Promuje pan oszusta. Na szczęście mało wyświetleń więc wiele osób nie zostało oszukanych. Powstaniec czy przebieraniec? Od dłuższego czasu na różnych portalach mediów społecznościowych, jak i na wszelkich eventach przeważnie organizowanych przez Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową, a ostatnio także i w telewizji, pojawia się postać umundurowanego mężczyzny w podeszłym wieku przedstawianego jako powstańca warszawskiego. Chodzi oczywiście o pana Wiesława Zienkiewicza ps. „Krecik” - mieszkańca Sadów Żoliborskich, o którym niedawno powstał film reżyserii p. Marcina Samborskiego, który najprawdopodobniej finansowała Spółdzielnia, jak z kolei z całą pewnością organizowała wszelkie eventy z tym związane, czyli pokaz samego filmu w Społecznym Domu Kultury, impreza urodzinowa dla p. Wiesława i zapewne wiele jeszcze innych eventów. Niedawno okazało się, że historie pana Wiesława mają się nijak z faktami historycznymi. Przede wszystkim Pan Wiesław z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego miał 10 lat. Od zaufanej nam osoby dostaliśmy odpowiedź na korespondencję, którą to prowadziła z Muzeum Powstania Warszawskiego ws. P. Zienkiewicza. Jak poinformował Działu Archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego stanowisko jest jasne - pan Zienkiewicz nie jest nikomu znany z okresu konspiracji/Powstania i raczej nie jest Powstańcem. Głos w tej sprawie zajął p. Bogusław Kamola ps. „Hipek”, który przedstawił swoje oficjalne stanowisko, że nie spotkał się w czasie konspiracji z takim pseudonimem i nie pamięta też, by była jakaś młodsza osoba niż sam p. Kamola. „W naszym Plutonie Bojowych Szkół Szarych Szeregów, w którym skupiona była prawie cała młodzież żoliborska (ta konspiracyjna) takiego nie było. Może warto zapytać się dlaczego do tej pory nie ” - czytamy w stanowisku p. Bogusława Kamoli. Pan Kamola prosił o reakcję ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego, by w mediach nie szerzono nieprawdziwych informacji „samochwał”. Pan Kamola zwrócił też uwagę na fakt późnego ujawnienia się „powstańca”. Jest też do dalszej dyspozycji w przypadku potrzeby przeprowadzenia rozmowy weryfikacyjnej. Informacja o p. Wiesławie Zienkiewiczu dotarła także do środowiska Stowarzyszenia Żołnierzy AK „Żywiciel”, które także jest zbulwersowane tym faktem. W międzyczasie okazało się, że sprawa zaszła już o tyle za daleko, że 1 sierpnia najpierw zdjęcie z p. Wiesławem zostało opublikowane na profilu FB „Warszawa Powiśle”, ja następnie wystąpił jako w programie "W kontrze" w TVP Info. Najwidoczniej redakcja nie zweryfikowała kogo zaprasza do studia. Również od pewnego czasu można było zobaczyć publiczne relacje na Instagramie p. Agnieszki Makowskiej - radnej dzielnicy Żoliborz oraz administratorki ADM WSM Żoliborz III (Sady Żoliborskie), która zamieszczała liczne wspólne zdjęcia i filmiki z p. Wiesławem. Na jednym z nich tańczy w Sali Kolumnowej Społecznego Domu Kultury podczas jego urodzin. Sama ubrania jest w suknię balową, natomiast p. Wiesław ubrany w mundur „Formacji Patriotycznej im. Kazimierza Wielkiego” tańczy wraz z przypiętą do pasa szabelką. Na innym zdjęciu pani radna, która wiekiem mogłaby być wnuczką p. Wiesława, całuje się z nim w usta podczas toastu. Cała sytuacja jest o tyle szokująca, że ciężko komentować tą całą serię zdarzeń, tym bardziej kiedy tłem tego wszystkiego jest Powstanie Warszawskie.
Najtrudniejsze historie wymagają najprostszej formy… Oszczędność środków wyrazu, dyskretna obecność narratora, kamera podążająca za bohaterem plątaniną żoliborskich ulic i dwa porządki czasowe narracji: współczesna Warszawa zazieleniona pełnią lata i nakładająca się na nią hekatomba miasta widziana oczyma dziecka. Dwa światy, dwa porządki i dwie perspektywy głównego bohatera - małego chłopca, uczestnika wydarzeń, oraz starszego pana, który, pomimo upływu dekad, wciąż przeżywa tamtem traumatyczny czas od nowa. Trauma, która odcisnęła się raną na duszy i ciele dziecka, to trauma całego narodu, pulsująca w tkankach kilku następnych pokoleń. Twórcom udało się uchwycić moment wiecznego splątania dwóch perspektyw czasowych, pozornie tylko oddzielonych upływem dekad. Cóż z tego, ze zmieniła się topografia i architektura miasta, skoro trwałość ludzkiej pamięci nakłada na nią kliszę sprzed osiemdziesięciu lat - kliszę tamtejszej zrujnowanej dzielnicy, sieci kanałów, bagien, ściany straceń, klasztoru Zmartwychwstanek, figurek Matki Boskiej czy torów kolejowych. Najważniejsze słowa padają na początku: „Ja się cieszę, że ciebie spotkałem, że z tobą mogę tu działać, to sobie więcej teraz przypominam i ŻYĆ MI SIĘ CHCE”… Ten film powinien znaleźć się w szkolnych audiotekach. Żaden podręcznik do historii nie nauczy tyle, co świadek historii… Nagle, w dobie szaleństwa mediów społecznościowych i epidemii narcyzmu okazuje się, że prawdziwy heroizm ma twarz drobnego chłopca, który kanałami przemycał żywność i granaty. Prawdziwy heroizm milczy, nie domaga się uwagi czy prestiżu. Cierpimy na brak autorytetow i dewaluację wartości, może czas wsłuchać się w ciche słowa, kogoś kto przetrwał nieludzki czas i zachował człowieczeństwo. Ten film przypomina o tym, że wciąż istnieje w nas imperatyw moralny. Dziękuję za silne emocje i głęboką refleksję.
Marcin dziękuje za materiał, bardzo wzruszający ! Pozdrawiam dawny kolega z Sadów Żoliborskich
Dzięki za miłe słowa. Również pozdrawiam serdecznie
Promuje pan oszusta. Na szczęście mało wyświetleń więc wiele osób nie zostało oszukanych.
Powstaniec czy przebieraniec?
Od dłuższego czasu na różnych portalach mediów społecznościowych, jak i na wszelkich eventach przeważnie organizowanych przez Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową, a ostatnio także i w telewizji, pojawia się postać umundurowanego mężczyzny w podeszłym wieku przedstawianego jako powstańca warszawskiego. Chodzi oczywiście o pana Wiesława Zienkiewicza ps. „Krecik” - mieszkańca Sadów Żoliborskich, o którym niedawno powstał film reżyserii p. Marcina Samborskiego, który najprawdopodobniej finansowała Spółdzielnia, jak z kolei z całą pewnością organizowała wszelkie eventy z tym związane, czyli pokaz samego filmu w Społecznym Domu Kultury, impreza urodzinowa dla p. Wiesława i zapewne wiele jeszcze innych eventów.
Niedawno okazało się, że historie pana Wiesława mają się nijak z faktami historycznymi. Przede wszystkim Pan Wiesław z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego miał 10 lat. Od zaufanej nam osoby dostaliśmy odpowiedź na korespondencję, którą to prowadziła z Muzeum Powstania Warszawskiego ws. P. Zienkiewicza. Jak poinformował Działu Archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego stanowisko jest jasne - pan Zienkiewicz nie jest nikomu znany z okresu konspiracji/Powstania i raczej nie jest Powstańcem. Głos w tej sprawie zajął p. Bogusław Kamola ps. „Hipek”, który przedstawił swoje oficjalne stanowisko, że nie spotkał się w czasie konspiracji z takim pseudonimem i nie pamięta też, by była jakaś młodsza osoba niż sam p. Kamola. „W naszym Plutonie Bojowych Szkół Szarych Szeregów, w którym skupiona była prawie cała młodzież żoliborska (ta konspiracyjna) takiego nie było. Może warto zapytać się dlaczego do tej pory nie ” - czytamy w stanowisku p. Bogusława Kamoli. Pan Kamola prosił o reakcję ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego, by w mediach nie szerzono nieprawdziwych informacji „samochwał”. Pan Kamola zwrócił też uwagę na fakt późnego ujawnienia się „powstańca”. Jest też do dalszej dyspozycji w przypadku potrzeby przeprowadzenia rozmowy weryfikacyjnej.
Informacja o p. Wiesławie Zienkiewiczu dotarła także do środowiska Stowarzyszenia Żołnierzy AK „Żywiciel”, które także jest zbulwersowane tym faktem. W międzyczasie okazało się, że sprawa zaszła już o tyle za daleko, że 1 sierpnia najpierw zdjęcie z p. Wiesławem zostało opublikowane na profilu FB „Warszawa Powiśle”, ja następnie wystąpił jako w programie "W kontrze" w TVP Info. Najwidoczniej redakcja nie zweryfikowała kogo zaprasza do studia.
Również od pewnego czasu można było zobaczyć publiczne relacje na Instagramie p. Agnieszki Makowskiej - radnej dzielnicy Żoliborz oraz administratorki ADM WSM Żoliborz III (Sady Żoliborskie), która zamieszczała liczne wspólne zdjęcia i filmiki z p. Wiesławem. Na jednym z nich tańczy w Sali Kolumnowej Społecznego Domu Kultury podczas jego urodzin. Sama ubrania jest w suknię balową, natomiast p. Wiesław ubrany w mundur „Formacji Patriotycznej im. Kazimierza Wielkiego” tańczy wraz z przypiętą do pasa szabelką. Na innym zdjęciu pani radna, która wiekiem mogłaby być wnuczką p. Wiesława, całuje się z nim w usta podczas toastu.
Cała sytuacja jest o tyle szokująca, że ciężko komentować tą całą serię zdarzeń, tym bardziej kiedy tłem tego wszystkiego jest Powstanie Warszawskie.
Najtrudniejsze historie wymagają najprostszej formy… Oszczędność środków wyrazu, dyskretna obecność narratora, kamera podążająca za bohaterem plątaniną żoliborskich ulic i dwa porządki czasowe narracji: współczesna Warszawa zazieleniona pełnią lata i nakładająca się na nią hekatomba miasta widziana oczyma dziecka. Dwa światy, dwa porządki i dwie perspektywy głównego bohatera - małego chłopca, uczestnika wydarzeń, oraz starszego pana, który, pomimo upływu dekad, wciąż przeżywa tamtem traumatyczny czas od nowa.
Trauma, która odcisnęła się raną na duszy i ciele dziecka, to trauma całego narodu, pulsująca w tkankach kilku następnych pokoleń.
Twórcom udało się uchwycić moment wiecznego splątania dwóch perspektyw czasowych, pozornie tylko oddzielonych upływem dekad. Cóż z tego, ze zmieniła się topografia i architektura miasta, skoro trwałość ludzkiej pamięci nakłada na nią kliszę sprzed osiemdziesięciu lat - kliszę tamtejszej zrujnowanej dzielnicy, sieci kanałów, bagien, ściany straceń, klasztoru Zmartwychwstanek, figurek Matki Boskiej czy torów kolejowych.
Najważniejsze słowa padają na początku: „Ja się cieszę, że ciebie spotkałem, że z tobą mogę tu działać, to sobie więcej teraz przypominam i ŻYĆ MI SIĘ CHCE”…
Ten film powinien znaleźć się w szkolnych audiotekach. Żaden podręcznik do historii nie nauczy tyle, co świadek historii… Nagle, w dobie szaleństwa mediów społecznościowych i epidemii narcyzmu okazuje się, że prawdziwy heroizm ma twarz drobnego chłopca, który kanałami przemycał żywność i granaty. Prawdziwy heroizm milczy, nie domaga się uwagi czy prestiżu. Cierpimy na brak autorytetow i dewaluację wartości, może czas wsłuchać się w ciche słowa, kogoś kto przetrwał nieludzki czas i zachował człowieczeństwo. Ten film przypomina o tym, że wciąż istnieje w nas imperatyw moralny.
Dziękuję za silne emocje i głęboką refleksję.