Trafił swój na swego, Bogdanie , możesz mieć taki sam tok myślenia jak Ciacho, nie bronię, ale wiem co mówię. Są wyjątki od reguły,a Ciacho z tego co wiem też w pewnych kwestiach trzymał się naturalnego życia. W tej kwestii miałam podobne zdanie i tu też mam rację. Pszczoły leczę, leczyłam i będę leczyć i do tego zachęcam od początku powstania kanału, ale dla tego jednego roju, którego nie mam, zrobiłabym wyjątek, wyworząc go daleko do lasu, gdzie jego miejsce. Miałam taką rodzinę, już jej nie ma. Mieszkała w starym domu przez pewien czas. Druga w dziupli, też jej nie ma. Ich nie da się leczyć, muszą ginąć naturalnie. Jest ich co roku tyle ile wyleci z uli i osiądzie się w dzikich miejscach, jeśli pszczelarz nie leczył to są zagrożeniem zanim opuszczą ul. Często głód i brak opieki przyczynia się do upadku tej rodziny jeszcze w jesieni, ale są wyjątki i dobrze o tym wiesz. To pszczoły na wagę złota,kropla w morzu, najdłużej żyły te które obserwowałam cztery lata. Bez leczenia, karmienia i bez możliwości wydostania ich. Z dala od pasiek i ludzi. Trutnie napewo pozostawiły odrobinę dobrych genów. Przerabiałam dwie choroby, obie przyszły z zewnątrz , więc wiem co to są kłopoty na pasiece o którą się dba. Bartnictwo rządzi się innymi prawami i zasadami ale tu też należy rozsądnie podchodzić do pszczół. Nie wolno narażać innych pszczelarzy i nie leczyć pszczół. Powtórzę temat i omówię go dobrze. Bo widzę że mijamy się ze zrozumieniem
Pytanie techniczne: Czy widoczny jest mój komentarz zaczynający się od słów: "Miła Koleżanko". Jutub mógł shadow banować za słowo dla nich kluczowe ;-)
@@bogdank8138 Ale pod kątem leczenia się zgadzam z tobą i słodko nie ma,straszysz mnie Ciachem. Pod kątem dzikich rojów owszem nie zgadzamy się,tu mam swoje zdanie już ukierunkowane od kilku lat. Pomimo tego nigdy nie naraziłam rodzin na pasiekach na rodzinę nieleczoną w pobliżu pasieki. Nie ma to wtedy sensu. Dzikie pszczoły muszą być daleko od hodowlanych wtedy mają szansę na przetrwanie.
Najlepiej żeby w odkładzie nie było czerwiu otwartego i poddajemy od razu. Można też odczekać. Ja nie czekam sprawdzam czy nie ma mateczników ukrytych i wkładam klateczkę jeśli oczywiście poddaję matkę.wygryzioną.
Więcej przyniosą. Będzie brak czerwiu otwartego i zwiększy to zbiór. Pomijamy wejście w nastrój rojowy,tu niestety trochę mniej pracują lub wcale aż wyjdą z dużego nastroju rojowego. U mnie prawie wszystkie są odłożone i w rodzinach są mateczniki.
@@Kamil-r8w Tak. W prawie wszystkich. Ograniczenie czerwwienia,zwiększa ilość miodu i pozwala mi w łatwy sposób wymienić matki w najbardziej sprzyjających warunkach. Pogoda zaskoczyła nas w tym roku więc zamiast izolować zrobiłam odkłady. To matki które ze mną zostają na następny rok. Część rodzin jest przeznaczona na wychów matek.
Wyroiły mi się cztery rodziny i usiadły w jednym miejscu....po złapaniu i ułożeniu w ulu na drugi dzień wyleciały znowu w jednym miejscu zawisły...po godzinie wróciły do swoich rodzin...w dniu następnym znowu razem zawisły i....odleciały....co zrobiłem źle ?
Ciężko powiedzieć, może były młode matki lub właśnie brak matki spowodował powrót do ula a po wygryzieniu się młodej wyszły z młodą. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, nie znam rodziny. Obstawiała bym taki scenariusz. Miałam raz podobną sytuację. Opowiem o niej,to dobry pomysł 😊
Cześć Kochanie! Miło znowu Panią słyszeć. Tym razem jednak raczy prawić Pani herezje a ja jestem zatwardziałym katolem. 3:25 To żaden proces ekologiczny o czym za chwile 4:05 Pani mówi a rozwlekanie patogenów po okolicy. Po przywleczeniu varroa, pszczoła miodna nie jest w stanie żyć bez pomocy człowieka! Kropka. Żeby spuchli nie wiem jak zaklinacze rzeczywistości, to i tak po nieleczonych pszczołach zostaną jedynie farfocle motylicy. 4:44 Znowu wprowadza Pani swych fanów na drogę herezji. Będę stawiał czynny opór. Powoli również nabieram przekonania, że Ciacho, ten stary wyga, miał znowu rację, tym razem w związku z tokiem postepowania, względem Pani osoby. Moje ukłony!
I tu trzeba posłuchać o czym mówię. Jest różnica pomiędzy dzikimi rojami a hodowlanymi. Jestem też bartnikiem, może nie na masową skalę ale hobbystycznie. Dzikie roje są, były i będą,i jeśli jest możliwość aby taki rój trwał z dala od pasiek to da nowe geny. Powiedziałam, że jeśli teren jest zapszczelony to należy zrobić przesiedlenie rodziny nie tylko leczenie. To nie herezje tylko dobre praktyki. Jestem za leczeniem i zawsze to powtarzam, ale przyroda rządzi się swoimi prawami, warto gdzieś z dala od pasiek trzymać dzikie roje. To tak jak u nas ,zbyt dużo leczenia nie uodporni nas. A Ciachem mnie nie strasz 😉. Należy brać pod uwagę wszystko co mówię a nie wybiórcze zdania. Powtarzam często, należy leczyć pszczoły, karmić i dbać o nie.
@@mariajutah9059 Zgadzam się. Dodam, że u pszczół matematyka rządzi się swoimi prawami. U nich dwie słabe rodziny przyniosą mniej miodu niż jedna kiedy je połączymy. Więc jeden jest większe niż dwa 😉
Poza tym byli i są pszczelarze którzy hodują pszczoły jak chcą i tego nie zmienimy. Tych należy się obawiać jeśli chodzi o rozprzestrzenienie chorób i varroa.
@@annakmiecik331 Miła Koleżanko! Nie ma dzikich roi!!!! One mogą występować jedynie w nomenklaturze (nazewnictwie), gdy Pani tak stwierdziła, idąc leśną ścieżką w powabnej sukience, gdzie jakaś odmiana zielo nego k hm era, zawiesiła skrzynkę z pszczołami ;-). Matki z tych "dzikich roi" unasieniają się z bakfastami, elgonami i wszystkim tym, czym handluje Grzesiek Pawluk. Sam na tym korzystam, nie płacąc ani grosza. Płacą inni, co kupują. Ja natomiast korzystam z ich trutni. Mam zestawy matek, jakich nikomu się nie śniło. W zasadzie sam nie wiem co one za jedne? Mi są potrzebne takie, od których pszczoły przynoszą bardzo dużo miodu i żeby stadami nie żądliły. Pojedyncze mogą żądlić. Mnie to specjalnie nie przeszkadza, chociaż jak zasadzi żądło w powiekę albo do wnętrza nosa, wówczas trudno jest opanować wydzielanie płynów fizjologicznych. "warto gdzieś z dala od pasiek trzymać dzikie roje." Nie ma z dala od pasiek! Pasieki są wszędzie! Inaczej byłyby obszary trutowisk zarodowych. Nieleczenie zaś powinno być karalne, tak jak brak szczepienia psa przeciw wściekliźnie. Jeżeli dalej będzie się Pani upierać przy swoim i w międzyczasie wprowadzą reżim karalności za nieleczenie, wówczas pofatyguję się do Pani na osobiste widzenia, jak zamkną ;-)
Pszczoły odporne na warrozę? Nie opowiada Pani takich rzeczy, moi sąsiedzi się naoglądają, nasłuchają i przestaną pszczoły leczyć a moje będą tą całą zarazę przynosić do mnie.
Przecież mówię, że należy leczyć pszczoły w terminie gdzie są pasieki. Zawsze to powtarzam. Sobie bym strzeliła w kolano? Mieszkam na małopolskim teren najbardziej zapszczelony w Polsce.
Panie Grzegorzu jeśli sąsiad będzie chciał być eko pszczelarzem to będzie, nie ze względu na film tylko tak będzie chciał kierować pasieką. Lepiej mówić otwarcie o takich rojach i omawiać sposób postępowania niż zabraniać. Znam takich pszczelarzy , pszczół nie mają i zadania nie zmienią jeśli chodzi o leczenie. Więc moim zdaniem lepiej jest omawiać ten temat i podać receptę na sukces niż omijać temat który jest, był i będzie. Proszę pojeździć po pasiekach, posłuchać trochę pszczelarzy i usłyszeć co mówią, wtedy będzie Pan wiedział, że pewnie już ma Pan takiego sąsiada, który co roku kupuje pszczoły. Właśnie do tych osób chcę dotrzeć i pokazać jak wygląda bycie pszczelarzem i bartnikiem, odrazu mówię, że bartnicy pobierają próbki raz w roku i oddają do badania. Za resztę trzymaczy pszczół nie odpowiadam. ❤️
A ja przejęłam jeden ul który od 8 lat sam sobie matkę wymienia i o dziwo ma mniej warrozy niż pozostałe (przy leczeniu osypuje się znacząco mniej ) 🤔 i zastanawiam się czy to przypadek? Postanowiłam nie wymieniać matki bo pszczoły dobrze niosą 😁
Witam dlaczego matki nie chcą czerwic na świeżo odbudowanych plastrach węża z własnego wosku?
Mówimy że to są zimne plastry nie lubią, proszę włożyć pomiędzy czerw otwarty,to je zachęci.
Po co Pani daje olejek cynamonowy?
Trafił swój na swego, Bogdanie , możesz mieć taki sam tok myślenia jak Ciacho, nie bronię, ale wiem co mówię. Są wyjątki od reguły,a Ciacho z tego co wiem też w pewnych kwestiach trzymał się naturalnego życia. W tej kwestii miałam podobne zdanie i tu też mam rację. Pszczoły leczę, leczyłam i będę leczyć i do tego zachęcam od początku powstania kanału, ale dla tego jednego roju, którego nie mam, zrobiłabym wyjątek, wyworząc go daleko do lasu, gdzie jego miejsce. Miałam taką rodzinę, już jej nie ma. Mieszkała w starym domu przez pewien czas. Druga w dziupli, też jej nie ma. Ich nie da się leczyć, muszą ginąć naturalnie. Jest ich co roku tyle ile wyleci z uli i osiądzie się w dzikich miejscach, jeśli pszczelarz nie leczył to są zagrożeniem zanim opuszczą ul. Często głód i brak opieki przyczynia się do upadku tej rodziny jeszcze w jesieni, ale są wyjątki i dobrze o tym wiesz. To pszczoły na wagę złota,kropla w morzu, najdłużej żyły te które obserwowałam cztery lata. Bez leczenia, karmienia i bez możliwości wydostania ich. Z dala od pasiek i ludzi. Trutnie napewo pozostawiły odrobinę dobrych genów. Przerabiałam dwie choroby, obie przyszły z zewnątrz , więc wiem co to są kłopoty na pasiece o którą się dba. Bartnictwo rządzi się innymi prawami i zasadami ale tu też należy rozsądnie podchodzić do pszczół. Nie wolno narażać innych pszczelarzy i nie leczyć pszczół. Powtórzę temat i omówię go dobrze. Bo widzę że mijamy się ze zrozumieniem
Pytanie techniczne: Czy widoczny jest mój komentarz zaczynający się od słów: "Miła Koleżanko". Jutub mógł shadow banować za słowo dla nich kluczowe ;-)
Nie, nie mijamy się ze zrozumieniem. Mamy różne zdania. Gdybyśmy zgadzali się we wszystkim, mogło by być za słodko ;-)
@@bogdank8138 Ja nie widzę,
@@bogdank8138 Ale pod kątem leczenia się zgadzam z tobą i słodko nie ma,straszysz mnie Ciachem. Pod kątem dzikich rojów owszem nie zgadzamy się,tu mam swoje zdanie już ukierunkowane od kilku lat. Pomimo tego nigdy nie naraziłam rodzin na pasiekach na rodzinę nieleczoną w pobliżu pasieki. Nie ma to wtedy sensu. Dzikie pszczoły muszą być daleko od hodowlanych wtedy mają szansę na przetrwanie.
@@annakmiecik331 Proszę włączyć "sortuj według od najnowszych"
Jak najlepiej podac matkę nieunasiennioną do odkładu? Po 2-3 godzinach przed klateczke między czerw? Czy jakies inne sposoby?
Najlepiej żeby w odkładzie nie było czerwiu otwartego i poddajemy od razu. Można też odczekać. Ja nie czekam sprawdzam czy nie ma mateczników ukrytych i wkładam klateczkę jeśli oczywiście poddaję matkę.wygryzioną.
A po jakim czasie zajrzeć i sprawdzić czy jest przyjęta?
@@lubelskimszlakiem1149 po 3 dniach. Tylko sprawdzamy i zamykamy, pamiętając że może wylecieć w lot orientacyjny
Czy jeżeli wyjdzie rój to może osiąść w pustym ulu lub rojolapce która stoi obok?😅
Może. Rzadki widok ale realny
A czy u Pani zalewają ramki pracy?
Tam gdzie zostały tak zalewają
Kochanienka czy odklad z matka 2 ramkowy oslabi rodzine i miodu bedzie malo czy wiecej przyniosa
Więcej przyniosą. Będzie brak czerwiu otwartego i zwiększy to zbiór. Pomijamy wejście w nastrój rojowy,tu niestety trochę mniej pracują lub wcale aż wyjdą z dużego nastroju rojowego. U mnie prawie wszystkie są odłożone i w rodzinach są mateczniki.
Jutro robie miodobranie i sobie odrazu odklady zrobie
To dlatego masz ule odkładowe przy ulach? We wszystkich są zrobione odkłady ze starą matką? @@annakmiecik331
@@Kamil-r8w Tak. W prawie wszystkich. Ograniczenie czerwwienia,zwiększa ilość miodu i pozwala mi w łatwy sposób wymienić matki w najbardziej sprzyjających warunkach. Pogoda zaskoczyła nas w tym roku więc zamiast izolować zrobiłam odkłady. To matki które ze mną zostają na następny rok. Część rodzin jest przeznaczona na wychów matek.
@@Kamil-r8w U mnie rójek nie było, zrobiłam wcześniej odkłady aby pszczoły nie weszły w nastrój rojowy.
Wyroiły mi się cztery rodziny i usiadły w jednym miejscu....po złapaniu i ułożeniu w ulu na drugi dzień wyleciały znowu w jednym miejscu zawisły...po godzinie wróciły do swoich rodzin...w dniu następnym znowu razem zawisły i....odleciały....co zrobiłem źle ?
Ciężko powiedzieć, może były młode matki lub właśnie brak matki spowodował powrót do ula a po wygryzieniu się młodej wyszły z młodą. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, nie znam rodziny. Obstawiała bym taki scenariusz. Miałam raz podobną sytuację. Opowiem o niej,to dobry pomysł 😊
Popełniłeś ten sam błąd co Anna . Wszedłeś niepotrzebne w hobby .Wez to opyl zanim nie bedzie za późno.
Cześć Kochanie! Miło znowu Panią słyszeć. Tym razem jednak raczy prawić Pani herezje a ja jestem zatwardziałym katolem. 3:25 To żaden proces ekologiczny o czym za chwile 4:05 Pani mówi a rozwlekanie patogenów po okolicy. Po przywleczeniu varroa, pszczoła miodna nie jest w stanie żyć bez pomocy człowieka! Kropka. Żeby spuchli nie wiem jak zaklinacze rzeczywistości, to i tak po nieleczonych pszczołach zostaną jedynie farfocle motylicy. 4:44 Znowu wprowadza Pani swych fanów na drogę herezji. Będę stawiał czynny opór. Powoli również nabieram przekonania, że Ciacho, ten stary wyga, miał znowu rację, tym razem w związku z tokiem postepowania, względem Pani osoby. Moje ukłony!
A ja uważam że pszczelarstwo to nie matematyka gdzie za każdym razem 2+2=4 i każdy musi robić tak samo 😁
I tu trzeba posłuchać o czym mówię. Jest różnica pomiędzy dzikimi rojami a hodowlanymi. Jestem też bartnikiem, może nie na masową skalę ale hobbystycznie. Dzikie roje są, były i będą,i jeśli jest możliwość aby taki rój trwał z dala od pasiek to da nowe geny. Powiedziałam, że jeśli teren jest zapszczelony to należy zrobić przesiedlenie rodziny nie tylko leczenie. To nie herezje tylko dobre praktyki. Jestem za leczeniem i zawsze to powtarzam, ale przyroda rządzi się swoimi prawami, warto gdzieś z dala od pasiek trzymać dzikie roje. To tak jak u nas ,zbyt dużo leczenia nie uodporni nas. A Ciachem mnie nie strasz 😉. Należy brać pod uwagę wszystko co mówię a nie wybiórcze zdania. Powtarzam często, należy leczyć pszczoły, karmić i dbać o nie.
@@mariajutah9059 Zgadzam się. Dodam, że u pszczół matematyka rządzi się swoimi prawami. U nich dwie słabe rodziny przyniosą mniej miodu niż jedna kiedy je połączymy. Więc jeden jest większe niż dwa 😉
Poza tym byli i są pszczelarze którzy hodują pszczoły jak chcą i tego nie zmienimy. Tych należy się obawiać jeśli chodzi o rozprzestrzenienie chorób i varroa.
@@annakmiecik331 Miła Koleżanko! Nie ma dzikich roi!!!! One mogą występować jedynie w nomenklaturze (nazewnictwie), gdy Pani tak stwierdziła, idąc leśną ścieżką w powabnej sukience, gdzie jakaś odmiana zielo nego k hm era, zawiesiła skrzynkę z pszczołami ;-). Matki z tych "dzikich roi" unasieniają się z bakfastami, elgonami i wszystkim tym, czym handluje Grzesiek Pawluk. Sam na tym korzystam, nie płacąc ani grosza. Płacą inni, co kupują. Ja natomiast korzystam z ich trutni. Mam zestawy matek, jakich nikomu się nie śniło. W zasadzie sam nie wiem co one za jedne? Mi są potrzebne takie, od których pszczoły przynoszą bardzo dużo miodu i żeby stadami nie żądliły. Pojedyncze mogą żądlić. Mnie to specjalnie nie przeszkadza, chociaż jak zasadzi żądło w powiekę albo do wnętrza nosa, wówczas trudno jest opanować wydzielanie płynów fizjologicznych. "warto gdzieś z dala od pasiek trzymać dzikie roje." Nie ma z dala od pasiek! Pasieki są wszędzie! Inaczej byłyby obszary trutowisk zarodowych. Nieleczenie zaś powinno być karalne, tak jak brak szczepienia psa przeciw wściekliźnie. Jeżeli dalej będzie się Pani upierać przy swoim i w międzyczasie wprowadzą reżim karalności za nieleczenie, wówczas pofatyguję się do Pani na osobiste widzenia, jak zamkną ;-)
Pszczoły odporne na warrozę? Nie opowiada Pani takich rzeczy, moi sąsiedzi się naoglądają, nasłuchają i przestaną pszczoły leczyć a moje będą tą całą zarazę przynosić do mnie.
Przecież mówię, że należy leczyć pszczoły w terminie gdzie są pasieki. Zawsze to powtarzam. Sobie bym strzeliła w kolano? Mieszkam na małopolskim teren najbardziej zapszczelony w Polsce.
Rój który żyje długo bez ingerencji człowieka zdarza się bardzo rzadko,o nie należy dbać.
Panie Grzegorzu jeśli sąsiad będzie chciał być eko pszczelarzem to będzie, nie ze względu na film tylko tak będzie chciał kierować pasieką. Lepiej mówić otwarcie o takich rojach i omawiać sposób postępowania niż zabraniać. Znam takich pszczelarzy , pszczół nie mają i zadania nie zmienią jeśli chodzi o leczenie. Więc moim zdaniem lepiej jest omawiać ten temat i podać receptę na sukces niż omijać temat który jest, był i będzie. Proszę pojeździć po pasiekach, posłuchać trochę pszczelarzy i usłyszeć co mówią, wtedy będzie Pan wiedział, że pewnie już ma Pan takiego sąsiada, który co roku kupuje pszczoły. Właśnie do tych osób chcę dotrzeć i pokazać jak wygląda bycie pszczelarzem i bartnikiem, odrazu mówię, że bartnicy pobierają próbki raz w roku i oddają do badania. Za resztę trzymaczy pszczół nie odpowiadam. ❤️
A ja przejęłam jeden ul który od 8 lat sam sobie matkę wymienia i o dziwo ma mniej warrozy niż pozostałe (przy leczeniu osypuje się znacząco mniej ) 🤔 i zastanawiam się czy to przypadek? Postanowiłam nie wymieniać matki bo pszczoły dobrze niosą 😁
@@mariajutah9059 Dziękuję za komentarz, cenny 🌷