Przepięknie Pan opowiada.Jakby mnie Pan zamknął w jakiejś baśni historycznej czy fantastycznej.Dziękuję.Jeśli jest więcej opowieści to się w nich zanurzę.Pozdrawiam.
Dziękuję, że mogłam zwiedzić z Panem tę Leśniczówkę. Zwróciłam uwagę, że nigdy z Pana ust nie padło "Gałczyński" tylko zawsze to było "Konstanty Ildefons Gałczyński", odebrałam to jako szacunek dla naszego Poety, dziękuję.
Kuchnie letnie tworzono w większości gospodarstw, nie musiały to być obejścia bardzo bogate. Jeśli stać było gospodarzy na wybudowanie budynków gospodarczych, typu stodoła, obora, chlew czy kurnik to znajdowało się też miejsce na kuchnię letnią. W okresie gdy było ciepło w ogóle rezygnowano z gotowania w kuchni w domu. A przyczyny - no cóż. Temperatura. Paliło się drewnem, żywy ogień, kuchnie były kaflowe z szamotem w środku i po prostu grzały. A jak dobrze zrobione to i nie tylko w kuchni a i w reszcie domu temperatura wzrastała. W zimie jak znalazł, w lecie niekoniecznie. Argument, że robactwo nie lazło jakoś do mnie nie trafia. Na wsi pełno tego wszędzie, zwłaszcza jeśli był inwentarz. Cokolwiek jadalnego, zostawionego w kuchni "zimowej" równie dobrze wabiło owady i to nie tylko latające. Kuchnie letnie znajdowały się w oddzielnym budynku, łatwiej było wywietrzyć i nie paść z nadmiaru gorąca a trzeba przyznać, że dawne gospodynie w okresie tworzenia przetworów, potrafiły zrobić z takiego pomieszczenia piec hutniczy :D Pozdrawiam.
u nas na wsi, w Malopolsce nawet w niewielkich domach zawsze byly kuchnie letnie, zwane komorami. Byly mniejsze od tych zimowych i mniej eleganckie. sluzyly do szybkiego przygotowania posilku, w Komorach sie nie siedzialo jak w zimowych kuchniach, ktore mialy pieknie okaflowane piece i przy ktorych celebrowalo sie zimowa herbate czy przyjmowalo sasiadki, przychodzace drzec pierze.
Nieźle muzeum. Jeden budynek to biuro muzeum i mieszkanie dla kustosza a drugi to muzeum. A ilu ludzi tsm pracuje? Czy ktoś to muzeum odwiedza poza sezonem letnim? Biwakowalismy nad Nidzkim w 79r .prawie żywej duszy. Myślę że w muzeum ruchu nie ma
A co cie to chłopie interesuje ile tam ludzi pracuje? Już ty się o obroty muzeum nie martw. Lepiej nie komentuj jak masz wysnuwać wnioski na podstawie doświadczeń z przed 40 lat. Nie pozdrawiam
Przepięknie Pan opowiada.Jakby mnie Pan zamknął w jakiejś baśni historycznej czy fantastycznej.Dziękuję.Jeśli jest więcej opowieści to się w nich zanurzę.Pozdrawiam.
Wspaniale Pan opowiada dziekuje za te filmiki
Bardzo interesujace vlog!!! Dziekuje:) Mark
Dzięki Panie Wojciechu za te filmiki...
Cudowne,bajkowe miejsce
Piękne tereny 👍
Byłem i pamiętam.Moi bliscy i przyjaciele też pamiętają
Bardzo dziękuję i gratuluję :-) Darz Bór
Dziękuję, że mogłam zwiedzić z Panem tę Leśniczówkę. Zwróciłam uwagę, że nigdy z Pana ust nie padło "Gałczyński" tylko zawsze to było "Konstanty Ildefons Gałczyński", odebrałam to jako szacunek dla naszego Poety, dziękuję.
Bardzo ciekawa opowieść. Dziękuję.
Mazury to moje ulubione miejsce.
Jedno z najpiękniejszych miejsc na Mazurach❤️Piękne zabudowania, piękne miejsce👍Mógłbym tutaj zamieszkać😎
Byłam w Leśniczówce pod koniec lat siedemdziesiątych. Oprowadzała nas śp. Pani Kira. 👍
Dziękuję za obrazową opowieść. Uruchamia wyobraźnię.
Byłem byłem.kilka razy.
Kuchnie letnie tworzono w większości gospodarstw, nie musiały to być obejścia bardzo bogate. Jeśli stać było gospodarzy na wybudowanie budynków gospodarczych, typu stodoła, obora, chlew czy kurnik to znajdowało się też miejsce na kuchnię letnią. W okresie gdy było ciepło w ogóle rezygnowano z gotowania w kuchni w domu. A przyczyny - no cóż. Temperatura. Paliło się drewnem, żywy ogień, kuchnie były kaflowe z szamotem w środku i po prostu grzały. A jak dobrze zrobione to i nie tylko w kuchni a i w reszcie domu temperatura wzrastała. W zimie jak znalazł, w lecie niekoniecznie.
Argument, że robactwo nie lazło jakoś do mnie nie trafia. Na wsi pełno tego wszędzie, zwłaszcza jeśli był inwentarz. Cokolwiek jadalnego, zostawionego w kuchni "zimowej" równie dobrze wabiło owady i to nie tylko latające.
Kuchnie letnie znajdowały się w oddzielnym budynku, łatwiej było wywietrzyć i nie paść z nadmiaru gorąca a trzeba przyznać, że dawne gospodynie w okresie tworzenia przetworów, potrafiły zrobić z takiego pomieszczenia piec hutniczy :D
Pozdrawiam.
u nas na wsi, w Malopolsce nawet w niewielkich domach zawsze byly kuchnie letnie, zwane komorami. Byly mniejsze od tych zimowych i mniej eleganckie. sluzyly do szybkiego przygotowania posilku, w Komorach sie nie siedzialo jak w zimowych kuchniach, ktore mialy pieknie okaflowane piece i przy ktorych celebrowalo sie zimowa herbate czy przyjmowalo sasiadki, przychodzace drzec pierze.
Ile Polacy wydają na te zacne miejsce co roku?
Altankę zaorojektowała 😁a za ile ta altanka?a z jakich środków?
G*** cie to obchodzi chamie. Idź kiepskich obejrzyj, a nie zajmiesz się sprawami, które cie nie dotyczą i których nie rozumiesz
Nieźle muzeum. Jeden budynek to biuro muzeum i mieszkanie dla kustosza a drugi to muzeum. A ilu ludzi tsm pracuje? Czy ktoś to muzeum odwiedza poza sezonem letnim? Biwakowalismy nad Nidzkim w 79r .prawie żywej duszy. Myślę że w muzeum ruchu nie ma
A co cie to chłopie interesuje ile tam ludzi pracuje? Już ty się o obroty muzeum nie martw. Lepiej nie komentuj jak masz wysnuwać wnioski na podstawie doświadczeń z przed 40 lat. Nie pozdrawiam
Co za teorie co do kuchni letniej 🤣a nie chodziło zwyczajnie p to by nie palić w piecu latem w domu w którym szukaliśmy schronienia od upału?
Nie
Ile to kosztuje. Te kulturalne występy. Powrót do komuny. Nikogo nie interesujące występy społeczeństwo finansuje
A skąd ta pewność że nikogo to nie interezuje!!!!!!!Znam wielu takichktórych ten temat na pewno interesujuje
Jaka powrót do komuny?To raczej powrót do młodości, wspomnień,marzeń.Jakiej komuny!!!!debilizm!!!!
Umilknij chamie i nie komentuj spraw, o których nie masz pojęcia. Wypad stąd dziadu, raz raz.