Byłem w Wiedniu na drugim spektaklu (właśnie tym zarejestrowanym) i to było doskonałe doświadczenie. I chociaż nie jestem wielkim entuzjastą uwspółcześniania oper za wszelką cenę, to akurat ta adaptacja miała dużo logiki i smaku. I wcale nie była "podeptaniem" tego co stworzyli Moniuszko i Wolski. Wiedeńska Halka była dokładnie o tym, o czym opowiada libretto. A ono nie jest o góralach tylko o tym, że zarobas robi dziecko pokojówce. Na Halkę może patrzeć jak na operę werystyczną. Nie mam nic przeciwko wystawianiu tego w historyczny sposób, polski folklor i polska materialna kultura szlachecka są bardzo piękne. Ale to tylko jedna z możliwych opcji.
Arcydzieło! Od 2 tygodni, od premiery warszawskiej, nie mogę przestać myśleć o Halce i puszczać jej na okrągło. Piotr Beczała - wybitny! Oglądałem opery na kilku kontynentach ale nic mnie dotąd tak za serce nie chwyciło. ❤️
Kto interesuje się nie tylko operą, ale także samym Moniuszką, kto dobrze zna jego biografię, czytał listy i wspomnienia wie, że był to człowiek wielkiej skromności, delikatności i subtelności. Odznaczał się nieśmiałością i wrażliwością. Przez całe życie wierny był żonie, z którą miał dziewięcioro dzieci. Zaakceptowałby to, co Treliński zrobił z jego Halką? Jestem pewna, że nie. Jeszcze raz apeluję, niech pan Treliński nie profanuje tego, co piękne i wzniosłe. Jak będę chciała pooglądać historię martwego dziecka z plastikowej torby to włączę wiadomości, a remizowe wygibasy są w każdą sobotę w TVP.
Nie mam nic przeciwko uwspółcześnianiu klasycznych dzieł, ale powinno mieć to jakiś sens. Tutaj jakbym oglądała film Vegi + muzyka Moniuszki. Jest niesmacznie i obleśnie. Trudno uwierzyć, by Halka mogła rozpaczać po takim Januszu - mafioso, amoroso. Zamiast mazura impra w stylu remizowego umpa umpa, tylko Martyniuka brakuje. Nie rozumiem skąd te polskie kompleksy. Jak pokażemy to, co nasze narodowe to nikt nie zrozumie, jak będą kontusze będzie obciach, będzie nudno. Dlatego zróbmy akcję w stylu programów 997 i Trudne sprawy, podlejmy krwią i spermą i dopiero wtedy mamy Sztukę.
...może Pani i nic nie ma "przeciwko uwspółcześnianiu klasycznych dzieł", ale uważam, że "reżyserom" pokroju p. Trelińskiego należy się przeciwstawiać ze stanowczością i krytykować ich działania, bo nic dobrego do Opery nie wnoszą. Jeśli chcą, proszę bardzo, niech uwydatnią czasy,w których tworzyli najwięksi kompozytorzy, a jeśli nie rozumieją tego, że hańbią nieżyjących kompozytorów swoją chorą wyobraźnią, należy dyrygentom przestać z nimi współpracować. Pan Treliński wystawia Trelińskiego, a nie Czajkowskiego, Verdiego czy Moniuszkę. Wspominając Śp. Henryka Neuhausa można użyć trawestacji, aby określić wypociny p. Trelińskiego : " JA TRELIŃSKI reżyseruję Moniuszko!", zamiast:" ja, Treliński reżyseruję MONIUSZKO!!". Pozdrawiam.
... nie musi się Pani zgadzać, ale czas i tak wszystko postawi na właściwe miejsce i kicz Trelińskiego zostanie zapomniany. Muzyka i idea kompozytora - zostanie
Słusznie Pani zauważyła, iz jedną ze słabości tej incenizacji jest kreacja postaci Janusza. Podczas późniejszych warszawskich spektakli było w tej kwestii jeszcze gorzej i zaślepienie Halki w jej afekcie do Janusze, tak pieknie wyrażone w muzyce i śpiewie, było zupełnie nieralistyczne w kontekście tego, co widziało się na scenie, i stanowiło istotny dysonans w odbiorze dzieła. Po drugie, jak zauważyli też inni komentatorzy, wyjątkowo dysonowały dwa bardzo ważne fragmenty taneczne, czyli "Mazur" i "Tańce góralskie". Nie chodzi mi tu nawet o ogólnie pojmowaną nowoczesność tych czy innych elementów, ale o ów rozdźwięk między warstwą muzyczną i wizulaną, który gdy staje się wyrażnie wyczuwalny, jest po prostu trudny do zaakceptowania, nawet jeśli sama muzyka jest genialna i świetnie wykonywana. Pan Teliński miał rózne pomysły w swoich wcześniejszych produkcjach i przyznam, że były też wśród nich ciekawe i intrygujące, czemu wyraz dałem np. chwaląc warszawską wersję"Oniegina" czy "Madame Butterfly". Jednak gdy widz zaczyna w kolejnej operze rozpoznawać już dziwnie znajome rekwizyty i układy z poprzednio oglądanych produkcji, to nawet to, co pierowtnie było świeże i ożywcze, zdaje się już jedynie zastyglą kliszą i nieuchronnie prowadzi do wyczerpania i znużenia, z których trudno wykrzesać szczery entuazjazm. Co więcej, nie jest dobrym symptopem, jeśli idziemy do opery i mamy wrażenie, że świetna muzyka i śpiew ratowały słabości przedstawienia widoczne na innych płaszczyznach. To zbyt mało, jeśli stałaby się reguła sytuacja, w której będac w gmachu opery lepiej często jest zamknąć oczy i słuchać z przyjemnością niż z przyjemnością i słuchać, i patrzeć.
W mojej ocenie to co zrobiła p. Maria Fołtyn w Warszawie, a co zarejestrowano na dvd, było prawdziwym koszmarem. Realizacji p. Trelińskiego nie oceniam, gdyż zobaczę ją dopiero dziś wieczorem.
@@henryksypniewski7570 Szanowny Panie, Śp. Maria Fołtyn rozsławiła Moniuszkę na cały świat (mówię to, bom swiadkiem tego). Pan Terliński za co by się nie wziął, czy za "Oniegina..." czy teraz za "Halkę" , obojętnie co by nie "reżyserował" to zawsze idzie tropem bufonady i kiczu. Jest w tym niepowtarzalny i "wielki". Co do Pana oceny twórczości polskich klasyków powiem tam, najpierw niech Pan 5% tego zrobi na arenie międzynarodowej, co Pani Maria Fołtyn, a potem się wypowiada o nieżyjących polskich artystach z niesmakiem.
Byłem na Halce Trelińskiego w Operze Narodowej. Wiwaty na stojąco w trakcie spektaklu. Coś niesamowitego!
Halka jest Moniuszki, a nie Trelinskiego :)
@@janwidera8393 chodziło mi o reżyserię, ale...
Wspaniałe. Super. Dziękuję
Byłem w Wiedniu na drugim spektaklu (właśnie tym zarejestrowanym) i to było doskonałe doświadczenie. I chociaż nie jestem wielkim entuzjastą uwspółcześniania oper za wszelką cenę, to akurat ta adaptacja miała dużo logiki i smaku. I wcale nie była "podeptaniem" tego co stworzyli Moniuszko i Wolski. Wiedeńska Halka była dokładnie o tym, o czym opowiada libretto. A ono nie jest o góralach tylko o tym, że zarobas robi dziecko pokojówce. Na Halkę może patrzeć jak na operę werystyczną. Nie mam nic przeciwko wystawianiu tego w historyczny sposób, polski folklor i polska materialna kultura szlachecka są bardzo piękne. Ale to tylko jedna z możliwych opcji.
Arcydzieło! Od 2 tygodni, od premiery warszawskiej, nie mogę przestać myśleć o Halce i puszczać jej na okrągło. Piotr Beczała - wybitny! Oglądałem opery na kilku kontynentach ale nic mnie dotąd tak za serce nie chwyciło. ❤️
Ciekawe, czy że wszystkie pochlebne komentarze znikają. Genialne wykonanie dla otwartych umysłów.
Нашла ,наконец, эту Halka!! 👏👏👏👏👍🏻
CHRYSTE PANIE!!!!!!!!
Koszmarna adaptacja, jak można zdeptać tak wspaniałe arcydzieło.
To jest wręcz antypromocja tej wspaniałej opery.
sztuka uniwersalna niekoniecznie musi być narodowa
Wspaniałe,cudowne wykonanie,brawo.Dziękuję.
Kto interesuje się nie tylko operą, ale także samym Moniuszką, kto dobrze zna jego biografię, czytał listy i wspomnienia wie, że był to człowiek wielkiej skromności, delikatności i subtelności. Odznaczał się nieśmiałością i wrażliwością. Przez całe życie wierny był żonie, z którą miał dziewięcioro dzieci. Zaakceptowałby to, co Treliński zrobił z jego Halką? Jestem pewna, że nie. Jeszcze raz apeluję, niech pan Treliński nie profanuje tego, co piękne i wzniosłe. Jak będę chciała pooglądać historię martwego dziecka z plastikowej torby to włączę wiadomości, a remizowe wygibasy są w każdą sobotę w TVP.
Co to jest do 1chuaja
Nie mam nic przeciwko uwspółcześnianiu klasycznych dzieł, ale powinno mieć to jakiś sens. Tutaj jakbym oglądała film Vegi + muzyka Moniuszki. Jest niesmacznie i obleśnie. Trudno uwierzyć, by Halka mogła rozpaczać po takim Januszu - mafioso, amoroso. Zamiast mazura impra w stylu remizowego umpa umpa, tylko Martyniuka brakuje. Nie rozumiem skąd te polskie kompleksy. Jak pokażemy to, co nasze narodowe to nikt nie zrozumie, jak będą kontusze będzie obciach, będzie nudno. Dlatego zróbmy akcję w stylu programów 997 i Trudne sprawy, podlejmy krwią i spermą i dopiero wtedy mamy Sztukę.
...może Pani i nic nie ma "przeciwko uwspółcześnianiu klasycznych dzieł", ale uważam, że "reżyserom" pokroju p. Trelińskiego należy się przeciwstawiać ze stanowczością i krytykować ich działania, bo nic dobrego do Opery nie wnoszą. Jeśli chcą, proszę bardzo, niech uwydatnią czasy,w których tworzyli najwięksi kompozytorzy, a jeśli nie rozumieją tego, że hańbią nieżyjących kompozytorów swoją chorą wyobraźnią, należy dyrygentom przestać z nimi współpracować. Pan Treliński wystawia Trelińskiego, a nie Czajkowskiego, Verdiego czy Moniuszkę. Wspominając Śp. Henryka Neuhausa można użyć trawestacji, aby określić wypociny p. Trelińskiego : " JA TRELIŃSKI reżyseruję Moniuszko!", zamiast:" ja, Treliński reżyseruję MONIUSZKO!!". Pozdrawiam.
@@homodemokratikusZgadzam się!
@@moniahernas7566 A ja się nie zgadzam
... nie musi się Pani zgadzać, ale czas i tak wszystko postawi na właściwe miejsce i kicz Trelińskiego zostanie zapomniany. Muzyka i idea kompozytora - zostanie
Słusznie Pani zauważyła, iz jedną ze słabości tej incenizacji jest kreacja postaci Janusza. Podczas późniejszych warszawskich spektakli było w tej kwestii jeszcze gorzej i zaślepienie Halki w jej afekcie do Janusze, tak pieknie wyrażone w muzyce i śpiewie, było zupełnie nieralistyczne w kontekście tego, co widziało się na scenie, i stanowiło istotny dysonans w odbiorze dzieła. Po drugie, jak zauważyli też inni komentatorzy, wyjątkowo dysonowały dwa bardzo ważne fragmenty taneczne, czyli "Mazur" i "Tańce góralskie". Nie chodzi mi tu nawet o ogólnie pojmowaną nowoczesność tych czy innych elementów, ale o ów rozdźwięk między warstwą muzyczną i wizulaną, który gdy staje się wyrażnie wyczuwalny, jest po prostu trudny do zaakceptowania, nawet jeśli sama muzyka jest genialna i świetnie wykonywana. Pan Teliński miał rózne pomysły w swoich wcześniejszych produkcjach i przyznam, że były też wśród nich ciekawe i intrygujące, czemu wyraz dałem np. chwaląc warszawską wersję"Oniegina" czy "Madame Butterfly". Jednak gdy widz zaczyna w kolejnej operze rozpoznawać już dziwnie znajome rekwizyty i układy z poprzednio oglądanych produkcji, to nawet to, co pierowtnie było świeże i ożywcze, zdaje się już jedynie zastyglą kliszą i nieuchronnie prowadzi do wyczerpania i znużenia, z których trudno wykrzesać szczery entuazjazm. Co więcej, nie jest dobrym symptopem, jeśli idziemy do opery i mamy wrażenie, że świetna muzyka i śpiew ratowały słabości przedstawienia widoczne na innych płaszczyznach. To zbyt mało, jeśli stałaby się reguła sytuacja, w której będac w gmachu opery lepiej często jest zamknąć oczy i słuchać z przyjemnością niż z przyjemnością i słuchać, i patrzeć.
Koszmar!!!! Moniuszko i Maria Fołtyn przewracają się w grobie. Niech pan Treliński napisze swą własną operę i masakruje ją w ten sposób!
W mojej ocenie to co zrobiła p. Maria Fołtyn w Warszawie, a co zarejestrowano na dvd, było prawdziwym koszmarem. Realizacji p. Trelińskiego nie oceniam, gdyż zobaczę ją dopiero dziś wieczorem.
@@henryksypniewski7570 Szanowny Panie, Śp. Maria Fołtyn rozsławiła Moniuszkę na cały świat (mówię to, bom swiadkiem tego). Pan Terliński za co by się nie wziął, czy za "Oniegina..." czy teraz za "Halkę" , obojętnie co by nie "reżyserował" to zawsze idzie tropem bufonady i kiczu. Jest w tym niepowtarzalny i "wielki". Co do Pana oceny twórczości polskich klasyków powiem tam, najpierw niech Pan 5% tego zrobi na arenie międzynarodowej, co Pani Maria Fołtyn, a potem się wypowiada o nieżyjących polskich artystach z niesmakiem.
@@homodemokratikus. Może kiedyś teraz liczy się to co robi Piotr Beczała.
) śpiewa dobrze, ale nie genialnie. Jest dobry w tym, co robi, ale mówimy o Trelińskim i jego bufonadzie.
@@homodemokratikus obaj Panowie lepiej od nas wiedzą co zrobić aby muzyka Moniuszki była słuchana szerzej poza Polską
Szkoda, że p. Terliński nie ubrał orkiestry i dyrygenta w stroje kąpielowe, wtedy dopiero byłaby prawdziwa sensacja, a tak zwyczajna żenada.
A moim zdaniem całość świetna na żywo jeszcze żadna opera nie zrobiła na mnie takiego wrażenia
... opera to muzyka, a nie tanie efekciarstwo. To muzyka sprawia, że jesteśmy lepsi).
@@homodemokratikus Zawsze sądziłam, że w swojej genezie to jednak widowisko muzyczne, którego muzyka jest naistotniejszą ale składową
@@Ingrid-cm5yn oczywiście, że widowisko, zwłaszcza jak po scenie biegają np. nagie dupska) i trzęsą cycami
@@homodemokratikusPrzyznam, że się pomyliłam. Sądziłam, że ma Pan więcej klasy. Żegnam
Koszmar ....