วีดีโอ

Comparte lo que piensas bruma en el ambiente árboles sin hojas lucen alrededor ente con capucha avanzando en el camino

Raw!!🔥🚬🥦✊

"La calle está caliente, en fuego, ya lo veo, negocios entre sombras, no te asombres si te la explotan. No me juegues sucio, socio, que se la exploto, mejor toma este juego en serio, o te muerde el lobo. Aquí se paga caro si te pasas con el lobo. Entre sombras, moviendo la merca que me da riqueza, esto es un juego de apuestas, puede pasar lo que sea, en el momento que sea, se te sube la marea, y te mueres, aunque no lo veas. Por eso no creo en socios, juegan sucio y te destrozan el negocio. Por eso yo le digo, no hagas, que después al lobo le da la locura."

Shhhh 🔥, suena con madres pa' 👌

Describe la vibra calabozo aprisionando la ruina

Безконечный мрак👍

Se puede utilizar la pista?

WOW carnal ...me acople super para rimas cludas

La vida es culo de áspera vuelve y vuelvo los cmpazos caros de vivos recuerdos me hacen inmenso Ya no estoy tenso La magia ya es parte de mi cuerpo Divido vidriosos es la orden de dios Vivencias victorias y caídas en olloss negros Saca tiempo para mí recuerdo Estoy trapeandodesde que era un niño My ropa ancha blanca lo desaprobó tranquila abuela acaso se te olvida la calidad de persona que soy soy de los pocos que les importa tus ideas no cocmo te veas me da cefalea esa musica fea que disuena con mi vibracion latententemente fuerte

🔥🔥🔥🔊👌

Bro la puedo ocupar te doy créditos

Nuevo suscriptor bro saludos excelente beat

Smooth!!🚬🥦🔥✊

Potřebuju dva presso Dopsat ne vyspat hoe Se netrefím mě neva to Terapie hlavně že zas strelim ho

❤exelente hermano sigue asi

🔥👌

🔥🔥

Good beat damn broo. ✍️ Severo

:v ❤

Rifado bro 🔥👌

🔥🔥🔥

Sick beat famo 🎷🥁 Thanks for sharing 🙏🏾 Stop by and leave a comment..💽🎧💯

Aturdido en la noche No me deja respirar Siento que me estoy muriendo Esta puta enfermedad El cuerpo me pide droga Yo Se la tengo que dar Si no me voy a morir Internado en el hospital El cuerpo perdio las ganas Ya me empezo a temblar La mente me pide gritos Wacho sali a robar La mente me esta mintiendo nose si sera verdad Si flashe con un balazo En el craneo que va explotar Porque si salgo pa la esquina voy a pegar una mas Ya no quiero estar triste Tampoco llore mamá Este vicio me consume Ya no puedo respirar Ya no puedo ni parar Solo quiero ir a tomar Aturdido en el vicio Esta puta enfermedad Que no me deja tranquilo No me deja respirar Que si sigo mas asi Nose cuanto voy a durar En la panza hay pinchasos Dolor siento nada mas Y el.puto sufrimiento Cada dia crece mas Me hize amigo de la noche y la luna nada mas Y me duermo en mi cuna pensando en el mas alla Ni oraciones ni rosarios nada me puede calmar No pienso en otra cosa que droga tomar Que sea droga tomar Y en los ojos hay cansacio, dolor bronca y nada mas Ni un poco de amor por mi y por nadie mas Que esa ya no existe solo piensan en dañar Si en sus propios ojos veo la falsedad Cansado de esta mierda Ya no aguanto un poco mas Pero como dicen todos Pa adelante hay q mirar Si ponete en mis zapatos Ni un dia vas a durar Escribo esta cancion Entra penas y lagrimas Este vacio de mierda ya no lo puedo llenar Y hace dias que no duermo no puedo ni descansar Y si me voy a dormir el diablo me quiere me llevar Y si salgo pa la calle el diablo me quiere tentar

Nuevo sub, algo más que bien bro 🔥🔥

Hermano se puede usar sin fines de lucro? Y dándote tus respectivos créditos

❤

za Toba za nami myślami byśmy do przodu to pchali relacją zdrową soczyście jak owoc co kwitnie w dzień i czuwa co noc Wszystko na ekranie dobrze wyreżyserowane wszystko zaplanowane wręcz pojebane To uczucie jak iść, nie wiedząc dokąd, drogą chłodną, ciemną nocą, boso, nie wiadomo po co, nie spotkać nikogo, a wołać o pomoc. Słychać tylko pociąg, nie wiadomo dokąd, jakby jechać pod prąd. Słychać głosy, są minusy i te plusy, kusi tylko czekać na osądy ludzi. Najbardziej miłości tęskna, miła mi, która była. Nadal trwa, ale dziś tu błądząc nie dba, a była bardziej pewna nie tak jak nie jedna wielka że bardziej się nie da a przetrwa zaledwie od kwietnia jak robaczywa czereśnia zdepniety liść z września bezbłędna i wierna to ona i ja nie mówię, że święta, wyjątkowa, ta jedna, delikatna jak bawełna od swetra, nie obojętna, zawzięta gdzieś na szybko rozpięta dobrze znasz te wszystkie miejsca mocne wejscia to nas nakręca gorzej jak zwierzęta tak to nas podnieca Lub na wolno, tak wolno, tak mokro słychać trzaskanie serca. Słodka czekolada alpejska, kluczowa, niekiedy opętana ona ma w sobie szatana szamana ja to robię tylko za barmana Leję z szampana strzela biała piana moja mała cała oblana p cicha nie śmiała jak rzeka co brzegi rwała prawdziwa i żywa to życie porywa Jak ona historia rzekoma, na pierwszy rzut oka. Dusza spragniona spojrzała przez okna, przyciągnęła do wnętrza, do środka wprost weszła, jeszcze nie wiedziałem gdzie mieszka jej twarz jakbym znał od dziecka. Droga długa i kręta, trudna do przejścia, nie wiadomo, czy przetrwa. To jest jak przerwa bez dzwonka, bez ostrzeżenia, ciężka do wyobrażenia. Ta otchłań, co nie oszczędza, czas to potwierdza. Przede wszystkim chcę być szczery, choć to niełatwe, bo ludzie z reguły to hieny. Ale już mam dość wszystkiego. Totalna rozsypka, można rzec - sprawa się rypła. Czekam teraz tylko na sen, bo już kończy się tlen. Inaczej nie wrócę, ale to też trochę potrwa, nim się wybudzę kiedyś na luzie. Danse macabre szybkie i fajne, uśmiech na buzię. Dziś jestem w tym trudzie, udając, że mówię. Jednocześnie czuję, że to wszystko znowu się psuje. To nie tak, że wszystko mam w dupie. Znowu widzisz, coś nie pasuje U mnie zaraz się wkurwię. Masz rację, nie potrafię skupić się na tym, co nasze i ważne. Zostać na zawsze, wykorzystać szansę, nie skończyć w pułapce jak papuga w klatce Ja sobie tego nie wybaczę, a wszystkie marzenia gdzieś w mydlanej bańce. A z Tobą jak w bajce, różańce i tańce, ostre ruchancel Słowa kagańce wciskasz do buzi mi palce, to wszystko na pralce po tym jak wyrwalas umywalkę trzeba dołożyć silikon zrobić poprawkę nim się ktoś skapnie przysięgam na prawdę znowu po bandzie, zamiast dopłynąć do brzegu. Znowu od nowa i wszystko na marne. Jak spojrzę na mamę, jak zawsze, choć nie wiem. Poczekaj, to sprawdzę, życie pokaże. Prowadzę źródło w kontakcie na pamięć, palcem po mapie znów tracę. Pomożesz mi, bracie? Tu nie tylko chodzi o wsparcie, choć miałem je przeważnie zawsze. Nie proszę już o nic, możesz mnie dobić, przestanę się topić. Zdążę zadzwonić? Ciężko cokolwiek wysłowić. Lepiej mnie dobić, najpierw mnie musisz wytropić. Uwierz, niełatwo to zrobić. Nie da się tego podrobić. Jakbym nie wiedział, nie zwątpić, walczyć, podłączyć.ustapic Nie wiem, co robić. Trzeba to popić. Za późno, by odbić. Spróbuj przeszkodzić. Poukładaj mi to w wersy ładnie, bo chcę to zarapować. --- Teraz jest w linijkach, dokładnie jak prosiłeś. Jeśli coś jeszcze poprawić, daj znać. Tęsknię za Toba za nami relacją zdrową soczyście jak owoc co kwitnie w dzień i czuwa co noc Niby jestem tu obok wrócić do bycia sobą Ten Horror To uczucie jak iść, nie wiedząc dokąd, drogą chłodną, ciemną nocą, boso, nie wiadomo po co, nie spotkać nikogo, a wołać o pomoc. Słychać tylko pociąg, nie wiadomo dokąd, jakby jechać pod prąd. Słychać głosy, są minusy i te plusy, kusi tylko czekać na osądy ludzi. Najbardziej miłości tęskna, miła mi, która była. Nadal trwa, ale dziś tu błądząc nie dba, a była bardziej pewna nie tak jak nie jedna wielka że bardziej się nie da a przetrwa zaledwie od kwietnia jak robaczywa czereśnia zdepniety liść z września bezbłędna i wierna to ona i ja nie mówię, że święta, wyjątkowa, ta jedna, delikatna jak bawełna od swetra, nie obojętna, zawzięta, gdzieś na szybko rozpięta, dobrze znasz te wszystkie miejsca mocne wejscia to nas nakręca gorzej jak zwierzęta tak to nas podnieca Lub na wolno, tak wolno, tak mokro słychać trzaskanie serca. Słodka czekolada alpejska, kluczowa, niekiedy opętana ona ma w sobie szatana szamana ja to robię tylko za barmana Leję z szampana strzela biała piana moja mała cała oblana p cicha nie śmiała jak rzeka co brzegi rwała prawdziwa i żywa to życie porywa Jak ona historia rzekoma, na pierwszy rzut oka. Dusza spragniona spojrzała przez okna, przyciągnęła do wnętrza, do środka wprost weszła, jeszcze nie wiedziałem gdzie mieszka jej twarz jakbym znał od dziecka. Droga długa i kręta, trudna do przejścia, nie wiadomo, czy przetrwa. To jest jak przerwa bez dzwonka, bez ostrzeżenia, ciężka do wyobrażenia. Ta otchłań, co nie oszczędza, czas to potwierdza. Przede wszystkim chcę być szczery, choć to niełatwe, bo ludzie z reguły to hieny. Ale już mam dość wszystkiego. Totalna rozsypka, można rzec - sprawa się rypła. Czekam teraz tylko na sen, bo już kończy się tlen. Inaczej nie wrócę, ale to też trochę potrwa, nim się wybudzę kiedyś na luzie. Danse macabre szybkie i fajne, uśmiech na buzię. Dziś jestem w tym trudzie, udając, że mówię. Jednocześnie czuję, że to wszystko znowu się psuje. To nie tak, że wszystko mam w dupie. Znowu widzisz, coś nie pasuje U mnie zaraz się wkurwię. Masz rację, nie potrafię skupić się na tym, co nasze i ważne. Zostać na zawsze, wykorzystać szansę, nie skończyć w pułapce jak papuga w klatce Ja sobie tego nie wybaczę, a wszystkie marzenia gdzieś w mydlanej bańce. A z Tobą jak w bajce, różańce i tańce, ostre ruchancel Słowa kagańce wciskasz do buzi mi palce, to wszystko na pralce po tym jak wyrwalas umywalkę trzeba dołożyć silikon zrobić poprawkę nim się ktoś skapnie przysięgam na prawdę znowu po bandzie, zamiast dopłynąć do brzegu. Znowu od nowa i wszystko na marne. Jak spojrzę na mamę, jak zawsze, choć nie wiem. Poczekaj, to sprawdzę, życie pokaże. Prowadzę źródło w kontakcie na pamięć, palcem po mapie znów tracę. Pomożesz mi, bracie? Tu nie tylko chodzi o wsparcie, choć miałem je przeważnie zawsze. Nie proszę już o nic, możesz mnie dobić, przestanę się topić. Zdążę zadzwonić? Ciężko cokolwiek wysłowić. Lepiej mnie dobić, najpierw mnie musisz wytropić. Uwierz, niełatwo to zrobić. Nie da się tego podrobić. Jakbym nie wiedział, nie zwątpić, walczyć, podłączyć.ustapic Nie wiem, co robić. Trzeba to popić. Za późno, by odbić. Spróbuj przeszkodzić. Poukładaj mi to w wersy ładnie, bo chcę to zarapować. --- Teraz jest w linijkach, dokładnie jak prosiłeś. Jeśli coś jeszcze poprawić, daj znać.

interesting atmosphere

Občas se to stane že na chvíli je mi líp Nevím kde se to bere Moc se mi to nelíbí Bo vím co potom přijde Vím že je to falešný Mluvili sme o tom s kevinem prý ještě že mám stavy mý A má pravdu Aspoň někdo je tu real A než se k tracku dokopu Tak mě zabaví

L

🔥

Es la banda sonora perfecta para secretos enunciados de un decreto eslabones de intelecto cual diccionario

🤯

wow, masterpiece bro.

se puede usar Bro

Soy de amegakure La lluvia es lógico que me guste El dolor de rojo pinto mis nubes Pero lo superé y también pueden si yo pude x2. Go go go hacía arriba La mirada y mi vida Siempre de subida Esta mi ki osea mi energía Vibro alto no bajo Soy hombre y no un trabajo Va a definir lo que cargo Hablo dulce y eso que amargo Es mi veneno Mi voz son como los truenos Que se escuchan en el cielo Por eso speed no vuelo

Bro no hay bronca si subí un freestyle con ese beat ? Te di créditos 😅🫡🔥

Es la banda sonora perfecta para un siniestro intento de agarrar el ritmo junto a ello unos versos envueltos en un melodrama paisaje caracterizado

Te amare enternamente Ti saro grato enternamente Esto durara enternamente za dużo mówię a co mam nic nie mówić czekałem na to wuhte czasu daj się polubić daj się wygłupić MÓWIĄ NIC NA SIŁĘ POKAZ SKILE DAWAJ PUENTE NIE POWIEDZIAŁEM ENDE JESZCZE RACZEJ ENTERNAMENTE MAM WERWE POSŁUCHAJ TO JEST ELOKWENTNE INTELIGENTE O TO TAK TO JAKIS ZNAK MAM W SRODKU ETNE JAK WEJDE TO JEST PIĘKNIE PIĘKNE PEWNE PERMAMENTE MIEJSCAMI AMBIWALETNE ZDARZY SIE MIEC CHWILOWĄ PRZERWE TERAZ JEBNIE JAK GRANATNIK NA KOMENDE BIEGNE Podpisana klauzula nikt cię tu nie zrobi w chuja dopoki sam siebie nie zrobisz w chuja Wstaje, wstaje wczesnie piąta rano pracuje główka poranek siódma rano żwawo wpada pierwsza złotówka związana sznurówka musi zgadzać się gotówka bujają się słówka praca ciezka i żmudna podwójna bo się kitram by dopisać tak wypełniam pustkę od kundla traktuje Ciebie jak kumpla śmiejcie się dwutakt jeden z drugim dla mnie to burak dzwonią dzwony bombią bombap zgarniam cały utarg od południa do południa to nie tania przewózka nie trafiam do pudła kolejna sekunda w samo sedno i wiem jedno dojdę do celu na pewno nie po trupach kot w butach nie którzy lubią wozić się na czyichś plecach nie brudząc sobie butów ASAF robie ich czytaj ASAP mam w rękawie ASA skurwysyny SIARAP rozkurwie jak granatnik komisariat nie wiesz o co kaman? to nie w moim stylu blaza twój rympał to szmata do podtarcia tak tak takerem wpierdalam się w twoje genitalia już wiesz co to zdrada? już wiesz co jest kaman? nigdy nie pchałem się tam i tu na chama nawet jak brakło siana jeden z drugim struga pawiana totalna żenada ona miala brak bliskości miała czy to jedyne czego chciała nie zabrakło tam litośći cos powiem nim zarosną pizdą oczy ci z miłości zabujales sie masz przejebane za długo czekałem za długo zwlekałem nim ziarno zasialem ale wiedziałem w co grałem to wszystko składa się w całość po mojemu nie po twojemu pytasz czemu bo nie ma dżemu proste nie znośne prawda w oczy kole już więcej nie zadzwonię zdrowy rozsądek w nie zdrowej relacji gołąbie przestały gruchać na tej stacji kombinatoryka łajzo zastanów się nim pokażesz cyca to i tak za późno zazwyczaj sie tylko nie przyzwyczaj a mówili serce włóż w to byleby nie za późno byleby nie na próżno znajdzie zawsze się jakaś kurwa na pohybel żeby to opisać nie znam tylu liter pierdolony lucyfer dojebane do pieca że aż zjaral się kaloryfer Ciebie to podnieca mnie wcale nie prawda mordę ci zamknie obudzisz się sam jak skończysz na dnie serce podziurawione jak od armaty żagle tak nagle co z tego że ziomek wpadnie to nie zawsze może płynąć, czasem trzeba żagle zwinąć, zejść poniżej w głębiny pójść po refleksji stany znamy te stany pamiętamy te sztamy mocne jak tamy wciąż zapierdalamy trzymamy się mamy dobrze się mamy non stop to gramy dobrze wiesz że to nie są żarty stary nawet jak chodzisz wiecznie spizgany przegrzany nadzgany różne te stany wciąż tu wracamy dwa kroki w tył by znów być wygranym filary życia filary na bary jak te sztandary kazdy ma inne standardy pilnuje swojej Mańki, przebijam igłą wasze bańki nie potrzebuje klamki aezakmi skurwysynu padnij kłamiesz prosto w twarz pod siebie srasz KURWA ROZJEBALEM DOBRZE W CHUJ AZ CIESZY SIE MICHA Z WIECZNYM ZBITA ZNÓW WITA Mordko chodź tu weź się chociaż przywitaj Ps: Daras jesteś bardziej pierdolnięty niż zakładałem że będziesz Masakra totalna jadka unikalna nie powtarzalna

Toca escribir saca el pencil, En si es fácil, MC con sintaxis es decir, Es casi cómo si me estuviera por ir, Unos masseratis luego Rest in Peace.

Me hace pensar en limbo situando este suelo viajando en una dirección llevándome un sueño

Me hace pensar en lluvia que en agua se derrama cual mirada entusiasmada puesta en la nada

Wiesz jaka jesteś, cy cy cy cy Te amare enternamente Ti saro grato enternamente Esto durara enternamente za dużo mówię a co mam nic nie mówić czekałem na to w chuj czasu daj się polubić daj się wygłupić MÓWIĄ NIC NA SIŁĘ POKAZ SKILE DAWAJ PUENTE NIE POWIEDZIAŁEM JESZCZE ENDE RACZEJ ENTERNAMENTE POSŁUCHAJ TO JEST ELOKWENTNE INTELIGENTE O TO TAK TO JAKIS ZNAK MAM W SRODKU ETNE TO JEST PIĘKNE PEWNE PERMAMENTE MIEJSCAMI AMBIWALETNE ZDARZY SIE MIEC CHWILOWĄ PRZERWE TERAZ JEBNIE JAK GRANATNIK NA KOMENDE BIEGNE Podpisana klauzula nikt cię tu nie zrobi w chuja dopoki sam siebie nie zrobisz w chuja Wstaje, wstaje wczesnie piąta rano pracuje główka poranek siódma rano żwawo wpada pierwsza złotówka związana sznurówka musi zgadzać się gotówka bujają się słówka praca ciezka i żmudna podwójna bo się kitram by dopisać tak wypełniam pustkę od kundla traktuje Ciebie jak kumpla śmiejcie się dwutakt jeden z drugim dla mnie to burak dzwonią dzwony bombią bombap zgarniam cały utarg od południa do południa to nie tania przewózka nie trafiam do pudła kolejna sekunda w samo sedno i wiem jedno dojdę do celu na pewno nie po trupach kot w butach nie którzy lubią wozić się na czyichś plecach nie brudząc sobie butów ASAF robie ich czytaj ASAP mam w rękawie ASA skurwysyny SIARAP rozkurwie jak granatnik komisariat nie wiesz o co kaman? to nie w moim stylu blaza twój rympał to szmata do podtarcia tak tak takerem wpierdalam się w twoje genitalia już wiesz co to zdrada? już wiesz co jest kaman? nigdy nie pchałem się tam i tu na chama nawet jak brakło siana jeden z drugim struga pawiana totalna żenada ona miala brak bliskości miała czy to jedyne czego chciała nie zabrakło tam litośći cos powiem nim zarosną pizdą oczy ci z miłości zabujales sie masz przejebane za długo czekałem za długo zwlekałem nim ziarno zasialem ale wiedziałem w co grałem to wszystko składa się w całość po mojemu nie po twojemu pytasz czemu bo nie ma dżemu proste nie znośne prawda w oczy kole już więcej nie zadzwonię zdrowy rozsądek w nie zdrowej relacji gołąbie przestały gruchać na tej stacji kombinatoryka łajzo zastanów się nim pokażesz cyca to i tak za późno zazwyczaj sie tylko nie przyzwyczaj a mówili serce włóż w to byleby nie za późno byleby nie na próżno znajdzie zawsze się jakaś kurwa na pohybel żeby to opisać nie znam tylu liter pierdolony lucyfer dojebane do pieca że aż zjaral się kaloryfer Ciebie to podnieca mnie wcale nie prawda mordę ci zamknie obudzisz się sam jak skończysz na dnie serce podziurawione jak od armaty żagle tak nagle co z tego że ziomek wpadnie to nie zawsze może płynąć, czasem trzeba żagle zwinąć, zejść poniżej w głębiny pójść po refleksji stany znamy te stany pamiętamy te sztamy mocne jak tamy wciąż zapierdalamy trzymamy się mamy dobrze się mamy non stop to gramy dobrze wiesz że to nie są żarty stary nawet jak chodzisz wiecznie spizgany przegrzany nadzgany różne te stany wciąż tu wracamy dwa kroki w tył by znów być wygranym filary życia filary na bary jak te sztandary kazdy ma inne standardy pilnuje swojej Mańki, przebijam igłą wasze bańki nie potrzebuje klamki aezakmi skurwysynu padnij kłamiesz prosto w twarz pod siebie srasz KURWA ROZJEBALEM DOBRZE W CHUJ AZ CIESZY SIE MICHA Z WIECZNYM ZBITA ZNÓW WITA Mordko chodź tu weź się chociaż przywitaj Ps: Daras jesteś bardziej pierdolnięty niż zakładałem że będziesz Masakra totalna jadka unikalna nie powtarzalna

Wiesz jaka jesteś, cy cy cy cy Te amare enternamente Ti saro grato enternamente Esto durara enternamente za dużo mówię a co mam nic nie mówić czekałem na to w chuj czasu daj się polubić daj się wygłupić MÓWIĄ NIC NA SIŁĘ POKAZ SKILE DAWAJ PUENTE NIE POWIEDZIAŁEM JESZCZE ENDE RACZEJ ENTERNAMENTE POSŁUCHAJ TO JEST ELOKWENTNE MAM W SRODKU ETNE TO JEST PIĘKNE PEWNE PERMAMENTE MIEJSCAMI AMBIWALETNE ZDARZY SIE MIEC CHWILOWĄ PRZERWE TERAZ JEBNIE JAK GRANATNIK NA KOMENDE BIEGNE Podpisana klauzula nikt cię tu nie zrobi w chuja dopoki sam siebie nie zrobisz w chuja Wstaje, wstaje wczesnie piąta rano pracuje główka poranek siódma rano żwawo wpada pierwsza złotówka związana sznurówka musi zgadzać się gotówka bujają się słówka praca ciezka i żmudna podwójna bo się kitram by dopisać tak wypełniam pustkę od kundla traktuje Ciebie jak kumpla śmiejcie się dwutakt jeden z drugim dla mnie to burak dzwonią dzwony bombią bombap zgarniam cały utarg od południa do południa to nie tania przewózka nie trafiam do pudła kolejna sekunda w samo sedno i wiem jedno dojdę do celu na pewno nie po trupach kot w butach nie którzy lubią wozić się na czyichś plecach nie brudząc sobie butów ASAF robie ich czytaj ASAP mam w rękawie ASA skurwysyny SIARAP rozkurwie jak granatnik komisariat nie wiesz o co kaman? to nie w moim stylu blaza twój rympał to szmata do podtarcia tak tak takerem wpierdalam się w twoje genitalia już wiesz co to zdrada? już wiesz co jest kaman? nigdy nie pchałem się tam i tu na chama nawet jak brakło siana jeden z drugim struga pawiana totalna żenada ona miala brak bliskości miała czy to jedyne czego chciała nie zabrakło tam litośći cos powiem nim zarosną pizdą oczy ci z miłości zabujales sie masz przejebane za długo czekałem za długo zwlekałem nim ziarno zasialem ale wiedziałem w co grałem to wszystko składa się w całość po mojemu nie po twojemu pytasz czemu bo nie ma dżemu proste nie znośne prawda w oczy kole już więcej nie zadzwonię zdrowy rozsądek w nie zdrowej relacji gołąbie przestały gruchać na tej stacji kombinatoryka łajzo zastanów się nim pokażesz cyca to i tak za późno zazwyczaj sie tylko nie przyzwyczaj a mówili serce włóż w to byleby nie za późno byleby nie na próżno znajdzie zawsze się jakaś kurwa na pohybel żeby to opisać nie znam tylu liter pierdolony lucyfer dojebane do pieca że aż zjaral się kaloryfer Ciebie to podnieca mnie wcale nie prawda mordę ci zamknie obudzisz się sam jak skończysz na dnie serce podziurawione jak od armaty żagle tak nagle co z tego że ziomek wpadnie to nie zawsze może płynąć, czasem trzeba żagle zwinąć, zejść poniżej w głębiny pójść po refleksji stany znamy te stany pamiętamy te sztamy mocne jak tamy wciąż zapierdalamy trzymamy się mamy dobrze się mamy non stop to gramy dobrze wiesz że to nie są żarty stary nawet jak chodzisz wiecznie spizgany przegrzany nadzgany różne te stany wciąż tu wracamy dwa kroki w tył by znów być wygranym filary życia filary na bary jak te sztandary kazdy ma inne standardy pilnuje swojej Mańki, przebijam igłą wasze bańki nie potrzebuje klamki aezakmi skurwysynu padnij kłamiesz prosto w twarz pod siebie srasz KURWA ROZJEBALEM DOBRZE W CHUJ AZ CIESZY SIE MICHA Z WIECZNYM ZBITA ZNÓW WITA Mordko chodź tu weź się chociaż przywitaj Ps: Daras jesteś bardziej pierdolnięty niż zakładałem że będziesz Masakra totalna jadka unikalna

Me recuerda a tormento en plena discusión con alguien a quien nunca veo ni teniendo discreción

Heat🔥

🔥🔥🔥🔥🔥 New Sub 👀

Comparte lo que piensas un drama consecuente, insignia mientras latido conceptual

th-cam.com/video/wnJpPqscXoA/w-d-xo.htmlsi=D7BjcGUQ2vkuS6Ou

🔥🔥🔥👌