienie kontynuacji filmów, które takowych nie potrzebowały. Owe kontynuacje w dużej mierze są zbędne, często nawet słabej jakości (np wspomniane auta 3) i jest to skok na kasę zamiast zrobić coś ciekawego. Po natłoku takich produkcji, Disney przez ostatnie ok. 2 lata wydał co prawda kilka nowych tytułów, ale to podejście wciąż jest obecne. Po prostu wyciskanie pieniędzy z dawnych, dobrych filmów. Warto też zwracać uwagę na Disnoyowskie zmiany w (w zdecydowanej większości) nie potrzebnych remake'ach. Zmienianie koloru skóry i innych cech różnych postaci, bo to jest teraz modne jest irytujące i absurdalne. Ogólnie Disney przez ostatnie lata psuje swoją wypracowaną przez poprzednie dekady dobrą renomę i warto ich krytykować za to podejście oraz głosować portfelem przeciwko nim.
Nie podoba się nie oglądaj- proste. A że robia to dla kasy? A dla czego mieliby to robić? Dorośnij proszę bo lubię ten kanał, a mega psujesz jego odbior. Chyba, że zmieniacie grupę docelowa na poniżej 12 roku życia to kliknijcie lajka, a ja swobodnie odsubuje i nie będziemy się wzajemnie męczyć.
Uważam, że remake Dumbo powstał, by zakopać element rasistowski głęboko w odmętach archiwum.
Czekam na odpowiedź pt. "Po nic"
No wow, kto by się spodziewał, że w remakach Disneya chodzi o pieniądze
Lubię cię ale od aktorskiego Ghost in the shell się odp... PS Wiadomo że wolę animowaną, ale aktorska też jest udana. Obie mam na płytach. Wiem że jest też serial ale nie oglądałem.
Nadal czekam na Remake live action o tej kreskówce z Kaczorem Donaldem w trzeciej rzeczy.
Mam problem z tym filmikiem. Słucha mi się mi go dobrze, ale jego treść jest bezsensowna.
Liczyłem na jakieś być może omówienie błędów w poszczególnych adaptacjach live action lub cokolwiek ciekawego, a tu stracone 14 minut.
Z góry przyjęta teza, w zasadzie brak treści. Takie przekonywanie przekonanych. Merytoryczne dno. Kanał "Na gałęzi" jest dużo lepszy.
Tymczasem twórcy Batmanów, Supermanów, Spidermanów...
Co do edycji i przeanimowania - patrz George Lucas i kolejne remastery Gwiezdnych Wojen :p
A tak poza tematem, widziałaś Lackadaisy? Z chęcią obejrzałbym twój materiał na temat tej animacji :D
Mam wrażenie że ktoś gdzieś w Disneyu stwierdził, że nie są już tylko marką tworzącą bajki dla dzieci, tylko wielką filmową korporacją, a skoro wiele dorosłych osób dzisiaj uważa oglądanie "bajeczek" za dziecinne i odrzuca nazywanie ich "filmami animowanymi" i traktowania ich jak filmy właśnie to postanowili, że dobrym pomysłem będzie przerobienie ich kultowych marek na formę "odpowiednią dla dorosłych odbiorców".
Osobiście nie widzę w tym nic złego, Król Lew z 2019 roku może nie był najlepszy, ale Aladyn był już spoko wykonany, jednak dużym problemem Disneya jest ich wymuszona poprawność polityczna, czyli umieszczanie w roli dobrze znanych nam postaci aktorów o innej etniczności, głównie zamiana postaci białoskórych na ciemnoskóre, i z jakiegoś powodu uparte dążenie do tępienia postaci rudych i obsadzania w ich roli osób o bardzo ciemniej karnacji.
Najlepszym przykładem jest Mała Syrenka, gdzie bardzo ostra krytyka ze strony widzów padła na zamianę Arielki z rudowłosej jasnoskórej dziewczyny na taką o śniadej cerze i ciemnych włosach, która to decyzja była bardzo broniona przez środowiska polityczne, do których Disney stara się trafić ostatnimi laty. Takie ruchy nie były wykonywane w adaptacji Aladyna, gdzie aktorzy byli dobrani w miarę dobrze etnicznie w porównaniu do oryginalnych postaci. Ostatnio z kolei po zapowiedzi live action Lilo i Stitcha osoby które wcześniej broniły zamiany wyglądu Arielki zaczęły atakować decyzję studia za obsadzenie w roli siostry Lilo, czyli Nani, dziewczyny która jest z pochodzenia Hawajką, ale "jej cera jest za jasna i rysy zbyt mało lokalne" w porównaniu do oryginalnej postaci, w związku z tym media zaczęły nagłaśniać to jako "whitewashing", ale po wcześniejszym "blackwashingu" Arielki była w tych samych mediach cisza.
Problem polega na tym, że media i środowiska polityczne bardzo stronniczo podchodzą do sprawy. Disney liczy tylko pieniądz, więc zrobi wszystko żeby zarobić jak najwięcej, dlatego jest szansa że pod politycznymi naciskami zamienią aktorkę Nani, jednak takie same naciski ze strony widzów nie zadziałały w przypadku Arielki. Tak jak we filmach ze stajni Marvela czarny Heimdal nikomu nie przeszkadzał, wszak mało osób czytało komiksy, tak oryginalne bajki Disneya są znane szeroko na całym świecie, wręcz wychowały się na nich całe pokolenia, więc tutaj wymuszona poprawność polityczna jest strzałem w stopę.
Uważam że to jest właśnie największa bolączka remaków live action od Disneya. Gdyby zostawili materiał źródłowy w spokoju i skupili się na poprawnym wyreżyserowaniu filmu, oraz dobrali aktorów odpowiednio do oryginalnych postaci, osiągnęli by większy sukces, a tak widzowie muszą męczyć się z oglądaniem kwiatków pokroju czarnoskórej genderless wróżki chrzestnej w Kopciuszku granej przez faceta. Niestety, ale podejście Disneya odpowiada tylko skrajnie liberalnym ludziom, a jest to zbyt mały odsetek widzów, żeby można było liczyć na kinowe sukcesy. Dopóki studio nie otworzy oczu i nie przestanie wybiórczo traktować swoich dzieł, tak jak Aladyna i Mulan (tutaj również nie doszło do żadnych zmian oryginalnych postaci pod względem etnicznym, niestety nawet to nie uratowało tego filmu, jest zbyt mocno "ukrytym smokiem" i "latającym sztyletem", a Mulan jest zbyt wyidealizowana i wręcz wybóstwiona jak na zwykłą dziewczynę z prowincji ratującą życie i honor ojca) remaki live action są niestety skazane na porażkę, nad czym osobiście bardzo ubolewam, jako jeden z tych którzy wychowali się na filmach Disneya chciałbym zobaczyć aktorską wizję starych, dobrze znanych mi historii, jednak chciałbym by nie były one ani podszyte, ani tym bardziej rzucające mi prosto w twarz polityczną propagandą. To jest i zawsze powinno być w końcu kino rozrywkowe, a nie polityczna agenda.
A mi akurat czarny Heimdall przeszkadzał, chociaż Marvel nie bardzo mnie obchodzi. Interesuję się za to mitologią nordycką, w której miał białą skórę i włosy. Jeśli tak im zależy na różnorodności, to mogli się przyłożyć i obsadzić w tej roli albinosa.
@@meridaskywalker7816 tyle że w MCU Asgardczycy to kosmici. Niby Miłość i Grzmot zamieszali z bogami ale generalnie świat z MCU nie jest tożsamy z naszym światem. Także czarny Heimdall niczego tu nie psuje. To nie aktorska wersja legendy o Amlecie znaną i nas jako Wiking, gdzie wszyscy musielibyć biali bo akcja dzieje się w tych miejscach w Europie, gdzie mieszkają/najeżdżają wikingowie. Reżyser miał koncepcję by film wizualnie był jak najbliżej realiów historycznych i miał do tego prawo. Tak samo jak inny reżyser miał prawo zrobić czarną żonę Henryka VIII, zwłaszcza że historia była fabułą a nie filmem dokumentalnym. Litencia poetica, czy na nasze selekcja materiału i położenie akcentu na te elementy, które nas interesują
@@paulinagabrys8874 Rozumiem koncepcję, ale problem w tym, że niektóre dzieciaki naprawdę się uczą mitologii z filmów o Thorze, w których wygląd Heimdalla nie jest jedynym odstępstwem. Poza tym moimi zdaniem, jeśli robi się filmy na podstawie jakiejś kultury, powinno się jednak szanować materiał źródłowy. Chociaż oczywiście rozumiem, że przystępność i marketing dla większości wytwórni liczą się bardziej.
Co do czarnoskórej Anny Boleyn, reżyser oczywiście miał do tego prawo, ale czy był to dobry pomysł? Moim zdaniem nie. Jeśli robi się film o postaci historycznej, to powinna ona wyglądać przynajmniej podobnie, jak w rzeczywistości. Ale sądząc po kostiumach z tego filmu, to twórcy w ogóle mieli zgodność z historią głęboko w poważaniu.
Niech ktoś zrobi remake "Teletubisie" to ja wypierdzielam na marsa.
Ja juz nie pojde do kina na zadne live action od disneya jesli nie bedzie dotyczyc Villaina, bo coraz bardziej sie nie starają w tych filmach
Mam wrażenie ze w Pieknej i Bestii Kopciuszku i Królu lwie mieli jeszcze jakis zamysł, w mulan jeszcze probowali ale tragicznie im wyszło xD a każdy kolejny fakt i trailer dotyczący małej syrenki to już czysty dowód, że im się poprostu nie chce bo tak jak mowisz w filmie
Tak czy siak na tym zarobią
Ja lubię filmy aktorskie na podstawie animacji od Disneya (zjecie mnie za to)
Na podstawie kreskówek tylko jak robią to we realistyczny sposób w Scooby-Doo czy Flintstonach live action nie mogłem patrzeć na kreskówkową fizykę w realu
Asterix ma ten sam problem ale jest przynajmniej śmieszny
Gorsze od puchatka - krew i miód to już chyba nic nie będzie...
Cytując klasyka "a po co komu to potrzebne" 😀
Animacja to pewna forma przekazu. Doskonałym przykładem jest tutaj krol lew gdzie na animowanych postaciach emocje były perfekcyjnie czytelne w odświeżonej wersji już tak dobrze to nie wyglądało. Poszedłem jednak do kina... Corka chciała 😉
Ej, ale bez kitu - "Brooklyn nine-nine" to totalnie amerykański remake "13 posterunku"
Peralta to Cezary, komendant wiadomo, Terry robi za Arniego, jest laska, w której się kocha główny bohater, jest jędzowata druga policjantka, jest głupawy kolega... no wszystko się zgadza. Fabułę niektórych odcinków też bym podciągnął:P
Czy scenariusz do tego materiału pisał Jordan?
Legenda głosi że niedługo filmy będą wychodzić w dwóch wersjach
Przy czym już Disney zaczyna sie dusić... Bardzo ostre reakcje na małą syrenkę, Pinokio czy Piotrusia Pana mogą im wyjść bokiem. Nie mogą robić g**** w nieskończoność bo sami w tym g**** utoną. Już w 2019 Disney zbezcześcił własną świętość.
W Toy Story przeanimowanie nie jest potrzebne. Można najwyżej wymienić tekstury, ale reszta jest doskonała
Ja tak tylko delikatnie doczepię się aspektu technicznego: dziewczyna mówi o filmach. Zacna branża. Trochę się na tym zna. Sama realizuje cały materiał - w liście płac nie widzę, żeby za montaż był odpowiedzialny ktoś inny. Więc jako świadomy widz oczekuję na poziomie realizacji trochę lepszej jakości chociażby dźwięku. Nie chodzi mi tutaj o kamery i mikrofony za 15tyś ale w postpordukcji można chociażby zniwelować echo. A jeśli to już jest audio po edycji tzn, że trzeba trochę dostosować pomieszczenie (koc ma chyba każdy w domu) :) także ten...mówimy o branży w której dźwięk i obraz jest najważniejszy to moim zdaniem trzeba troszkę chociaż od tej strony zadbać o swoje mini-produkcje. Rzekłem.
Są potrzebne jak umarłemu kadzidło. Ci za uroda😘
Znajdź mi live action w remaku Króla Lwa.
No Ameryki nie odkryłaś, myślałam, że dowiem się coś nowego i ciekawego, a tu luźna opina oparta banalnymi przykładami, bez zgłębiania się w temat.
Jedyny remake jaki widziałem to "Księga Dżungli", ale to tylko dlatego, że Leciało to teraz na święta w tv, A tak to unikam tych szrotów.
Myślę że tyle analityków w studiach filmowych nad tym myślało i wyszło im że warto. A ta analiza jest strasznie płaska i tendencyjna. Na szczęście widzowie decydują na co idą. Sorka jakość tych materiałów na kanale pikuje. Czekam kiedy się rozbije.
Plaga to nadużywanie "znaku cudzysłów" przez prowadzącą - litości.
2:26
Ja słyszę ten kadr.
Oczywiście chodzi o "Live and let die" McCartneya, ewentualnie o tuzin+1 zawartości "The Spaghetti incident".
Żartuję. Wiadomo co mi, a pewnie i wam w uszach brzmi. Jeden z najlepszych coverów od czasu "With a little help from my friends" The Beatles w wykonaniu Joe Cockera. Takie przeróbki szanuję,
ale po kiego grzyba kopiować animację do wersji aktorskiej 1:1 nie rozumiem.
Pani Redaktorko śpieszę z odpowiedzią na Pani pytanie, po co? Kilka godzin temu skończyłem 42 lata i właśnie oglądam Peter Pan & Wendy, na Królu Lwie płakałem w kinie kilkanaście i kilka lat temu, a Pinokia oglądałem z przyjaciółką po spożyciu sporej ilości soku z gumijagód. Wspólny mianownik? Sentyment i radość, czysta radość, której Pani próbuje się wyzbyć na rzecz "profesjonalizmu". Pani próbuje być Kapitanem Hakiem, a ja jestem dalej tym samym Michaelem z kreskówki i life action. Dwa semestry produkcji telewizyjnej i filmowej i miłość do kina nauczyły mnie między innymi tego, że film jest produktem, który ma zarabiać pieniądze, a sentyment w tym pomaga. Piotruś Pan, 101 dalmatyńczyków, Król lew, Pinokio, czy nadchodząca Mała Syrenka są produktami, które zarobiły miliony kilkadziesiąt lat temu i dzięki life action będą znowu zarabiać, bo na Małą syrenkę zabiorę do kina swoją chrześnicę, a jeśli otrzymam zgodę siostry z przyjemnością obejrzę z Młodą oryginały rysunkowe i life action na D+, dzięki czemu platforma kolejny raz zarobi. Proszę sobie wyobrazić 42 letniego gościa ze łzami w oczach, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że Peter Pan & Wendy to będzie life action, po wyjątkowo nieudanym dniu. Po to między innymi sztab ludzi ciężko pracuje nad każdym z tych filmów.
Umieść ściągę nad albo pod kamerą 😊
Jedno wielkie obcinanie kuponów po raz enty.
Zresztą już nawet w starych animacjach byli w tym temacie obcykani bo wiele ,,asetów'' głównie modeli ruchy były wspólne dla wielu dzieł, nawet na kanale o tym mowa kiedyś.
Według mnie ekranizacje kreskówki w jakikolwiek sposób mija się z celem bo kreska raczej się nie starzeje, jedynie co to kopia z wiekiem odstaje jakością. W grach właśnie jakość, a w zasadzie dostępność na danym sprzęcie który idzie z dużym tempem naprzód jest jak najbardziej uzasadniona.
Filmy natomiast często w nowszej wersji są kręcone w całości na nowo, w oparciu o scenariusz, a nie kropka w kropkę odtwarzane, np DC i Batmany, tyle wersji, a każda inna.
Dochodzi tu jeszcze wielką chęć wciśnięcia swojego pomysłu, wizji dzieła, ale to tak samo jak z muzyką, niby słowa te same ale melodia inna.
Czasem jednak idzie się w odcinanie kuponów w popularnej ostatnio wersji poprawności na którą jest teraz chora moda. Na przykład Małą syrenka czy też w Wiedźmin elfy.
Mnie tam nie interesują remaki, bo nie potrzebuję obejrzeć jeszcze raz tej samej historii, tylko może lekko zmodyfikowanej...chociaż podobno ostatnio coraz bardziej kombinują 😅
W każdym razie, nie oglądałem żadnego i jedyny mój kontakt z nimi to recenzje (najczęściej niezbyt pozytywne 😜) oraz jedna piosenka 🙂
Naomi Scott - Speechless dzięki ładnemu głosowi autorki 🙂
A ja napisze tylko że ma przyjemnie się ciebie słucha, uwielbiam twoje materiały i styl tworzenia filmów
Czekam aż zaczną robić remaki remaków
Nawet nie musze ogladac, zeby odpowiedziec na to pytanie. Dla pieniedzy “kropka”😂
Co do przykładu toy story sam jestem raczej młody (w tym roku 16 kat) i jak pierwszy raz poznawałem toy story w wieku może 5 lat nie przeszkadzało mi to ani trochę ba mojej 7 lat młodszej formie jak oglądała 5 raz toy story też sie bardzo podobało nie widzę sensu w tym że ktoś nie może przeboleć wyglądu tego filmu
A gdzie Dragon ball ewolucja 😅
Dalego jak wole anime jak chcę coś innowacyjnego albo ciekawego jeśli chodzi o animacje
Co? 3/4 anime wizualnie jest tak generycznych że głowa mała. Triguna to też się dotyczy. Oprócz JoJo, One Piece'a, Dragon Balla czy Demon Slayera to tam wizualnie nie ma różnic. Nie widzę specjalnie różnic pomiędy stylem Cowboy Bebop, Fullmetal Alchemist Brotherhood, Evangelionami czy Violet Evergarden a Gundamami, Tomo-chan is a girl czy Spy Family. Serio, różnice są minimalne. Serio, zobaczę jakikolwiek rysunek od Rumiko Takahashi (a ona trochę się naprodukowała) to zaraz powiem, "tak to od Cesarzowej Mangi". Stara gwardia od śp. Leijego Matsumoto to miała charakterystyczną kreskę. Ba, gwardia z lat 80-tych i początku 90-tych też. Obecnie wszysko jest na jedno kopyto i sama się złapałam że Fairy Tail jest od autora Luffyego a w realu nie jest.
Standardowa mangowa kreska jest mechanicznie tym samym co obecny zachodni Bean Smile/calart. Owszem to pierwsze jest o wiele ładniejsze ale jest równie generyczne jak to drugie
@@paulinagabrys8874 a mushishi albo mononoke ?
@@berakfilip wyjątek potwierdza regułę. Oprócz Demon Slayera obecnie nic się nie wyróżnia pod względem kreski. Co nie powinno dziwić, skoro mamy zalew isekajów
Pewnie przy pierwszej wersji Króla Lwa miałaś 10lat, a teraz więcej i wydaje się wtórny.
To bajka skierowane do dzieci.
Bo nostalgia się sprzedaje... A trzydziestolatkowie nie dość że są fanami oryginalnych animacji to jeszcze mają własne siano i dzieci. Sprawa z Vaianą/Moaną to jest korpo-Disney do kwadratu. Dwayne się nudzi i jest wkurzony na cały świat za Black Adama. A co do remaków po 2015 roku, jak dla mnie większość jest poprawna ale nie ma tego czegoś. Czegoś unikalnego. I nie mam na myśli tego że nie są animacją. One nie są własne. Bo Kopciuszek z 2015 to wręcz inna adaptacja od Disneya, praktycznie niezależna od animacji. Będę bronić aktorskiego Aladyna, bo dostajemy totalnie nowy i istotny wątek Dżina i dwórki. I ta aktorka grająca dwórkę grała Jasminę w SNL. A skecz o księżniczkach Disneya zachowujących się jak patola z Real Housewifes of Beverly Hills to ja wręcz ubóstwiam. Żałuję że Aladyn nie ma nic ze stylu Gyua Ritchego ale nadal ten film jest jednym z lepszych remakeów animacji. Nie mam problemów z czarną Arielką, bo w przeciwieństwie do Belli Granger ona umie śpiewać. A w musicalu to jest jednak, no nie wiem... Trochę istotne. A co do imby do zmian w tekście w Małej syrence, podobno angielskie teksty są trochę bardziej ostre i zbyt po bandzie niż nasze polskie. I o ile nadal uważam że zmiana tekstów jest głupia, bo sceny w Całuj ją pokazują niepewność obu postaci z pewnym napaleniem Arielki i wycofaniem Eryka, tak trochę przesuwam się w rolę adwokata diabła.
Głównym grzechem remaków Disneya jest niewolnicze trzymanie się oryginału. Nawet Przebudzenie Mocy ma jakieś różnice względem Nowej Nadziei bo mamy rozwiniętego złola z czerwonym mieczem (gdzie w Nowej Nadziei faktycznym głównym złolem jest Tarkin, Vader jest takim minibossem ) i śmierć opiekuna-mentora faktycznie coś znaczy w tym konkretnym filmie (wujostwo i Kenobi vs Han Solo).
Nawet prehistoryczne remaki jak 101 dalmateńczyków czy Alicja, bazowały na motywach ze źródła a nie disneyowskiej adaptacji. I one były dobre.
Jedyny remake na który liczę to Herkules. Liczę i jestem przerażona. To będzie kit albo totalny hit. Bo duchowo oryginał to laurka do lat 90-tych i kultu Michela Jordana. Więc styl tiktokowy ma sens. Ale jak to wyjdzie to zobaczymy.
bitka - tvgry od Klocucha mogłaby mieć remake live action
Żadnego z tych filmów nie oglądałem ale te zwierzęta z króla lwa wyglądają źle i sztucznie, pewnie Disney wybrał taką stylistykę żeby wzbudzić większe zainteresowanie i może kontrowersję co miało prowadzić do większych zysków, jeśli chodzi o film z technicznymi aspektami to jak najbardziej chętnie obejrzę tym bardziej że takie filmy w twoim wykonaniu zawierają dużo merytoryki
Jak mogą wyglądać sztucznie, skoro głównym zarzutem jest fakt, że są zbyt realistyczne?
Sztucznie by wyglądały, gdyby zrobiono karykaturę, tak jak chcieli fani.
Nie pamiętam dobry remaków live action.
Kto uważa że Dumbo, poddany "remakeacji" jest nijaki, niech każdy strzeli łapkę w górę.
Jeśli o mnie chodzi to tak:
Byłem w kinie na "Aladynie" i "Królu Lwie", z czego ten pierwszy wyszedł fajnie, a ten drugi - świetnie. Poza tym widziałem w telewizji "Mulan" i "Księgę dżungli i cóż... Porównując aktorską "Mulan", to pierwowzór jest znacznie lepszy, ale ogółem wyszło okej. "Księga dżungli" to trochę inny przypadek, bo nie widziałem oryginału, ale odczucia mam podobne, jak do "Mulan" - okej, ale bez szału. Jeszcze widziałem "Krzysiu, gdzie jesteś" i jak dla mnie ze względu na to, jak ten film jest uroczy, to najlepsza aktorska wersja animacji Disney'a.
Tyle widziałem i nie chcę mi się oglądać nadchodzących remake'ów, bo doszedłem do wniosku, że jest wiele innych ciekawszych filmów do obejrzenia, więc po co iść na coś, co już widziałem, tym bardziej, że mogę obejrzeć oryginał, bo jest wiele animacji, których wciąż nie zobaczyłem.
Co do "Vaiany" to robienie remake'u tylko po 7 latach, to gruba przesada. Rozumiem odświeżać filmy sprzed 20+ lat, ale 7?!
Jestem wielkim fanem Avatara, ale nie rozumiem hejtu na ten film aktorski, był całkiem spoko i zobaczyłbym jego drugą część. Ale nie ma nic gorszego i paskudniejszego niż amerykański, aktorski Death Note, za to ktoś powinien spłonąć na stosie.
Dziś przyszedł mi do głowy pomysł, że fajnie by było zobaczyć uniwersum Ben 10 ale w formie MCU. Seriale lub filmy live action z rankingiem +16, bez zapychaczy prowadzące do finału. Oczywiście z własną fabułą, żrby nie wyszło na kopie.
Nowy Trigun się udał
treść filmu w porządku, temat interesujący, obejrzałem do końca. nie potrafię jednak przywyknąć do sposobu prezentacji, ciężko mi się tego słuchało. myślę że to przez troszkę monotonny ton i brak wywierania na widzach jakichś konkretnych emocji. no jakoś mi się nie podobało dziś :(
Ja czekam na netflixowego one piece. Wiadomo, trochę się cykam, ale nic mnie nie skrzywdzi tak, jak dragon ball evolution, więc śmiało obejrzę one piece