Raz w życiu miałem nocne spotkanie z łosiem. Zatrzymałem się kilka metrów od zwierzaka i samo awaryjne hamowanie mnie tak nie wystraszyło, jak to, że łoś stał przed autem i gapił się na mnie przez jakiś czas :D Jakiś taki zły wzrok miało to wielkie bydle.
miałem podobny przypadek, spotkałem żubra (mieszkam na skraju puszczy białowieskiej) stałem 1 h zanim łaskawie sobie poszedł z drogi i dało się przejechać, dla wszystkich śmiałków powiem że lepiej nie przeganiać bo umie zakatować a wtedy marny los człowieka
Jakieś 20 lat temu jadąc z moim ojcem mieliśmy kolizję z dzikiem (jak dobrze pamiętam). Ojciec zabrał zwierzę do bagażnika, podjechał do najbliższego mechanika i wymienił "upolowaną" zdobycz na nową chłodnicę razem z naprawą do poloneza :)
Ostatnio się nad tym zastanawiałem i postanowiłem zapytać tatę. Stwierdził, że jak był znak, to truchło do bagażnika, pojechać w miejsce bez znaku i sfabrykować miejsce zdarzenia. To samo z pieszymi :D
Bardzo często jeżdżę w nocy przez las. Raz zasuwałem za motocyklami, na zakręcie one przejechały a mi wyszedł spacerkiem na drogę łoś (swoją drogą jest dużo większy niż można sobie wyobrazić) mogłem jechać z 60-65 km/h, ale wyhamowałem dosłownie 2m przed nim, praktycznie zero reakcji do momentu użycia klaksonu. Od tamtej pory jak pstryknął palcem nie zasuwam w lesie. Często widuje zwierzynę na drodze/przy drodze. Gdzieś wyczytałem (sprawdziłem, działa) ze zwierzęta nie reagują na światła drogowe tj. nie są w stanie wychwycić ruchu pojazdu nadjeżdżającego. Więc gdy widzicie zwierzę, przerzućcie się na mijania i zatrąbcie kilka razy, a z pewnością zejdzie. Także apeluję kierowcy aby dla Waszego bezpieczeństwa zachowywać ostrożność w takich warunkach i w razie podobnej sytuacji, którą wyżej opisałem podjechać (w moim wypadku do motocyklistów) i zapytać się czy wszystko w porządku. Życzę szerokiej i bezpiecznej drogi. Pozdrawiam ;)
Ja z tym wzywaniem policji nie byłbym taki pewny... Bo zazwyczaj ci łatacze dziury budżetowej wystawią mandat za "niedostosowanie prędkości do warunków" (nawet jak jest sucho a prędkość dopuszczalna 90 km/h i nie była przekroczona), lub za "nie zachowanie ostrożności"...
Dzisiaj miałam bliskie spotkanie z dwoma dzikami, cale szczęście niezbyt powazne, jechałam powoli no ale samochód uszkodzony, znajomy który zatrzymał się po drodze poradzil mi wezwać policję jak tez zrobiłam i obawialam sie ze dostanę mandat, a tu nie, pan i pani bardzo pomocni, doradzili co i jak, sporządzili notatkę, ale wątpię żebym dostała odszkodowanie niestety
Rok temu uderzyłem sarnę, na drodze niezabepieczonej odpowiednim znakiem. Zderzak do wymiany, reflektor do wymiany, drzwi do wymiany. Ciężko o AC na 20 letnie auto. sarna jakimś cudem przeżyła i po kilku minutach leżenia na drodze uciekła. Pod wpływem emocji nie wezwalem policji i odjechałem. po tygodniu w lewej nodze obumarl nerw skokowy. miesiąc L4, 3 miesiące rehabilitacji. do dzisiaj żałuję, że nie wezwalem policji.. mądry Polak po szkodzie
Jestem,, świeżym" kierowcą i jakieś 2 tygodnie po odszymaniu prawa jazdy miałem spotkanie z łosiem. jade sobie o 24:00 przez las poza obszarem zabudowanym ok. 80-90 km/h, wyjeżdżam z zakrętu i ukazuje się wielki cień na środku jezdni. z początku myślałem, że to kon. oczywiście od razu hamulec, przy ok. 60km/h abs się wylaczyly i ja jako młody kierowca nie potrafiłem utrzymać toru jazdy. samochód latał od pobocza do pobocza. w pewnym momencie koła zlapaly piasku i obróciło mnie o 180'. nigdy tego nie zapomnę :p od tego czasu przez ten las jeżdżę maksymalnie 60km/h.
Zimą wybiegła mi sarna, centralnie pod same koła, na liczniku miałem setkę, jakimś cudem udało mi się ją ominąć, pasażerowie bili mi brawo twierdząc że było to mistrzostwo świata, takiego miałem farta.
Dzięki Waldku za kolejny ciekawy materiał. W moim przypadku na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy miałem 5 sytuacji kiedy zwierzyna wybiegła mi na drogę (3 z nich w ostatnim miesiącu). W każdej z tych sytuacji miało to miejsce w godzinach po zmroku. W jednym przypadku była to sarna - dorodna sztuka - z dala od lasu, około 200-300m od terenu zabudowanego - wybiegła tuż pod samochód. Ostre hamowanie i brakło może 0.5 - 1 m od kolizji od strony przedniej lewej lampy (już ją "czułem" na zderzaku)). Druga sytuacja - łoś na skraju jezdni na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego - łosie to naprawdę ogromne zwierzęta. Sytuacja z ostatniego weekendu - lis w terenie zabudowanym wybiegł kilka m przed moim samochodem - na szczęście zareagowałem bardzo szybko i hamowałem - tu od zwierzęcia dzieliło mnie 3-4m. Wielokrotnie (zwłaszcza w ostatnim roku) przebiegały mi przez jezdnię zarówno zwierzęta dzikie (głównie sarny, bażanty i zającowate), jak i domowe (najczęściej psy i koty) - na szczęście w odległości bezpiecznej (najwyżej zdejmowałem nogę z gazu lub lekko hamowałem - hamowanie awaryjne nie było potrzebne do uniknięcia kolizji). Jakieś 4 tygodnie temu w mieście prawie że wbiegła mi pod koła łasica (to akurat działo się za dnia). Od śmierci dzieliło ją nie więcej niż 0.5m. Bardzo często widuję sarny w odległości nie większej jak kilka - kilkanaście m od jezdni, w spokoju rozkoszujące się trawą. Kilka lat temu wracając przez Niemcy do Polski autostradą nr 2 na trzypasmowej jezdni znalazło się stado saren - około 8 sztuk. Biorąc pod uwagę prędkości na skrajnym lewym pasie większości kierowców w tym miejscu to nie byłoby możliwości zrobienia czegokolwiek, by uniknąć kolizji ze zwierzęciem i w następstwie tego wypadku lub karambolu. Na szczęście wszyscy jadący zauważyli zwierzynę ze znacznej odległości i nikomu nic się nie stało (przynajmniej w chwili mojego przejazdu). Ale do tej pory pamiętam moje zdziwienie jak ujrzałem to stadko. Nie dość, że trzeba się skupiać na nierównościach w nawierzchni, wypatrywaniu misiaczków, znakach drogowych, innych uczestnikach ruchu, to jeszcze trzeba bardzo uważać na niespodziewane wtargnięcie zwierząt pojawiających się znikąd i pieszych oraz rowerzystów, którym brakuje wyobraźni.
Fajny odcinek. Troche mnie uświadomiłeś więc postaram się odwidzieczyć :) " drogi gminne - wójt, zarząd gminy" Obecnie nie mamy takiego czegoś jak zarząd gminy, w to miejsce jest wójt, burmistrz lub prezydent. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.
Wczoraj w dzika prawie zakurwiłem, jechałem po drodze krajowej, świeżo wylanej, gdzie można te 90 pocisnąć i człowiek i tak się męczy, ale mnie ostrzegł kierowca "spamem" długimi i to polecam robić, bo bardzo się przydaje w kwestii bezpieczeństwa.
Dzięki Waldek za ten odcinek. Od dawana mnie zastanawiał ten temat, a tu niespodzianka, Waldek robi film :) Nie stuknąłem na szczęście do tej pory żadnego zwierzaka (komary na szybie i rejestracji się nie liczą :) ) ale dwa razy byłem o mały włos, dosłownie o mały włos. Często jeżdżę lasami i staram się uważać. Raz trafiłem na świeży wypadek z udziałem dzika. Dużo by opowiadać. Pozdrawiam :)
Według ustawy prawo łowieckie z 13 października 1995 r. w art. 2 mówi, że: "Zwierzęta łowne w stanie wolnym jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa." Więc wydaje mi się, że ewentualne roszczenia możemy skierować do Skarbu Państwa (tylko czy to bedzie skuteczne?) i jeszcze mała uwaga - od 20 czerwca 2002 nie ma takiego organu jak zarząd gminy, po za tym bardzo solidny materiał pozdrawiam :D
Jakbym miał taką sytuację jak pan z przykładu drugiego to bym chyba zaśmiał się na śmierć po usłyszeniu argumentacji dlaczego zostało umorzone, bardzo kiepski żart :D
Około 2 lat temu miałem nieprzyjemność bliskiego spotkania się z dużym osobnikiem jelenia. Droga była prawidłowo oznakowana, więc nie było szans na odszkodowanie, ale na szczęście samochód miał ubezpieczenie AC. Tu jednak pojawił się problem, bo samochód nie był mój, a w warunkach był zapis, że jeśli sprawcą zdarzenia będzie kierowca poniżej 26. roku życia, potrącane jest 2000zł udziału własnego. Na szczęście na miejsce wezwałem policję, która sporządziła notatkę i zaznaczyła kwadracik "uczestnik zdarzenia drogowego", a nie sprawca. Odwołałem się od decyzji i dzięki notatce odzyskałem potrącony udział własny. Polecam więc mimo wszystko zadzwonić pod 112.
Waldku możesz nagrać odcinek dotyczący przewroconych drzew w październiku zeszłego roku jadę sobie przez las i nagle dostrzegłem przewrócone drzewo całe szczęście nie spadło na auto w czasie kiedy prowadzilem ale kto powinien o to zadbać co w tedy gdy drzewo przewróci sie w trakcie jazdy albo choziac by na pod blokiem albo na parkingu i to jeszcze nad morzem na wakacjach
W Niemczech potrąciłem sarnę która wskoczyła pod auto .zadzwoniłem po policje policja zciagneła myśliwego z tego rejonu . Zrobiono protokół nie było żadnego problemu z odszkodowaniem za uszkodzone auto które zostało naprawione w autoryzowanym serwisie Na czas naprawy miałem podobne auto zastępcze . Miłego popołudnia
Dwa lata temu wyskoczył nam jeleń przed maskę, nie było szans hamować, choć jechaliśmy wolno, ze względu właśnie na zwierzynę w lesie. Znaku nie było. Auto (Ford Focus III gen.) naprawione zostało w ASO na koszt około 25 tys. zł, wszystko pokrył ubezpieczyciel. Co do jelenia, to rogi były w aucie...
koło Rawicza jest piękna autostrada ogrodzona wysoką siatką. Trzasnąłem na niej dużego lisa przy około 60km/h (trochę wyhamowałem) .... popłynąłem około 1000 zł na tym. Także nawet siatka czasem nie pomoże =) Filmik ze zderzenia z liskiem macie na moim kanale jak coś ^^
Mój wujek kiedyś potrącił dużym Starem dzika podobno ponad 0,5 tony, z dzika zostały same szczątki , a samochodu oprócz zbitej lampy nic się nie stało. Ogólnie było jakieś polowanie, ale nie oznakowane czy coś takiego, koło strzeleckie musiało wypłacić odszkodowanie w wysokości 16 000 zł i zapłacić za rehabilitację złamanej nogi wuja. Pozdrawiam serdecznie, cześć.
Mi jakieś 2 lata temu wyskoczyło 5 saren, trafiłem dwie. Policja wezwana, spisali notatkę, ale ze swojego doświadczenia powiedzieli, że na naszym terenie nie mam szans na odszkodowanie, więc nawet nie próbowałem (na batalię z urzędnikami trzeba mieć pieniądze niestety). Dodatkowo pan policjant poinformował mnie, że gdyby stał znak informujący o zwierzynie leśnej to dostałbym mandat z racji niedostosowania się do znaku i niezachowania szczególnej ostrożności (czyli zapewne klasyczne niedostosowanie prędkości do warunków jazdy)... Jednak chciałem zwrócić uwagę na inną sprawę dlaczego warto wezwać policję (choć jest to nawet wg przepisów obowiązek). Już po całym zajściu pomyślałem sobie o tym w ten sposób że została po tym notatka i w razie gdyby ktoś identycznym samochodem (a jeździłem wtedy VW Polo w charakterystycznym podstawowym kolorze LD6D, gdzie identycznych w promieniu 20 km jest 10) spowodował wypadek i uciekł, to uszkodzenia na moim "żelazie" nie byłyby podejrzane. Pozdrawiam :)
Ja w swojej dość krótkiej karierze kierowcy (1,5r) 2 razy miałem takie nie miłe spotkanie raz przy 90km/h w obu przypadkach na szczęście nic mi sie nie stało a i moje pancerne AUDI wyszło beż najmniejszego uszkodzenia
O to może podpowiesz w troche innej sprawie odnośnie OC: Mójemu tacie jadącemu na motorze, kierowca wyjeżdzając z podporządkowanej, wyjechał i przjechał prawie w poprzek, to była 2 pasmówka, aby skręcić w lewo z tej 2pasmówki. Nie zauważył mojego taty, zajęchał mu droge, on aby uniknąć uderzenia, "położył" motor, nie bylo innego wyjścia. Motor po solidnym szlifie, tata bez złamań, ale solidnie poobijany, peknięty odcinek szyjny, miał spuszczane strzykawkami prawie 10 razy krwiaki z uda. I ubezpieczyciel OC wypiął się, twierdząc iż odszkodowanie nie jest zasadne ponieważ nie było kolizji, pojazdy (samochód + motocykl) się nie zetknęły. Jest niezależny świadek z innego samochodu który potwierdzi całe zajście. I co tu można zrobić?
nie ma czegoś takiego jak "położyć motor bo nie ma innego wyjścia". nie rostrzygam kto bradziej zawinił, ale "położenie" motocykla i stracenie nad nim całkowitej kontroli to najgorsze z możliwych wyjść. I raczej wynika to z paniki i zbyt mocnego wciśniecia przedniego hamulca niz z przemyślanego działania. Dlaczego? motocykl trąc po asfalcie metalowymi/plastikowymi elementami ma w ch*j dłuższą drogę hamowania(a raczej wytracania prędkośći), niż ten sam motocykl z poprawnie wykorzystanymi hamulcami obu kół, pomijając już to, że nad "położonym" motocyklem nikt nie ma żadnej kontroli, w przeciwieństwie do prawidłowo wykonanego hamowania awaryjnego. I jeżeli nie nastąpił kontakt pojazdów to zakładam ,że trący bokiem po asfalcie motocykl mimo wszystko minął się ze skrecajacym pojazdem. Wniosek: przy prawidłowo uzytych hamulcach można było odpowiednio wyhamować i ominąc przeszkodę(lub tylko wyhamować). Oczywiście nie byłem na miejscu zdarzenia, wiec mogę się mylić co do ostatniego wniosku. PS. też jeżdżę na motocyklu, żeby nie było, że hejty itd. Wracająć do pytania: odwoływać się, to nic nie kosztuje :)
Kuba bez Też mi trudno tutaj wszystko uzasadniać, bo to nie ja i nie widziałem tego na własne oczy. Ale kiedy ktoś przecina Ci/przed tobą drogę, to robisz unik, to są ułamki sekund, możliwe że próbował skręcić, zrobić unik i przez to się przewrócił i poszlifował. Ale w sumie nie to jest tutaj najważniejsze, chodzi o to, że ktoś wymusił pierwszeństwo. To jest fakt.
Miałem podobną sytuację. Kobieta zajechała mi drogę, by uniknąć zderzenia odbiłem kierownicą. Pech chciał, że trafiłem na barierkę. Do kolizji z autem tej kobiety fizycznie nie doszło, jednakże nie odpuściłem. Poszedłem z tym do sądu, poprzez firmę odszkodowawczą, na zasadzie takiej jak powiedział Klimas kilka komentarzy wyżej. Trwało to przeszło rok, ale ostatecznie uzyskałem odszkodowanie z OC tej pani.
miałem kiedyś takie spotkanie z zabita zwierzyna w okolicach Bydgoszczy, środek nocy poruszałem się z dozwolona 90 ponieważ tereny były mi kompletnie nie znany i nagle na moim pasie pojawiła się zabita sarna. Jakimś cudem udało mi się ją ominąć . jak później okazało się na najbliższej stacji kierowca tira potrącił ta sarne i zwyczajnie pojechał dalej. Skutkiem tego były rozbite kolejne 4 auta które na nią najechały. W tym przypadku powiadomienie służb nie przyniosło sprawnej reakcji i sarna pewnie leżała by tam do rana gdyby nie pracownicy stacji którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Było to 15 lat temu, wtedy widocznie służby nie zawracaly sobie głowy takimi rzeczami.
Niedawno miałem czołowe zderzenie z... sarną. Dosłownie! Jadąc w nocy trasą S8 (ekspresowa, ogrodzona, oświetlona), stojąca pośrodku jezdni, blisko bariery oddzielającej jezdnie sarna w pewnym momencie ruszyła pod samochód. Nie przebiegała, tylko ruszyła wprost na auto. Dodam tylko, że jechałem Volvo FH 12 (ciężarówka), więc mi ni się nie stało. W samochodzie przód był generalnie jak po dewastacji- brak lampy, popękane wszelkie plastiki itp. Reasumując, należy dosłownie wszędzie spodziewać się zwierzyny. Niestety z doświadczenia wiem, że szanse na uniknięcie zderzenia w takich momentach są znikome. Praktycznie zerowe. Tym bardziej, gdy jedziemy autem osobowym sporo powyżej 100 km/h. Sprawa jest w toku. Szanse na odszkodowanie ze strony GDDKiA ponoć są. Zobaczymy 😉
Jakiś miesiąc temu na tracie do Tomaszowa M. na esce za Kurowicami około 12 w nocy na środku drogi stał sobie lisek, akurat miedzy tymi zakrętami. Dobrze że prędkość była na tyle mała że do nic się nie stało:)
To wszystko zależy od sytuacji. Mialem podobny przypadek, jadę sobie w nocy sarenka wyskoczyła i kością miednicy uderzyła w lewy reflektor, zatrzymałem się sarenkę dogoniłem i wykończyłem w polu, potem do bagażnika, posprzątałem po sobie, na drugi dzień sarenkę przebadałem, lampę wymieniłem i zapomniałem o sprawie.
He he. Dawno temu firmowym Żukiem trafiłem Łosia. Sam musiałem naprawić auto bo cyrk z tym niesamowity. Dobrze ze zakład był państwowy to tanio wyszło.
Ja znowu słyszałem gdzieś w TV od jakiegoś myśliwego czy leśnika, że jeżeli użyjemy klaksonu, to dzike zwierze staje w bezruchu. Sam jak jeżdżę w nocy przez las, to ciągle "skanuję" pobocze i włączam "długie" światła, żeby szybciej dostrzec odbicie światła w oczach. Jak zobaczę to zwalniam do do prędkości patrolowej ;) Jak na razie raz, to raz tylko lisa przejechałem jak jechałem w Niemczech w nocy i wleciał mi pod same przednie lewe koło tak, że tylko zdążyłem ciągnąć nogę z gazu. Nawet się nie zatrzymywałem, bo zakładałem, że zderzak może być uszkodzony, ale na szczęście wleciał pod zderzakiem ;)
Mam AC razem z całym pakietem ubezpieczenia w dosyć już wiekowym aucie bo po prostu wolę zapłacić więcej i być w miarę pewny tego co biorę, chociaż przyznaję, że nie zaglądałem do tego co jest OWU, może najwyższy czas to zrobić :)
Niedaleko mojej miejscowości jest mało uczeszczana droga ktora czesto podrozuje i jest bardzo lubiana przez zwierzynę leśna. Droga niestety jest tak postawiona że z jednej strony las a z drugiej jezioro które zwierzęta wybieraja sobie jako swój wodopój. W godzinach nocnych jest dosłownie oblężenie na drodze w szczególnośći dzików, po zmroku nie odważyłem sie jechac szybciej niż 50km/h a i tak miałem kilka niebezpiecznych sytuacji. Bez zwierzyny na tej drodze możnaby sobie pozwolić nawet na 100km/h i wiecej.
Ja ze zwierzyną miałem spotkanie na bardzo wczesnym etapie mojej przygody z samochodami, bo jeszcze podczas kursu na prawo jazdy. Rano, mniej więcej o 5, dojeżdżając do dużego miasta w którym odbywałem jazdy, przydzwoniłem w sarnę, była mgła i leżał śnieg, więc jechałem jakieś 50kmh, ale jak mi ta sarna wyskoczyła z prawej strony drogi, to nie zdążyłem nawet zareagować, w aucie do wymiany był reflektor, z tego co wiem ubezpieczyciel tego nie pokrył.
Oprócz znaku A18b i problemem z ich powtórzeniem ( czasami są trasy gdzie na odcinku nawet kilkunastu kilometrów nie musi byś powtórzony ) jest jeszcze oznaczenie terenu "ostoi zwierzyny leśnej", który również redukuje szanse odzyskania odszkodowania i zadośćuczynienia, praktycznie do zera. Inną sprawą jest nagminne uchylanie się ubezpieczyciela od odpowiedzialności, i większość poszkodowanych bez pomocy wyspecjalizowanego prawnika ( nie każdy adwokat, czy radca prawny specjalizuje się w odszkodowaniach ) zostanie najzwyczajniej w świecie spławiona po pierwszym wezwaniu. Inną ciekawą kwestia jest odpowiedzialność przy kolizji ze zwierzyną w której biorą udział dwa mijające się pojazdy i zwierzak wpada spod jednego , na drugi. Wtedy z reguły drugi może dochodzić roszczeń z polisy pierwszego bez znaczenia czy był znak, czy nie.
Miałem kolizję z dzikiem na drodze krajowej S12, to jest obwodnica Lublina. Na tej drodze nie ma znaków dot. możliwości pojawienia się zwierzyny. Na miejscu zdarzenia policja sporządziła notatkę. Ubezpieczyciel drogi S12 na odcinku obwodnicy Lublina odmówił wypłaty odszkodowania broniąc się szczelnym ogrodzeniem i zamkniętymi bramkami przez które mógłby ten dzik się przedostać i nie uważają się za winnego. Co mogę w tej sytuacji zrobić lub jak się odwołać? Może nawet przydałby się jakiś film dot. dróg ekspresowych, bo wydaje mi się że jest to trochę inny scenariusz niz w przypadku zwykłych dróg. Tu jest ogrodzenie
2 lata temu jadąc zwykłą drogą w terenie zabudowanym po godzinie 22 miałem jakieś 60 km/h w miejscu gdzie nie ma żadnego oznaczenia o dzikiej zwierzynie itd. Jest tylko znak o ograniczeniu do 50 km/h po prawej mamy duże pole z głębokim rowem po lewej domy jednorodzinne i dosłownie 200 metrów dalej zaczyna się las i dosyć duży staw. Z prawej strony wybiegła sarna, powiem szczerze że jej nie widziałem zobaczyłem ją dopiero prosto przed maską, co uratowało mnie przed rozwaleniem auta i sarny to to że wcześniej siedząca na miejscu pasażera mama krzyknęła "Hamuj kurwa sarna !!" Wcisnąłem hamulec auto bez ABS i w tym momencie zobaczyłem sarne przed autem, i poczułem konkretne pieprznięcie. Sarna zniknęła ja wyhamowałem do zera awaryjne zjazd do pobocza całkowicie inne auta za mną też ostro hamowały. Pierwsze co zrobiłem to wysiadłem i szukałem sarny na drugim pasie żeby ktoś jadący z przeciwka w nią nie wjechał. Ale zwierze zniknęło całkowicie ja miałem urwaną rejestrację i połamany zderzak Renault Laguna I. Nie dzwoniłem nigdzie bo po pierwsze nic się nie stało sarna uciekła a zderzak nowy do pomalowania i tak leżał i czekał na swój czas w piwnicy :)
Pamiętam jak raz wracaliśmy z imprezy i na drodze stał łoś i ja siedząc na tylnej kanapie praktycznie w ostatniej chwili ostrzegłem kierowce (oczywiście kierowca był trzeźwy) i zatrzymaliśmy się około 2 metrów od niego a on tak jak by na nas popatrzył i spokojnie zszedł z drogi i mogliśmy jechać dalej. A drugą sytuację miałem z lisem gdy wracałem z pracy na obszarze zabudowanym, wydaje mi sie ze nie ostrzegającym przed zwierzami i wiedziałem ze nie wyhamuje przed nim wiec próbowałem go ominąć i gdy ja skręciłem w lewo to on tez gdy ja w prawo to on też na szczęście do zderzenia nie doszło i miałem szczęście że droga była pusta dzięki czemu mogłem sobie pozwolić na taki manewr.
+moto doradca Pół biedy jak zwierzak stoi na drodze w środku lasu bo gdzieś tam można się go spodziewać, ja spotkałem w nocy sarnę na środku dwupasmowej drogi szybkiego ruchu... a konkretnie na zakopiance paręnaście kilometrów przed krakowem, stała sobie na linii oddzielającej pasy, z daleka widziałem tylko nogi i byłem przekonany, że to jakiś konar, w momencie gdy rozpoznałem sarnę ręce mi się same zacisnęły na kierownicy, momentalnie hamulec i lekki zwrot na prawo w stronę pobocza, przejechałem lewym lusterkiem może z pół metra obok niej mając już po hamowaniu jakieś 80-90km/h na zegarze, gdyby zrobiła krok w prawo byłoby po mnie... w lusterku widziałem, że poszła w lewo na pas zieleni. Z godzinę trzęsły mi się łapy.
Stanie jak wryty to też część instynktu samozachowawczego. jest uciekaj albo walcz i "udawaj martwego". Nie ,że się czepiam tylko tak dla ogólnej informacji wyjaśniam
Jechałem przez wieś gdzie o północy bodajże gaszą latarnie (XD), cośtam nie opłacali, nie wnikam. Przed samą maską, za zakrętem, gdzie teren nie był objęty znakiem wyskoczyły mi dwie sarny, a na nieoświetlonej drodze zdołałem je zauważyć metr przed sobą. Całe szczęście zdąrzyłem przyhamować i przebiegły. Ciekawe jak wtedy by było z odszkodowaniem.
Waldku mieszkam w szwecji przeważnie drogi powyżej 70km/ h są ogrodzone ale i tak wiele jest borsokow itp ale wiele dróg jest przez las 😊i tam już może dziać się wszystko 😁
Zgadzam się z komentarzami, że zwierzyny należy spodziewać się wszędzie. Lisy w moim mieście to codzienność, a ostatnio bardzo blisko centrum widziałem rozjechaną sarnę na poboczu. Te zwierzęta to chyba ostro balują i gubią drogę do domu w nocy :D
witam mam takie pytanie i licze na odpowiedz co jesli mam OC i NW i doszlo do wypadku z udzialem sarny trasa nie byla oznaczona takimi znakami bylo to na obrzezasz miasta szkody w takim wypadku trzeba bylo pokryc z wlasnej kieszni mimo udukenetowania wezwania wszystkch sluzb a dodam ze podczas tego wypadku ktos ucierpial w aucie trafiajac do szpitala na kilka dni ubezpieczyciel odmowil jakiej kolwiek rekompensaty ani wladze miasta NW tez nici , czy moge nadal dochodzic swoich praw czy jest to juz na marne a jesli tak to gdzie ? jest to strasznie nie sprawiedliwe ale widocznie taki mamy kraj i chyba juz po ptokach jak to sie mowi .pozdrawiam szkoda ze wczesniej nie trafilem na ten material ani policja ani wladze nawet ubezbieczyciel nie mial takich informacji jak w owym materiale
Apropo wzywania policji... Kilka lat temu jadąc zimą w nocy autem marki Scania, przed maską pojawiło mi się stadko młodych dzików. Nie wiem ile sztuk, ale kilka trafiłem. Za radą znajomego zadzwoniłem po policję. Pomijając fakt, iż policja po przyjeździe stwierdziła, iż muszą dokładnie obejrzeć auto bo mają podejrzenie i wątpliwości, czy nie potrąciłem człowieka, to dostałem jeszcze mandat za spowodowanie kolizji i został zabrany dowód za uszkodzony zderzak. Teraz wiem (i mogę mieć do siebie pretensje), iż ten mandat był bezzasadny, ale tamtego wieczoru byłem już tak zmęczony tą sytuacją, że nie zgłaszałem sprzeciwu. Mogę tylko podejrzewać, iż panowie policjanci byli poddenerwowani sytuacją, gdzie musieli przerwać sobie odpoczynek, bo okoliczność wydarzyła się w godzinach nocnych. Reasumując, następnym razem (odpukać) dziewięć razy się zastanowię czy wezwać policję.
kilka lat temu mialem takowy przypadek az dws razy i za kazdym razem szansa znikoma i to bardzo. Samochód rozbity policja była wezwana zostala sporządzona notatka i z tego nic. Oczywiście sprawa do sadu ciągła by się kilka lat i to 50/50. O mandacie od policji nie wspominam... szanse nikłe i to w 100℅. od tam tego czasu zawszd wykupuje tzw. mini casco w PZU i tam w reg. jest uwzględnione kradzież gradobicie uszkodzenie mienia szyb i od zwierzyng leśnej. kosztuje to 1/4 ceny AC na rok i polecam. oczywiście przy tym obowiązkowo musi byc patrol policji. inaczej ciężko dochodzic swoich praw... Pozdrawiam Ociekający ;)
Raz wracajac z Wroclawia do domu w jasny dzien ustrzelilem sarne zanim wyszedlem z auta sarna odjechala na dachu malocha przod auta do naprawy zaplata za lawete bo i szyba poszla policja wezwana a za naprawe z wlasnej kieszeni tak skonczylo sie moje bliskie spotkanie z przyroda pare nascie lat temu
Miałem jakiś czas temu bliskie spotkanie z sarną na drodze gminnej. Zasięgnąłem porady prawnika czy jest jakaś szansa, aby uzyskać odszkodowanie (mam tylko OC). Prawnik powiedział, że szansa jest znikoma gdyż nie da się udowodnić czyjejś winy, że akurat wtedy i w tym miejscu dzikie zwierze przebiegło przez jezdnię. Myślę, że warto się jednak zainteresować po takim zdarzeniu czy wcześniej miały miejsce podobne sytuacje. Jeśli tak, a droga nie jest odpowiednio oznakowania to można mieć cień nadziei... Ale najlepiej zachować ostrożność:-)
Waldku miałem kolizję z jelonkiem na krajowej 5 (Wrocław - Poznań) dokładnie w Wiszni Małej. Był znak 4,5km od miejsca zdarzenia z tabliczką (3,5km) od znaku do miejsca zdarzenia były 3 drogi wlotowe z prawej strony, nie był to las lecz szczere pole z barierkami po jednej stronie i rowem po drugiej. Jak myślisz jest szansa na odszkodowanie? Chciałem to rozpatrzyć bez problemowo w ubezpieczalni, szkodę zgłosiłem w PZU ponieważ nie mogłem znaleźć siedziby Interrisk We Wrocławiu (GDDKiA ubezpiecza InterRisk - 40% ; PZU - 20% ; Warta - 20% i Ergo Hestia -20%) W PZU przyjęli zgłoszenie, był orzecznik zrobił wycenę i mieli mi już wypłacić pieniądze lecz nagle odezwał się Interrisk i "przejął" tę sprawę gdyż mają większe udziały. Przyszedł od nich Drugi orzecznik (wynajęty gdyż firma nie posiada zatrudnionych specjalistów do takich spraw) i również zrobił wycenę auta. InterRisk rozpatrzył tą sprawę Negatywnie, no jednym słowem powiedzieli że nie wypłacą bo to nie ma znaczenia że nie było znaku a ja jechałem 70km/h aby "dostosować prędkość do panujących warunków na drodze" gdyż byłą to noc. Jelonek żył po zderzeniu, mam notatkę policyjną, zabrali dowód rejestracyjny przez zbity reflektor (no z tym nie mogę się nie zgodzić) a autem dojechałem do domu bez lawety. I jak to bywa w tym państwie zwykłemu szaremu człowiekowi zawsze wiatr i piach w oczy, Auto trzeba było naprawiać z własnych nie dużych funduszy. Pozdrawiam Rafał
Waldku, a co z potrąceniem dzika na DTŚ? Mam teraz taką sytuację, auto uszkodzone, a nadleśnictwo umywa ręce bo nie było to na terenie leśnym (w promieniu 20km nie ma nic zielonego). Jeszcze szansa u zarządcy drogi. Jak sobie z tym poradzić? Dodam że mam tylko OC.
Toć te znaki są nawet na autostradach mimo ze jest siatka wzdłuż zeby w razie czego nie płacić. albo znak ze zwierzyna leśna na odcinku 20km żeby nie powtarzać :)
Jechałem kiedyś za gościem, którego z boku trafił jeleń. Wyskoczył z lewej strony i trafił w bok auta. Żadnych szans na reakcję, bo wyskoczył z boku z zarośli. Na szczęście skończyło się tylko na mocno pogiętym aucie i paru skaleczeniach. Oczywiście znak był i brak odszkodowania... W ogóle ten kierowca nie wiedział co się stało, myślał że trafił go inny samochód, taka to była siła. I co zrobisz, nic nie zrobisz - samochód do kasacji.
Miałem zderzenie z klępą w 2011 roku w sąsiedniej miejscowości 6 km od domu w terenie zabudowanym bez znaku informującego o zwierzynie leśnej. Na szczęście audi a6 c4 avant uratowało mi życie gdyż wytrzymało siłę uderzenia. A w kwestii odszkodowania podmioty (starostwo, ochrona środowiska, zarząd dróg, nadleśnictwo, koło łowieckie) omywało ręce od odpowiedzialności. Urząd Marszałkowski odpisał bardzo mądre i trudne pismo na wezwanie kancelarii prawnej którą wynająłem, w którym to piśmie stwierdzono, iż zwierzę jest własnością każdego obywatela i brak możliwości wskazania "właściciela" zwierzęcia. Jedyną drogą dociekania swoich praw byłaby droga sądowa wg. kancelarii adwokackiej 50/50%.
Witam. Panie Waldemarze, cóż to za paradoks że na drodze S7 (odcinek Skarżysko - Kielce) zaraz za węzłem Suchedniów jest znak A18-B obowiązujący na odcinku 17km. Przecież jest to nowa obwodnica dwupasmowa, dwujezdniowa, ogrodzona siatką. Czy to takie ubezpieczenie GDDKIA?
Kiedyś potrąciłem psa a właściciel rzucił się na mnie z widłami, było bardzo nie przyjemnie. Pies stał na krawędzi drogi, jechałem 30/h. Gdy byłem obok niego, dosłownie wszedł mi pod koła jak samobójca. Uważajcie jeżdżąc po wsiach. Psy mają jakiś taki odruch że czekają a jak auto jest tuż tuż to wchodzą prosto pod koła.
tzn kiedys jak byłem mały i sie na wakację z rodzicami jechało na drodze S6 sarna pod maske wybiegła . Autko że tak powiem z przebita chłodnica doczlapalo sie do domu , ale z tego co pamiętam z AC zostal samochód naprawiony . Ojciec w lasach pracuje i powiedział że od lasów Państwowych nie ma szans na odszkodowanie , zwłaszcza w tak inwazyjnej w las aglomeracji jak trójmiasto , jak juz to GDDiK z oddzialem w Gdańsku mogłoby ewentualnie to zrobic , ale na 99% do sądu by to trafiło. A za przeproszeniem nasze sady tak tuskowo i słabo oraz wolno działają , że predzej by sie auto sprzedało niż sprawa do końca by wgl trafiła . Sam mieszkam w lesie , dosłownie i w przenośni / O ile na drogach moich okolicznych idących typowo przez las za dnia można trochę bardziej przycisnąć o tyle jak się robi szarówka lub jest zmrok zwalniam . Po prostu zwalniam , mimo iż w przepisach nadal można 90 jechac , to ja jadę 50-60 , bo wiem że głównie o tej porze zwierzeta dzikie sie robią bardziej aktywne . A Tak na marginesie jadąc droga idąca przez las i się dziwić , że zwierzeta można na nich spotkac jest troche głupie.
moto doradca moral z tego taki , że lepiej jest zwolnić , albo zaopatrzyc sie w dobre reflektory . Nie chodzi mi o światla drogowe , ale nawet jak mamy zwykłą soczewkową lampę , to wystarczy lepszą żarówkę kupić ., Do Starego Passata raz komplet philipsów chyba za 200zł jako światla mijania kupiłem , wcale nie mocniejsze a znacznei więcej drogi oświetlały. W sumie ja nie wiem jak mozna takiego lisa , czy jeża rozjechać . Chyba kiedys nagrałes coś o żarówkach do reflektorów .
Wracając do domu przez wiejskie drogi, uderzyłem sarnę... rozbiłem zderzak i lampę, nie ma tam żadnego znaku. sarna uciekła, a ja nawet nie znalazłem wszystkich części zderzaka, więc go nie skleje. Było to w nocy. Więc co można zrobić? co udokumentować? nie zrobiłem nic, naprawiam auto z własnej kieszeni, lecz ciekawi mnie co zrobilibyście?
Waldku! W Polsce to znaki A18B stoją nawet na AUTOSTRADACH i DROGACH EKSPRESOWYCH. A tam jest ogrodzenie! niedługo będą stawiać nawet w tunelu u na moście
Waldku, ostatnio miałem wypadek i wezwaliśmy policję - żeby była notatka. Policjant powiedział, że to w ogóle nie jest potrzebne, że już od kilku lat się nie sporządza żadnych notatek i że kierowcy sobie to wymyślili. To jak to w końcu z tym jest?
@antysynchronizacyjny ja również miałem kolizję z sarną dwa miesiące temu. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdziwili się, że zadzwoniłem, o notatce nie było mowy. Tłumaczenie było takie, że nie ucierpiał żaden człowiek. Więc przydałoby się wyjaśnić tę kwestię.
A ja słyszałem o takiej sytuacji, że znak był, ale odszkodowanie i tak zostało wypłacone, niestety nie znam szczegółów. Poza tym sam chętnie wykupiłbym ubezpieczenie tylko od takich zdarzeń, bo to jest właściwie jedyna sytuacja na drodze, która może nas uderzyć po kieszeni, mimo że nie zawiniliśmy.
Waldek mówiłeś że robić zdjęcia z daleka Ale według przepisów jest to ucieczka z miejsca zdarzenia i grozi za to więzienie. zrób filmik o videorejstratorach i o robienia zdjęć z miejsca wypadku lub kolizji.
A co z sytuacją gdy na autostradzie A1 jest ustawiony znak informujący o zwierzynie na odcinku 41km . Autostrada ogrodzona jest przecież siatką a ten znak jest ewidentnie po to żeby nie płacić odszkodowań.
Często jest tak, że sarny pasą się na poboczu i przez są takie sytuacje, bo zamiast spierdolić w las to jeb na drogie i póżniej "Panie, jaka szpachla to je mleczko do lakieru"
Czarno Góra za grancą z 1000km od polski może więcej nie oświetlona droga ( właściwie jej brak ) 3 w nocy i liski na drodze spały :3 ja oczywiście zatrzymałem sie i po titałem jak nie zadziałało to latarka wyjście z auta i płoszyłem ;)
Waldku, mam takie pytanie, mówisz żeby wezwać policję. Miałem taki przypadek że miałem kolizję z sarna, wezwalem policję po czym panowie z drogówki chcieli mi wlepić mandat za spowodowanie kolizji. Co w takiej sytuacji zrobić? Ja z góry powiedziałem że na mandat się nie zgadzam i dali spokój.
Z punktu widzenia myśliwego: NIE UŻYWAĆ KLAKSONU skutek jest odwrotny do zamierzonego, płoszy zwierzynę i może tylko spowodować wypadek, o utrudnianiu polowania już nawet nie wspominam. Jadąc przez las trzeba jechać wolno - to wszystko. Będąc tego świadomym nic nam nie grozi.
Witam Cię. Jeżdżę do pracy przez las w drodze powrotnej mam ustawiony znak A-18a teraz nie daj Boże uderze w sarne,jelenia lub daniela i jak rozumieć to całe zajście nie ma mowy o zwierzętach dzikich znak ten co przytoczyles w filmie?Pozdrawiam
mialem taka sytuacje wyskoczyl mi zając i przy uderzenie urwał się bok zderzaka, droga nie byla oznakowana znakiem A-18b brak zdj auto bez AC, dwuch swiadkow, mozna cos z tym zrobic, czy raczej dac sobie spokoj ?
Ale chociaż tyle dobrze że te zwierzaki mają odblaski w oczach ;) Jakby nie to, to wjechałbym kiedyś w sarny przechodzące przez drogę ale przez ich odblaski zobaczyłem je w pore i zwolniłem.
Teraz zarządcy dróg są cwani i stawiają znaki o zwierzynie co kawałek za nasze pieniądze. finał jest taki, że trzeba by jeździć nocą 20km/h a i tak to nie pomoże, bo mi sarna wyskoczyła w boczne drzwi.... Ja zwierze zauważyłem jak było pół metra przede mną. Mega opony, super hamulce a nawet mega refleks nie pomogą. Ja miałem tym razem farta, bo dałem radę zrobić unik, ale tak naprawdę gdyby sarna także nie skręciła, to wbiłaby mi się przez boczną szybę.
A co jak na autostradzie w Niemczech na środku drogi stal sobie lis zniszczenia na 20 tysięcy nowe auto co wtedy zrobic zdarzenie miało miejsce dzisaj okolo 3 w nocy
Witaj Waldku! Już ponad pół roku temu miałem bardzo "bliskie" spotkanie z samicą łosia (klępą). Wracając nocą przez las, jakiś kilometr od znaku ostrzegającego o zwierzynie leśnej. Oślepiony światłami świetnie wyregulowanych lamp samochodu jadącego z naprzeciwka w momencie zobaczyłem jak tylko wyskakuje mi owe zwierzę z rowu oraz zza drzewa na drogę. Szans na uniknięcie tego spotkania nie było (moja prędkość ok. 60-70 km/h) lecz nie ona miała większe znaczenie, a to, że nie było w ogóle widać jej wcześniej. Po zderzeniu wpadła mi prosto przed twarz potem przeleciała po dachu na drugą stronę ulicy do rowu. Ja straciłem panowanie nad samochodem, przeleciałem przez lewy pas i wpadłem w pole. Szczęście mnie uratowało ponieważ zamiast 3 ogromnych drzew które stały kilka metrów wcześniej trafiłem 3 większe tuje które i tak narobiły mi sporej szkody w samochodzie. Ja sam wyszedłem szczęśliwie z tej sytuacji ponieważ wysiadłem o własnych siłach (twarz zakrwawiona, szkło w oku oraz ból w odcinku szyjnym kręgosłupa), gorzej było z moim samochodem który był z przodu i na dachu zmasakrowany. Cyrk dopiero się zaczął jak wraz z osobami którzy zatrzymali się by zobaczyć co się stało ( nikt nie uwierzył, że trafiłem łosia dopóki nie zobaczył martwej ok. 700 kilowej kobyły w rowie). Ale do rzeczy. Zadzwoniliśmy (głupi ja) na numer 112, odebrała "przemiła" Pani która po 1. nie mogła znaleźć w jakim miejscu się znajduje po 2. (to najlepsze) dla niej nie ważne było to, że dzwoni osoba która jest po wypadku i chce wezwać pomoc oraz karetkę bo się źle czuje tylko to, że poinformować czy aby na pewno chce zgłosić to zdarzenie ponieważ może grozić mi mandat za nie dostosowałem prędkości do warunków jakie były na drodze oraz o innych mniej ważnych rzeczach! Złość tak mnie przepełniła, że "mile" podziękowałem Pani za pomoc i się rozłączyłem. Zadzwoniłem na numer 999 i wezwałem karetkę która przyjechała jak najszybciej mogła. Po tym zdarzeniu jak skonsultowałem się z adwokatem z nadzieją odzyskania jakiś pieniędzy lecz usłyszałem, że ze względu na stojący znak ostrzegający o zwierzynie leśnej moje szanse spadają prawie do 0 na wygraną i same ciąganie po sądach mogłoby mnie bardziej zniszczyć niż decyzja sądu w tej sprawie. Jedyną szansą na odzyskanie pieniędzy w takiej sytuacji jest tylko taka o której wspomniałeś- polowanie i wtedy można zgłaszać się do kółka łowieckiego o niedopilnowanie zwierzyny. Może trochę chaotycznie napisane ale mam nadzieję, że da się to przeczytać! W razie gdybyś chciał zobaczyć zdjęcia z tej sytuacji to napisz tutaj a wyślę na maila! Pozdrawiam!
Czyli jak mi wyleciala w terenie zabudowanym sarna to moglem sie ubiegac o odszkodowanie. Jednakze odpuscilem ze wzgledu na przypadek z 2 lat wstecz, gdy koledzie niemalże w tym samym miejscu sarna dosc spora zmasakrowała caly przod w aucie po kontakcie i przybyciu policji., policjant wpakował mandat , zabrał dowod obwiniajac kolege za niedostosowanie predkosci a dowod bo auto nie nadawało sie do dalszej jazdy... A jechalismy chyba 1-2 w nocy ok 60-70km/h w terenie zabudowanym, wsioka normalna mała wioska, droga niemazle prostai policja olała temat poszkodowanego i tym sammym zasilajac budżet Tuska.
No własnie szansa... Eh...A pewnie policjant jak zobaczyłby 20 letnie 323f , ktore według niego to stara ciara to dowod polecialby bez ogladania... A tak naprawde auto w stanie lepszym niz nie jeden 2-4 latek. Powinni cos z tym zrobic bo jest masa dzwonów i tylko ludzie traca nikt wiecej.
W ostatnim czasie często jeździłem do dziewczyny między małopolskim a świętokrzyskim trasę i drogi w większości prowadzą przez pola i lasy. O ile w dzień to jest pryszcz i bardziej trzeba uważać na innych kierowców to nocą, szczególnie koło 1/2 w nocy jest już zupełnie inna bajka i jak raz mi sarna wyskoczyła na asfalt tak już zawsze przeczesuję pobocza za błyskającymi się oczkami...nigdy nie sądziłem że jest ich aż tyle. Nie próbowałem używać klaksonu, może zacznę ;)
miałem zderzenie w Gdańsku na armii krajowej, brak oznaczenia ograniczenie do 80 km/h dwu pasmowa droga. W chwili gdy dzik wyszedł mi z pasa wjazdowego na drogę byłem wyprzedzany także nie miałem możliwości na żaden manewr. Samochód skasowany dzik też. Zgłosiłem na policje - wysłała służby. Złożyłem dokumenty o odszkodowanie do zarzadcy dróg w Gdańsku przysłali rzeczoznawce wycenił na 1500zł szkód po czym dostałem list z miasta iż miasto nie poczuwa sie by dzik był ich własnością i by skierować sie do lasów Państwowych. Lasy państwowe odpisały, że to są tereny miasta i nie ma żadnego prawa. I tak to teczka dokumentów i nici z ubezpieczenia. Pozdrawiam
"Odpowiednie ubezpieczenie", które kosztuje. I potem pół roku będę musiał tony pism wysyłać i kłócić się, bo się kurwa nagle okaże, że polisa nie obejmowała kolizji z jeleniem, a jedynie z sarną, albo mogą mi dać max 300 pln. I jakiś dupek z ubezpieczalni powie mi po wypadku, że nie uwzględni przedniej szyby, bo se ją sam rozjebałem... A, po wielkiej walce o wypłatę odszkodowania stracę w huj jakiś zniżek, wzrośnie mi składka i będę ostatecznie dwa razy bardziej w plecy. Dzięki, już raz miałem wasze jebane ubezpieczenia...
Ja miałem wypadek z Łosiem (350 m przed znakiem informującym o zwierzynie leśnej) i fajnie się mówi, robić dokumentację ale jak dach rozcina część twarzy krew się leje to jakoś nie w głowie mi było robienie zdjęć. Jak dojdzie do tego jeszcze, że pogotowie Cię zabiera to nie masz kontroli co się dzieje z tą zwierzyną. A co do odszkodowania hmmm byłem wszędzie i NIKT nie chciał wziąć odpowiedzialności za to zdarzenie. Ani nadleśnictwo, ani zarządca drogi(droga była wojewódzka) . ani gmina, NIKT !!! konsensus z tego wszędzie był taki sam w stylu "nikt nie powiedział łosiowi, że ma przechodzić za znakiem a nie przed znakiem" i na tej podstawie każdy odbijał piłeczkę. Finał był taki, że samochód poszedł do kasacji a ja cieszę się, że żyję. Od tyle można było się dowiedzieć, że jak by zniszczył rolnikowi uprawy do wówczas można dochodzić odszkodowania za zniszczenia dokonane przez Łosia natomiast za szkody komunikacyjne nie odpowiada NIKT. Materiał bardzo ciekawy ale jednak jak ktoś napisał, w naszym prawie i sądach jest tyle dziur, że trzeba być hobbystą aby za tym chodzić i szukać swoich praw.
po prostu jesteś mało ważny (tak jak i ja). Gdybyś był synem beaty szydło albo jarka to byś dostał i nowe auto + wystrzelaliby wszystkie łosie w okolicy xD No ale to co piszesz - to taka jest niestety smutna rzeczywistość. Na następne auto polecam kupić większe i wyższe, takie z którego wyjdziesz mniej poszkodowanym.
Zrobisz jakiś odcinek, odnośnie jakiegoś dodatkowego ubezpieczenia samochodu dla wyjeżdżających w podróż za granicę ? ... no chyba, że już taki był :) Pozdrawiam.
Film bardzo dobry, lecz nasuwa mi sie tu pytanie jeśli wezwiemy policje to czy dostaniemy mandat za spowodowanie kolizji na jakiej zasadzie odbywa sie ta procedura ?
Waldku a to przypadkiem nie jest tak że jeśli uderzę w jakąś zwierzynę leśną a wcześniej był znak ostrzegający o takich zwierzynach i wezwę policję to dostane jeszcze mandat ?
A co jeżeli nie było znaku, a zwierzyna wybiegła w terenie zabudowanym (np. centrum miasta) i przykładowo lis. Czy mając samo OC można dostać odszkodowanie? Niby w filmie jest zaznaczone, że zawsze jest szansa. Ale chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.
Mam pytanie prawne, ale trochę nie na temat, gdyż w zakładce "dyskusja" na kanale nie uzyskałem odpowiedzi :D. Jak działa ubezpieczenie w momencie, gdy dojdzie do wypadku podczas którego kierowaliśmy autem, które nie jest zarejestrowane na nas, ani nawet na kogoś z naszej rodziny. Oczywiście mam na myśli sytuację, gdzie mam zgodę na prowadzenie od właścicela pojazdu. Czy taka sytuacja jest problematyczna? Z góry dziękuję za odpowiedź ;)
Czy jest ryzyko dostania mandatu jeśli zdecydujemy się na wezwanie policji w celu sporządzenia notatki? Zakładając, że droga nie jest oznakowana A-18b.
Koła łowieckie powinny automatycznie płacić za każde uszkodzenie, myśliwi to są zawsze bogaci ludzie, robotnika fabrycznego nie stać na takie zabawy jak polowanie. Lasy powinny być ogrodzone, ile jeszcze musi być wypadków , żeby to dotarło do wszystkich ! Albo żyjemy w cywilizacji , albo w lesie....
Waldku jak poradziłeś sobie z komarami, bo widząc po nagraniu, ani razu nie odganiałeś się od nich? Czy może jednak jesteś dla nich mało atrakcyjny spożywczo? :)
ja jadąc przez Niemcy bocznymi drogami ....powiem tak noca przez las 60 na liczniku to max pełno zwierzaków i czesto sa ograniczenia czasowe własnie z tego powodu. uwazam ze wolniej i bezpieczniej bo widziałem takich co złoty dziesieć to za mało przez las......
Panie Waldku, zapomniał pan wspomnieć, że jeśli będziemy mieli kolizję ze zwierzęciem domowym, to szanse na odszkodowanie są tak samo praktycznie zerowe, ponieważ nikt się nie przyzna do np. psa, że jest jego właścicielem.. miałem dosłownie kilka dni temu spotkanie z psem, wielkości owczarka, cała 'wieś' przed domy co się stało, ale pies.. pies niczyj, nikt nic nie wie... a ja miałem urwany halogen i pęknięty zderzak... ;/
+moto doradca Świadkowie byli, pytali czy coś się stało i tak dalej, trochę mi pomogli przy tym urwanym halogenie, z ich min po prostu dało się wyczuć że wiedzą czyj to pies tylko pewnie nie chcieli podkablować sąsiada... :)
Poza obszarem zabydowanym przy prędkości 60/90 potraciłem psa który uciekł. Uszkodzony halogen, pęknięcie zderzaka i chłodnicy. Dzwonię na policję oni nie przyjadą bo nie mają czasu... Okolice Sandomierza. Zrobione zdjęcia widać sierść na zderzaku. Ubezpieczyciel jak usłyszał że mam tylko OC rozkłada ręce, a policja miała to w dupie. 650zł z własnej kieszeni.
Kiedyś kupel miał wypadek z sarną poszedł o odszkodowanie do leśnistwa i powiedzieli że ,, to nie ich sarna '' ;p
I dobrze powiedzieli.
Raz w życiu miałem nocne spotkanie z łosiem. Zatrzymałem się kilka metrów od zwierzaka i samo awaryjne hamowanie mnie tak nie wystraszyło, jak to, że łoś stał przed autem i gapił się na mnie przez jakiś czas :D Jakiś taki zły wzrok miało to wielkie bydle.
miałem podobny przypadek, spotkałem żubra (mieszkam na skraju puszczy białowieskiej) stałem 1 h zanim łaskawie sobie poszedł z drogi i dało się przejechać, dla wszystkich śmiałków powiem że lepiej nie przeganiać bo umie zakatować a wtedy marny los człowieka
Jakieś 20 lat temu jadąc z moim ojcem mieliśmy kolizję z dzikiem (jak dobrze pamiętam). Ojciec zabrał zwierzę do bagażnika, podjechał do najbliższego mechanika i wymienił "upolowaną" zdobycz na nową chłodnicę razem z naprawą do poloneza :)
ooooo to był barter :)
Ostatnio się nad tym zastanawiałem i postanowiłem zapytać tatę. Stwierdził, że jak był znak, to truchło do bagażnika, pojechać w miejsce bez znaku i sfabrykować miejsce zdarzenia. To samo z pieszymi :D
naciągane :)
Wytłumacz policji ślady krwi Łosia w bagażniku, skoro stuknąłeś go przednim zderzakiem. ;P
To samo z pieszymi, zrobiłeś mi dzień xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
moto doradca, takie poczucie humoru mamy :D Nie ma co brać tego na poważnie.
Bardzo często jeżdżę w nocy przez las. Raz zasuwałem za motocyklami, na zakręcie one przejechały a mi wyszedł spacerkiem na drogę łoś (swoją drogą jest dużo większy niż można sobie wyobrazić) mogłem jechać z 60-65 km/h, ale wyhamowałem dosłownie 2m przed nim, praktycznie zero reakcji do momentu użycia klaksonu. Od tamtej pory jak pstryknął palcem nie zasuwam w lesie. Często widuje zwierzynę na drodze/przy drodze. Gdzieś wyczytałem (sprawdziłem, działa) ze zwierzęta nie reagują na światła drogowe tj. nie są w stanie wychwycić ruchu pojazdu nadjeżdżającego. Więc gdy widzicie zwierzę, przerzućcie się na mijania i zatrąbcie kilka razy, a z pewnością zejdzie. Także apeluję kierowcy aby dla Waszego bezpieczeństwa zachowywać ostrożność w takich warunkach i w razie podobnej sytuacji, którą wyżej opisałem podjechać (w moim wypadku do motocyklistów) i zapytać się czy wszystko w porządku. Życzę szerokiej i bezpiecznej drogi. Pozdrawiam ;)
Ja z tym wzywaniem policji nie byłbym taki pewny... Bo zazwyczaj ci łatacze dziury budżetowej wystawią mandat za "niedostosowanie prędkości do warunków" (nawet jak jest sucho a prędkość dopuszczalna 90 km/h i nie była przekroczona), lub za "nie zachowanie ostrożności"...
Dokładnie.
Nie ma mandatu jeśli jedziesz sam. Jeśli z kimś to Ci dadzą... nasze Polskie prawo :(
a co to za różnica czy sam czy z kimś? Nie rozumiem.
Dostaniesz mandat zabiorą dowód i laweta.A tak moze jakoś dojedziesz do domu
Dzisiaj miałam bliskie spotkanie z dwoma dzikami, cale szczęście niezbyt powazne, jechałam powoli no ale samochód uszkodzony, znajomy który zatrzymał się po drodze poradzil mi wezwać policję jak tez zrobiłam i obawialam sie ze dostanę mandat, a tu nie, pan i pani bardzo pomocni, doradzili co i jak, sporządzili notatkę, ale wątpię żebym dostała odszkodowanie niestety
Rok temu uderzyłem sarnę, na drodze niezabepieczonej odpowiednim znakiem.
Zderzak do wymiany, reflektor do wymiany, drzwi do wymiany. Ciężko o AC na 20 letnie auto.
sarna jakimś cudem przeżyła i po kilku minutach leżenia na drodze uciekła.
Pod wpływem emocji nie wezwalem policji i odjechałem. po tygodniu w lewej nodze obumarl nerw skokowy. miesiąc L4, 3 miesiące rehabilitacji.
do dzisiaj żałuję, że nie wezwalem policji..
mądry Polak po szkodzie
Jestem,, świeżym" kierowcą i jakieś 2 tygodnie po odszymaniu prawa jazdy miałem spotkanie z łosiem. jade sobie o 24:00 przez las poza obszarem zabudowanym ok. 80-90 km/h, wyjeżdżam z zakrętu i ukazuje się wielki cień na środku jezdni. z początku myślałem, że to kon. oczywiście od razu hamulec, przy ok. 60km/h abs się wylaczyly i ja jako młody kierowca nie potrafiłem utrzymać toru jazdy. samochód latał od pobocza do pobocza. w pewnym momencie koła zlapaly piasku i obróciło mnie o 180'. nigdy tego nie zapomnę :p od tego czasu przez ten las jeżdżę maksymalnie 60km/h.
Zimą wybiegła mi sarna, centralnie pod same koła, na liczniku miałem setkę, jakimś cudem udało mi się ją ominąć, pasażerowie bili mi brawo twierdząc że było to mistrzostwo świata, takiego miałem farta.
Świetnie przygotowany materiał :) Jak zawsze zresztą! :D
Dzięki wielkie!
Dzięki Waldku za kolejny ciekawy materiał. W moim przypadku na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy miałem 5 sytuacji kiedy zwierzyna wybiegła mi na drogę (3 z nich w ostatnim miesiącu). W każdej z tych sytuacji miało to miejsce w godzinach po zmroku. W jednym przypadku była to sarna - dorodna sztuka - z dala od lasu, około 200-300m od terenu zabudowanego - wybiegła tuż pod samochód. Ostre hamowanie i brakło może 0.5 - 1 m od kolizji od strony przedniej lewej lampy (już ją "czułem" na zderzaku)). Druga sytuacja - łoś na skraju jezdni na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego - łosie to naprawdę ogromne zwierzęta. Sytuacja z ostatniego weekendu - lis w terenie zabudowanym wybiegł kilka m przed moim samochodem - na szczęście zareagowałem bardzo szybko i hamowałem - tu od zwierzęcia dzieliło mnie 3-4m. Wielokrotnie (zwłaszcza w ostatnim roku) przebiegały mi przez jezdnię zarówno zwierzęta dzikie (głównie sarny, bażanty i zającowate), jak i domowe (najczęściej psy i koty) - na szczęście w odległości bezpiecznej (najwyżej zdejmowałem nogę z gazu lub lekko hamowałem - hamowanie awaryjne nie było potrzebne do uniknięcia kolizji). Jakieś 4 tygodnie temu w mieście prawie że wbiegła mi pod koła łasica (to akurat działo się za dnia). Od śmierci dzieliło ją nie więcej niż 0.5m.
Bardzo często widuję sarny w odległości nie większej jak kilka - kilkanaście m od jezdni, w spokoju rozkoszujące się trawą. Kilka lat temu wracając przez Niemcy do Polski autostradą nr 2 na trzypasmowej jezdni znalazło się stado saren - około 8 sztuk. Biorąc pod uwagę prędkości na skrajnym lewym pasie większości kierowców w tym miejscu to nie byłoby możliwości zrobienia czegokolwiek, by uniknąć kolizji ze zwierzęciem i w następstwie tego wypadku lub karambolu. Na szczęście wszyscy jadący zauważyli zwierzynę ze znacznej odległości i nikomu nic się nie stało (przynajmniej w chwili mojego przejazdu). Ale do tej pory pamiętam moje zdziwienie jak ujrzałem to stadko. Nie dość, że trzeba się skupiać na nierównościach w nawierzchni, wypatrywaniu misiaczków, znakach drogowych, innych uczestnikach ruchu, to jeszcze trzeba bardzo uważać na niespodziewane wtargnięcie zwierząt pojawiających się znikąd i pieszych oraz rowerzystów, którym brakuje wyobraźni.
przyznam, ze też mam często, w terenach leśnych zwalniam nocą bardzo...
Fajny odcinek. Troche mnie uświadomiłeś więc postaram się odwidzieczyć :)
" drogi gminne - wójt, zarząd gminy"
Obecnie nie mamy takiego czegoś jak zarząd gminy, w to miejsce jest wójt, burmistrz lub prezydent.
Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.
Dzięki wielkie :)
Wczoraj w dzika prawie zakurwiłem, jechałem po drodze krajowej, świeżo wylanej, gdzie można te 90 pocisnąć i człowiek i tak się męczy, ale mnie ostrzegł kierowca "spamem" długimi i to polecam robić, bo bardzo się przydaje w kwestii bezpieczeństwa.
Dzięki Waldek za ten odcinek. Od dawana mnie zastanawiał ten temat, a tu niespodzianka, Waldek robi film :) Nie stuknąłem na szczęście do tej pory żadnego zwierzaka (komary na szybie i rejestracji się nie liczą :) ) ale dwa razy byłem o mały włos, dosłownie o mały włos. Często jeżdżę lasami i staram się uważać. Raz trafiłem na świeży wypadek z udziałem dzika. Dużo by opowiadać. Pozdrawiam :)
dobrze że ok!
Według ustawy prawo łowieckie z 13 października 1995 r. w art. 2 mówi, że: "Zwierzęta łowne w stanie wolnym jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa." Więc wydaje mi się, że ewentualne roszczenia możemy skierować do Skarbu Państwa (tylko czy to bedzie skuteczne?) i jeszcze mała uwaga - od 20 czerwca 2002 nie ma takiego organu jak zarząd gminy, po za tym bardzo solidny materiał pozdrawiam :D
Jakbym miał taką sytuację jak pan z przykładu drugiego to bym chyba zaśmiał się na śmierć po usłyszeniu argumentacji dlaczego zostało umorzone, bardzo kiepski żart :D
Około 2 lat temu miałem nieprzyjemność bliskiego spotkania się z dużym osobnikiem jelenia. Droga była prawidłowo oznakowana, więc nie było szans na odszkodowanie, ale na szczęście samochód miał ubezpieczenie AC. Tu jednak pojawił się problem, bo samochód nie był mój, a w warunkach był zapis, że jeśli sprawcą zdarzenia będzie kierowca poniżej 26. roku życia, potrącane jest 2000zł udziału własnego. Na szczęście na miejsce wezwałem policję, która sporządziła notatkę i zaznaczyła kwadracik "uczestnik zdarzenia drogowego", a nie sprawca. Odwołałem się od decyzji i dzięki notatce odzyskałem potrącony udział własny. Polecam więc mimo wszystko zadzwonić pod 112.
Waldku możesz nagrać odcinek dotyczący przewroconych drzew w październiku zeszłego roku jadę sobie przez las i nagle dostrzegłem przewrócone drzewo całe szczęście nie spadło na auto w czasie kiedy prowadzilem ale kto powinien o to zadbać co w tedy gdy drzewo przewróci sie w trakcie jazdy albo choziac by na pod blokiem albo na parkingu i to jeszcze nad morzem na wakacjach
W Niemczech potrąciłem sarnę która wskoczyła pod auto .zadzwoniłem po policje policja zciagneła myśliwego z tego rejonu . Zrobiono protokół nie było żadnego problemu z odszkodowaniem za uszkodzone auto które zostało naprawione w autoryzowanym serwisie
Na czas naprawy miałem podobne auto zastępcze
. Miłego popołudnia
Dwa lata temu wyskoczył nam jeleń przed maskę, nie było szans hamować, choć jechaliśmy wolno, ze względu właśnie na zwierzynę w lesie. Znaku nie było. Auto (Ford Focus III gen.) naprawione zostało w ASO na koszt około 25 tys. zł, wszystko pokrył ubezpieczyciel. Co do jelenia, to rogi były w aucie...
koło Rawicza jest piękna autostrada ogrodzona wysoką siatką. Trzasnąłem na niej dużego lisa przy około 60km/h (trochę wyhamowałem) .... popłynąłem około 1000 zł na tym. Także nawet siatka czasem nie pomoże =) Filmik ze zderzenia z liskiem macie na moim kanale jak coś ^^
Witam! Cała motoryzacyjna Polska czeka na materiał o Jagu!
aaaaaa właśnie!!!! Miałem nagrać, zobaczę może w sobotę mam kilka godzin od rana luzu coś nagram ;)
Dokładnie tak samo robię :) Odnalazłem się Waldi w twoim filmie :) pozdrawiam
Mój wujek kiedyś potrącił dużym Starem dzika podobno ponad 0,5 tony, z dzika zostały same szczątki , a samochodu oprócz zbitej lampy nic się nie stało. Ogólnie było jakieś polowanie, ale nie oznakowane czy coś takiego, koło strzeleckie musiało wypłacić odszkodowanie w wysokości 16 000 zł i zapłacić za rehabilitację złamanej nogi wuja. Pozdrawiam serdecznie, cześć.
Mi jakieś 2 lata temu wyskoczyło 5 saren, trafiłem dwie. Policja wezwana, spisali notatkę, ale ze swojego doświadczenia powiedzieli, że na naszym terenie nie mam szans na odszkodowanie, więc nawet nie próbowałem (na batalię z urzędnikami trzeba mieć pieniądze niestety). Dodatkowo pan policjant poinformował mnie, że gdyby stał znak informujący o zwierzynie leśnej to dostałbym mandat z racji niedostosowania się do znaku i niezachowania szczególnej ostrożności (czyli zapewne klasyczne niedostosowanie prędkości do warunków jazdy)... Jednak chciałem zwrócić uwagę na inną sprawę dlaczego warto wezwać policję (choć jest to nawet wg przepisów obowiązek). Już po całym zajściu pomyślałem sobie o tym w ten sposób że została po tym notatka i w razie gdyby ktoś identycznym samochodem (a jeździłem wtedy VW Polo w charakterystycznym podstawowym kolorze LD6D, gdzie identycznych w promieniu 20 km jest 10) spowodował wypadek i uciekł, to uszkodzenia na moim "żelazie" nie byłyby podejrzane.
Pozdrawiam :)
Ja w swojej dość krótkiej karierze kierowcy (1,5r) 2 razy miałem takie nie miłe spotkanie raz przy 90km/h w obu przypadkach na szczęście nic mi sie nie stało a i moje pancerne AUDI wyszło beż najmniejszego uszkodzenia
O to może podpowiesz w troche innej sprawie odnośnie OC:
Mójemu tacie jadącemu na motorze, kierowca wyjeżdzając z podporządkowanej, wyjechał i przjechał prawie w poprzek, to była 2 pasmówka, aby skręcić w lewo z tej 2pasmówki. Nie zauważył mojego taty, zajęchał mu droge, on aby uniknąć uderzenia, "położył" motor, nie bylo innego wyjścia. Motor po solidnym szlifie, tata bez złamań, ale solidnie poobijany, peknięty odcinek szyjny, miał spuszczane strzykawkami prawie 10 razy krwiaki z uda. I ubezpieczyciel OC wypiął się, twierdząc iż odszkodowanie nie jest zasadne ponieważ nie było kolizji, pojazdy (samochód + motocykl) się nie zetknęły. Jest niezależny świadek z innego samochodu który potwierdzi całe zajście. I co tu można zrobić?
nie ma czegoś takiego jak "położyć motor bo nie ma innego wyjścia". nie rostrzygam kto bradziej zawinił, ale "położenie" motocykla i stracenie nad nim całkowitej kontroli to najgorsze z możliwych wyjść. I raczej wynika to z paniki i zbyt mocnego wciśniecia przedniego hamulca niz z przemyślanego działania. Dlaczego? motocykl trąc po asfalcie metalowymi/plastikowymi elementami ma w ch*j dłuższą drogę hamowania(a raczej wytracania prędkośći), niż ten sam motocykl z poprawnie wykorzystanymi hamulcami obu kół, pomijając już to, że nad "położonym" motocyklem nikt nie ma żadnej kontroli, w przeciwieństwie do prawidłowo wykonanego hamowania awaryjnego. I jeżeli nie nastąpił kontakt pojazdów to zakładam ,że trący bokiem po asfalcie motocykl mimo wszystko minął się ze skrecajacym pojazdem. Wniosek: przy prawidłowo uzytych hamulcach można było odpowiednio wyhamować i ominąc przeszkodę(lub tylko wyhamować). Oczywiście nie byłem na miejscu zdarzenia, wiec mogę się mylić co do ostatniego wniosku. PS. też jeżdżę na motocyklu, żeby nie było, że hejty itd. Wracająć do pytania: odwoływać się, to nic nie kosztuje :)
Kuba bez Też mi trudno tutaj wszystko uzasadniać, bo to nie ja i nie widziałem tego na własne oczy. Ale kiedy ktoś przecina Ci/przed tobą drogę, to robisz unik, to są ułamki sekund, możliwe że próbował skręcić, zrobić unik i przez to się przewrócił i poszlifował. Ale w sumie nie to jest tutaj najważniejsze, chodzi o to, że ktoś wymusił pierwszeństwo. To jest fakt.
M Sa Tutaj różnica jeszcze większa, bo motocykl to duży cruiser ponad 300kg
Coś pewnie ok 90-100
Miałem podobną sytuację. Kobieta zajechała mi drogę, by uniknąć zderzenia odbiłem kierownicą. Pech chciał, że trafiłem na barierkę. Do kolizji z autem tej kobiety fizycznie nie doszło, jednakże nie odpuściłem. Poszedłem z tym do sądu, poprzez firmę odszkodowawczą, na zasadzie takiej jak powiedział Klimas kilka komentarzy wyżej. Trwało to przeszło rok, ale ostatecznie uzyskałem odszkodowanie z OC tej pani.
miałem kiedyś takie spotkanie z zabita zwierzyna w okolicach Bydgoszczy, środek nocy poruszałem się z dozwolona 90 ponieważ tereny były mi kompletnie nie znany i nagle na moim pasie pojawiła się zabita sarna. Jakimś cudem udało mi się ją ominąć . jak później okazało się na najbliższej stacji kierowca tira potrącił ta sarne i zwyczajnie pojechał dalej. Skutkiem tego były rozbite kolejne 4 auta które na nią najechały. W tym przypadku powiadomienie służb nie przyniosło sprawnej reakcji i sarna pewnie leżała by tam do rana gdyby nie pracownicy stacji którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Było to 15 lat temu, wtedy widocznie służby nie zawracaly sobie głowy takimi rzeczami.
Niedawno miałem czołowe zderzenie z... sarną. Dosłownie! Jadąc w nocy trasą S8 (ekspresowa, ogrodzona, oświetlona), stojąca pośrodku jezdni, blisko bariery oddzielającej jezdnie sarna w pewnym momencie ruszyła pod samochód. Nie przebiegała, tylko ruszyła wprost na auto. Dodam tylko, że jechałem Volvo FH 12 (ciężarówka), więc mi ni się nie stało. W samochodzie przód był generalnie jak po dewastacji- brak lampy, popękane wszelkie plastiki itp.
Reasumując, należy dosłownie wszędzie spodziewać się zwierzyny. Niestety z doświadczenia wiem, że szanse na uniknięcie zderzenia w takich momentach są znikome. Praktycznie zerowe. Tym bardziej, gdy jedziemy autem osobowym sporo powyżej 100 km/h.
Sprawa jest w toku. Szanse na odszkodowanie ze strony GDDKiA ponoć są. Zobaczymy 😉
Daj potem znać jak to się skończy, na drodze ekspresowej/autostradzie nie ma prawa coś takiego się zdarzyć.
Jakiś miesiąc temu na tracie do Tomaszowa M. na esce za Kurowicami około 12 w nocy na środku drogi stał sobie lisek, akurat miedzy tymi zakrętami. Dobrze że prędkość była na tyle mała że do nic się nie stało:)
ładny futrzak!
przyznam racje ładny był ale zejść z drogi nie chciał:) stałem i trąbiłem dopóki nie wszedł do lasu.
To wszystko zależy od sytuacji. Mialem podobny przypadek, jadę sobie w nocy sarenka wyskoczyła i kością miednicy uderzyła w lewy reflektor, zatrzymałem się sarenkę dogoniłem i wykończyłem w polu, potem do bagażnika, posprzątałem po sobie, na drugi dzień sarenkę przebadałem, lampę wymieniłem i zapomniałem o sprawie.
mój znajomy miał identyczną sytuację. Najlepszy pasztet jaki jadłem ;)
He he. Dawno temu firmowym Żukiem trafiłem Łosia. Sam musiałem naprawić auto bo cyrk z tym niesamowity. Dobrze ze zakład był państwowy to tanio wyszło.
Ja znowu słyszałem gdzieś w TV od jakiegoś myśliwego czy leśnika, że jeżeli użyjemy klaksonu, to dzike zwierze staje w bezruchu.
Sam jak jeżdżę w nocy przez las, to ciągle "skanuję" pobocze i włączam "długie" światła, żeby szybciej dostrzec odbicie światła w oczach. Jak zobaczę to zwalniam do do prędkości patrolowej ;)
Jak na razie raz, to raz tylko lisa przejechałem jak jechałem w Niemczech w nocy i wleciał mi pod same przednie lewe koło tak, że tylko zdążyłem ciągnąć nogę z gazu. Nawet się nie zatrzymywałem, bo zakładałem, że zderzak może być uszkodzony, ale na szczęście wleciał pod zderzakiem ;)
Czyli warto mieć dobre AC,bo nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć.
Bardzo dobry temat podjęty w odcinku.
tak warto kupując zapoznać się z OWU czyli tym co małym drukiem :)
Mam AC razem z całym pakietem ubezpieczenia w dosyć już wiekowym aucie bo po prostu wolę zapłacić więcej i być w miarę pewny tego co biorę, chociaż przyznaję, że nie zaglądałem do tego co jest OWU, może najwyższy czas to zrobić :)
Mieć zaufanego pośrednika ubezpieczeniowego to podstawa!
Jeśli takiego nie mamy - zawsze zapoznajemy się z OWU!
Niedaleko mojej miejscowości jest mało uczeszczana droga ktora czesto podrozuje i jest bardzo lubiana przez zwierzynę leśna. Droga niestety jest tak postawiona że z jednej strony las a z drugiej jezioro które zwierzęta wybieraja sobie jako swój wodopój. W godzinach nocnych jest dosłownie oblężenie na drodze w szczególnośći dzików, po zmroku nie odważyłem sie jechac szybciej niż 50km/h a i tak miałem kilka niebezpiecznych sytuacji. Bez zwierzyny na tej drodze możnaby sobie pozwolić nawet na 100km/h i wiecej.
Ja ze zwierzyną miałem spotkanie na bardzo wczesnym etapie mojej przygody z samochodami, bo jeszcze podczas kursu na prawo jazdy. Rano, mniej więcej o 5, dojeżdżając do dużego miasta w którym odbywałem jazdy, przydzwoniłem w sarnę, była mgła i leżał śnieg, więc jechałem jakieś 50kmh, ale jak mi ta sarna wyskoczyła z prawej strony drogi, to nie zdążyłem nawet zareagować, w aucie do wymiany był reflektor, z tego co wiem ubezpieczyciel tego nie pokrył.
Oprócz znaku A18b i problemem z ich powtórzeniem ( czasami są trasy gdzie na odcinku nawet kilkunastu kilometrów nie musi byś powtórzony ) jest jeszcze oznaczenie terenu "ostoi zwierzyny leśnej", który również redukuje szanse odzyskania odszkodowania i zadośćuczynienia, praktycznie do zera.
Inną sprawą jest nagminne uchylanie się ubezpieczyciela od odpowiedzialności, i większość poszkodowanych bez pomocy wyspecjalizowanego prawnika ( nie każdy adwokat, czy radca prawny specjalizuje się w odszkodowaniach ) zostanie najzwyczajniej w świecie spławiona po pierwszym wezwaniu.
Inną ciekawą kwestia jest odpowiedzialność przy kolizji ze zwierzyną w której biorą udział dwa mijające się pojazdy i zwierzak wpada spod jednego , na drugi. Wtedy z reguły drugi może dochodzić roszczeń z polisy pierwszego bez znaczenia czy był znak, czy nie.
Miałem kolizję z dzikiem na drodze krajowej S12, to jest obwodnica Lublina. Na tej drodze nie ma znaków dot. możliwości pojawienia się zwierzyny. Na miejscu zdarzenia policja sporządziła notatkę. Ubezpieczyciel drogi S12 na odcinku obwodnicy Lublina odmówił wypłaty odszkodowania broniąc się szczelnym ogrodzeniem i zamkniętymi bramkami przez które mógłby ten dzik się przedostać i nie uważają się za winnego. Co mogę w tej sytuacji zrobić lub jak się odwołać?
Może nawet przydałby się jakiś film dot. dróg ekspresowych, bo wydaje mi się że jest to trochę inny scenariusz niz w przypadku zwykłych dróg. Tu jest ogrodzenie
2 lata temu jadąc zwykłą drogą w terenie zabudowanym po godzinie 22 miałem jakieś 60 km/h w miejscu gdzie nie ma żadnego oznaczenia o dzikiej zwierzynie itd. Jest tylko znak o ograniczeniu do 50 km/h po prawej mamy duże pole z głębokim rowem po lewej domy jednorodzinne i dosłownie 200 metrów dalej zaczyna się las i dosyć duży staw. Z prawej strony wybiegła sarna, powiem szczerze że jej nie widziałem zobaczyłem ją dopiero prosto przed maską, co uratowało mnie przed rozwaleniem auta i sarny to to że wcześniej siedząca na miejscu pasażera mama krzyknęła "Hamuj kurwa sarna !!" Wcisnąłem hamulec auto bez ABS i w tym momencie zobaczyłem sarne przed autem, i poczułem konkretne pieprznięcie. Sarna zniknęła ja wyhamowałem do zera awaryjne zjazd do pobocza całkowicie inne auta za mną też ostro hamowały. Pierwsze co zrobiłem to wysiadłem i szukałem sarny na drugim pasie żeby ktoś jadący z przeciwka w nią nie wjechał. Ale zwierze zniknęło całkowicie ja miałem urwaną rejestrację i połamany zderzak Renault Laguna I. Nie dzwoniłem nigdzie bo po pierwsze nic się nie stało sarna uciekła a zderzak nowy do pomalowania i tak leżał i czekał na swój czas w piwnicy :)
Pamiętam jak raz wracaliśmy z imprezy i na drodze stał łoś i ja siedząc na tylnej kanapie praktycznie w ostatniej chwili ostrzegłem kierowce (oczywiście kierowca był trzeźwy) i zatrzymaliśmy się około 2 metrów od niego a on tak jak by na nas popatrzył i spokojnie zszedł z drogi i mogliśmy jechać dalej. A drugą sytuację miałem z lisem gdy wracałem z pracy na obszarze zabudowanym, wydaje mi sie ze nie ostrzegającym przed zwierzami i wiedziałem ze nie wyhamuje przed nim wiec próbowałem go ominąć i gdy ja skręciłem w lewo to on tez gdy ja w prawo to on też na szczęście do zderzenia nie doszło i miałem szczęście że droga była pusta dzięki czemu mogłem sobie pozwolić na taki manewr.
Ja tak miałem z reniferem w Finlandii (Laponia), stał sobie na środku drogi przez 10 minut.
+moto doradca Pół biedy jak zwierzak stoi na drodze w środku lasu bo gdzieś tam można się go spodziewać, ja spotkałem w nocy sarnę na środku dwupasmowej drogi szybkiego ruchu... a konkretnie na zakopiance paręnaście kilometrów przed krakowem, stała sobie na linii oddzielającej pasy, z daleka widziałem tylko nogi i byłem przekonany, że to jakiś konar, w momencie gdy rozpoznałem sarnę ręce mi się same zacisnęły na kierownicy, momentalnie hamulec i lekki zwrot na prawo w stronę pobocza, przejechałem lewym lusterkiem może z pół metra obok niej mając już po hamowaniu jakieś 80-90km/h na zegarze, gdyby zrobiła krok w prawo byłoby po mnie... w lusterku widziałem, że poszła w lewo na pas zieleni. Z godzinę trzęsły mi się łapy.
Stanie jak wryty to też część instynktu samozachowawczego. jest uciekaj albo walcz i "udawaj martwego". Nie ,że się czepiam tylko tak dla ogólnej informacji wyjaśniam
ok, dzięki :)
moto doradca jak mogę coś jeszcze dodać to od niedawna mam prawko i dużo się dowiaduję dzięki twoim filmikom, i za to dzięki
Jechałem przez wieś gdzie o północy bodajże gaszą latarnie (XD), cośtam nie opłacali, nie wnikam. Przed samą maską, za zakrętem, gdzie teren nie był objęty znakiem wyskoczyły mi dwie sarny, a na nieoświetlonej drodze zdołałem je zauważyć metr przed sobą. Całe szczęście zdąrzyłem przyhamować i przebiegły. Ciekawe jak wtedy by było z odszkodowaniem.
Waldku mieszkam w szwecji przeważnie drogi powyżej 70km/ h są ogrodzone ale i tak wiele jest borsokow itp ale wiele dróg jest przez las 😊i tam już może dziać się wszystko 😁
jeździłem przez Szwecję, jest to na pewno lepiej zorganizowane.
+moto doradca Waldku ale w którym regionie jeździłem?
+Karl hedin jezdziłeś przepraszam
Zgadzam się z komentarzami, że zwierzyny należy spodziewać się wszędzie.
Lisy w moim mieście to codzienność, a ostatnio bardzo blisko centrum widziałem rozjechaną sarnę na poboczu.
Te zwierzęta to chyba ostro balują i gubią drogę do domu w nocy :D
w nocy ciągną je światła od aut.
+moto doradca zamieszkujemy ich tereny wiec nie ma się co dziwić że jest ich coraz więcej
przyzwyczajają się do cywilizacji i adoptują do nowych warunków, żeby przeżyć,a w mieście można zdobyć jakieś jedzonko.
na wiosnę po centrum mojego miasta biegały łosie, w dzień ;)
witam mam takie pytanie i licze na odpowiedz co jesli mam OC i NW i doszlo do wypadku z udzialem sarny trasa nie byla oznaczona takimi znakami bylo to na obrzezasz miasta szkody w takim wypadku trzeba bylo pokryc z wlasnej kieszni mimo udukenetowania wezwania wszystkch sluzb a dodam ze podczas tego wypadku ktos ucierpial w aucie trafiajac do szpitala na kilka dni ubezpieczyciel odmowil jakiej kolwiek rekompensaty ani wladze miasta NW tez nici , czy moge nadal dochodzic swoich praw czy jest to juz na marne a jesli tak to gdzie
? jest to strasznie nie sprawiedliwe ale widocznie taki mamy kraj i chyba juz po ptokach jak to sie mowi .pozdrawiam szkoda ze wczesniej nie trafilem na ten material ani policja ani wladze nawet ubezbieczyciel nie mial takich informacji jak w owym materiale
Sarny nie chorują na wściekliznę.Tak mi powiedziano tam gdzie badają mięso
Apropo wzywania policji... Kilka lat temu jadąc zimą w nocy autem marki Scania, przed maską pojawiło mi się stadko młodych dzików. Nie wiem ile sztuk, ale kilka trafiłem. Za radą znajomego zadzwoniłem po policję. Pomijając fakt, iż policja po przyjeździe stwierdziła, iż muszą dokładnie obejrzeć auto bo mają podejrzenie i wątpliwości, czy nie potrąciłem człowieka, to dostałem jeszcze mandat za spowodowanie kolizji i został zabrany dowód za uszkodzony zderzak. Teraz wiem (i mogę mieć do siebie pretensje), iż ten mandat był bezzasadny, ale tamtego wieczoru byłem już tak zmęczony tą sytuacją, że nie zgłaszałem sprzeciwu. Mogę tylko podejrzewać, iż panowie policjanci byli poddenerwowani sytuacją, gdzie musieli przerwać sobie odpoczynek, bo okoliczność wydarzyła się w godzinach nocnych.
Reasumując, następnym razem (odpukać) dziewięć razy się zastanowię czy wezwać policję.
Wystarczy głośny tłumik (np dziura w rurze wydechowej) Polecam i pozdrawiam :D
do pierwszej kontroli :)
No wiadomo :)
@@motodoradca lepiej stracić dowód, niż życie
kilka lat temu mialem takowy przypadek az dws razy i za kazdym razem szansa znikoma i to bardzo. Samochód rozbity policja była wezwana zostala sporządzona notatka i z tego nic. Oczywiście sprawa do sadu ciągła by się kilka lat i to 50/50. O mandacie od policji nie wspominam... szanse nikłe i to w 100℅. od tam tego czasu zawszd wykupuje tzw. mini casco w PZU i tam w reg. jest uwzględnione kradzież gradobicie uszkodzenie mienia szyb i od zwierzyng leśnej. kosztuje to 1/4 ceny AC na rok i polecam. oczywiście przy tym obowiązkowo musi byc patrol policji. inaczej ciężko dochodzic swoich praw... Pozdrawiam Ociekający ;)
Raz wracajac z Wroclawia do domu w jasny dzien ustrzelilem sarne zanim wyszedlem z auta sarna odjechala na dachu malocha przod auta do naprawy zaplata za lawete bo i szyba poszla policja wezwana a za naprawe z wlasnej kieszeni tak skonczylo sie moje bliskie spotkanie z przyroda pare nascie lat temu
Czekałem na ten odcinek dziękuje .
:)
Miałem jakiś czas temu bliskie spotkanie z sarną na drodze gminnej. Zasięgnąłem porady prawnika czy jest jakaś szansa, aby uzyskać odszkodowanie (mam tylko OC). Prawnik powiedział, że szansa jest znikoma gdyż nie da się udowodnić czyjejś winy, że akurat wtedy i w tym miejscu dzikie zwierze przebiegło przez jezdnię. Myślę, że warto się jednak zainteresować po takim zdarzeniu czy wcześniej miały miejsce podobne sytuacje. Jeśli tak, a droga nie jest odpowiednio oznakowania to można mieć cień nadziei...
Ale najlepiej zachować ostrożność:-)
jeżeli jest znak, szansa jest zminimalizowana....
Waldku miałem kolizję z jelonkiem na krajowej 5 (Wrocław - Poznań) dokładnie w Wiszni Małej. Był znak 4,5km od miejsca zdarzenia z tabliczką (3,5km) od znaku do miejsca zdarzenia były 3 drogi wlotowe z prawej strony, nie był to las lecz szczere pole z barierkami po jednej stronie i rowem po drugiej. Jak myślisz jest szansa na odszkodowanie?
Chciałem to rozpatrzyć bez problemowo w ubezpieczalni, szkodę zgłosiłem w PZU ponieważ nie mogłem znaleźć siedziby Interrisk We Wrocławiu (GDDKiA ubezpiecza InterRisk - 40% ; PZU - 20% ; Warta - 20% i Ergo Hestia -20%) W PZU przyjęli zgłoszenie, był orzecznik zrobił wycenę i mieli mi już wypłacić pieniądze lecz nagle odezwał się Interrisk i "przejął" tę sprawę gdyż mają większe udziały. Przyszedł od nich Drugi orzecznik (wynajęty gdyż firma nie posiada zatrudnionych specjalistów do takich spraw) i również zrobił wycenę auta. InterRisk rozpatrzył tą sprawę Negatywnie, no jednym słowem powiedzieli że nie wypłacą bo to nie ma znaczenia że nie było znaku a ja jechałem 70km/h aby "dostosować prędkość do panujących warunków na drodze" gdyż byłą to noc. Jelonek żył po zderzeniu, mam notatkę policyjną, zabrali dowód rejestracyjny przez zbity reflektor (no z tym nie mogę się nie zgodzić) a autem dojechałem do domu bez lawety. I jak to bywa w tym państwie zwykłemu szaremu człowiekowi zawsze wiatr i piach w oczy, Auto trzeba było naprawiać z własnych nie dużych funduszy.
Pozdrawiam Rafał
Waldku, a co z potrąceniem dzika na DTŚ? Mam teraz taką sytuację, auto uszkodzone, a nadleśnictwo umywa ręce bo nie było to na terenie leśnym (w promieniu 20km nie ma nic zielonego). Jeszcze szansa u zarządcy drogi. Jak sobie z tym poradzić? Dodam że mam tylko OC.
Toć te znaki są nawet na autostradach mimo ze jest siatka wzdłuż zeby w razie czego nie płacić. albo znak ze zwierzyna leśna na odcinku 20km żeby nie powtarzać :)
tak, ten znak to forma ubezpieczenia od ubezpieczenia.
A ja mam pytanie. Miałem stłuczkę z sarną kawałek za rondem z dala od lasu w mieście... Znaku a-18b brak. Warto się sądzić?
Jechałem kiedyś za gościem, którego z boku trafił jeleń. Wyskoczył z lewej strony i trafił w bok auta. Żadnych szans na reakcję, bo wyskoczył z boku z zarośli. Na szczęście skończyło się tylko na mocno pogiętym aucie i paru skaleczeniach. Oczywiście znak był i brak odszkodowania... W ogóle ten kierowca nie wiedział co się stało, myślał że trafił go inny samochód, taka to była siła. I co zrobisz, nic nie zrobisz - samochód do kasacji.
wczoraj użyłem klaksonu i w tym momencie mi lis wbiegł :/
Miałem zderzenie z klępą w 2011 roku w sąsiedniej miejscowości 6 km od domu w terenie zabudowanym bez znaku informującego o zwierzynie leśnej. Na szczęście audi a6 c4 avant uratowało mi życie gdyż wytrzymało siłę uderzenia. A w kwestii odszkodowania podmioty (starostwo, ochrona środowiska, zarząd dróg, nadleśnictwo, koło łowieckie) omywało ręce od odpowiedzialności. Urząd Marszałkowski odpisał bardzo mądre i trudne pismo na wezwanie kancelarii prawnej którą wynająłem, w którym to piśmie stwierdzono, iż zwierzę jest własnością każdego obywatela i brak możliwości wskazania "właściciela" zwierzęcia. Jedyną drogą dociekania swoich praw byłaby droga sądowa wg. kancelarii adwokackiej 50/50%.
Witam. Panie Waldemarze, cóż to za paradoks że na drodze S7 (odcinek Skarżysko - Kielce) zaraz za węzłem Suchedniów jest znak A18-B obowiązujący na odcinku 17km. Przecież jest to nowa obwodnica dwupasmowa, dwujezdniowa, ogrodzona siatką. Czy to takie ubezpieczenie GDDKIA?
Kiedyś potrąciłem psa a właściciel rzucił się na mnie z widłami, było bardzo nie przyjemnie. Pies stał na krawędzi drogi, jechałem 30/h. Gdy byłem obok niego, dosłownie wszedł mi pod koła jak samobójca. Uważajcie jeżdżąc po wsiach. Psy mają jakiś taki odruch że czekają a jak auto jest tuż tuż to wchodzą prosto pod koła.
niestety czasem trudno zrozumieć instynkt...
tzn kiedys jak byłem mały i sie na wakację z rodzicami jechało na drodze S6 sarna pod maske wybiegła . Autko że tak powiem z przebita chłodnica doczlapalo sie do domu , ale z tego co pamiętam z AC zostal samochód naprawiony . Ojciec w lasach pracuje i powiedział że od lasów Państwowych nie ma szans na odszkodowanie , zwłaszcza w tak inwazyjnej w las aglomeracji jak trójmiasto , jak juz to GDDiK z oddzialem w Gdańsku mogłoby ewentualnie to zrobic , ale na 99% do sądu by to trafiło. A za przeproszeniem nasze sady tak tuskowo i słabo oraz wolno działają , że predzej by sie auto sprzedało niż sprawa do końca by wgl trafiła . Sam mieszkam w lesie , dosłownie i w przenośni / O ile na drogach moich okolicznych idących typowo przez las za dnia można trochę bardziej przycisnąć o tyle jak się robi szarówka lub jest zmrok zwalniam . Po prostu zwalniam , mimo iż w przepisach nadal można 90 jechac , to ja jadę 50-60 , bo wiem że głównie o tej porze zwierzeta dzikie sie robią bardziej aktywne . A Tak na marginesie jadąc droga idąca przez las i się dziwić , że zwierzeta można na nich spotkac jest troche głupie.
tak, tam jest gonitwa i przerzucanie się odpowiedzialnością....
moto doradca moral z tego taki , że lepiej jest zwolnić , albo zaopatrzyc sie w dobre reflektory . Nie chodzi mi o światla drogowe , ale nawet jak mamy zwykłą soczewkową lampę , to wystarczy lepszą żarówkę kupić ., Do Starego Passata raz komplet philipsów chyba za 200zł jako światla mijania kupiłem , wcale nie mocniejsze a znacznei więcej drogi oświetlały. W sumie ja nie wiem jak mozna takiego lisa , czy jeża rozjechać . Chyba kiedys nagrałes coś o żarówkach do reflektorów .
Wracając do domu przez wiejskie drogi, uderzyłem sarnę... rozbiłem zderzak i lampę, nie ma tam żadnego znaku. sarna uciekła, a ja nawet nie znalazłem wszystkich części zderzaka, więc go nie skleje. Było to w nocy. Więc co można zrobić? co udokumentować? nie zrobiłem nic, naprawiam auto z własnej kieszeni, lecz ciekawi mnie co zrobilibyście?
Kiedy minęliśmy znak i doszło do kolizji to najlepiej cofnąć się, odkręcić znak i daleko w las czy pole wyrzucić ^^
aaaaa w infrastrukturze mają mapę znaków, wiec spokojnie :)
może i mają, ale gdyby tak spierać się, że zarządca nie dopilnował żeby ten znak tam był.
Waldku!
W Polsce to znaki A18B stoją nawet na AUTOSTRADACH i DROGACH EKSPRESOWYCH. A tam jest ogrodzenie!
niedługo będą stawiać nawet w tunelu u na moście
forma zniesienia odpowiedzialności.
No niestety ja kiedyś jebnąłem w sarne na autostradzie :/
Waldku, ostatnio miałem wypadek i wezwaliśmy policję - żeby była notatka. Policjant powiedział, że to w ogóle nie jest potrzebne, że już od kilku lat się nie sporządza żadnych notatek i że kierowcy sobie to wymyślili. To jak to w końcu z tym jest?
Jaki był to wypadek? Policja ma zawsze obowiązek sporządzić notatkę.
była to kolizja.
Policjant powiedział dokładnie to, co napisałem.
@antysynchronizacyjny ja również miałem kolizję z sarną dwa miesiące temu. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdziwili się, że zadzwoniłem, o notatce nie było mowy. Tłumaczenie było takie, że nie ucierpiał żaden człowiek. Więc przydałoby się wyjaśnić tę kwestię.
Ja mialem niedawno zderzenei ze zwierzyna lesna, przyjechali policjanci, zrobili notatke bez problemu. Cos na jakichs lewych gliniarzy trafiles.
A ja słyszałem o takiej sytuacji, że znak był, ale odszkodowanie i tak zostało wypłacone, niestety nie znam szczegółów.
Poza tym sam chętnie wykupiłbym ubezpieczenie tylko od takich zdarzeń, bo to jest właściwie jedyna sytuacja na drodze, która może nas uderzyć po kieszeni, mimo że nie zawiniliśmy.
tutaj bardzo dużo zależy od indywidualnej oceny sytuacji, zawsze zbieramy dowody.
Waldek mówiłeś że robić zdjęcia z daleka Ale według przepisów jest to ucieczka z miejsca zdarzenia i grozi za to więzienie. zrób filmik o videorejstratorach i o robienia zdjęć z miejsca wypadku lub kolizji.
ucieczka z miejsca zdarzenia? Więzienie? Chyba ciut naciągasz, spokojnie za fotodokumentację z odległości nikt Cię nie zamknie :)
A co z sytuacją gdy na autostradzie A1 jest ustawiony znak informujący o zwierzynie na odcinku 41km . Autostrada ogrodzona jest przecież siatką a ten znak jest ewidentnie po to żeby nie płacić odszkodowań.
Często jest tak, że sarny pasą się na poboczu i przez są takie sytuacje, bo zamiast spierdolić w las to jeb na drogie i póżniej "Panie, jaka szpachla to je mleczko do lakieru"
Kwiatek, no akurat tutaj się Ciebie nie spodziewałem ;)
Elo kwiatek
Powinno się dopłacać jakąś niedużą kwote do OC tak jak jest z oponami czy szybami,za wypadki z udziałem zwierzyny i problem by się rozwiązał.
Masz AC problem z głowy. Szkoda kasy na AC to sam sobie finansuje naprawę, lub drugie auto.
Witam mam pytanie. Czy po zderzeniu z sarna jak wezwiemy policję i służby do posprzątania to policja nałoży na nas mandat?A jeśli tak to ile?
Czarno Góra za grancą z 1000km od polski może więcej nie oświetlona droga ( właściwie jej brak ) 3 w nocy i liski na drodze spały :3 ja oczywiście zatrzymałem sie i po titałem jak nie zadziałało to latarka wyjście z auta i płoszyłem ;)
Waldku, mam takie pytanie, mówisz żeby wezwać policję. Miałem taki przypadek że miałem kolizję z sarna, wezwalem policję po czym panowie z drogówki chcieli mi wlepić mandat za spowodowanie kolizji. Co w takiej sytuacji zrobić? Ja z góry powiedziałem że na mandat się nie zgadzam i dali spokój.
absurd...... widać próbowali naciągnąć, warto wezwać, bo zwierzyny na środku drogi nie zostawisz, bo ktoś w nią wjedzie i będzie drugi wypadek..
Witam.Miałem taką kolizję z sarna i to dwa razy w ciągu jednego miesiąca,niestety naprawa na swój koszt bo było oznakowanie..
Z punktu widzenia myśliwego: NIE UŻYWAĆ KLAKSONU skutek jest odwrotny do zamierzonego, płoszy zwierzynę i może tylko spowodować wypadek, o utrudnianiu polowania już nawet nie wspominam. Jadąc przez las trzeba jechać wolno - to wszystko. Będąc tego świadomym nic nam nie grozi.
Witam Cię. Jeżdżę do pracy przez las w drodze powrotnej mam ustawiony znak A-18a teraz nie daj Boże uderze w sarne,jelenia lub daniela i jak rozumieć to całe zajście nie ma mowy o zwierzętach dzikich znak ten co przytoczyles w filmie?Pozdrawiam
Zamontowalem w aucie gwizdki na zwierzeta i mam problem z glowy :)
minęły 4 lata, działają? ;)
mialem taka sytuacje wyskoczyl mi zając i przy uderzenie urwał się bok zderzaka, droga nie byla oznakowana znakiem A-18b brak zdj auto bez AC, dwuch swiadkow, mozna cos z tym zrobic, czy raczej dac sobie spokoj ?
Ale chociaż tyle dobrze że te zwierzaki mają odblaski w oczach ;) Jakby nie to, to wjechałbym kiedyś w sarny przechodzące przez drogę ale przez ich odblaski zobaczyłem je w pore i zwolniłem.
Teraz zarządcy dróg są cwani i stawiają znaki o zwierzynie co kawałek za nasze pieniądze. finał jest taki, że trzeba by jeździć nocą 20km/h a i tak to nie pomoże, bo mi sarna wyskoczyła w boczne drzwi.... Ja zwierze zauważyłem jak było pół metra przede mną. Mega opony, super hamulce a nawet mega refleks nie pomogą. Ja miałem tym razem farta, bo dałem radę zrobić unik, ale tak naprawdę gdyby sarna także nie skręciła, to wbiłaby mi się przez boczną szybę.
A co jak na autostradzie w Niemczech na środku drogi stal sobie lis zniszczenia na 20 tysięcy nowe auto co wtedy zrobic zdarzenie miało miejsce dzisaj okolo 3 w nocy
Witaj Waldku! Już ponad pół roku temu miałem bardzo "bliskie" spotkanie z samicą łosia (klępą). Wracając nocą przez las, jakiś kilometr od znaku ostrzegającego o zwierzynie leśnej. Oślepiony światłami świetnie wyregulowanych lamp samochodu jadącego z naprzeciwka w momencie zobaczyłem jak tylko wyskakuje mi owe zwierzę z rowu oraz zza drzewa na drogę. Szans na uniknięcie tego spotkania nie było (moja prędkość ok. 60-70 km/h) lecz nie ona miała większe znaczenie, a to, że nie było w ogóle widać jej wcześniej. Po zderzeniu wpadła mi prosto przed twarz potem przeleciała po dachu na drugą stronę ulicy do rowu. Ja straciłem panowanie nad samochodem, przeleciałem przez lewy pas i wpadłem w pole. Szczęście mnie uratowało ponieważ zamiast 3 ogromnych drzew które stały kilka metrów wcześniej trafiłem 3 większe tuje które i tak narobiły mi sporej szkody w samochodzie. Ja sam wyszedłem szczęśliwie z tej sytuacji ponieważ wysiadłem o własnych siłach (twarz zakrwawiona, szkło w oku oraz ból w odcinku szyjnym kręgosłupa), gorzej było z moim samochodem który był z przodu i na dachu zmasakrowany. Cyrk dopiero się zaczął jak wraz z osobami którzy zatrzymali się by zobaczyć co się stało ( nikt nie uwierzył, że trafiłem łosia dopóki nie zobaczył martwej ok. 700 kilowej kobyły w rowie). Ale do rzeczy. Zadzwoniliśmy (głupi ja) na numer 112, odebrała "przemiła" Pani która po 1. nie mogła znaleźć w jakim miejscu się znajduje po 2. (to najlepsze) dla niej nie ważne było to, że dzwoni osoba która jest po wypadku i chce wezwać pomoc oraz karetkę bo się źle czuje tylko to, że poinformować czy aby na pewno chce zgłosić to zdarzenie ponieważ może grozić mi mandat za nie dostosowałem prędkości do warunków jakie były na drodze oraz o innych mniej ważnych rzeczach! Złość tak mnie przepełniła, że "mile" podziękowałem Pani za pomoc i się rozłączyłem. Zadzwoniłem na numer 999 i wezwałem karetkę która przyjechała jak najszybciej mogła. Po tym zdarzeniu jak skonsultowałem się z adwokatem z nadzieją odzyskania jakiś pieniędzy lecz usłyszałem, że ze względu na stojący znak ostrzegający o zwierzynie leśnej moje szanse spadają prawie do 0 na wygraną i same ciąganie po sądach mogłoby mnie bardziej zniszczyć niż decyzja sądu w tej sprawie. Jedyną szansą na odzyskanie pieniędzy w takiej sytuacji jest tylko taka o której wspomniałeś- polowanie i wtedy można zgłaszać się do kółka łowieckiego o niedopilnowanie zwierzyny. Może trochę chaotycznie napisane ale mam nadzieję, że da się to przeczytać! W razie gdybyś chciał zobaczyć zdjęcia z tej sytuacji to napisz tutaj a wyślę na maila! Pozdrawiam!
Czyli jak mi wyleciala w terenie zabudowanym sarna to moglem sie ubiegac o odszkodowanie. Jednakze odpuscilem ze wzgledu na przypadek z 2 lat wstecz, gdy koledzie niemalże w tym samym miejscu sarna dosc spora zmasakrowała caly przod w aucie po kontakcie i przybyciu policji., policjant wpakował mandat , zabrał dowod obwiniajac kolege za niedostosowanie predkosci a dowod bo auto nie nadawało sie do dalszej jazdy... A jechalismy chyba 1-2 w nocy ok 60-70km/h w terenie zabudowanym, wsioka normalna mała wioska, droga niemazle prostai policja olała temat poszkodowanego i tym sammym zasilajac budżet Tuska.
tak, trzeba rozważyć ale jest szansa, tzn była, bo teraz trudno dokumentować.
No własnie szansa... Eh...A pewnie policjant jak zobaczyłby 20 letnie 323f , ktore według niego to stara ciara to dowod polecialby bez ogladania... A tak naprawde auto w stanie lepszym niz nie jeden 2-4 latek.
Powinni cos z tym zrobic bo jest masa dzwonów i tylko ludzie traca nikt wiecej.
W ostatnim czasie często jeździłem do dziewczyny między małopolskim a świętokrzyskim trasę i drogi w większości prowadzą przez pola i lasy. O ile w dzień to jest pryszcz i bardziej trzeba uważać na innych kierowców to nocą, szczególnie koło 1/2 w nocy jest już zupełnie inna bajka i jak raz mi sarna wyskoczyła na asfalt tak już zawsze przeczesuję pobocza za błyskającymi się oczkami...nigdy nie sądziłem że jest ich aż tyle. Nie próbowałem używać klaksonu, może zacznę ;)
też tak mam... zwalniam i rozglądam się dokłądnie!
Waldku, a co myślisz o tych gwizdkach odstraszających dziką zwierzynę?
miałem zderzenie w Gdańsku na armii krajowej, brak oznaczenia ograniczenie do 80 km/h dwu pasmowa droga. W chwili gdy dzik wyszedł mi z pasa wjazdowego na drogę byłem wyprzedzany także nie miałem możliwości na żaden manewr. Samochód skasowany dzik też. Zgłosiłem na policje - wysłała służby. Złożyłem dokumenty o odszkodowanie do zarzadcy dróg w Gdańsku przysłali rzeczoznawce wycenił na 1500zł szkód po czym dostałem list z miasta iż miasto nie poczuwa sie by dzik był ich własnością i by skierować sie do lasów Państwowych. Lasy państwowe odpisały, że to są tereny miasta i nie ma żadnego prawa. I tak to teczka dokumentów i nici z ubezpieczenia.
Pozdrawiam
A wystarczyło mieć odpowiednie ubezpieczenie! I wcale nie musi to być pełne AC :)
"Odpowiednie ubezpieczenie", które kosztuje. I potem pół roku będę musiał tony pism wysyłać i kłócić się, bo się kurwa nagle okaże, że polisa nie obejmowała kolizji z jeleniem, a jedynie z sarną, albo mogą mi dać max 300 pln. I jakiś dupek z ubezpieczalni powie mi po wypadku, że nie uwzględni przedniej szyby, bo se ją sam rozjebałem... A, po wielkiej walce o wypłatę odszkodowania stracę w huj jakiś zniżek, wzrośnie mi składka i będę ostatecznie dwa razy bardziej w plecy. Dzięki, już raz miałem wasze jebane ubezpieczenia...
Kiedyś skasowałem sarny. Nie życzę nikomu. Od tego momentu, przez las zawsze spokojnie!
ja nie miałem bezpośredniego kontaktu, ale kilka bliskich sytuacji.
Ja miałem wypadek z Łosiem (350 m przed znakiem informującym o zwierzynie leśnej) i fajnie się mówi, robić dokumentację ale jak dach rozcina część twarzy krew się leje to jakoś nie w głowie mi było robienie zdjęć. Jak dojdzie do tego jeszcze, że pogotowie Cię zabiera to nie masz kontroli co się dzieje z tą zwierzyną. A co do odszkodowania hmmm byłem wszędzie i NIKT nie chciał wziąć odpowiedzialności za to zdarzenie. Ani nadleśnictwo, ani zarządca drogi(droga była wojewódzka) . ani gmina, NIKT !!! konsensus z tego wszędzie był taki sam w stylu "nikt nie powiedział łosiowi, że ma przechodzić za znakiem a nie przed znakiem" i na tej podstawie każdy odbijał piłeczkę. Finał był taki, że samochód poszedł do kasacji a ja cieszę się, że żyję. Od tyle można było się dowiedzieć, że jak by zniszczył rolnikowi uprawy do wówczas można dochodzić odszkodowania za zniszczenia dokonane przez Łosia natomiast za szkody komunikacyjne nie odpowiada NIKT. Materiał bardzo ciekawy ale jednak jak ktoś napisał, w naszym prawie i sądach jest tyle dziur, że trzeba być hobbystą aby za tym chodzić i szukać swoich praw.
po prostu jesteś mało ważny (tak jak i ja). Gdybyś był synem beaty szydło albo jarka to byś dostał i nowe auto + wystrzelaliby wszystkie łosie w okolicy xD No ale to co piszesz - to taka jest niestety smutna rzeczywistość. Na następne auto polecam kupić większe i wyższe, takie z którego wyjdziesz mniej poszkodowanym.
Zrobisz jakiś odcinek, odnośnie jakiegoś dodatkowego ubezpieczenia samochodu dla wyjeżdżających w podróż za granicę ? ... no chyba, że już taki był :) Pozdrawiam.
typowo, nie ale można będzie.
Film bardzo dobry, lecz nasuwa mi sie tu pytanie jeśli wezwiemy policje to czy dostaniemy mandat za spowodowanie kolizji na jakiej zasadzie odbywa sie ta procedura ?
ale jeżeli zwierzę Ci wybiega, to o jakim spowodowaniu kolizji tu mówimy, oni wezwą odpowiednie służby do uprzątniecia.
Waldku a to przypadkiem nie jest tak że jeśli uderzę w jakąś zwierzynę leśną a wcześniej był znak ostrzegający o takich zwierzynach i wezwę policję to dostane jeszcze mandat ?
Ale Ty specjalnie w zwierzynę nie celujesz...
No tak :D Ale czy to jest prawda czy tylko takie plotki ?
A co jeżeli nie było znaku, a zwierzyna wybiegła w terenie zabudowanym (np. centrum miasta) i przykładowo lis. Czy mając samo OC można dostać odszkodowanie?
Niby w filmie jest zaznaczone, że zawsze jest szansa. Ale chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.
szansa jest ale to nadal mała szansa z AC owszem z OC, bedzie odbijanie piłeczki, ale warto próbować.
Mam pytanie prawne, ale trochę nie na temat, gdyż w zakładce "dyskusja" na kanale nie uzyskałem odpowiedzi :D. Jak działa ubezpieczenie w momencie, gdy dojdzie do wypadku podczas którego kierowaliśmy autem, które nie jest zarejestrowane na nas, ani nawet na kogoś z naszej rodziny. Oczywiście mam na myśli sytuację, gdzie mam zgodę na prowadzenie od właścicela pojazdu. Czy taka sytuacja jest problematyczna? Z góry dziękuję za odpowiedź ;)
działa jego OC, co najzwyżej on może mieć problem, jeżeli w ubezpieczeniu nie zaznaczył np że będzie autem kierowała inna osoba.
Dziękuję bardzo za odpowiedź :)
Czy jest ryzyko dostania mandatu jeśli zdecydujemy się na wezwanie policji w celu sporządzenia notatki? Zakładając, że droga nie jest oznakowana A-18b.
na logikę raczej trudno :)
Koła łowieckie powinny automatycznie płacić za każde uszkodzenie, myśliwi to są zawsze bogaci ludzie, robotnika fabrycznego nie stać na takie zabawy jak polowanie.
Lasy powinny być ogrodzone, ile jeszcze musi być wypadków , żeby to dotarło do wszystkich !
Albo żyjemy w cywilizacji , albo w lesie....
W aucie to da się przeżyć ale na motorze wystarczy nawet mała sarna i koniec bo szczęście może tu nie pomóc.
Waldku jak poradziłeś sobie z komarami, bo widząc po nagraniu, ani razu nie odganiałeś się od nich? Czy może jednak jesteś dla nich mało atrakcyjny spożywczo? :)
godzina 9 rano :)
ja jadąc przez Niemcy bocznymi drogami ....powiem tak noca przez las 60 na liczniku to max pełno zwierzaków i czesto sa ograniczenia czasowe własnie z tego powodu. uwazam ze wolniej i bezpieczniej bo widziałem takich co złoty dziesieć to za mało przez las......
rosyjska ruletka motoryzacyjna.
Panie Waldku, zapomniał pan wspomnieć, że jeśli będziemy mieli kolizję ze zwierzęciem domowym, to szanse na odszkodowanie są tak samo praktycznie zerowe, ponieważ nikt się nie przyzna do np. psa, że jest jego właścicielem.. miałem dosłownie kilka dni temu spotkanie z psem, wielkości owczarka, cała 'wieś' przed domy co się stało, ale pies.. pies niczyj, nikt nic nie wie... a ja miałem urwany halogen i pęknięty zderzak... ;/
wiesz, pies mógł być niczyj, warto poszukać świadka.
+moto doradca Świadkowie byli, pytali czy coś się stało i tak dalej, trochę mi pomogli przy tym urwanym halogenie, z ich min po prostu dało się wyczuć że wiedzą czyj to pies tylko pewnie nie chcieli podkablować sąsiada... :)
Waldku będzie może niedługo test jakiegoś auta? Odcinek z fiatem tipo był świetny. Pozdrawiam :)
pomyślę... może coś będzie :)
Poza obszarem zabydowanym przy prędkości 60/90 potraciłem psa który uciekł. Uszkodzony halogen, pęknięcie zderzaka i chłodnicy. Dzwonię na policję oni nie przyjadą bo nie mają czasu... Okolice Sandomierza. Zrobione zdjęcia widać sierść na zderzaku. Ubezpieczyciel jak usłyszał że mam tylko OC rozkłada ręce, a policja miała to w dupie. 650zł z własnej kieszeni.