To będzie absolutnie płytkie i niedojrzałe, może małoobiektywne, ale po prostu kocham Timotheego na ekranie. Uwielbiam patrzeć na ładnych ludzi. A on wygląda, jakby go sam Michał Anioł rzeźbił. 🤸♀️
Doceniam szczerość - piękni aktorzy mają łatwiej, choć Chalamet w kontekście urodowym na mnie kompletnie nie działa, doceniam za bardzo dobre aktorstwo ...
Według mnie to on jest raczej brzydki (chociaż aktor świetny). Ma nieproporcjonalnie grubą szyję (może dlatego nosi te szaliczki), za krótką twarz, dziwny podbródek i odstające uszy. No ale co kto lubi.
@@estymat to pewnie przez to, że ma mimo wszystko trochę specyficzny typ urody ale to jest piękne bo pokazuje, że nie wszystkim musi podobać się ten sam typ i kanon urody
Mi ten film bardzo się podobał, chociaż po wyjściu z seansu na AFF słyszałam różne zdania 😅 ten kanibalizm przełożyłam sobie na jakieś „zwykłe” uzależnienie w naszym świecie, żeby bardziej zrozumieć działanie bohaterów
Wczoraj byłem w kinie. Bardzo mi się podobało, choć absolutnie nie jest to film dla każdego, szczególnie dla bardziej wrażliwych osób. Technicznie - cudo. Muzyka, montaż, Reżyseria, wszystko jest świetne. Aktorsko też super, Rylance (!), debiutująca Taylor Rusell czy Thimothee, wypadają bardzo wiarygodnie, kapitalnie odegrane role. Historia, choć prosta, wciąga od pierwszej do ostatniej sceny. A pod względem budowy postaci, jest to absolutny majstersztyk. Moim jedynym zarzutem jest przesadzona brutalność, która spowodowała że nie wrócę do tego filmu zbyt prędko, zdecydowanie można było pokazać subtelniej niektóre sceny. Ale ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, na razie u mnie jeden z filmów roku
Pracuję w kinie, no zdarzały się już osoby, które wychodziły podczas seansu mówiąc, że nie mogą wysiedzieć xD Ja też należę do raczej wrażliwszych osób, więc niestety prawdopodobnie będę musiała sobie odpuścić seans, chociaż jestem bardzo ciekawa, jak ten pomysł został zrealizowany
Mam ogromną nadzieję, że Armie Hammer nie zajawił Luci Guadagnino swoimi rzekomymi fetyszami (sado maso, gwałt, kanibalizm) podczas kręcenia Call Me By Your Name. Bo wtedy Bones And All nabrało by zupełnie innego, niepokojącego wymiaru ;) Generalnie moim zdaniem film dość jasno sugerował, iż oni wszyscy nie są kanibalami tylko jakimiś innymi bytami, które muszą żywić się ludzkim mięsem. Odczuwałem tu trochę taki klimat jak w True Blood czy Doctor Sleep. Przez co wątek kanibalizmu z automatu nie był dla mnie obrzydliwy i odpychający, a sam film potraktowałem jak romans coming of age zanurzony w horrorze. Generalnie śliczny film, to chyba już standard u Guadagnino. Sama historia spoko ale jakoś mnie główni bohaterowie specjalnie nie urzekli. Wszystko stawało się moim zdaniem ciekawsze, kiedy wchodzili w interakcje z innymi. Pozdrawiam
Piękne zdjęcia i zabiegi techniczne, fascynujące połączenie piękna i obrzydliwości, bardzo dobre aktorstwo (Rylance to jest mistrz!) i muzyka, ALE mimo wszystko trudno mi było się zaangażować w tę historię, przez co nawet nie chce mi się szczególnie myśleć o metaforach, jakie nosi na swoich barkach. Wiedząc jednak dokąd to wszystko zmierza film może zyska u mnie przy drugim seansie. Podobnie miałem przy "Call Me by Your Name", które za pierwszym razem trochę mnie zmęczyło, ale za drugim chłonąłem ten jego wakacyjny klimat.
Wspominaliście o uzależnieniach więc może zrobicie przegląd najlepszych filmów o uzależnieniach? Te filmy naprawdę pomagają w terapii. Wiem po sobie - 3 lata 2 miesiące bez alkoholu 😁
Po raz kolejny ostatnio, słuchając Was, mam taki duży niedosyt - jak to, już ??? Tak krótko ??? Ale dlaczemu ? Domyślam się, że uznaliście, że wszystko ważne zostało powiedziane, ale jeśli nożyczki montażowe mogły by się były nieco stępić na przyszłość, to będzie mi miło :) Co do filmu, kocham metodę Guadagnino, ale trochę obawiam turpistycznych elementów tego filmu, i Wasza recenzja mnie w tych obawach utwierdza ...
Powiem tak: poszłam na film w ciemno i myślałam że to będzie bardziej dramat i romans, teraz wyobraźcie sobie moje zdziwienie po scenie u koleżanki Ale mimo wszystko film ciekawy, nie wiedziałam że film o kanibalach może wywołać tyle różnych emocji
Mi się bardzo podobał ten film ❤️ Już na tym etapie mogę śmiało powiedzieć, że Guadagnino jest moim ulubionym współczesnym reżyserem i jak nikt inny on przenosi widza do tych czasów i miejsc w których dzieje się akcja filmu. Suspiria to dla mnie tytuł nie do zdetronizowania i bardzo ważny, osobisty film, a Tamte dni, tamte noce trudno emocjonalnie przebić, ale to godny ich następca. Za Chalameta, przedziwnych i przefantastycznych aktorów drugoplanowych, Joy Division i podjęcie tak ciekawego tematu jak kanibalizm w tak nieoczywisty sposób - bardzo szanuję. I polecam serial Guadagnino zrealizowany dla HBO - We Are Who We Are, bo bardzo cicho o nim było, a moim zdaniem był również świetny. 😃
Też miałam wrażenie, że ten film kończył się co najmniej 3 razy. Ale ogólnie bardzo mi się podobał. Miałam też takie same odczucia, że gdyby wyciąć wątek kanibalizmu dalej byłby to dobry film. Podsumowując, nie pamiętam kiedy tak bardzo zgadzałam się z waszą opinią 😁
Ja byłam zahipnotyzowana tym filmem, niesamowite jest wszystko w tym filmie: reżyseria, gra aktorska, muzyka, scenografia i to, że całość skłoniła, nie tylko mnie, ale wiele innych widzów do empatii względem kanibali.
Spoilery Kolejny raz oglądam film po przeczytaniu książki i muszę chyba odwrócić tą kolejność, bo po Gdzie śpiewają raki znów rozczarowanie. I to w obrębie zmian w fabule, które zatraciły sens książkowy, a nie wniosły żadnych innych ciekawych motywów. W książce bardzo istotnym elementem była relacja matki z córką, wątek rodzicielskiej odpowiedzialności/miłości. Dodam, że film odwraca kwestię płci bohaterów gdzie tylko się da...oryginalnie Maren jest wychowywana samotnie przez matkę, a poszukuje ojca, jedyną kobietą, którą zjada jest jej opiekunka, pierwsza ofiara, pozostałe posiłki to chłopcy, którzy popełniają błąd chcąc Maren poderwać, zbliżyć się z nią romantycznie/seksualnie i to jest jej reakcja na te doświadczenia i książka daje nam wgląd w jej myśli i przeżycia związane z tymi spotkaniami, a także rozterki po morderstwach, bo Maren książkowa ma wyrzuty sumienia na tyle wielkie, że prowadzące do celowego zagłodzenia się aż do poważnego zagrożenia życia. Wątek matki kochającej, dbającej i próbującej wypierać koszmar w jakim żyje, jej ucieczka, zaplanowana wcześniej jest dla dziewczyny szokiem i w pierwszej chwili podąża za matką i odnajduje ją, ale rezygnuje z ujawnienia się i dopiero wtedy decyduje o poszukiwaniach ojca. Wątek ten w zasadzie jest najciekawszym, a w filmie został okrojony to 5 początkowych minut i taśmy magnetofonowej, która opowiada Maren jej własne życie jakby dziewczyna doznała jakiejś amnezji i nie pamiętała niczego...dlaczego? Nie mam pojęcia...wątek Sully'ego też spłycony i ograbiony z głównego twistu, w książce poznajemy go jako pierwszego przewodnika dziewczyny, zjawiającego się znikąd w domu starszej kobiety, u której Maren nocuje korzystając z jej gościnności, babcia oczywiście żyje i nawiązuje relacje z Maren, a potem umiera we śnie i zostaje pożarta przez Sully'ego, Maren nawet się do niej nie zbliża z szacunku do niej, a Sully zdobywa jej zaufanie, bo twierdzi że żywi się tylko umarłymi. Maren ufa tej postaci niemal do samego końca i tylko Lee ma podejrzenia co do jego niejasnych motywów i tego, że co rusz natykają się na niego dziwnym trafem, jakby wiedział dokąd zmierzają. Rozwiązaniem jest ów twist, mianowicie Sully jest dziadkiem Maren, ojcem jej ojca, kanibalizm jest przekazywany z pokolenia na pokolenie jak choroba. Kolejną znaczącą zmianą jest właśnie finałowa scena, gdyż w książce romans między Maren, a Lee w zasadzie nie istnieje, kiełkuje może z lekka, ale "pierwszy raz" tych dwojga jest ostatnią nocą Lee na tym świecie, bo rano zostaje po nim tylko zapach w pościeli i tytułowe all the bones się ziszcza 🙂 a Maren staje się modliszką, która odkrywa swój potencjał uwodzenia. Reasumując książka lepsza 😉
Nie wiem czy to tylko moja opinia, ale czułam pewną niekonsekwencje w scenariuszu. Chociaż film był cudownie wygrany, scenografia, montaż i reżyseria jest cudowna to nie jestem w stanie myśleć ciepło o tym filmie, bo nie poczułam tych uczuć i spojrzeń w słowach. Spodziewałam się czegoś więcej, może nawet spodziewałam się za dużo i rozczarowanie mnie dopadło. Wszystkim czytającym moje narzekanie i nie tylko wam życzę miłego dnia i miłego seansu.
Szczerze, ja wyszłam z wielkim meh. Zgadzam się w kwestiach montażowych, muzycznych, aktorskich. Ale fabularnie nie mam tam czego szukać, porównanie z Idaho to dla mnie totalna przepaść. Ten film jest ładny, ale czy wnosi coś nowego, nie sądzę. Pomijam inspiracje książka, ale wątek kanibalizmu został według mnie rzucony kompletnie bez sensu, na zasadzie niech to będzie coś reprezentującego jakiś rodzaj uzależnienia czy innego czynnika sprawiającego, że bohater jest na marginesie społecznym, ale żeby było dziwnie, oryginalnie i szokująco.
Ajajaj, kompletnie nie wiedziałam, o czym jest ten film, ale wiedziałam, że muszę go zobaczyć bo: REZNOR 🖤🖤🖤 Co prawda mógłby odkurzyć NIN i przystopować z muzyką filmową, no ale żadnej twórczości Miszczunia olać nie można. W każdym razie trochę sobie zaspojlowałam, bo nic nie wiedziałam o kanibalizmie. Wrócę tu do Waszego filmu po seansie ;)
Poszłam na premierę w Niemczech, na oryginalna wersję (zeby ich pokręciło z tym dubbingiem), to był czwartek wieczór. Bylo nas 4 osoby na sali. Poszłam, bo muzyka. Bo NIN I Trent Reznor & Atticus Ross forever. Oni sami bardzo chcieli współpracować z tym reżyserem i byli zahipnotyzowani filmem, a oglądali go bez muzyki...
"Romans nastolatków" >( "Z kanibalami" : ) "Miejscami się dłuży" >( "Lata 80. w Stanach w brzydszej odslonie, dobry montaż" : ) Obejrzę, ale zastanawiam się, czy i w jakim stopniu ten romans mnie wymęczy/zirytuje. Inne elementy skusily
Jeden z najmniej przyjemnych seansów, na którym byłam od lat. Prosta historyjka o poszukiwaniu siebie. Kanibalizm niczego tu nie wnosi a najzwyczajniej brzydzi.
byłam w szoku jak pięknie można połączyć miłość z kanibalizmem, film absolutnie hipnotyzujący, nie wiedziałam kiedy minęły te 2 godziny, Luca i obsada robi genialną robotę, do tego muzyka, scenografia, estetyka to coś wspaniałego, prawdopodobnie dla mnie topka tego roku
to ja sobie pohejtuje, a bo czemu nie. to znaczy nie w kwestii samego filmu a pana chalameta. gosc jest dla mnie ogromnym niewypalem. jeszcze pare lat temu byl 'najwiekszym z mlodych', a teraz jest po prostu chalametem, ktory gra chalameta z mina chalameta i dukaniem chalameta. cos co kiedys bylo dla mnie jego najwiekszym atutem, teraz stalo sie irytujaca maniera. jest dla mnie takim tomem hollandem, ktory zawsze gra spidermana (to znaczy nie ze chalamet gra spidermana tylko gra siebie, no wiecie o co chodzi, troszke zamieszalem, forgiveness plz). fenomenem jest dla mnie, ze obaj panowie caly czas postrzegani sa przez pryzmat swietnego aktorstwa (no timothee jednak bardziej). jak dla mnie, patrzac z perspektywy czasu i bogatszej proby, na ktorej moglem zbudowac swoje zdanie, pan timothee dostaje/ dobiera sobie (nie wiem na jakim poziomie postrzegane jest jego nazwisko w hollywood, ale zakladam ze w tym momencie raczej mozna go uznac za pozadane nazwisko w napisach koncowych) dobre role w dobrych fimach, ale aktorem jest takim se, no a przynajmniej nie pokazuje nic, co pozwoliloby mi zapamietac jego role na dluzszy czas. z jednego z najlpeszych, stal sie jednym z wielu i troche lamie mi to serduszko, no ale co zrobic, nie potrafie juz dluzej przekonywac siebie samego, ze patrze na goscia, ktory sam uniesie film. oczywiscie widzac jego nazwisko na plakacie nadal sprawdze taki film, mimo ze jego manieryzm bardziej mnie irytuje niz sklada rece do oklaskow, moze przyjdzie taki dzien ze bede musial odlepac swoje slowa (wtedy sie tu pojawie i to zrobie, pinky promise!) ale na razie reaguje juz tylko przewracaniem oczu.
Faktycznie coś z tymi kanibalami jest coś na rzeczy w tym roku. FRESH, serial o Dahmerze, na Twitterze przebąkują coś o 4 sezonie Hannibala , a teraz jeszcze to 0_0 Luca i Timothee znów razem, brakuje jedynie Armiego i jego...hmm...nietypowych upodobań, skoro jesteśmy w temacie
Widziałam mnóstwo filmów, nigdy tak dennego i beznadziejnego jak ten. Przy końcu już wręcz chciało mi się śmiać z żenująco niskiego poziomu. Całość troszkę ratuje Chalamet, ale niestety całego filmu nie uciągie. Dałam 3, i to uważam że jest za wysoka ocena.
Gdy wspomnieliście, że główna bohaterka ucieka z ojcem z powodu jej kanibalistycznego incydentu, to przypomniał mi się film, chyba francuski, w którym główna bohaterka pochodziła z kanibalistycznej rodziny i gdzie jej ojciec dawał się gryźć jej matce haha
SPOILER ALERT Wyszłam właśnie z seansu film moim Zdaniem bardzo słaby suspiria oraz call me by your name reprezentują totalnie inny(wyższy)poziom . Fabularnie film podobny go American Honey ,gdzie też mamy kino drogi dla nastolatków/wyrzutków Watek kanibalizmu rzucony dla efekciarstwa, obrzydliwy nie służący niczemu. Duża niekonsekwencja w wykreowanych postaciach, główna bohaterka niby ostrożna i kierująca się dobrem i brakiem chęci wyrządzania krzywdy (bystra i sprytna w zabijaniu jak twierdzi jej ojciec na taśmie) w pierwszych scena odgryza palec koleżance w obecności innych dwóch. Reszta kanibali to świry,nie są wielowymiarowi przedstawia się ich jednoznacznie jak wariatów. Watek z ojcem-krypto geja , po którym główna aktorka przeżywa załamanie ,bo zabiła ojca /głowę rodziny - bardzo słaby -nie jest widzom szkoda tej postaci. Postać babki ,która w jednym zdaniu ukrywa gdzie znajduje się matka bohaterki by następnie powiedzieć ,że skłamała - nie rozumiem Ten film fabularnie średnio się klei. Młoda para po ciężkich osobistych przejściach próbuje sobie ułożyć życie na nowo i nie udaje im się tylko dlatego,że wraca świr z przeszłości 🤦🏻♀️ spłycenie tematu po całości i owszem można interpretować to jako „demony przeszłości” a nie dobitnie w postaci udziału osób trzecich ,ale do mnie osobiście taka interpretacja nie przemawia.
Mi się ten film nie podobał, uważam też, że Timothée Chalamet gra zawsze tak samo, a bardzo go lubiłam w Call me by your name :/ Mam wrażenie, że niczego nowego nam nie pokaże. Ale to tylko moje zdanie
autorka książki pisała że to są ghule, nie kanibale. jak ktoś ma książkę to jakoś na końcu jest w podziękowaniach napisane. piszę nie po to żeby się czepiać xd tylko to jest bardziej do uwierzenia jak to są ghule xdd
A dlaczego nie? Gdy opowiadamy historie o zakochanych wampirach, to jest światowy hit, a kanibale to już jakiś problem? Hannibal Lecter też lubił sobie człowieka wsunąć na obiad. / Dawid
Kanibalizm wzbudza we mnie zainteresowanie ale lata 80 to bariera nie do przekroczenia dla mnie , odpadam. Po zwiastunach widzę głównego bohatera Diuny co też mnie nie przekonuje.
A mi się osobiście film niestety nie podobał. Tak jak powiedzieliście był za długi a jedną decyzją podjęta przez bohaterkę w 3 akcie filmu, który sprawił przeskok w czasie i nagły powrót bohaterów do siebie był bez sensu i tak nie potrzebny, że tylko mnie utwierdziło w tym, że jest to film za długi i za bardzo schematyczny. Faktycznie dobra realizacja ale to nie film dla wszystkich.
Uwielbiam Guadagnino ale z tego filmu wyszłam z kina. Moim zdaniem poziom obrzydliwości i przesycenia widza makabrycznymi obrazami przyćmiewa cała historię. Mam wrażenie, ze bez tych skrajnie brutalnych scen idea filmu jest schematyczna i nudna. Jedyny plus gra aktorska i muzyka. Szkoda..
Uwaga, potencjalny spoiler! . . . . . . . . . . Mnie się na przykład bardzo podobało to domknięcie po scenie finałowej. Powstała swoista kompozycja klamrowa dzięki scenie na wzgórzu, moment ochłonięcia po tym, czym nam reżyser "rzucił w twarz" pod koniec. Zarówno śmierć wiadomej osoby w wiadomy sposób, jak i blond warkoczyk.
To zależy od kina. Są takie, w których możesz być jedynym widzem i film wciąż zostanie wyemitowany, a są takie, które wymagają przynajmniej 2-4 osób na sali. / Dawid
@@sfilmowanitv Zaakceptujemy ten, zaakceptujemy i kolejne. To co następne? Romantyczny film o zoofilii, nekrofili, pedofilii? Żebyśmy spojrzeli na tych ludzi w pozytywnym świetle :/ tworzymy chory świat pokazując, że jest to ciekawe i akceptowalne
Filmów nie odbiera się w sposób dosłowny, to środek wyrazu, metafora, fikcja. Przecież nikt nie każe ci czuć empatii do kanibali w prawdziwym życiu xD / Dawid
Mocno trafione obsadzenie Chalameta w tej roli według mnie. Chłop po prostu nie umie być bad boyem wiarygodnie. Plus film po spotkaniu matki bohaterki gubi gdzieś kompletnie fabułę powracającą na 10 ostatnich minut? :/
Spoiler: ja mam taki problem: jak możliwe jest zjedzenie bones and all, to fizycznie niemożliwe tak myślę, a oni chodzą i zjadają całych ludzi, a dla kanibala zjedzenie kogoś do ostatniej kości to "moment przejścia", przecież człowiek nie rozgryzie kości, rozumiem kanibalizm jako metaforę wielu rzeczy, ale to mi się nie zgrywa XD
autorka książki pisała że to są ghule, nie kanibale. jak ktoś ma książkę to jakoś na końcu jest w podziękowaniach napisane. piszę nie po to żeby się czepiać xd tylko to jest bardziej do uwierzenia jak to są ghule xdd
To będzie absolutnie płytkie i niedojrzałe, może małoobiektywne, ale po prostu kocham Timotheego na ekranie. Uwielbiam patrzeć na ładnych ludzi. A on wygląda, jakby go sam Michał Anioł rzeźbił. 🤸♀️
Na szczęście jest też dobrym aktorem, więc można udawać że nie chodzi o urodę xD / Dawid
Doceniam szczerość - piękni aktorzy mają łatwiej, choć Chalamet w kontekście urodowym na mnie kompletnie nie działa, doceniam za bardzo dobre aktorstwo ...
Omg, scena jak tańczy do Kiss
Według mnie to on jest raczej brzydki (chociaż aktor świetny). Ma nieproporcjonalnie grubą szyję (może dlatego nosi te szaliczki), za krótką twarz, dziwny podbródek i odstające uszy. No ale co kto lubi.
@@estymat to pewnie przez to, że ma mimo wszystko trochę specyficzny typ urody ale to jest piękne bo pokazuje, że nie wszystkim musi podobać się ten sam typ i kanon urody
Ja bym także docenił reunion Timothe'go oraz Michaela Stuhlbarga, z relacji syn-ojciec na relację kanibal-kanibal, niezły przeskok :)
Wyleciało w montażu, ale zdecydowanie tak. Ten gość to człowiek-kameleon. / Dawid
Mi ten film bardzo się podobał, chociaż po wyjściu z seansu na AFF słyszałam różne zdania 😅
ten kanibalizm przełożyłam sobie na jakieś „zwykłe” uzależnienie w naszym świecie, żeby bardziej zrozumieć działanie bohaterów
Wczoraj byłem w kinie. Bardzo mi się podobało, choć absolutnie nie jest to film dla każdego, szczególnie dla bardziej wrażliwych osób. Technicznie - cudo. Muzyka, montaż, Reżyseria, wszystko jest świetne. Aktorsko też super, Rylance (!), debiutująca Taylor Rusell czy Thimothee, wypadają bardzo wiarygodnie, kapitalnie odegrane role. Historia, choć prosta, wciąga od pierwszej do ostatniej sceny. A pod względem budowy postaci, jest to absolutny majstersztyk.
Moim jedynym zarzutem jest przesadzona brutalność, która spowodowała że nie wrócę do tego filmu zbyt prędko, zdecydowanie można było pokazać subtelniej niektóre sceny. Ale ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, na razie u mnie jeden z filmów roku
Jest Timotej Szalamej, jestem ja w kinie.
Proste.
Pracuję w kinie, no zdarzały się już osoby, które wychodziły podczas seansu mówiąc, że nie mogą wysiedzieć xD Ja też należę do raczej wrażliwszych osób, więc niestety prawdopodobnie będę musiała sobie odpuścić seans, chociaż jestem bardzo ciekawa, jak ten pomysł został zrealizowany
u mnie na seansie też wyszły ze 3 osoby i ja sam o tym myślałam, ale to raczej dlatego ze się wynudziłem, a nie że scent były drastyczne czy coś
Mam ogromną nadzieję, że Armie Hammer nie zajawił Luci Guadagnino swoimi rzekomymi fetyszami (sado maso, gwałt, kanibalizm) podczas kręcenia Call Me By Your Name.
Bo wtedy Bones And All nabrało by zupełnie innego, niepokojącego wymiaru ;)
Generalnie moim zdaniem film dość jasno sugerował, iż oni wszyscy nie są kanibalami tylko jakimiś innymi bytami, które muszą żywić się ludzkim mięsem.
Odczuwałem tu trochę taki klimat jak w True Blood czy Doctor Sleep.
Przez co wątek kanibalizmu z automatu nie był dla mnie obrzydliwy i odpychający, a sam film potraktowałem jak romans coming of age zanurzony w horrorze.
Generalnie śliczny film, to chyba już standard u Guadagnino.
Sama historia spoko ale jakoś mnie główni bohaterowie specjalnie nie urzekli.
Wszystko stawało się moim zdaniem ciekawsze, kiedy wchodzili w interakcje z innymi.
Pozdrawiam
Żebyś się nie zdziwiła
@@ladywrld5863 żebym się nie zdziwił ;)
Piękne zdjęcia i zabiegi techniczne, fascynujące połączenie piękna i obrzydliwości, bardzo dobre aktorstwo (Rylance to jest mistrz!) i muzyka, ALE mimo wszystko trudno mi było się zaangażować w tę historię, przez co nawet nie chce mi się szczególnie myśleć o metaforach, jakie nosi na swoich barkach. Wiedząc jednak dokąd to wszystko zmierza film może zyska u mnie przy drugim seansie. Podobnie miałem przy "Call Me by Your Name", które za pierwszym razem trochę mnie zmęczyło, ale za drugim chłonąłem ten jego wakacyjny klimat.
Wspominaliście o uzależnieniach więc może zrobicie przegląd najlepszych filmów o uzależnieniach? Te filmy naprawdę pomagają w terapii. Wiem po sobie - 3 lata 2 miesiące bez alkoholu 😁
Brawo, oby jak najdłużej
@@elilittlething dziękuję
Po raz kolejny ostatnio, słuchając Was, mam taki duży niedosyt - jak to, już ??? Tak krótko ??? Ale dlaczemu ? Domyślam się, że uznaliście, że wszystko ważne zostało powiedziane, ale jeśli nożyczki montażowe mogły by się były nieco stępić na przyszłość, to będzie mi miło :) Co do filmu, kocham metodę Guadagnino, ale trochę obawiam turpistycznych elementów tego filmu, i Wasza recenzja mnie w tych obawach utwierdza ...
Powiem tak: poszłam na film w ciemno i myślałam że to będzie bardziej dramat i romans, teraz wyobraźcie sobie moje zdziwienie po scenie u koleżanki
Ale mimo wszystko film ciekawy, nie wiedziałam że film o kanibalach może wywołać tyle różnych emocji
Fajny to był film. Przyjemnie się oglądało wnętrza mieszkań w których byli, złażąca tapeta. Bohaterka podróżowała przez wiele stanów.
Czekałam na tę reckę 😍
Mi się bardzo podobał ten film ❤️ Już na tym etapie mogę śmiało powiedzieć, że Guadagnino jest moim ulubionym współczesnym reżyserem i jak nikt inny on przenosi widza do tych czasów i miejsc w których dzieje się akcja filmu. Suspiria to dla mnie tytuł nie do zdetronizowania i bardzo ważny, osobisty film, a Tamte dni, tamte noce trudno emocjonalnie przebić, ale to godny ich następca. Za Chalameta, przedziwnych i przefantastycznych aktorów drugoplanowych, Joy Division i podjęcie tak ciekawego tematu jak kanibalizm w tak nieoczywisty sposób - bardzo szanuję. I polecam serial Guadagnino zrealizowany dla HBO - We Are Who We Are, bo bardzo cicho o nim było, a moim zdaniem był również świetny. 😃
Serial leży na naszej kupce wstydu, ale na pewno kiedyś nadrobimy! :) / Dawid
@@sfilmowanitv Zazdroszczę, że jeszcze przed Wami, i że tak długo można prokrastynować obcowanie z takim Dobrem ;)
Też miałam wrażenie, że ten film kończył się co najmniej 3 razy. Ale ogólnie bardzo mi się podobał. Miałam też takie same odczucia, że gdyby wyciąć wątek kanibalizmu dalej byłby to dobry film. Podsumowując, nie pamiętam kiedy tak bardzo zgadzałam się z waszą opinią 😁
Ja byłam zahipnotyzowana tym filmem, niesamowite jest wszystko w tym filmie: reżyseria, gra aktorska, muzyka, scenografia i to, że całość skłoniła, nie tylko mnie, ale wiele innych widzów do empatii względem kanibali.
Spoilery
Kolejny raz oglądam film po przeczytaniu książki i muszę chyba odwrócić tą kolejność, bo po Gdzie śpiewają raki znów rozczarowanie. I to w obrębie zmian w fabule, które zatraciły sens książkowy, a nie wniosły żadnych innych ciekawych motywów. W książce bardzo istotnym elementem była relacja matki z córką, wątek rodzicielskiej odpowiedzialności/miłości. Dodam, że film odwraca kwestię płci bohaterów gdzie tylko się da...oryginalnie Maren jest wychowywana samotnie przez matkę, a poszukuje ojca, jedyną kobietą, którą zjada jest jej opiekunka, pierwsza ofiara, pozostałe posiłki to chłopcy, którzy popełniają błąd chcąc Maren poderwać, zbliżyć się z nią romantycznie/seksualnie i to jest jej reakcja na te doświadczenia i książka daje nam wgląd w jej myśli i przeżycia związane z tymi spotkaniami, a także rozterki po morderstwach, bo Maren książkowa ma wyrzuty sumienia na tyle wielkie, że prowadzące do celowego zagłodzenia się aż do poważnego zagrożenia życia. Wątek matki kochającej, dbającej i próbującej wypierać koszmar w jakim żyje, jej ucieczka, zaplanowana wcześniej jest dla dziewczyny szokiem i w pierwszej chwili podąża za matką i odnajduje ją, ale rezygnuje z ujawnienia się i dopiero wtedy decyduje o poszukiwaniach ojca. Wątek ten w zasadzie jest najciekawszym, a w filmie został okrojony to 5 początkowych minut i taśmy magnetofonowej, która opowiada Maren jej własne życie jakby dziewczyna doznała jakiejś amnezji i nie pamiętała niczego...dlaczego? Nie mam pojęcia...wątek Sully'ego też spłycony i ograbiony z głównego twistu, w książce poznajemy go jako pierwszego przewodnika dziewczyny, zjawiającego się znikąd w domu starszej kobiety, u której Maren nocuje korzystając z jej gościnności, babcia oczywiście żyje i nawiązuje relacje z Maren, a potem umiera we śnie i zostaje pożarta przez Sully'ego, Maren nawet się do niej nie zbliża z szacunku do niej, a Sully zdobywa jej zaufanie, bo twierdzi że żywi się tylko umarłymi. Maren ufa tej postaci niemal do samego końca i tylko Lee ma podejrzenia co do jego niejasnych motywów i tego, że co rusz natykają się na niego dziwnym trafem, jakby wiedział dokąd zmierzają. Rozwiązaniem jest ów twist, mianowicie Sully jest dziadkiem Maren, ojcem jej ojca, kanibalizm jest przekazywany z pokolenia na pokolenie jak choroba. Kolejną znaczącą zmianą jest właśnie finałowa scena, gdyż w książce romans między Maren, a Lee w zasadzie nie istnieje, kiełkuje może z lekka, ale "pierwszy raz" tych dwojga jest ostatnią nocą Lee na tym świecie, bo rano zostaje po nim tylko zapach w pościeli i tytułowe all the bones się ziszcza 🙂 a Maren staje się modliszką, która odkrywa swój potencjał uwodzenia. Reasumując książka lepsza 😉
Nie wiem czy to tylko moja opinia, ale czułam pewną niekonsekwencje w scenariuszu. Chociaż film był cudownie wygrany, scenografia, montaż i reżyseria jest cudowna to nie jestem w stanie myśleć ciepło o tym filmie, bo nie poczułam tych uczuć i spojrzeń w słowach. Spodziewałam się czegoś więcej, może nawet spodziewałam się za dużo i rozczarowanie mnie dopadło. Wszystkim czytającym moje narzekanie i nie tylko wam życzę miłego dnia i miłego seansu.
Właśnie wyszedłem z kina, a tu recenzja
Szczerze, ja wyszłam z wielkim meh. Zgadzam się w kwestiach montażowych, muzycznych, aktorskich. Ale fabularnie nie mam tam czego szukać, porównanie z Idaho to dla mnie totalna przepaść. Ten film jest ładny, ale czy wnosi coś nowego, nie sądzę. Pomijam inspiracje książka, ale wątek kanibalizmu został według mnie rzucony kompletnie bez sensu, na zasadzie niech to będzie coś reprezentującego jakiś rodzaj uzależnienia czy innego czynnika sprawiającego, że bohater jest na marginesie społecznym, ale żeby było dziwnie, oryginalnie i szokująco.
Ajajaj, kompletnie nie wiedziałam, o czym jest ten film, ale wiedziałam, że muszę go zobaczyć bo: REZNOR 🖤🖤🖤 Co prawda mógłby odkurzyć NIN i przystopować z muzyką filmową, no ale żadnej twórczości Miszczunia olać nie można. W każdym razie trochę sobie zaspojlowałam, bo nic nie wiedziałam o kanibalizmie. Wrócę tu do Waszego filmu po seansie ;)
Poszłam na premierę w Niemczech, na oryginalna wersję (zeby ich pokręciło z tym dubbingiem), to był czwartek wieczór. Bylo nas 4 osoby na sali.
Poszłam, bo muzyka. Bo NIN I Trent Reznor & Atticus Ross forever. Oni sami bardzo chcieli współpracować z tym reżyserem i byli zahipnotyzowani filmem, a oglądali go bez muzyki...
Zaczynam oglądać, życzę wam miłego wieczoru 😁
"Romans nastolatków" >(
"Z kanibalami" : )
"Miejscami się dłuży" >(
"Lata 80. w Stanach w brzydszej odslonie, dobry montaż" : )
Obejrzę, ale zastanawiam się, czy i w jakim stopniu ten romans mnie wymęczy/zirytuje. Inne elementy skusily
Jeden z najmniej przyjemnych seansów, na którym byłam od lat. Prosta historyjka o poszukiwaniu siebie. Kanibalizm niczego tu nie wnosi a najzwyczajniej brzydzi.
Wiem jak zrecenzowac ten film w 3 slowach: "Pokoj, milosc, kanibalizm"
8:45 dziękuję, po prostu roześmiałam się do łez XDDDD
Nie wierzę że został tutaj zmarnowany potencjał na kanibalowe love
Jak widać woleliśmy nawiązanie do "Urodzonych morderców" ;) /A.
A ja mam duży apetyt na ten film!
byłam w szoku jak pięknie można połączyć miłość z kanibalizmem, film absolutnie hipnotyzujący, nie wiedziałam kiedy minęły te 2 godziny, Luca i obsada robi genialną robotę, do tego muzyka, scenografia, estetyka to coś wspaniałego, prawdopodobnie dla mnie topka tego roku
"Ręka noga mózg na ścianie oko na widelcu"
bardzo zachecajaca recenzja....!
Nowa recenzja🤩 cudownie!
to ja sobie pohejtuje, a bo czemu nie. to znaczy nie w kwestii samego filmu a pana chalameta. gosc jest dla mnie ogromnym niewypalem. jeszcze pare lat temu byl 'najwiekszym z mlodych', a teraz jest po prostu chalametem, ktory gra chalameta z mina chalameta i dukaniem chalameta. cos co kiedys bylo dla mnie jego najwiekszym atutem, teraz stalo sie irytujaca maniera. jest dla mnie takim tomem hollandem, ktory zawsze gra spidermana (to znaczy nie ze chalamet gra spidermana tylko gra siebie, no wiecie o co chodzi, troszke zamieszalem, forgiveness plz). fenomenem jest dla mnie, ze obaj panowie caly czas postrzegani sa przez pryzmat swietnego aktorstwa (no timothee jednak bardziej). jak dla mnie, patrzac z perspektywy czasu i bogatszej proby, na ktorej moglem zbudowac swoje zdanie, pan timothee dostaje/ dobiera sobie (nie wiem na jakim poziomie postrzegane jest jego nazwisko w hollywood, ale zakladam ze w tym momencie raczej mozna go uznac za pozadane nazwisko w napisach koncowych) dobre role w dobrych fimach, ale aktorem jest takim se, no a przynajmniej nie pokazuje nic, co pozwoliloby mi zapamietac jego role na dluzszy czas. z jednego z najlpeszych, stal sie jednym z wielu i troche lamie mi to serduszko, no ale co zrobic, nie potrafie juz dluzej przekonywac siebie samego, ze patrze na goscia, ktory sam uniesie film. oczywiscie widzac jego nazwisko na plakacie nadal sprawdze taki film, mimo ze jego manieryzm bardziej mnie irytuje niz sklada rece do oklaskow, moze przyjdzie taki dzien ze bede musial odlepac swoje slowa (wtedy sie tu pojawie i to zrobie, pinky promise!) ale na razie reaguje juz tylko przewracaniem oczu.
a propos romansu z kanibalami Fresh warto obejrzeć.
Mogli zatrudnić Armiego Hammera xddd
Faktycznie coś z tymi kanibalami jest coś na rzeczy w tym roku. FRESH, serial o Dahmerze, na Twitterze przebąkują coś o 4 sezonie Hannibala , a teraz jeszcze to 0_0 Luca i Timothee znów razem, brakuje jedynie Armiego i jego...hmm...nietypowych upodobań, skoro jesteśmy w temacie
Widziałam mnóstwo filmów, nigdy tak dennego i beznadziejnego jak ten. Przy końcu już wręcz chciało mi się śmiać z żenująco niskiego poziomu. Całość troszkę ratuje Chalamet, ale niestety całego filmu nie uciągie. Dałam 3, i to uważam że jest za wysoka ocena.
Gdy wspomnieliście, że główna bohaterka ucieka z ojcem z powodu jej kanibalistycznego incydentu, to przypomniał mi się film, chyba francuski, w którym główna bohaterka pochodziła z kanibalistycznej rodziny i gdzie jej ojciec dawał się gryźć jej matce haha
O boże 😅😮
SPOILER ALERT
Wyszłam właśnie z seansu film moim
Zdaniem bardzo słaby suspiria oraz call me by your name reprezentują totalnie inny(wyższy)poziom .
Fabularnie film podobny go American Honey ,gdzie też mamy kino drogi dla nastolatków/wyrzutków
Watek kanibalizmu rzucony dla efekciarstwa, obrzydliwy nie służący niczemu. Duża niekonsekwencja w wykreowanych postaciach, główna bohaterka niby ostrożna i kierująca się dobrem i brakiem chęci wyrządzania krzywdy (bystra i sprytna w zabijaniu jak twierdzi jej ojciec na taśmie) w pierwszych scena odgryza palec koleżance w obecności innych dwóch. Reszta kanibali to świry,nie są wielowymiarowi przedstawia się ich jednoznacznie jak wariatów.
Watek z ojcem-krypto geja , po którym główna aktorka przeżywa załamanie ,bo zabiła ojca /głowę rodziny - bardzo słaby -nie jest widzom szkoda tej postaci.
Postać babki ,która w jednym zdaniu ukrywa gdzie znajduje się matka bohaterki by następnie powiedzieć ,że skłamała - nie rozumiem
Ten film fabularnie średnio się klei.
Młoda para po ciężkich osobistych przejściach próbuje sobie ułożyć życie na nowo i nie udaje im się tylko dlatego,że wraca świr z przeszłości 🤦🏻♀️ spłycenie tematu po całości i owszem można interpretować to jako „demony przeszłości” a nie dobitnie w postaci udziału osób trzecich ,ale do mnie osobiście taka interpretacja nie przemawia.
Mi się ten film nie podobał, uważam też, że Timothée Chalamet gra zawsze tak samo, a bardzo go lubiłam w Call me by your name :/ Mam wrażenie, że niczego nowego nam nie pokaże. Ale to tylko moje zdanie
Romans z kanibalami? Czy chodzi o Hannibala?
👍
autorka książki pisała że to są ghule, nie kanibale. jak ktoś ma książkę to jakoś na końcu jest w podziękowaniach napisane. piszę nie po to żeby się czepiać xd tylko to jest bardziej do uwierzenia jak to są ghule xdd
Zwał jak zwał, ale kanibalizm nie jest im obcy :D / Dawid
Dla mnie Taylor Russell kradnie ten film po całości
👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍
Pytanie numer jeden czy powinny w ogóle istnieć takie filmy.
A dlaczego nie? Gdy opowiadamy historie o zakochanych wampirach, to jest światowy hit, a kanibale to już jakiś problem? Hannibal Lecter też lubił sobie człowieka wsunąć na obiad. / Dawid
@@sfilmowanitv panie. wampiry nie istnieja. kanibale tak. :)
A film fabularny opowiada fikcyjną historię, to nie dokument. :) / Dawid
Kocham Chalameta, ale w tym filmie grał siebie, a film był okropnie nudny i pozbawiony treści
A no można nie lubić Chalameta.
Kanibalizm wzbudza we mnie zainteresowanie ale lata 80 to bariera nie do przekroczenia dla mnie , odpadam. Po zwiastunach widzę głównego bohatera Diuny co też mnie nie przekonuje.
wsunęłam ten film na raz
Odrażające
Cześć wam, planujecie może recenzje Wednsday?
Jest już nagrana, montujemy :> / Dawid
@@sfilmowanitv Cuuuuudo 😍 pozdrawiam.
A mi się osobiście film niestety nie podobał. Tak jak powiedzieliście był za długi a jedną decyzją podjęta przez bohaterkę w 3 akcie filmu, który sprawił przeskok w czasie i nagły powrót bohaterów do siebie był bez sensu i tak nie potrzebny, że tylko mnie utwierdziło w tym, że jest to film za długi i za bardzo schematyczny. Faktycznie dobra realizacja ale to nie film dla wszystkich.
Uwielbiam Guadagnino ale z tego filmu wyszłam z kina. Moim zdaniem poziom obrzydliwości i przesycenia widza makabrycznymi obrazami przyćmiewa cała historię. Mam wrażenie, ze bez tych skrajnie brutalnych scen idea filmu jest schematyczna i nudna. Jedyny plus gra aktorska i muzyka. Szkoda..
Czy mogłabyś podać przykład takich brutalnych scen? Zastanawiam się czy wytrzymam na nim xd
Uwaga, potencjalny spoiler!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Mnie się na przykład bardzo podobało to domknięcie po scenie finałowej. Powstała swoista kompozycja klamrowa dzięki scenie na wzgórzu, moment ochłonięcia po tym, czym nam reżyser "rzucił w twarz" pod koniec. Zarówno śmierć wiadomej osoby w wiadomy sposób, jak i blond warkoczyk.
Ile minimum biletów musi być sprzedane by kino wyświetliło film ?
To zależy od kina. Są takie, w których możesz być jedynym widzem i film wciąż zostanie wyemitowany, a są takie, które wymagają przynajmniej 2-4 osób na sali. / Dawid
@@sfilmowanitv
Miałem na myśli cinema city lub multikino. Widzę online, że wykupiony jest jeden bilet, ja będę drugi. I co, jechać ?
Musisz zapytać u źródła :D / Dawid
@@sfilmowanitv
Problem w tym, że u źródła to ja się wstydzę zapytać. W końcu się przełamie ale to jeszcze nie ten czas.
@@wnuczekweterynarza2392 ja byłam kiedyś sama na seansie w Multikinie 🙂
Promowanie chorych filmów, bo ciągle potrzebujemy mocniejszych emocji. Jak dla mnie to powinni zakazać takich filmów i wypchać je do darknetu.
Twierdzenie, że film jest chory, bo opowiada o niewygodnym temacie. Jeszcze narzucaj cenzurę, pewnie, zdrowe podejście :D / Dawid
@@sfilmowanitv Zaakceptujemy ten, zaakceptujemy i kolejne. To co następne? Romantyczny film o zoofilii, nekrofili, pedofilii? Żebyśmy spojrzeli na tych ludzi w pozytywnym świetle :/ tworzymy chory świat pokazując, że jest to ciekawe i akceptowalne
Filmów nie odbiera się w sposób dosłowny, to środek wyrazu, metafora, fikcja. Przecież nikt nie każe ci czuć empatii do kanibali w prawdziwym życiu xD / Dawid
@@walkiri zgadzam się. Powolne przesuwanie granicy tolerancji.
@@walkiri zgadzam się.
Ja nie lubię Chalameta!
Mocno trafione obsadzenie Chalameta w tej roli według mnie. Chłop po prostu nie umie być bad boyem wiarygodnie. Plus film po spotkaniu matki bohaterki gubi gdzieś kompletnie fabułę powracającą na 10 ostatnich minut? :/
Ajjj, nie ładnie tak się śmiać z Johnnego Deppa.
Nikt się nie śmieje :> / Dawid
Spoiler:
ja mam taki problem: jak możliwe jest zjedzenie bones and all, to fizycznie niemożliwe tak myślę, a oni chodzą i zjadają całych ludzi, a dla kanibala zjedzenie kogoś do ostatniej kości to "moment przejścia", przecież człowiek nie rozgryzie kości, rozumiem kanibalizm jako metaforę wielu rzeczy, ale to mi się nie zgrywa XD
autorka książki pisała że to są ghule, nie kanibale. jak ktoś ma książkę to jakoś na końcu jest w podziękowaniach napisane. piszę nie po to żeby się czepiać xd tylko to jest bardziej do uwierzenia jak to są ghule xdd
@@conamsiewydaje2729 dziękuję za info!