Swietny film! Wydawnictwa to nie są fundacje charytatywne, które mają umilać czytelnikom czas, ale to firmy w ktorych pracuja ludzie, którzy muszą za coś żyć :) Z drugiej strony jak widzę kolejną akcje Moondrive ze zbiórka na wydanie książki, a każda kolejna akcja jest coraz droższa to nóż mi się w kieszeni otwiera. :)
Czytaczu. Może rozpocząłbyś ze swoją żoną serie Co by było gdyby.. czyli odcinki w których przedstawiacie inne kluczowe wybory czyli tzw "Efekt Motyla" książkowych postaci. Mam nadzieje że spodobał ci się mój pomysł
Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziałeś. Szkoda, że wydawnictwa nie popularyzują takich akcji w stylu "wydaj kontynuację z nami". Zmniejszony nakład i brak konieczności rozpowszechnienia po księgarniach zmniejszyłby koszta, a czytelnicy by mieli szansę zawalczyć o wydanie książki. Skoro zakupili prawa do jakichś tytułów z pewnością sami chcieliby mieć na swoim koncie ich kontynuacje. Kwestia tylko taka, że wyszliby na tym na zero albo tylko trochę na plus, a przecież w tym czasie mają szansę zarobić więcej na jakimś nowym tytule. Szkoda.
To jest kwestia dobrego marketingu i PR-u. Bo czasami wyjście na zero może oznaczać zwycięstwo w innej dziedzinie. Jak każdej marce, wydawnictwu powinno zależeć na dobrym wizerunku, kreowanie marki, która kojarzy się z zaangażowaniem, szacunkiem do klienta i odpowiedzialnością. Niezależnie od wyniku akcji crowdfundingowej, wydawnictwo zachowuje twarz. Jeśli książka się wyda, jej fani będą zadowoleni i będą wdzięczni wydawcy za szansę. Jeśli nie, mamy czarno na białym uzasadnienie decyzji wydawcy o rezygnacji z wydawania danej książki: za mało odbiorców, ludziom nie zależy, trudno więc winić kogoś o to, że nie chce wtopić kasy.
Ja się jestem w stanie pogodzić z rozmaitymi pomysłami wydawców, rozumiem ograniczenia, umiem czekać i kurczę nawet okiem nie mrugnę na zmienioną szatę graficzną i format. Jednego tylko wybaczyć nie mogę i moja dusza na zmianę skowyczy i łka. Kiedy w połowie cyklu zmienia się tłumacz, który to zmieniony tłumacz zmienia całkowicie, wg. sobie tylko znanego klucza, imiona postaci i nazwy własne inne rozmaite. Z tego powodu nie skończyłam i już raczej nie skończę cyklu Robin Hobb o żywostatkach. Próbowałam, ale nie dam rady. Ta frustracja, kiedy przez pół ksiązki muszę się domyslać co to u licha za postać, która przez kilka tomów miała na imię "Jakośtam", a teraz wołają ją "Odczapy"...no nie. Jestem słabym człowiekiem, nie udźwignę :-( Wybaczcie, żem smutek mej duszy przed Wami wylała ;-) Filmik zacny natomiast i kciuka otrzymać musi. O...i ma :-)
Zue, to nie tylko wina tłumacza. Nie tylko - bo powinien się oczywiście zapoznać z poprzednimi tłumaczeniami i do nich dostosować. Ale to głównie wina wydawcy, który pozwala tłumaczowi na zmianę nazw własnych, oraz redaktorowi na brak ujednolicenia nazw własnych. To nieprofesjonalne.
Otworzyłeś mi oczy na wiele spraw. A, no i dzięki za ostrzeżenie przed Fabryką Słów. To była jedna z pierwszych pozycji na mojej liście wydawnictw, do których chciałam startować... Dzięki.
Mądrze pan Czytacz gada, szanuję! A tak przy okazji wyznam, że trafiłam na czytaczowy kanał zupełnie przypadkiem (chyba na któryś odcinek absurdów w Harrym Potterze), zobaczyłam państwa Czytaczów (nie wiedząc, że są państwem) i od razu pomyślałam "o rajuśku, ale do siebie pasują, mam nadzieję, że są/będą razem!"... a potem przejrzałam kanał, znalazłam stronę i zorientowałam się, że trafiłam w dziesiątkę ;)
Brałam udział w akcji wydania Illuminae i Gminy. Byłam zainteresowana Nyxią, ale jak zobaczyłam próg wydania to mnie dobiło. Rozumiem, że to koszty, ale to jest jakby sprawdzanie ile w stanie jest zapłacić czytelnik. Jakby robili takie akcje rzadziej, albo chociaż z mniejszą kwotą, że np. pół kwoty zbierają ludzie, a pół daje wydawnictwo. I właśnie Moondrive przeznacza czas na takie akcje, które wychodzą z coraz mniejszym powodzeniem, niż np postarać się o kontynuację, która de facto bardziej by się opłacała
Fajnie, że podałeś przykłady wydawnictw, bo można powiedzieć, że miałam delikatny uraz do Papierowego Księżyca, ale nie wiedziałam, że tak szczerze podeszli do tematu :O Nawiasem mówiąc, ten zawód był spowodowany tym, że na skrzydełkach drugiego tomu było napisane, że "3 trzeci tom już w październiku", a książka wydana w 2012 i nadal tomu brak... no ale cóż, trudno się mówi~ Może faktycznie słabo się sprzedała.
Wiesz co, zgadzam się w zdecydowanej większości z Tobą i Rafałem Dębskim. Tylko że na rynku są wydawcy, którzy już wiele serii olali (chociażby Świat Książki czy MAG) i tutaj trudno ich chwalić i gratulować podejścia ;)
Bardzo podoba mi się twoje podejście do omawianego tematu. Wiadomo, ludzie są różni. Jako czytelnik głęboko ubolewam nad brakiem kontynuacji, bądź brakiem dodruku, jednak fakt pozostaje faktem wydawnictwa muszą zarabiać. Wydawanie książek jest ich pracą, za którą winni otrzymywać wynagrodzenie, jeśli coś im się nie opłaca, to tego nie zrobią. Wielu ludzi, o tym zapomina. Nic nie jest jednoznacznie czarne, ani białe. Myślę, że w wielu sytuacjach wydawnictwa i czytelnicy mogą pójść na kompromis choćby na takich warunkach jakie zaproponował czytacz. Trzeba po prostu być człowiekiem, starać się wzajemnie zrozumieć. Dobrze, że poruszasz ten temat, docierasz do wielu ludzi, jesteś inteligentnym człowiekiem i potrafisz trzeźwym okiem wszystko ocenić. Na tym świecie mało jest teraz takich osób, a szkoda, bo wtedy byłby na pewno lepszy. 🙂
A właśnie wydanie 1 części sagi, czy trylogii jest chyba najcięższe. Bo wtedy właśnie poznajemy bohaterów, historia dopiero się zaczyna. I ta świadomość, że początek może być słaby, a potem się okazuje że kontynuacja to sztos, tylko potrzebowała rozwinięcia w postaci 1 części. Edit: gdy tylko słyszę, że wydawnictwo nie chce wydać jakieś książki, to od razu na myśl przychodzi mi King i jego książka "Carrie". Gdy żadne wydawnictwo nie chciało wydać, bo stwierdzało, że ta historia jest słaba i się nie sprzeda. A wiemy jak to się ostatecznie skończyło - hit. Edit2: EMPiK z tego co wiem od razu wystawia książkę na półki, wydaje "bestsellery", gdzie resztą księgarń zwykle dopiero miesiące później wydaje tą samą książkę. Więc nie dziwię się, że prowadzi na rynku
Mój TBR jest długi i szeroki i ostatnio doszłam do wniosku, że skoro mam na nim sporo serii, które są już całkowicie wydane, to zacznę od czytania właśnie ich, a te nowe mi nie uciekną. O ile może i jest prawda w tym „kupujcie serie już od pierwszego tomu” to jakoś nie lubię jak ktoś mówi mi co mam robić. Kupuję sporo książek i nie czytam niczego nielegalnie, ale jednak jako prosty czytelnik nigdy nie myślę o tym jako wspieraniu rynku czytelniczego czy autorów. Po prostu kupuję, bo chcę przeczytać, a co się tam dzieje po drugiej stronie to mało mnie obchodzi. Ja wychodzę z założenia, że nawet jak wydawca nie wyda kontynuacji, to mój świat się nie zawali. Jeśli naprawdę muszę poznać dalszy ciąg historii to poczytam po angielsku, albo chwilę pochlipię, a po roku i tak pewnie zapomnę całą fabułę xD
Ale to nie o to chodzi, żeby rzucać się na każdą serię i kupować pierwsze tomy. Też sięgam po starsze cykle, które są wydane w całości, bo mam na nie ochotę. Chodzi tylko o to, żeby odgórnie nie odrzucać nowości, tylko dlatego, że przed nimi daleka droga do finału. :)
Moja mama pracuje w wydawnictwie jako korektorka, czasami wykonuje też pracę redaktorki czy tłumaczy przy korekcie fragmenty, które tłumacz pominął (tak, zdarza się że ktoś za premię 70% do wypłaty robi za połowę wydawnictwa poprawki). Bardzo często więc mam styczność z książkami przy których pracuje i dzięki temu wiem też jak proces wydawniczy jest trudny, często słyszę pozytywne lub negatywne opinie o jakichś książkach, a mama często spotyka się z niekończeniem serii które jej się podobają. Jeżeli książka naprawdę ją zachwyciła, zazwyczaj daje mi ją do przeczytania i następnie każda z nas pisze krótką kontynuację, po czym czytamy obie i robimy z tego ćwiczenie pisarskie dla nas dwóch.
Masz rację. Warto kupić pierwszy tom i czekać na kontynuację. Dzięki temu ,że książka się sprzedaje wydawnictwo jest zadowolone z obrotów i autor ,który czuję się doceniony. To jest ważne, z doświadczenia wiem jak ważni są czytelnicy w początkowym etapie istnienia jakiejś serii. Jeśli czytelnik nie da o sobie znać, autor traci chęć do pisania a wydawca zyski. Dobrze sprzedająca się książka ma duże szanse na kontynuację. Więc warto wydać trochę pieniędzy by mieć możliwość przeczytania dalszych losów naszego bohatera.
Kiedyś się dało wydawać książki w garażu na maszynie z demobilu po 1 wojnie światowej i było ok. Tak świat poznał np. Lovecrafta. Jak się chce to się da zrobić wszystko, o ile komuś zależy. Można samemu wydać książkę w 100 egzemplarzach z cienkiej okładce dla znajomych i będzie istniała, choć nie trafi do szerszego grona odbiorców. Można iść do innego wydawcy dopóki ktoś nie wyda naszej książki. Choćby Stephen King latał po wydawnictwach bezskutecznie aż do czasu Carrie, a teraz niezależnie czy napisze instrukcję obsługi pralki czy przemyślenia z jedzenia hamburgera to i tak masa ludzi to kupi. O ile ktoś da radę z pierwszą książką to potem już z górki. No chyba, że ktoś jest jednostrzałowcem i napisze w życiu tylko jedno dobre dzieło.
Problemem jest to, że polskie książki są proste. Ja np lubię fantastykę i zdarza mi się przeczytać coś polskiego autora, ale nie ma co tego porównywać z tym co robią na zachodzie. Problemem jest generalnie stan majątkowy Polaka. Taki Brytyjczyk jak będzie chciał zostac pisarzem, to pójdzie na X lat na socjal i będzie w pełni mógł poświęcić się pracy. U nas pisarze zmuszeni są do łączenia swojej pasji ze zwykłą, często przeżartą rutyną pracą. Stąd mają o wiele mniej czasu, chęci i zasobów by swoje dzieła rozbudowywać. Dlatego ja osobiście mam opór przed sięganiem po polskie knigi I uwierz mi Czytaczu, bo trochę siedziałem w temacie, że wydawnictwo nie płaci żadnych 50% za książkę ;). 50% to w najgorszym wypadku może zapłacić księgarnia. Wydawca płaci mały ulamek ceny okładkowej. Jedyne co może dać mu pokieszeni, to kasa dla Empiku za ekspozycję. Jak wiadomo Empik nie zarabia na samej sprzedaży książek, co na właśnie "handlu" tymi wyspekami w stylu "TOP".
Przykre jest to, że musisz tłumaczyć, że wydawnictwo jest biznesem, zatrudniającym ludzi, którzy oczekują pensji. Nie lubię tego zrzucać na karb narodowych mentalności, więc być może pomyliłbym się twierdząc, że ignorowanie potrzeb przedsiębiorców jest takie "polskie" (bo może nie tylko?). Czas zaakceptować, że jeśli ktoś, poświęcając swój czas, pieniądze, nerwy, często stawiając na szali swoje dotychczasowe życie, nie robi tego z poczucia misji (a przynajmniej nie tylko) a z chęci zysku. Przyjmując całe dobrodziejstwo kapitalizmu, powiedzonko "klient nasz Pan" urosło do rangi często odrealnionych rządań i oburzania się, że jednak nie jest tak, że plany biznesowe nie kręcą się wokół "ja". Może na wyrost to tłumaczyłeś, bo może jednak wszyscy tutaj zgromadzeni doskonale to rozumieją, ale mimo wszystko, dzięki Ci za ten film. Gwoli wyjaśnienia, bojkot konsumencki to wspaniała sprawa, ale niech będzie on rozsądnie kierunkowany i niech ma on solidne podstawy, a takie filmy jak ten dokładają cegiełkę do zrozumienia istoty sprawy.
Uwierz mi - też nie sądziłem, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć, ale kiedy pod kolejnym postem w temacie trafiam na komentarze w stylu: "jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze", mam ochotę czymś rzucić... To jest najgorsze, kiedy jest chęć poruszenia ważnego tematu, a trzeba go rozpoczynać od kwestii najbardziej elementarnej. Niestety, aktualnie wszystko, co robi się za pieniądze jest postrzegane jako coś złego i niewłaściwego...
Mnie wkurza jeszcze jedna rzecz. Wydawcy wykupują opcję na jakiegoś autora, co uniemożliwia innym wydawcom wydawanie go, ale sami go wydawać nie chcą. Tak było swego czasu z Quignardem. :/ Normalnie kot ogrodnika.
Komedia z tą Nyxią, bo informacja, że przy 130 tysiącach dostanie się drugi tom zabiła tę akcję. Bo dużo osób czeka na to, czy uzbiera się ta kasa, aby zgarnąć dwa tomy, zamiast jednego. W tym momencie jest chyba 20% i akcja się raczej nie powiedzie. Rozumiem, że chcą zarobić, ale trochę za dużo sobie zażyczyli na początek.
Hej, oglądałam przed chwilą wasz bookshelf i zauważyłam że nie ma tam serii Ani z zielonego wzgórza, co prawda dużo osób odrzuciło tą serię, dlatego że wydaje się bardzo dziecinna, poza tym to lektura, ale niedawno wróciłam do niej, pochłonęłam całą serię, która później nabiera dużo powagi, a nie brak jej początkowego uroku, może rozważylibyście przeczytanie ich i zrobienie recenzji? Wielu ludzi prosi o jakiej książki to ja poproszę o tą serię :D, oczywiście nie zmuszam, lecz byłoby mi miło. :)
A i generalnie wśród polskich autorów panuje moda na lament. To trochę jak lekkoatleci, którzy płacza, że mają mniej niż pilkarze. Tak samo polscy autorzy płaczą non stop, że nikt zza oceanu nie chce zaoferować im dolarów za ich dzieła.
Trochę mi to przypomniało o niedawnej sytuacji w Waneko, które wydaje mangi. My hero academia sprzedała się w dużej ilości i została przestawiona na cykl półtora miesięczny, a Shiki ze względu na niską sprzedaż wychodzi teraz co cztery miesiące. Film jak zwykle świetny. No i przyznaje się bez bicia, że jeszcze niedawno kupowałam dopiero po wydaniu wszystkich tomów 😅
szczerze mówiąc mi wystarczało, że wydawali mha co dwa miesiące, bo obawiam się, że jakość tłumaczenia tego tytułu może przez to dodatkowo spaść. już po pierwszych dwóch tomach można zauważyć literówki, błędnie zapisane nazwiska, bądź niepotrzebnie przetłumaczone z angielskiego nazwy bohaterów :/
@@____idubilu___ Mi też to wystarczyło. Ponadto obawiam się, że nie będę mogła kupować przez to regularnie, bo przy moich innych wydatkach i kieszonkowym może mi nie wystarczyć:/
Trochę wiem, jak to wygląda od strony wydawcy, więc ja właściwie nie robię nigdy jakiegoś wielkiego halo w związku z tym, że nie ma kontynuacji... Zwłaszcza, że mogę sobie zamówić po angielsku :)
Najgorsze jest to kiedy na półce stoi pierwsza część i trzecia, a druga jest ciągle niedostępna w księgarniach, nie mówiąc już o czwartej, ostatniej, która nawet nie została przetłumaczona i raczej do tego nie dojdzie. 😪
W sumie jedynie jakie książki czytam to te z nowego kanonu Star Wars (ostatnio jedynie zrobiłem wyjątek dla Wojen Lotosowych i nie żałuję, genianla trylogia). I tu nie boli mnie nie wydawanie, ale zbyt duży okres między światową, a polską premierą. Oddział Inferno który wyszedł równo z Battlefrontem 2, w polsce ukazał się chyba w maju. Ahsoka dopiero teraz, na Thrawna wciąż czekam. Może materiał skąd takie opóźnienia u nas w tłumaczeniu.
Tu już w grę wchodzą decyzje biznesowe. Wydawca musi zdecydować, co warto wydać najpierw, a z czym poczekać. To nie są łatwe decyzje, ale w grę wchodzi też ograniczona liczba osób, którym można powierzyć wykonanie zadania (np. wydawca chce, żeby cykl tłumaczył jeden tłumacz, a ten ma sporo zleceń i trzeba poczekać) czy też ustawienie premier. Nierzadko bywa, że to np. empik ustala datę premiery i wydawca musi się do tego dostosować, a przecież nie wypuści jednego dnia 10 książek, bo to byłoby samobójstwo (brak szans na ogarnięcie promocji wszystkiego, brak budżetu na to wszystko i wreszcie przesyt premier...). Skarbce wydawców nie są, niestety, bez dna i często jest tak, że czas wydania kolejnej książki jest uzależniony od sprzedaży poprzedniej (niekoniecznie chodzi tu o cykle, ale o jakąkolwiek książkę) - bywa, że jedna książka zarabia na drugą. To naprawdę ciężki biznes, a konkurencji powstaje coraz więcej. Sprzedaż książek nieszczególnie wzrasta, natomiast nowe wydawnictwa pojawiają się jak grzyby po deszczu.
To nie jest wina wydawnictw! To wina SŁABYCH pisarzy! Nie wolno planować serii! To są podstawy pisarstwa! Każda cześć musi być ostatnią, tak by potrzeba kontynuacji wyrosła wśród czytelników bo inaczej nie będzie ich. Osobiście jednak, swoje książki będę sprzedawał sam, u siebie i po problemie, bo nawet jeśli książki będą nieudane, moj klienci będą mieli dostęp do całości. Ps premiera Kahuny w te święta!
Niby wszystko zrozumiałe, ale jednak może niesamowicie wkurzyć, gdy zaangażujesz się w serię i okazuje się, że możliwe jej nigdy nie skończysz, ponieważ wydawnictwo dało sobie spokój ze średnio zarabiającym cyklem, a w rodzimym języku rozumiesz może ze dwa słowa. Moim zdaniem, jeśli wydawnictwo decyduje się na realizacje cyklu to powinno brać na siebie odpowiedzialność za wydani całości. Jeśli nie opłaca się papierek, ogarnąć chociażby ebooka.
Dlatego też mówię o konieczności wykazania chęci ze strony wydawnictwa - choćby crowdfunding. Niech czytelnicy mają szansę i sposobność do tego, żeby się zorganizować i coś zdziałać. Do tanga trzeba dwojga.
Zgadzam się. Ważne jest takie poczuciu wydawnictw, że jeśli decydują się na wydawanie serii to ją niech wydają do końca jakimikolwiek sposobami. Rozumiem, że biznes to biznes, ale możliwe, że gdyby wydawnictwo X nie zabrało się za cykl, którego nie kończy, to wydawnictwo Y by go - kurde - skończyło. Możliwe, że to tylko gdybanie, ale jednak. Niech zdają sobie sprawę, że czytelnicy im zawierzają, ufają, oddają część swojego książkowego serduszka. NAWET OPRACOWAŁABYM NA TO JAKIŚ PARAGRAF (żartuje, chociaż...). Później zostaję sobie z takim pierwszym tomem CzarLI w ręce z miliardem pytań wobec ciągu dalszego, wiadomością "Nie planujemy wydać tego w przyszłości" i moją bluźnierczą odpowiedzią na takie informacje (swoją drogą mam nadzieje, że skusisz się na "Poszukiwaczy" z cyklu o CzarLI, bo jest cudownie wydane, przełożone i sama historia to pure magic, chociaż docelowymi odbiorcami są młodzi czytelnicy)
Mógłbyś zrecenzować książkę "Laila Winter i Królestwo Pięciu Słońc". Książka ta nie doczekała sie niestety kontynuacji w polsce za granicą była popularna w polsce mniej. Jestem ciekawa co ty i czytaczowa powiedzielibyście o tej książce ja osobiście bardzo ją lubię ale opinie są podzielone
ja najbardziej żałuję że nie wydali kontynuacji Kroniki Idhunu które pokochałam -_- a to jest hiszpańska trylogia ehh a ogólnie to mimo wszystko nie lubię czytać tomów pierwszych bo potem czekając na drugi zapominam co przeczytałam więc u mnie na półce leży kilka takich 1 tomów czekających na dalszy ciąg i wtedy dopiero przeczytam :D
A wiesz, że ja też czekałam długo na drugi tom tej serii! Czytałam jeszcze jako nastolatka, gdzieś gimnazjum. Chyba nawet jeszcze przed falą Zmierzchu w Polsce. I może właśnie to jest problem... Że książka "wyprzedziła" erę książek z tego gatunku. Choć powiem ci, że przeczytałam streszczenie w necie, chyba google tłumacz tłumaczył mi z hiszpańskiego, i może dobrze, że się go nie doczekaliśmy...
Pewnie masz rację. Czytałam na necie że drugi tom wyszedł bardzo słabo, o trzecim już nic nie mogłam znaleźć, ja tą książkę przeczytałam w swoim życiu może ze 3-4 razy i być może jeszcze po nią sięgnę. Całe szczęście że autorka napisała jeszcze dwie książki wydane w Polsce pt. Tam gdzie śpiewają drzewa i księga portali. Co do tej pierwszej pokochałam a druga czeka na półce do przeczytania :3 ale kurczę i tak mam niedosyt Idhunu :D zapadająca w pamięć książka.
Ojej... To jest okropne xd Pamietam jak znalazlam ksiazke ktora strasznie mi sie spodobala i szybko przeczytalam dwa tomy... A tu sie okazalo, ze trzeci tom nie zostal wydany po polsku ;---; Bol straszny bo moj owczesny angielski nie pozwalal mi na dokonczenie serii w oryginale :C Ale i tak bardziej boli gdy autor nie dokonczy serii... Jak bylam mlodsza (i byla cala faza na wampiry) zaczelam czytac serie Świat Nocy. Przeczytalam 2/3 tomow. Po latach stwierdzilam ze dokoncze serie. Przeczytalam wszystkie trzy tomy i jaki byl moj bol gdy okazalo sie ze ostatni czwarty tom nigdy nie zostal wydany (w zadnym jezyku)... Trafilam na komentarze ze niektorzy czekali juz 16lat :o
Nie wiem, jak to jest z ksiażkami, ale w przypadku mang autorzy mają jakieś chore wymagania i przywalają się dosłownie do wszystkiego. Umowa z wydawnictwem podpisana, ale autorowi nie podoba się zaproponowana okładka. Opóźnienie, bo trzeba zmienić, bo były jakieś dziwne warunki umowy. Po czym autor znowu stwierdza, że font na grzbiecie mu się nie podoba albo przetłumaczenie tytułu... A potem komentarze, dlaczego nie ma kontynuacji albo tłumaczeń innych serii twórcy
Dla mnie to jest olewanie czytelnika. Mnie nie wydawanie kontynuacji jakiejś serii zniechęca do danego wydawnictwa. I tak już od dłuższego czasu nie kupiłam żadnej książki wydanej przez wyd. Amber, które nagminnie przerywa wydawanie serii. A to czy sięgnę po pierwszą cześć serii lub poczekam na wydanie całości to kiepski argument. Dlatego też ostatnio sięgam tylko po książki jednotomowe.
Widzę zasadniczą różnicę między wydawnictwem, które notorycznie tak robi - to karygodne i niedopuszczalne, świadczące o braku klasy i szacunku do czytelnika - a wydawnictwem, któremu zdarzy się taka sytuacja. Pewnie, dla czytelnika to zawsze frustrujące i tutaj się w zasadzie nic nie zmienia, ale ja podchodzę inaczej do wydawcy, który chce, a nie może, aniżeli do tego, który ma wszystko w dupie.
Bywa i tak. Wszystko zależy od wydawcy. Niektóre książki dobrze się zapowiadają, a potem masowo tracą fanów i automatycznie spada sprzedaż kontynuacji...
Metro 33 - mam takie pytanie odnośnie całego uniwersum. Zainteresowało mnie. Chcę przeczytać. Ale niekoniecznie wiem, od czego zacząć. Szukałam odpowiedzi w google, ale niekoniecznie znalazłam konkretną. Może ktoś coś polecić? Albo uważa, że od danej książki należy zacząć, by zachęcić do dalszego czytania?
Ogólnie z kolejnością czytania jest mały problem, choć różni ludzie różnie podchodzą do tematu. Ja na pewno sugeruję, żeby przygodę z Metrem rozpocząć od trylogii Glukhovsky'ego, a później można już w zasadzie czytać po swojemu. Niemniej, na forum UM pojawiło się kilka sugestii odnośnie do kolejności czytania: metro2033.pl/topic/kolejnosc-czytania/
Wielkie dzięki! - Ten rysuneczek ze strony przypomina schemat, który znalazłam, gdy szukałam: od czego zacząć czytanie Pratchetta. Oj, czasami trudno sie połapać, więc wielkie dzięki!
W idealnym świecie najpierw 2033, potem 2035. 2034 jest - przynajmniej dla mnie - jakoś słabsze emocjonalnie. Znów pojawiają się tam ważne wątki, więc przeczytać wypada. Nawet niezłe, ale blade na tle innych, 35 i 33.
Niesięganie po cykl książkowy zanim nie ukaże się w całości? Ło panie, moja ulubiona saga w oryginale liczy już dwanaście tomów, a w Polsce niedługo wychodzi dopiero ósmy. Ponadto autor wcale się nie zmęczył, bo non stop pisze kolejne :D Jak ja niby miałbym to wszystko zakupić na jeden raz? Kupienie tomów od 3 do 7, które zamówiłem od razu po pochłonięciu pierwszych dwóch było już całkiem dużym wydatkiem ;)
Mówimy o książce, która jest DEBIUTEM. W dodatku sama książka nie jest jakimś szczególnym hitem w swoim ojczystym kraju. Trudno mi uwierzyć, jakoby prawa do wydania tłumaczenia miałyby być jakoś szczególnie drogie w porównaniu do innych książek...
Strefa Czytacza Ja się nie znam aż tak ale wszystko jest możliwe. Mi osobiście takie akcje nie przeszkadzają i bardzo je lubię bo oprócz książki (którą i tak bym kupiła) są fajne gadżety a to że cena wzrosła to przecież chodzi o całość w nie w stosunku do pojedynczej osoby więc ja trochę nie rozumiem czemu ludzie się burzą skoro i tak nic nie tracą bo jak akcja nie wyjdzie to dostaną zwrot.
Każdy ma prawo wyboru i może zdecydować, czy bierze w takich akcjach udział, czy nie. Tutaj się zgadzam. I o ile przy pierwszych tomach jest ok, o tyle przy kontynuacjach wygląda to już zdecydowanie gorzej i zaczyna się, użyję mocnego słowa, wyzysk. W czym rzecz: "Illuminae" kosztowało 30 tys, a jego kontynuacja... dwa razy tyle. Kwestia wytłumaczona tym, że książka jest GRUBSZA. Ciekawi mnie, jaką kwotę wymyślą na trzeci, ostatni tom, bo mogą walnąć 100 tys. i radośnie obserwować, jak czytelnicy stają na głowie, by sprostać ich wygórowanym wymaganiom. W mojej opinii takie podskakiwanie z progiem minimalnym przy kolejnych książkach przestaje nosić jakiekolwiek znamiona uczciwości i jest równoznaczne z chciwością. Oczywiście, wydawnictwo powinno mieć możliwość zarobić jak najwięcej na wydawanych przez siebie tytułach, ale akcja, w której rzekomo zbiera się na samo wydanie książki i na pokrycie kosztów jej wydania, powinna skupić się właśnie na tym. Dlaczego Moondrive nigdy nie podaje konkretnych sum potrzebnych na sfinansowanie poszczególnych etapów "produkcji" książki, tylko zawsze chowa się pod wygodnym stwierdzeniem w stylu Ferdka Kiepskiego: "panie, to są drogie rzeczy!"? Wydawnictwo Otwarte/Moondrive było jednym z moich ulubionych wydawców, ale ich praktyki już dawno przekroczyły, moim zdaniem, granice dobrego smaku i taktu.
Strefa Czytacza Z tym o tym ile przeznaczają na dany etap to się zgadzam. Powinni to wyszczególnić wtedy by im więcej osób uwierzyło w szczere intencje a zasłanianie się wszystkim umowami/poufnością danych - no okej może i są umowy - ale te informacje nie są AŻ tak ważne że ich udostępnienie by mogło zaszkodzić. Ja osobiście dalej lubię Moondrive ale rozumiem że ktoś może mieć problem z ich ostatnimi decyzjami.
"Wichry Zimy" to Martin po prostu wolno pisze,wydając przy okazji inne rzeczy. Wielu wiernych czytelników na świecie czeka na ten tom od lat, jak również na pewno wielu widzów serialu,którzy nawet jeśli zaczęli go oglądać nie znając książek to przez lata już zdążyli nadrobić i też czekają na wydanie tej serii do końca. Nie może chodzić o koszt wydania" Wichrow" skoro pewnie miliony ludzi na świecie czekają na jej wypuszczenie.
Swietny film! Wydawnictwa to nie są fundacje charytatywne, które mają umilać czytelnikom czas, ale to firmy w ktorych pracuja ludzie, którzy muszą za coś żyć :)
Z drugiej strony jak widzę kolejną akcje Moondrive ze zbiórka na wydanie książki, a każda kolejna akcja jest coraz droższa to nóż mi się w kieszeni otwiera. :)
z Nyxią popłynęli kosztowo, a szkoda, bo zapowiadała się ciekawie :(
Czytaczu. Może rozpocząłbyś ze swoją żoną serie Co by było gdyby.. czyli odcinki w których przedstawiacie inne kluczowe wybory czyli tzw "Efekt Motyla" książkowych postaci. Mam nadzieje że spodobał ci się mój pomysł
super pomysł
Super! 😁
Super
Takk👍
Oj, to ciężki temat... :P
Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziałeś. Szkoda, że wydawnictwa nie popularyzują takich akcji w stylu "wydaj kontynuację z nami". Zmniejszony nakład i brak konieczności rozpowszechnienia po księgarniach zmniejszyłby koszta, a czytelnicy by mieli szansę zawalczyć o wydanie książki. Skoro zakupili prawa do jakichś tytułów z pewnością sami chcieliby mieć na swoim koncie ich kontynuacje. Kwestia tylko taka, że wyszliby na tym na zero albo tylko trochę na plus, a przecież w tym czasie mają szansę zarobić więcej na jakimś nowym tytule. Szkoda.
To jest kwestia dobrego marketingu i PR-u. Bo czasami wyjście na zero może oznaczać zwycięstwo w innej dziedzinie. Jak każdej marce, wydawnictwu powinno zależeć na dobrym wizerunku, kreowanie marki, która kojarzy się z zaangażowaniem, szacunkiem do klienta i odpowiedzialnością. Niezależnie od wyniku akcji crowdfundingowej, wydawnictwo zachowuje twarz. Jeśli książka się wyda, jej fani będą zadowoleni i będą wdzięczni wydawcy za szansę. Jeśli nie, mamy czarno na białym uzasadnienie decyzji wydawcy o rezygnacji z wydawania danej książki: za mało odbiorców, ludziom nie zależy, trudno więc winić kogoś o to, że nie chce wtopić kasy.
@@StrefaCzytacza Zgadzam się 100%. Dobra wola i szczerość dużo znaczy dla mnie jako czytelnika i kupującego.
Ja się jestem w stanie pogodzić z rozmaitymi pomysłami wydawców, rozumiem ograniczenia, umiem czekać i kurczę nawet okiem nie mrugnę na zmienioną szatę graficzną i format. Jednego tylko wybaczyć nie mogę i moja dusza na zmianę skowyczy i łka. Kiedy w połowie cyklu zmienia się tłumacz, który to zmieniony tłumacz zmienia całkowicie, wg. sobie tylko znanego klucza, imiona postaci i nazwy własne inne rozmaite. Z tego powodu nie skończyłam i już raczej nie skończę cyklu Robin Hobb o żywostatkach. Próbowałam, ale nie dam rady. Ta frustracja, kiedy przez pół ksiązki muszę się domyslać co to u licha za postać, która przez kilka tomów miała na imię "Jakośtam", a teraz wołają ją "Odczapy"...no nie. Jestem słabym człowiekiem, nie udźwignę :-(
Wybaczcie, żem smutek mej duszy przed Wami wylała ;-)
Filmik zacny natomiast i kciuka otrzymać musi. O...i ma :-)
Zmiana tłumacza to totalny kosmos...
Zue, to nie tylko wina tłumacza. Nie tylko - bo powinien się oczywiście zapoznać z poprzednimi tłumaczeniami i do nich dostosować. Ale to głównie wina wydawcy, który pozwala tłumaczowi na zmianę nazw własnych, oraz redaktorowi na brak ujednolicenia nazw własnych. To nieprofesjonalne.
Otworzyłeś mi oczy na wiele spraw. A, no i dzięki za ostrzeżenie przed Fabryką Słów. To była jedna z pierwszych pozycji na mojej liście wydawnictw, do których chciałam startować... Dzięki.
Mądrze pan Czytacz gada, szanuję!
A tak przy okazji wyznam, że trafiłam na czytaczowy kanał zupełnie przypadkiem (chyba na któryś odcinek absurdów w Harrym Potterze), zobaczyłam państwa Czytaczów (nie wiedząc, że są państwem) i od razu pomyślałam "o rajuśku, ale do siebie pasują, mam nadzieję, że są/będą razem!"... a potem przejrzałam kanał, znalazłam stronę i zorientowałam się, że trafiłam w dziesiątkę ;)
Brałam udział w akcji wydania Illuminae i Gminy. Byłam zainteresowana Nyxią, ale jak zobaczyłam próg wydania to mnie dobiło. Rozumiem, że to koszty, ale to jest jakby sprawdzanie ile w stanie jest zapłacić czytelnik. Jakby robili takie akcje rzadziej, albo chociaż z mniejszą kwotą, że np. pół kwoty zbierają ludzie, a pół daje wydawnictwo. I właśnie Moondrive przeznacza czas na takie akcje, które wychodzą z coraz mniejszym powodzeniem, niż np postarać się o kontynuację, która de facto bardziej by się opłacała
I tak najbardziej denerwuje gdy wydawnictwo nie wyda tylko ostatniej części -.-
Tak! To jest najgorsze. Tak zrobiło wydawnictwo Literacki Egmont nie wydając ostatniego tomu Trylogii Władzy.
@@AntymaraBooks mimo wszystko mnie najbardziej boli nie wydanie piątego tomu księgi wszystkich dusz :(
To samo zrobili z moją ulubioną serią „Dziedzictwa Planety Lorien”. Tyle tylko ze nie zostały wydane dwa ostatnie tomy po polsku 😢
Mnie boli braku kontynuacji sagi o syrenie co straciła królestwo.
Fajnie, że podałeś przykłady wydawnictw, bo można powiedzieć, że miałam delikatny uraz do Papierowego Księżyca, ale nie wiedziałam, że tak szczerze podeszli do tematu :O Nawiasem mówiąc, ten zawód był spowodowany tym, że na skrzydełkach drugiego tomu było napisane, że "3 trzeci tom już w październiku", a książka wydana w 2012 i nadal tomu brak... no ale cóż, trudno się mówi~ Może faktycznie słabo się sprzedała.
Czytaczu masz jak najbardziej rację. Większość czytelników nie zdaje sobie sprawy, ile wszystkie wydania książek kosztują.
Wiesz co, zgadzam się w zdecydowanej większości z Tobą i Rafałem Dębskim. Tylko że na rynku są wydawcy, którzy już wiele serii olali (chociażby Świat Książki czy MAG) i tutaj trudno ich chwalić i gratulować podejścia ;)
Mi się nasuwa na myśl wydawanie gwiezdnych wojen przez Uroboros
Bardzo podoba mi się twoje podejście do omawianego tematu. Wiadomo, ludzie są różni. Jako czytelnik głęboko ubolewam nad brakiem kontynuacji, bądź brakiem dodruku, jednak fakt pozostaje faktem wydawnictwa muszą zarabiać. Wydawanie książek jest ich pracą, za którą winni otrzymywać wynagrodzenie, jeśli coś im się nie opłaca, to tego nie zrobią. Wielu ludzi, o tym zapomina. Nic nie jest jednoznacznie czarne, ani białe. Myślę, że w wielu sytuacjach wydawnictwa i czytelnicy mogą pójść na kompromis choćby na takich warunkach jakie zaproponował czytacz. Trzeba po prostu być człowiekiem, starać się wzajemnie zrozumieć. Dobrze, że poruszasz ten temat, docierasz do wielu ludzi, jesteś inteligentnym człowiekiem i potrafisz trzeźwym okiem wszystko ocenić. Na tym świecie mało jest teraz takich osób, a szkoda, bo wtedy byłby na pewno lepszy. 🙂
A właśnie wydanie 1 części sagi, czy trylogii jest chyba najcięższe. Bo wtedy właśnie poznajemy bohaterów, historia dopiero się zaczyna. I ta świadomość, że początek może być słaby, a potem się okazuje że kontynuacja to sztos, tylko potrzebowała rozwinięcia w postaci 1 części.
Edit: gdy tylko słyszę, że wydawnictwo nie chce wydać jakieś książki, to od razu na myśl przychodzi mi King i jego książka "Carrie". Gdy żadne wydawnictwo nie chciało wydać, bo stwierdzało, że ta historia jest słaba i się nie sprzeda. A wiemy jak to się ostatecznie skończyło - hit.
Edit2: EMPiK z tego co wiem od razu wystawia książkę na półki, wydaje "bestsellery", gdzie resztą księgarń zwykle dopiero miesiące później wydaje tą samą książkę. Więc nie dziwię się, że prowadzi na rynku
Super, że to wszystko wyjaśniłeś, bo mnie właśnie to zastanawiało, czemu wydawca wyda np 3 tomy a pozostałych nie. Teraz już wiem. Dzięki :)
Mój TBR jest długi i szeroki i ostatnio doszłam do wniosku, że skoro mam na nim sporo serii, które są już całkowicie wydane, to zacznę od czytania właśnie ich, a te nowe mi nie uciekną. O ile może i jest prawda w tym „kupujcie serie już od pierwszego tomu” to jakoś nie lubię jak ktoś mówi mi co mam robić. Kupuję sporo książek i nie czytam niczego nielegalnie, ale jednak jako prosty czytelnik nigdy nie myślę o tym jako wspieraniu rynku czytelniczego czy autorów. Po prostu kupuję, bo chcę przeczytać, a co się tam dzieje po drugiej stronie to mało mnie obchodzi. Ja wychodzę z założenia, że nawet jak wydawca nie wyda kontynuacji, to mój świat się nie zawali. Jeśli naprawdę muszę poznać dalszy ciąg historii to poczytam po angielsku, albo chwilę pochlipię, a po roku i tak pewnie zapomnę całą fabułę xD
Ale to nie o to chodzi, żeby rzucać się na każdą serię i kupować pierwsze tomy. Też sięgam po starsze cykle, które są wydane w całości, bo mam na nie ochotę. Chodzi tylko o to, żeby odgórnie nie odrzucać nowości, tylko dlatego, że przed nimi daleka droga do finału. :)
Bardzo dobry filmik. Ciekawy i dość ważny temat poruszyłeś
Moja mama pracuje w wydawnictwie jako korektorka, czasami wykonuje też pracę redaktorki czy tłumaczy przy korekcie fragmenty, które tłumacz pominął (tak, zdarza się że ktoś za premię 70% do wypłaty robi za połowę wydawnictwa poprawki). Bardzo często więc mam styczność z książkami przy których pracuje i dzięki temu wiem też jak proces wydawniczy jest trudny, często słyszę pozytywne lub negatywne opinie o jakichś książkach, a mama często spotyka się z niekończeniem serii które jej się podobają. Jeżeli książka naprawdę ją zachwyciła, zazwyczaj daje mi ją do przeczytania i następnie każda z nas pisze krótką kontynuację, po czym czytamy obie i robimy z tego ćwiczenie pisarskie dla nas dwóch.
Masz rację. Warto kupić pierwszy tom i czekać na kontynuację. Dzięki temu ,że książka się sprzedaje wydawnictwo jest zadowolone z obrotów i autor ,który czuję się doceniony. To jest ważne, z doświadczenia wiem jak ważni są czytelnicy w początkowym etapie istnienia jakiejś serii. Jeśli czytelnik nie da o sobie znać, autor traci chęć do pisania a wydawca zyski. Dobrze sprzedająca się książka ma duże szanse na kontynuację. Więc warto wydać trochę pieniędzy by mieć możliwość przeczytania dalszych losów naszego bohatera.
Lubię jak łapiesz flow ♥
Kiedyś się dało wydawać książki w garażu na maszynie z demobilu po 1 wojnie światowej i było ok. Tak świat poznał np. Lovecrafta. Jak się chce to się da zrobić wszystko, o ile komuś zależy. Można samemu wydać książkę w 100 egzemplarzach z cienkiej okładce dla znajomych i będzie istniała, choć nie trafi do szerszego grona odbiorców. Można iść do innego wydawcy dopóki ktoś nie wyda naszej książki. Choćby Stephen King latał po wydawnictwach bezskutecznie aż do czasu Carrie, a teraz niezależnie czy napisze instrukcję obsługi pralki czy przemyślenia z jedzenia hamburgera to i tak masa ludzi to kupi. O ile ktoś da radę z pierwszą książką to potem już z górki. No chyba, że ktoś jest jednostrzałowcem i napisze w życiu tylko jedno dobre dzieło.
Problemem jest to, że polskie książki są proste. Ja np lubię fantastykę i zdarza mi się przeczytać coś polskiego autora, ale nie ma co tego porównywać z tym co robią na zachodzie. Problemem jest generalnie stan majątkowy Polaka. Taki Brytyjczyk jak będzie chciał zostac pisarzem, to pójdzie na X lat na socjal i będzie w pełni mógł poświęcić się pracy. U nas pisarze zmuszeni są do łączenia swojej pasji ze zwykłą, często przeżartą rutyną pracą. Stąd mają o wiele mniej czasu, chęci i zasobów by swoje dzieła rozbudowywać. Dlatego ja osobiście mam opór przed sięganiem po polskie knigi
I uwierz mi Czytaczu, bo trochę siedziałem w temacie, że wydawnictwo nie płaci żadnych 50% za książkę ;). 50% to w najgorszym wypadku może zapłacić księgarnia. Wydawca płaci mały ulamek ceny okładkowej. Jedyne co może dać mu pokieszeni, to kasa dla Empiku za ekspozycję. Jak wiadomo Empik nie zarabia na samej sprzedaży książek, co na właśnie "handlu" tymi wyspekami w stylu "TOP".
Ostatnia część Pięknych istot [*]
Super koszulka!
super filmik jak zawsze
Fabryka Słów zraża nie tylko autorów, czytelników także - dzieleniem jednej książki na dwie części!
Ekchem Malowany człowiek na przykład
A to jest moje ulubione wydawnictwa , spojrzeć tylko na te piękne książki przechrzty , grzędowicza , piekary czy pilipiuka.
A ja nie mogę przeżyć tego, że wydali tylko dwa tomy serii 'Podzieleni' po polsku, podczas gdy reszta czeka nieprzetłumaczona...
Pisałem przed chwilą do wydawnictwa i powiedzieli, że kontynuacja na pewno będzie 😀
@@sebastianpietrykowski8987 Oo, super
Fabryka Słów wydaje książki Andrzeja Ziemiańskiego, właśnie czekam na premierę jego książki. :)
Przykre jest to, że musisz tłumaczyć, że wydawnictwo jest biznesem, zatrudniającym ludzi, którzy oczekują pensji. Nie lubię tego zrzucać na karb narodowych mentalności, więc być może pomyliłbym się twierdząc, że ignorowanie potrzeb przedsiębiorców jest takie "polskie" (bo może nie tylko?). Czas zaakceptować, że jeśli ktoś, poświęcając swój czas, pieniądze, nerwy, często stawiając na szali swoje dotychczasowe życie, nie robi tego z poczucia misji (a przynajmniej nie tylko) a z chęci zysku. Przyjmując całe dobrodziejstwo kapitalizmu, powiedzonko "klient nasz Pan" urosło do rangi często odrealnionych rządań i oburzania się, że jednak nie jest tak, że plany biznesowe nie kręcą się wokół "ja".
Może na wyrost to tłumaczyłeś, bo może jednak wszyscy tutaj zgromadzeni doskonale to rozumieją, ale mimo wszystko, dzięki Ci za ten film.
Gwoli wyjaśnienia, bojkot konsumencki to wspaniała sprawa, ale niech będzie on rozsądnie kierunkowany i niech ma on solidne podstawy, a takie filmy jak ten dokładają cegiełkę do zrozumienia istoty sprawy.
Uwierz mi - też nie sądziłem, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć, ale kiedy pod kolejnym postem w temacie trafiam na komentarze w stylu: "jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze", mam ochotę czymś rzucić... To jest najgorsze, kiedy jest chęć poruszenia ważnego tematu, a trzeba go rozpoczynać od kwestii najbardziej elementarnej. Niestety, aktualnie wszystko, co robi się za pieniądze jest postrzegane jako coś złego i niewłaściwego...
Może są ludzie, którzy na obiad jedzą satysfakcję podlaną sosem spełnienia misji i stąd te komentarze? ;)
Mnie wkurza jeszcze jedna rzecz. Wydawcy wykupują opcję na jakiegoś autora, co uniemożliwia innym wydawcom wydawanie go, ale sami go wydawać nie chcą. Tak było swego czasu z Quignardem. :/ Normalnie kot ogrodnika.
Komedia z tą Nyxią, bo informacja, że przy 130 tysiącach dostanie się drugi tom zabiła tę akcję. Bo dużo osób czeka na to, czy uzbiera się ta kasa, aby zgarnąć dwa tomy, zamiast jednego. W tym momencie jest chyba 20% i akcja się raczej nie powiedzie. Rozumiem, że chcą zarobić, ale trochę za dużo sobie zażyczyli na początek.
Kocham jak ksiazki w serii sie roznia, czasem spelcjalnie szukam roznych wydan :D:D
Hej, oglądałam przed chwilą wasz bookshelf i zauważyłam że nie ma tam serii Ani z zielonego wzgórza, co prawda dużo osób odrzuciło tą serię, dlatego że wydaje się bardzo dziecinna, poza tym to lektura, ale niedawno wróciłam do niej, pochłonęłam całą serię, która później nabiera dużo powagi, a nie brak jej początkowego uroku, może rozważylibyście przeczytanie ich i zrobienie recenzji? Wielu ludzi prosi o jakiej książki to ja poproszę o tą serię :D, oczywiście nie zmuszam, lecz byłoby mi miło. :)
Hej, nienawidzę Ani z Zielonego Wzgórza. Żadnej książki w życiu nie znienawidziłem tak bardzo jak tej, więc...
Temat na czasie. Zasubskrybowałam, bo dobrze prawisz :)
A i generalnie wśród polskich autorów panuje moda na lament. To trochę jak lekkoatleci, którzy płacza, że mają mniej niż pilkarze. Tak samo polscy autorzy płaczą non stop, że nikt zza oceanu nie chce zaoferować im dolarów za ich dzieła.
Trochę mi to przypomniało o niedawnej sytuacji w Waneko, które wydaje mangi. My hero academia sprzedała się w dużej ilości i została przestawiona na cykl półtora miesięczny, a Shiki ze względu na niską sprzedaż wychodzi teraz co cztery miesiące.
Film jak zwykle świetny. No i przyznaje się bez bicia, że jeszcze niedawno kupowałam dopiero po wydaniu wszystkich tomów 😅
szczerze mówiąc mi wystarczało, że wydawali mha co dwa miesiące, bo obawiam się, że jakość tłumaczenia tego tytułu może przez to dodatkowo spaść. już po pierwszych dwóch tomach można zauważyć literówki, błędnie zapisane nazwiska, bądź niepotrzebnie przetłumaczone z angielskiego nazwy bohaterów :/
@@____idubilu___ Mi też to wystarczyło. Ponadto obawiam się, że nie będę mogła kupować przez to regularnie, bo przy moich innych wydatkach i kieszonkowym może mi nie wystarczyć:/
moglibyście zrobić jeszcze jakichś odcinek związany z Game Of Thrones. Bo ... no wiesz jestem fanem...
Świetny filmik 😀
Trochę wiem, jak to wygląda od strony wydawcy, więc ja właściwie nie robię nigdy jakiegoś wielkiego halo w związku z tym, że nie ma kontynuacji... Zwłaszcza, że mogę sobie zamówić po angielsku :)
Kiedy nagrasz coś o Mrocznych umysłach?
Naprawdę ją kocham i chciałabym wiedzieć co o niej sądzisz. :)
Możliwe, że w przyszłym tygodniu. O ile uda mi się dotrzeć na film ;)
Najgorsze jest to kiedy na półce stoi pierwsza część i trzecia, a druga jest ciągle niedostępna w księgarniach, nie mówiąc już o czwartej, ostatniej, która nawet nie została przetłumaczona i raczej do tego nie dojdzie. 😪
Chyba zbiorę maile do wszystkich istniejących wydawnictw i to wyślę✉️
6:37 Moondrive to samo powiedziało o Julii, czyli, że chcą wydać, ale za prawa zapłaciliby zbyt dużo. Tutaj jednak fani się, niepotrzebnie, oburzyli
Super film 😁
W sumie jedynie jakie książki czytam to te z nowego kanonu Star Wars (ostatnio jedynie zrobiłem wyjątek dla Wojen Lotosowych i nie żałuję, genianla trylogia). I tu nie boli mnie nie wydawanie, ale zbyt duży okres między światową, a polską premierą. Oddział Inferno który wyszedł równo z Battlefrontem 2, w polsce ukazał się chyba w maju. Ahsoka dopiero teraz, na Thrawna wciąż czekam. Może materiał skąd takie opóźnienia u nas w tłumaczeniu.
Tu już w grę wchodzą decyzje biznesowe. Wydawca musi zdecydować, co warto wydać najpierw, a z czym poczekać. To nie są łatwe decyzje, ale w grę wchodzi też ograniczona liczba osób, którym można powierzyć wykonanie zadania (np. wydawca chce, żeby cykl tłumaczył jeden tłumacz, a ten ma sporo zleceń i trzeba poczekać) czy też ustawienie premier. Nierzadko bywa, że to np. empik ustala datę premiery i wydawca musi się do tego dostosować, a przecież nie wypuści jednego dnia 10 książek, bo to byłoby samobójstwo (brak szans na ogarnięcie promocji wszystkiego, brak budżetu na to wszystko i wreszcie przesyt premier...). Skarbce wydawców nie są, niestety, bez dna i często jest tak, że czas wydania kolejnej książki jest uzależniony od sprzedaży poprzedniej (niekoniecznie chodzi tu o cykle, ale o jakąkolwiek książkę) - bywa, że jedna książka zarabia na drugą. To naprawdę ciężki biznes, a konkurencji powstaje coraz więcej. Sprzedaż książek nieszczególnie wzrasta, natomiast nowe wydawnictwa pojawiają się jak grzyby po deszczu.
Gdyby wydawca wydał swoją własną książkę to dostałby 100% zysku ze sprzedaży jej
To nie jest wina wydawnictw! To wina SŁABYCH pisarzy! Nie wolno planować serii! To są podstawy pisarstwa! Każda cześć musi być ostatnią, tak by potrzeba kontynuacji wyrosła wśród czytelników bo inaczej nie będzie ich.
Osobiście jednak, swoje książki będę sprzedawał sam, u siebie i po problemie, bo nawet jeśli książki będą nieudane, moj klienci będą mieli dostęp do całości. Ps premiera Kahuny w te święta!
Niby wszystko zrozumiałe, ale jednak może niesamowicie wkurzyć, gdy zaangażujesz się w serię i okazuje się, że możliwe jej nigdy nie skończysz, ponieważ wydawnictwo dało sobie spokój ze średnio zarabiającym cyklem, a w rodzimym języku rozumiesz może ze dwa słowa. Moim zdaniem, jeśli wydawnictwo decyduje się na realizacje cyklu to powinno brać na siebie odpowiedzialność za wydani całości. Jeśli nie opłaca się papierek, ogarnąć chociażby ebooka.
Dlatego też mówię o konieczności wykazania chęci ze strony wydawnictwa - choćby crowdfunding. Niech czytelnicy mają szansę i sposobność do tego, żeby się zorganizować i coś zdziałać. Do tanga trzeba dwojga.
Zgadzam się. Ważne jest takie poczuciu wydawnictw, że jeśli decydują się na wydawanie serii to ją niech wydają do końca jakimikolwiek sposobami. Rozumiem, że biznes to biznes, ale możliwe, że gdyby wydawnictwo X nie zabrało się za cykl, którego nie kończy, to wydawnictwo Y by go - kurde - skończyło. Możliwe, że to tylko gdybanie, ale jednak. Niech zdają sobie sprawę, że czytelnicy im zawierzają, ufają, oddają część swojego książkowego serduszka. NAWET OPRACOWAŁABYM NA TO JAKIŚ PARAGRAF (żartuje, chociaż...).
Później zostaję sobie z takim pierwszym tomem CzarLI w ręce z miliardem pytań wobec ciągu dalszego, wiadomością "Nie planujemy wydać tego w przyszłości" i moją bluźnierczą odpowiedzią na takie informacje (swoją drogą mam nadzieje, że skusisz się na "Poszukiwaczy" z cyklu o CzarLI, bo jest cudownie wydane, przełożone i sama historia to pure magic, chociaż docelowymi odbiorcami są młodzi czytelnicy)
Polać mu! 👍
Mógłbyś zrecenzować książkę "Laila Winter i Królestwo Pięciu Słońc".
Książka ta nie doczekała sie niestety kontynuacji w polsce za granicą była popularna w polsce mniej.
Jestem ciekawa co ty i czytaczowa powiedzielibyście o tej książce ja osobiście bardzo ją lubię ale opinie są podzielone
Nie mam takich planów :(
ja najbardziej żałuję że nie wydali kontynuacji Kroniki Idhunu które pokochałam -_- a to jest hiszpańska trylogia ehh a ogólnie to mimo wszystko nie lubię czytać tomów pierwszych bo potem czekając na drugi zapominam co przeczytałam więc u mnie na półce leży kilka takich 1 tomów czekających na dalszy ciąg i wtedy dopiero przeczytam :D
A wiesz, że ja też czekałam długo na drugi tom tej serii! Czytałam jeszcze jako nastolatka, gdzieś gimnazjum. Chyba nawet jeszcze przed falą Zmierzchu w Polsce. I może właśnie to jest problem... Że książka "wyprzedziła" erę książek z tego gatunku. Choć powiem ci, że przeczytałam streszczenie w necie, chyba google tłumacz tłumaczył mi z hiszpańskiego, i może dobrze, że się go nie doczekaliśmy...
Pewnie masz rację. Czytałam na necie że drugi tom wyszedł bardzo słabo, o trzecim już nic nie mogłam znaleźć, ja tą książkę przeczytałam w swoim życiu może ze 3-4 razy i być może jeszcze po nią sięgnę. Całe szczęście że autorka napisała jeszcze dwie książki wydane w Polsce pt. Tam gdzie śpiewają drzewa i księga portali. Co do tej pierwszej pokochałam a druga czeka na półce do przeczytania :3 ale kurczę i tak mam niedosyt Idhunu :D zapadająca w pamięć książka.
Ojej... To jest okropne xd Pamietam jak znalazlam ksiazke ktora strasznie mi sie spodobala i szybko przeczytalam dwa tomy... A tu sie okazalo, ze trzeci tom nie zostal wydany po polsku ;---; Bol straszny bo moj owczesny angielski nie pozwalal mi na dokonczenie serii w oryginale :C Ale i tak bardziej boli gdy autor nie dokonczy serii... Jak bylam mlodsza (i byla cala faza na wampiry) zaczelam czytac serie Świat Nocy. Przeczytalam 2/3 tomow. Po latach stwierdzilam ze dokoncze serie. Przeczytalam wszystkie trzy tomy i jaki byl moj bol gdy okazalo sie ze ostatni czwarty tom nigdy nie zostal wydany (w zadnym jezyku)... Trafilam na komentarze ze niektorzy czekali juz 16lat :o
ale z drugie strony - jaka to motywacja do nauki :)
Nadal żyję nadzieją, że dwa ostatnie tomy „Dziedzictwa Planety Lorien” zostaną wydane w Polsce..
Nie wiem, jak to jest z ksiażkami, ale w przypadku mang autorzy mają jakieś chore wymagania i przywalają się dosłownie do wszystkiego. Umowa z wydawnictwem podpisana, ale autorowi nie podoba się zaproponowana okładka. Opóźnienie, bo trzeba zmienić, bo były jakieś dziwne warunki umowy. Po czym autor znowu stwierdza, że font na grzbiecie mu się nie podoba albo przetłumaczenie tytułu... A potem komentarze, dlaczego nie ma kontynuacji albo tłumaczeń innych serii twórcy
A na czym polega łamanie?
Kiedy absurdy ? Czytaczu :D i też Czytaczowo
Dalej czekam na 2. i 3. część Szmaragdowego Atlasu😕😕
Ja czekam na 3 część Kronik Blackwell. Już prawie 3 lata :/
Dla mnie to jest olewanie czytelnika. Mnie nie wydawanie kontynuacji jakiejś serii zniechęca do danego wydawnictwa. I tak już od dłuższego czasu nie kupiłam żadnej książki wydanej przez wyd. Amber, które nagminnie przerywa wydawanie serii. A to czy sięgnę po pierwszą cześć serii lub poczekam na wydanie całości to kiepski argument. Dlatego też ostatnio sięgam tylko po książki jednotomowe.
Widzę zasadniczą różnicę między wydawnictwem, które notorycznie tak robi - to karygodne i niedopuszczalne, świadczące o braku klasy i szacunku do czytelnika - a wydawnictwem, któremu zdarzy się taka sytuacja. Pewnie, dla czytelnika to zawsze frustrujące i tutaj się w zasadzie nic nie zmienia, ale ja podchodzę inaczej do wydawcy, który chce, a nie może, aniżeli do tego, który ma wszystko w dupie.
rozumiem że wydawca może zatrzymać wydawanie po pierwszym tomie ale co powiesz jak wydawca wyda dwa z trzech tomów i po drugim zatrzymuje wydanie
Bywa i tak. Wszystko zależy od wydawcy. Niektóre książki dobrze się zapowiadają, a potem masowo tracą fanów i automatycznie spada sprzedaż kontynuacji...
Nie będe oglądał absurdów w HP dopóki wszystkie części nie wyjdą! :>
Twoja strata! :P
Ja czekam już od dawna na kontynuację,, Rycerza zakonu ,, ale chyba się nie doczekam 😥
Nie znam nikogo kto by czekal na wydanie wszystkich czesci, a potem kupowal. Przeciez to absurdalne
Ja bardzo żałuję że nie wydali w Polsce 2 części książki Zodiak
Metro 33 - mam takie pytanie odnośnie całego uniwersum. Zainteresowało mnie. Chcę przeczytać. Ale niekoniecznie wiem, od czego zacząć. Szukałam odpowiedzi w google, ale niekoniecznie znalazłam konkretną. Może ktoś coś polecić? Albo uważa, że od danej książki należy zacząć, by zachęcić do dalszego czytania?
Ogólnie z kolejnością czytania jest mały problem, choć różni ludzie różnie podchodzą do tematu.
Ja na pewno sugeruję, żeby przygodę z Metrem rozpocząć od trylogii Glukhovsky'ego, a później można już w zasadzie czytać po swojemu. Niemniej, na forum UM pojawiło się kilka sugestii odnośnie do kolejności czytania: metro2033.pl/topic/kolejnosc-czytania/
Wielkie dzięki! - Ten rysuneczek ze strony przypomina schemat, który znalazłam, gdy szukałam: od czego zacząć czytanie Pratchetta. Oj, czasami trudno sie połapać, więc wielkie dzięki!
Nie ma sprawy! :)
W idealnym świecie najpierw 2033, potem 2035. 2034 jest - przynajmniej dla mnie - jakoś słabsze emocjonalnie. Znów pojawiają się tam ważne wątki, więc przeczytać wypada. Nawet niezłe, ale blade na tle innych, 35 i 33.
Dziękuję. Na razie sprawdzę 1 tom. Z tego gatunku jeszcze nic nie czytałam, więc się okaże :)
Niesięganie po cykl książkowy zanim nie ukaże się w całości? Ło panie, moja ulubiona saga w oryginale liczy już dwanaście tomów, a w Polsce niedługo wychodzi dopiero ósmy. Ponadto autor wcale się nie zmęczył, bo non stop pisze kolejne :D Jak ja niby miałbym to wszystko zakupić na jeden raz? Kupienie tomów od 3 do 7, które zamówiłem od razu po pochłonięciu pierwszych dwóch było już całkiem dużym wydatkiem ;)
Druga część Assasynów i Sojuszników😕 brak w Polsce
Mnie boli brak wydania 3 części Hyperversum która jest ostatnią...
Zacznij czytać zwiadowców ! Według mnie, to najlepsza tego typu seria na świecie.
Ale w przypadku Nyxi to prawa autorskie podobno są strasznie drogie. A one są niezależne od tego w jakiej formie i formacie jest książka !!!!
Mówimy o książce, która jest DEBIUTEM. W dodatku sama książka nie jest jakimś szczególnym hitem w swoim ojczystym kraju. Trudno mi uwierzyć, jakoby prawa do wydania tłumaczenia miałyby być jakoś szczególnie drogie w porównaniu do innych książek...
Strefa Czytacza Ja się nie znam aż tak ale wszystko jest możliwe. Mi osobiście takie akcje nie przeszkadzają i bardzo je lubię bo oprócz książki (którą i tak bym kupiła) są fajne gadżety a to że cena wzrosła to przecież chodzi o całość w nie w stosunku do pojedynczej osoby więc ja trochę nie rozumiem czemu ludzie się burzą skoro i tak nic nie tracą bo jak akcja nie wyjdzie to dostaną zwrot.
Każdy ma prawo wyboru i może zdecydować, czy bierze w takich akcjach udział, czy nie. Tutaj się zgadzam.
I o ile przy pierwszych tomach jest ok, o tyle przy kontynuacjach wygląda to już zdecydowanie gorzej i zaczyna się, użyję mocnego słowa, wyzysk.
W czym rzecz: "Illuminae" kosztowało 30 tys, a jego kontynuacja... dwa razy tyle. Kwestia wytłumaczona tym, że książka jest GRUBSZA. Ciekawi mnie, jaką kwotę wymyślą na trzeci, ostatni tom, bo mogą walnąć 100 tys. i radośnie obserwować, jak czytelnicy stają na głowie, by sprostać ich wygórowanym wymaganiom. W mojej opinii takie podskakiwanie z progiem minimalnym przy kolejnych książkach przestaje nosić jakiekolwiek znamiona uczciwości i jest równoznaczne z chciwością. Oczywiście, wydawnictwo powinno mieć możliwość zarobić jak najwięcej na wydawanych przez siebie tytułach, ale akcja, w której rzekomo zbiera się na samo wydanie książki i na pokrycie kosztów jej wydania, powinna skupić się właśnie na tym. Dlaczego Moondrive nigdy nie podaje konkretnych sum potrzebnych na sfinansowanie poszczególnych etapów "produkcji" książki, tylko zawsze chowa się pod wygodnym stwierdzeniem w stylu Ferdka Kiepskiego: "panie, to są drogie rzeczy!"?
Wydawnictwo Otwarte/Moondrive było jednym z moich ulubionych wydawców, ale ich praktyki już dawno przekroczyły, moim zdaniem, granice dobrego smaku i taktu.
Strefa Czytacza Z tym o tym ile przeznaczają na dany etap to się zgadzam. Powinni to wyszczególnić wtedy by im więcej osób uwierzyło w szczere intencje a zasłanianie się wszystkim umowami/poufnością danych - no okej może i są umowy - ale te informacje nie są AŻ tak ważne że ich udostępnienie by mogło zaszkodzić.
Ja osobiście dalej lubię Moondrive ale rozumiem że ktoś może mieć problem z ich ostatnimi decyzjami.
To jest byznys
To już wiemy co się dzieje z "Wichrami Zimy"
"Wichry Zimy" to Martin po prostu wolno pisze,wydając przy okazji inne rzeczy. Wielu wiernych czytelników na świecie czeka na ten tom od lat, jak również na pewno wielu widzów serialu,którzy nawet jeśli zaczęli go oglądać nie znając książek to przez lata już zdążyli nadrobić i też czekają na wydanie tej serii do końca. Nie może chodzić o koszt wydania" Wichrow" skoro pewnie miliony ludzi na świecie czekają na jej wypuszczenie.