Uwodzenie kobiet w dzień - jak nie robić z siebie ulicznego desperata?
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 5 ก.พ. 2025
- Jak-Zdobyc-Dzie... - jak nie robić z siebie ulicznego desperata za pomocą metod uwodzenia kobiet w dzień w stylu podejdź do 100 kobiet, na pewno kilka z nich da Ci swój numer telefonu. Z uwodzenia w dzień niewiele wynika, ponieważ wiele dziewczyn rozdaje swój numer telefonu każdemu, kto o niego zapyta lub podają fałszywy numer telefon, żeby uliczny natręt się odczepił albo, żeby po prostu naiwny chłopaczek nie poczuł się urażony. Uwodzenie kobiet w dzień, czyli innymi słowy bieganie za kobietami po ulicach i supermarketach nigdy nie było, nie jest i nie będzie normalnym oraz naturalnym sposobem poznawania się, ponieważ kobiety same mają duże obawy przed rozmawianie z obcymi facetami na ulicy, mają niski poziom zaufania, z resztą słusznie, więc rzadko takie zaczepione dziewczyny na ulicy będą potem przychodzić na spotkanie. Owszem, może się to zdarzać, jednak uwodzenie w dzień to droga przez setki tzw. zlewek, ciężka praca w stylu roznoszenia ulotek, których odbiorcy nie są stargetowani, dlatego towarzyszy temu uczucie narzucania się i inne blokady. Warto zrobić różne ćwiczenia na ulicy, aby poszerzać strefę komfortu i rozwijać umiejętności konwersacyjne, jednak ciągła wiara w to, że poznasz dziewczynę na ulicy przypomina trochę wiarę w wygraną w totolotka, zamiast podejście do tematu w sposób mądry, czyli uczęszczanie do miejsc z kobietami w dość podobnym przedziale wiekowym, które faktycznie chciałyby kogoś poznać, są otwarte na rozmowę, są w sytuacjach, w których występuje między wami jakikolwiek wspólny kontekst. Rozpoczynając bieganie za kobietami po ulicy, praktykując to całe turbo-uwodzenie kobiet w dzień, robimy z siebie raczej ulicznych desperatów niż wartościowych mężczyzn, którzy realizują swoje cele życiowe, pracują, a przy okazji poznają dziewczyny, czasem nawet w miejscach publicznych, gdzieś po drodze, jednak błądzenie codziennie po rynku po kilka godzin, aby zaczepić jakąś dziewczynę niestety musi się odbić negatywnie na naszym poczuciu męskości, ponieważ który normalny facet biega za kobietami po rynku przez kilka godzin, jakby nie miał nic ciekawszego do roboty. Uwodzenie w dzień to droga do rozpaczy, wypalenia i przypomina bardziej świoniobicie niż poznawanie kobiet.
Próbujesz tutaj zaprezentować w jaki sposób nie być ulicznym desperatem. Rozumiem Cię. Chcesz, aby zagadywać jakby przy okazji, odpowiednio organizując sobie dzień. Jest to bardzo mądre podejście oraz niezwykle trudne do realizacji, zwłaszcza gdy jest się jeszcze na niskim poziomie zagadywania, a blokada jest silna. Przełamanie blokady przed podejściem jest najtrudniejszym elementem całego poznawania kobiet. Kontekst, nie kontekst, miejsca itd. - wszystko to jest w mojej ocenie dużo mniej ważne niż problem przełamywania blokady przed wykonaniem zagadania.
Napisze coś od siebie: Z podrywaniem dziewczyn jest jak z treningiem żeby coś osiągnąć potrzeba czasu, jeśli nigdy nic nie trenowałeś to nie wiesz co to znaczy. Efekty przychodzą z czasem jeden łapie szybciej drugi później. Tak samo z podrywaniem dziewczyn z doświadczenia wiem że miejsce nie ma znaczenia, jednak w galeriach dziewczyny gorzej reagują niż powiedzmy pod kościołem. Bo w galerii jest strasznie duzo podrywaczy wiec one juz wiedza ze tam ktoś do niej podejdzie i bedzie ja podrywał. Najważniejsze to element zaskoczenia np. Kazdy podchodzi zatrzymuje dziewczyne która mu sie podoba i zaczyna z nią gadać przez to staje się przewidywalny być może jest juz kolejnym który podszedl do tej dziewczyny i ona nic nie poczuje przez co staje się zimna i później nie odbiera teleonu. Ja wybieram na podejścia właśnie takie unikalne miejsca np. pod kościłem albo stadiony, wiecie ile dziewczyn wieczorami biega, albo kwiaciarnie, domy kultury, sklepy z antykami, stacje benzynowe (wez podejdz do dziewczyny i powiedz ze jak nie umiesz zatankować to ci moge pomoc) tam jest pełno dziewczyn gdzie nikt nie zagaduje przez co mam wielka atrakcyjność na samym starcie i moje eekty są dużo większe. Inna sparwą jest to że na ulicy podchodze to staram sie zrobić to tak jakby było zupełnie przypadkiem, np biegne i wpadam w nią i zaczynam rozmowe ze cie nie zauwazylem czy nic ci sie nie stalo, dla dziewczyny wychodzi to jakby było coś przypadkowego i są efekty, albo mijam dziewczyne niosę coś w ręku np. butelkę mijam dziewczyne co mi się podoba i ja upuszczam i ona pewnie zawola hej cos ci spadlo a jak nie to zatrzymuje sie i ze jestem straszny niezdara i gadam z nia. Albo w trawaju sluchaj znasz twarze kanarów bo nie chce kupywać biletu a nie znam ich a lubie adrenaline... i gadcie. Czasem też traficie na kobiety materialistki i ona sie z toba nigdy nie spotka dopoki nie zobaczy twego auta i nie dowie sie ile zarabiasz. Podsumowując żeby osiągnąć w czyms efekty nie wolno przejmować się porażkami i isć na przód efekty same przyjdą ;p Najpękniejsze dziewczyny z ktorymi się spotykałem były właśnie z ulicy.
Bardzo dobre podejście :) Widać, że wiesz jak działać i przede wszystkim myślisz jak dostosować miejsca pod siebie :)
W internecie też można zostać odrzuconym np. poprzez ghosting (nagłe ignorowanie wiadomości od faceta przez dziewczynę).
Jeżeli kobieta nie odbiera albo podaje zły numer to znaczy że nie okazałeś się dla niej zbyt atrakcyjny. Podchodzenie w dzień jest świetne, ale to oczywiście moje zdanie.
Właśnie to jest największe kłamstwo tej ideologii, że zawsze to ja jestem winny, zawsze moja, zawsze ja coś źle zrobiłem, zawsze ja jestem niewystarczająco dobry, zawsze ja za mało czegoś tam zrobiłem. Ciągłe wbijanie nam poczucia winy i utrzymywanie w poczuciu bycia niewystarczająco dobrym. Nikt nie wpadł na to, że wiele dziewczyn jest nieśmiałych i nie chcą relacji z człowiekiem z ulicy albo po prostu nie jestem w ich typie z wyglądu i żadna bajerka tego by nie zmieniła albo są już zajęte i wiele wiele innych przyczyn, ale nie... Według tej manii uwodzenia w dzień zawsze jest moja wina i zawsze ja nie byłem zbyt atrakcyjny. No dobrze, wtedy Ci powiedzą, że faktycznie wiele kobiet ma swoje powody, żeby nas olać, więc podejdziesz do 100 i nic nie wyjdzie, to podejdź do 200 i takie strzelanie ślepakami. Ja też polecam zagadać do dziewczyny na ulicy, która Ci się podoba. Skoro nie spotkałeś jej w normalnych miejscach, to trudno. Oddaj strzał. Ostrzegam natomiast przed kilkugodzinnym bieganiem za kobietami po ulicach, żeby wyrobić statystyki typu 40 podejść dziennie, bo to wpędza tylko w doła, bo ludzie na ulicy w większości nie chcą rozwijać relacji. Sami mają ograniczenia i nasza pozytywność niekoniecznie je zmieni.
Byl taki mega przystojny mega podrywacz _- nazywał sie TED BANDI / miał wielkie powodzenie / polecam wszystkim zainteresowanym zapoznać sie z życiem tego kolesia ( przede wszystkim panie )
Mam za sobą 10 lat doświadczenia w tzw. daygame i trudno się nie zgodzić z tym co mówisz, to prawda że konwersja podejść do randek/ seksu jest bardzo niska. Niestety większość Twoich materiałów podobnie jak ten film opiera się na negacji bez wskazania konkretnych konstruktywnych rozwiązań. Mówisz o miejscach ze wspólnym kontekstem, świetnie ale gdzie je znaleźć bo wiara w to że wernisaże , wystawy itp przyciągają ładne kobiety to mrzonka. Wiele razy odwiedzałem takie miejsca i statystycznie szanse że znajdziesz tam ładną samotną dziewczynę są takie jak wygrana w totolotka. Poza tym, skoro kobieta jak słusznie zresztą zauważasz zwraca uwagę na wygląd na ulicy, to w innych kontekstach wygląd nie ma dla niej znaczenia? Podsumowując, dobra robota ze sprowadzaniem na ziemie tych co poszybowali w kosmos omamieni przez marketing ale WIĘCEJ KONSTRUKTYWIZMU I PRAKTYCZNYCH ROZWIĄZAŃ ZAMIAST NEGACJI. Bo poza krytyką nie dajesz konkretnej alternatywy!
Daję, tylko trzeba się wczytać i trochę pomyśleć. Np. jak wchodzisz na kiwiportal i sprawdzasz wydarzenia w swojej okolicy, to nie wybieraj wydarzeń, na które chodzą głównie dzieci czy emerytki, tylko takie, na których prawdopodobnie będą młodzi ludzie. Można też czasami na fb spojrzeć, ile osób jest zainteresowanych i które z nich się wybierają. Ostatnio dobierałem tak wydarzenia paru osobom i w ciągu całego tygodnia sensowne wydały mi się tylko warsztaty fotograficzne i dwudniowy festiwal rowerowy. Pozostałe mogą być różne. Wspólny kontekst to nie jest kraina mlekiem i miodem płynąca. Jak się nie ma gadki i pewności siebie, to miejsca niczego nie załatwią. Może też się zdarzyć, że w danym miejscu jest słaba demografia, ludzie w nie w tym wieku, co trzeba. Ciekawą opcją są też szybkie randki, na których są grupy wiekowe. Ponad to można też poznawać w drodze do i z powrotem z tych miejsc z kontekstem i wtedy to jest naturalne, przy okazji bez napinki w przeciwieństwie do kręcenia się kilka godzin po rynku w poszukiwaniu targetów. Więcej na temat doboru miejsc w nagraniu: "Gdzie szukać wartościowej dziewczyny". W jednej i drugiej opcji trzeba się nachodzić (dg vs. kontekst) z tą różnicą, że w przypadku kontekstu nie trzeba ciągle walczyć o uwagę dziewczyny i z jej społecznymi oporami przed taką formą poznawania się oraz ma się od razu wspólny temat. Świetną opcją jest też nasza mała ojczyzna, czyli osiedle, pobliski sklep, park, jeziorko, miejsca, w których regularnie przebywamy. Wtedy można zahaczyć o to i jesteście prawie, jak znajomi, a czasami się nawet znacie z widzenia. Tak się ludzie poznawali od wieków. W dużych miastach natomiast jest taki tłum i anonimowość, że kobiety o wiele bardziej się boją rozmawiać z obcymi niż w swoim codziennym otoczeniu.
pytanie co mam zrobic jesli idzie ulica laska w moim typie i wiem ze jak nie podejde to jej nigdy juz nie spotkam - nie uwazasz ze psujesz swoim gadaniem o bieganiu po galeriach ludziom szanse bo Tobie nie wychodzilo ...? podchodzenie w innym miejscu jest lepsze ? czyli nad jeziorem odpada bo tam sie plywa ... w bibliotece sie czyta...
W większości moich materiałów polecam zagadywać WSZĘDZIE oraz informuję, że im większy wspólny kontekst, tym dziewczyna bardziej rozmowna, a im bardziej publiczne miejsce, tym mniej rozmowna.
Podchodzenie na ulicy, takie zaczepianie kobiet - powoli staje się banalne i zbyt oczywiste... Kobiety się "uodparniają". :) One też mają internet...
Nie wierze ze po tym filmie ktoś bedzie uważał ze podchodzenie na ulicy ma sens i jest w jakimś sensie dobry.
A najlepiej zamiast wierzyć komuś, to przekonać się samodzielnie. Zachęcam do tego w filmie: "Gdzie znaleźć dziewczynę - 3 bajeczki o uwodzeniu"
Skoro czułeś się jak idiota i desperat, to nie miało prawa ci wychodzić koniec i kropka. Wszystko jest dla ludzi. A te statystyki rozumiem, że odnosiły się do Ciebie.
100% zgody z tym co mowisz . pozdro
Uważanie że zagadywanie dziewczyn na ulicy jest czymś nienormalnym to zgubny wpływ mentalności anglo-saskiej (protestanckiej), wina globalizacji (szczyt to USA gdzie można mieć proces za podrywanie). W cywilizacji łacińskiej nie powinno tak być: osobiście wolałbym żeby, w domenie stosunków międzyludzkich, Polska "szlusowała" do cyw. łacińskiej raczej niż do globish-US-papki gdzie za spojrzenie dziewczyna wyjeżdża ci fochem i paragrafem.
To samo ogólnie o gadaniu (normalnym międzyludzkim gadaniu) z ludźmi na ulicy. Paweł Grzywocz: "Nie chcę żeby ktokolwiek ze mną rozmawiał" (21.51) - sorry, dla mnie to jest okropna mentalność. Na szczęście istnieją jeszcze miejsca na ziemi gdzie jeżeli zagadniesz (normalnie, bez jakiejś chamskiej presji oczywiście) dziewczynę na ulicy to po pierwsze się uśmiechnie (nie naburmuszona) a po drugie nie zareaguje jakby zobaczyła jakiegoś pi@_*/lonego UFO-luda (co oczywiście nie znaczy że nie powie ci NIE). Normalnie.
W południowych krajach kobiety są bardziej otwarte na ulicy na nowe znajomości :) Np. we Włoszech. Nie to co USA, czy UK, gdzie zaraz oskarżają o "nękanie" zwykłą rozmowę.
no i co z tego, caly twoj wywod jest o dupe potluc, bo nic nie zmienisz, tak juz w polsce jest i tyle, co z tego ze ty jeden bedziesz biegal do ludzi i probowal rozmawiac jak kazdy cie bedzie zlewal. Nic takim zachowaniem nie wskorasz, wiec trzeba miec inny sposob. Zyjemy w innej kulturze i tyle.