Gdy na ramiączku zwiśnie kostium Twój stylowy Kiedy perukę w białe loki ma się z głowy Gdy włożysz szlafrok a lignina z wazelina Sprawi ze z twarzy twej jaskrawe barwy spłyną Gdy inspicjentka sympatyczna ale smutna powie Dziękuje Państwu bardzo i do jutra Pomysł na siebie z ciężkiej głowy czas wygrzebać I wyjść dla artystów wyjściem I wtedy trzeba zagrać siebie Czemu na te role wybrzydzasz Czemu tak bardzo się boisz Zagrać siebie W tym teatrze jednego widza Który tworzymy we dwoje Czy iść na żywioł czy grać intelektualnie Żeby nie skłamać żeby wypaść naturalnie Grać własnym tekstem czy na suflerze się oprzeć A gdy się oprzeć najpierw skąd go wziąć By dobrze zagrać siebie Tak prawdziwie słuchać partnera Tak patrzeć w oczy kochane Żeby poczuć ze tu właśnie Ze tu i teraz to było dobrze zagrane Nieraz mi pamięć przypomina świtem bladym Te profesorskie teatralne szkolne rady Improwizacja zagadnienie to nie błahe Najlepsza bywa gdy wykujesz ja na blachę Tak zwaną naturalność trzeba grać najbardziej Ale ja proszę ty miej rady te we wzgardzie Bo wiem ze marzysz ty do dzisiaj marzysz Ostro że możesz zejść ze sceny i I po prostu zagrać siebie Rolę piękna rolę szalona Zagrać bez lęku radośnie Zagrać siebie Nim kompleksów gąszcz niezmierzony Nagle dookoła wyłoni się Nie myśleć wcale jakiej imać się konwencji Nie doszukiwać motywacji konsekwencji W słuszność w jedyność swej koncepcji święcie wierzyć Choć raz choć raz dziewczyno coś takiego warto przeżyć I zagrać siebie Tak powiedzieć tych parę wierszy by on zrozumiał choć trochę ze go kochasz
Odkąd dostąpiłam radości usłyszenia tej piosenki (a także kilku innych) na żywo podczas ,,Artur Barciś Show", słuchanie jej z komputera nie daje już takiej przyjemności...
Gdy na ramiączku zwiśnie kostium Twój stylowy
Kiedy perukę w białe loki ma się z głowy
Gdy włożysz szlafrok a lignina z wazelina
Sprawi ze z twarzy twej jaskrawe barwy spłyną
Gdy inspicjentka sympatyczna ale smutna powie
Dziękuje Państwu bardzo i do jutra
Pomysł na siebie z ciężkiej głowy czas wygrzebać
I wyjść dla artystów wyjściem
I wtedy trzeba zagrać siebie
Czemu na te role wybrzydzasz
Czemu tak bardzo się boisz
Zagrać siebie
W tym teatrze jednego widza
Który tworzymy we dwoje
Czy iść na żywioł czy grać intelektualnie
Żeby nie skłamać żeby wypaść naturalnie
Grać własnym tekstem czy na suflerze się oprzeć
A gdy się oprzeć najpierw skąd go wziąć
By dobrze zagrać siebie
Tak prawdziwie słuchać partnera
Tak patrzeć w oczy kochane
Żeby poczuć ze tu właśnie
Ze tu i teraz to było dobrze zagrane
Nieraz mi pamięć przypomina świtem bladym
Te profesorskie teatralne szkolne rady
Improwizacja zagadnienie to nie błahe
Najlepsza bywa gdy wykujesz ja na blachę
Tak zwaną naturalność trzeba grać najbardziej
Ale ja proszę ty miej rady te we wzgardzie
Bo wiem ze marzysz ty do dzisiaj marzysz
Ostro że możesz zejść ze sceny i
I po prostu zagrać siebie
Rolę piękna rolę szalona
Zagrać bez lęku radośnie
Zagrać siebie
Nim kompleksów gąszcz niezmierzony
Nagle dookoła wyłoni się
Nie myśleć wcale jakiej imać się konwencji
Nie doszukiwać motywacji konsekwencji
W słuszność w jedyność swej koncepcji święcie wierzyć
Choć raz choć raz dziewczyno coś takiego warto przeżyć
I zagrać siebie
Tak powiedzieć tych parę wierszy by on zrozumiał choć trochę ze go kochasz
Odkąd dostąpiłam radości usłyszenia tej piosenki (a także kilku innych) na żywo podczas ,,Artur Barciś Show", słuchanie jej z komputera nie daje już takiej przyjemności...