Największy Whataboutism ever. Podmiot: Źle mi/źle się czuję/Nie smakuje mi to jedzenie/nie podoba mi się tu Protekcjonalny Rozmówca: Dzieci w afryce majo gorzej.
Raczej nie, bo whataboutism to odpowiedź na zarzut, a nie zarzut sam w sobie. W sensie ja Ci zarzucam, że robisz X, a Ty na to „A co z moim sąsiadem, który też robi X?”
@@Benibikey Nie, to nie moja wina, ty masz mi odzyskać ten rower, ja jestem biedną ofiarę gwał... pardon, okradzenia, a rowera nie będę przypinał, ty mi go przypinał, moge zostawiac nieprzypięty, w nocy, w podłej dzielnicy.
nigdy nie zapomnę, jak kilka lat temu na plaży powiedziałam do ojczyma: "jestem głodna, dlaczego nie pójdziemy czegoś zjeść?". I usłyszałam argumenty w stylu: "ale w Afryce to bez przerwy głodują" oraz "ale muzułmanie to mają ramadan raz w roku i nic nie jedzą do zachodu słońca". Najwyraźniej uznał to za bardzo zabawne.
Podobnie jest, gdy rozmowa dotyczy gwałtów/molestowania kobiet. Zawsze znajdzie się jakiś facet (bo zazwyczaj mężczyźni wyskakują z takimi tekstami), który zacznie krzyczeć "hurr durr, menszysn tesz gwałco!!!!". Tak jakby dyskusja o problemach kobiet w jakiś sposób marginalizowała problemy mężczyzn. Strasznie to irytujące. A film jak zwykle w punkt :)
Tylko widzisz, sami "zainteresowani" jakoś nigdy nie rozpoczynają dyskusji na ten temat. Potrafią tylko przyjść, rozkręcić aferę, że "O NICH NIKT NIE MÓWI" i sobie pójść. Więc może zamiast się czepiać, gdy kobiety głośno mówią o swoje krzywdzie, sami zaczęliby mówić o swoich problemach? Sorry, ale kobiety tego za nich nie zrobią. Pomijam, że większość z tych gości ma gdzieś molestowanych mężczyzn, po prostu mają ból dupy gdy dyskusja nie kręci się wokół ich płci (albo kręci, ale oni są tymi "złymi").
A wiesz dlaczego się porusza ten problem? Bo kobiety w tym względzie mają szereg instrumentów prawnych i instytucjonalnych, by się bronić przed gwałtami i molestowaniem. Mężczyźni takich instrumentów nie mają. W sądach i na policji nadal pokutują stereotypy, wedle których gwałt na mężczyźnie to "seks-niespodzianka". I niestety tak, dyskusja o gwałtach na mężczyznach i innych formach ich dyskryminowania jest marginalizowana. Poczytaj o Erin Pizzey, która została zmieszana z błotem przez feministki, ponieważ w latach 70-tych ośmieliła się otworzyć ośrodek pomocy dla ofiar przemocy domowej. Oczywiście z powodu tego, że ośrodek ten był dla mężczyzn (wcześniej Pizzey otworzyła ośrodek dla kobiet, co spotkało się z gorącym wsparciem tych samych feministek). Konwencja antyprzemocowa autorstwa Rady Europy również podkreśla, że ofiarami mogą być tylko kobiety. Stąd własnie pytanie "A co z mężczyznami?". Bo wszyscy po prostu zamykają oczy na ten problem, jak się domyślam z powodów ideologicznych.
Bo dokładnie tak jest, że dyskusja o problemach kobiet marginalizuje mężczyzn, to jest jej sedno. Z choinki się urwałeś...? A mężczyźni nie zaczynają nigdy dyskusji o swoich problemach właśnie dlatego, że nikogo one by nie obeszły. Stąd tylko irytacja grzaniem problemów kobiet i odpowiedzi typu a nas też to dotyczy, które są marne, bo właśnie nie na tym polegają problemy mężczyzn, że ich też dotyczą problemy kobiet.
Nie wiedziałam, że to się tak nazywa. Niestety to jeden z najczęstszych elementów "dyskusji" w Internecie. W sumie nie tylko w necie, bardzo wiele ludzi tak odpycha od siebie różne uwagi. Nie cierpię takiej argumentacji. To też takie wybielenie siebie, próba zmiany tematu i kierunku oskarżeń, to jak powiedzieć "ok, jestem debilem i złym człowiekiem, ale sąsiad jest gorszy, więc w sumie odwalcie się ode mnie".
Znaczy dyskryminacja białych na bronksie czy dyskryminacja mężczyzn w pewnych sprawach to są istotne problemy, oczywiście powinno się je rozwiązywać, ale to nie może być argument który usprawiedliwia inną dyskryminacje.
No właśnie problem w tym, że jest to tak traktowane, nawet jeśli ktoś ma dobrą wolę. Mnie ludzie nazywają "seksistą i mizoginem", bo piszę, że nie zawsze kobiety są ofiarami, często są też mężczyźni. Stereotypy płciowe są silne, a feministki zamiast z nimi walczyć, podkreślają je stosując mizoandryczną narracje. Czyż założeniem feminizmu nie była walka ze stereotypami?
@@meskigos4617 Widzę, że na własnej skórze zaczynasz odczuwać skutki kreciej roboty określonych kół, co nie? Bo dzisiaj trudno jest powiedzieć COKOLWIEK, żeby nie obrazić jakiejś mniejszości :o) Więc pozwól, że przedstawię Ci mój punkt widzenia oparty na lekturach, filmach, a przede wszystkim na własnych kilkudziesięcioletnich obserwacjach. Zacznę od odpowiedzi na postawione pytanie: Niby była. Ale pomalutku jedne stereotypy zastąpiono innymi stereotypami! Feministki to jedna z sekt założonych i utrzymywanych przez marksistów kulturowych, więc to nie one decydują, z czym i z kim mają w tym sezonie walczyć. A przecież są całe obszary, gdzie kobieta jest dyskryminowana i poniżana, a mimo to feministki NIGDY odkąd pamiętam, (a pamiętam trochę...) nawet się nie zająknęły i założę się, że nigdy się nie zająkną... Mam na myśli prostytucję i przemysł porno. Przecież nic nie ukazuje poniżenia kobiety tak drastycznie, jak pornografia, gdzie kobieta sprowadzona jest do dzbana na spermę!!!! Czy feministki tego nie widzą??? Widzą, widzą, może nawet niektóre po cichu chciałyby coś zrobić, ale żadna się nie odważy. A czemu? To proste - udziałowcami w największych pornostudiach są często ci sami marksiści kulturowi po "szkole frankfurckiej", którzy wysyłają je na te różne manify czy antify i dyktują im obiekty do oprotestowywania. A te obiekty i cele, tak się zawsze dziwnie składa, że mają związek z kościołem katolickim, który jest jedyną siłą, jaka może zatrzymać ich w obłędnym Marszu Przez Instytucje. A celem tego marszu jest rozbicie i zaoranie zastanego ładu i zastąpienie go swoimi wydumanymi modelami NWO. Zwyczajnie, jak to bolszewicy. Nie oni pierwsi chcieli wyzwolić ludzkość od różnych opresji. Było już kiedyś takich dwóch, jeden Niemiec, drugi Gruzin - liczby "wyzwolonych" idą w setki milionów!!! A zauważyłeś może, że ostatnio jakby przycichły? Jakoś nie słyszę o nowych imprezach feministycznych. I chyba wiem, dlaczego. Bo te czerwone politkuki znalazły sobie nowy obiekt do '"wyzwalania". Teraz wyzwalają lgbt, na to kładzie się obecnie największy nacisk. Nie zdziwię się, jeśli za parę lat zostanie wprowadzony nakaz noszenia w miejscach publicznych tęczowej flagi. I to przez WSZYSTKICH, nie tylko lgbt!!! Śmiejesz się?? To się śmiej. Jeszcze możesz.... :o) Mam nadzieję, że wystarczająco logicznie i przekonywująco pokazałem te mechanizmy, a jak nie, to zapraszam do dyskusji. Pozdro.
Poprawnie po polsku zjawisko które opisałeś to amplifikująca funkcja pytania :D I należy do chwytów w dyskursie, polecam "Erystykę" Schopenhauera. Wybieg który prawnicy i politycy mają opanowany do perfekcji, chociaż dyskusja zaczyna się robić nieprzyjemna kiedy wiesz, że stosują na tobie ten chwyt.
Wspomniane przez Ciebie "sztuczki" mogą być nieskuteczne, jeśli rozmowa jest między ludźmi z tego samego środowiska, a tak jest najczęściej. Natomiast większość tzw. ludzi prostych wyczuje intuicyjnie, że jest robiony w trąbę, chociaż nie potrafi "po imieniu" nazwać zastosowanej metody. Pozdro.
Oczywiście, że właściwe kładzenie akcentów na to kto co zrobił w jakim stopniu jest istotne i to w dodatku istotne nie dla oponentów ale dla samego tego problemu. Jeżeli 10 ludzi brało udział w pobiciu ale jeden nie zrobił prawie nic a 3 innych zatłukło na śmierć, a my gadamy ciągle i ciągle o tym jednym, to jest to niesamowicie szkodliwe z punktu widzenia właśnie samego tego pobitego i jego bliskich a nie tego "biednego" jednego. Tak samo mówienie o rasiźmie w jednym miejscu gdy w innym jest go 10 razy więcej jest niesamowicie szkodliwe dla sprawy antyrasizmu. Ale nie dla sprawy antyrasistów i w tym sensie autora rozumiem, bo on jest właśnie takim akademickim NGOsowskim lewakiem, który się wozi na takich sprawach i któremu jest na rękę to żeby nie trzeba było ich rozpatrywać skutecznie analizując jak rozkładać siły. Rasizm - walczymy. I jest fajnie. Podobnie jest z kwestią wysokości "wyników", żeby ocenić dane zjawisko, trzeba wiedzieć, jakiego odczytu byśmy się w danych warunkach spodziewali a jaki mamy. Gdy ktoś mówi, że 100 000 nazistów przeszło przez stolicę i 5 krzyczało 2 agresywne hasła, to mogę odpowiedzieć, że 99995 nie krzyczało tych 2 haseł a 100 000 nie krzyczało również milionów innych a także nie spaliło żadnego samochodu, nie pomalowało żadnego przystanku. Albo powiedzieć zobacz jak na demonstracjach we Francji płonie po kilka tysięcy samochodów niezależnie od tego, kto demonstruje. A już przykład z homoseksualistami kuriozalny, autor sam stosuje wataboutism, ktoś mu wyjeżdża z dyskryminacją hetero a ten, że przecież homoseksualiści. hahaha Czyli podsumowóją: po prostu tylko ja mam prawo mówić, w dodatku tylko ja decyduję jaka jest płaszczyzna w danej kwestii jest istotna.
A u was Murzynów biją! - sofizmat polegający na odpowiedzi krytyką w nowym obszarze dyskusji, zwykle słabo, aczkolwiek w jakiś sposób powiązany z obecnym. Nazwany na podstawie dowcipu o komputerze chwalącym Związek Radziecki, który na niewygodne pytania odpowiadał "a w USA Murzynów biją!" (w odniesieniu do samosądów nad czarnoskórymi Amerykanami na Południu USA).
th-cam.com/video/Tl1lDWRPQPM/w-d-xo.html Bardzo podoba mi się argument: Nikt podczas akcji wspierającej walkę z rakiem piersi nie krzyczy: "A co z gruźlicą? Ona też jest groźna".
Nie no, nie dooglądałem do końca a tam autor w swoim zarozumialstwie przeszedł sam siebie. Jak kobieta mi powie, że "dyskryminuję kobiety", to nie mogę jej wytknąć jak ona mnie "dyskryminuje", tylko muszę jednocześnie pozwolić się i dyskryminować i jeszcze raz pozwolić się dyskryminować roszczeniami z oskarżania mnie o dyskryminację, a te oba mam przełknąć dlatego, że to ja jestem dyskryminującym. Autor chyba jest tak bezdenny w swoim zarozumialstwie że nie zauważa, że sam tworzy błąd poznawczy w swojej analizie błędów poznawczych.
Na fb nie do końca rozumiałam o co ci chodzi, ale już ogarniam, dziękuję. Co do tej dyskryminacji - mam wrażenie że jest cała rzesza ludzi, którzy marzą o tym, żeby być dyskryminowani. Nie wiedzą jak to jest, więc tylko czekają aż ich jakiś czarny pobije, żeby móc opowiadać jak to biali są biedni i uciśnieni. Jak to bardzo inne rasy są uprzywilejpwana i w dupach im się od tej równości poprzewracało. Tak bardzo nienawidzę takich komentarzy.
Ciekawe, że Ci wszyscy krytycy wataboutismu nigdy jako przykładu nie podają sytuacji, w której im zarzuca coś ktoś kto ma pod tym samym względem więcej za uszami, a oni NIE odpowiadają, ale "przecież to ty... to i tamto". Ciekawe też, że każdy błąd poznawczy czy technika manipulacji musi się na czymś zasadzać, musi być jakiś powód tego, że ludzie się na niego/nią łapią, który wskazany im od razu ów błąd poznaczy czy manipulację im neutralizuje. Tymczasem słysząc o wataboutismie nadal nie uważam, by miał prawo mi jakiś hipokryta coś wypominać. Bo jeżeli ma, to ja mogą odpowiedzieć: OK. jak chcesz to postąpię 5 razy gorzej, przegonię cię i ja ci zadam to samo pytanie a ty nie odpowiadaj wataboutismem. Mam wrażenia, że ten wataboutism to wymyślili ludzie, którzy są tak fanatyczni, że uważają, że tylko oni mają prawo wszystko oceniać a nikt im nie ma prawa odpowiedzieć.
"Whataboutism" (jako samo słowo / termin) bardziej pasuje mi do motywu, o którym opowiadałeś tutaj watch?v=EyuVOa2PUck (Lans na niewiedzę). Z początku myślałam, że znowu powtórka z rozrywki będzie. To co jest tutaj opisywane to bym tak podciągnęła do "odwracania kota ogonem".
A co w sytuacji, gdy zwróciłbym komuś uwagę na zachowanie X, a adresat wypowiedzi powiedziałby coś w stylu: „Gdyby wszyscy tak jak ja X’owali, to świat byłby lepszy!” To też podchodzi pod ten termin?
Tego właśnie uczą filmy pornograficzne - "Najlepiej zwalić na kogoś" ;D. W sumie też pierwszy raz słyszę to pojęcie, ale na początku myślałem, że chodzi o ludzi, którzy na każdy zarzut odpowiadają "I co z tego?", "I co z tym zrobisz?". Ci też są wkur...jący.
Też wklejam link do tego filmu. Ciągle. Ostatnio wczoraj, kiedy zobaczyłem reakcję na nową politykę Facebooka ograniczającą treści rasistowskie. Spadłem z krzesła czytając "ciekawe czy jak białych obrażają, to też tak reagują".
@Bartłomiej Jończy Mam nadzieję, że się nie potłukłeś przy spadaniu, ale myślę, że musiałeś mieć takie przygody wcześniej, skoro mówisz to, co mówisz... Sorry, to było "argumentum ad personam", czyli - brzydka rzecz. :o) Podany przez Ciebie przykład nie do końca jest adekwatną ilustracją whatsaboutismu. Bo czy istota problemu nie leży czasem gdzie indziej? Dziwisz się, że ktoś napisał: - "ciekawe czy jak białych obrażają, to też tak reagują?" Pozwól, że zapytam: - No właśnie! Ciekawe, czy też tak reagują? Bo chyba jednak NIE REAGUJĄ !!! Białych MOŻNA obrażać! Gej MOŻE wymyślać zwolennikowi prawicy od faszystów i homofobów! Na lewicowym profilu MOŻNA bluzgać pod adresem ludzi o choćby trochę konserwatywnych poglądach! I fejzbuk, mimo zgłaszania, NIE REAGUJE! (Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że - wiadomo, kto jest szefem fb - ŻYD!! :o) Czy czasem termin whataboutism nie jest nadużywany przez zwykłych hipokrytów? Bo czym innym jest modne ostatnio oskarżanie np. Polaków o rasizm padające z ust np. Niemca? A Ciebie nie wku*****ją takie modne ostatnio zarzuty? Jeśli mi powiesz, że - tak, to słuszne, bo Polacy rzeczywiście SĄ rasistami, to chyba nie mieszkałeś nigdy w innym zachodnim kraju... Zresztą nie będę się powtarzał, zobacz mój komentarz z listopada 2019 i kolejny poniżej od "aleksandra15590" Jako że Europa jest intensywnie nawracana na religię Kościoła Poprawności Politycznej, więc siłą rzeczy z pseudo-whataboutismem jako reakcją na hipokryzję będziemy się, niestety, coraz częściej spotykali. Pozdrawiam.
Czyli tak jak zawsze mówię, whataboutism podobnie jak inne "analizy" "intelektualistów" to terminy same stworzone po to by manipulować dyskusją a nie opisujące takie manipulacje. Facebookowi zarzucono, że jest stronniczy - gdzie tu whataboutism, czy to w ogóle była odpowiedź na cokowliek, polityka fb to nie jest stwierdzenie tylko działanie.
W kwestii dyskryminacji facetów przy okazji rozmów o feminizmie się nie zgodzę. Oba te tematy są ściśle ze sobą powiązane, co więcej niektóre i niektórzy matriarchaliści określają siebie mianem radykalnych feministów (bo nie znają definicji nawet) i zupełnie ignorują problem jakim jest nadużywanie opcji dyskryminacji przez niektóre osoby. Klasyczny przykład: foch za nie otworzenie drzwi albo nie zaoferowanie pomocy w podniesieniu ciężkiej rzeczy (a jak odmówisz bo np. nie wiem...masz skręconą kostkę to jaki dramat i wgl penis powinien ci odpaść.). Kwestie dyskryminacji płciowej pojawiające się przy temacie feminizmu i dyskryminacji kobiet są akurat dobrą drogą. Może kiedyś ktoś zobaczy że nie chodzi tam o umniejszanie roli jednej płci, a ogólne popierdoleństwo z płcią kulturową które się odjebawszy od kilku tysięcy lat.
Nie rozumiem. Gdy rozważam kwestie bezpieczeństwa kierowców to nie muszę jednocześnie podkreślać że rowerzyści też powinni mieć zapewnione bezpieczeństwo. Jak mówię o dyskryminacji kobiet, to zajmuję się dyskryminacją kobiet, a gdy mężczyzn, to mężczyzn. Dopiero gdy temat to dyskryminacja ze względu na płeć, temat dotyczy i mężczyzn i kobiet. I tak, faceci są dyskryminowani na wielu frontach, choćby przy wychowywaniu dzieci lub okazywaniu emocji (w ogóle świadomości i akceptacji swoich emocji). Ale to zupełnie niezależny temat, bo sfery dyskryminacji się nie nakładają. I to że kobieta jest roszczeniowa i domaga się specjalnego traktowania nie uprawnia nikogo do zabierania jejbpraw, tam, gdzie powinna je mieć. To tak, jakby dziecko za złe zachowanie miałoby chodzić głodne. Sorry, zapewnienie podstawowych praw nie powinno zależeć od zachowania jednostki.
Jak ktoś che wiedzieć, co to jest whataboutism, wystarczy że wspomni gdziekolwiek w internecie o przekrętach PiS-u. Od razu wszyscy zwolennicy tej partii jak jeden mąż zakrzykną "ale przecież za PO...".
właśnie problem Panie Pawle polega na tym, że ostatnio panuje niepokojąca moda na opowiadanie o Polakach, nie tylko w mediach polskich ale i zagranicznych, że mamy jakieś zapędy faszystowskie - i bierze się to z głupot w stylu - kilku debili w lesie urządziło urodziny Hitlera. Taka informacja idzie w świat podczas gdy takie incydenty mają miejsce w innych krajach, niestety na większą jeszcze skalę i tego się nie szykanuje. i okazuje się że jesteśmy postrzegani jako faszyści chociaż jakby przeanalizować zachowania innych narodow to nam do faszyzmu daleko. Nie chodzi o to żeby robić coś bo inni coś robią!! - chodzi o to żeby się zastanowić kto i jaki ma cel w budowaniu pewnych naszych obrazów, dlaczego tak nagłaśnia to co my robimy, podczas gdy milczy o tym że robią to inni. i właśnie to zapytanie - ,, hej Ale dlaczego zwracasz uwagę nam a nie innym jeśli oni zachowują się nawet gorzej? " pozwala nam stwierdzić że ktoś zwraca nam uwagę nie ze szczerych pobudek Ale dlatego że ma jakąś korzyść z tego że nas wskaże jako winnych
Jakbyś czytał moją niedawną rozmowę z pewnym facetem, który starał mi się udowodnić, że: 1. Feminizm jest bez sensu, bo "wg badań przeprowadzonych w Ameryce, większość kobiet go nie uznaje i nie znosi feministek", 2. Wszyscy czarni ludzie są złodziejami, bo "byli zbyt leniwi, żeby chodzić do szkoły". "Biedaczek" stosował dokładnie takie same, wyssane z palca argumenty. Swoją droga też nie wiedziałam, że to ma jakąś nazwę. Teraz przynajmniej wiem już na co zazwyczaj narzekam.
Jak ja to dobrze znam... Za każdym razem kiedy oświadczasz ludziom, że jesteś wege. Bo przecież lwy też jedzą mięso, a nawet własne dzieci potrafią pożreć.
1. Lwy jedzą, ale to są LWY. A ludzie to ludzie. Jeśli ktoś tego nie pojmuje, to sam sobie szkodzi! Tak samo szkodzi sobie jak ktoś, kto nie pojmuje, że człowiek jest - tak jak niedźwiedź - WSZYSTKOŻERNY!!! Wskazuje na to choćby uzębienie - mamy wyraźne kły a kły mają wyłącznie drapieżniki! - jak i długość jelita cienkiego. No i układ trawienny przystosowany do jedzenia mięsa - nie dostajemy sraczki po zjedzeniu kotleta! 2. "jesteś wege" - dobra, tylko ja nie znam niuansów tej nowomowy. Wege - od "wegetarianizm", czy może wege - od weganizm. Wg mnie, (ale mogę się mylić!), różnica jest taka, że wegetarianizm to dieta, a weganizm to religia. Pozdrawiam i - smacznego!
kto zdefiniował whataboutism? wspominasz o radzieckich propagandzistach bez większych konkretów (imię, nazwisko tych ludzi). Proszę o źródło twoich informacji
Little Lotte jesteś chory niby oglądasz ten kanał ale widać nie oglądałeś filmiku o Genger, bo się wypowiadasz a gówno wiesz!!! Tak samo łatwo można obalić twoje inne przykłady! Nie każdy kto jest w prychiatryku jest szalonym mordercą!! A po co sterylizować gejów jak oni nie gwałcą ?! (Tyle ile jest gejów pedofilów to tyle jest kobiet pedofilek) to Heteroseksualne osoby częściej gwałcą! Dlaczego nie wypowiesz się na ten temat?!!
Największy Whataboutism ever.
Podmiot: Źle mi/źle się czuję/Nie smakuje mi to jedzenie/nie podoba mi się tu
Protekcjonalny Rozmówca: Dzieci w afryce majo gorzej.
Nazywa się również ten argument "głodnodziecizm" ;)
Zarzucasz mi whataboutism?
A inni też to robią!
Nawet bardziej i gorzej!
Czy pod to określenie można podciągnąć inną irytującą grupę "argumentów" z dupy, tych typu: karmisz bezdomne koty, a tam dzieci głodują?
Raczej nie, bo whataboutism to odpowiedź na zarzut, a nie zarzut sam w sobie. W sensie ja Ci zarzucam, że robisz X, a Ty na to „A co z moim sąsiadem, który też robi X?”
To akurat oczywiste, koty posługują się inną retoryką :D
Ale mozna to i whataboutism zaliczyc do non sequitur, ktore dokladnie znaczy ''it does not follow''
To jest hungrycataboutism
To zależy. Jeśli koty są polskie a dzieci w Afryce, to większość Polaków wybierze dokarmianie kotów. Co innego, gdyby chodziło o polskie białe dzieci.
*Kradniesz? Inni też kradną!*
Poza tym mogłeś nie zostawiać nieprzypiętego roweru na chwilę przed sklepem, bo okazja czyni złodzieja! To Twoja wina, że Cię okradziono!
@@Benibikey Nie, to nie moja wina, ty masz mi odzyskać ten rower, ja jestem biedną ofiarę gwał... pardon, okradzenia, a rowera nie będę przypinał, ty mi go przypinał, moge zostawiac nieprzypięty, w nocy, w podłej dzielnicy.
nigdy nie zapomnę, jak kilka lat temu na plaży powiedziałam do ojczyma: "jestem głodna, dlaczego nie pójdziemy czegoś zjeść?". I usłyszałam argumenty w stylu: "ale w Afryce to bez przerwy głodują" oraz "ale muzułmanie to mają ramadan raz w roku i nic nie jedzą do zachodu słońca". Najwyraźniej uznał to za bardzo zabawne.
-Zabiłeś człowieka!
-Ale X zabił więcej ludzi!
PAWEŁ CO TY SIE POLAKÓW O TO CZEPIASZ, ZA GRANICY TEŻ ZGANIAJĄ NA INNYCH!!1
Podobnie jest, gdy rozmowa dotyczy gwałtów/molestowania kobiet. Zawsze znajdzie się jakiś facet (bo zazwyczaj mężczyźni wyskakują z takimi tekstami), który zacznie krzyczeć "hurr durr, menszysn tesz gwałco!!!!". Tak jakby dyskusja o problemach kobiet w jakiś sposób marginalizowała problemy mężczyzn. Strasznie to irytujące.
A film jak zwykle w punkt :)
Tylko widzisz, sami "zainteresowani" jakoś nigdy nie rozpoczynają dyskusji na ten temat. Potrafią tylko przyjść, rozkręcić aferę, że "O NICH NIKT NIE MÓWI" i sobie pójść.
Więc może zamiast się czepiać, gdy kobiety głośno mówią o swoje krzywdzie, sami zaczęliby mówić o swoich problemach? Sorry, ale kobiety tego za nich nie zrobią.
Pomijam, że większość z tych gości ma gdzieś molestowanych mężczyzn, po prostu mają ból dupy gdy dyskusja nie kręci się wokół ich płci (albo kręci, ale oni są tymi "złymi").
A wiesz dlaczego się porusza ten problem? Bo kobiety w tym względzie mają szereg instrumentów prawnych i instytucjonalnych, by się bronić przed gwałtami i molestowaniem. Mężczyźni takich instrumentów nie mają. W sądach i na policji nadal pokutują stereotypy, wedle których gwałt na mężczyźnie to "seks-niespodzianka".
I niestety tak, dyskusja o gwałtach na mężczyznach i innych formach ich dyskryminowania jest marginalizowana. Poczytaj o Erin Pizzey, która została zmieszana z błotem przez feministki, ponieważ w latach 70-tych ośmieliła się otworzyć ośrodek pomocy dla ofiar przemocy domowej. Oczywiście z powodu tego, że ośrodek ten był dla mężczyzn (wcześniej Pizzey otworzyła ośrodek dla kobiet, co spotkało się z gorącym wsparciem tych samych feministek). Konwencja antyprzemocowa autorstwa Rady Europy również podkreśla, że ofiarami mogą być tylko kobiety. Stąd własnie pytanie "A co z mężczyznami?". Bo wszyscy po prostu zamykają oczy na ten problem, jak się domyślam z powodów ideologicznych.
Bo dokładnie tak jest, że dyskusja o problemach kobiet marginalizuje mężczyzn, to jest jej sedno. Z choinki się urwałeś...?
A mężczyźni nie zaczynają nigdy dyskusji o swoich problemach właśnie dlatego, że nikogo one by nie obeszły. Stąd tylko irytacja grzaniem problemów kobiet i odpowiedzi typu a nas też to dotyczy, które są marne, bo właśnie nie na tym polegają problemy mężczyzn, że ich też dotyczą problemy kobiet.
@@ukaszczekaj7662 XD
@@Sayuki78 Wygodne. Ja będę się zajmował problemami mężczyzn, m.in twoimi, a ty przejmiesz "ciężką rolę" walki o prawa kobiet. Hahaha
Nie wiedziałam, że to się tak nazywa. Niestety to jeden z najczęstszych elementów "dyskusji" w Internecie. W sumie nie tylko w necie, bardzo wiele ludzi tak odpycha od siebie różne uwagi. Nie cierpię takiej argumentacji. To też takie wybielenie siebie, próba zmiany tematu i kierunku oskarżeń, to jak powiedzieć "ok, jestem debilem i złym człowiekiem, ale sąsiad jest gorszy, więc w sumie odwalcie się ode mnie".
Znaczy dyskryminacja białych na bronksie czy dyskryminacja mężczyzn w pewnych sprawach to są istotne problemy, oczywiście powinno się je rozwiązywać, ale to nie może być argument który usprawiedliwia inną dyskryminacje.
No właśnie problem w tym, że jest to tak traktowane, nawet jeśli ktoś ma dobrą wolę. Mnie ludzie nazywają "seksistą i mizoginem", bo piszę, że nie zawsze kobiety są ofiarami, często są też mężczyźni. Stereotypy płciowe są silne, a feministki zamiast z nimi walczyć, podkreślają je stosując mizoandryczną narracje. Czyż założeniem feminizmu nie była walka ze stereotypami?
@@meskigos4617 Widzę, że na własnej skórze zaczynasz odczuwać skutki kreciej roboty określonych kół, co nie? Bo dzisiaj trudno jest powiedzieć COKOLWIEK, żeby nie obrazić jakiejś mniejszości :o)
Więc pozwól, że przedstawię Ci mój punkt widzenia oparty na lekturach, filmach, a przede wszystkim na własnych kilkudziesięcioletnich obserwacjach.
Zacznę od odpowiedzi na postawione pytanie:
Niby była. Ale pomalutku jedne stereotypy zastąpiono innymi stereotypami!
Feministki to jedna z sekt założonych i utrzymywanych przez marksistów kulturowych, więc to nie one decydują, z czym i z kim mają w tym sezonie walczyć. A przecież są całe obszary, gdzie kobieta jest dyskryminowana i poniżana, a mimo to feministki NIGDY odkąd pamiętam, (a pamiętam trochę...) nawet się nie zająknęły i założę się, że nigdy się nie zająkną... Mam na myśli prostytucję i przemysł porno. Przecież nic nie ukazuje poniżenia kobiety tak drastycznie, jak pornografia, gdzie kobieta sprowadzona jest do dzbana na spermę!!!!
Czy feministki tego nie widzą???
Widzą, widzą, może nawet niektóre po cichu chciałyby coś zrobić, ale żadna się nie odważy. A czemu? To proste - udziałowcami w największych pornostudiach są często ci sami marksiści kulturowi po "szkole frankfurckiej", którzy wysyłają je na te różne manify czy antify i dyktują im obiekty do oprotestowywania. A te obiekty i cele, tak się zawsze dziwnie składa, że mają związek z kościołem katolickim, który jest jedyną siłą, jaka może zatrzymać ich w obłędnym Marszu Przez Instytucje. A celem tego marszu jest rozbicie i zaoranie zastanego ładu i zastąpienie go swoimi wydumanymi modelami NWO. Zwyczajnie, jak to bolszewicy. Nie oni pierwsi chcieli wyzwolić ludzkość od różnych opresji. Było już kiedyś takich dwóch, jeden Niemiec, drugi Gruzin - liczby "wyzwolonych" idą w setki milionów!!!
A zauważyłeś może, że ostatnio jakby przycichły? Jakoś nie słyszę o nowych imprezach feministycznych. I chyba wiem, dlaczego. Bo te czerwone politkuki znalazły sobie nowy obiekt do '"wyzwalania". Teraz wyzwalają lgbt, na to kładzie się obecnie największy nacisk. Nie zdziwię się, jeśli za parę lat zostanie wprowadzony nakaz noszenia w miejscach publicznych tęczowej flagi. I to przez WSZYSTKICH, nie tylko lgbt!!! Śmiejesz się?? To się śmiej. Jeszcze możesz.... :o)
Mam nadzieję, że wystarczająco logicznie i przekonywująco pokazałem te mechanizmy, a jak nie, to zapraszam do dyskusji.
Pozdro.
Poprawnie po polsku zjawisko które opisałeś to amplifikująca funkcja pytania :D I należy do chwytów w dyskursie, polecam "Erystykę" Schopenhauera. Wybieg który prawnicy i politycy mają opanowany do perfekcji, chociaż dyskusja zaczyna się robić nieprzyjemna kiedy wiesz, że stosują na tobie ten chwyt.
Wspomniane przez Ciebie "sztuczki" mogą być nieskuteczne, jeśli rozmowa jest między ludźmi z tego samego środowiska, a tak jest najczęściej. Natomiast większość tzw. ludzi prostych wyczuje intuicyjnie, że jest robiony w trąbę, chociaż nie potrafi "po imieniu" nazwać zastosowanej metody.
Pozdro.
Oczywiście, że właściwe kładzenie akcentów na to kto co zrobił w jakim stopniu jest istotne i to w dodatku istotne nie dla oponentów ale dla samego tego problemu. Jeżeli 10 ludzi brało udział w pobiciu ale jeden nie zrobił prawie nic a 3 innych zatłukło na śmierć, a my gadamy ciągle i ciągle o tym jednym, to jest to niesamowicie szkodliwe z punktu widzenia właśnie samego tego pobitego i jego bliskich a nie tego "biednego" jednego. Tak samo mówienie o rasiźmie w jednym miejscu gdy w innym jest go 10 razy więcej jest niesamowicie szkodliwe dla sprawy antyrasizmu. Ale nie dla sprawy antyrasistów i w tym sensie autora rozumiem, bo on jest właśnie takim akademickim NGOsowskim lewakiem, który się wozi na takich sprawach i któremu jest na rękę to żeby nie trzeba było ich rozpatrywać skutecznie analizując jak rozkładać siły. Rasizm - walczymy. I jest fajnie. Podobnie jest z kwestią wysokości "wyników", żeby ocenić dane zjawisko, trzeba wiedzieć, jakiego odczytu byśmy się w danych warunkach spodziewali a jaki mamy. Gdy ktoś mówi, że 100 000 nazistów przeszło przez stolicę i 5 krzyczało 2 agresywne hasła, to mogę odpowiedzieć, że 99995 nie krzyczało tych 2 haseł a 100 000 nie krzyczało również milionów innych a także nie spaliło żadnego samochodu, nie pomalowało żadnego przystanku. Albo powiedzieć zobacz jak na demonstracjach we Francji płonie po kilka tysięcy samochodów niezależnie od tego, kto demonstruje. A już przykład z homoseksualistami kuriozalny, autor sam stosuje wataboutism, ktoś mu wyjeżdża z dyskryminacją hetero a ten, że przecież homoseksualiści. hahaha Czyli podsumowóją: po prostu tylko ja mam prawo mówić, w dodatku tylko ja decyduję jaka jest płaszczyzna w danej kwestii jest istotna.
Czyli mówiąc krótko to jest "argumentacja" z gatunku "A U WAS BIJO MURZYNUF!!!!11" Fajnie wiedzieć że ma nazwę....
No w sumie racja :D
a tu quoque?
A u was Murzynów biją! - sofizmat polegający na odpowiedzi krytyką w nowym obszarze dyskusji, zwykle słabo, aczkolwiek w jakiś sposób powiązany z obecnym. Nazwany na podstawie dowcipu o komputerze chwalącym Związek Radziecki, który na niewygodne pytania odpowiadał "a w USA Murzynów biją!" (w odniesieniu do samosądów nad czarnoskórymi Amerykanami na Południu USA).
th-cam.com/video/Tl1lDWRPQPM/w-d-xo.html Bardzo podoba mi się argument: Nikt podczas akcji wspierającej walkę z rakiem piersi nie krzyczy: "A co z gruźlicą? Ona też jest groźna".
Ej, a za granicą też używają takich argumentów! I co, my gorsi? :-D
CO Z NIMI?
Pierwsze słyszę, ale fajnie że ktoś to W KOŃCU nazwał - jest to część co drugiej rozmowy 😅
Nie no, nie dooglądałem do końca a tam autor w swoim zarozumialstwie przeszedł sam siebie. Jak kobieta mi powie, że "dyskryminuję kobiety", to nie mogę jej wytknąć jak ona mnie "dyskryminuje", tylko muszę jednocześnie pozwolić się i dyskryminować i jeszcze raz pozwolić się dyskryminować roszczeniami z oskarżania mnie o dyskryminację, a te oba mam przełknąć dlatego, że to ja jestem dyskryminującym. Autor chyba jest tak bezdenny w swoim zarozumialstwie że nie zauważa, że sam tworzy błąd poznawczy w swojej analizie błędów poznawczych.
Na fb nie do końca rozumiałam o co ci chodzi, ale już ogarniam, dziękuję. Co do tej dyskryminacji - mam wrażenie że jest cała rzesza ludzi, którzy marzą o tym, żeby być dyskryminowani. Nie wiedzą jak to jest, więc tylko czekają aż ich jakiś czarny pobije, żeby móc opowiadać jak to biali są biedni i uciśnieni. Jak to bardzo inne rasy są uprzywilejpwana i w dupach im się od tej równości poprzewracało. Tak bardzo nienawidzę takich komentarzy.
good points. it is frustrating when ppl do this
Offtopic: Czy tylko mnie ta muzyka w tle przypomina muzykę z serialu z takim samochodem, które gadało i jeździło na różne misje? :D
Po polsku to się nazywa „A u was Murzynów biją!” ;) pl.m.wikipedia.org/wiki/A_u_was_Murzynów_biją!
No nawet nie do końca, bo to zakłada zarzucenie czegoś bezpośrednio rozmówcy, a whataboutism to zwrócenie uwagi na jakąś trzecią stronę :)
Jejku reklama "Zaadoptuj faceta" akurat tutaj xd
Wlasnie uzylam ten filmik jako komentarz pod czyims wpisem :] Dzięki za to
Viren jest fantastyczny 😀
Twój filmik zresztą też 👍
Ciekawe, że Ci wszyscy krytycy wataboutismu nigdy jako przykładu nie podają sytuacji, w której im zarzuca coś ktoś kto ma pod tym samym względem więcej za uszami, a oni NIE odpowiadają, ale "przecież to ty... to i tamto". Ciekawe też, że każdy błąd poznawczy czy technika manipulacji musi się na czymś zasadzać, musi być jakiś powód tego, że ludzie się na niego/nią łapią, który wskazany im od razu ów błąd poznaczy czy manipulację im neutralizuje. Tymczasem słysząc o wataboutismie nadal nie uważam, by miał prawo mi jakiś hipokryta coś wypominać. Bo jeżeli ma, to ja mogą odpowiedzieć: OK. jak chcesz to postąpię 5 razy gorzej, przegonię cię i ja ci zadam to samo pytanie a ty nie odpowiadaj wataboutismem. Mam wrażenia, że ten wataboutism to wymyślili ludzie, którzy są tak fanatyczni, że uważają, że tylko oni mają prawo wszystko oceniać a nikt im nie ma prawa odpowiedzieć.
Uznać to za komplement czy za obrazę? Jeśli to drugie to osobę to wypowiadającą można oskarżyć o nienawiść względem inaczej uważających ludzi?
Spalmy To! :)
"Whataboutism" (jako samo słowo / termin) bardziej pasuje mi do motywu, o którym opowiadałeś tutaj watch?v=EyuVOa2PUck (Lans na niewiedzę). Z początku myślałam, że znowu powtórka z rozrywki będzie. To co jest tutaj opisywane to bym tak podciągnęła do "odwracania kota ogonem".
+Nekotek Edits fajnie że byś podciągnęła, ale to słowo znaczy to co znaczy :)
jest to błąd logiczny red herring; jeśli przesłanką jest postępowanie oponenta w dyskusji, to określa się to jako tu quoque
tak bardzo się z Tobą zgadzam aaaa
A co w sytuacji, gdy zwróciłbym komuś uwagę na zachowanie X, a adresat wypowiedzi powiedziałby coś w stylu: „Gdyby wszyscy tak jak ja X’owali, to świat byłby lepszy!”
To też podchodzi pod ten termin?
What about the droid attacks on the Wookies?
Przecież język polski zna to od dawna jako "a u was biją murzynów".
super muza z knight ridera
Tego właśnie uczą filmy pornograficzne - "Najlepiej zwalić na kogoś" ;D. W sumie też pierwszy raz słyszę to pojęcie, ale na początku myślałem, że chodzi o ludzi, którzy na każdy zarzut odpowiadają "I co z tego?", "I co z tym zrobisz?". Ci też są wkur...jący.
Brzmi jak cudowny cytat z G.F Darwin ;)
Też wklejam link do tego filmu. Ciągle. Ostatnio wczoraj, kiedy zobaczyłem reakcję na nową politykę Facebooka ograniczającą treści rasistowskie. Spadłem z krzesła czytając "ciekawe czy jak białych obrażają, to też tak reagują".
@Bartłomiej Jończy
Mam nadzieję, że się nie potłukłeś przy spadaniu, ale myślę, że musiałeś mieć takie przygody wcześniej, skoro mówisz to, co mówisz...
Sorry, to było "argumentum ad personam", czyli - brzydka rzecz. :o)
Podany przez Ciebie przykład nie do końca jest adekwatną ilustracją whatsaboutismu.
Bo czy istota problemu nie leży czasem gdzie indziej?
Dziwisz się, że ktoś napisał: - "ciekawe czy jak białych obrażają, to też tak reagują?"
Pozwól, że zapytam: - No właśnie! Ciekawe, czy też tak reagują? Bo chyba jednak NIE REAGUJĄ !!!
Białych MOŻNA obrażać!
Gej MOŻE wymyślać zwolennikowi prawicy od faszystów i homofobów!
Na lewicowym profilu MOŻNA bluzgać pod adresem ludzi o choćby trochę konserwatywnych poglądach!
I fejzbuk, mimo zgłaszania, NIE REAGUJE! (Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że - wiadomo, kto jest szefem fb - ŻYD!! :o)
Czy czasem termin whataboutism nie jest nadużywany przez zwykłych hipokrytów? Bo czym innym jest modne ostatnio oskarżanie np. Polaków o rasizm padające z ust np. Niemca?
A Ciebie nie wku*****ją takie modne ostatnio zarzuty? Jeśli mi powiesz, że - tak, to słuszne, bo Polacy rzeczywiście SĄ rasistami, to chyba nie mieszkałeś nigdy w innym zachodnim kraju...
Zresztą nie będę się powtarzał, zobacz mój komentarz z listopada 2019 i kolejny poniżej od "aleksandra15590"
Jako że Europa jest intensywnie nawracana na religię Kościoła Poprawności Politycznej, więc siłą rzeczy z pseudo-whataboutismem jako reakcją na hipokryzję będziemy się, niestety, coraz częściej spotykali.
Pozdrawiam.
Czyli tak jak zawsze mówię, whataboutism podobnie jak inne "analizy" "intelektualistów" to terminy same stworzone po to by manipulować dyskusją a nie opisujące takie manipulacje. Facebookowi zarzucono, że jest stronniczy - gdzie tu whataboutism, czy to w ogóle była odpowiedź na cokowliek, polityka fb to nie jest stwierdzenie tylko działanie.
Erystyka ma się dobrze :)
Po naszemu to spychotechnologia :D
Piosenka Piekarza - Adam Krylik, proponuję do serii złe piosenki
Dziękuję za ten film. Będzie wklejany ;)
Słyszałam o tym niedawno w materiale o Trumpie z "Last Week Tonight with John Oliver" i ojj tak, whataboutism irytuje mnie bardzo :/
Ale przecież w komentarzach było też bardzo dużo osób, którzy wspierali Wirena :(
Knight Rider theme w tle?
Niby dlaczego i w jaki sposób w tle miałaby być muzyka z Knight Ridera? xD
Wyglądasz na fana :D
Można pod to podciągnąć sytuacje gdy ktoś nam coś zarzuca, a my wtedy zarzucamy tej osobie, że robi to samo? Chodzi mi o zarzucanie ludziom hipkoryzji
Whataboutism jest nieco zbliżony do sofizmatu. Przysłowiowe "odwracanie kota ogonem". Czy coś źle interpretuje ?
Odwracanie kota ogonem to zarzucanie rozmówcy tego samego co on zarzuca nam, czyli co innego.
Paweł Opydo Rozumiem. Dzięki za sprecyzowanie :)
Znalazłam to zjawisko pod hasłem "a bo u was biją murzynów"
No i co z tego, jeżeli na pewne tematy spojrzy się globalnie?
Zwykle „globalne spojrzenie“ nie rozwiązuje lokalnego problemu, that's the point.
W kwestii dyskryminacji facetów przy okazji rozmów o feminizmie się nie zgodzę. Oba te tematy są ściśle ze sobą powiązane, co więcej niektóre i niektórzy matriarchaliści określają siebie mianem radykalnych feministów (bo nie znają definicji nawet) i zupełnie ignorują problem jakim jest nadużywanie opcji dyskryminacji przez niektóre osoby. Klasyczny przykład: foch za nie otworzenie drzwi albo nie zaoferowanie pomocy w podniesieniu ciężkiej rzeczy (a jak odmówisz bo np. nie wiem...masz skręconą kostkę to jaki dramat i wgl penis powinien ci odpaść.).
Kwestie dyskryminacji płciowej pojawiające się przy temacie feminizmu i dyskryminacji kobiet są akurat dobrą drogą. Może kiedyś ktoś zobaczy że nie chodzi tam o umniejszanie roli jednej płci, a ogólne popierdoleństwo z płcią kulturową które się odjebawszy od kilku tysięcy lat.
Nie rozumiem. Gdy rozważam kwestie bezpieczeństwa kierowców to nie muszę jednocześnie podkreślać że rowerzyści też powinni mieć zapewnione bezpieczeństwo. Jak mówię o dyskryminacji kobiet, to zajmuję się dyskryminacją kobiet, a gdy mężczyzn, to mężczyzn. Dopiero gdy temat to dyskryminacja ze względu na płeć, temat dotyczy i mężczyzn i kobiet. I tak, faceci są dyskryminowani na wielu frontach, choćby przy wychowywaniu dzieci lub okazywaniu emocji (w ogóle świadomości i akceptacji swoich emocji). Ale to zupełnie niezależny temat, bo sfery dyskryminacji się nie nakładają. I to że kobieta jest roszczeniowa i domaga się specjalnego traktowania nie uprawnia nikogo do zabierania jejbpraw, tam, gdzie powinna je mieć. To tak, jakby dziecko za złe zachowanie miałoby chodzić głodne. Sorry, zapewnienie podstawowych praw nie powinno zależeć od zachowania jednostki.
Nie zapominajmy Co Ukraincy zrobili na Wolyniu
myślałem że to jest whataboutautism
Jak ktoś che wiedzieć, co to jest whataboutism, wystarczy że wspomni gdziekolwiek w internecie o przekrętach PiS-u. Od razu wszyscy zwolennicy tej partii jak jeden mąż zakrzykną "ale przecież za PO...".
Zarzucanie komuś brzydkich rzeczy przez kogoś, kto ma znacznie gorsze na sumieniu to hipokryzja, co nie?
I nie wk****wia Cię to?
Pozdro.
"A u was murzynów biją!".
właśnie problem Panie Pawle polega na tym, że ostatnio panuje niepokojąca moda na opowiadanie o Polakach, nie tylko w mediach polskich ale i zagranicznych, że mamy jakieś zapędy faszystowskie - i bierze się to z głupot w stylu - kilku debili w lesie urządziło urodziny Hitlera. Taka informacja idzie w świat podczas gdy takie incydenty mają miejsce w innych krajach, niestety na większą jeszcze skalę i tego się nie szykanuje. i okazuje się że jesteśmy postrzegani jako faszyści chociaż jakby przeanalizować zachowania innych narodow to nam do faszyzmu daleko.
Nie chodzi o to żeby robić coś bo inni coś robią!! - chodzi o to żeby się zastanowić kto i jaki ma cel w budowaniu pewnych naszych obrazów, dlaczego tak nagłaśnia to co my robimy, podczas gdy milczy o tym że robią to inni.
i właśnie to zapytanie - ,, hej Ale dlaczego zwracasz uwagę nam a nie innym jeśli oni zachowują się nawet gorzej? " pozwala nam stwierdzić że ktoś zwraca nam uwagę nie ze szczerych pobudek Ale dlatego że ma jakąś korzyść z tego że nas wskaże jako winnych
WHATANAUTISM
Najkochańszy z przykładów whataboutismu - kiedy do aseksualnego mówią, że po prostu nie znalazł jeszcze odpowiedniej osoby :'). Bezcenne
Jakbyś czytał moją niedawną rozmowę z pewnym facetem, który starał mi się udowodnić, że:
1. Feminizm jest bez sensu, bo "wg badań przeprowadzonych w Ameryce, większość kobiet go nie uznaje i nie znosi feministek",
2. Wszyscy czarni ludzie są złodziejami, bo "byli zbyt leniwi, żeby chodzić do szkoły".
"Biedaczek" stosował dokładnie takie same, wyssane z palca argumenty.
Swoją droga też nie wiedziałam, że to ma jakąś nazwę. Teraz przynajmniej wiem już na co zazwyczaj narzekam.
Ej ale nie tylko w Polsce tylkoWhataboutism...
Co ty nie powiesz.
czyli WhatAboutism, to po prostu odwracanie kota ogonem? A przed ruską propagandą ludzkość tego nie znała?
Kiedy jeden z twoich ulubionych youtuberow też ogląda Johna Olivera :)
polityka to najgorsza rzecz na świecie
A co się działo 11 listopada takiego rasistowskiego ?
Jak ja to dobrze znam... Za każdym razem kiedy oświadczasz ludziom, że jesteś wege. Bo przecież lwy też jedzą mięso, a nawet własne dzieci potrafią pożreć.
1. Lwy jedzą, ale to są LWY. A ludzie to ludzie. Jeśli ktoś tego nie pojmuje, to sam sobie szkodzi!
Tak samo szkodzi sobie jak ktoś, kto nie pojmuje, że człowiek jest - tak jak niedźwiedź - WSZYSTKOŻERNY!!!
Wskazuje na to choćby uzębienie - mamy wyraźne kły a kły mają wyłącznie drapieżniki! - jak i długość jelita cienkiego. No i układ trawienny przystosowany do jedzenia mięsa - nie dostajemy sraczki po zjedzeniu kotleta!
2. "jesteś wege" - dobra, tylko ja nie znam niuansów tej nowomowy. Wege - od "wegetarianizm", czy może wege - od weganizm. Wg mnie, (ale mogę się mylić!), różnica jest taka, że wegetarianizm to dieta, a weganizm to religia.
Pozdrawiam i - smacznego!
kto zdefiniował whataboutism? wspominasz o radzieckich propagandzistach bez większych konkretów (imię, nazwisko tych ludzi). Proszę o źródło twoich informacji
Nie bedzie problemu rasizmu w Polsce jeśli w Polsce bedą sami Polacy ;)
Krewetka kręci zacznie się śledzenie przodków i dziadków z Wehrmachtu... A nie, to już jest. Widać już mamy za mało innych ras w kraju ;)
Little Lotte jesteś chory niby oglądasz ten kanał ale widać nie oglądałeś filmiku o Genger, bo się wypowiadasz a gówno wiesz!!! Tak samo łatwo można obalić twoje inne przykłady! Nie każdy kto jest w prychiatryku jest szalonym mordercą!! A po co sterylizować gejów jak oni nie gwałcą ?! (Tyle ile jest gejów pedofilów to tyle jest kobiet pedofilek) to Heteroseksualne osoby częściej gwałcą! Dlaczego nie wypowiesz się na ten temat?!!
Ale Ty wiesz, że uczyć czytania ze zrozumieniem zaczyna się gdzieś w podstawówce?
Little Lotte nie wiem czego miałabym nie zrozumieć. Nawet to pod sarkazm nie podchodzi
A nie, no to spoko. Idę do Sejmu rozmawiać o moim planie ostatecznego rozwiązania kwestii genderu.