Dzień dobry, Państwu. Muszę przyznać, że jeszcze nie słuchałem, ale bardzo cieszę się na samą myśl, że jest atrakcja na sobotę. Panowie doktorowie, gratulacje za wasz wspaniały podkast i ciężką pracę z tym związaną. Słucham od lat i chyba wypada zacząć wspierać. Tak przyzwoitość nakazuje.
@@podkastamerykanski Panie Łukaszu, żeby nie być gołosłownym zakupiłem Pana książkę w serwisie Audioteka. Najpierw podkast, potem książka w drodze do pracy. W oczekiwaniu na kolejny podkast pozdrawiam z Chicago.
Wrócił podcast amerykański, wrócił porządek soboty❤ świetny odcinek! Książkę kandydata j.d dostalam kilka lat temu...i dopiero po Waszej dyskusji zamierzam ją przeczytać by móc wyrobić sobie własne zdanie.
Problem obecności mężczyzn w zawodach opiekuńczych rozbija się o to, że są po prostu gorzej opłacane... często dlatego, że są uważane kobiece. Podniesienie opłacalności pracy pielęgniarki/pielęgniarzy, nauczycieli/nauczycielek, pracowników społecznych, pracowników przedszkoli itd podniosłoby ich prestiż i gwarantuję, że szybko poszłoby za tym zainteresowanie panów pracą w tych zawodach - co byłoby ogromną korzyścią dla wszystkich, bo w szkołach, szpitalach, urzędach itd potrzebni są i mężczyźni i kobiety. Byłoby super, gdyby w szkołach było 50/50 nauczycieli i nauczycielek - korzyść i dla kadry i dla uczniów. Przykład tego, że nie ma czegoś takiego, jak "zawody męskie" i "zawody kobiece", a są tylko "dobrze płatne/prestiżowe" i "słabo płatne/nieszanowane": Moja mama była lekarką. W latach 70 aby uniknąć całych roczników, gdzie na studiach lekarskich byłyby same kobiety były dwa progi punktowe (!!!) - wyższy dla kobiet i niższy dla panów. Czemu? Panowie nie garnęli się do pracy jako np. dentyści, bo w PRL kasa była z tego średnia, prestiż społeczny leżał gdzie indziej, a studia ciężkie. Tymczasem na zachodzie - w rocznikach mojej mamy zdecydowana większość dentystów to mężczyźni - bo tam za tym zawodem stała kasa i prestiż. Teraz w Polsce nagle te studia są cenione i obie płcie walą drzwiami i oknami. Drugi przykład: programiści - przecież na początku programistkami były kobiety, ba - kilka języków programowania zostało przez nie wymyślonych (FORTRAN, COBOL itd), mnóstwo kobiet pracowało w NASA klepiąc kod, programując jeszcze na kartach perforowanych itd. W chwili gdy okazało się, że jest w tym prestiż i kasa... nagle programowanie stało się domeną panów i na polibudy zawitały teksty o "kobietach informatyczkach, które są jak świnki morskie hyhy". Trzeci przykład - górniczki. Tak, były. W takach 40-50' w PRL w kopalniach na dole pracowali i mężczyźni i kobiety. Ale w połowie lat 50' kobiety otrzymały zakaz pracy pod ziemią i zostały przeniesione na prace powierzchniowe (często równie trudne i ciężkie fizycznie, jak te podziemne), oczywiście gorzej płatne. Bo wtedy górnik to był prestiż i dopieszczenie przez władzę, a więc - zawód dla mężczyzn. Dopiero od 2012 r. kobiety mogą pracować znowu pod ziemią, zarówno fizycznie, jak i jako inżynierki. Świat się zmienia, zawody opiekuńcze w kontekście starzenia się społeczeństwa czy automatyzacji prac fizycznych będą coraz bardziej potrzebne. Nie da się wrócić do świata z reklam z lat 50' i im szybciej wszyscy to zrozumiemy tym po prostu będzie nam łatwiej żyć.
Podniesienie płac, wymaga podniesienia podatków bogatszym, co będzie skutkowało zmniejszaniem nierówności, za czym jestem jak najbardziej. Tym bardziej, że to załatwi też wiele innych spraw z klimatyczną na czele. Podobnie z tymi zawodami zgoda, z małym wyjątkiem, jednak statystycznie mężczyźni są silniejsi fizycznie i siłą rzeczy, w pewnych zawodach będą się lepiej sprawdzali.
@@arturkoszykowski9592 dokładnie. Nie wiem co się musi stać byśmy znowu do tego doszli że takie rozwartwienie i eliminacja klasy średniej nic dobrego nie da. Cytując klasyka, nie wiem choć się domyślam co się musi stać
@@paulinagabrys8874 wcześniej takie rzeczy załatwiały rewolucje i wojny. Mam nadzieję, że tym razem ludzkość będzie mądrzejsza, choć nie jest to nadzieja żelbetowa.
@@pierogitozycie8426 jednak korelacja wysokich podatków w systemie progresywnym, z państwem o najlepszej jakości życia jest faktem. Szkoła czy przedszkole nie jest urzędem, jest placówką opiekuńczo-wychowawczo-edukacyjną.
Wielkość ameryki w latach 50 to też poziom zarobków. Przypomnijmy, prosty robotnik fabryki Forda mógł utrzymać rodzinę, miał własny dom. Teraz pracownicy Wallmart są skazani na pomoc państwa, często mieszkają w samochodach, a posiadanie domu jest poza ich zasięgiem
Ale tu mamy dwie rzeczy, jak rozumiem. Jedno to polityka rządu, która pomagała zrobić takie "kariery" (ułatwienie w zdobyciu domu) białym kombatantom II WŚ. A druga rzecz -- gospodarka opierała się na pracy, której nie da się łatwo zastąpić. Ale od lat 70-tych mamy spadek zatrudnienia w przemyśle i duże znaczenie ropy (niezależnej od pracy) w gospodarce. To oznacza, że jakakolwiek akcja na rzecz godniejszego życia mas nie ma oparcia -- nie założą związków zawodowych (bo można ich łatwo wymienić, a może uznać za zbędnych); a ropa korumpuje politykę.
Wtedy USA prowadziła politykę gospodarczą, którą dziś nazywa się komunizmem na prawicy i wśród liberałów. Później przyszedł neoliberalizm i globalizm i się skończyło, teraz tylko bogaci stają się bogatsi, reszta na to pracuje.
O tym się zapomina ale do końca lat 60-tych na Zachodzie wśród elity panował realny strach przez komunizmem. I te same elity z własnej woli godziły się na wysokie podatki i tworzenie związków zawodowych. To wszysko szlag trafił wraz z kryzysem paliwowym, modą na neoliberalizm i przenoszeniem fabryk do Chin ery reform Denga
Hm, nigdy nie sadziłam, że można patrzeć na wybora jak na konkurs męskości. Bardzo mnie dziwią obecne poglądy Vance wobec doświadczeń dziecięcych i młodzieńczych. Waltz facet z sąsiedztwa, pomocny, dowcipny i inteligentny. Lubi broń i poluje, ale cóż nikt nie jest doskonały. Panowie, dziękuję za cały kanał i ten niezwykły odcinek.
Standardy dla ludzi takich jak ,,first gentleman" wyznaczyl jeszcze Ferdek Kiepski. On zrezygnowal z pracy, by wspierać karierę zawodową żony, zanim to stało sie modne😆🙃
Ja bym polemizował z tymi studiami. Spadek liczby mężczyzn na amerykańskich uczelniach i spadek męskich ich absolwentów nie wynika z kryzysu męskości czy z faktu, że nagle radzą sobie oni gorzej, tylko raczej ze spadku prestiżu wyższego wykształcenia oraz czynników czysto ekonomicznych: wyższe wykształcenie nie gwarantuje w Stanach Zjednoczonych jakoś znacząco wysokich zarobków powyżej średniej, zwłaszcza jeśli uwzględni się wysokie koszty zdobycia tego wykształcenia. To w zasadzie jest też problem systemowych rozwiązań (kredytów studenckich itp.). Warto też dodać, że pośród prawicy amerykańskiej, tej alt-rightowej szczególnie, uniwersytety są demonizowane za rzekomą „rozsiewajke lewackiej ideologii”. Przykładem może być kampania Charliego Kirka z Turning Point USA, który jeżdżąc po campusach taki właśnie przekaz serwuje młodzieży.
A ja nie wiem, czy dopytanie Gospodarze powiedzą, że mężczyźni radzą sobie gorzej. Na lewicy uważa się to za problem kulturowy -- to o czym mówisz -- w męskim środowisku wykształcenie uniwersyteckie nie cieszy się prestiżem. Że nie gwarantuje zarobków? Nosz, żadna inwestycja nie gwarantuje zarobków, chyba że odziedziczenie kopalni diamentów. Nawet jak nie da dobrej pracy, to da pewną ambicję i obycie -- to co Vancowi musiało dać wojsko. I poniekąd o tym jest odcinek -- jakim wzorcem kulturowym mają kierować się mężczyźni, bo tu jest problem -- nikt się z tym nie spiera. Tylko czy altright, Peterson, czy Vance to odpowiedź na problem, czy też jego objawy.
Vance to jest taki człowek że ja się przestałam się bać samego Trumpa jako prezydenta. Vance tu wychodzi na totalną szumowinę bez kręgosłupa moralnego, który bez zawahania zrzuciłby na pożarcie konkurencję z własnej, starej klasy społecznej. Vance to kwintesencja powiedzenia najgorzej gdy pan jest z chama. Walz to w moich oczach taki Wujek Ameryka. Bardzo swojski człowiek, wręcz nie pasujący do stereotypu polityka Demokratów. I pokazujący że lewica to nie tylko te złue i niedobre mniejszości etniczne i seksualne ale ludzie pracy, którzy mają bardzo przyziemne problemy. I w takim duchu powinna iść lewica nie tylko w Stanach ale na świecie w ogóle. Mam niemal pewność że gdyby lewica na sztandar wzięła właśnie ludzi pracy, to nie dość że pozbawiłaby głosów skrajnej prawicy to jeszcze wyglaliby wybory w cuglach. Bo jest masa rzeczy, które trzeba zrobić jak słabopłatne zawody, niedostępność do własnego mieszkania, rozpasanie korporacji i masa innych rzeczy. Nie chcę zabrzmieć źle, ale serio obecna lewica w oczach takiego typowego wyborcy skrajnej prawicy zajmuje się problemami gejów z kreatywnej części klasy średniej, którzy nie mają problemów bytowych takich jak robol i to nie ważne czy hetero czy gej. Bo jest taki stereotyp że osoba nieheteronormatywna jest z klasy średniej. Że nie ma lesbijek-sklepowych czy gejów kurierów. Gdyby istniał taki polityk/polityczka, który/a mówi o obu problemach i realnie działa, to ja uważam że nawet w Polsce byłby na stanowisku premiera czy prezydenta
Dziękuję za odcinek i dołączam parę słów dla algorytmu, bo obawiam się, że algorytm musi być dociśnięty, jak Vance by pomóc, a nie jak Waltz żeby promować coś dobrego z dobrego serca.
W sumie to jest całkiem możliwe, biorąc pod uwagę wahnięcia nastawień ogólnego tonu opinii publicznej w Americe w dzisiejszych czasach - raz baba zła, raz dziad zły. Więc zawsze zostaje niezagospodarowana grupa wyborców/-czyń do zwrócenia się do nich wobec zaniedbania przez przeciwną stronę. 🤔
Fajny podcast ale felerny. Panowie nie są obeznani z pop kulturą i wyciagają komiczne wnioski. Hulk Hogan rozrywajacy podkoszulkę to według nich odpychająca proba zaprezentowania symbolu meskości. Jakże się mylą. Hogan przez lata swojej kariery w WWE rozrywał podkoszulki przed kazdą walką. Z tego słynął. Tim Walz jeszcze nie wytłumaczyl sie z jazdy w stanie nietrzeźwym a kłamstwa o słuzbie w Afganistanie tłumaczył błedną gramatyką. Czy panowie podcasterzy powiedzieli, że Walz otworzył specjalny telefon aby ludzie mogli donosić na sasiadów podczas Covidu? Przeczytałem ustawę i tam stoi napisane, ze wszystkie szkoły muszą zapewnić dostep do roduktow menstruacyjnych we wszystkich szkolnych toaletach. Proszę sprawdzić na stronie Minnesota Legislature Bill HF50
Miałem być niemiły i podważyć zdolności czytania ze zrozumieniem i ogólną znajomość języka angielskiego, ale jak ktoś szukał informacji w kwestii zapewniania "tamponów" w łazienkach w HF50 to poniekąd rozgrzeszam, bo tam rzeczywiście nic o tym nie ma, ale za to można się dowiedzieć co nieco o polityce Minnesoty w kwestii ziem stanowych jeśli kogoś akurat ten temat interesuje, ale dalej nie wiem co ma to wspólnego z poruszanymi tematami, chyba że to dowód na to, że Tim Walz był zbyt twardy/łagodny (niepotrzebne skreślić) w kontaktach z lobby branży drzewnej, ale nie wiem czy akurat będzie to temat przewodni tej kampanii ^^
@@jokingbird Popełniłem bład, powinno być SF50. Strona 1/ linia 20. A school district or charter school must provide students access to menstrual products at no charge. The products must be available in restrooms used by students in grades 4 to 12. Co to ma wspólnego z tematem? Panowie podcasterzy sklamali.
@@markk2282 XD tak, bo wzór męskości jest wtedy jak o tym mówisz XD wzór danej męskości to oczywiście nie jest zachowanie, czy sposób prezentowania się, zupełnie
To oczywiste, osoby bezdzietne żyją tu i teraz, przyszłość kraju na ogół ich mało interesuje. I tu całkowita racja, osoby posiadające dzieci chcą dobrobytu i pokoju długofazowo , nie tylko dla dzieci, śle nawet wnuków!
@@podkastamerykanskiteza, że osoby bezdzietne z reguły cechuje wysoka preferencja czasowa nie jest jakimś bluźnierstwem. To w zasadzie to elementarz ekonomii.
@@arturkoszykowski9592 Cala keynesowska ekonomia opiera się na tym założeniu. Temat w zasadzie jest mocno badany, bo przecież każdy z nas ma inną preferencje czasową, więc to nie jest jakaś żadna herezja. Problem jest jedynie w tym, czy da się i czy można bez narażenia się na ostracyzm akademicki, te preferencje jakoś uszeregować w grupy społeczne. Innymi słowy, czy istnieje jakaś korelacja między wysoką preferencją czasową a osobami bezdzietnymi. Hans-Hermann Hoppe nie popierając tego badaniami, za frywolne stwierdzenie, że dzieci, starcy i homoseksualiści mają wyższą preferencje czasową, przypłacił to kiedyś postępowaniem dyscyplinarnym na swoim uniwersytecie. To po prostu jest temat niewygodny, podobny do badań Murray’a i Herrnsteina nad poziomem inteligencji wśród grup rasowych (słynna publikacja The Bell Curve). Lepiej to zostawić, to jest po prostu zbyt złożone zjawisko, jego badanie jest trudne metodologicznie a uzyskane wyniki raczej nigdy nie będą odzwierciedlały stanu zbliżonego do prawdy.
Panowie, nawet nie wiecie, jak co tydzień wyglądam za Waszym podcastem. Ten, jak każdy inny, niesamowicie ciekawy i mądry. Ściski dla obu!
Bardzo fajnie słucha się Waszych wyważonych, merytorycznych opinii, przedstawiających racje każdej strony (oraz własne poglądy) - dziękuję!
Fantastyczny odcinek. Uwielbiam Was i dziękuję za super treści.
Dzień dobry, Państwu. Muszę przyznać, że jeszcze nie słuchałem, ale bardzo cieszę się na samą myśl, że jest atrakcja na sobotę. Panowie doktorowie, gratulacje za wasz wspaniały podkast i ciężką pracę z tym związaną. Słucham od lat i chyba wypada zacząć wspierać. Tak przyzwoitość nakazuje.
Będziemy bardzo wdzięczni! :)
@@podkastamerykanski Panie Łukaszu, żeby nie być gołosłownym zakupiłem Pana książkę w serwisie Audioteka. Najpierw podkast, potem książka w drodze do pracy. W oczekiwaniu na kolejny podkast pozdrawiam z Chicago.
Wrócił podcast amerykański, wrócił porządek soboty❤ świetny odcinek! Książkę kandydata j.d dostalam kilka lat temu...i dopiero po Waszej dyskusji zamierzam ją przeczytać by móc wyrobić sobie własne zdanie.
Obejrzyj film.
Problem obecności mężczyzn w zawodach opiekuńczych rozbija się o to, że są po prostu gorzej opłacane... często dlatego, że są uważane kobiece. Podniesienie opłacalności pracy pielęgniarki/pielęgniarzy, nauczycieli/nauczycielek, pracowników społecznych, pracowników przedszkoli itd podniosłoby ich prestiż i gwarantuję, że szybko poszłoby za tym zainteresowanie panów pracą w tych zawodach - co byłoby ogromną korzyścią dla wszystkich, bo w szkołach, szpitalach, urzędach itd potrzebni są i mężczyźni i kobiety. Byłoby super, gdyby w szkołach było 50/50 nauczycieli i nauczycielek - korzyść i dla kadry i dla uczniów.
Przykład tego, że nie ma czegoś takiego, jak "zawody męskie" i "zawody kobiece", a są tylko "dobrze płatne/prestiżowe" i "słabo płatne/nieszanowane": Moja mama była lekarką. W latach 70 aby uniknąć całych roczników, gdzie na studiach lekarskich byłyby same kobiety były dwa progi punktowe (!!!) - wyższy dla kobiet i niższy dla panów. Czemu? Panowie nie garnęli się do pracy jako np. dentyści, bo w PRL kasa była z tego średnia, prestiż społeczny leżał gdzie indziej, a studia ciężkie. Tymczasem na zachodzie - w rocznikach mojej mamy zdecydowana większość dentystów to mężczyźni - bo tam za tym zawodem stała kasa i prestiż. Teraz w Polsce nagle te studia są cenione i obie płcie walą drzwiami i oknami.
Drugi przykład: programiści - przecież na początku programistkami były kobiety, ba - kilka języków programowania zostało przez nie wymyślonych (FORTRAN, COBOL itd), mnóstwo kobiet pracowało w NASA klepiąc kod, programując jeszcze na kartach perforowanych itd. W chwili gdy okazało się, że jest w tym prestiż i kasa... nagle programowanie stało się domeną panów i na polibudy zawitały teksty o "kobietach informatyczkach, które są jak świnki morskie hyhy".
Trzeci przykład - górniczki. Tak, były. W takach 40-50' w PRL w kopalniach na dole pracowali i mężczyźni i kobiety. Ale w połowie lat 50' kobiety otrzymały zakaz pracy pod ziemią i zostały przeniesione na prace powierzchniowe (często równie trudne i ciężkie fizycznie, jak te podziemne), oczywiście gorzej płatne. Bo wtedy górnik to był prestiż i dopieszczenie przez władzę, a więc - zawód dla mężczyzn. Dopiero od 2012 r. kobiety mogą pracować znowu pod ziemią, zarówno fizycznie, jak i jako inżynierki.
Świat się zmienia, zawody opiekuńcze w kontekście starzenia się społeczeństwa czy automatyzacji prac fizycznych będą coraz bardziej potrzebne. Nie da się wrócić do świata z reklam z lat 50' i im szybciej wszyscy to zrozumiemy tym po prostu będzie nam łatwiej żyć.
Podniesienie płac, wymaga podniesienia podatków bogatszym, co będzie skutkowało zmniejszaniem nierówności, za czym jestem jak najbardziej. Tym bardziej, że to załatwi też wiele innych spraw z klimatyczną na czele. Podobnie z tymi zawodami zgoda, z małym wyjątkiem, jednak statystycznie mężczyźni są silniejsi fizycznie i siłą rzeczy, w pewnych zawodach będą się lepiej sprawdzali.
@@arturkoszykowski9592 dokładnie. Nie wiem co się musi stać byśmy znowu do tego doszli że takie rozwartwienie i eliminacja klasy średniej nic dobrego nie da. Cytując klasyka, nie wiem choć się domyślam co się musi stać
@@paulinagabrys8874 wcześniej takie rzeczy załatwiały rewolucje i wojny. Mam nadzieję, że tym razem ludzkość będzie mądrzejsza, choć nie jest to nadzieja żelbetowa.
@@pierogitozycie8426 jednak korelacja wysokich podatków w systemie progresywnym, z państwem o najlepszej jakości życia jest faktem. Szkoła czy przedszkole nie jest urzędem, jest placówką opiekuńczo-wychowawczo-edukacyjną.
Wielkość ameryki w latach 50 to też poziom zarobków. Przypomnijmy, prosty robotnik fabryki Forda mógł utrzymać rodzinę, miał własny dom. Teraz pracownicy Wallmart są skazani na pomoc państwa, często mieszkają w samochodach, a posiadanie domu jest poza ich zasięgiem
Ale tu mamy dwie rzeczy, jak rozumiem. Jedno to polityka rządu, która pomagała zrobić takie "kariery" (ułatwienie w zdobyciu domu) białym kombatantom II WŚ.
A druga rzecz -- gospodarka opierała się na pracy, której nie da się łatwo zastąpić. Ale od lat 70-tych mamy spadek zatrudnienia w przemyśle i duże znaczenie ropy (niezależnej od pracy) w gospodarce. To oznacza, że jakakolwiek akcja na rzecz godniejszego życia mas nie ma oparcia -- nie założą związków zawodowych (bo można ich łatwo wymienić, a może uznać za zbędnych); a ropa korumpuje politykę.
Wtedy USA prowadziła politykę gospodarczą, którą dziś nazywa się komunizmem na prawicy i wśród liberałów. Później przyszedł neoliberalizm i globalizm i się skończyło, teraz tylko bogaci stają się bogatsi, reszta na to pracuje.
O tym się zapomina ale do końca lat 60-tych na Zachodzie wśród elity panował realny strach przez komunizmem. I te same elity z własnej woli godziły się na wysokie podatki i tworzenie związków zawodowych. To wszysko szlag trafił wraz z kryzysem paliwowym, modą na neoliberalizm i przenoszeniem fabryk do Chin ery reform Denga
Hm, nigdy nie sadziłam, że można patrzeć na wybora jak na konkurs męskości.
Bardzo mnie dziwią obecne poglądy Vance wobec doświadczeń dziecięcych i młodzieńczych.
Waltz facet z sąsiedztwa, pomocny, dowcipny i inteligentny. Lubi broń i poluje, ale cóż nikt nie jest doskonały.
Panowie, dziękuję za cały kanał i ten niezwykły odcinek.
Bardzo mi się podoba jak panowie/prowadzący się uzupełniają ale także jak kulturalnie się z soba nie zgadzają.
Poza tym doceniam ich analizę!!!
Pozdrawiam serdecznie Panowie ❤
bardzo ciekawy odcinek o meskosci
Świetny materiał. Dziękuję
Bardzo dobry odcinek.
Standardy dla ludzi takich jak ,,first gentleman" wyznaczyl jeszcze Ferdek Kiepski. On zrezygnowal z pracy, by wspierać karierę zawodową żony, zanim to stało sie modne😆🙃
Uwielbiam was. Przesluchalam na Spotify tu tylko łapkę w gore dam.
Ja bym polemizował z tymi studiami. Spadek liczby mężczyzn na amerykańskich uczelniach i spadek męskich ich absolwentów nie wynika z kryzysu męskości czy z faktu, że nagle radzą sobie oni gorzej, tylko raczej ze spadku prestiżu wyższego wykształcenia oraz czynników czysto ekonomicznych: wyższe wykształcenie nie gwarantuje w Stanach Zjednoczonych jakoś znacząco wysokich zarobków powyżej średniej, zwłaszcza jeśli uwzględni się wysokie koszty zdobycia tego wykształcenia. To w zasadzie jest też problem systemowych rozwiązań (kredytów studenckich itp.). Warto też dodać, że pośród prawicy amerykańskiej, tej alt-rightowej szczególnie, uniwersytety są demonizowane za rzekomą „rozsiewajke lewackiej ideologii”. Przykładem może być kampania Charliego Kirka z Turning Point USA, który jeżdżąc po campusach taki właśnie przekaz serwuje młodzieży.
A ja nie wiem, czy dopytanie Gospodarze powiedzą, że mężczyźni radzą sobie gorzej. Na lewicy uważa się to za problem kulturowy -- to o czym mówisz -- w męskim środowisku wykształcenie uniwersyteckie nie cieszy się prestiżem. Że nie gwarantuje zarobków? Nosz, żadna inwestycja nie gwarantuje zarobków, chyba że odziedziczenie kopalni diamentów. Nawet jak nie da dobrej pracy, to da pewną ambicję i obycie -- to co Vancowi musiało dać wojsko.
I poniekąd o tym jest odcinek -- jakim wzorcem kulturowym mają kierować się mężczyźni, bo tu jest problem -- nikt się z tym nie spiera. Tylko czy altright, Peterson, czy Vance to odpowiedź na problem, czy też jego objawy.
@@PKowalski2009szanuję po pociśnięciu po pewnym bogaczu z RPA
Vance to jest taki człowek że ja się przestałam się bać samego Trumpa jako prezydenta. Vance tu wychodzi na totalną szumowinę bez kręgosłupa moralnego, który bez zawahania zrzuciłby na pożarcie konkurencję z własnej, starej klasy społecznej. Vance to kwintesencja powiedzenia najgorzej gdy pan jest z chama.
Walz to w moich oczach taki Wujek Ameryka. Bardzo swojski człowiek, wręcz nie pasujący do stereotypu polityka Demokratów. I pokazujący że lewica to nie tylko te złue i niedobre mniejszości etniczne i seksualne ale ludzie pracy, którzy mają bardzo przyziemne problemy.
I w takim duchu powinna iść lewica nie tylko w Stanach ale na świecie w ogóle. Mam niemal pewność że gdyby lewica na sztandar wzięła właśnie ludzi pracy, to nie dość że pozbawiłaby głosów skrajnej prawicy to jeszcze wyglaliby wybory w cuglach. Bo jest masa rzeczy, które trzeba zrobić jak słabopłatne zawody, niedostępność do własnego mieszkania, rozpasanie korporacji i masa innych rzeczy. Nie chcę zabrzmieć źle, ale serio obecna lewica w oczach takiego typowego wyborcy skrajnej prawicy zajmuje się problemami gejów z kreatywnej części klasy średniej, którzy nie mają problemów bytowych takich jak robol i to nie ważne czy hetero czy gej. Bo jest taki stereotyp że osoba nieheteronormatywna jest z klasy średniej. Że nie ma lesbijek-sklepowych czy gejów kurierów. Gdyby istniał taki polityk/polityczka, który/a mówi o obu problemach i realnie działa, to ja uważam że nawet w Polsce byłby na stanowisku premiera czy prezydenta
przepraszam, ale Vance nie jest typem męskości, on jest tylko typem
"Elegia dla bidoków" jest również do obejrzenia na Netflixie 🍿
Dziękuję za odcinek i dołączam parę słów dla algorytmu, bo obawiam się, że algorytm musi być dociśnięty, jak Vance by pomóc, a nie jak Waltz żeby promować coś dobrego z dobrego serca.
Dario ze "Ślepnąc od świateł" też pił koktajle z surowych jajek...
Książka Vance’a świetna. Dalsze losy autora lekko rozczarowujące…
Film też świetny. Reszta jak wyżej 🤯
W sumie to jest całkiem możliwe, biorąc pod uwagę wahnięcia nastawień ogólnego tonu opinii publicznej w Americe w dzisiejszych czasach - raz baba zła, raz dziad zły. Więc zawsze zostaje niezagospodarowana grupa wyborców/-czyń do zwrócenia się do nich wobec zaniedbania przez przeciwną stronę. 🤔
1:10:37 jakiś trigger warning by się przydał, słuchałem to jedząc śniadanie 😅
Panowie bardzo stronniczo i powierzchownie traktują temat.
Fajny podcast ale felerny. Panowie nie są obeznani z pop kulturą i wyciagają komiczne wnioski.
Hulk Hogan rozrywajacy podkoszulkę to według nich odpychająca proba zaprezentowania symbolu meskości.
Jakże się mylą. Hogan przez lata swojej kariery w WWE rozrywał podkoszulki przed kazdą walką. Z tego słynął.
Tim Walz jeszcze nie wytłumaczyl sie z jazdy w stanie nietrzeźwym a kłamstwa o słuzbie w Afganistanie tłumaczył błedną gramatyką. Czy panowie podcasterzy powiedzieli, że Walz otworzył specjalny telefon aby ludzie mogli donosić na sasiadów podczas Covidu?
Przeczytałem ustawę i tam stoi napisane, ze wszystkie szkoły muszą zapewnić dostep do roduktow menstruacyjnych we wszystkich szkolnych toaletach. Proszę sprawdzić na stronie Minnesota Legislature Bill HF50
Tak, nie zrozumieliśmy, że performance wrestlera słynnego w latach 80. był próbą odwołania się do wzorca męskości z lat 80. Jakże się pomyliśmy! 😂
Miałem być niemiły i podważyć zdolności czytania ze zrozumieniem i ogólną znajomość języka angielskiego, ale jak ktoś szukał informacji w kwestii zapewniania "tamponów" w łazienkach w HF50 to poniekąd rozgrzeszam, bo tam rzeczywiście nic o tym nie ma, ale za to można się dowiedzieć co nieco o polityce Minnesoty w kwestii ziem stanowych jeśli kogoś akurat ten temat interesuje, ale dalej nie wiem co ma to wspólnego z poruszanymi tematami, chyba że to dowód na to, że Tim Walz był zbyt twardy/łagodny (niepotrzebne skreślić) w kontaktach z lobby branży drzewnej, ale nie wiem czy akurat będzie to temat przewodni tej kampanii ^^
@@jokingbird Popełniłem bład, powinno być SF50. Strona 1/ linia 20.
A school district or charter school must provide
students access to menstrual products at no charge. The products must be available in
restrooms used by students in grades 4 to 12.
Co to ma wspólnego z tematem? Panowie podcasterzy sklamali.
@@podkastamerykanski Może posłuchajcie co Hogan mowił. Nie było słowa o meskości.
@@markk2282 XD
tak, bo wzór męskości jest wtedy jak o tym mówisz XD
wzór danej męskości to oczywiście nie jest zachowanie, czy sposób prezentowania się, zupełnie
To oczywiste, osoby bezdzietne żyją tu i teraz, przyszłość kraju na ogół ich mało interesuje. I tu całkowita racja, osoby posiadające dzieci chcą dobrobytu i pokoju długofazowo , nie tylko dla dzieci, śle nawet wnuków!
Oczywiście, bo osoby bezdzietne nie mają bratanków, siostrzenic, dzieci przyjaciół, nie są nauczycielami, wychowawcami, trenerami… 🤦♂️
@@podkastamerykanskiteza, że osoby bezdzietne z reguły cechuje wysoka preferencja czasowa nie jest jakimś bluźnierstwem. To w zasadzie to elementarz ekonomii.
@@Jeffersonian1861masz gdzieś badania, które to potwierdzają? Ciekaw jestem czy było to badane, czy to złożenie.
Wiekszej bzdury chyba nie da sie wymyslic, biorac pod uwage stan naszej cywilizacji i fakt, ze wiekszosc ludzi ma dzieci.
@@arturkoszykowski9592 Cala keynesowska ekonomia opiera się na tym założeniu. Temat w zasadzie jest mocno badany, bo przecież każdy z nas ma inną preferencje czasową, więc to nie jest jakaś żadna herezja. Problem jest jedynie w tym, czy da się i czy można bez narażenia się na ostracyzm akademicki, te preferencje jakoś uszeregować w grupy społeczne. Innymi słowy, czy istnieje jakaś korelacja między wysoką preferencją czasową a osobami bezdzietnymi. Hans-Hermann Hoppe nie popierając tego badaniami, za frywolne stwierdzenie, że dzieci, starcy i homoseksualiści mają wyższą preferencje czasową, przypłacił to kiedyś postępowaniem dyscyplinarnym na swoim uniwersytecie. To po prostu jest temat niewygodny, podobny do badań Murray’a i Herrnsteina nad poziomem inteligencji wśród grup rasowych (słynna publikacja The Bell Curve). Lepiej to zostawić, to jest po prostu zbyt złożone zjawisko, jego badanie jest trudne metodologicznie a uzyskane wyniki raczej nigdy nie będą odzwierciedlały stanu zbliżonego do prawdy.