Anna Jantar ~ Dozwolone od lat 40, 2000 rok

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 16 ธ.ค. 2024

ความคิดเห็น • 25

  • @iwonkaolawa
    @iwonkaolawa 10 ปีที่แล้ว +16

    Pamiętam ten program ...
    dziękuję, że mogę go ponownie oglądać, oglądać, oglądać ... :)

  • @tito1807
    @tito1807 4 ปีที่แล้ว +19

    wzruszające, łzy mi poleciały jak Pani Halina opowiadała

  • @ewelinaes8520
    @ewelinaes8520 5 ปีที่แล้ว +9

    Rewelacyjny program, dzięki za dodanie (równie ciekawe były odcinki poświęcone innym gwiazdom, również tym żyjącym).
    To jest hołd nie tylko dla pani Anny, ale i dla pana Jarosława, który chyba nigdy do końca nie pozbierał się po tej katastrofie, a którego nie ma wśród nas już od prawie dziesięciu lat. Miło na niego popatrzeć.
    Podobnie w przypadku pani Halinki - kochanej mamy, babci, a potem również prababci, która marzyła o tym, by zostać pianistką, ale nie dokonała tego z powodu kontuzji ręki. Dziękuję pani Halince za jej osobowość, wytrwałość, umiejętność pozbierania się po katastrofie, za wychowanie córki i wnuczki oraz współwychowywanie prawnuków, a także za barwną opowieść o historii swojej rodziny; zamieszczoną w książce M. Wilka. Szkoda, że i jej nie ma wśród nas.
    Jasio, który urodził się niedługo po emisji tego programu dziś jest już pełnoletni.
    Jestem pokoleniem słuchającym młodej Natalii - bardzo popularnej wokalistki końca lat 90-tych i dzięki Natalii oraz koncertowi z roku 2000 odkryłam piosenki pani Anny, do których wracam z dużą przyjemnością.
    Zawsze zastanawiało mnie, czy Natalia się pozbierała po tym wszystkim; ostatnio dowiedziałam się, że odwiedziła miejsce katastrofy. Myślę, że dała radę. Zresztą, wyciągnęła wnioski - pojechała z mężem i dziećmi do USA na pewien czas. Słysząłam jej wypowiedzi na temat teściowej, o której mówi "mama" i która, mam nadzieję, choć trochę jej rekompensuje tę stratę. Ciekawe, czy wnuki też będą kiedyś publicznie śpiewały piosenki babci :)

  • @detektywmonk8100
    @detektywmonk8100 4 ปีที่แล้ว +20

    Idealne oglądać w 2020r☝🏻❗️

  • @magorzatakrupa6942
    @magorzatakrupa6942 ปีที่แล้ว +7

    Uwielbiam Państwa prowadzących profesjonalizm kultura ciepły ton

  • @sereide
    @sereide 10 ปีที่แล้ว +11

    od tego programu zaczela sie moja przygoda z Ania :) to juz 14 lat

    • @kathylloyd6326
      @kathylloyd6326  10 ปีที่แล้ว +3

      malapodrozniczka5
      Moja trwa już 22 lata i to kawał czasu, muzyka Anny to dla mnie ogromna radość i ponowne przeżywanie Jej pięknej twórczości :)

  • @Thomas-iq6br
    @Thomas-iq6br ปีที่แล้ว +7

    W książe Marcina Wolskiego "Powtórka z rozgrywki" bohaterowi udaje się ocalić Anne Jantar....Gdyby tak można było zrobić.

  • @ewadrezek7785
    @ewadrezek7785 4 ปีที่แล้ว +6

    Uwielbiam te pare Krzysztof Szewczyk I Maria

  • @teresap7832
    @teresap7832 9 ปีที่แล้ว +4

    Bardzo dziękuję za udostępnienie - nie miałam tego nagrania i możliwości ponownego obejrzenia tego programu :)

  • @hxania
    @hxania 10 ปีที่แล้ว +2

    Też to mam ta taśmach VHS.Fajny materiał.

  • @dionizyfajerka6615
    @dionizyfajerka6615 9 ปีที่แล้ว +15

    Największym ciosem jaki Los może wymierzyć człowiekowi to gdy musi przeżyć swoje dziecko. Kolejny to śmierć współmałżonka. Przed kilku laty miałem możliwość brać udział w sekcji zwłok, takiej dokładnej, wielogodzinnej. Patolog wziął serce tej ponad 80-letniej pani i poprosił, abyśmy zwrócili uwagę na blizny na sercu. To były blizny po pęknięciu serca, takim minimalnym, po mikrozawale serca. Ten rodzaj zaburzeń w pracy serca dotyka ludzi, nawet o tym nie wiedzą, nie zdają sobie sprawy. Prawdą jest, że serce człowiekowi po prostu może pęknąć. Czasem chyba wymaga najzwyczajniej w świecie zszycia przez kardiochirurga.
    14 marca 1980 Polska straciła Annę Jantar, gwiazdę naprawdę dużego formatu, skromną i - jak wskazuje wizerunek estradowy, i ten z wywiadów - skromną nad wyraz, a niespełna dwa i pół roku później megagwiazdę Annę German, imienniczkę i jeszcze bardziej chyba skromną osobę, o wielkich możliwościach głosowych, i ciężkim losie. Obie wspaniałe kobiety dzieliło 14 lat, ale to nie było zwykłe 14 lat, bo zawierało w sobie gehennę wojny światowej, zsyłkę do Kazachstanu, aresztowanie ojca przez NKWD bodajże, potem śmierć ojczyma. Mamy obu wokalistek okazały się długowieczne i przeżyły swoje córki o kilka dekad.
    Kiedyś - gdy pracowałem w sklepie z alkoholem - przychodziła kupować piersiówkę pewna kobieta w średnim wieku. Widać było, że nałóg powoli zagina na nią parol. To był dość mały sklep, znaliśmy ze zmiennikiem tych ludzi z dużego osiedla wieżowców. Kiedyś mi wyszeptała z trudem, że właśnie syn nastoletni jej umarł. Powiedziała to mnie, obcemu człowiekowi, ale może byłem w tym momencie jej najbliższym ze wszystkich ludzi, bo widywała mnie kilka miesięcy codziennie, byłem być może jedynym świadkiem jej walki, z której nie zdawałem sobie sprawy, jedynym, który widział jak codziennie kupuje „setkę” wódki.
    Tu mama Anny Jantar uśmiecha się, ale gdy jest sama blizny na sercu otwierają się, zwłaszcza, że czuła zapewne, że małżeństwo córki umiera, że znalazły się „usłużne” koleżanki z estrady… Jest niepisana zasada, szczególnie u mężczyzn, którzy względem siebie są o niebo bardziej lojalni, że nie robi się najmniejszych podchodów do żony kumpla, nawet gdy się rozwiodą. U kobiet zdaje się to wyglądać zupełnie inaczej, czego dowód dała kilka lat temu w wywiadzie Anna Dereszowska, już po odbiciu męża innej kobiecie, że w poszukiwaniu własnego szczęścia potrafi szukać go nawet jeśli to ma kogoś innego boleć. Anna Jantar była wrażliwa i delikatna, ale nie naiwna. Pisała pamiętnik, bo pewnie nie mogła z nikim porozmawiać szczerze, wszystkie koleżanki to kobiety „z branży”, a te z Poznania daleko i pewnie już nie te więzi. Osoby z tzw. „świecznika” mają bardzo źle, bo nie mogą z nikim szczerze porozmawiać. Jeszcze mężczyźni mają łatwiej, kumple wysłuchają szczerze, ale kobiety są w takich sytuacjach same, pozostaje papier i długopis. Nie spodziewała się, że nie doczeka 30-tych urodzin, więc pamiętnik pozostał, nie zdążyła go zniszczyć i teraz inni mają go w ręku.
    Natalia miała to szczęście, że nie pamięta mamy, tak jak ja ojca, i jego brak nigdy nie był przez mnie odczuwalny tak jak odczuwalny jest przez dzieci starsze w chwili śmierci rodzica (miałem prawie dwa lata).
    Dzięki śmierci u progu życia Anna Jantar na zawsze pozostanie piękną młodą kobietą a Jej legenda żyje w sposób nieporównywalnie większy niż gdyby dzisiaj żyła i miała 65 lat. Były gwiazdy takie jak Edward Fogg, Adam Aston (polecam jego wykonanie „Miasteczko Bełz”), Hanna Ordonówna, Edmund Fetting, Jacek Kaczmarski, Tadeusz Nalepa, Mira Kubasińska, Karin Stanek, Czesław Niemen, nieodżałowana Grażyna Świtała, długo wymieniać. Żyją przecież takie gwiazdy jak Ewa Demarczyk, Hanna Banaszak, Ewa Bem, Halina Frąckowiak, Beata Kozidrak… Tylko ostatnia jest żywa w pamięci, bo wciąż obecna w mediach muzycznie. Niesławne bohaterki pamiętnika Anny Jantar, Irena Jarocka i Urszula Sipińska, z których pierwsza nie żyje a druga w Poznaniu zajmuje się wyuczonym zawodem architekta. Żadna nie zrobiła kariery zagranicą, Niemen też się przeliczył, Krawczyk. Trochę udało się Stanowi Borysowi i Wioletcie Villas. Na jeszcze większą karierę miała szansę Anna German, wypadek samochodowy na autostradzie sąsiedniej do Autostrady Słońca (przez wiele lat dominowała nierzetelność dziennikarska) przekreślił wszystko, potem nowotwór. W byłych krajach ZSRR, wraz z Barbarą Brylską, są półboginiami :) Która polska piosenkarka, prócz Anny German, ma w Moskwie swoją gwiazdę z w Alei Sław ? W Moskwie, nie w Sopocie czy Międzyzdrojach :) Kogo, prócz Anny German, zaproszono do San Remo ?
    O królowej kiczu Maryli Rodowicz nie będę wspominał :)
    Smutne to wszystko. Warto zawsze pamiętać, że miłość w ostatecznym rozrachunku jest najważniejsza, reszta to miły dodatek, ale tylko dodatek. A gdy kariera zależy od męża… Nie zawsze jest tak dobrze jak u państwa Kozidraków z „Bajmu”. Przykład: Tadeusz Nalepa i Mira Kubasińska. No ale jeśli cały czas poświęca się zespołowi…

    • @kathylloyd6326
      @kathylloyd6326  9 ปีที่แล้ว +7

      Powiem tak : to, co napisałeś o pamiętniku Anny Jantar i o rzekomych kochankach Jarosława Kukulskiego, to widać że rzekomą wiedzę zaczerpnąłeś z wiejących rynsztokiem portali plotkarskich. Dla podreperowania wiedzy odsyłam do książki R. Podrazy , który przeprowadził ostatni wywiad z Januszem Kondratowiczem. Tam znajdziesz konkretne odpowiedzi, przez co nie będziesz musiał powtarzać tych "ściekowych" bzdur.
      Anna Jantar nie prowadziła żadnego pamiętnika, nie ma nawet czegoś takiego, co potwierdziła sama Natalia Kukulska. Córka Artystki ma wgląd do rzeczy osobistych po rodzicach i oprócz rękopisów, prywatnych listów i podręcznych adnotacji, NIE MA NIC, co by miało formę pamiętnika. A już na pewno nie prowadziłaby go Ania, która nie miała czasu nawet kiedy porządnie odpocząć, bo zawód piosenkarki robił swoje. Nie było Jej w domu przez wiele dni z rzędu, bo trasy koncertowe były długie i trzeba było nadganiać tempo.poza Poza tym gdyby taki pamiętnik istniał, byłby niewątpliwie cennym źródłem do pierwszego wydania książki M. Pryzwan o Annie Jantar w 1994 r. Pozwoliłby spojrzeć na Piosenkarkę Jej oczami.
      Irena Jarocka i Urszula Sipińska nie miały żadnych romansów z Jarosławem Kukulskim, to kolejny wymysł płytkich brukowców.
      Strata dziecka zawsze jest ciosem dla Rodzica, który musi się nauczyć żyć z tą świadomością. Myślę, że dla P. Szmeterling najtrudniejsze były pierwsze dni po katastrofie, teraz myślę, że kolejne lata zrobiły swoje. Musiała nauczyć się z tym żyć, choć bólu i tęsknoty nigdy się nie wyzbędzie. Miłość matki do dziecka to niewątpliwie najpiękniejsze uczucie, wystawione niestety na próby czasu. Najgorsze, że wielu rzeczy nie da się przewidzieć i po nagłej śmierci pociechy, rodzic często obwinia się o jego odejście. Że go nie ochronił, że nie zareagował. Taki sposób myślenia jest bezzasadny, o czym dana osoba dowie się po pewnym okresie czasu. W momencie, gdy dziecko umiera, często w młodym wieku i drastycznie, następuję najtrudniejszy etap żałoby. Jest bardzo dużo negatywnych emocji, smutnych odczuć, które zabijają poczucie bezpieczeństwa i znaną do tej pory stabilizację.
      Ktoś może powiedzieć "Taki młody, a umarł. Szkoda go". Pewnie, każdego człowieka jest szkoda, jednak życie ma chyba samo w sobie tę niesprawiedliwość, którą trudno wyjaśnić. Ze swoich obserwacji życiowych widzę, że dobrych ludzi spotyka cała seria nieszczęść, wręcz plaga tragedii, a potwory, które zabijają drugie istnienia, siedzą wprawdzie w więzieniach, jednak tam dożywają spokojnie kresu własnych dni. Jak na ironię, mogłoby być na odwrót. Że dobrzy ludzie powinni mieć szansę na długie i szczęśliwie życie, a bestie należałoby ukracać boskimi wyrokami.
      Oglądając wiadomości, widzę (chociażby po przykładzie tragedii Airbusa), że życie, które wydaje się codziennością, nagle może się niespodziewanie skończyć. Koniec marzeń, brak możliwości zobaczenia ponownie najbliższej rodziny, koniec wszelkich perspektyw. Jesteś, a za chwilę Ciebie już nie ma. To przerażające, że nie można być na to przygotowanym w żaden inny sposób ...

    • @dionizyfajerka6615
      @dionizyfajerka6615 9 ปีที่แล้ว +2

      Kasia Kiara
      (Miałem wielkie kłopoty z edytowaniem tekstu
      wklejonego tu z Worda, a zwłaszcza z tekstem piosenki na końcu. Układ odbiega tu i ówdzie od oryginału).
      Doczytałem we fragmentach książki, że nagrała 158 piosenek, a ja znam zaledwie z 10 - 15. Ciekawe czy wszystkie można znaleźć. będę mógł odkrywać porządnie. W tym tygodniu powinny przyjść zamówione dzisiejszej nocy książki, i dogonić świeżo wydaną o Maklakiewiczu.
      *****
      *Pani Kasiu, Pani chyba już wie, że nie jestem przypadkowym człowiekiem, piszącym co mu ślina na język przyniesie. Starannie dobieram słowa, wszystko staram się sprawdzać na podstawie co najmniej trzech niezależnych źródeł. Praca nad biografią Jana Himilsbacha wiele mnie nauczyła, w bardzo krótkim czasie. Nie chcę tu się rozwodzić nad pracami dotyczącymi tego człowieka, wiem za to, ze różne rzeczy wypływają, np. notatki żony Himilsbacha, po Jej śmierci, po 30 latach od dokonania ich, a nawet w nich na koniec zaprzecza temu co pisała na
      początku, prawdę życia z alkoholikiem, a ja wiem co to znaczy mieć po dachem alkoholika, wiem to z obserwacji we własnej rodzinie, i w sąsiednich domach itd. Dlatego z wielką ostrożnością podchodzę do wszystkiego. Za mną stoi też 20 tysięcy godzin korepetycji ze studentami i uczniami, w ciągu 20 lat, z ponad 30-tu przedmiotów, rozwiązanie dwustu tysięcy zadań, wbicie do głowy już nie setek ale tysięcy zależności, całe noce po kilkanaście godzin, w ogromnym zmęczeniu, robienie przedsięwzięć naprawdę sporych, a każda pomyłka to wszystko od nowa…
      Właśnie dzisiejszej nocy zamówiłem dwie książki o Annie Jantar, tę najświeższą cytuje „Fakt”. Ten "pamiętnik" to raczej notatki, zapiski w jakimś kalendarzu. Zapisków robionych w zeszycie przez Barbarę Himilsbach nikt wcześniej, przed 2014 rokiem, nie zamieszczał, nie były dostępne. Udostępniła je po śmierci Pani Barbary Jej siostra, panu Piotrowi Sile, dyrektorowi MDK w Mińsku Mazowieckim. Praca nad biografią Jana Himilsbacha unaoczniła mi amatorstwo, niechlujstwo autorów książek, nonszalancję, brak sprawdzania informacji, powielanie stereotypów, błędne wnioski, zaprzeczanie sobie we własnej książce. I to twierdzenie do roku 2001, że nią ma sensu jechać do Mińska Mazowieckiego, bo tam wszyscy powymierali. Nie słyszałem w życiu równie wielkiej bzdury. Nawet w 2015 roku żyją ludzie mający wiele do powiedzenia. Dlatego latem muszę tam pojechać. Np. powielana bez sensu informacja, że matka Himilsbacha, Marianna, zmarła na raka, choć nikt nigdy nie przedstawił ułamka argumentu za tym. Jak może nagle umrzeć 47-letnia kobieta o wzroście Anny German, 185 - 186 cm, z dnia na dzień, bez skarżenia się na coś co by wskazywało chorobę nowotworową, żadnych badań (1942 rok), pijąca, paląca ? Zdowa, potrafiła chłopu niejednemu solidnie trzepnąć w łeb. Himilsbach nie ukrywał prowadzenia się jego matki, przygodnych stosunków seksualnych za kasę i jedzenie. Przyjaźniła się z inną prostytutką, która potem "wychowywała" Himilsbacha, z pewnym miejscowym, złodziejem i nożownikiem. Ja myślę, że Marianna Himilsbach też dorabiała jako prostytutka, a umrzeć mogła z powodu nieleczonych chorób wenerycznych (kto tam używał prezerwatyw w Mińsku 10-tysięcznym, w czasie wojny, zwłaszcza wśród marginesu, do którego zaliczała się Marianna Himilsbach) ? Nigdy się nie dowiem, ale teza o nowotworze upada momentalnie.
      Zacznę od dwóch stwierdzeń:
      1) Anna Jantar jest dla mnie kimś bardzo bliskim, kimś, kogo bardzo cenię jako człowieka, i dlatego zresztą towarzyszy mi w słuchawkach podczas pierwszego tysiąca godzin pracy nad Janem Himilsbachem (w ciągu dwóch miesięcy). Gdybym był Jej bliskim, a nawet gdybym był tym kim jestem, kimś, o kogo istnieniu nigdy nie wiedziała,
      to wbiłbym w szyję kły każdemu, kto napisałby o Niej nieprawdę albo lżył ją, i trzeba by mnie odrąbać od tętnic szyjnych, żeby mnie oddzielić. Jednak prawda jest najważniejsza, a bywa gorzka niczym piołun. Skrywana - gnije. Ileż ja się już urobiłem z tym Himilsbachem. Z Anną Jantar nie ma takich sytuacji jakie są z Himilsbachem. A to na spotkaniu autorskim, bełkocząc pijany, nawymyślał oburzonej studentce polonistyki: „Do garów, kurwo”. Innym razem zwymiotował na kogoś podczas kolejnego spotkania autorskiego. Raz przepuścił 200 tys. zł (minus portki, które za to kupił, lata w których miesięcznie jego żona kartograf zarabiała około 1 tys. zł netto), innym razem, w latach 80-tych wybrał na picie 100 tys. zł (żona wtedy zarabiała 1,5 tys. zł), w jednym tygodniu dwa razy na izbie wytrzeźwień, wrócił z kwitem do zapłaty… Szukam mimo to człowieczeństwa, czytam równolegle i opowiadania, i wywiady, patrzę jak mówi, jak patrzy, co mówi, na gesty, ale przecież to wszystko jest z filmów. Była kiedyś sytuacja, która pokazuje całe ogromne czyste serce Himilsbacha: Przyszła do niego studentka, poprosiła o jakieś kontakty, bo ma kłopoty finansowe i postanowiła się "skurwić" (cytuję), bo nie ma wyjścia. On spokojnie powiedział, żeby przyszła za kilka dni, coś załatwi. Powiedział o tym chyba znajomemu profesorowi. Tenże profesor przyleciał w umówionym dniu zobaczyć, czy studentka przyjdzie. Ona nie przyszła, ale Himilsbach czekał z załatwionymi skądś w dwa dni pięciuset złotymi (lata 70-te, zarabiało się wtedy około 2 tys. zł miesięcznie) i - jak powiedział - dwoma razami
      w pysk na otrzeźwienie, żeby wybić jej z łowy pomysł sprzedawania się. W tym z pozoru cyniku i człowieku gruboskórnym znajduję poprzez szczegółowe badanie jego życia człowieka o czystym sercu, o wielkim sercu, który dla człowieka gotów koszulę z grzbietu zdjąć. W takich okolicznościach, tylko odwrotnych, poznał przecież reżysera Janusza Kondratiuka, tak poznał jeszcze kogoś, jego nazwisko nie jest powszechnie znane, ale to między innymi z nim jestem na lato umówiony na szczera rozmowę. A przecież ani jeden ani drugi z rozmówców nigdy o mnie nie
      słyszeli, póki do nich po prostu nie zadzwoniłem, wprost z ulicy.
      Mam zamiar poświęcić co najmniej 3600 godzin, tyle ile trwają w sumie zajęcia na pięcioletnich studiach wyższych politechnicznych. W rok poświęcę właśnie tyle że skończyłbym w ten sposób jeden fakultet na studiach. Praca moja polegać też będzie na wyjeździe latem do Warszawy do różnych archiwów, również archiwum IPN. Już do dwóch archiwów dodzwoniłem się, z zakładu poprawczego w Szubinie nadeszła odpowiedź mailowa, na odpowiedź z Katowickiego Holdingu Węglowego czekam. Latem również kilka rozmów z ludźmi, którzy znali kilkanaście lat, albo
      dłużej, Jana Himilsbacha. Również zrobię wszystko, żeby skontaktować się z archiwum miejskim w Tomsku na Syberii. I jeszcze archiwa sądowe oraz wojskowe WKU. Teraz Pani widzi jak pracuję i jaka jest moja metodyka ? Jest przeciwna od „metodyki” 99 % piszących komentarze pod filmikami z Anna Jantar. Żadnych domysłów, tylko fakty konfrontowane z logiką, podstawowym narzędziem dowodzenia, znanym jeszcze z głębokiej Starożytności.
      2) Cała Polska w PRL wiedziała o kłopotach Anny i Jarosława Kukulskich. Wiem jaką gazetą jest „Fakt” i że tytuł jest nadużyciem, lepszy byłby „Ale afera” albo coś w tym duchu. Jednak trzeba oddać Bogu co boskie i cesarzowi co
      cesarskie, jak nauczał pewien prorok i Bóg w jednej osobie. A oddaję cesarzowi co cesarskie pisząc teraz, że „Fakt” jest na końcu łańcucha powtarzanych informacji a nie na początku, on przypomina to, co rówieśnicy Anny Jantar,
      ludzie dzisiaj mający 65 lat, i starsi, wiedzą od 35 lat, a czego zdają się nie wiedzieć rówieśnicy Natalii Kukulskiej, która próbuje coś uzasadniać, choć nie ma ku temu żadnych argumentów, nic a nic nie pamięta. Liczą się tu wspomnienia ludzi mających wówczas co najmniej 25 - 30 lat, a nie 4, albo nawet 12.
      „Fakt” między innymi cytuje to co powiedzieli ludzie pod jawnym nazwiskiem, znajomi Anny Jantar, Marioli Pryzwan, autorce książki „Bursztynowa dziewczyna. Anna Jantar we wspomnieniach” (2014):
      Adam Glin­ka, muzyk z ze­spo­łu Tra­gap, z któ­rym gwiaz­da kon­cer­to­wa­ła w USA, w póź­niej­szych roz­mo­wach po­twier­dził, że Jan­tar da­rzy­ła Mo­raw­skie­go uczu­ciem. Nie był jed­nak pe­wien, jaką de­cy­zję pod­ję­ła, wra­ca­jąc do Pol­ski. - Była za­gu­bio­na - mówił.
      - Mama przeżywała fascynację inną osobą, ale czy miało doprowadzić to do rozpadu małżeństwa? -
      zastanawiała się Natalia w wywiadzie, którego udzieliła dwa lata temu na łamach magazynu „Gala”. Piosenkarka zapewniała wówczas, że związek jej rodziców by ocalał. - Po śmierci taty znalazłam dowody, bardzo dla mnie cenne, na to, że rodzice mieli być razem - mówiła.
      Co innego twierdził jednak przyjaciel Kukulskich, Andrzej Kosmala - Ostatni raz widziałem Anię dzień przed wylotem do Stanów. Jechaliśmy tym samym pociągiem z Poznania do Warszawy. Ona, jej córka Natalka i ja. Ona wtedy opowiedziała mi, że z mężem źle im się układa i myślą o rozstaniu - wspominał dzisiejszy menedżer Krzysztofa
      Krawczyka.
      Wygląda na to, że za granicą piosenkarka podjęła ostateczną decyzję, by odejść od męża i spróbować ułożyć sobie od nowa życie - z innym mężczyzną i w innym kraju. Zrozumiała także, że w Ameryce miała szanse na jeszcze większą karierę niż w Polsce. Kukulski nie chciał wyjeżdżać z kraju, rozstali się w gniewie. Pozostawał problem rozwodu, opieki nad dzieckiem, no i nastawienia do tej sytuacji matki piosenkarki, czyli Haliny Szmeterling, z którą Anna była bardzo blisko. Gwiazda wiedziała, że nie będzie ona zachwycona tym, że córka zamierza się rozwieść...
      Wyszła za mąż przed ukończeniem 20-ego roku życia (cywilny), za starszego o 6 lat mężczyznę (gdy się ma 20 lat, to różnica jest kolosalna), którego „znała” przed ślubem rok, decyzję „podjęła” pewnie po kilku miesiącach „znajomości”. No i stało się. Na końcu wpisu treść piosenki, w której tworzeniu nie brał udziału Jarosław Kukulski. Mnie Kukulski fizycznie wydaje się mdły, nudny był zawsze jak flaki z olejem, ale wolno mu. Tylko czy dobrali się właściwie ? Drugie maleństwo z młodszą o około 20 lat Moniką Borys, traktowanie per noga Natalii w domu, i ten niewydarzony syn to przecież kolejna jedna wielka porażka.
      W programie wspomnieniowym siedzą tacy sztywni i spięci może dlatego, ze wiedzą, iż przed telewizorami program „Dozwolone od lat 40-tu” oglądają ludzie w takim wieku, że doskonale są zorientowani w sytuacji okresu 1979 - 1980. Nie było wtedy ani „Faktu”, ani „SuperExpressu”, ani Internetu, a w nim „Pudelka” itp., ale były gazety codzienne oraz tygodniki, miały swoje rubryki towarzyskie, ludzie nie byli ślepi i głusi.
      W komentarzach podnosi się, że to ich życie prywatne itd. Otóż nie, nie są to prywatne osoby, nie jest to pani Stenia z domu trzy dalej, ani pan Franek zza zakrętu, ale publiczne osoby, które MUSZĄ się liczyć z konsekwencjami życia na jakie się zdecydowali. Albo albo. Żyli ponad życie przeciętnego Polaka, ale też za to się płaci, np. brakiem prywatności. Nikt nie ma za złe, że im się nie udało, chyba, że weźmie się pod uwagę wiarołomstwo Kukulskiego, a mężczyzna, który łamie złożoną przysięgę (żonie czy Ojczyźnie) traci bezpowrotnie honor. Żona to nie jest wiertarka, którą się wymienia, bo coś się popsuło albo nie pasuje komuś kolor czy ilość obrotów.
      Kłopot wynika z udawania, że było inaczej, z kłamania i ubliżania inteligencji innych.
      Znamienne są te wątpliwości w wywiadzie radiowym z Lipko, Mogielnickim i Jantar. Lipko mówi, że ma kilka pomysłów, ale nie wszystko przecież zależy od niego, a Anna Jantar odpowiada, że przecież wróci z tej Ameryki. Widać jak na dłoni, że Lipko był zorientowany w planach Anny Jantar, żeby wyjechać na stałe do USA i próbować robić karierę póki czas. Wiedziała przecież choćby od wielkiej Anny German, że można, widział, że w PRL nie wybije się ponad blok Układu Warszawskiego, że wokaliści o niebo od niej lepsi polegli. Przecież to spanie w konsulacie w noc przed wylotem, żeby oszczędzić dolary, było takie upokarzające. Pamiętam z książki „Wróć do Sorrento?” jak Anna German wspominała, że chyba z Sipińską wszystkie dewizy, albo większość (była to śmieszna suma) wydały na bazarze na mandarynki…
      Przy­ja­ciel pio­sen­kar­ki i autor więk­szo­ści jej pio­se­nek, Ja­nusz Kon­dra­to­wicz, zdra­dził wła­śnie, że ma w swoim ar­chi­wum ostat­nią pio­sen­kę Anny Jan­tar, która miała nosić tytuł „Noc nie wie­rzy łzom". Pio­sen­ka ta miała być po­że­gna­niem gwiaz­dy z mężem.
      Dwa, może trzy ty­go­dnie przed po­wro­tem z USA do Pol­ski Ania za­dzwo­ni­ła do mnie i po­pro­si­ła, żebym na­pi­sał dla niej tekst o roz­sta­niu, o byłym mężu - tak po­wie­dzia­ła o Jarku, i o mi­ło­ści, która umar­ła... - wy­znał Ja­nusz Kon­dra­to­wicz w nowej książ­ce Ma­rio­li Pry­zwan „Bursz­ty­no­wa dziew­czy­na. Anna Jan­tar we wspo­mnie­niach”.
      Tak napisała jedna z internautek:
      Poznałam Anię pół roku przed śmiercią. Mieszkałam wtedy w DPT Zaiksu w Sopocie. Ania była tam wtedy z mężem, Natalka z babcią przychodziły do nich z miasta. Ania powiedziała mi, wtedy świeżo upieczonej narzeczonej, żebym się aż tak bardzo nie spieszyła do małżeństwa. Później mówiło się o tym, że Ania zmieniła datę powrotu do Polski ze względu na sprawę rozwodową. Jak widać "coś było na rzeczy". Szkoda, że teraz Natalia musi się zmierzyć z tak trudnymi wspomnieniami.Coś co pokazuje jak bliscy mało wiedzą o ludziach, którzy żyją obok nich przez wiele lat. Słowa brata Anny Jantar, Romana Szmeterlinga, w książce „Anna Jantar” Andrzeja Lipko:
      Komunikując się bezpośrednio z ludźmi, nie była wylewna. Spokojna, uśmiechnięta, tylko sporadycznie włączała się do rozmowy jasno określając swoje zdanie w omawianej materii i to tylko w temacie, który wzbudził jej zainteresowanie. Odnosiłem wrażenie, że zadając pytanie lub odpowiadając na nie, nie używała żadnego zbędnego wyrazu. Ta logika wypowiedzi zdawała się zupełnie nie pasować do jej radosnego podejścia do życia. Z jednej strony spontaniczność, z drugiej skupienie i świadomość własnego „ja”. Kipiąca radość życia i nieuchwytny prawie
      cień jakiegoś smutku. Nieśmiałość i bezgraniczna otwartość na otaczający ją świat.
      Była bardzo delikatna. Nie wydaje mi się, żeby mogła kogokolwiek zranić, czy nawet nieświadomie urazić.
      Wydawało mi się, że znam Anię. Dzisiaj odkrywam w jej interpretacjach skrywane pasje, namiętności i uczucia, o których nie miałem pojęcia. Dlatego też jej piosenki, mimo upływu lat, nie tracą na aktualności bez względu na zmieniające się style muzyki i różnice pokoleniowe.
      Jeszcze słowa Mamy Anny Jantar (pierwsze wydanie było w 2008 roku). które pokazują jak wiele bólu jest wciąż, po latach:
      Mijają lata, lecz nic nie wymazuje z pamięci i serca tęsknoty za ukochanym dzieckiem. Bywa, że jeszcze dzisiaj widzę moją córkę, taką jaką była - radosną, uśmiechniętą, kochającą i życzliwą dla wszystkich. Do tej pory Ania żyje na co dzień w naszych sercach, moim i całej rodziny i myślę, że czuwa nad nami wszystkimi. Dzięki temu łatwiej mi było pogodzić się z myślą, że nie ma jej wśród nas, co nie do końca jest prawdą - jest przecież, zawsze i
      wszędzie. Pozostawiła córkę, na którą przelałam całą swoją miłość i oddanie. Starałam się zastąpić pustkę po utracie matki. Myślę, że chociaż częściowo mi się to udało. Jesteśmy kochającą i szanującą się nawzajem rodziną powiększoną o dwoje cudownych dzieci - Jasia i Anusię.
      Bez Ani nie byłoby tego wszystkiego.
      Andrzeju! Po tylu latach pozwoliłeś mi być znowu na co dzień z moją Córką. Dziękuję Ci, oddany Przyjacielu...
      Tekst piosenki pt. „Do żony wróć” (E. Kolon/R. Lipko),nagrana we wrześniu 1979 roku w Studiu Polskiego Radia i
      Telewizji w Katowicach:
      „Do żony wróć” [To jest piosenka szczęśliwej mężatki ?]
      Dokoła tłum,
      orkiestra gra do ucha światowy hit,
      do tańca znów zgięty w pół
      prosi ktoś.
      Dookoła tłum,
      w partnera oczach widać zamglony błysk
      a w głosie - zdobywcy ton,
      a ja mam dość.
      Więc mi nie mów,
      że straciłeś głowę,
      że kwiaty zmyją łzy.
      Do żony wróć!
      Proszę, nie mów,
      nie łap mnie za słowa.
      Nie obiecałam nic
      -do żony wróć!
      (Daj się namówić).
      Szkoda twych słów.
      (Nie pożałujesz).
      Do żony wróć
      z bukietem bzu,
      z delegacji rozlicz się.
      Zdjął obrączkę
      i już wielki pan.
      Chrońcie się, dziewczyny,
      mówię wam.

    • @kathylloyd6326
      @kathylloyd6326  9 ปีที่แล้ว +1

      Dzięki za odpowiedź, a osoba, która napisała książkę o AJ, to nie Andrzej Lipko, tylko ks. Andrzej Witko.
      Życie, jak życie, nim się wyjdzie za mąż, za kogoś, trzeba niestety tę osobę dobrze poznać przed sformalizowaniem związku. Bo dopiero po ślubie czar pryska, kończy się bajka i zaczyna prawdziwe życie. A jak wspominał J. Kondratowicz, Anna i Jarosław mieli zupełnie różne charaktery i na swój sposób byli uparci. A wiadomo, że jak jest rodzina i układ w związku , to często trzeba albo ulegać albo iść na kompromis. Bo skakanie do gardeł nie da żadnego rozwiązania.
      A poza tym , AJ była jak każdy człowiek, z wadami i zaletami i choć czasami było pięknie, to nie zawsze było też kolorowo. Wiele osób myśli, że życie powinno składać się z samych szczęśliwych chwil- to poprawny tok myślenia, jednak jak wiemy, nad wieloma konkretami nie jesteśmy w stanie zapanować i przewidzieć rozwoju wydarzeń. A życie jest brutalne, czy tego chcemy, czy nie. Właśnie takie sytuacje to wielki sprawdzian, czy sobie poradzimy z odpornością na stres i przeciwności losu.

    • @dionizyfajerka6615
      @dionizyfajerka6615 9 ปีที่แล้ว +3

      Kasia Kiara Tak, ks. prof. Andrzej Witko napisał książkę o Annie jantar. To jedna z zamówionych przeze mnie książek, za kilka dni będę mógł solidnie uzupełnić wiedze o szczegóły.Znajomy podpowiedział mi, że wyszła książka będąca wywiadem czy czymś takim, z Januszem Kondratowiczem. Wywiad Rafała Podrazy. Nie udało mi się znaleźć w księgarniach i zajrzeć (szkoda mi już kupować dla kilku stron, może kilkunastu), w księgarni nic nie wiedziano, że wyszła taka książka. Znalazłem gdzieś w Sieci, że Kondratowicz opowiada, jak to siedzieli z Anna Jantar do późna w nocy, Jarosław Kukulski poszedł spać. Opowiadała, że bardzo źle jest, że nie może znieść tych fascynacji męża innymi kobietami, i że jest taki nieustępliwy w kwestii zmiany repertuaru, pójścia nową drogą artystyczną. Potem, gdy szykował siędo spania usłyszał, jak Anna płacze w pomieszczeniu obok (pokój czy kuchnia, nie pamiętam, cytuję wszystko "z glowy" - dopiero wróciłem i ciężko mi napisać te kilka zdań). Tam się nie psuło tylko się POpsuło, bez nadziei na to, że Kukulski się zmieni.Znalazłem wywiad z nim, przeprowadzony przez Czernicką. To co mnie uderzyło to to, że nie tylko przed wyjazdem był bardzo oschły wobec żony, ale nawet gdy dzwoniła, po tylu miesiącach rozłąki. pewnie żadnego listu nie dostała od niego, że przeprasza, że jest dla niego ważna, że tęskni i nie może się doczekać, że ma rację, że na spokojnie wszystko warto omówić, że wysłucha Jej argumentów. Nic, tylko kilka oschłych słów i oddał słuchawkę mamie Anny. To są ważne fakty, a nie te, które ktoś przytoczył, infantylne i niepoważne ręcz, że Anna nie myślała w ogóle o wyjeździe na stałe do USA, 'bo kupiła fiata 126p" i miała zamiar kupić działkę pod dom. A co to za cudo ten fiat 126p ? Mam 41 lat i pamiętam jakie to było dno, śmiech na cały świat. Żadnych norm bezpieczeństwa nie spełniał. W USA zarobiłaby w kilka dni równowartość "malucha". Problemem JEDYNYM była świadomość, że nie zobaczy córeczki przez wiele, wiele lat, nie będzie patrzyła jak rośnie. Musiała mieć świadomość, że w Polsce nie zrobi żadnej kariery, a w USA ma szansę zaistnieć. Miała prawie 30 lat, to było ostatni moment, żeby rozpędzić karierę, zostało Jej kilka lat bycia na topie, może 5, potem zaczyna zawsze kariera blednąć. jakże musiało to być uwłaczające Jej, że Ją na nic nie stać w tych Stanach, że mieszka licho, taka gwiazda w Ojczyźnie, a tam - polonia i wnęka bez okien, nad klubem, jako lokum.Natalia nic a nic nie pamięta, a gdyby cokolwiek sobie przypomniała, to byłyby to nic nie warte merytorycznie wrażenia małego dziecka. Kukulski miał się chwalić tym o czym koledzy i koleżanki z branży wiedzieli ? Mąż powinien za żoną w ogień skoczyć,, inaczej małżeństwo to strata czasu. Tak jak poszedł do unieruchomionej żony pod Mount Everestem rosyjski himalaista Siergiej Arsentiev. Wcześniej kilku himalaistów długo próbowało jej pomóc, znieść, ale było za wysoko a im zaczął się kończyć tlen. Po Francys ruszył mąż. MUSIAŁ wiedzieć, że jej nie pomoże, na ponad ośmiu tys. m nie da się nikogo znieść na plecach. Wracał tak naprawdę po śmierć i musiał zdawać sobie z tego sprawę, ale inaczej nie mógł postąpić. A w domu, na Hawajach, zostały przecież dzieci. Odpadł gdzieś od liny, a szkielet żony leży pod szczytem, można go oglądać idąc zdobywać Mount Everest.Kukulski nawet nie wyjechał chyba na lotnisko, była pani Halina i Natalia. Wspomnienia Kondratowicza przesądzają zupełnie sprawę. Natalia więcej złego zrobi "broniąc dobrego imienia rodziców" niż dobrego. Nie byli dobrze dobrani, za krótko się znali, Ona wyszła za mąż jako prawie dzieciak jeszcze, niespełna 20-letni podlotek, po kilku miesiącach znajomości.Chyba czuła się osaczona i bezwolna, a małżeństwo nie może być niewolą, klatką, opowieścią jednego tylko człowieka, według jednej narracji.

    • @bdabda1956
      @bdabda1956 5 ปีที่แล้ว

      @@dionizyfajerka6615 się

  • @MurzynZBangladeszu
    @MurzynZBangladeszu 5 ปีที่แล้ว +4

    Jakaś dziwna jakość, celowo postarzone?
    No i nigdy nie wiedziałem, jak to czytać - dozwolone od lat czterdziestu, czy od lat czterdziestych.

  • @marekhh146
    @marekhh146 3 ปีที่แล้ว +3

    Czyli Mam Rozumieć Że Trzeba 40 Lat Ukonczyć Żeby Ten Program Obejżeć

    • @adamholda1897
      @adamholda1897 9 หลายเดือนก่อน

      To parafraza tyułu piosenki Czerwonych Gitar „Dozwolone do lat osiemnatu” 😊

  • @magorzatakrupa6942
    @magorzatakrupa6942 ปีที่แล้ว +1

    Szkoda ze Pan Jaroslaw poddal sie corce i zrevzygnowal z Pani Moniki

    • @ewadrezek7785
      @ewadrezek7785 ปีที่แล้ว +3

      mial racje

    • @agnespezlos
      @agnespezlos ปีที่แล้ว +4

      Myślę, że dobrze się stało że rozstał sie z Monika, bo jej chyba nie kochał jak Anny Jantar. Pamiętam jak czytałam w gazecie "Kobieta i życie" gdzies w 1989 roku (jeszcze to była wielkiego formatu gazeta) wywiad z Moniką Borys. Opowiadała jak się poznali z panem Jarkiem. Wydawała mi się to taka piękna romantyczna historia. Niestety jak wiemy bez happy endu.