Piotrek, w pewnym momencie przepraszasz Portal mówiąc, żeby się nie obraził za to co powiesz. Przecież taka Twoja rola, żeby mówić szczerze, a nie kamuflować swoje wypowiedzi bo się wydawca może 'obrazić'. Dzięki za recenzję.
Bardziej chodzi o użycie "nudne" które jest mało precyzyjne. Tak jakby ktoś mnie nazwał nudną osobą. Byłoby mi smutno, ale nie wiedziałbym co zmienić żeby tak nie było. :)
Chyba największy problem to ilość zasad - instrukcja, ogromny almanach. Dla mnie już Robinson miał wysoki próg wejścia. Przebić się przez to wszystko - potrzeba dużo cierpliwości, czasu i zaangażowania. Wydaje mi się że tu jest pies pogrzebany. To nie jest gra dla każdego - na pewno nie dla osób szukających szybkich gier z mniejszą ilością zasad. Na pewno trzeba poświęcić tej grze bardzo dużo czasu a nie każdy go ma /lub chce czytać przez parę godzin instrukcje i almanachy. Recenzja w mojej opinii bardzo uczciwa - kto szuka czegoś ciężkiego to tę grę kupi. P.S Robinsona też bardzo lubięęęę :)
Czyli przerost formy nad treścią. Ja tego nie ogarniam, jak można siedzieć nad grą dobre dwa lata, mieć masę testerów i nikt nie powiedział, że to "przekładanie kostek" ani, że instrukcja jest słaba, a zasady przekombinowane i trzeba wielgachnego almanachu ? ehh.. druga sprawa nie wspomniana w podsumowaniu: recenzja po ilu partiach? W sensie ile zagrałeś scenariuszy, przeszedłeś kampanie? Niby kampanie dopiero rozwijają skrzydła, a ta Legacy najbardziej(słowa Kaczmara, który i tak grał w nie solo)
Mars "na planszy"? Co do gry "Pierwsi Marsjanie - Przygody na Czerwonej Planecie" moje odczucia są delikatnie rzecz ujmując.. mieszane (ze względu na tzw. "efekt Trzewiczka" - określenie Mirosława Gucwy "Znad Planszy"). Polecam natomiast inne gry: "Misja: czerwona Planeta" (Bruno Cathala, Bruno Faidutti) oraz "Martians: A Story of Civilization" (Krzysztof Wolicki). Pozdrawiam
Określenia "zarządca"/"admonistrator" są jak najbardziej na miejscu. Ktoś napisał, że gra równie dobrze mogłaby się toczyć na Antarktydzie.. Rozumiem, że to gra "naukowa", ale skoro w podtytule mamy stwierdzenie: "Przygody na Czerwonej Planecie" może faktycznie "jakieś" przygody z prawdziwego "naukowego zdarzenia" mogłyby się pojawić? Mamy wszak na Marsie lodowce na obydwu biegunach. Dlaczego np. podczas badania składu chemicznego "wody marsjańskiej", zespół naukowców nie mógłby odkryć np. nowych szczepów bakterii, które okazałyby się groźne dla ludzi? Zamiast gonić się po statku kosmicznym z jakimś ksenomorfem (gra Kwapińskiego, czyli "Nemezis"; uwaga na marginesie: ileż można to przerabiać? litości..), gracze mogliby walczyć z realnym zagrożeniem (np. chorobą, mutacjami). Mielibyśmy wtedy do czynienia z "pełnokrwistą" przygodą (naukową) na Marsie. Tymczasem Trzewiczek każe nam np. naprawiać często psujące się elementy stacji. Nieee, dziękuję ..
Łapa w dół (niestety) a za co? Dużo by wymieniać ale przede wszystkim za porównywanie dwóch (przynamniej) różnych tematycznie i klimatycznie gier ze sobą tylko dlatego, że twórcą jest ten sam człowiek oraz czerpie mechanicznie z pierwszej, co zresztą sam to podkreślasz na każdym kroku oraz za zrobienie recenzji przy zbyt małym ograniu gry/scenariuszy, tym bardziej, że porównujesz PM do jednej ze swoich ulubionych gier, nad którą spędziłeś masę czasu. Zawsze mam wrażenie, że przygotowując recenzję ogrywasz wystarczającą ilość czasu tytuł a tu niestety tak nie jest. Gracze mający za sobą wszystkie nawet nie kampanijne scenariusze wiedzą o czym piszę.
człowieku nie kompromituj się mówiąc o Robinsonie, że to gra radosna albo ekonomiczna, tam walczysz o przetrwanie, już kilka razy osierociłem dzieci w 6 scenariuszu i to ma być radosne? W ekonomii zwykle dostaje się coś od kogoś za pieniądze, jakoś nie pamiętam żeby tygrys lub inna bestia mi płaciła za zadane rany
Piotrek, w pewnym momencie przepraszasz Portal mówiąc, żeby się nie obraził za to co powiesz. Przecież taka Twoja rola, żeby mówić szczerze, a nie kamuflować swoje wypowiedzi bo się wydawca może 'obrazić'.
Dzięki za recenzję.
Bardziej chodzi o użycie "nudne" które jest mało precyzyjne. Tak jakby ktoś mnie nazwał nudną osobą. Byłoby mi smutno, ale nie wiedziałbym co zmienić żeby tak nie było. :)
Swietna szczera recenzja.Tak wlasnie powinno sie oceniac.
Bardzo dobra recenzja! Jak zawsze dziekuje za wszystkie Twoje materiały. :)
świetne spostrzeżenia, dzięki
Chyba największy problem to ilość zasad - instrukcja, ogromny almanach. Dla mnie już Robinson miał wysoki próg wejścia. Przebić się przez to wszystko - potrzeba dużo cierpliwości, czasu i zaangażowania. Wydaje mi się że tu jest pies pogrzebany. To nie jest gra dla każdego - na pewno nie dla osób szukających szybkich gier z mniejszą ilością zasad. Na pewno trzeba poświęcić tej grze bardzo dużo czasu a nie każdy go ma /lub chce czytać przez parę godzin instrukcje i almanachy. Recenzja w mojej opinii bardzo uczciwa - kto szuka czegoś ciężkiego to tę grę kupi. P.S Robinsona też bardzo lubięęęę :)
Cześć. A widziałeś zapowiedzi/kickstarter Chronicle X?? Co sądzisz? :) Będzie recenzja, jak będzie gra? :)
Proszę o recenzję gry "Martians: A Story of Civilization".
Szkoda tylko że w pudełku jest za mało kostek (znaczników zielonych i czerwonych) juz do przejscia pierwszego scenariusza treningowego...
Piotrku, "morale" to słowo w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej ;-). Ten sam błąd był dawno temu przy recenzji Robinsona.
Czyli przerost formy nad treścią. Ja tego nie ogarniam, jak można siedzieć nad grą dobre dwa lata, mieć masę testerów i nikt nie powiedział, że to "przekładanie kostek" ani, że instrukcja jest słaba, a zasady przekombinowane i trzeba wielgachnego almanachu ? ehh..
druga sprawa nie wspomniana w podsumowaniu: recenzja po ilu partiach? W sensie ile zagrałeś scenariuszy, przeszedłeś kampanie? Niby kampanie dopiero rozwijają skrzydła, a ta Legacy najbardziej(słowa Kaczmara, który i tak grał w nie solo)
Ignacy wielokrotnie mówił (tak śmiechem żartem, ale tak naprawdę serio), że nie słucha testerów.
Mars "na planszy"?
Co do gry "Pierwsi Marsjanie - Przygody na Czerwonej Planecie" moje odczucia są delikatnie rzecz ujmując.. mieszane (ze względu na tzw. "efekt Trzewiczka" - określenie Mirosława Gucwy "Znad Planszy").
Polecam natomiast inne gry: "Misja: czerwona Planeta" (Bruno Cathala, Bruno Faidutti) oraz "Martians: A Story of Civilization" (Krzysztof Wolicki).
Pozdrawiam
Określenia "zarządca"/"admonistrator" są jak najbardziej na miejscu.
Ktoś napisał, że gra równie dobrze mogłaby się toczyć na Antarktydzie..
Rozumiem, że to gra "naukowa", ale skoro w podtytule mamy stwierdzenie: "Przygody na Czerwonej Planecie" może faktycznie "jakieś" przygody z prawdziwego "naukowego zdarzenia" mogłyby się pojawić?
Mamy wszak na Marsie lodowce na obydwu biegunach. Dlaczego np. podczas badania składu chemicznego "wody marsjańskiej", zespół naukowców nie mógłby odkryć np. nowych szczepów bakterii, które okazałyby się groźne dla ludzi?
Zamiast gonić się po statku kosmicznym z jakimś ksenomorfem (gra Kwapińskiego, czyli "Nemezis"; uwaga na marginesie: ileż można to przerabiać? litości..), gracze mogliby walczyć z realnym zagrożeniem (np. chorobą, mutacjami). Mielibyśmy wtedy do czynienia z "pełnokrwistą" przygodą (naukową) na Marsie. Tymczasem Trzewiczek każe nam np. naprawiać często psujące się elementy stacji.
Nieee, dziękuję ..
Pierwsi Marsjanie = simulator tamagotchi na Marse. :(
dzięki za recenzje, ja z reguły nie lubię gier Pana z Portalu. Ale gdzieś czytałem że to kopia Robinsona,a jednak nie :/ zaoszczędzone 180 zł. :)
Łapa w dół (niestety) a za co? Dużo by wymieniać ale przede wszystkim za porównywanie dwóch (przynamniej) różnych tematycznie i klimatycznie gier ze sobą tylko dlatego, że twórcą jest ten sam człowiek oraz czerpie mechanicznie z pierwszej, co zresztą sam to podkreślasz na każdym kroku oraz za zrobienie recenzji przy zbyt małym ograniu gry/scenariuszy, tym bardziej, że porównujesz PM do jednej ze swoich ulubionych gier, nad którą spędziłeś masę czasu.
Zawsze mam wrażenie, że przygotowując recenzję ogrywasz wystarczającą ilość czasu tytuł a tu niestety tak nie jest. Gracze mający za sobą wszystkie nawet nie kampanijne scenariusze wiedzą o czym piszę.
człowieku nie kompromituj się mówiąc o Robinsonie, że to gra radosna albo ekonomiczna, tam walczysz o przetrwanie, już kilka razy osierociłem dzieci w 6 scenariuszu i to ma być radosne? W ekonomii zwykle dostaje się coś od kogoś za pieniądze, jakoś nie pamiętam żeby tygrys lub inna bestia mi płaciła za zadane rany