Jestem wielkim miłośnikiem❤ muzyki Tangerine Dream. Oczywiście byłem na tym koncercie w Poznaniu. Byłem na bardzo wielu koncertach TD, ostatnio w Toruniu. Cieszę się na kolejne koncerty w grudniu w Warszawie czy Krakowie. Mam już bilety. Nowy skład świetnie sobie daje radę z utworami wcześniejszymi i obecnymi. Gdybym do końca życia mógł słuchać tylko jednego zespołu, wybrałbym ❤Tangerine Dream ❤.
TD to tez jest mój TOP!!! Łysy zrobił robotę i rozpromował ich u nas. Poland to rewelacyjne brzmienia, nowe jak na tamte czasy. Dopiero jak posłuchałem na monitorach studyjnych - doceniłem tą płytę.
Pamiętam tę zapowiedź i mam wrażenie że jest w niej jakaś magia. Byłem na koncercie TD w ubiegłym roku i jak usłyszałem zapowiedź to zrobiło mi się bardzo miło. A sama płyta Poland była tyla razy odtwarzana że już nie była czarna 🙂
O ile się nie mylę, to płyta pod tytułem "Poland" ukazała się po koncercie Tangerine Dream na moście Świętokrzyskim w Warszawie. To był rok bodajże 2001.Bylem tam wtedy i kilka dni po ich koncercie zakupiłem ich płytę, na starym jeszcze stadionie za całe 10 złotych. Mam nadzieję, że to moje "przestępstwo" Już się przedawniło
jako gówniarz byłem wtedy na tym koncercie ale w Łodzi...grudzień , śnieg i oni wraz z publicznością w nieogrzewanej w łódzkiej hali lodowej przystosowanej na ten jeden koncert ...zimno ...koncert raczej w kameralnej formie bez jakiegoś specjalnego pokazu świateł ...no może za wyjątkiem świetlistego ptaka machającego skrzydłami symulującego lot nad głowami muzyków ....Edgar z długimi blond włosami siedzący na scenie po prawej stronie ...jeden bis na zakończenie koncertu i całe wydarzenie zachowało się w człowieku na całe życie
A chwilę później pojawiaja się gwizd wygenerowany z syntetyzatora a następnie pojawiaja się dynamiczne uderzenie sekcji basowej co na odpowiednim sprzęcie wciska w fotel. Fenomenalne 😎
W sumie to mogę zgodzić się że Ricochet można na równi postawić z Poland aczkolwiek najsilniejsze wręcz metafizyczne doznania miałem słuchając właśnie Ricochet, gdzie już sama okładka jak dla mnie niosła olbrzymi ładunek emocjonalny i psychodeliczny, jak z resztą i treść muzyczna tegoż albumu. I Również dla mnie Tangerine Dream to pierwsze dwadzieścia lat twórczości z Franke, Baumanem i Schmellingiem. Późniejsze dokonania już mnie nie kręciły.
"Poland" jest u mnie numer 1. z koncertowych Tangerine Dream. Analog wypożyczałem kiedyś z biblioteki miejskiej, teraz mam podwójną cd. Pozdrawiam. "Ricochet" jakoś mnie nie ujął.
Byłem w Łodzi. To chyba jedyna płyta na której uwieczniono głos red. Kordowicza. Ciary mam do tej pory jak tej zapowiedzi i pierwszych minut płyty słucham. Mam bilet na grudzień.
Fajnie opowiadałeś o albumie , który obecnie ma status lp kultowy! O trasie koncertowej TANGERINE DREAM możnaby by długo opowiadać, osobiście w 2014 roku napisałem obszerną recenzje Poland. W twojej wypowiedzi jest pewna nieścisłość co do warunków pogodowych, otóż w dniu koncertu nie było wielkich mrozów,temperatua wówczas oscylowała wokół -5 C. Zachęcam ciebie do komentowania wielu innych dzieł Edgara Froese i kolegów , dzięki za fajną recenzje wspaniałego albumu😊. Ja już bilet na TD w Poznaniu 4.12 2024 mam .....Sala Ziemi 😊
to " Dobry wieczór ..." takim głębokim basem... te preambułę znam na pamięć, ten tekst robi taki klimat, jeszcze dla słuchaczy którzy wychowali się w tamtej epoce , komuna, bieda, chwile wcześniej skończył stan wojenny .. jak to mówi młodzież .."ciary"
Pamiętam konsternację przygotowanych oddziałów ZOMO, kiedy to w Hali Ludowej we Wrocławiu, po pierwszych dźwiękach, publika bez miejscówek walnęła na podłogę siadając 'po turecku' przed sceną... A zomowcy, zapewne przygotowani do rozróby ( taka była moda na koncertach młodzieżowych) stali i nie wiedzieli co robić, bo nic się nie działo. Po jakimś czasie wyszli, zupełnie zniesmaczeni...
A ja się muszę pochwalić. Byłem 1983 roku na ich koncercie w Zabrzu. Pamiętam jak dziś zapowiedź pana Kordowicza, ciarki przechodziły, wspaniały głos rozpoczynający koncert. Na koncercie Klausa Schulze w Katowicach w Spodku też byłem :-). 17 lat człowiek wtedy miał, dla mnie piękne czasy, chociaż w kraju szaroburo. Ale najlepiej wspominam koncert w Zabrzu w 1987 roku zespołu Marillion, jeszcze z Fishem. To był szał. Bilet mam do dzisiaj :-). Dla mnie jednak najlepszym na świecie ever zawsze zostanie Vangelis, słucham dziennie, na okrągło. Może przedstawi Pan jeszcze jakieś jego płyty ? Pozdrawiam .
Byłem na koncercie w ówczesnej Hali Ludowej (obecnie Hala Stulecia). Piękny koncert, niestety trochę zdemolowany przez straszną akustykę Hali - echa wracające po odbiciu od dalekich ścian nakładały się na rytm sekwencera i psuły puls muzyki. Zimno było bardzo, członkowie zespołu zacierali ręce i klepali się w boki, ale nie tracili humoru :) Szkoda, że nie można tu do komentarzy wrzucać zdjęć, bo kilka udało się zrobić i dotrwały do dzisiaj.
Tonpress wypuscil tez singiel z tego albumu z nagraniami Warsaw in the sun i Polish Dance.Singiel bardzo dobrze sie sprzedal.To bylo cudowne.Sluchalem tego bez przerwy.Pozdrawiam goraco.
Hej, jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobną i historię. Usłyszałem o TD właśnie przy okazji ich koncertu w Polsce w 1983. Od tamtej pory słucham płyt grupy regularnie, ale faktycznie - szanuję to co powstało przed 1985 rokiem. Mam polskie tłoczenie albumu, który omawiasz, a także singiel Warsaw in the sun, tonpressowskiej produkcji z wadą (mimośród kilka mm - nie da się słuchać). Taśmy z nagraniami audycji Kordowicza z lat osiemdziesiątych trzymam jak relikwie ;)
Nie rozumiem dlaczego o koncercie opowiada Facet, którego tam nie było.Dziwne opowieści o zimnie i niskiej temperaturze, w zimie jest zimno.Koncert był na Torwarze a nie na stadionie.Było duszno, wręcz parno i kilkudziesięciu minutach zrobiło się nudnawo.Kłopoty z prądem , czy że sprzętem ,techniczni mocno biegali.Sam koncert rozczarował.Większość ludzi na dobrą sprawę nie bardzo wiedziała, czego ma oczekiwać.Dużo było narzekań.Byłem na innych koncertach na Zachodzie i faktem jest, że ten mimo "pompowania balonika" nie wyszedł.Nie powtarzajcie bajania o okładkach z Mongolii.W jurtach przyvświecach projektowali??Litości!! Miałem możliwość pogadania z Froese
@@man_in_the_wind Racja: Thief (1981), Logos (1982), Underwater Sunlight (1986), Livemiles (1988), to muzyczne arcydzieła do słuchania bez przerwy i na zawsze, ale przy okazji polecam Finnegan's Wake: James Joyce z (2011) lub którąś z płyt wchodzących w skład japońskiego cyklu (WInter in Hiroshima z 2009), są jeszcze serie koncertów bootlegowych (prawie 200 pozycji) np. Sheffield 1974, Croydon 1975, York 1975, Cinema Opera Rheims 1975 zawierające niezwykłe muzyczne pomysły.
Edgar Froese zawsze świetnie grał na gitarze. Bardzo lubię jego sola z koncertów w Dusseldorfie 21 - 10- 1976 i Brukseli 09 - 02 -1976. Tak, to prawda Edgar Froese wspominał, że na sprzęt zawsze wydawał fortunę. W latach siedemdziesiątych - na coraz sprawniejsze generacje sekwencerów, komputer rytmiczny (1976), w osiemdziesiątych przyszła kolej na kompletną cyfryzację syntezatorów. Dekada lat dziewięćdziesiątych, to już laptopy, coraz mocniejsze oprogramowanie, własne studio (a to też przecież meta instrument) pod Wiedniem. Nie wspomnę o ciągłym odmładzaniu zespołu. Inspirował się pomysłami młodzieży (syn - mistrz przezabawnych remiksów), sfeminizował skład o perkusistkę, saksofonistkę, skrzypaczkę z Japonii, były też liczne wokalistki w cyklu oper na podstawie Boskiej Komedii Dantego, no i wreszcie trafił w 2004 na Thorstena Quaeschninga, z którym mu się idealnie współpracowało. Wracając do gitarowych popisów Edgara Froese, jeden z najdziwniejszych pojedynków z publicznością odbył się podczas trasy promującej album Cyclone (1978). Ludzie nie przygotowani na wokalne popisy Steve'a Jolliffa i analogową perkusję Klausa Kriegera bez przerwy wygwizdywali zespół, wtedy Edgar sięgał po gitarę i wielominutowymi solówkami zmiatał wszystkich ze stołu 70 minutowym improwizowanym utworem, a potem wszyscy zaczynali bić brawo zdumieni sposobem jego pasjonującej gry (np. koncert w Berlinie - 18-02-1978).
Jestem starym fanem.Muzyczni malarze, wg mnie.Ten winyl posiadam,a historyczne wybrzmienie tego koncertu ,oraz koncertu Klausa Schulze to w tamtych czasach zapowiedź wielkich,historycznych zmian.To ich ,dla mnie oczywisty wkład w te zmiany,oczywiście na poziomie fascynacji światem zachodnim.
@@kraftdark84 ale czego drążysz? Wyraźnie ci napisałem że co jednemu miód, to drugiemu smród. A ty jak ten pisior, który musi udowodnić że jego smród bardziej śmierdzi...
Mój top TD: 1.Atem 2.Rubycon 3.Sorcerer 4.Poland 5.Hyperborea Płytę Poland mam, niestety nie mam na czym odtwarzać :) A pierwszą kasetą jaką kupiłem w życiu jest Hyperborea, to było około 84-85 roku. Uwielbiam do dziś.
@@tomaszmatras8501 Uuu - w 84 to ja nie wiedziałem co to jest CD. W Polsce wtedy o takim wynalazku mało kto wiedział. Pierwszy krążek CD kupiłem przy okazji premiery płyty Achtung Baby grupy U2, więc musiałbyć to albo 91 albo 92 rok.
PAMIĘTAM JAK DZIŚ KIEDY LATEM 97 WYBRAŁEM SIĘ NA KONCERT TANGERINE DREAM W HUNDERTJAHRE HALLE WE FRANKFURCIE - NEUISENBURG. GDY USŁYSZAŁEM ,, WARSAW IN THE SUN” NIE MOGŁEM POWSTRZYMAĆ ŁEZ. ZAWSZE GDY SŁYSZĘ TEN KAWAŁEK, MAM ZAWSZE PRZED OCZYMA MOJĄ WCZESNĄ MŁODOŚĆ W POLSCE. A PŁYTA POLAND Z ZAPOWIEDZIĄ PANA KORDOWICZA JEST MOIM ZDANIEM NAJLEPSZA W TWÓRCZOŚCI T.D…
Tangerine Dream - legenda muzyki elektronicznej ! genialny zespół Edgara Froese (*)...bogata dyskografia i rewelacyjne utwory ;-)
Jestem wielkim miłośnikiem❤ muzyki Tangerine Dream. Oczywiście byłem na tym koncercie w Poznaniu. Byłem na bardzo wielu koncertach TD, ostatnio w Toruniu. Cieszę się na kolejne koncerty w grudniu w Warszawie czy Krakowie. Mam już bilety. Nowy skład świetnie sobie daje radę z utworami wcześniejszymi i obecnymi. Gdybym do końca życia mógł słuchać tylko jednego zespołu, wybrałbym ❤Tangerine Dream ❤.
Ta płyta też jest dla mnie jedną z najważniejszych 🤜💥🤛
TD to tez jest mój TOP!!! Łysy zrobił robotę i rozpromował ich u nas. Poland to rewelacyjne brzmienia, nowe jak na tamte czasy. Dopiero jak posłuchałem na monitorach studyjnych - doceniłem tą płytę.
Moja pierwsza płyta cd jaką kupiłem po odstawieniu kaset. Wielki sentyment do tej płyty ☺️
Pamiętam tę zapowiedź i mam wrażenie że jest w niej jakaś magia. Byłem na koncercie TD w ubiegłym roku i jak usłyszałem zapowiedź to zrobiło mi się bardzo miło. A sama płyta Poland była tyla razy odtwarzana że już nie była czarna 🙂
O ile się nie mylę, to płyta pod tytułem "Poland" ukazała się po koncercie Tangerine Dream na moście Świętokrzyskim w Warszawie. To był rok bodajże 2001.Bylem tam wtedy i kilka dni po ich koncercie zakupiłem ich płytę, na starym jeszcze stadionie za całe 10 złotych. Mam nadzieję, że to moje "przestępstwo" Już się przedawniło
jako gówniarz byłem wtedy na tym koncercie ale w Łodzi...grudzień , śnieg i oni wraz z publicznością w nieogrzewanej w łódzkiej hali lodowej przystosowanej na ten jeden koncert ...zimno ...koncert raczej w kameralnej formie bez jakiegoś specjalnego pokazu świateł ...no może za wyjątkiem świetlistego ptaka machającego skrzydłami symulującego lot nad głowami muzyków ....Edgar z długimi blond włosami siedzący na scenie po prawej stronie ...jeden bis na zakończenie koncertu i całe wydarzenie zachowało się w człowieku na całe życie
Wielki album!
Znam na pamięć te historyczną zapowiedź. Słuchałem dziesiątki razy lub więcej. Po Ricochet to najlepsza płyta Tangerine Dream.
A chwilę później pojawiaja się gwizd wygenerowany z syntetyzatora a następnie pojawiaja się dynamiczne uderzenie sekcji basowej co na odpowiednim sprzęcie wciska w fotel. Fenomenalne 😎
W sumie to mogę zgodzić się że Ricochet można na równi postawić z Poland aczkolwiek najsilniejsze wręcz metafizyczne doznania miałem słuchając właśnie Ricochet, gdzie już sama okładka jak dla mnie niosła olbrzymi ładunek emocjonalny i psychodeliczny, jak z resztą i treść muzyczna tegoż albumu. I Również dla mnie Tangerine Dream to pierwsze dwadzieścia lat twórczości z Franke, Baumanem i Schmellingiem. Późniejsze dokonania już mnie nie kręciły.
Dziękuję za te i pozostałe audycje. Przyjemnie się słucha miłośnika muzyki ż tamtych niezapomnianych lat….
Posłuchaj Le Parc. Uwielbiam (poza jednym utworem). Poland i Ricochet są wspaniałe.
Ale z pewnością znasz i co ja się wymądrzam...
"Poland" jest u mnie numer 1. z koncertowych Tangerine Dream. Analog wypożyczałem kiedyś z biblioteki miejskiej, teraz mam podwójną cd. Pozdrawiam. "Ricochet" jakoś mnie nie ujął.
Byłem w Łodzi. To chyba jedyna płyta na której uwieczniono głos red. Kordowicza. Ciary mam do tej pory jak tej zapowiedzi i pierwszych minut płyty słucham. Mam bilet na grudzień.
I love this band in particular Poland "a heart that beats deep in the ice"
Fajnie opowiadałeś o albumie , który obecnie ma status lp kultowy! O trasie koncertowej TANGERINE DREAM możnaby by długo opowiadać, osobiście w 2014 roku napisałem obszerną recenzje Poland. W twojej wypowiedzi jest pewna nieścisłość co do warunków pogodowych, otóż w dniu koncertu nie było wielkich mrozów,temperatua wówczas oscylowała wokół -5 C. Zachęcam ciebie do komentowania wielu innych dzieł Edgara Froese i kolegów , dzięki za fajną recenzje wspaniałego albumu😊. Ja już bilet na TD w Poznaniu 4.12 2024 mam .....Sala Ziemi 😊
Eeee - no - z kartki? Ja znam zapowiedź pana Jerzego na blachę!
haha
to " Dobry wieczór ..." takim głębokim basem... te preambułę znam na pamięć, ten tekst robi taki klimat, jeszcze dla słuchaczy którzy wychowali się w tamtej epoce , komuna, bieda, chwile wcześniej skończył stan wojenny .. jak to mówi młodzież .."ciary"
Dzięki za kultowy TD,teraz czekam na Klausa Schulze
Pamiętam konsternację przygotowanych oddziałów ZOMO, kiedy to w Hali Ludowej we Wrocławiu, po pierwszych dźwiękach, publika bez miejscówek walnęła na podłogę siadając 'po turecku' przed sceną... A zomowcy, zapewne przygotowani do rozróby ( taka była moda na koncertach młodzieżowych) stali i nie wiedzieli co robić, bo nic się nie działo. Po jakimś czasie wyszli, zupełnie zniesmaczeni...
rozróby robiła milicja a nie młodzierz
A ja się muszę pochwalić. Byłem 1983 roku na ich koncercie w Zabrzu. Pamiętam jak dziś zapowiedź pana Kordowicza, ciarki przechodziły, wspaniały głos rozpoczynający koncert. Na koncercie Klausa Schulze w Katowicach w Spodku też byłem :-). 17 lat człowiek wtedy miał, dla mnie piękne czasy, chociaż w kraju szaroburo. Ale najlepiej wspominam koncert w Zabrzu w 1987 roku zespołu Marillion, jeszcze z Fishem. To był szał. Bilet mam do dzisiaj :-). Dla mnie jednak najlepszym na świecie ever zawsze zostanie Vangelis, słucham dziennie, na okrągło. Może przedstawi Pan jeszcze jakieś jego płyty ? Pozdrawiam .
Dzięki za sentymentalną podróż do przeszłości.Dzięki za przypomnienie Jerzego Kordowicza.Subskrybuję.
Kordowicz ma nadal audycje w trojce ,
Byłem na koncercie w ówczesnej Hali Ludowej (obecnie Hala Stulecia). Piękny koncert, niestety trochę zdemolowany przez straszną akustykę Hali - echa wracające po odbiciu od dalekich ścian nakładały się na rytm sekwencera i psuły puls muzyki. Zimno było bardzo, członkowie zespołu zacierali ręce i klepali się w boki, ale nie tracili humoru :) Szkoda, że nie można tu do komentarzy wrzucać zdjęć, bo kilka udało się zrobić i dotrwały do dzisiaj.
Uwielbiam Tangerine Dream. Kosmiczny zespół
kiedy był w Krakowie Klaus Schulze i ja tam byłem, a na Tangerine Dream byłem w Warszawie, i dopiero po 40 latach odsłuchałem ponownie na youtube
Ciekawostka- Gdy wyszła wersja Poland na CD, zapowiedż p. Kordowicza to były pierwsze słowa po polsku właśnie na takim nośniku cyfrowym. :)
Tonpress wypuscil tez singiel z tego albumu z nagraniami Warsaw in the sun i Polish Dance.Singiel bardzo dobrze sie sprzedal.To bylo cudowne.Sluchalem tego bez przerwy.Pozdrawiam goraco.
Hej, jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobną i historię. Usłyszałem o TD właśnie przy okazji ich koncertu w Polsce w 1983. Od tamtej pory słucham płyt grupy regularnie, ale faktycznie - szanuję to co powstało przed 1985 rokiem. Mam polskie tłoczenie albumu, który omawiasz, a także singiel Warsaw in the sun, tonpressowskiej produkcji z wadą (mimośród kilka mm - nie da się słuchać). Taśmy z nagraniami audycji Kordowicza z lat osiemdziesiątych trzymam jak relikwie ;)
Byłem na dwóch koncertach z tej trasy w Zabrzu.
dawno temu w programie trzecim radia słyszałem
Mam wszystkie płyty winylowe ☺️🇵🇱
Bylem na tym koncercie.❤
dla mnie Stratosfer jest numerem jeden, pamiętam tą audycje w w trójce gdy była przedstawiana ta płyta nagrywałem ją na swoim ZK 140 T :)
To też świetna płyta, był czas kiedy byłem nie mocno zafascynowany.
Cześć, wreszcie super kanał o vinylach, zajebisty sprzęt masz do odsłuchu i obrazek nie męczący oczu - szacunio
Bardzo lubię ten album, ale najlepsze wg mnie były utwory kiedy grali Franke, Froese i Baumann.
oczywiście subskrybuje już i dzwonkuje 😁
to z tej płyty wycięto singiel Warsaw In The Sun? Czy też wydano go z jakieś innej okazji?
subtitles please, thank you :)
Nie rozumiem dlaczego o koncercie opowiada Facet, którego tam nie było.Dziwne opowieści o zimnie i niskiej temperaturze, w zimie jest zimno.Koncert był na Torwarze a nie na stadionie.Było duszno, wręcz parno i kilkudziesięciu minutach zrobiło się nudnawo.Kłopoty z prądem , czy że sprzętem ,techniczni mocno biegali.Sam koncert rozczarował.Większość ludzi na dobrą sprawę nie bardzo wiedziała, czego ma oczekiwać.Dużo było narzekań.Byłem na innych koncertach na Zachodzie i faktem jest, że ten mimo "pompowania balonika" nie wyszedł.Nie powtarzajcie bajania o okładkach z Mongolii.W jurtach przyvświecach projektowali??Litości!! Miałem możliwość pogadania z Froese
@@man_in_the_wind Racja: Thief (1981), Logos (1982), Underwater Sunlight (1986), Livemiles (1988), to muzyczne arcydzieła do słuchania bez przerwy i na zawsze, ale przy okazji polecam Finnegan's Wake: James Joyce z (2011) lub którąś z płyt wchodzących w skład japońskiego cyklu (WInter in Hiroshima z 2009), są jeszcze serie koncertów bootlegowych (prawie 200 pozycji) np. Sheffield 1974, Croydon 1975, York 1975, Cinema Opera Rheims 1975 zawierające niezwykłe muzyczne pomysły.
Edgar Froese zawsze świetnie grał na gitarze. Bardzo lubię jego sola z koncertów w Dusseldorfie 21 - 10- 1976 i Brukseli 09 - 02 -1976. Tak, to prawda Edgar Froese wspominał, że na sprzęt zawsze wydawał fortunę. W latach siedemdziesiątych - na coraz sprawniejsze generacje sekwencerów, komputer rytmiczny (1976), w osiemdziesiątych przyszła kolej na kompletną cyfryzację syntezatorów. Dekada lat dziewięćdziesiątych, to już laptopy, coraz mocniejsze oprogramowanie, własne studio (a to też przecież meta instrument) pod Wiedniem. Nie wspomnę o ciągłym odmładzaniu zespołu. Inspirował się pomysłami młodzieży (syn - mistrz przezabawnych remiksów), sfeminizował skład o perkusistkę, saksofonistkę, skrzypaczkę z Japonii, były też liczne wokalistki w cyklu oper na podstawie Boskiej Komedii Dantego, no i wreszcie trafił w 2004 na Thorstena Quaeschninga, z którym mu się idealnie współpracowało. Wracając do gitarowych popisów Edgara Froese, jeden z najdziwniejszych pojedynków z publicznością odbył się podczas trasy promującej album Cyclone (1978). Ludzie nie przygotowani na wokalne popisy Steve'a Jolliffa i analogową perkusję Klausa Kriegera bez przerwy wygwizdywali zespół, wtedy Edgar sięgał po gitarę i wielominutowymi solówkami zmiatał wszystkich ze stołu 70 minutowym improwizowanym utworem, a potem wszyscy zaczynali bić brawo zdumieni sposobem jego pasjonującej gry (np. koncert w Berlinie - 18-02-1978).
Jestem starym fanem.Muzyczni malarze, wg mnie.Ten winyl posiadam,a historyczne wybrzmienie tego koncertu ,oraz koncertu Klausa Schulze to w tamtych czasach zapowiedź wielkich,historycznych zmian.To ich ,dla mnie oczywisty wkład w te zmiany,oczywiście na poziomie fascynacji światem zachodnim.
Mandarynkowy Sen w Polsce sie niestety pokazali wszytkich .Swoich możliwości ! Koncert jest slaby ! Mierny .
to idz se posłuchaj miałczącego martyniuka czy innego disko polo... tam zapewne dostaniesz orgazmu z ekscytacji...
jakieś twoje typy udanych koncertów gdzie TD pokazali szczyt swoich możliwości
@@kraftdark84
ale czego drążysz? Wyraźnie ci napisałem że co jednemu miód, to drugiemu smród. A ty jak ten pisior, który musi udowodnić że jego smród bardziej śmierdzi...
Mój top TD:
1.Atem
2.Rubycon
3.Sorcerer
4.Poland
5.Hyperborea
Płytę Poland mam, niestety nie mam na czym odtwarzać :) A pierwszą kasetą jaką kupiłem w życiu jest Hyperborea, to było około 84-85 roku. Uwielbiam do dziś.
Hyperborea to mój pierwszy kupiony CD .Przełom 83 - 84
@@tomaszmatras8501 Uuu - w 84 to ja nie wiedziałem co to jest CD. W Polsce wtedy o takim wynalazku mało kto wiedział. Pierwszy krążek CD kupiłem przy okazji premiery płyty Achtung Baby grupy U2, więc musiałbyć to albo 91 albo 92 rok.
PAMIĘTAM JAK DZIŚ KIEDY LATEM 97 WYBRAŁEM SIĘ NA KONCERT TANGERINE DREAM W HUNDERTJAHRE HALLE WE FRANKFURCIE - NEUISENBURG. GDY USŁYSZAŁEM ,, WARSAW IN THE SUN” NIE MOGŁEM POWSTRZYMAĆ ŁEZ. ZAWSZE GDY SŁYSZĘ TEN KAWAŁEK, MAM ZAWSZE PRZED OCZYMA MOJĄ WCZESNĄ MŁODOŚĆ W POLSCE. A PŁYTA POLAND Z ZAPOWIEDZIĄ PANA KORDOWICZA JEST MOIM ZDANIEM NAJLEPSZA W TWÓRCZOŚCI T.D…