Moim zdaniem trudno wymagać od szefa danej firmy na Europę, by operował w języku każdego kraju, do którego ta firma wchodzi. W takim przypadku wolę posłuchać zagranicznego szefa niż polskiego dyrektora. A co do konkretnie tego filmu: po pierwsze są napisy, po drugie angielski p. Martinja jest tak wyraźny, że można ten materiał wykorzystać do podciągnięcia swojego słownictwa branżowego i angielskiego w ogóle.
Jeśli ktoś chce robić interesy w Polsce (na Polakach) to minimum przyzwoitości byłoby mówienie po Polsku.
Moim zdaniem trudno wymagać od szefa danej firmy na Europę, by operował w języku każdego kraju, do którego ta firma wchodzi. W takim przypadku wolę posłuchać zagranicznego szefa niż polskiego dyrektora.
A co do konkretnie tego filmu: po pierwsze są napisy, po drugie angielski p. Martinja jest tak wyraźny, że można ten materiał wykorzystać do podciągnięcia swojego słownictwa branżowego i angielskiego w ogóle.
@@lukaszkucharczyk Ja mówię o szacunku a nie napisach czy podciąganiu angielskiego.