Nie no czytacie mi w myślach, po rzeźniku szukałem takich filmów jak ten A teraz jestem już umówiony na pierwszą sesję i planuje zacząć przygodę z rpgami :D
Pawle, za Rzeźnika ja Ci ogromnie dziękuję. Przyznaję bez bicia, że bezczelnie zerżnęłam scenariusz i prowadzę teraz po angielsku. Dawno tak dobrze się nie bawiłam, jak gdy odgrywałam właścicielkę mieszkania :) A wyszła mi taka baba, że jedyny facet w drużynie wiał przed nią przez okno ;)
Można wziąć dwa osobno, a można połączyć oba, wtedy idzie się do urzędu po papierek, daje księdzu i w trakcie mszy przy nim się podpisuje. Po tym wszystkim para dostaje papierek, a ksiądz załatwia sprawy urzędowe :) To się nazywa ślub konkordatowy. Też nie miałam wesela, zrobiłam obiad rodzinny i również polecam nie robić wesela tylko dla rodziny.
Oj! Lata temu miałem okazję zagrać parę sesji. Nasza ekipa, składała się z doświadczonego mistrza i kilku zupełnie świeżych osób. Na początku był szok: - No dobrze, to przedstaw swoją postać. -eeee, ale jak? - no normalnie, powiedz parę zdań o sobie. Po kilku minutach przepadłem, stworzyłem postać która była moim zupełnym przeciwieństwem. W połowie pierwszej sesji stałem się ulubieńcem mistrza, na tyle że stworzył dla mojej postaci odrębny scenariusz. Reszta ekipy realizowała zaplanowaną wcześniej historię, w której oczywiście uczestniczyłem, ale przy okazji stałem się członkiem lokalnej mafii. Skakałem po dachach, okradałem ludzi, topiłem dłużnika w fontannie. Mega uczucie, kiedy musisz zareagować bardzo szybko, w bardzo nietypowej sytuacji. Taki mały teatr, dla kilku osób :-)
Myszy gorąco polecam podcast RPG The Adventure Zone przy którym dobrze się bawiłam, i w którego fandomie jest też wiele fanów Critical Role! Pierwsze 10 epizodów jest typowym dungeon crawlerem, ale reszta podcastu jest na prawdę zabawna, wciągająca, z dobrą fabułą i świetnymi npc.
Ślub cywilny też można wziąć poza urzędem, tylko trzeba za to zapłacić tysiaka. Można wziąć ślub konkordatowy w kościele i nie trzeba wtedy iść do urzędu ale jak ktoś chce to można i w kościele i w urzędzie. A duże wesele wcale nie musi być przaśne. A ślub kościelny dla osób wierzących nie jest "nudną mszą", bo dla osób wierzących msza nie jest nudna. Oczywiście zdarzają się księża, którzy przynudzają, ale wtedy znajdujesz taką parafię i takiego celebransa, które polubisz.
Derpina Owszem urzędnik udzieli ślub poza urzędem, ale tylko w miejscu, które uzna za godne i spełnia jego wymagania, a ślub humanistyczny daje totalną dowolność. Jest cały szereg wymagań, które ma spełniać miejsce ślubu.
Anna Szemerluk słusznie prawi. Plus po co ryzykować, że urzędnik odmówi i płacić tysiąc złotych, skora można zapłacić przepisowe 80-ileś, wziąć cywilny, a potem zrobić ślub humanistyczny (czy po prostu wesele) na takich warunkach, na jakich nam pasuje? Ślub ma odzwierciedlać charakter i przekonania Młodych. Jeśli chcą szybkie podpisanie Aktu Małżeństwa, a potem wielkie, tradycyjne wesele w stodole - proszę bardzo. Jeśli chcą ślub kościelny z mszą, a potem obiad z najbliższą rodziną - droga wolna. Jeśli chcą wymienić się obrączkami przy świadkach podczas nurkowania na Teneryfie - super! Grunt, żeby oni byli zadowoleni, bo rodzina i znajomi zawsze znajdą powód do narzekań (czy to na przaśność czy to na mszę właśnie ;) ). Wszystkim nie dogodzisz. Ale możesz zrobić tak, żeby Tobie się podobało. I to jest najważniejsze :)
Ja miałam plenerowy ślub cywilny i nie wiem jak w innych miastach ale w Gdańsku urzędnik staną na wysokości zadania i nie było drętwo. Mój brat miał ślub cywilny w urzędzie i to była najbardziej wzruszająca ceremonia ślubna na jakiej byłam. Wiec to zależy od pary i atmosfery a nie od miejsca.
Czasem zależy też od urzędnika. Jeśli odbębnia któryś ślub z rzędu i się nie wczuwa, może wyjść bezosobowo. Jeśli urzędnik jest miły i szanuje/lubi swoją funkcję, cywilny potrafi być bardzo znaczący. O czym zresztą przekonaliśmy się z Małżem osobiście :)
Za późno nie jest. Wejściówki są, ale nie są limitowane, więc jak przyjdziesz jutro, odstoisz swoje w kolejce, zapłacisz za wejście to możesz jak najbardziej korzystać z uroków konwentu.
Jest jeszcze jeden sposób na wejście w RP - trafienie na roleplayerów w grach MMO, ew. dorwanie gier, gdzie jest dużo graczy nastawionych na odgrywanie postaci online praktycznie jak na sesji (jak Gothic Multiplayer). Człowiek zauważa takie coś, dołącza, wciąga się i przenosi to poza grę. Sam w internecie i grach często grałem RP, ale choć chciałbym spróbować papierowego RP, to nie mam z kim, a sam nie czuję się na siłach mistrzować.
Jeśli nikt z naszego otoczenia nie wyraża chęci gry, naprawdę warto poszukać lokalnych grup na Facebooku (LFG - looking for group, looking for game) czy forach growych, do grania w swoim mieście lub online. Można w ten sposób znaleźć fajnych ludzi :)
Co do RPG i poziomu wczuwania się... stworzyłem kiedyś NPC który podróżował z postaciami moich graczy. Był cwany, dość przydatny ale też przede wszystkim sympatyczny. Zżyliśmy się z nim tak bardzo że uczciliśmy jego śmierć minutą ciszy.
Ważne pytanie: ta grafika do sesji RPG, która jest umieszczona również w tym filmie, jest autorstwa Opydo? Bo jak tak, to chętnie bym ją nosiła jako wzór na koszulce. Jest świetna.
Warto również wspomnieć o sesjach prowadzonych pisemnie, najczęściej poprzez jakieś forum. Przykład: lastinn.info/ Ja osobiście zaczynałem od grania na żywo, a wciągnąłem się dopiero poprzez odgrywanie pisemne, że tak to ujmę. Wynika to najpewniej z tego prostego faktu, że nie potrafię na gorąco dobrze wcielać się w postać, a kiedy piszę mam czas na przemyślenie tego jak moja postać powinna się zachować. Oczywiście taki sposób grania bardzo różni się od tradycyjnej słownej narracji, tempem rozgrywki (przeważnie jedna "tura" trwa tydzień), czy samym wymogiem tego, by posiadać jakieś szczątkowe umiejętności pisarskie (bądź grafomańskie ;) ). Niemniej do plusów takiego grania można zaliczyć możliwość przeprowadzenia sesji w zupełnie innym stylu np. sesji strategicznych.
+Pati Hemmings np. Q Workshop (bywający na wielu konwentach) oferuje szeroki wybór różnościennych kości. Sama mam kilka ich zestawów i bardzo je sobie chwalę :)
Przydatny materiał, jednak prezentuje trochę wizję jakoby rpg to były jedynie linearne/rozgałęziające się scenariusze, a to tylko jeden ze sposobów. Początek tego hobby, jak i aktualnie popularny nurt to tzw. OSR i sandbox - swobodna eksploracja świata, napędzania przez dążenia graczy, a nie scenariusz prowadzącego. Innym nurtem są gry dające władzę narracyjną w ręce graczy - mogą oni tworzyć elementy fikcji a nie są jedynie biernymi ich aktorami. W kwestii mechaniki polecałbym początkującym zagrać w młode systemy, bo starsze gry są często niepotrzebnie rozbudowane i po prostu źle zaprojektowane. Ta branża przeszła długą drogę i nowsze tytuły zwykle są znacznie przyjemniejsze do grania. Sam polecałbym gry oparte na Apocalypse world, Fate Core czy Black Hack - prezentują różne rodzaje rozgrywki i role do odegrania przez graczy oraz prowadzącego.
Owszem, ale jeśli się nie mylę, nawet w środowisku gracy i GMów toczą się dyskusje, czy w ogóle w RPGach może istnieć coś takiego jak sandbox i na ile taki świat rzeczywiście powstaje organicznie i w ramach ciągłej improwizacji, a na ile jednak stoi za tym jakiś scenariusz (nieważne, jak luźny). O OSR rzeczywiście się nie wypowiadaliśmy, przy czym mogę mówić tylko za siebie - sama rozkoszuję się na razie D&D5e i nie śpieszno mi do OSRów. Tak więc nie chciałam się wypowiadać na temat, o którym mam relatywnie niewielkie pojęcie. Słyszałam wiele dobrego o Apocalypse World, ale pragnę zaznaczyć, że także starsze systemy mają obecnie wiele do zaoferowania - chociażby ww. D&D5e, który zbiera wiele dobrych opinii i jest niezmiernie otwarty na feedback graczy, house rules i homebrewing. Byłabym skłonna wysnuć przypuszczenie, że zależnie od GMa i graczy, obecnie w D&D5e można zrobić wiele z tych samych rzeczy, które na poziomie fabularnym czy narracyjnym oferuje AW. Jest to jednak tylko moje podejrzenie ;)
Mogłem wspomnieć o piątej edycji lochów i smoków ;) Nie nazwałbym D&D 5 starym systemem - choć jego rdzeń pamięta początki rpg, to zawarto tam wiele nowoczesnych rozwiązań mechanicznych. Znacznie uproszczono zasady w stosunku do 4 i 3 edycji oraz zwiększono nacisk na narracyjną część gry. Stylistycznie ma lekko retro klimat, bo edycja ta nawiązuje do czasów AD&D. Jest to jednak silnik zasad całkiem nowoczesny, a podręcznik mistrza podziemi daje wiele opcji typowych dla innych współczesnych gier jak brak rzutów prowadzącego i większy nacisk na narrację. Osobiście lubię tę edycję lochów i smoków, zwłaszcza brak typowego dla tej marki „przemysłu rpg" i seryjnego trzaskania nikomu niepotrzebnych dodatków z coraz mocniejszymi klasami, jak to było w edycji 3. Niestety nadal nie pozbyto się wszystkich problemów i naleciałości z czasów mechaniki d20 i np. gra ma zbyt wysoką inflację HP postaci i stworów w mej opinii. Również równowaga między klasami klasycznie jest na korzyść postaci władających magią. Jednak jakby ktoś chciał zagrać w D&D, to poleciłbym mu właśnie piątą edycję. Bo nie ma wielu grzechów poprzednich - ogromnego rozbudowania i mechanicznego ciężaru menedżera piłkarskiego.
Mówicie o błędach Kasi, a ona pisze książki i bloga. Co za ironia losu, że osoba która tak wiele czasu spędza nad sklejaniem słów w spójną całość ma problemy z poprawną pisownią. Oczywiście to nie jest przytyk, ani hejt. Sama ma problemy z poprawnym pisaniem, a wręcz posiadam magiczny papierek o stwierdzonej dysleksji i dysgrafii (czy jak ja to mówię dysmózgowie). Byłabym naprawdę szczęśliwa, gdyby Copernicon miał transmisje online.
Zarejestrowane związki wyznaniowe mają prawo poinformować o zawartym w takim związku ślubie i są one wtedy równolegle do związku religijnego powstaje związek cywilny.
Chciałabym uczestniczyć w takiej sesji RPG robionej tak typowo dla jaj, gdzie mistrz gry nie miałby jakiegoś swojego super wypieszczonego scenariusza, z którego byłby dumny albo żeby scenariusz przewidywał możliwość robienia różnych głupot. I żeby sam zamysł na grę był dosyć niepoważny.
W takich scenariuszach trudne jest to, że są fajne jak Bohaterowie Graczy robią coś głupiego i to wychodzi, ale strasznie psuje grę jak Gracz sobie pomyśli "a zrobię coś głupiego". Np. jeśli jako drużyna zrobicie z najgłupszej postaci jaką poznaliście lokalnego Inkwizytora to jest spoko. Z kolei jak wasz wojownik nagle postanowi uderzać młotem w skały żeby zwrócić na was uwagę podczas skradania się to jest to już irytujące.
Tu wiele zależy od grupy graczy i GMa. Jeśli ustalicie, że nie traktujecie gry poważnie i chodzi o dobrą zabawę - a GM układa sesję (lub daję Wam wolną rękę) tak, by się wpasować w ten luźny klimat - to da się taką sesję zrobić, no problem. Poza tym na wielu "poważniejszych" sesjach też się zazwyczaj znajdzie miejsce dla mnóstwa śmiechu, jeśli tylko gracze nie przeginają, a GM jest cierpliwy ;) Drużyny czasem mają specyficzne dni i zamiast iść tam dokąd prowadzi ich fabuła, potrafią skręcić na piwo do karczmy i zorganizować spontaniczny konkurs piosenki pijackiej, który wygrywa niedźwiedź przebrany za rycerza. W RPGach fantastyczne jest to, że mam właściwie nieograniczone możliwości.
Jeśli już to "tum rejder" bo "raider" jest od "raid" (rabować, atakować). Wymówiłam tak, a nie inaczej, ponieważ mieszkając w Polsce nie słyszy się praktycznie poprawnej wymowy i wiele osób słysząc oryginalną wymowę nie wie, o co chodzi. Poza tym wymawianie nazw skrajnie po polsku niesie dla mnie ze sobą inherentny element komiczny. Tak więc mówię "tomb rajder" :)
Nie no czytacie mi w myślach, po rzeźniku szukałem takich filmów jak ten A teraz jestem już umówiony na pierwszą sesję i planuje zacząć przygodę z rpgami :D
Z tym ślubem to mega! I racja ślub jest dla młodych, a nie dla rodziny.
Pawle, za Rzeźnika ja Ci ogromnie dziękuję. Przyznaję bez bicia, że bezczelnie zerżnęłam scenariusz i prowadzę teraz po angielsku. Dawno tak dobrze się nie bawiłam, jak gdy odgrywałam właścicielkę mieszkania :) A wyszła mi taka baba, że jedyny facet w drużynie wiał przed nią przez okno ;)
zainteresowałam się i znalazłam grupę ludzi, dzięki :)
Można wziąć dwa osobno, a można połączyć oba, wtedy idzie się do urzędu po papierek, daje księdzu i w trakcie mszy przy nim się podpisuje. Po tym wszystkim para dostaje papierek, a ksiądz załatwia sprawy urzędowe :) To się nazywa ślub konkordatowy. Też nie miałam wesela, zrobiłam obiad rodzinny i również polecam nie robić wesela tylko dla rodziny.
Oj! Lata temu miałem okazję zagrać parę sesji. Nasza ekipa, składała się z doświadczonego mistrza i kilku zupełnie świeżych osób. Na początku był szok:
- No dobrze, to przedstaw swoją postać.
-eeee, ale jak?
- no normalnie, powiedz parę zdań o sobie.
Po kilku minutach przepadłem, stworzyłem postać która była moim zupełnym przeciwieństwem. W połowie pierwszej sesji stałem się ulubieńcem mistrza, na tyle że stworzył dla mojej postaci odrębny scenariusz. Reszta ekipy realizowała zaplanowaną wcześniej historię, w której oczywiście uczestniczyłem, ale przy okazji stałem się członkiem lokalnej mafii.
Skakałem po dachach, okradałem ludzi, topiłem dłużnika w fontannie. Mega uczucie, kiedy musisz zareagować bardzo szybko, w bardzo nietypowej sytuacji. Taki mały teatr, dla kilku osób :-)
Myszy gorąco polecam podcast RPG The Adventure Zone przy którym dobrze się bawiłam, i w którego fandomie jest też wiele fanów Critical Role! Pierwsze 10 epizodów jest typowym dungeon crawlerem, ale reszta podcastu jest na prawdę zabawna, wciągająca, z dobrą fabułą i świetnymi npc.
Dzięki - TAZa słucham już od paru lat :)
Ślub cywilny też można wziąć poza urzędem, tylko trzeba za to zapłacić tysiaka. Można wziąć ślub konkordatowy w kościele i nie trzeba wtedy iść do urzędu ale jak ktoś chce to można i w kościele i w urzędzie. A duże wesele wcale nie musi być przaśne.
A ślub kościelny dla osób wierzących nie jest "nudną mszą", bo dla osób wierzących msza nie jest nudna. Oczywiście zdarzają się księża, którzy przynudzają, ale wtedy znajdujesz taką parafię i takiego celebransa, które polubisz.
Derpina Owszem urzędnik udzieli ślub poza urzędem, ale tylko w miejscu, które uzna za godne i spełnia jego wymagania, a ślub humanistyczny daje totalną dowolność. Jest cały szereg wymagań, które ma spełniać miejsce ślubu.
Anna Szemerluk słusznie prawi. Plus po co ryzykować, że urzędnik odmówi i płacić tysiąc złotych, skora można zapłacić przepisowe 80-ileś, wziąć cywilny, a potem zrobić ślub humanistyczny (czy po prostu wesele) na takich warunkach, na jakich nam pasuje? Ślub ma odzwierciedlać charakter i przekonania Młodych. Jeśli chcą szybkie podpisanie Aktu Małżeństwa, a potem wielkie, tradycyjne wesele w stodole - proszę bardzo. Jeśli chcą ślub kościelny z mszą, a potem obiad z najbliższą rodziną - droga wolna. Jeśli chcą wymienić się obrączkami przy świadkach podczas nurkowania na Teneryfie - super!
Grunt, żeby oni byli zadowoleni, bo rodzina i znajomi zawsze znajdą powód do narzekań (czy to na przaśność czy to na mszę właśnie ;) ). Wszystkim nie dogodzisz. Ale możesz zrobić tak, żeby Tobie się podobało. I to jest najważniejsze :)
Sapkowski i Rice
Ja miałam plenerowy ślub cywilny i nie wiem jak w innych miastach ale w Gdańsku urzędnik staną na wysokości zadania i nie było drętwo. Mój brat miał ślub cywilny w urzędzie i to była najbardziej wzruszająca ceremonia ślubna na jakiej byłam. Wiec to zależy od pary i atmosfery a nie od miejsca.
Czasem zależy też od urzędnika. Jeśli odbębnia któryś ślub z rzędu i się nie wczuwa, może wyjść bezosobowo. Jeśli urzędnik jest miły i szanuje/lubi swoją funkcję, cywilny potrafi być bardzo znaczący. O czym zresztą przekonaliśmy się z Małżem osobiście :)
Na Copernicon są jakiejś wejściówki, czy wstęp jest wolny? Pytam się bo mieszkam w Toruniu i nie wiem czy nie jest już za późno.
Za późno nie jest. Wejściówki są, ale nie są limitowane, więc jak przyjdziesz jutro, odstoisz swoje w kolejce, zapłacisz za wejście to możesz jak najbardziej korzystać z uroków konwentu.
Jest jeszcze jeden sposób na wejście w RP - trafienie na roleplayerów w grach MMO, ew. dorwanie gier, gdzie jest dużo graczy nastawionych na odgrywanie postaci online praktycznie jak na sesji (jak Gothic Multiplayer). Człowiek zauważa takie coś, dołącza, wciąga się i przenosi to poza grę. Sam w internecie i grach często grałem RP, ale choć chciałbym spróbować papierowego RP, to nie mam z kim, a sam nie czuję się na siłach mistrzować.
Jeśli nikt z naszego otoczenia nie wyraża chęci gry, naprawdę warto poszukać lokalnych grup na Facebooku (LFG - looking for group, looking for game) czy forach growych, do grania w swoim mieście lub online. Można w ten sposób znaleźć fajnych ludzi :)
Co do RPG i poziomu wczuwania się... stworzyłem kiedyś NPC który podróżował z postaciami moich graczy. Był cwany, dość przydatny ale też przede wszystkim sympatyczny. Zżyliśmy się z nim tak bardzo że uczciliśmy jego śmierć minutą ciszy.
Ważne pytanie: ta grafika do sesji RPG, która jest umieszczona również w tym filmie, jest autorstwa Opydo? Bo jak tak, to chętnie bym ją nosiła jako wzór na koszulce. Jest świetna.
W opisie jest link do sklepu, gdzie możesz kupić koszulkę z tym wzorem.
Jęcząca Szynszyla Zagłady Dziękuje
Zacząłem tworzyć scenariusz do takiej właśnie sesji RPG i mam już paru przyjaciół którZy chcą ze mną zagrać... *Będzie fajnie*
Warto również wspomnieć o sesjach prowadzonych pisemnie, najczęściej poprzez jakieś forum.
Przykład: lastinn.info/
Ja osobiście zaczynałem od grania na żywo, a wciągnąłem się dopiero poprzez odgrywanie pisemne, że tak to ujmę. Wynika to najpewniej z tego prostego faktu, że nie potrafię na gorąco dobrze wcielać się w postać, a kiedy piszę mam czas na przemyślenie tego jak moja postać powinna się zachować. Oczywiście taki sposób grania bardzo różni się od tradycyjnej słownej narracji, tempem rozgrywki (przeważnie jedna "tura" trwa tydzień), czy samym wymogiem tego, by posiadać jakieś szczątkowe umiejętności pisarskie (bądź grafomańskie ;) ).
Niemniej do plusów takiego grania można zaliczyć możliwość przeprowadzenia sesji w zupełnie innym stylu np. sesji strategicznych.
+ pbf (play by forum)
np. czarodzieje.my-rpg.org
Ja mam takie głupie pytanie😂 Skad masz taka 20 liczbowa kostke?
+Pati Hemmings ze sklepu.
+Pati Hemmings
np. Q Workshop (bywający na wielu konwentach) oferuje szeroki wybór różnościennych kości. Sama mam kilka ich zestawów i bardzo je sobie chwalę :)
Przydatny materiał, jednak prezentuje trochę wizję jakoby rpg to były jedynie linearne/rozgałęziające się scenariusze, a to tylko jeden ze sposobów. Początek tego hobby, jak i aktualnie popularny nurt to tzw. OSR i sandbox - swobodna eksploracja świata, napędzania przez dążenia graczy, a nie scenariusz prowadzącego. Innym nurtem są gry dające władzę narracyjną w ręce graczy - mogą oni tworzyć elementy fikcji a nie są jedynie biernymi ich aktorami.
W kwestii mechaniki polecałbym początkującym zagrać w młode systemy, bo starsze gry są często niepotrzebnie rozbudowane i po prostu źle zaprojektowane. Ta branża przeszła długą drogę i nowsze tytuły zwykle są znacznie przyjemniejsze do grania. Sam polecałbym gry oparte na Apocalypse world, Fate Core czy Black Hack - prezentują różne rodzaje rozgrywki i role do odegrania przez graczy oraz prowadzącego.
Owszem, ale jeśli się nie mylę, nawet w środowisku gracy i GMów toczą się dyskusje, czy w ogóle w RPGach może istnieć coś takiego jak sandbox i na ile taki świat rzeczywiście powstaje organicznie i w ramach ciągłej improwizacji, a na ile jednak stoi za tym jakiś scenariusz (nieważne, jak luźny). O OSR rzeczywiście się nie wypowiadaliśmy, przy czym mogę mówić tylko za siebie - sama rozkoszuję się na razie D&D5e i nie śpieszno mi do OSRów. Tak więc nie chciałam się wypowiadać na temat, o którym mam relatywnie niewielkie pojęcie.
Słyszałam wiele dobrego o Apocalypse World, ale pragnę zaznaczyć, że także starsze systemy mają obecnie wiele do zaoferowania - chociażby ww. D&D5e, który zbiera wiele dobrych opinii i jest niezmiernie otwarty na feedback graczy, house rules i homebrewing. Byłabym skłonna wysnuć przypuszczenie, że zależnie od GMa i graczy, obecnie w D&D5e można zrobić wiele z tych samych rzeczy, które na poziomie fabularnym czy narracyjnym oferuje AW. Jest to jednak tylko moje podejrzenie ;)
Mogłem wspomnieć o piątej edycji lochów i smoków ;) Nie nazwałbym D&D 5 starym systemem - choć jego rdzeń pamięta początki rpg, to zawarto tam wiele nowoczesnych rozwiązań mechanicznych. Znacznie uproszczono zasady w stosunku do 4 i 3 edycji oraz zwiększono nacisk na narracyjną część gry. Stylistycznie ma lekko retro klimat, bo edycja ta nawiązuje do czasów AD&D.
Jest to jednak silnik zasad całkiem nowoczesny, a podręcznik mistrza podziemi daje wiele opcji typowych dla innych współczesnych gier jak brak rzutów prowadzącego i większy nacisk na narrację. Osobiście lubię tę edycję lochów i smoków, zwłaszcza brak typowego dla tej marki „przemysłu rpg" i seryjnego trzaskania nikomu niepotrzebnych dodatków z coraz mocniejszymi klasami, jak to było w edycji 3.
Niestety nadal nie pozbyto się wszystkich problemów i naleciałości z czasów mechaniki d20 i np. gra ma zbyt wysoką inflację HP postaci i stworów w mej opinii. Również równowaga między klasami klasycznie jest na korzyść postaci władających magią. Jednak jakby ktoś chciał zagrać w D&D, to poleciłbym mu właśnie piątą edycję. Bo nie ma wielu grzechów poprzednich - ogromnego rozbudowania i mechanicznego ciężaru menedżera piłkarskiego.
chcialbym zagrac z kims w cyberpunk ale nikogo nie moge znalezc ktos cos ?
Mówicie o błędach Kasi, a ona pisze książki i bloga. Co za ironia losu, że osoba która tak wiele czasu spędza nad sklejaniem słów w spójną całość ma problemy z poprawną pisownią. Oczywiście to nie jest przytyk, ani hejt. Sama ma problemy z poprawnym pisaniem, a wręcz posiadam magiczny papierek o stwierdzonej dysleksji i dysgrafii (czy jak ja to mówię dysmózgowie).
Byłabym naprawdę szczęśliwa, gdyby Copernicon miał transmisje online.
Kasia robi nie tylko błędy ortograficzne ale też gramatyczne i stylistyczne ¯\_(ツ)_/¯
Zarejestrowane związki wyznaniowe mają prawo poinformować o zawartym w takim związku ślubie i są one wtedy równolegle do związku religijnego powstaje związek cywilny.
Chciałabym uczestniczyć w takiej sesji RPG robionej tak typowo dla jaj, gdzie mistrz gry nie miałby jakiegoś swojego super wypieszczonego scenariusza, z którego byłby dumny albo żeby scenariusz przewidywał możliwość robienia różnych głupot. I żeby sam zamysł na grę był dosyć niepoważny.
W takich scenariuszach trudne jest to, że są fajne jak Bohaterowie Graczy robią coś głupiego i to wychodzi, ale strasznie psuje grę jak Gracz sobie pomyśli "a zrobię coś głupiego".
Np. jeśli jako drużyna zrobicie z najgłupszej postaci jaką poznaliście lokalnego Inkwizytora to jest spoko. Z kolei jak wasz wojownik nagle postanowi uderzać młotem w skały żeby zwrócić na was uwagę podczas skradania się to jest to już irytujące.
Tu wiele zależy od grupy graczy i GMa. Jeśli ustalicie, że nie traktujecie gry poważnie i chodzi o dobrą zabawę - a GM układa sesję (lub daję Wam wolną rękę) tak, by się wpasować w ten luźny klimat - to da się taką sesję zrobić, no problem.
Poza tym na wielu "poważniejszych" sesjach też się zazwyczaj znajdzie miejsce dla mnóstwa śmiechu, jeśli tylko gracze nie przeginają, a GM jest cierpliwy ;) Drużyny czasem mają specyficzne dni i zamiast iść tam dokąd prowadzi ich fabuła, potrafią skręcić na piwo do karczmy i zorganizować spontaniczny konkurs piosenki pijackiej, który wygrywa niedźwiedź przebrany za rycerza. W RPGach fantastyczne jest to, że mam właściwie nieograniczone możliwości.
Na boga, kto jak kto, ale myslalam ze Mysza juz wymówi nazwę gry jako tum rajder 😥
Jeśli już to "tum rejder" bo "raider" jest od "raid" (rabować, atakować). Wymówiłam tak, a nie inaczej, ponieważ mieszkając w Polsce nie słyszy się praktycznie poprawnej wymowy i wiele osób słysząc oryginalną wymowę nie wie, o co chodzi. Poza tym wymawianie nazw skrajnie po polsku niesie dla mnie ze sobą inherentny element komiczny. Tak więc mówię "tomb rajder" :)
+roguemousey ja mówię tum rejder chyba :(
No to poprawnie ;)